Recenzja: JBL Synchros S700

JBL_Synchros_S700_12 HiFiPhilosophy   Jak już wiele razy wspominałem, słuchawki są na topie, a moda na nie do wielu lat się tylko  nasila. Dzieje się tak odkąd w 1979 roku pojawił się pierwszy walkman, rozpoczynając erę słuchania zawsze i wszędzie, aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że poprzedzały go także wszędzie grające tranzystorowe radyjka, nieraz bardzo pokaźnych rozmiarów, tak pod dziesięć kilogramów nawet ważące, do których jednak, z nielicznymi tylko wyjątkami, nie można było podpinać słuchawek, i które miały własne wbudowane głośniki, tak więc bez słuchawek mogły się znakomicie obywać. Ostatnimi laty zaczęła się ta słuchawkowa moda jeszcze nasilać, głównie za sprawą smartfonów oraz pojemniejszych i lepiej grających przenośnych odtwarzaczy plikowych, wpychających nam high-end wprost do kieszeni. Wyjmuje się z tej kieszeni odpowiednią kwotę i zaraz potem można tam włożyć high-endowego grajka, co po cienkim kabelku przeniesie te swoje bajeczne brzmienia na przetworniki słuchawek, by szczęście muzyczne spłynęło na słuchacza niczym jakaś audiofilska łaska uświęcająca. A jak moda, to moda. Wszyscy jej muszą ulegać, bo niemodnym nikt być raczej nie pragnie. W przypadku poszczególnych ludzi nie ma to wprawdzie aż takiego znaczenia i żadnego wymiaru poza towarzyskim, bo tu na byciu niemodnym można tyleż zyskać co stracić, brak ulegania modom wyzyskując jako świadectwo indywidualizmu i silnej osobowości. Trzeba tylko tę swoją niemodność umieć dobrze sprzedać. W przypadku firm sprawa ma się jednak całkiem inaczej, bo tu bycie niemodnym odznacza wymierne straty, na które nikt nie chce być narażony. Tak więc ruszyły firmy ławą do wytwarzania słuchawek, zalewając rynek falami taniej słuchawkowej masówki, po którą można sięgać jak po dropsy. Tego rodzaju masówką nie będziemy się jednak zajmowali, chyba że pojawi się pośród niej jakiś model szczególnie udany i godny zauważenia, co nie znaczy, że nie warto przyjrzeć się słuchawkom proponowanym przez firmy dotąd na rynku słuchawek wyższego lotu nieobecnym, ale znanym z innego segmentu audiofilskiego, na przykład głośników. Z takimi właśnie słuchawkami mamy tym razem do czynienia, bo model Synchros S700 pochodzi od sławnej firmy JBL.

A JBL, biorąca swą nazwę od inicjałów założyciela – Jamesa Bullough Lansinga – to firma wielce szacowna, za dowód czego wystarczy fakt, że ten właśnie jej założyciel był inżynierem nagłaśniającym pierwszy film dźwiękowy w historii. Samo przedsiębiorstwo też może się poszczycić odpowiednim stażem, jako że powstało już w 1946 roku, a niewiele jest firm audio mogących się wykazać równie leciwym i szlachectwo potwierdzającym rodowodem. Za to wiele z nich należy do wielkich koncernów i tej przynależności nie ustrzegł się także JBL, będący obecnie fragmentem giganta Harman-Kardon. A skoro tak, to dzieli ten los z klasyczną firmą słuchawkową AKG i chodzą wręcz słuchy, że spece od AKG maczali palce przy tych Synchros S700, a nawet coś tam do tego modelu zaczerpnięto od nowych flagowych AKG K812. Nie jestem władny tego rodzaju wieści potwierdzać ani dementować, ale plotkę chętnie powtórzę, bo jest smakowita.

Nim przejdziemy do konkretów organoleptycznych, powtórzę inną sensację, a właściwie famę, jaką rozgłasza o tych słuchawkach ich własny producent. Fama jest nie byle jaka i naprawdę odtrąbiona z grubej rury. Głosi ni mniej, ni więcej, tylko że są to jedne z najlepszych słuchawek na świecie, przenoszące na obszar słuchawkowego grania niezrównaną jakość głośników JBL, co dokonywać się ma za sprawą zarówno zastosowanych wysokiego gatunku materiałów jak i rozwiązań technologicznych. Przejdźmy do konkretów.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: JBL Synchros S700

  1. kabak1991 pisze:

    Panie Piotrze, a może by tak recenzję Focal Classic nowych napisać? Będzie coś o nich? Podobno świetne słuchawki jak za tą cenę, huczy o nich w jakichś sklepowych opisach i recenzjach, ale to niewiele warte. Nagrodę podobno dostały 😉 Na forach zapytania o nie, a nikt nie umie nic powiedzieć. Myślę że to byłby dobry strzał.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, to jest w planach. Może nawet dzisiaj zadzwonię do dystrybutora. Tych Focali to nawet są już zdaje się trzy wersje.

      1. kabak1991 pisze:

        To dobrze. No tych Focali jest trzy, te pierwsze niektórzy sobie chwalili za dźwięk, ale podobno nie podobała się ergonomia. Na wiele głów słuchawki były za małe. Teraz wersja Classic jest o wiele większa i powinna spokojnie przypasować każdemu. Ostatnio oglądałem unboxing na youtube od takiego znanego audiofila w USA, naprawdę świetnie wygląda wersja Classic – duże muszle, pałąk opatrzony brązową skórą, albo skóropodobnym tworzywem. Brzmienie określił jako lekko ocieplone. Z kolei wersja PRO z nowej serii określana jest jako neutralna i ma dodany skręcony kabel jak w niektórych Beyerach. Nawet zapakowane nieźle jak za tą cenę – czarne pudło, dwa kable w komplecie. Interesują mnie bo może to być taka zamknięta alternatywa dla Denonów D7100 (zastępstwo dla słuchawek głównych, chociaż D7100 zagrają nawet ziemniaka jeśli chodzi o głośność bynajmniej), otwartą już znalazłem – HD800 🙂 Focal Spirit Classic to może być czarny koń w tej kategorii cenowej, takie mnie męczy przeczucie. No, są jeszcze te HD650, ale ja nie lubię porównywać zamkniętych z otwartymi. To dwie bajki.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Zadzwoniłem i jeden pan obojętnym głosem oświadczył mi, że musi w poniedziałek zapytać szefa, ale chyba da się załatwić.

  2. Staszek pisze:

    Ten model JBL bardzo mi przypomina K550 pod marką AKG też ze stajni Harman Kardon. Rozwinięcie podobnej koncepcji pałąka i padów z użyciem podobnych materiałów. Czy są tu też związki brzmieniowe, czyżby te same drivery?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Być może są to te same drivery, ale efekt brzmieniowy różny. I na pewno wolałbym mieć K550.

  3. Krzysztof pisze:

    Zakupiłem te słuchawki choć nie czytałem o nich wcześniej kompletnie nic.
    Po prostu wygrały pojedynek ze wszystkim dostępnymi w salonie.
    Po kilku godzinach przesłuchań wybrałem te włąśnie z uwagi na bas i dynamikę inne grały tak niemrawo jak jakieś tanie za 100-200PLN a do tego np otwarte Sencheiser mnie wkurząły bo kompletnie wszystkie dźwięki z zewnątrz były słyszalne.
    Być może odczucia zależą od sprzętu do któego się je podłączy. W salonie słuchałem na sprzęcie klasycznym czyli markowy jak to w salonie odtwarzacz CD i wzmacniacz stereo bez możliwości regulacji barwy dźwięku takie niby audiofilskkie zwyczaje.
    W domu po podpięciu do amplitunera Denona średnije klasy który współgra z DVD Philipsa DVD 936 SA (swego czasu najwyższy model uniwersalny czytający super audio 6 kanałowe) wrzuceniu dobrze nagranej płyty korekcji basów i wysokich w amplitunerze mam dokładnie to czego oczekiwałem i tu umacnia się moje przekonaie że wyzszości CD nad kinem domowym nie ma w sensie stereo również przynajmniej na poziomi ecenowym do 5 tys PLN.
    CO moge powiedzieć wreszcie słuchwkowy dźwię brzmi jak zestaw kolumn stereo głęboki bas podkreśla brzmienie gitary basowej bęben to bęben a nie jakie bezdźwięczne pukanie po prostu tijest to.
    W salonie obawiałem się o wysokie tony trochę mi brakowało górngo pasma no ale to okazało się jest tylko kwestią wzmacniacza i jego zestrojenia.
    Live stage włączyłem na chwilę ale nie mogę o tym jeszcze się wypowiadać.
    Wolałbym żeby muszle były ciut większe tak ze 2 cm na średnicy poza tym jakość wykonania bardzo dobra.
    Niestety kabelki są zbyt krótkie do sprzetu stacjonarnego no ale dostąłem kabel przełużający i po problemie.

    Kwestia oceny dźwięku jet czysto subiektywna – przed zakupem jednak dobrze jest porównać – dlatego wole dopłącić i kupić w salonie niż w ciemno z internetu.
    Nawt nie widziałem że tam jest to całe live stage i że akumulator jakiś – nie widać żadnej pokrywy itp. więc musze rozeznać gdzie go się wyjmuje….

    Reasumujać faktycznie są to słuchawki dla tych któym zależy na pełnym kolumnowym brzmieniu jak łupnie basem to łupnie i to jest fajne.

    1. krzysztof pisze:

      Chciałbym się podzielić opinią po kilku latach użytkowania.
      Wszystko by było OK gdyby nie nauszniki, które się popruły i wyszły gąbki.
      To nie jest skóra tylko lakierowana szmata. Ceny za zamienniki horrendalne około 200 PLN!
      Będę musiał uszyć własne z prawdziwej skóry.

      Co do brzmienia wciaż jestem zadowolony – natomiast to całe live stage wcale mi się nie podoba mogłoby tego nie być w zamian za niższa cenę.

  4. JacekM pisze:

    Dołoże swoje trzy grosze… Kupiłem swoje JBL S700 po bardzo okazyjnej cenie jak się pózniej okazało.Otóż jestem pod mega wrażeniem możliwości tych słuchawek,śmiem twierdzić że są to najlepsze słuchawki jakie odsłuchiwałem w swoim życiu-a było już trochę tego.Zawsze gdy tylko nadarzy się okazja testuję inne modele słuchawek w poszukiwaniu tych …najlepszych.Jak do tej pory nie trafiłem na lepsze niż S700. Jako drugich używam (szczególnie w podróży) BOSE QC25 które również uważam za idealne ale JBL po prostu wciskają w fotel. Jeżeli ktoś lubi głeboki -idealnie czysty-energiczny bas to są to słuchawki dla niego.Używam tych słuchawek z wieloma sprzętami a ostatnio najczęściej z smartfonem LG V10 który ma przetwornik DAC Sabre HiFi 32 bit i razem ..grają bosko.
    Gorąco polecam wszystkim miłosnikom dobrego brzmienia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy