Recenzja: JBL Synchros S700

Odsłuch cd.

JBL_Synchros_S700_15 HiFiPhilosophy

Poziom podbicia basu. Szczególnie w rockowym repertuarze potrafi dać się we znaki.

   Odnośnie tego mającego naturalizować scenę, który na szczęście w odróżnieniu od tego „poprawiającego” bas można wyłączyć, faktem jest, że po jego uruchomieniu pierwszy plan odsuwa się dalej i wykonawcy oraz cała scena lądują wyraźnie poza obrębem głowy i przed słuchaczem, podczas gdy bez niego dźwięki rozbrzmiewają w głowie i po jej bokach; odbywa się to jednak kosztem większej lub mniejszej pogłosowej denaturalizacji dźwięku, w moim przypadku jednoznacznie będącej grą nie wartą świeczki. Nie jest wprawdzie tak, że po uruchomieniu LiveStage™ nie da się słuchać. W żadnym razie. Ulatuje jednak atmosfera intymności i naturalnego płynięcia dźwięku. Robi się dziwnie, w stylu efektów przestrzenno-pogłosowych z komputerowych kart dźwiękowych; nie jakoś wprawdzie w sposób skrajny, tylko raczej umiarkowany, ale mimo wszystko naturalny, choć sączący się prosto do głowy dźwięk bez tego efektu scenicznego był jak dla mnie przyjemniejszy i łatwiejszy w odbiorze. Bierze się go tak po prostu, bez żadnego dystansu do tych udziwnień, a także oczekiwania na coś nadzwyczajnego, co się nie pojawia i tylko jest z tego lekki czy większy zawód. Bo gdyby ta scena wychodziła poza głowę i przed słuchacza bez żadnych efektów ubocznych – a, to całkiem co innego. Ale tak niestety nie jest, a to co jest, jest problematyczne. Można sobie z tą przebudowaną sceną słuchać, pewnie można się też do tego przyzwyczaić, jednak dla przykładu nowy S-Logic od Ultrasona działa zdecydowanie lepiej. Nawet nie ma co porównywać.

Zostawmy już te nieudane, czy też nie do końca udane wynalazki JBL-a i skupmy się na tym co jest w tych słuchawkach pozytywne. A jest to cała pozostająca poza tym przedobrzającym się czasami basem i udziwnioną w razie uruchomienia LiveStage™ sceną prezentacja, o której już pisałem, że jest czysta, przejrzysta, wyrazista i detaliczna. Gdyby te słuchawki zostawić w spokoju, to znaczy nie dodawać im tych wynalazków, byłyby naprawdę bardzo dobre i pozostałoby tylko je chwalić. Nie bądźmy jednak gołosłowni i ucieknijmy się do porównań. Ponieważ też sławne basem Sennheisery HD 650 nie wróciły jeszcze z wypożyczenia, pozostają nam jako pokrewne brzmieniowo i najbliższe cenowo HD 600.

JBL_Synchros_S700_16 HiFiPhilosophy

Poza tym jest to kawał świetnej słuchawki, która naprawdę potrafi zagrać popisowo.

Sięgnąłem po pliki MQS odtwarzane przez Windows Media Playera i słane z Asusa Xonara budżetowymi kablami RCA od Thomsona do Phasemation. Brzmienie obu słuchawek okazało się bardzo podobne, przy czym Sennheisery były ciemniejsze, wolniejsze i odrobinę głębiej oraz bardziej chropawo teksturujące, podczas gdy JBL-e minimalnie okazały się gładsze, delikatniejsze i wyższe tonacyjnie w zakresie tonów średnich oraz bardziej podkreślające syczące spółgłoski, jednak bez posuwania się do sybilacji. Miały też oczywiście bardziej wyraziste basowe tło oraz nieznacznie więcej pogłosu. O jednej rzeczy trzeba tu wszakże wspomnieć. Były te używane w tym porównaniu Sennheisery wyposażone w kabel od Forza AudioWorks, podnoszącym ich prezentację w mierze przejrzystości i elegancji brzmieniowej bardzo zdecydowanie do góry; z którym stają się one w pełni już high-endowe. Tą skromniejszą wprawdzie odnogą high-endu, ale wcale nie jakąś wiszącą jedynie na włosku, tylko spokojnie sobie na niższych stopniach podium siedzącą. Tak więc na wysokiej klasy materiale muzycznym branym od komputera słuchawki Sennheisera i JBL zanotowały remis, przy nieco odmiennych stylach. Przerzuciłem się następnie do Twin-Heada biorącego sygnał z odtwarzacza EMM Labs, o którym to Twin-Head trzeba zawczasu stwierdzić (o czym już była mowa), że faworyzuje słuchawki o wysokiej impedancji, tak więc był to pojedynek na boisku klubowym Sennheiserów. Na tym wyjazdowym terenie słuchawki JBL-a spokojnie się obroniły, a różnice okazały się dokładnie takie same jak przy komputerze. JBL-e grały jaśniej, a przez to nieznacznie przejrzyściej a mniej gęsto, a także bardziej podkreślały syczące spółgłoski i wysokie tony, przy jednocześnie ogólnie wyższej tonacji. W ogóle bardziej akcentowały skraje, bo oczywiście wciąż miały ten swój super czy „pure” bass, co nie znaczy że pomiędzy tymi skrajami była jakaś dziura. Wręcz przeciwnie; jaśniejsza i bardziej transparentna strefa tonów średnich także była u JBL-i podkreślona, tak jakby ktoś ustawił equelizer na trzy podbicia, przy czym to basowe było zdecydowanie najmocniejsze.

JBL_Synchros_S700_04 HiFiPhilosophy

I nie dotyczy to tylko przenośnych źródeł dźwięku

Jednak z dobrym muzycznym materiałem i przy udziale dobrych słuchawkowych wzmacniaczy bas ten nie był jakiś szczególnie irytujący, choć oczywiście o jego naturalnym zespoleniu z resztą pasma nie mogło być mowy. Był taki w tle sobie mocno pomrukujący, jednak nie tak przyjemnie jak u znanych z takiego pomrukiwania HiFiMAN’ów HE-6 czy Grado GS-1000, tylko na niższym poziomie jakościowym i bez budowania emocjonalnych czy artystycznych doznań, o których można powiedzieć, że dodają przekazowi urody i czynią go ciekawszym. Tu było to raczej niepotrzebnym dodatkiem, zbyt oderwanym od całości by wpływać na podniesienie atrakcji. Ale jak mówiłem, jeżeli ktoś uwielbia basowy łomot, to u JBL Synchros znajdzie go aż nadmiar i tylko w przypadku niektórych urządzeń i naprawdę wysokiej klasy wzmacniaczy bas ten potrafił się jako tako normalizować, a jedynym na niego całkiem skutecznym sposobem okazało się przejście na odtwarzanie ośmiokanałowe.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: JBL Synchros S700

  1. kabak1991 pisze:

    Panie Piotrze, a może by tak recenzję Focal Classic nowych napisać? Będzie coś o nich? Podobno świetne słuchawki jak za tą cenę, huczy o nich w jakichś sklepowych opisach i recenzjach, ale to niewiele warte. Nagrodę podobno dostały 😉 Na forach zapytania o nie, a nikt nie umie nic powiedzieć. Myślę że to byłby dobry strzał.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, to jest w planach. Może nawet dzisiaj zadzwonię do dystrybutora. Tych Focali to nawet są już zdaje się trzy wersje.

      1. kabak1991 pisze:

        To dobrze. No tych Focali jest trzy, te pierwsze niektórzy sobie chwalili za dźwięk, ale podobno nie podobała się ergonomia. Na wiele głów słuchawki były za małe. Teraz wersja Classic jest o wiele większa i powinna spokojnie przypasować każdemu. Ostatnio oglądałem unboxing na youtube od takiego znanego audiofila w USA, naprawdę świetnie wygląda wersja Classic – duże muszle, pałąk opatrzony brązową skórą, albo skóropodobnym tworzywem. Brzmienie określił jako lekko ocieplone. Z kolei wersja PRO z nowej serii określana jest jako neutralna i ma dodany skręcony kabel jak w niektórych Beyerach. Nawet zapakowane nieźle jak za tą cenę – czarne pudło, dwa kable w komplecie. Interesują mnie bo może to być taka zamknięta alternatywa dla Denonów D7100 (zastępstwo dla słuchawek głównych, chociaż D7100 zagrają nawet ziemniaka jeśli chodzi o głośność bynajmniej), otwartą już znalazłem – HD800 🙂 Focal Spirit Classic to może być czarny koń w tej kategorii cenowej, takie mnie męczy przeczucie. No, są jeszcze te HD650, ale ja nie lubię porównywać zamkniętych z otwartymi. To dwie bajki.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Zadzwoniłem i jeden pan obojętnym głosem oświadczył mi, że musi w poniedziałek zapytać szefa, ale chyba da się załatwić.

  2. Staszek pisze:

    Ten model JBL bardzo mi przypomina K550 pod marką AKG też ze stajni Harman Kardon. Rozwinięcie podobnej koncepcji pałąka i padów z użyciem podobnych materiałów. Czy są tu też związki brzmieniowe, czyżby te same drivery?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Być może są to te same drivery, ale efekt brzmieniowy różny. I na pewno wolałbym mieć K550.

  3. Krzysztof pisze:

    Zakupiłem te słuchawki choć nie czytałem o nich wcześniej kompletnie nic.
    Po prostu wygrały pojedynek ze wszystkim dostępnymi w salonie.
    Po kilku godzinach przesłuchań wybrałem te włąśnie z uwagi na bas i dynamikę inne grały tak niemrawo jak jakieś tanie za 100-200PLN a do tego np otwarte Sencheiser mnie wkurząły bo kompletnie wszystkie dźwięki z zewnątrz były słyszalne.
    Być może odczucia zależą od sprzętu do któego się je podłączy. W salonie słuchałem na sprzęcie klasycznym czyli markowy jak to w salonie odtwarzacz CD i wzmacniacz stereo bez możliwości regulacji barwy dźwięku takie niby audiofilskkie zwyczaje.
    W domu po podpięciu do amplitunera Denona średnije klasy który współgra z DVD Philipsa DVD 936 SA (swego czasu najwyższy model uniwersalny czytający super audio 6 kanałowe) wrzuceniu dobrze nagranej płyty korekcji basów i wysokich w amplitunerze mam dokładnie to czego oczekiwałem i tu umacnia się moje przekonaie że wyzszości CD nad kinem domowym nie ma w sensie stereo również przynajmniej na poziomi ecenowym do 5 tys PLN.
    CO moge powiedzieć wreszcie słuchwkowy dźwię brzmi jak zestaw kolumn stereo głęboki bas podkreśla brzmienie gitary basowej bęben to bęben a nie jakie bezdźwięczne pukanie po prostu tijest to.
    W salonie obawiałem się o wysokie tony trochę mi brakowało górngo pasma no ale to okazało się jest tylko kwestią wzmacniacza i jego zestrojenia.
    Live stage włączyłem na chwilę ale nie mogę o tym jeszcze się wypowiadać.
    Wolałbym żeby muszle były ciut większe tak ze 2 cm na średnicy poza tym jakość wykonania bardzo dobra.
    Niestety kabelki są zbyt krótkie do sprzetu stacjonarnego no ale dostąłem kabel przełużający i po problemie.

    Kwestia oceny dźwięku jet czysto subiektywna – przed zakupem jednak dobrze jest porównać – dlatego wole dopłącić i kupić w salonie niż w ciemno z internetu.
    Nawt nie widziałem że tam jest to całe live stage i że akumulator jakiś – nie widać żadnej pokrywy itp. więc musze rozeznać gdzie go się wyjmuje….

    Reasumujać faktycznie są to słuchawki dla tych któym zależy na pełnym kolumnowym brzmieniu jak łupnie basem to łupnie i to jest fajne.

    1. krzysztof pisze:

      Chciałbym się podzielić opinią po kilku latach użytkowania.
      Wszystko by było OK gdyby nie nauszniki, które się popruły i wyszły gąbki.
      To nie jest skóra tylko lakierowana szmata. Ceny za zamienniki horrendalne około 200 PLN!
      Będę musiał uszyć własne z prawdziwej skóry.

      Co do brzmienia wciaż jestem zadowolony – natomiast to całe live stage wcale mi się nie podoba mogłoby tego nie być w zamian za niższa cenę.

  4. JacekM pisze:

    Dołoże swoje trzy grosze… Kupiłem swoje JBL S700 po bardzo okazyjnej cenie jak się pózniej okazało.Otóż jestem pod mega wrażeniem możliwości tych słuchawek,śmiem twierdzić że są to najlepsze słuchawki jakie odsłuchiwałem w swoim życiu-a było już trochę tego.Zawsze gdy tylko nadarzy się okazja testuję inne modele słuchawek w poszukiwaniu tych …najlepszych.Jak do tej pory nie trafiłem na lepsze niż S700. Jako drugich używam (szczególnie w podróży) BOSE QC25 które również uważam za idealne ale JBL po prostu wciskają w fotel. Jeżeli ktoś lubi głeboki -idealnie czysty-energiczny bas to są to słuchawki dla niego.Używam tych słuchawek z wieloma sprzętami a ostatnio najczęściej z smartfonem LG V10 który ma przetwornik DAC Sabre HiFi 32 bit i razem ..grają bosko.
    Gorąco polecam wszystkim miłosnikom dobrego brzmienia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy