Recenzja: HiFiMAN HM-802

Odsłuch

HiFiMAN_HM-802_007_HiFi Philosophy

Plastikowy, jednak bardzo solidny.

   Odtwarzacz otrzymałem już załadowany i wygrzany, inne recenzje za sobą mający i w wersji Normal, czyli tej tańszej, niesymetrycznej. Zaraz mi się spodobał, a jak go posłuchałem, to jeszcze bardziej. Trochę już o nim było, bo się na recenzję nowych planarnych OPPO PM-1 załapał, a teraz będzie już tak gruntownie, w pełnym wymiarze i z nim w roli głównej. Zacząć musimy skromnie, od takich najtańszych słuchawek, bo może być tak, że ktoś wykosztowawszy się nań nie będzie miał jeszcze pieniędzy na droższe. Zawsze od czegoś wszak trzeba zaczynać, a nie zawsze można od wszystkiego naraz. A czy najpierw porządne słuchawki, czy lepszy odtwarzacz, to w sumie bez różnicy. Załóżmy zatem na wstępie, że na odtwarzacz ktoś już się szarpnął, a słuchawki na razie ma skromniejsze i dopiero w miarę upływu recenzji będzie kupował coraz lepsze.

 

Grado SR60

Na firmę Grado są powody by narzekać, ale za to, że na świat wydała model SR60, wdzięczność jej wszyscy winniśmy. To zdumiewające słuchawki za zdumiewające pieniądze. Aż sprawdziłem dzisiejszy cennik i jest to 395 zł za najnowszy, poprawiony model SR60e. Wiem, są inne też tanie i też bardzo dobre, jak choćby Koss Porta Pro albo Creative Aurvana Live!, ale sam mam akurat Grado, toteż je chwalę. A chwalić naprawdę jest za co, bo razem z tym małym a pancernym HiFiMAN-em stworzyły świetny duet, świetnym graniem obdarzający. Łączący nade wszystko staranność wypowiadania, nie gorszą niż u jakichś profesjonałów, z artystycznym wydźwiękiem i przyjemnościowym zanurzeniem w muzykę. Lekko przyciemniona tonacja, całkowity brak powierzchniowego napięcia dźwięku, bardzo głębokie brzmienie, muzykalność, melodyjność i do tego cały przekrój pasma na piątkę. Z takich typowych audiofilskich przymiotów, za którymi niektórzy się uganiają, nie było jedynie ocieplenia i łaszenia. Brzmienie temperaturowo neutralne i pozbawione lepkości, a za to znakomicie mieszające delikatność z mocą. Delikatne kobiece głosy rysowały się na tle podkładu mocnej, wyrazistej i głębokiej instrumentacji, co dawało świetny kontrast na ciemnym, grafitowym jak sam odtwarzacz podkładzie inscenizacyjnym. Żadna składowa pasma nie była tu podkreślona ani cofnięta, a saksofony i trąbki przyjemnie chropawe, z zaznaczonym wyraźnie wibrowaniem powietrza. Bas walił jak nie z tych Grado, bo chociaż Grado znane są z basu, to raczej modele wyższe niż SR60. A tu Metallica i Led Zeppelin pojawiły się w pełnym rockowym blasku, co spośród ogólnie przymroczonej atmosfery przebłyskiwał. Może trochę przesadziłem z tą równowagą tonalną, bo basu było jednak więcej niż sopranów, jako że te nie atakowały samych szczytów sopranowej skali, ale zarazem nie dawały też wrażenia jakiegoś zduszenia czy wyraźnego cięcia. Kończyły się wprawdzie wcześniej niż u sopranowych lotników, ale przyjemnie, w otwarty, pozbawiony wrażenia niedostatku sposób.

HiFiMAN_HM-802_014_HiFi Philosophy

Coś tu dużo przycisków jak na nowoczesny, high-endowy odtwarzacz plików.

Z całego tego Grado-grania najbardziej ujęła mnie jednak umiejętność łączenia dokładności artykulacyjnej z artystycznym wyrazem. Miałem ostatnio do czynienia z systemami kładącymi nacisk na to lub na to, na nieprzyjemnej zasadzie coś za coś, czyli coś czyimś kosztem. A tutaj elegancko to się spajało i na przykład doskonała wyraźność słów towarzyszącego wokaliście chłopca z Enter Sandman Metalliki nie przeszkadzała porywczości i muzycznym wirom. Przy pewnych nieuchronnych na tym poziomie jakościowym ograniczeniach, na przykład braku szczypania szczegółami i sopranami, całość tego grania wypadła świetnie. Doskonale się słuchało.

 

Harman/Kardon SOHO

To już się robi tradycja, że po SR60 pojawiają się te SOHO, ale takimi słuchawkami dysponuję, to i takich używam. I nie ma co narzekać, bo dobre są zaiste, powiadam.

Od pierwszej sekund SOHO pokazały, że grają jeszcze wyraźniej, że basu także nie skąpią, a sopranów rzucają na szalę więcej. Bardziej były połyskliwe, z dalszym nieco pierwszym planem, nieco mniejszymi źródłami i z sopranowymi finiszem talerzy perkusyjnych. Lecz jak to się można pomylić. Na pierwszy rzut ucha dałbyś głowę, że to co trudne do wypowiedzenia, co trochę schowane i ze słabszą aparaturą nieuchwytne, ukażą wyraźniej. Tymczasem u nich głos chłopca, mimo iż sopranowo podrasowany, trudniejszy był nieco do zrozumienia treści wypowiedzi, nie tak jak u Grado naturalny i klarowny. I tak to bywa, pozory bywają mylące, chociaż ogólna wyraźność i u SOHO była bardzo dobra, a obrys dźwięków zdecydowanie ostrzejszy, z mocnym sopranowym ząbkowaniem. Całościowa atmosfera też raczej przy tym mroczna, przyjemnie kontrastowa i basowa, a partie wokalne wzbogacone o większą ilość nut sopranowych, z bogatszym nieco, bardziej wielosmakowym wyrazem. Też nie było łaszenia ani ocieplania, co oznacza, że tak gra sam HM-802, bo to już drugie tak z nim grające słuchawki.

HiFiMAN_HM-802_022_HiFi PhilosophyHiFiMAN_HM-802_024_HiFi PhilosophyHiFiMAN_HM-802_005_HiFi Philosophy

 

 

 

 

Było za to bogato, z meszkiem, potężnym basem i w atmosferze półmroku, a przy tym nade wszystko z silnym muzycznym wyrazem, charakterystycznym dla przetworników Wolfsona. Zawsze dawały one czystą muzykę a nie techniczny jazgot, każdorazowo uwalniając od brzmień cienkich, piskliwych i pozbawionych wypełnienia; czego świetne granie tych SOHO, nie zawsze chcących stawiać muzykę przed technicznością, najlepszym dowodem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

24 komentarzy w “Recenzja: HiFiMAN HM-802

  1. Sylwek pisze:

    oj, szkoda, że w recenzji nie pojawiły się nowe Grado; no chyba, że to za ich sprawą „są powody, by narzekać na firmę Grado”.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, na nowe GS1000e narzekać nie ma powodu, choć porządniejszy, materiałowy oplot kabla by im nie zaszkodził. Nie pojawiły się z innych powodów. Po pierwsze, nie lubię używać słuchawek nie mających jeszcze własnej recenzji, no chyba, że takowa nie jest przewidywana; a po drugie, bo jeszcze się wygrzewają i cały czas słychać jak im brzmienie się zmienia. Tak więc wolę na razie dokręcać im tę brzmieniową śrubę, aż dystrybutor straci cierpliwość i zacznie się upominać. Inaczej można im wyrządzić krzywdę, zbyt nisko je oceniając.

  2. Marcin pisze:

    Recenzji nowych GS-ów póki co brak, ale to akurat jest w moim przekonaniu dużym plusem, patrząc na to także z pozycji recenzenta; jest się pierwszym, nie trzeba i nawet nie można kierować się uwagami innych, to co się napisze będzie jedynie własnymi odczuciami, nieprzybrudzonymi spostrzeżeniami innych. Oczywiście nie twierdzę, że tak na co dzień to Pan jedynie ubiera w inne słowa cudze recenzje, bo tak rzecz jasna nie jest, ale jednak ucho i mózg czasem słyszy to, co chce usłyszeć czy to, co wcześniej przeczytał, więc takie całkiem świeże spojrzenie odbieram osobiście na plus. Ogólnie jest już w sieci kilka recenzji nowej serii E – np. ps1000e czy innych niższych modeli z serii prestige i wszędzie wskazuje się na większą czystość brzmienia, większą szybkość w przypadku dużych grado i nieco niższą temperaturę oraz koloryt barwy. Grado na trzy miesiące przed oficjalną premierą serii E umieszczał już nowe drivery do poprzedniej serii I, nie informując o tym swoich klientów i nikt się nie zorientował, nikt nie połapał, że brzmi to inaczej i spokojnie Grado mogłoby wprowadzić nową serię, poprawiając sygnaturę brzmienia i nie mówić o tym nikomu i nikt by o tym nie napisał. Ogólnie zmiany są na plus, to raczej ewolucja niż rewolucja. Zresztą skrót „e” od oficjalnego „everthing better” mógłby z powodzeniem i słusznie zostać odczytany jako „evolution”. Może ktoś woleć starszą generację, tak jak ktoś może preferować modele Audeze sprzed ery fazora, ale charakter pozostaje ten sam (w przypadku Grado nawet element ich sławnego wygrzewania). Zdanie właścicieli modelu gs1000, zwłaszcza tych polskich (nielicznych) łatwo przewidzieć – ci, co mają z „i” będą mówić, że dobrze się stało, bo są lepsze; ci drudzy będą się uśmiechać, że kupili nowsze i o niebo lepsze słuchawki. A wiadomo, że oba ugrupowania nie porównywały poszczególnych serii. W Grado – od serii reference w górę, a zwłaszcza przy modelu gs i ps kwestią najważniejszą i w stopniu najdalej wpływającą na ich dźwięk jest stopień ich wygrzania. Ci, co w to nie wierzą będą się śmiać i ja im się nie dziwię, bo też bym się śmiał, gdybym tego nie doświadczył, ale tak to wygląda i bardziej od tego czy to bez „i” czy z „i”, czy też z „e”, patrzyłbym na ten właśnie element, bo to nie jest tak łatwo sprawić, żeby słuchawki grały 2000h, bo jak się je tak samym sobie puści to się normalnie zepsują, stąd ta paradoksalna sytuacja; kiedy ktoś kupi sobie Grado, od razu go ciągnie do ich wygrzewania, przy czym Grado stosuje bardzo sztywne membrany, o bardzo wysokim stopniu naprężenia i zaciągnięcie do pracy takich świeżych membran przypomina jazdę 60km/h na pierwszym biegu czy też jazdę na wysokich obrotach samochodem, który dopiero co opuścił fabrykę. Dlatego też trzeba robić to z głową, a sam producent poucza, żeby dać słuchawką pracować normalnie i po prostu cieszyć się muzyką, co nie jest takie proste, kiedy ma się w głowie mit o wygrzewaniu Grado, który w tym akurat przypadku nie jest mitem, lecz prawdą. Uważam zresztą, że jest to największa wada Grado, choć z drugiej strony coś za coś. Ale należy to powiedzieć i do tematu podejść poważnie, bo choć głupota jest rzeczą dość powszechną i stąd nie powinna może budzić wielkiego niepokoju (chociażby dlatego właśnie, że na rzeczy powszechne nie ma się większego wpływu i nie ma się co daremnie pocić) to ta właśnie jej cecha wypływa z umiejętności jej rozpowszechniania, padania na podatny grunt i bardzo duża liczba osób, w tym audiofilów zamiast czegoś doświadczyć woli uwierzyć na słowo osobie, której nigdy na oczy nie widziała, a która też nigdy na oczy nie widziała słuchawek, o których pisze i dalej wcielić się w postać – jak pisze Proust o jednej takiej – „przechodniu, powiedź Sparcie” i rozpowiadać z miną gotową oszukać Tamerlana jaka jest prawda. Wracając do głównego wątku, wydaje mi się, że jak to w tym sprzęcie bywa, różnice są i są one wychwytywalne przy bezpośrednim porównaniu, które umożliwia stwierdzenie, że te są lepsze czy te mi się bardziej podobają, ale po dniu samotnego odsłuchu różnice znikają, mózg się przyzwyczaja, a reszta jest już wspomnieniem, najczęściej mylącym. Ale pozostaje muzyka, a to ona w tym wszystkim jest najważniejsza. To ona bardziej mnie w tym wszystkim interesuje – jakość nagrania, wykonania, jej rodzaj, to czy mi się podoba czy nie; odtwarzający ją sprzęt ma znaczenie drugorzędne, bo nawet taki za milion nie sprawi, że polubię muzykę, która najwyraźniej mi nie odpowiada. Wolę słuchać swojej muzyki z radia w telefonie niż owczego zawodzenia jakieś nowej murzyńskiej gwiazdy amerykańskiej sceny muzyki pop lecącej z Orfeusza.
    Co do porównywania modelu GS-1000 i PS-1000 to pomijając ciężar tych drugich są to po prostu lepsze słuchawki. Rzecz jasna różnice w tej klasie nie są gigantyczne, ale jednak, zwłaszcza kiedy dysponuje się dobrym torem, który pozwala uwypuklić niuanse.
    P.S. Nie wiem czy Grado wymieniło Michałowi drivery w ps1000. Można zapytać, może by użyczył i na pewno coś z tego porównania by wynikło. Dysponuję też skromną korespondencją z Jonathanem Grado na temat różnic nowej i starej serii – może okaże się to pomocne, podobnie jak moje słuchawki.
    pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Marcinie, a Ty masz RS1 czy GS1000? Co do nowych Grado, to nie chcę się na razie wypowiadać, a co do Michała, to się chłopczyna gdzieś zapodział i znaku życia nie daje.

  3. Marcin pisze:

    Michał ma zapewne jakieś tam swoje sprawy i swoje problemy, stąd czasu na „głupoty” pozostaje niewiele. Z tego, co wiem to jego PS-1000 były już lekko po gwarancji, stąd moja obawa, że Grado nie wymieniło mu przetworników na nowe, a wymiana odpłatna jest kosztowna, przy czym po jednej płatnej jak w przypadku Michała naprawie i upadku słuchawek po roku chyba na kolejną operację tego typu się nie zdecydował. Ale są to tylko spekulacje; nie mam w zwyczaju wypowiadać się za innych, sam Michał powinien zabrać głos, a mnie nic do tego. RS-1i już sprzedałem, a GS-1000i oczekują na nowego nabywcę.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przetworniki wymieniają teraz w Warszawie, tak więc operacja jest znacznie krótsza. Wymiana zdaje się kosztuje koło osiemset złotych. Tak chyba Michał mi mówił. Jak będzie trzeba, to się go telefonem przygwoździ, bo nie może być tak żeby się migał. A zasadnicze pytanie jest takie, czy zgodziłbyś się podejść z tymi GS1000i, żeby je porównać z GS1000e? O ole oczywiście nie jesteś poza Krakowem.

  4. Marcin pisze:

    To znów spekulacje, ale jeżeli gwarancja jest polska, naprawia Pan Janusz; jeżeli amerykańska, wysyłka idzie do USA, wiem, bo pytałem o to Grado. Znajomy zakładał odpłatnie w Polsce nowe drivery do RS-2 i zapłacił około 700zł i założę się, że koszt wymiany przetwornika w ps1000 jest wyższy i nie zdziwiłbym się, gdyby kosztował ok. 2tyś zł i więcej, ale tego dokładnie nie wiem – można zapytać o to audiosystem:) a wskazuje na to logika – jeżeli słuchawki kosztują w Polsce 7400zł to najważniejszy ich element 700zł? Ale wiemy jak to w tym hobby jest 🙂 Denony 7100 kosztowały w dniu premiery 5499zł, a ostatnio mi je sprzedawca w tym samym salonie oferował z nieco ponad 2tyś zł, ale wiadomo, kaska robi swoje i tych za 5,5 tyś. inaczej się słucha. A na kiedy ostatecznie planuje Pan recenzje nowych gs1000? Zna Pan moje podejście do sprawy, nie jest ono typowo polskie, ja nie muszę podchodzić i porównywać, żeby też coś z tego mieć; mogę je normalnie dać i tyle, a posłuchać ich razem można, gdyby to miało pozytywny wpływ na rzetelność oceny; bo tak całkiem serio to jak porozmawiałem ostatnio z kilkoma „audiofilami” to przeraziłem się nie na żarty.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Oczywiście, że trzeba posłuchać razem. Co dwie głowy, to nie jedna. Bardzo jestem ciekaw takiego porównania. Jestem cały czas u siebie, to się możemy umówić via mail.

  6. Jacek Dybek pisze:

    Dzień dobry
    Panie Piotrze- świetnie się czyta Pana recenzje. Czy HM-802 może pełnić rolę źródła stacjonarnego? Jestem początkujący i dopiero zaczynam budować tor audio.
    Dlaczego komentarze pod recenzją HM-802 nie mają nic wspólnego z omawianym odtwarzaczem?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, HM-802 może pełnić rolę źródła. Można z niego wyjść zarówno przejściówką z gniazda słuchawkowego, którą trzeba dokupić samemu (mały jack-RCA), albo pomijając sekcję wzmacniacza z głównego gniazda dokowania dołączonym kablem line-out, czyli także poprzez dwa gniazda RCA. Być może dałoby się też wyjść symetrycznie, ale to już pytanie do producenta i dystrybutora, bo w materiałach informacyjnych nic o tym nie ma.

    2. Piotr Ryka pisze:

      A, i jeszcze odnośnie tego, dlaczego w komentarzach nic nie ma o testowanym urządzeniu. Mam nadzieję, iż głównie dlatego, że recenzja rozwiała wszelkie wątpliwości. Ale może są jeszcze inne powody? Może boją się pytać, albo się poobrażali? Albo się im nie chce, albo mają ważniejsze rzeczy do roboty. Lepiej się nie domyślać, co tam w kim siedzi 🙂

      1. Jacek Dybek pisze:

        3D- Dyplomacja + Dystans + Dowcip. Chapeau bas.

  7. Marcin pisze:

    Ok., a na kiedy tak mniej więcej planuje Pan tę recenzję (ten tydzień, przyszły, za dwa tygodnie)? Pytam, żebym mógł jakoś to zorganizować ze swojej strony. Można by też zapytać Michała przy jakieś okazji o jego PS-1000; taki wspólny meet „gradonaiwniaków” byłby pewnie owocny.

    1. Michal W. pisze:

      Ja wysłałem moje PS1000 do naprawy drogą morską – możliwie najtaniej. Nie wiem co się z nimi dzieje i średnio mnie to interesuje. Napisałem w liście załączonym w pudle, że nie zamierzam płacić za naprawę po roku od poprzedniej – w domyśle: zróbcie z tymi słuchawkami co chcecie. Ja już nie będę w nie inwestował, ani w żadne Grado.
      U mnie ogólnie wszystko w porządku, tylko że etat poprzesuwał priorytety biznesowe, więc się mniej udzielam, ale firma działa i obecnie posuwam zamówienia do przodu w ramach dostępnego czasu. Jeszcze w międzyczasie odświeżałem mieszkanie.
      Aha, jutro ma do mnie przyjść na testy pewien DAC lampowy i jak mi się spodoba, to sprzęt trafi do oferty sprzedażowej przez moją stronę internetową i pewnie wejdzie w skład kolejnych ciekawych zestawów grających w promocyjnych cenach. Konstruktor jest zainteresowany odsłuchem urządzenia przez możliwie wiele osób w Krakowie, ale najpierw się muszę sam pokiwać nad tym sprzętem, obgadać temat z budowniczym, itd.

      1. Maciej pisze:

        To ja bym chętnie w Warszawie go posłuchał jeśli opinii z Mazowsza też jesteście ciekawi 🙂

      2. Piotr Ryka pisze:

        To jak się już Michale nakiwasz, to go podrzuć, żebym i ja się mógł parę razy kiwnąć.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Marcinie, dzisiaj zadzwonię.

  8. miroslaw frackowiak pisze:

    Piotrze ,zapomnialem zapytac kiedy opisywales Ultrasone E5,ktore dla Ciebie sa ladniejsze i wygodniejsze E5 czy E10?i drugie pytanie dotyczace E5 ,czy prowadziles odsluchy ich przed W.Pacula czy po nim,chodzi mi ktory z was mial bardziej wygrzane,bo przeczytalem wasze recenzje i porownywalem ze soba.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ultrasony Edition 5 były najpierw u mnie. Wygodne są zarówno E5 jak i E10, ale według mnie E5 wygodniejsze.

  9. miroslaw frackowiak pisze:

    Ktore z nich byly ladniejsze dla oka??

    1. Piotr Ryka pisze:

      Według mnie E5.

  10. Piotr pisze:

    Czy z HD-600 ten HM-802 zgra się dobrze? I jeszcze jedno – czy podpięcie wzmacniacza może mu jeszcze pomóc (mam Black Birda SR-71A).

    1. Piotr Ryka pisze:

      W obu wypadkach odpowiedź jest twierdząca.

  11. Piotr pisze:

    Dzięki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy