Recenzja: Kennerton Vali

Podsumowanie

   Obiecałem napisać coś więcej o wzmacniaczach i pod ich względem kolejne zaskoczenie. Znów intuicja mnie zawiodła, nie przewidziałem w najmniejszym stopniu, że nie tylko z dużymi triodami, ale też z tranzystorowym Divaldi i hybrydowym ifi PRO grać będą kapitalnie, nic nie tracąc z opisanych walorów. Większy problem stanowią źródła. Przy komputerze okazały się Vali problematyczne i w tej lokalizacji słuchawki łagodniejsze pewnie sprawdzą się lepiej. Chyba że ktoś ma przetwornik cisnący mocno na melodykę, jakiegoś Hegla HD30, czy Accuphase DC-37. Natomiast radykalnie realistyczna Norma postawiła twarde warunki – i owszem, grało to nieźle, ale HD 800 i T1, a nawet TH900, słuchało mi się z nią przyjemniej. Tu jednak wkrada się relatywizm, bo dam swoją mądrą głowę, że gdyby Woo Audio WA-5LE miał lepsze lampy 300B niż Psvane, to byśmy jeszcze zobaczyli. Przy odtwarzaczu inna sprawa, tam już było bij-zabij. Bo można woleć milszą łagodność, można też wielkie przestrzenie, lecz zestaw zalet u Vali również miał magnetyczną siłę. Zwłaszcza, że raz po raz byłem zaskakiwany tymi nieoczekiwanymi umiejętnościami, że aż się nadziwić nie mogłem. Niesamowity ładunek cech pozornie nie do zebrania w całość, zespalających się w festiwal niesamowitości i piękna. Więc jeśli lubicie szczegółowość i szmerek wyjątkowej czujności, jeżeli bas jest dla was bardzo ważny, lecz nie lekceważycie też piękna głosów i dojmujących brzmień instrumentów, to Viali są bardzo dla was. Daję na to słowo honoru. Zwłaszcza jeżeli cenicie też wyraźność, bliski kontakt z wykonawcami i maksymalne zaangażowanie.

Właśnie, zapomniałbym o ważnej sprawie – Vali ogromnie angażują. Dla mnie probierzem tego są między innymi znane aż do znudzenia Chariots of Fire Vangelisa. Z reguły nie mogę w nich wysiedzieć, najmniejszy przejaw złagodzenia czy braku dynamiki i od razu wysiadam. Z miejsca zjawia się poczucie banału i okropności odtwórczej, ten utwór jest naprawdę wymagający sprzętowego kunsztu w rozumieniu pprzede wszystkim potęgi i naturalizmu. A z Vali wysiedziałem bez najmniejszych problemów, można nawet powiedzieć, że się zasłuchałem. Mało tego, miałem dreszcze na skórze, gdyż to słuchawki dreszczorodne. A to mi się prawie nie zdarza, więc o czymś chyba świadczy.

Te Vali są specjalne i na pewno nie dla każdego. Nie są do słabych źródeł i słabych interkonektów, i nie są także dla tych, co lubią przyswajać kojący relaks. Pieszczoszkowatą muzykę i taniec siedmiu zasłon. Vali są wyjątkowo dożarte, bo mają papierowe membrany. I to nie z tych pogrubionych, co u NightHawk i kiedyś Sound Blaster Live! produkują brzmienia gęste i mocne lecz spokojne. Te są czuje jak nos ogara, szeleszczą z najmniejszym wiaterkiem. Ale – i to na nasze dobro pracujący paradoks – nie brzmieniem samym wątłym, tylko pełnym, bogatym, ciepłym. A jeszcze bas w nich to super sprawa – że lepszego wręcz nie słyszałem; i ludzkie głosy urodziwe, i przejmująco żywy fortepian.

W punktach:

Zalety

  • Bliski dźwięk – żadnego dystansu, filtracji.
  • Dojmująca w efekcie bezpośredniość.
  • Niezwykle całościowo angażujące.
  • Najbardziej detaliczne z dynamicznych otwartych.
  • Dźwięczne.
  • Dynamiczne.
  • Szybkie.
  • Potężnie brzmiące.
  • Super wyraźne.
  • Piękne wokale.
  • Bogactwo harmoniczne.
  • Niespotykana widzialność w głąb.
  • Wyjątkowa ostrość rysunku.
  • Zaznaczająca się trójwymiarowość.
  • Genialny bas – tektoniczny, akustyczny i zjawiskowo rozdielczy.
  • Całkowity brak podbarwiania sopranowego przy pełnej otwartości sopranów
  • Bogaty i piękny – ciepły i pozbawiony obcości pogłos.
  • Ogólnie biorąc ciepłe, chociaż żadnej przesady.
  • Lecz mimo tej ciepłoty dożylne granie na emocjach.
  • Kompletny brak sybilacji – rzecz sama w sobie niespotykana.
  • Brzmienie ani ciemne, ani jasne i dobrze doświetlone.
  • Kapitalna gra także z nielampowymi wzmacniaczami.
  • Łatwe do napędzenia.
  • Brak zniekształceń nawet na najwyższych poziomach głośności.
  • Papierowo-polimerowe przetworniki od duńskiego Peerles, sławnego producenta o przedwojennych jeszcze tradycjach.
  • Efektowny wygląd.
  • Kunsztownie wykonane.
  • Lżejsze i dużo wygodniejsze od konstrukcji flagowej.
  • Odpinany kabel.
  • Wtyki te same co u Audeze, więc zamienniki łatwo dostępne.
  • Drewniana kaseta za opakowanie.
  • Znany już na świecie producent.
  • Sprzedaż przez Audiomagic – czołowego dystrybutora.
  • Broniący się stosunek jakości do ceny.
  • Ryka był pod wrażeniem.

Wady i zastrzeżenia

  • Ograniczona melodyjność i gładkość.
  • Trudniejsze w słuchaniu od tych melodyjniejszych.
  • Umiarkowana wygoda.
  • Zaciski na prowadnicach powinny być chyba wspierane żłobieniami, bo dość łatwo puszczają. A najlepiej przeprojektować cały pałąk.

Sprzęt do testu dostarczyła firma: Audiomagic.pl

Dane techniczne Kennerton Viali:

  • Słuchawki wokółuszne, otwarte.
  • Przetwornik: dynamiczny produkcji duńskiego Peerles by Tymphany.
  • Membrana: papierowo-kompozytowa o średnicy 50 mm, napędzana przez magnesy neodymowe.
  • Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 28 kHz.
  • Czułość: 100 dB.
  • Impedancja: 32 Ohm.
  • Maksymalna moc wejściowa: 500 mW.
  • Przewód: 2 m, odpinany, miedź beztlenowa (OFC), 4-pinowe wtyki mini XLR i jack 3,5 mm
  • Waga: 525 g.
  • Cena: 4900 PLN.

System:

  • Źródła: PC, Hegel Mohican/Ayon Sigma.
  • Przetwornik dla PC: Norma DAC HS-01.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Divaldi Amp 02, iFi PRO, Woo Audio WA5-LE.
  • Słuchawki: AudioQuest NightHawk (kabel Tonalium Audio), Beyerdynamic T1 V2 (kabel Tonalium Audio), Crosszone CZ-1, Fostex TH900 Mk2, Kennerton Odin & Viali (kabel Tonalium Audio), MrSpeakers Ether Flow, Sennheiser HD 800 (kabel Tonalium Audio), Sony MDR-Z1R.
  • Interkonekty: Tellurium Q Black Diamond XLR, Crystal Cable Absolute Dream RCA, Sulek Audio RCA & Sulek 6 x 9 RCA.
  • ifi iOne z kablem iUSB3.0 oraz koaksjalnym Acoustic Zen Silver Bytes
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One, Sulek Power.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Stopki antywibracyjne: Avatar Audio Nr1.
  • Listwy: Power Base High End, Sulek Audio.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “Recenzja: Kennerton Vali

  1. Piotr91 pisze:

    Panie Piotrze, z recenzji wynika ze Kennerton Vali wywarly lepsze wrazenie niz model flagowy Odin. Czy Vali moga rywalizowac z Finalami D8000 w gatunkach takich jak rock, elektronika, muzyka filmowa?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Vali mogą. Natomiast trochę mylące by było, że są od Odin lepsze. To wysoce odmienne słuchawki – Odin do efektownego i łatwego słuchania na dużym obszarze, a Vali do bliskiego, super szczegółowego i wyraźnego. Do rocka są świetne. Bas i wyraźność mają genialne. Potrzebuję jednak porządnego źródła; ze świstawki dobrze w sensie przyjemności słuchania nie zagrają.

  2. cfranchi pisze:

    Hello Piotr,

    After reading your review, and some others, I have finally bought a Vali : I LOVE them (coupled with a Chord Mojo).

    Now I’m looking at the Xelento, as you have tested both, how would you compare the Vali and Xelento ? Would I love the Xelento as much as the Vali ?

    Thank you

    Christophe

    1. Piotr Ryka pisze:

      Maybe not as much, but you will. Very good and lovable headphones.

      1. cfranchi pisze:

        Thanks for your fast answer

        Would you say that Xelento is more closer to Odin sound ?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Vali has paper diaphragm, what means specially vigilant and rich, detailed sound. But Xelento are also very open and reach. (Important thing is right place them in the ears.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy