Recenzja: ifi iDSD Micro

iFi_IDSD_009_HiFi Philosophy   O firmie ifi Audio tyle już napisałem, że nie będę do tego wracał. Ale do jej produktów wracać trzeba, a nawet się musi. Ambitni Anglicy prują naprzód, prezentując coraz to nowe wyroby, a każdy jakoś zaskakujący. Podobnie będzie tym razem, gdyż jeden tylko rzut oka na stronę producenta uświadamia, że to „micro” jest małe jeno z wyglądu i nazwy, a w środku czai się smok. Jak inaczej określić bowiem malutki przetwornik i słuchawkowy wzmacniaczyk upchane w jednym pudełku, możliwym jak najbardziej do noszenia w kieszeni, a mogącym wyrzucić na zewnątrz 4 W mocy i czytać natywnie pliki DSD o poczwórnej gęstości? Tego przecież nie oferują stacjonarne dryblasy za ciężkie pieniądze, które w dwóch rękach przenosić trzeba. A tu za dwa tysiące taka jazda na maksa, chociaż gabarytowo na malucha.

Wygląd i co w środku

Kilku członków tej znakomitej rodziny już gościło w naszej redakcji...

Kilku członków tej znakomitej rodziny już gościło w naszej redakcji…

   Urządzonko jest dla iii klasyczne, tyle że z serii micro. Jest bowiem jeszcze mniejsza – nano, ale o niej będzie innym razem.  Ma to cudo z rodzinki micro tradycyjnie dla wszystkich klocków ifi przełamany grzbiecik i fikuśnie wyfrezowany froncik oraz zaplecze, co razem składa się na niebanalny wyglądzik. Powiedziałbym nawet, że takie z lekka kanciaste a nie tylko wyoblone ustrojstwa sprawiają wrażenie bardziej dbających o szczegół i precyzyjnych, chociaż to sama wyłącznie psychologia poznawcza, a nie logiczna ocena przesłanek i faktyczna technika. Kolorystyka korpusu standardowo jest srebrna i w satynowym wykończeniu, a front i tył gładsze. Boczki zaś – również jak zawsze – mają cieniutkie żeberka ułatwiające chwytanie, a pojedyncze pokrętło i towarzyszące mu dźwigienki są elegancko chromowane.

Pokrętło wprawdzie jest jedno, ale za to zapomnianym już niemal zwyczajem nie tylko ustala siłę głosu, ale także włącza i wyłącza. Próżno przeto szukać niemal zawsze teraz spotykanego osobnego włącznika, ale i tak najróżniejszych manipulatorów i przyłączy jest masa. Z przodu nie tylko to pokrętło, ale także dwa gniazda – słuchawkowe na duży jack i port wejścia 3,5 mm – a także zawzięcie (i nie bez racji) lansowane przez ifi trójzakresowe regulacje procesorów XBass i 3D. Po drugiej stronie mamy z kolei dwukierunkowe (in/out) przyłącze SPDIF, umożliwiające temu iDSD bycie też interfejsem, parę wyjściowych gniazd RCA oraz nietypowe gniazdo USB. Nietypowe, ponieważ płaskie, aby poprawić mocowanie, do którego trzeba się wpinać poprzez dołączoną przejściówkę. Tak w ogóle, to kabli w pakiecie jest całe naręcze i pod tym względem zaskakująca obfitość, a gdyby komuś było mało, to poprzez dodatkowy port USB umieszczony na boku można jeszcze ładować smartfina z baterii wewnętrznej ifi, Albowiem iDSD micro posiada napęd bateryjny, a dokładniej hybrydowy, to znaczy może z baterii i może wprost z kompa. Może nawet tak sprytnie, że podłączone do komputera pracować będzie z baterii, by zadowolić zwolenników czystego, bateryjnego prądu. W tym celu wystarczy je włączyć przed podpięciem, a wówczas mały spryciarz wiedział będzie, że ma na koszt baterii pracować.

Ale żadne nie miało tak potężnej specyfikacji

Ale żadne nie miało tak potężnej specyfikacji

Na przeciwległym boku lokują się trzy jeszcze regulatory: trzystopniowy poziomu wzmocnienia, mający dwie wartości odwracacz polaryzacji cyfrowego sygnału oraz trzypozycyjny filtr cyfrowy. Regulacja wzmocnienia umożliwia obsługę na równi słuchawek dokanałowych co najbardziej wymagających ortodynamicznych; odwracacz fazy to efekt nacisku środowiska słuchawkowych melomanów, którego niektórzy przedstawiciele podobno takie odwrócenie słyszą i sobie je chwalą (sam też usłyszałem); a filtr cyfrowy ma zdejmować z sygnału cyfrowe dzwonienie.

Bo trzeba tutaj wspomnieć, że całe to ifi iDSD to rezultat współpracy z użytkownikami forum Head-Fi, którzy na etapie konstrukcyjnym mogli zgłaszać pomysły, pragnienia i zastrzeżenia, a sporą tego część faktycznie uwzględniono. To dzięki temu urządzenie jest nafaszerowane niczym indyk na Dzień Dziękczynienia, że aż trudno uwierzyć, iż tyle w tej maliźnie się zmieścić udało.

Na spodzie jest jeszcze aktywator funkcji »Direct«, dzięki której możemy pomijać sekcję wzmocnienia, używając iDSD jako samego przetwornika, a także kolejna sekcja dopasowania mocy, z przeznaczeniem do optymalizacji słuchawek dokanałowych.

Ze spraw niewidocznych dla oka warto przypomnieć, że oba procesory dźwięku – XBass i 3D – są realizowane w domenie analogowej, podobnie jak analogowy jest pochodzący od Alpsa potencjometr. Że urządzenie ma konstrukcję dual mono w oparciu o osobne dla każdego kanału procesory  Burr-Brown PCM1793, potrafiące obsługiwać owo deklarowane czterokrotne DSD a także PCM do poziomu 768 kHz włącznie – gdyby komukolwiek pliki o takich gęstościach udało się zdobyć. I że na tym jeszcze nie koniec, bo według deklaracji producenta jest też na pokładzie tego iDSD znany z osobnego występowania iPurifier, czyli sprzedawany dotąd tylko oddzielnie filtr do wymiatania cyfrowych śmieci z zaśmieconego, jak wiadomo, transferu USB. A do tego jeszcze owe wspomniane baterie, które w trybie oszczędnościowym mogą pracować pełne dwanaście godzin, a przy maksymalnym wzmocnieniu przez sześć. Mogą też jeszcze po drodze dwa razy naładować smartfona, co je oczywiście uszczupli, ale nie wyładuje ich 4800 mAh pojemności do zera.

Oto on - ifi iDSD micro.

Oto on – ifi iDSD micro.

Dodajmy na koniec, że iDSD jest kompatybilny z systemami MacOS i Android, i że kosztuje wraz z tymi wszystkimi kablami wspomniane 2190 PLN. I jeszcze jedno – na wniosek internautów o gęstości czytanego w danym momencie pliku informuje różnej barwy świecącym światełkiem, w czym jest analogiczny do cztery razy droższego Chorda Hugo. A można go też uzupełniać lampowym buforem iTube, ale o tym będzie następnym razem.

Odsłuch

W kwestii obudowy brak zmian w stosunku do poprzedników.

W kwestii obudowy brak zmian w stosunku do poprzedników.

   Skoro mały spryciarz taki jest sprytny i taki energią naładowany, nie pozostawało nic innego jak go sprawdzić i odpytać względem tych wszystkich przechwałek.

AKG K712 (kabel Oyaide HPC)

Profesjonalne AKG, ochoczo przechwycone przez audiofili, wydawały się cenowo pasować akurat, a więc ruszyłem w tany. Od razu też napiszę, że dystrybutor wcale nie był entuzjastą testu: „bo tyle ten iDSD już dostał nagród i pochwał, że więcej mu nie potrzeba”. I się wcale nie dziwię, że dostał, bo te trudne do napędzenia, a jeszcze trudniejsze do prawdziwego ożywienia, AKG od razu zaiskrzyły. Strzeliły snopami szczegółów i częstowały sykiem podkładu niczym jakiś mistrz szczegółowości, którym przecież na tle najlepszych nie są. Wejście w muzykę okazało się natychmiastowe a realizm bezzwłoczny. Żadnego nie trzeba było przywyknięcia, tak żeby mózg zdołał skompensować braki. W pierwszym rzędzie stały za tym strzeliste soprany, jak na te słuchawki naprawdę imponujące i w uszy się rzucające. Cienia ściągnięcia nie było na górze, sama pełna otwartość i rozdygotane, połyskujące struny wibracji. A wszystko na tle dźwięku głębokiego, otwartego i bez naprężenia. Zupełnie bez naprężenia, a więc brawo, bo to u tych AKG sztuka nie lada i tylko najlepsi potrafią. Uruchomienie funkcji 3D powodowało pojaśnienie, mocniejsze jeszcze dorzucenie wysokich tonów i większą wibrację. Taki obraz muzyczny mniej był spokojny a bardziej ekscytujący, przy czym scena faktycznie stawała się wielka, jak to ten procesor obiecuje, a przy tym całkowicie otwarta i przede wszystkim z paszczą głębi na wprost słuchacza. W idealnym to razem porządku oraz separacji, co należy do zwyczaju tych słuchawek, wartym zawsze podtrzymania, a jeszcze bas całkiem nieźle grzmocący i ciekawą akustyką wszystko uzupełnione.

Bez mrugnięcia okiem przystawię do tego dźwięku pieczątkę high-endu. Takiego małego, ale przecież za jakże niewielkie pieniądze. W dodatku cały set to tylko słuchawki i samo iDSD, bo kabel USB wziąłem z kompletu.

AudioQuest NightHawk

Niewątpliwie większą pieczątkę i bardziej jaskrawą należało przystawić do grania iDSD z NightHawk. Przede wszystkim za lepsze doświetlenie i ekspozycję wszystkiego, a także dużo mocniejsze różnicowanie głosów. Wyciągnięte zdecydowanie przed tło na plan pierwszy zdarzeń, pyszniły się jakością i indywidualizmem własnego brzmienia. W ogóle wszystko stawało się wyraźniejsze, dosadniejsze i bardziej podekscytowane. Z mocniejszym kontrastem samego obrazu jak również dynamiki, ogólnym skłębieniem i pędem życiowym.

No może poza faktem, iż mamy tutaj mnóstwo manipulatorów do obsłużenia.

No może poza faktem, iż mamy tutaj mnóstwo manipulatorów do obsłużenia.

Zapomniany dziś całkiem, a jakże kiedyś sławny, Henri Bergson wprowadził pojęcie élan vital, czyli pędu do życia, którym miała się według niego cechować wszelka materia. Pojęcie odeszło w przeszłość, ale niewątpliwie dźwięk u tych NightHawk miał w sobie coś z tej dążności, a mówiąc mniej filozoficznie: wszystko w nim ożywało i tętniło mocniej. Zarazem mylące byłoby stwierdzenie, że wszystko się wyostrzyło. W pewnym sensie na pewno, ale nie w tym, żeby słuchający mógł doznać urazu. Nie pozwalała na to głębia brzmienia i jego kultura. W efekcie wyraźność zamieniała się w realizm a nie uszczypliwość czy przerysowanie. Granica pomiędzy taką dobitną wyraźnością i mocnym kontrastem a sztucznością i przesadą bardzo jest cienka, ale tu nie została przekroczona. Pośród szerokiego muzycznego materiału nie znalazłem żadnego przykładu takiego przekroczenia, natomiast jeden po drugim pojawiały się  na świetne obrazowanie i dojmujące przeżycia. Daczek i słuchawkowy wzmacniacz w kieszonkowym formacie, słuchawki za dwa i pół tysiąca, a więc razem niecałe pięć, a tor że ho-ho! Jak jeszcze do niego dojdzie ten lampowy bufor, to będzie naprawdę gorąco, i to nawet najlepszym.

Grado GS1000e

Znów duży skok cenowy, nawet jeszcze większy, ale różnica nie jakościowa tylko stylistyczna. Dźwięk Grado operował jak zwykle większą i bardziej otwartą sceną, a także był jaśniejszy. Również mniej pogłębiony i pogłosowy, a bardziej nośny i w dal odchodzący. To wszystko dla znających opisy obu słuchawek z poprzednich recenzji sprawy już przerobione i żadna nowość. Dorzucić do tego mogę, że z włączonym procesorem 3D lepiej słuchało się NightHawk, całościowo wypadających mniej agresywnie (soprany), bardziej esencjalnie, mniej się narzucających a więcej jakby mających w zanadrzu, także pewną tajemniczość. Prostym sposobem na uczynienie Grado podobnie przyjemnymi było wyłączenie akceleratora 3D, wraz z czym dźwięk ciemniał, uspokajał się i nie był tak jednoznacznie nacierający. Z lekkim dystansem i mniej na twarz, ale i tak NightHawk uważam za do iDSD lepiej pasujące. Grado lubią lampy i może z buforem lampowym  sytuacja się zmieni, a na razie wskazanie pada na produkt AudioQuesta.

Final Audio Piano Forte IX

A jest co obsługiwać, bo to istny audio-micro-kombajn!

A jest co obsługiwać, bo to istny audio-micro-kombajn!

Rewelacyjnie wypadły jedne ze szczytowych dokanałówek Finala, korzystające z udogodnień jakie iDSD tego typu słuchawkom oferuje. Zagrały naprawdę zjawiskowo, a przede wszystkim  czysto i bezpośrednio. Przy włączonym XBass, który ich dźwięku akurat nie czynił trochę bułowatym, oraz z włączonym lub nie procesorem 3D (w zależności od stopnia pogłosowości samego nagrania), dawały popis bezpośredniości i grania najczystszym powietrzem. Zarówno w odniesieniu do samego dźwięku, jak i akustyki, dosłownie a nie tylko w sensie fizycznej małości znikały, a słuchacz całkowicie tracił kontakt z tym czymś, co można nazwać kontaktem z pracą przetworników. Tych słuchawek po prostu nie było; był natomiast sam dźwięk, jakby z niczego powstały. Można powiedzieć, że słuchany bez pośrednictwa aparatury, choć to byłaby już lekka przesada, jako że jednak ślady jego tworzenia w postaci pewnych niedoskonałości słuchaniu towarzyszyły. Także scena nie była tak głęboka jak u słuchawek wokółusznych, niemniej grało to z olśniewającą bezpośredniością i elegancją brzmienia. A przy tym nie grało w głowie, co jest jakże częstą przypadłością dokanałówek. Wyraźnie przed słuchaczem i na wysokości oczu. Bas nie był popisowy, ale rytm i całościowe piękno to nadrabiały i naprawdę słuchając byłem zbudowany. Szkoda, doprawdy, że to kieszonkowe granie nie jest na każdą kieszeń.

Odsłuch cd.

I do tego jeszcze zawartość opakowania - istne szaleństwo!

I do tego jeszcze zawartość opakowania – istne szaleństwo!

Fostex TH-900

Skoro tyle recenzji tego iDSD zostało już napisanych, to racją kolejnej, poza byciem odpowiedzią na prośbę czytelnika, może być tylko użycie wielu trudnych do pozyskania słuchawek. Tak więc używajmy, skoro można.

Nie popełnię błędu, kiedy napiszę, że flagowy Fostex to słuchawki bardzo podobne do AudioQuest NightHawk. Sposób oświetlania, mieszania w dźwiękowym tyglu i całościowe atmosfery mają naprawdę wysoce analogiczne. Do tego stopnia, że przy pewnych utworach i wielokrotnych próbach, obniżających u słuchacza stopień koncentracji, można by pobłądzić i zacząć je mylić. W każdym razie przy użyciu iDSD i utworów oszczędnych w soprany. Jednak na świeżo i przy uważnym słuchaniu łatwo wskazać także różnice. Fostesy bardziej sopranowo traktują ludzkie głosy, a poprzez to czynią je jaśniejszymi, bardziej też zadziornymi i ogólnie bardziej wyrywającymi się z całościowego przekazu. Dość wyraźnie też w większym stopniu operują stylem „U”, czyli podbijającym skraje pasma. Bas mocniej się u nich wybija na tle całości, podobnie jak soprany. Efekt większego wkładania sopranów w ludzkie głosy jest także taki, że mimo podobnego oddalenia pierwszego planu i wielkości całej sceny, u Fostexów wykonawcy wydają się stać trochę bliżej. Zdają się bliżsi, bo operują bardziej podniesionymi głosami, a więc bardziej się narzucają.

Poprzez te zaakcentowane soprany dźwięk Fostexów staje się też całościowo bardziej połyskliwy i rozdzwoniony, a NightHawk bardziej jedwabisty i spójny stylistycznie. Trochę pod tym względem różnica podobna była do tej względem Grado, ale wielokrotnie mniejsza. Również Fostexy grały bardziej naturalnie bez uruchomionego procesora 3D, jeszcze bardziej pod jego dezaktywację upodobniając się do NightHawk, chociaż w przypadku nagrań wysokiej jakości i operujących obficie sopranami różnica i tak była łatwo uchwytna. Także poprzez inny styl separacji – u Fostexów bardziej właśnie oddzielający, a u NightHawk bardziej zazębiający. A niezależnie od tego kto z kim podobnie, a kto przeciw komu i dlaczego, i tak trzeba uznać klasę samego iDSD, który również flagowe Fostexy nasycił świetnym sygnałem i pieczątka High Endu znów winna być przystawiona. Czystość, bezpośredniość, wszystko przesycające powietrze, kultura i lekko przygaszone światło wraz z popisami na całej rozpiętości pasma, czyniły piękny spektakl.

W sumie wiele już zachwytów napisano na temat tego małego diabełka. A jakie jest nasze zdanie?

W sumie wiele już zachwytów napisano na temat tego małego diabełka. A jakie jest nasze zdanie?

Audeze LCD-3

To teraz na drugi biegun wymagań prądowych względem dokanałowych Piano Forte.

Dwie rzeczy słychać było natychmiast – że mocy w żadnym razie nie brak i że wzmacniacz świetnie i tym razem pasuje. A bardziej moim zdaniem znów z wyłączonym procesorem 3D, bez którego dźwięk płynął spokojniej i bardziej elegancko. Spójnie i melodyjnie, jak również z mocno wycofaną akustyką, co u tych Audeze jest normą. A przy tym (o psia kostka) znów bardzo podobnie do NightHawk. Różnice to u tych ostatnich znacznie mocniej wyrażona akustyka, a wraz z nią wszelkie dźwięki osadzone w aurach pogłosu, tak jakby z cieniującym konturem, sprawiającym bardziej trójwymiarowy a mniej swojski odbiór. Coś jak obraz na ekranie z użyciem procesora Darbee Vision, o ile ktoś miał okazję zapoznać. Względem tego flagowe Audeze grały swoim zwyczajem prostodusznie, a jakże przy tym naturalnie. Swobodnie i z bezpretensjonalną bezpośredniością normalnej rozmowy. A zarazem z sobie właściwą umiejętnością ukazania każdego brzmieniowego indywidualizmu, niczym u nich niezmąconego ani nie przysłoniętego. Chciałoby się powiedzieć – z dziecinną prostotą – a jakże trudną do powtórzenia. Tak po prostu, jakbyś spotkał znajomego i z nim sobie na ulicy rozmawiał. Tak wytrawnym słuchawkom nie przeszkadzało to oczywiście wyprodukować akustykę w ramach samej ścieżki utworu ją zawierającej, co pozwoliłem sobie sprawdzić na Take On Me grupy a-ha, czyli klasyku z lat 80-tych. Z tym że bardziej akustyczne NightHawk oferowały nie tylko jeszcze mocniejszą akustykę, ale także większą scenę a mniej nieco ciepła. W sumie swobodny wybór, a do obu słuchawek DAC/wzmacniacz od ifi świetnie pasujący.

Final Sonorous X

Kończymy na samych szczytach, czyli z najdroższymi słuchawkami dynamicznymi w bieżącej ofercie.

Że słusznie chwalili - iDSD to prawdopodobnie najlepsza audio-inwestycja za około 2 tysiące, jaką mozna dzisiaj dokonać!

Że słusznie chwalili – iDSD to prawdopodobnie najlepsza audio-inwestycja za około 2 tysiące, jaką mozna dzisiaj dokonać!

Ciepła eksplozja bezpośredniości – tak bym to określił. Przy mniejszym wkładzie własnym w akustykę, akustyka na najwyższym była u nich poziomie, podobnie jak przejrzystość. Ich dźwięk jest trochę jak ze śniegu, w tym sensie, że też jakby składał się z płatków. Gdzie inni ujednolicali, operując gładkimi brzmieniowymi powierzchniami, u nich dźwiękowe połacie miały fakturę, tak bardzo były szczegółowe. Jakby z czegoś mniejszego złożone, jakichś atomów muzyki.

Ciepły śnieg, płatki muzyki? Brzmi głupio, ale nie w wykonaniu tych Sonorous.. Już pisałem, że ich złożoność bardziej jest dla słuchacza wyczerpująca, podobnie jak wyczerpująca jest prawdziwa muzyka, ale w końcu za to się płaci, żeby być najbliżej prawdziwej muzyki, czyż nie, koledzy audiofile?  A one grały prosto z iDSD jak Audeze z podłączonego do niego  drogimi kablami Lebena. Oczywiście inaczej, ale na tym samym poziomie. Pytania?

Względem innego wzmacniacza

Poprzeczkę zawiesiłem bardzo wysoko, bo na wysokości nadmienionego przed chwilą Lebena CS300F. To wzmacniacz za kilkanaście tysięcy, i do tego lampowy, a więc stratosfera słuchawkowego grania. Bardzo przy tym wybredny – po obu zresztą stronach – czyli i dla słuchawek, i dla kabli oraz źródła. Zasiliłem go iDSD, jako przetwornikiem, po dobrze pasujących interkonektach Harmonixa i ustawiwszy funkcję »Direct« mogłem poprzez natychmiastowe przepięcia słuchawek dokonywać porównań. No owszem, Leben ma to coś, czego nie mają nawet bardzo drogie wzmacniacze tranzystorowe pokroju Sugdena. Ma coś takiego, jakby zjechać na dźwiękowych nartach w dolinkę, a potem wybić się po jej drugiej stronie.  Takie muzyczne jazdy w dół i do góry, że aż w dołku ściska, mają tylko lampy, choć wzmacniacze takie jak Bakoon i flagowy Trilogy potrafią je dobrze naśladować. Ale jeżeli tego nie liczyć, oraz pewnej szczególnej lampowej misterności, która jest czymś w rodzaju wewnętrznego światła, to różnic właściwie nie było. Ta sama dynamika, szczegółowość, indywidualizacja głosów, tempa, wybrzmienia, głębia dźwięku, koloryt też niemal taki sam. Różnie to się rozkładało w zależności od słuchawek, przy czym z Lebenem najwięcej zyskiwały Audeze, a najmniej Sonorousy; ale żadnego szoku przejścia nie było, a przynajmniej nie u Sonorous i NightHawk. A przecież za Lebena wraz z tym tu kablem trzeba by dać ze czternaście tysięcy ekstra.

Do tego bez najmniejszych kompleksów współpracuje z największymi, i najtrudniejszymi dziełami tego rynku. Pełna rekomendacja!!!

Do tego bez najmniejszych kompleksów współpracuje z największymi, i najtrudniejszymi dziełami tego rynku. Pełna rekomendacja!!!

Oto kolejny dowód, że małe granie goni wielkie w tempie zaskakującym i różnice szybko topnieją, a wyzyskanie atutów drogiego sprzętu wymaga sporej wiedzy i cierpliwości przy doborze zestawu, bo inaczej można zmarnować kupę pieniędzy, prawie nic nie zyskując. Ba, taki niewłaściwie potraktowany Leben może nawet od iDSD zagrać zdecydowanie mniej zachęcająco.

Podsumowanie

iFi_IDSD_001_HiFi Philosophy   Mały diabełek za średnie pieniądze dostał już masę pochwał, czego pan dystrybutor nie omieszkał przypomnieć, dając z lekka do zrozumienia, że z tą całą recenzją niepotrzebnie się narzucam. Właściwie jego racja, bo po co mnożyć pochwały i szacować raz jeszcze rzecz dawno oszacowaną, chociaż z drugiej strony osobiste sprawdzenie akurat na polu audiofilizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Sprawdzanie czy dana pani jest pyskata, albo czy dany koń wierzga, może być niebezpieczne, ale audiofil raczej sobie nie zaszkodzi sprawdzając jakość konkretnego brzmienia. Chyba, że to zrobi po łebkach, bo wówczas może nabrać fałszywych mniemań. To raczej jednak nie grozi w przypadku ifi iDSD, bo o nim opinia jest wielogłosowa a jednobrzmiąca – urządzenie zdaje egzamin. Prądowo i brzmieniowo jest bardzo uniwersalne, a wyposażenie we własny dobry kabel USB oraz własnego iPurifiera zdecydowanie jeszcze poprawia stosunek jakości do ceny. Cala wieża ifi gra oczywiście lepiej, oferując rewelacyjną trójwymiarowość i holografię, ale już samo iDSD daje granie w pełni satysfakcjonujące nawet dla kogoś dobrze osłuchanego i grymaśnego. Tak – to jest niewątpliwie audiofilski bar szybkiej obsługi – ale na najwyższym poziomie i z dobrymi cenami. A sałatki są gratis.

 

W punktach:

Zalety

  • Wszystko w jednym.
  • I bardzo dużo tego wszystkiego.
  • I samo bardzo dobre.
  • Brzmienie.
  • Użyteczność.
  • Wygląd.
  • Wykonanie.
  • Kompatybilność.
  • Przetwornik, interfejs i słuchawkowy wzmacniacz w jednym małym pudełku.
  • W komplecie masa kabli, a na wejściu wbudowany iPurifier.
  • Natywny odczyt poczwórnej prędkości plików DSD i PCM o gęstości do 768 kHz.
  • Dual mono.
  • Zasilanie bateryjne o dużej pojemności, możliwe do wyzyskania także w trakcie podłączenia do komputera.
  • Napędzi każde słuchawki.
  • Naprawdę każde – od dokanałowych po planarne.
  • Bo ma 4W starannie dozowanej mocy i dobry, analogowy potencjometr.
  • Na szczególne wyróżnienie zasługuje dynamika, głębia i kultura dźwięku.
  • Procesory 3D i XBass; oba czasami bardzo przydatne.
  • Wyjście bezpośrednie »Direct«.
  • Indykator gęstości czytanego pliku.
  • Rozsądna cena.
  • Nie zabiera miejsca.
  • Do domu i na ulicę.
  • Dedykowany bufor lampowy.
  • Bardzo uznany producent.
  • Made in England.
  • Polski dystrybutor.
  • Jednobrzmiący chór pochwał.

Wady i zastrzeżenia

    • Nie da się słuchać bardzo cicho, bo tylko od pewnego poziomu głośności następuje wyrównanie kanałów.
    • Trzask rozruchowy, każdorazowo poprzedzający odtwarzanie.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

MojeAudio

 

Strona producenta:

ifi_micro

 

 

 

 

Dane techniczne:

      • Wyjście słuchawkowe 6,3
      • 3D Holographic dla słuchawek i głośników
      • Wejście analogowe 3,5 mm
      • Direct/aktywny przedwzmacniacz z analogową regulacją głośności
      • Wyjścia RCA.
      • Wejście/wyjście Intelligent SPDIF
      • USB type A „OTG” (z technologią iPurifier)
      • Dwurdzeniowy chipset Burr Brown True Native chipset: Octa‐Speed SD512/2xDXD/PCM768 kHz
      • 6 Filtrów:  PCM: Bit‐Perfect Processing/Minimum Phase/Standard DSD: Extreme/Extended/Standard Range analogue filters selectable
      • Wzmacniacz słuchawkowy: 8V/4000mW
      • Trzytryby mocy: Turbo (4W) /Normalny (1W)/Eco (250mW).
      • iEMatch®: układ dopasowania do słuchawek (eliminuje szum)
      • 3D Holographic Sound dla słuchawek® i głośników® (dwa odrębne układy)
      • system XBass®
      • Aktywny przedwzmacniacz z 9dB gain (łatwe dopasowanie do aktywnych głośników/końcówki mocy)
      • Intelligent SPDIF® Coaxial/Optical – wejście i wyjście
      • SmartPower®: wbudowany akumulator może ładować smartfona
      • wejście liniowe 3.5mm
      • wbudowany układ iPurifier®

 

Specyfikacja techniczna:

      • Wejście USB 2.0 (Compatible with computers (Apple/Win/Linux), iPhone, iPod Touch, iPad and Android Devices, camera kit or USB-OTG cable required. (Full USB3.0 port compatible))
      • Wejście SPDIF® Coaxial
      • Wejście SPDIF Optical
      • Wyjście analogowe RCA
      • Zastosowany przetwornik Dual-core DSD, DXD, PCM DAC by Burr Brown
      • Obsługa formatów:
      • DSD 512/256/128/64 24.6/22.6/12.4/11.2/6.2/5.6/3.1/2.8
      • DXD 2x/1x 768/705.6/384/352.8kHz
      • PCM 768/705.6/384/352.8/192/176.4/96/88.2/48/44.1kHz
      • Dynamika >117db(A)
      • THD & N (0dBFS Line) <0.003%

System:

    • Źródło: PC z przetwornikiem iDSD micro po kablu USB.
    • Wzmacniacze słuchawkowe: iDSD, Leben CS300F.
    • Słuchawki: AKG K712 (kabel Oyaide HPS), AudioQuest NightHawk, Audeze LCD-3 (kabal FAW Noir Hybrid), Fostex TH-900, Final Sonorous X & Piano Forte IX, Grado GS1000e.
    • Interkonekt; Harmonix HS101-Improved-S RCA.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

50 komentarzy w “Recenzja: ifi iDSD Micro

  1. Marcin pisze:

    Recenzja świetna jak zwykle się to tutaj dzieje. Swoją drogą ciekawe jak by im układała się współpraca z t90.

    1. Wicepezes pisze:

      Co do współpracy z T90, to trzeba bardzo uważać, żeby nie sprawdzać brzmienia takiego zestawienia gdy iDSD nie jest jeszcze dobrze wygrzane – inaczej murowana krew z uszu 😉 w innym wypadku jest bardzo fajnie.

  2. AAAFNRAA pisze:

    iDSD ma na pokładzie ten sam wzmacniacz co iCan?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, to nie jest wzmacniacz z iCAN. Tak nawiasem iCAN został wycofany i będzie prawdopodobnie następca, albo uznali, że iDSD wystarczy.

  3. "AAAFNRAA pisze:

    Dzięki za info. Ciekaw, że wycofali taki dobry i wzbudzający powszechny zachwyty wzmacniacz… Ciekawe czym zaskoczą nową wersją.
    Czyżbym na jednym zdjęciu widział wzmacniacz Egg-Shell z serii Prestige?

  4. Wiceprezes pisze:

    Nie wiadomo, dlaczego ifi zrezygnowało z icana, ale kilka godzin temu miała miejsce premiera kolejnego urządzonka z kolekcji micro – iUSB3.0:

    http://ifi-audio.com/portfolio-view/micro-iusb3-0/

    Wygląda to szalenie interesująco – jutro dzwonimy do polskiego dystrybutora po sztukę do testów 🙂
    Niestety nie ma tam Egg-shella, a szkoda bo ma świetną prasę, ale jeśli chcecie to możemy się o niego postarać.
    Swoją drogą – co myślicie o ewentualnym wprowadzeniu u nas ankiet na sprzęt do testu? Taki wybór publiczności do recenzji, powiedzmy raz na kwartał?

  5. emero pisze:

    Jestem bardzo ciekawy, czy urządzonko prawidłowo poradziłoby sobie z Hifimanem HE-6. Podobno tak, ale czy aby na pewno?

    1. Piotr Ryka pisze:

      To jest do sprawdzenia, ale nie tak od ręki.

      1. emero pisze:

        Byłoby super, gdyby udało się to sprawdzić : Bardzo bym poprosił. Bardzo podobają mi się HE-6, ale do nich trzeba raczej dużej i drogiej elektrowni. Gdyby to małe ifi dało radę z he-6 to miałbym cel do pieniążków zbierania.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Do HE-6 na pewno nie potrzeba drogiej elektroniki. Schiit Lyr napędza je znakomicie, a kosztuje koło dwóch tysięcy. Ale iDSD też się sprawdzi.

  6. kwiatek i szambo pisze:

    do he6 sprawdza sie najlepiej VIVA AUDIO EGOIST, reszta to półśrodki…

    1. Piotr Ryka pisze:

      A dlaczego akurat ten?

  7. Marecki pisze:

    Świetna recenzja.Szkoda, że zabrakło tego ituba, ale co tam… Najważniejsze że idsd posłuży mi pare latek, a w międzyczasie można coś dodać, właściwie możliwości jest multum! Pozdrowienia

  8. Maciej pisze:

    A o co chodzi z tą ośmioronicą? 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ośmiorniczek lepiej nie tykać. Może w Anglii, ale u nas nie.

      1. Maciej pisze:

        Nadal nie rozumiem. To jakaś kampania społeczna? W której udział bierze IFI? Czy sprawa techniczna? Rozgałęziacz?

        1. Marecki pisze:

          Chodzi raczej o odtwarzanie ośmiokrotnego dsd. 64 × 8 = 512. Pewnie o to chodzi.

  9. Marecki pisze:

    Jest w jakiejś tam przyszłości szansa na itube’a?

  10. Bartek pisze:

    Czy ten wzmacniacz będzie lepszym partnerem dla AudioQuest NightHawk (w zestawie z iPhone 6), niż Oppo HA-2?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie potrafię na to odpowiedzieć bez porównania. Oba wzmacniacze prezentują wysoką klasę.

  11. Michał pisze:

    Proszę porównać Ifi idsd do Aune s16.Który Pan by wybrał do domu?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Z obu byłbym bardzo zadowolony. Nie porównywałem bezpośrednio, tak więc próby wartościowania są ułomne. Aune ma lepszą holografię a ifi dynamikę. Poza tym ifi można wzbogacać innymi ifi i wówczas będzie lepszy, ale oczywiście też droższy.

      1. Michał pisze:

        Jakie słuchawki polecił by pan do ifi, z zamkniętych do 2000 zł? Czy Meze 99 byłyby dobrym wyborem? Przeczytałem pewną recenzję w której było napisane że ifi z Sennheiser momentum grały średnio a dopiero z nausznikami za grubo ponad 2 tys. pokazał klasę. Napisali także że przez swoją wielką dynamikę i agresywne granie nie nadaje się na wielogodzinne odsłuchy bo zwyczajnie męczy, oraz że wyciąga wszystkie niedoskonałości utworu.Czy Pan sie zgodzi z tymi opiniami? Czy są jakieś gatunki muzyczne do których się nie nadaje?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nadaje się do każdej muzyki, a Meze, choć osobiście nie słuchałem, prawie na pewno będą pasowały. Karol słuchał, i o ile wiem, jemu się podobało. Nawet bardzo.

          1. Michał pisze:

            Nie odpowiedział pan na pytanie czy zgadza sie pan z opinią że idsd przez swoją potężną dynamikę i agresywne granie nie nadaje sie na wielogodzinne odsłuchu? Proszę wyjaśnić mi jeszcze jedna kwestię. W odpowiedzi na moje pytanie napisał pan (Piotr Ryka) cytuje:”Meze,choć osobiście nie słuchałem”. Kilka dni wcześniej pod recenzją Meze 99 napisał pan Piotr Ryka,cytuje: „Co zaś do samej jakości, to jest zbliżona, ale mnie mocniejszy bas i większa naturalność Meze odpowiadały bardziej”Proszę wyjaśnić bo nie ogarniam.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Nie zgadzam się, że iDSD nie nadaje się do długich odsłuchów. Co do drugiej kwestii, to odnosi się do ogólnego porównania Aune z iDSD, natomiast nie do ich relacji z użyciem Meze, bo takiego porównania nie było.

        2. Wiceprezes pisze:

          Od kilku dni gram na systemie ifi iDSD + Meze Classics 99 i powiem, że jest to bardzo trafiona kombinacja. Dźwięk jest bardzo wyraźnie narysowany, scena szeroka i bogata, a źródła dźwięku są duże i bardzo dobrze wydzielone. Fakt, czasami w niektórych utworach bywa ciut jazgotliwie, zwłaszcza w agresywniejszym rocku i metalu, ale warto kombinować z przełącznikiem 3D w iDSD, gdyż różnice przy wykorzystywaniu go z Meze 99 są znaczące, i to nie na zasadzie lepsze – gorsze. Co się zaś tyczy Momentum, to prawdopodobnie zagrają one nieco bardziej analogowo, lecz kosztem dość wąskiej sceny i zdecydowanie mniejszej dozy detali. Myślę, że warto było by spróbować Shure 1540, bo podobno w połączeniu z ifi dzieją się w nich cuda, za to broń Boże nie łączyć z Beyerdynamicami T90, bo tam gra sama góra, i to w bardzo złym wydaniu…

          1. Michał pisze:

            Dzięki za odpowiedż

  12. Michał pisze:

    Ostatnie pytanie. Proszę na chwilę zapomnieć o wyglądzie idsd,jego uniwersalnym zastosowaniu, wszystkich przełącznikach, filtrach itd. Czy dzwięk idsd pracującego jako dac jest warty 2,5 tysiąca? Bardzo kusi mnie jego zakup i chce mieć pewność że dobrze wybrałem.Dla mnie kwota jest wysoka i ma to być dac na lata…

    1. AAAFNRAA pisze:

      Wypożycz, posłuchaj, oceń… Nikt nie ma Twoich uszu. Jak 2,5 tys. to dla Ciebie dużo, a nastawiłeś się na ifi, to porównaj z ifi iDAC2, zaoszczędzisz 700 zł. A jak już kupujesz na lata, to nie ograniczaj się i porównaj kilka marek. W tej klasie masz OPPO Oppo HA-2, Chord Mojo. Pytanie czy musi być przenośny?

      1. Michał pisze:

        Nie musi być przenośny. Szukam daca stacjonarnego. Zainteresowałem się idsd ponieważ ma bardzo dobre opinie, niektórzy twierdzą że gra lepiej od niektórych „klocków” za kilka tysięcy.To że zajmuje mało miejsca jest ok. ale nie jest konieczne.Idac2 odpada ponieważ jest to tylko dac a ja mimo wszystko wolę mieć możliwość podłączenia innych żródeł niż PC.Zdaje sobie sprawę że najlepiej jest posłuchać ale nie mam za bardzo jak i gdzie.Czy Twoim, Waszym zdaniem do 3000zł można kupić integrę która zagra dużo,dużo lepiej, czy poprostu inaczej?Chcę taki sprzęt który zagra dobrze ze słuchawkami nisko omowymi za 1500 ale i takimi wymagającymi za 5000zł.

  13. Arek pisze:

    Witam

    Jak można użyć bufora lampowego? On nie posiada wyjścia słuchawkowego. Chyba konieczne jest podłączenie wtedy jeszcze wzmacniacza słuchawkowego?

  14. Piotr pisze:

    Witam.Czy wymiana niebieskiego kabla usb z kompletu ifi idsd wpłynie znacząco korzystnie na dżwięk ? Myślałem o wymianie na kabel z oferty Forzy. Jeszcze jedno pytanie, czy zakup iusb 3.0 z kablem Gemini do idsd jest warte inwestycji 3000 pln. Czy może lepiej wymienic słuchawki na coś lepszego niż hd600 i K550 ? Z góry dziękuję za pomocną odpowiedź.

    1. PIotr Ryka pisze:

      O ile wiem, to ten niebieski kabel jest dość szczególny i nie pozwala się wymieniać, bo ma specjalny wtyk o zwiększonej ilości pinów. Przynajmniej tak jest w iUSB3.0. A czy lepiej wymienić słuchawki, czy kabel , to trudne pytanie. Na Ultrasone Edition5 pewnie lepiej.

      1. Piotr pisze:

        Witam, Ultrasone są poza moim zasięgiem 🙁 Może w przyszłości … Jeśli chodzi o ten niebieski kabelek od ifi, to zastępuje go najprostszym kablem usb otg do komunikacji z telefonem i wszystko działa ok. Nie mam iusb 3.0 więc nie sprawdzalem tej konfiguracji. Zamierzam dopiero kupić, stąd pytanie czy warto.Chciałbym w dźwięku z idsd micro więcej trójwymiarowosci i czaru.Pozdrawiam.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Jednoznaczna poprawa względem HD 600 to liga AKG K812 (polecam), Beyerdynamic T1, Sennheiser HD 800.

  15. czytający pisze:

    „Że urządzenie ma konstrukcję dual mono w oparciu o osobne dla każdego kanału procesory Burr-Brown PCM1793, potrafiące obsługiwać owo deklarowane czterokrotne DSD a także PCM do poziomu 768 kHz włącznie” – tego akurat ten układ nie obsłuży. http://www.ti.com/product/PCM1793 24 bity i 192kHz to dla niego maks.

    1. AAAFNRAA pisze:

      Bo tam „siedzi” chyba inny układ.

      1. czytający pisze:

        Ze zdjęć „rozbieranych” jakie są w necie ( https://static1.squarespace.com/static/54f89561e4b087c5398eed7c/55071caae4b0d208dff8d3cc/55078d5ee4b083a3cc70b00e/1426558308983/microiDSDPCB(1).JPG?format=1500w ) to siedzi DSD1793 ale to i tak wciąż 24/192.

  16. Jacek Bławut pisze:

    A jak się ma ten idsd do Mojo Chorda? Nie recenzował Pan jeszcze ten urządzenia, a bardzo ciekawi mnie opinia. Myślę o dobrym kompanie do Meze 99 i trudno podjąć decyzję.

  17. PIotr Ryka pisze:

    Hord Hugo to wyższa klasa, ale dość narowisty zawodnik. Chorda Mojo nie znam.

    1. Jacek Bławut pisze:

      a jak sprawdzi się ten ifi z meze 99?

      1. PIotr Ryka pisze:

        Znakomicie.

      2. AAAFNRAA pisze:

        Jeżeli się zdecydujesz na ifi, to proponuję poczekać na iDSD Black Label. Z tego co czytałem, to warto. Ma być bardziej muzykalny, z lepszym i mocniejszym basem, łagodniejszą górą no i średnica ma być lepsza. Czyli ma grać tak jak Mojo 🙂

        1. Jacek Bławut pisze:

          No własnie, mnie to korci ten Mojo. Dużo dobrego o nim da się przeczytać, cena przystępna, wielkość idealna. Jeśli ifi black label ma brzmieć podobnie to czy warto płacić za niego wiecej, biorą jeszcze pod uwagę, że jest znacznie mniej podręczy. Wielki on w porównaniu do Mojo. Wydaje mi się, że mniej wygodnie będzie połączyć go z telefonem i trzymać w kieszeni 🙂

          1. AAAFNRAA pisze:

            ifi to jeszcze duży jack dodaj do tego przejściówkę…

          2. Piotr pisze:

            Jeśli miałbym wybierać między idsd micro a mojo to mojo jest lepszy na spacer i ogólnie brzmieniowo. Sam używam idsd micro i znam dobrze brzmienie mojo. Za idsd przemawia wieksza moc i wyjścia cinch. Ale do Mezze mojo będzie wystarczający. Posłuchaj i przekonaj się sam.

  18. Grzesiek pisze:

    Czy warto kupić ifi iDSD do stacjonarnego audio ? Wzmacniacz + monitory. Czy raczej poszukać czegoś pełnowymiarowego? Nie zależy mi na mobilności daca. Wiec może w kwocie do 2000pln stacjonarny dac zaoferuje lepszy dzwięk?

    1. AAAFNRAA pisze:

      W tej cenie to bym brał ifi, jednak poczekałbym na iDSD Black Label, później możesz rozszerzyć o iTube. Za te same pieniądze dostaniesz Arcam irDAC-II, za którym ja osobiście nie przepadam… Ale jak ma to być główny, czy nawet jedyny DAC w systemie, to może warto poczekać, uzbierać i zainwestować w coś lepszego. Może Chord (Chugo, 2Qute) zależy czy ma być ze wzmacniaczem słuchawkowym. Można pomysleć o Cayin iDAC-6, Audiolab M-DAC+, M2Tech też ma ciekawą propozycję, itd. W cenie 2-3x takiej jak wskazujesz, zaczyna się duży wybór. Radzę posłuchać. Z reguły jest tak, że jak chcesz zaoszczędzić i pójść na kompromis, to i tak w bliskiej perspektywie czasu wydasz dużo więcej… „Zabawa” w audio wciąga!

      1. AAAFNRAA pisze:

        Hugo oczywiście 🙂 Panie Piotrze, kiedy będzie ta edycja wpisów?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy