Recenzja: JPS Labs Abyss AB-1266

Odsłuch

Precyzyjnie obrobionego.

Przy komputerze z DAC Norma i Ayon HA-3

Tak się korzystnie złożyło, że były na miejscu liczne wzmacniacze odpowiadające owym specyficznym wymogom względem mocy i pozostawało jedynie sprawdzić, które okażą się najlepiej pasować charakterystyką brzmienia. To jednak w dalszej kolejności, a na pierwszy strzał sprawdzenie czy mocny, ale nie jakoś specjalnie, wzmacniacz lampowy będzie się nadawał do grania z tymi Abyss przy komputerze. Bo właśnie stał tam Ayon HA-3, spięty z Norma DAC drogim Sulkiem; ten sam zestaw który wykorzystany został do ocenienia Sennheiser HD 660 S. Ayon ma mocy 500 mV/32Ω, czyli jest mocny ale średnio. W nowszej wersji ma osobne wyjścia dla niskiej i wysokiej impedancji, więc Abyss trzeba było w niską. I żadnych jak się okazało problemów z mocą, choć potencjometr za połowę. Ale już na 14-tej taki hałas, że sam nigdy głośniej nie słucham .

Druga sprawa do rozstrzygnięcia, to jakość oryginalnych kabli. Samo JPS Labs oferuje teraz z nowymi Phi komplet lepszy od standardowego, ale w cenie grubo ponad tysiąc dolarów. Jednakże kable standardowe, kiedyś jedyne w ofercie, są dobre jakościowo i nie ma się co ich czepiać. Przejrzyste, dynamiczne, z bardzo szybkim atakiem i dobrym podtrzymaniem. Słucha się za ich pośrednictwem z szacunkiem dla amerykańskiej konstrukcji, co nie znaczy, że nie da się lepiej. Samo powstanie droższego kompletu dowodzi tego niezbicie, a dowiodło też przepięcie na kabel Tonalium powstały kiedyś dla Audeze. Dynamika, szczegółowość i atak nie uległy z nim zmianie, ale pojawiła się większa melodyjność i lepiej dociążona, bardziej różnorodna średnica, a także większa dawka ciepła. Wszystko to atrybuty tym Abyss bardzo potrzebne, albowiem nie są to słuchawki zgęszczające tylko głównie przejrzyste i dynamiczne. Gęstości i dociążenia im nie brak, ale większa ich dawka dobrze im służy, natomiast większa melodyjność i ciepło odjęły niepotrzebną obcość. Nieznaczną, ale miara chłodnawego pogłosu była trochę za duża, co w połączeniu z neutralną temperaturą całości skutkowało minimalną obcością. Podkreślam – obcością a nie brakiem bezpośredniości, bo to dwie różne rzeczy. Bezpośrednie te Abyss są zawsze, chociaż pierwszy plan jest u nich przeważnie dalej niż u większości słuchawek. (Aczkolwiek pod dyktando niektórych nagrań potrafi być bardzo blisko.) To daje im ten sam atrybut, który fetowałem przy nowych Sennheiserach – całościowość spektaklu. Spektaklu bezpośredniego i potężnego, a równocześnie postrzeganego jako całość. O tym szerzej przy okazji porównań, bo rozstrzygnąwszy kwestię lepszego kabla i zdiagnozowawszy dopasowanie wzmacniacza sięgnąłem po porównania. Nie chciałem z nimi przesadzać, tak więc tylko dwie pary konkurentów stanęły do konfrontacji: klasyczne planary od MrSpeakers (także w wersji otwartej) i również klasyczne oraz otwarte Sennheiser HD 800. Jedne i drugie z kablem Tonalium, tak więc różnice odnoszone wyłącznie do słuchawek.

 

Czerń jednolita, połyskująca.

Abyss AB-1266 vs MrSpeakers Ether Flow

MrSpeakers zagrały bardziej miękko i z większym naciskiem na bas, z lekka mieszający się do wszystkiego. Mniej naprężone struny, a ten bas mniej przestrzenny, jak reszta bardziej miękki i bardziej chcący się pokazywać, narzucający się trochę za bardzo. Przesadnie się wtrącający, jakby chciał coś zasłonić; bez sensu w sumie, bo przekaz ogólnie na świetnym poziomie, od razu wciągający słuchacza. Przekonująco prawdziwe ludzkie głosy w uzupełnieniu popisowej dynamiki, potęgi i szczegółowości. High-end więc całą parą, niemniej względem recenzowanych dość wyraźna różnica. Po pierwsze artykulacja mniej wyraźna; ta miękkość troszkę jakby sepleniąca, z mniej wyraźnymi konturami, nie wyartykułowana tak dobrze do końca. Po drugie mniej nieco ciepła, ergo nieco mniej naturalności, a już na pewno nie tak przyjemnie. Po trzecie ogólnie smutniej. Po czwarte bardziej miękko co prawda, ale mniej melodyjnie. W efekcie mniej przekonująco i znów mniej za tego sprawą przyjemnie. Soprany coś jakby z lekka histeryczne, wyrywające się z całości, a między nimi a średnim zakresem luka, której u Abyss nie było. Efekt tego wszystkiego taki, że przejście z tańszych na droższe amerykańskich planarów dający poczucie zadowolenia; wrażenie bardziej kompletnego oraz milszego przekazu. Odnośnie jeszcze przestrzeni. Mniej cienkie i odseparowane soprany Abyss czyniły obszar przestrzenny wyższym (wyższy sufit) i bardziej spójnym, nie dającym poczucia uciekania dźwięku i zanikania go w dali, tylko trwania zawsze i wszędzie. Jednocześnie wyraźnie dłuższe było podtrzymanie i mocniej się wyczuwało odbicia, co z kolei skutkowało mocniejszą (wyraźnie) obecnością przestrzeni i poczuciem, że ten obraz jest lepszy technicznie, przekazujący więcej danych. Mniej rzewny, mniej sopranowo płaczliwy, a bardziej opisowo wszechstronny i bogaty. I w ogóle te Abyss mają takiego coś w sobie, że chce się ich bardziej słuchać. Tak po prostu, bez szukania odpowiedzi dlaczego.

Abyss AB-1266 vs Sennheiser HD 800

Sennheiser HD 800 z kablem Tonalium to naprawdę ekstra liga i wierzcie mi, żarty na bok. High-end wielki jak lokomotywa, przytłaczający scenicznym obszarem i głębią analizy. Traktować można jako niepojęte, a przynajmniej wielce zastanawiające, jak bardzo te słuchawki mogą zmieniać charakter, od mdlącej obojętności po wytężoną przenikliwość. Z Tonalium i Ayonem biorącym sygnał od Normy (brawa dla tego przetwornika za naturalność) zagrały Song of White (z pliku FLAC) arcyprzenikliwie i sopranami leciutko chropawymi, jasnymi, migotliwymi, przeszywającymi. Rozsianymi po wielkim obszarze i mającymi taką naturę, jakbyś faktycznie dotykał zmrożonego śniegu z wierzchnią warstewką lodu. Szał srebrzeń i igiełek sopranowych. A po przejściu do fazy basowej (ten utwór ma dwie części) bas potężny przestrzennie i ani miękki, ani twardy, z bogatym i bardzo wyraźnym wtórowaniem pogłosu.

Nie ma złudzeń – to Otchłań.

W porównaniu soprany Abyss były zdecydowanie gładsze i lepiej powiązane z pasmem. Płynnie przechodzące w rejony średnie, mniej przenikliwe a pełniejsze i spokojniejsze. Można powiedzieć: wyraźnie bardziej melodyjne a mniej świdrujące, nie przeszywające tak bardzo słuchacza. Co należy uzupełnić stwierdzeniem, iż te z HD 800 na pewno nie były męczące a efektowne – efektowne do bólu. Skojarzenia z bólem u Abyss nie było natomiast wcale, było jedynie z melodyjnością. Nie było też chropawości, kryształków lodu, jedynie sama pieśń bieli.

Te różnice przeniosły się też na pozostałą muzykę. Wokale u Abyss okazały się pełniejsze, mniej sopranowe i staranniej nuta po nucie wypowiadane, ale nie w sensie wyraźności (ta była jednakowo świetna), tylko melodyjności. Powiązane harmonicznie niczym plastelina spoiście, bez najmniejszych… Jak by to  nazwać? Prześwitów melodyjnych? Luk w paśmie? Wiecie na pewno o co chodzi. Także bez akcentu sopranowego, którego, co ciekawe, w HD 800 przed porównaniem nie było słychać, ale po porównaniu tak. Czy to był efekt owych równomierniejszych zniekształceń? Nie chcę się mądrzyć: może tak, może nie. W każdym razie bas u Abyss także był lepiej związany z resztą; miał bardziej wyrównany przebieg i był potężniejszy, mimo iż ten z HD 800 też potężny i dobrze kontrolowany.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

13 komentarzy w “Recenzja: JPS Labs Abyss AB-1266

  1. 3mmm pisze:

    Doczekałem się, dziękuję i pozdrawiam.

  2. Michal Pastuszak pisze:

    Abyssow pierwszy raz sluchalem chyba gdzies 5-6lat temu, wowczas zrobily na mnie duze wrazenie swoim dzwiekiem, ale w tamtym czasie nie mialy specialnie konkurencji, dopiero pozniej zaczelo sypac nausznikami z okolic 15kPLN i wyzej.

    W zeszlym roku przelotnie posluchalem ostatniego ich wydania Phi, wzgledem starszej wersji graly wyraznie przejrzysciej, precyzyjniej kreslily intrumenty na scenie, a ich wysokie tony na pewno byly bardziej nosne i wyzej sie wzbijajace. Ergonomia taka sama, czyli zdecydowanie nie dla kazdego ;’)

    Poprawa wynikajaca z lepszego kabla JPS, czy tez modyfikacji samych sluchawek byla krokiem w dobra strone ale te zmiany sa mocno w cieniu tego co daje wlasciwe sparowanie ze wzmacniaczem, najlepiej takim strojonym pod nie. Kilka tygodni temu, wlasciciel salonu audio do ktorego zagladam przyniosl Formule 'S’ od Eleven Audio, ktory jest chyba najtanszym (3500$) pewniakiem dla tych sluchawek. Wszystkie te audiofilskie elementy wskoczyly tutaj idealnie na swoje miejsce i calosciowo przekaz z nienagannego technicznie zrobil sie tez wspanialy muzycznie ;’))

    https://abyss-headphones.com/products/eleven-audio-xiaudio-formula-s

    Zakup Abyssow z tym wzmacniaczem ma sens tez o tyle, ze zwyczajnie zaoszczedza mase czasu i w konsekwencji tez pieniedzy, bo tak jak napisal Piotr, sa one swoiscie wymagajace, i teoretycznie znakomite urzadzenia niekoniecznie daja taki sam efekt w polaczeniu z Abyssami, trzeba sie mocno nastarac aby wybitnie utrafic.

    ps. co do samej technologii przetwornika, zdaje sie, ze nowy flagowiec od Meze, Empyrean, bazuje na podobnym rozwiazaniu (isodynamic).

  3. Krzysztof pisze:

    Bardzo dziękuję za ciekawe recenzje, które czytam od dawna. Mam też drobną, językową prośbę (żeby jeszcze przyjemniej się czytało), którą wyrażę poniższym cytatem. Pozdrawiam, Krzysztof

    Mirosław Bańko i Maria Krajewska w „Słowniku wyrazów kłopotliwych” z r. 1994 piszą: „W wydawnictwach poprawnościowych konstrukcja odnośnie czegoś uchodzi za zbyteczny rusycyzm, który można zastąpić wyrażeniami odnośnie do czegoś, w odniesieniu do czegoś, w stosunku do czegoś, wobec czegoś lub mniej oficjalnymi: w sprawie czegoś i co do czegoś.”

    1. Piotr Ryka pisze:

      Proszę wybaczyć – rozumiem intencje – ale staram się pisać po swojemu. Każdy ma swoją wenę i ona mu dyktuje. Na pewno teksty recenzji nie są idealne, czasu nie mam, by je dopieszczać. Sam, czytając je po pewnym czasie, wpadam nieraz w gniew stylistyczny, no ale takie życie.

  4. Mariusz pisze:

    Skąd informacje że przyczyną wzrostu cen ifi są drożejące podzespoły? Na pytanie dlaczego ceny w PL poszły tak mocno w górę, ifi audio odpowiedziało na fb że o to trzeba pytać dystrybutora w PL. Czyli ceny na podzespoły tylko w PL? Serdecznie pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      O ile wiem, to nie. Mnie ifi przedstawiło właśnie taką wersję. A całej prawdy i tak się nie dowiemy.

  5. Sławek pisze:

    Fajna recenzja. Swoją drogą, ciekawe jak by te Abyssy zagrały pod Audio-gd Master 11?
    No i dylemat Abyss czy Fnal D8000?

    1. Piotr Ryka pisze:

      To jest rzeczywiście dylemat. Final są na pewno dużo łatwiejsze i tańsze. Są też łagodniejsze. Z kolei Abyss w dobrym towarzystwie przeniosą więcej energii i otworzą przed słuchaczem większą i głębszą przestrzeń.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Owszem, ale co z tego? Jest praktyczny i nieskończenie lepszy od tych, których do ekskluzywnych słuchawek nie dołączają.

  6. Tadeusz pisze:

    A dobrego kabla pożałowali 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      To nie jest tak, że ten dołączony jest zły. Jest w porządku, a że Tonalium lepszy – no tak, lepszy, ale to drogi kabel. Nie słuchałem tego nowego, droższego od JPS Labs, ale całkiem możliwe, iż wcześniej lepszego niż ten dołączany nie umieli zrobić.

  7. miroslaw frackowiak pisze:

    Ciesze sie Piotrze ze w koncu mogles przetestestowac te znane sluchawki,sluchalem je wielokrotnie i nigdy nie zamienie ich na K-1000 ktore uwazam za lepsze….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy