Recenzja: HiFiMAN HE-500

Opublikowano: 2012

HiFiMAN_HE-500_01   Oto kolejne z oferty słuchawek wyprodukowanych przez chińskiego HiFiMAN’a jakie dane jest mi recenzować. Zadanie, chociaż niełatwe – wymagające niemałej staranności, cierpliwości i doboru odpowiedniego sprzętu – pozostaje przyjemne, ponieważ wyroby niedawno powstałej chińskiej manufaktury są zaskakująco udane. Liderujący stawce swego producenta model HE-6 zdystansował w mym mniemaniu wielu bardzo znamienitych konkurentów, pochodzących od uznanych marek o dużych tradycjach i ugruntowanej pozycji rynkowej. I nie inaczej jest w przypadku modelu HE-500, uplasowanego w stawce wytwórcy na miejscu wicelidera.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

23 komentarzy w “Recenzja: HiFiMAN HE-500

  1. Piotr Ryka pisze:

    Przypomniałem tą recenzję z dwóch powodów. Słuchawki są wciąż obecne na rynku, tak więc jest aktualna, a poza tym ta którą dopiero co napisałem musi przepuścić przed sobą opis AKG K812, a ten pojawi się dopiero za kilka dni, bo czekam jeszcze na lepszy do nich kabel i wzmacniacz Bakoona.

  2. Tomek pisze:

    Przesłuchałem wiele słuchawek w ostatnim okresie ale ten model Hifimana HE500 to chyba jedyne słuchawki których nie chciał bym mieć i za darmo!
    Każde inne miały jakiś swój urok i zalety ale te HE500 nie przekonały mnie w żadnym zakresie.
    Czułem jakby były niedopracowane do końca, zbyt jasne na górnej średnicy i przez to mało realne, mimo całkiem dobrego basu.
    Posiadane i porównane równolegle LCD2 które wtedy miałem zdeklasowały te HE500 o klasę. W Audeze było wszystko poukładane i piękne, od basu po klimat.
    Hifimany zniesmaczały już po paru minutach słuchania…takie brzmienie za takie pieniadze?
    Piotrze, porównywać HD800 do HE500 to lekkie nieporozumienie….takich doznań jak również neutralności oraz naturalności przekazu jak w HD800 ze świecą szukać.
    To jedne z najlepszych słuchawek na świecie.Potem tylko Staxy…
    Jak dla mnie HE500 warte są góra 2tys zł…choć przy konfrontacji z HD650 wybrałbym Sennheisery.
    Jednak zaznaczam że nie słuchałem HE500 z super wzmacniaczami, możliwe że wtedy się otwierają, miałem pod ręką Asusa One Muse.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Musimy sobie parę spraw wyjaśnić. Pierwsza jest taka, że co tor to inne brzmienie. Czasem różnice są bardzo małe lub prawie żadne, ale czasami ogromne. W każdym dane słuchawki grać będą trochę albo bardzo inaczej i dlatego ocenianie tylko z wysokiej klasy aparaturą jest miarodajne, a i w tym przypadku zdarza się, że inna wysokiej klasy aparatura akurat tym czy tamtym słuchawkom okazuje się służyć dużo lepiej i wcześniejsze sądy trzeba przewartościowywać.
      HiFiMAN’y HE-500 to na pewno nie są słuchawki niegodne porównywania z HD 800. W dobrym, w odpowiednio mocny wzmacniacz słuchawkowy wyposażonym torze grają znakomicie, chociaż na pewno nie tak jak HE-6. A był ktoś u mnie niedawno, podpiąłem mu HE-6 do Twin-Heada i Crofta – i posłuchawszy ten ktoś powiedział, że wróciła mu wiara w sens kupowania lepszej aparatury i że naprawdę może być dużo lepiej niż z taką bardziej standardową. A przecież niejednokrotnie słyszy się i czyta na różnych forach, że nie warto i któryś ze średniej klasy wzmacniaczy (nie będę palcem pokazywał) oraz słuchawki choćby takie jak HD 800 czy LCD-2, to koniec skali i wyżej nie ma czego szukać. Ta recenzja powstała niedługo przed albo niedługo po słuchawkowym spotkaniu (chronologii nie pamiętam), na którym też zostało wykazane, że średnia aparatura i nawet takie wysokiej klasy słuchawki to nie to samo co odpowiedni tor ze słuchawkami w rodzaju AKG K1000, albo chociaż HE-6, mimo iż wówczas te AKG miały tylko standardowy kabel, który do Entreqa Konstantina miał się rachitycznie i blado.
      Co do samych Sennheiserów HD 800, to stanowią w pojedynkę bardzo złożone zagadnienie, z którym kilkakrotnie się już zmagałem. Wchodzi tu w rachubę zarówno to czy mówimy o tych z początku produkcji, czy o produkowanych obecnie, jak i to jakim akcelerujemy je torem. Wzmacniacz Bakoona na pewno robi dla nich świetną robotę, podobnie jak czynią to wysokiej klasy źródła. W efekcie o HD 800, tak samo jak o Denonach AH-D7100, albo Staksach SR-007, nie można wypowiadać się jednoznacznie, bo różne egzemplarze i różne tory pokazują diametralnie różne obrazy.

  3. Michal W. pisze:

    Tomek, ja słuchałem HE-500 w 2011 i 2013 roku. Recenzja pasuje do tych z 2011, a Twoja opinia do tych z 2013 – tak z grubsza ujmując. Miały inny kabel, skądinąd fabryczny w każdym przypadku, tylko te nowsze jakąś srebrną plecionkę, a wcześniej to było coś jak star quad albo mikrofonowy. Nie wiem czy tu chodzi tylko o kabel i szczerze wątpię.
    Podobnie się ma sprawa w przypadku HD800. Recenzja ujmuje te sprzed 2013 z racji daty jej powstania, a Ty zdaje się masz relatywnie świeże? Od nr około 15000 HD800 zmieniły „strój” i ten nowy przemawia do mnie znacznie bardziej. Sytuacja w sumie odwrotna niż z HiFiManami.
    Jeszcze w sprawie AKG K812 – mam gorącą prośbę, aby fabryczny kabel mimo swojej aparycji miał prawo głosu w recenzji przy zestawianiu go z różnymi wzmacniaczami, bo z zamiennikami kabli to różne rzeczy wychodzą w zależności od zestawienia systemu, raz strzał w dziesiątkę, innym razem w stojak od tarczy.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Oczywiście, że standardowy kabel do AKG K812 będzie maiał dużo do powiedzenia. Zamiennik jest potrzebny głównie po to by można było coś konkretnego powiedzieć o samym kablu. Te słuchawki radzą sobie wystarczająco dobrze bez lepszych kabli, co nie znaczy, że nie jest możliwe, iż z jakimiś niestandardowymi grać będą jeszcze lepiej.

  4. ABC123 pisze:

    Witam Panie Piotrze, miło, że ta recenzja się pojawiła, mam kilka uwag (proszę tego nie traktować osobiście), aczkolwiek mam inne mniemanie na temat tychże nauszników, niestety dla nich bardziej krytyczne od Pana.

    Zatem do rzeczy :

    – scena, opisałbym ją, ale jej nie ma ? Jest bardzo wąsko i płytko, wręcz kameralnie, słuchawki są jakby zdławione do środka i coś je bardzo blokuje,
    – brak sybilizacji tutaj w sumie fakt, czasem coś się przedostanie, ale słuchawki łagodzą ją dość znacznie,
    – bas, w sumie nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, czasem za bardzo wychodził na pierwszy plan, słuchawki grały niczym sprzęt dla DJ-a.
    – szczególowość ? Dla mnie kwestia dyskusyjna, być może przez taką a nie inną prezentację dźwięku panuje tam lekki chaos oraz kotłowanie się dźwięku przez co w moim odczuciu detale się gubią,
    – największą natomiast ich dźwiękową wadą jest nijakość, zero emocji oraz angażu podczas odsłuchów, wszystko do bólu nudne, chociaż poprawne,
    – pasmo wysokie jest podobnie rozegrane jak w HE-300, nie ma go za dużo, dość ubogie w detale, słyszalnie wycofane, jak na taką cenę słuchawek niewybaczalne.

    Co do wykonania nie miałem żadnych zastrzeżeń.

    Platforma testowa to Audiolab MDAC z najnowszym oprogramowaniem + kabel USB Supra + dodatkowy konwerter XMOS L1 + przewód Coaxialny także Supry, wzmacniacz Burson Soloist oraz Black Pearl, dodatkowo był prywatny dac DIY na ES9018, który jakościowo plasował się wyżej niż MDAC, żaden z tych zestawów nawet w mieszanych konfiguracjach nie sprawił, żę HE-500 porzuciły swą manierę grania.

    Pozdrawiam serdecznie Panie Piotrze.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Bardzo mnie cieszą takie relacje. Poszerzają wiedzę. Z moim Twin-Head na pewno nie było tak źle i na pewno wolałbym HE-500 od wielu słuchawek uchodzących powszechnie za bardzo dobre, ale ich recenzja pozostawała w cieniu odsłuchów HE-6 i jednocześnie pisana była w kontrze do tych, którzy na forum Head-Fi głosili, że te słuchawki są równie dobre.

      1. ABC123 pisze:

        Panie Piotrze a cóż takiego uległo HE-500 ? Ja np: przy odsłuchach HE-300 vs. HE-500 na powyższym torze nie mogłem jednoznacznie stwierdzić, które są lepsze.

        Natomiast zdecydowanie więcej przyjemności czerpałem z obcowania z modelem ATH W1000X na tymże torze, niż ze wspomnianymi HE-500.

        Mają niewątpliwie potencjał, ale ten brak sceny bardzo je ogranicza i dusi (dosłownie).

        Dodatkowo ciekawa sprawa, ale słuchawki bardzo źle reagują na przykładanie dłoni w pobliże muszli, wystarczy mieć dłoń kilka cm od muszli i czuć tłumienie dźwięku, w dynamikach nigdy tego nie uświadczyłem w takim stopniu jak w HE-500 właśnie.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Przykładanie dłoni to osobna sprawa nie stanowiąca o jakości. Jak przyłożyć dłonie do Grado GS-1000 to robi się katastrofa, a jak przykładać do AKG K812 to nic się nie dzieje, a jedne i drugie są otwarte.
          Natomiast według mnie takie słuchawki jak HE-300 albo DT-150 nie mają startu do HE-500. Na pewno nie do tych, które stanowiły podstawę recenzji.
          O Audio-Technice W1000X mogę z kolei powiedzieć, że w konfrontacji z W5000 i Grado PS-1000 poległa sromotnie i mi się nie podobała. Słuchałem wprawdzie bardzo krótko, ale niewątpliwie byłem rozczarowany.
          Co do sceny, to słuchawki planarne budują zwykle inną. Jak napisałem w recenzji HE-6, stawiają słuchającego pomiędzy wykonawcami. To jest zupełnie inny wzorzec sceniczny niż u HD 800 albo Staksów i może się podobać albo nie. Mnie się podoba.
          Nie zamierzam umierać za HE-500, bo te słuchawki nie należą do moich ulubionych, ale to nie jest powód by nimi poniewierać. Nie mam w tej chwili HE-500 ale mam HE-6 i każdemu mogę choćby dzisiaj wieczorem udowodnić, że potrafią grać tak, że czapka sama z głowy spadnie.

          1. ABC123 pisze:

            Ja zauważyłem natomiast, że przykładanie dłoni (nawet nie bezpośrednio a kilka centymetrów – a może nawet ciut więcej) powodowało drastyczne zmniejszenie sceny, która i tak wielkością nie porażała.

            Co do W1000X słuchałem dwóch egzemplarzy i co zauważyłem ? Że jedne miały strasznie płytkie pady, jakby bez wypełniacza, a jak wiadomo wpływa to na dźwięk.

            Ja słuchając HE-500 nie czułem obecności muzyków obok mnie, raczej odnosiłem wrażenie zamknięcia mnie w słoiku po przecierze pomidorowym (bo jest mały) i wypchaniu tego pod brzegi dźwiękiem, a to mi się niestety nie podobało.

  5. Tomek pisze:

    Wychodzi na to że miałem za słaby wzmacniacz by poznać klasę HE500.
    Jednak nawet z kartą dźwiękową do pc Asus Essence ST, HD800 brzmią o wiele lepiej od HE500. A przecież niby HE500 są stworzone dla przenośnych urządzeń, taryfy ulgowej nie ma.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Słowo „niby” ma tutaj znaczenie kluczowe. One niby są takie, ale jak swojego prądowego papu nie dostaną, to nici z koncertu. Ciekawa rzecz z tym nowszym okablowaniem, na którą zwrócił uwagę Michał. Sam nie miałem możliwości słuchać HE-500 na różnych firmowych kablach.

  6. Grzegorz Bilski pisze:

    Zgadzam się z Tomkiem.
    Ja również miałem okazję niedawno porównać HE500 z HD800 i w mojej opinii raczej nie ma czego porównywać (na korzyść HD800).
    Ale to oczywiście moje, subiektywne zdanie.

  7. Piotr Ryka pisze:

    Też mam teraz, choć tylko chwilowo, nowiuteńkie HD 800 i bardzo mi się podobają. Będzie o tym coś niecoś podczas porównań z AKG K812.

  8. Maciej pisze:

    Ponieważ słuchałem kilka dni HE-500 to pozwolę sobie coś napisać. Otóż na tle 1000-dolarowców (zaliczę tutaj HD800 bo pierwotnie były w tej klasie dopóki producent/dystrybutor niepotrzebnie nie podnieśli cen tracąc polskich klientów którzy zaczęli kupować je w Europie) jednak nie zachwycają. W tych słuchawkach nie ma refleksji konstruktora nad pomysłem. Wydaje mi się że one trochę ślepo borą udział w wyścigu ale nie wiedzą gdzie jest meta i w którą stronę biec. Naturalnie czar orto przy wokalach pieści uszy ale poza tym i niezłą rozdzielczością ciężko dopatrzeć się czegoś więcej. Potwierdzam jeden z zarzutów odnośnie sceny – jest uboga. Te słuchawki skupiają się na barwie, tak jak Audeze. To amerykańska filozofia słuchania. Są wykonane dość obskurnie – lakier i połączenia przegubów wyglądają niedbale jak na tę cenę. Nie zgodzę się z Piotrem że kabel jest fajny, jest za cienki – plącze się, wtyki się odkręcają.. Trzeba wyjątkowo na niego uważać.
    Faktem jest że DT150 nie mają do nich startu (DT150 mam). O ile mogą się pościgać z HD600/650 o tyle brak rozdzielczości jednak zostawia je w tyle przy HE500. Powiem więcej rozdzielczość HE500 zostawia w tyle T70.. Ale poza rozdzielczością to już tak różnie.
    HE500 szanują za to że są orto – pod tym względem są niedoścignione jak lampy w pewnych obszarach. Ale całościowo HD800 są słuchawkami bardziej taktycznymi, inteligentniejszymi, i o wiele lepiej wykonanymi.

    Pozdrowienia

    1. Piotr Ryka pisze:

      Napisałeś Macieju, że czar orto pieści uszy i mają wyjątkową rozdzielczość. To już chyba niemało, nieprawdaż? Można woleć HD 800, sam bym je wybrał, ale nie sądzę by te słuchawki brnęły gdzieś po omacku. Twórca próbował dać słuchaczom ten orto czar i orto bas bez konieczności używania bardzo mocnych wzmacniaczy i to się tylko połowicznie udało. Wolę od HE-500 nie tylko HD 800 czy HE-6, ale także HE-5LE, bo słuchawki ortodynamiczne bez drajwu i mocy za dużo tracą. Ale HE-500 to na pewno bardzo dobre słuchawki. Wolę je od LCD-2; prezentują wyższą kulturę brzmienia i są bardziej dla mnie dźwiękowo interesujące, a już na pewno mniej nudne.

      1. Maciej pisze:

        Tutaj zgoda, poza tym że dla mnie sam czar orto to było jednak za mało do 'push the button’

        1. Piotr Ryka pisze:

          Też bym nie zrobił „push”. Ale słuchawki są całkiem, całkiem. Gdyby tylko były szybsze. Ale nie są.

  9. Michal W. pisze:

    Pewnie to już wklejałem parę razy w różnych miejscach, więc jeszcze słowo komentarza – to jest moja opinia o HE-500 z początku produkcji, LCD-2 rev.1 i paru innych słuchawkach, datowana na wrzesień 2011. O HE-500 słuchanych ostatnio niczego podobnego bym nie napisał.
    „Słuchawki są ciężkie, cięższe od Grado PS1000? Dość mocno ściskają głowę, choć dla mnie nie było to problemem, do tego mają wygodny i dobrze wypchany pałąk. Pady są welurowe, z tych twardszych, a ich obwód bardzo duży. Daje spore możliwości ulokowania muszli względem ucha. Te są zrobione z lakierowanego metalu i posiadają grille. Kabel to 3 metry głośnikowego przewodu Canare, który jest okrągły w przekroju i przechodzi w dwa cieńsze nadal okrągłe kabelki poprzez trójnik. Przykręca się go zaciskami koncentrycznymi do słuchawek łączem podobnym do antenowego na routerze, tylko o mniejszej średnicy. Kabel jest sztywniejszy od tego w Grado, przy podobnej średnicy. To co w Grado się dzieje od trójnika w górę, przemilczę. 😉

    Przy pierwszym odsłuchu uderza rozmiar sceny – jest obszerna i rozbudowana, otaczająca słuchacza. Dźwięki mają swoją wagę i wszystko się zaczyna od pewnego obwodu wokół głowy, nie ma bezpośredniego kontaktu z pierwszym planem. Pod tym względem zupełna odwrotność tego, co się dzieje w Yamahach, szczególnie YH-100. W tych wszystko się zaczyna od środka głowy i rozprzestrzenia „dyfuzyjnie”, perspektywicznie – zarówno sama przestrzeń jak i poszczególne dźwięki. Dla lepszego wytłumaczenia o co mi chodzi przywołam prezentację przestrzenną Sennheiserów. Tutaj mamy zamiast punktowych i zanikających idąc od środka źródeł dźwięku holograficzne bryły, czuć rozmiar i kontur dźwięków, są obecne objętościowo i w tych objętościach zamknięte. Do mnie taka prezentacja przemawia najbardziej, niemniej cenię sobie także bezpośredniość, więc za to Yamahy 100 i 1000 dostają plusa. Do tego w YH-100 sama przestrzeń swobodniej się rozpościera, a w YH-1000 wszystko się „tłoczy” na pewnym odczuwalnym obszarze. W przypadku Hifimanów trudno mówić o tłoczeniu, gdyż spektakl muzyczny jest względem Yamah nieco rozgoniony na boki – zaczyna się od pewnej odległości i kończy na pewnej dalszej, taka Panorama Racławicka w wersji 3D. 😉 W Audez’e LCD-2 ta panorama ma mniejszą średnicę, ale zaczyna się od zerowej odległości, czyli dostajemy bezpośredniość bliskiego planu. Dla mnie to jest lepsze. Kolejna lepszość Audez’e to pójście w stronę holografii, dźwięki są bardziej jak bryły, choć nieco spłaszczone i zaokrąglone. Niemniej brzmią przekonująco. Audez’e w moim odczuciu punktują HE-500 także w kwestii wygody. Mają głębsze pady obszyte sztuczną skórą, do tego ustawiono przetworniki nieco pod skosem i pady są grubsze z tyłu głowy. Otwory na ucho są w kształcie prostokąta z półokrągłym spodem i górą. Pałąk nie tak bogato wypchany i mniej ciśnie głowę. Do tego dostajemy ładniejszą według mnie walizeczkę na słuchawki, która przede wszystkim nie wydziela tak paskudnego zapachu jak ta od Hifimanów. Nie wiem z czego on zrobili jej wnętrze, bo choć z zewnątrz jest bardzo solidna i ładnie tapicerowana, to w środku mamy wyklejki z twardej pianki poliuretanowej i sporą dawkę syntetycznego zapachu z domieszką odoru pleśni. Przynajmniej tak bym ten zapach opisał. Dodatkowo centralna wypustka w pudle mająca pozycjonować słuchawki to kanapka z wycinanych kształtów z takiej właśnie pianki sporządzona przy pomocy kleju. W otrzymanym egzemplarzu ta wypustka odkleiła się od dna walizki i jeszcze rozkleiła na dwie cieńsze kanapki. Można podziwiać chaotycznie lany po piance klej.

    Wracając do dźwięku – Audez’e LCD-2 zostały okrzyknięte królem basu przez niektórych na znanym ogólnie światowym forum o słuchawkach. Bas ten jest przestrzenny, fajnie tętni i jest dość gładki. Twardością i fakturą się nie popisuje, ma ich tylko tyle, żeby nie można było powiedzieć, że w tej materii są braki. Basu tego jest więcej niż w HE-500, ale w Hifimanach to on właściwie jest bo jest i nie wybija się w ogóle. Przede wszystkim nie ujawnia się ze swoją objętością. Bas LCD-2 jest dość podobny do tego z Yamah YH-1000 przy czym wydaje mi się bardziej spójny w fakturze i jednorodny, nie ma tego efektu doładowania, który w Yamahach mi nie przeszkadza i może się podobać. LCD-2 mają po prostu bas sprężysty, nieszczególnie twardy, więc i faktura jego nie wypycha się na wierzch, a w HE-500 jest punktowy i w zasadzie doczepić się można dopiero do częstotliwości około 300 herców, gdzie słuchać lekki rezonans ujawniający się w postaci ocieplenia tonów. W sumie mam wrażenie, że chciałbym jednak trochę więcej przestrzenności w basie HE-500, ale jest on tak sprytnie wpasowany w charakterystykę słuchawek, że nawet trudno z niego zrobić osobny temat.
    Wiemy już, że HE-500 grają bardziej ekspansywnie, a LCD-2 bardziej intymnie. Mówi się też, że LCD-2 MkI to ciemne słuchawki, bo takie miałem przyjemność posłuchać. Jak dla mnie to ani jasne ani ciemne. Tutaj trochę też zmienia ich ułożenie na głowie. Niech będzie, że po ciemniejszej stronie, ale ciemniej niż w HD650 to na pewno nie ma. Średnica LCD-2 jest dosyć gładka i spójna, komfortowo podana bez ryzyka skoków ciśnienia z powodu ataków żywiołu w tym zakresie. tego jest więcej w HE-500. Ich średnica ma mocniej oddaną fakturę i wyższą temperaturę przekazu. Ja wolę tą z HE-500. Sposób prezentacji Audez’e powoduje, że klasyka na nich wypada wybitnie nieciekawie. Oczywiście mam na uwadze aspiracje jakościowo-cenowe tych słuchawek, stąd aż tak to nisko oceniam. Po prostu zbyt płasko, tłoczno i z rozmyciem instrumentów. Może się natomiast podobać takie granie w metalu, bo następuje transfer dużych dawek energii bez zbędnych trzasków i iskrzeń. Ja akurat wolę więcej pazura i wyrazistości na średnicy, ale taką prezentację łykam. Jest pneumatycznie dokładna zamiast humorzasto-zmysłowa jak w Hifimanach. Wokale damskie będą miały lepszy fokus na HE-500, ale np. instrumenty strunowe czy akordeon lepiej zaznaczą swoją bliską obecność w LCD-2.
    Wysokie tony w słuchawkach ortodynamicznych to był dla mnie do niedawna problem. Gdzieś mi uciekały. Zjawisko to gdzieś zanikło tym razem, zarówno gdy miałem YH-100, SS-100 i HE-500 w domu, jak i później na spotkaniu. Wysokie tony wszędzie były, w ilości wystarczającej i podane całkiem jawnie, bez powlekania otoczką czy efektu zanurzenia w wodzie. Zawsze były gładkie, spokojne i precyzyjnie rysowane, ale bez ostrości. Wyjątek to Hifiman HE-500. W nich soprany trochę się odrywają od reszty pasma. Gra jakby metalicznie, ale nie zimno, i są delikatnie dociążone – w HD800 na przykład też są metaliczne, ale osuszone. Jeden z kolegów określił sopran HE-500 jako dziwny. Rzeczywiście, w pozostałych orto, ale i dynamikach za wyjątkiem Ultrasone Edition 10, wysokie tony robiły wrażenie normalnych. Tyle że wychodzi tu ciekawostka, bo mimo ogólnie większego poziomu normalności w LCD-2, to właśnie HE-500 wydają mi się bardziej uniwersalne. Są mniej poukładane tonalnie, ale balans emocjonalny mają lepszy, nie taki idący w jedną stronę. Klasyka wychodzi im znacznie lepiej, wokale damskie też wydaje mi się, że będą ciekawsze. Metal brzmi ciut za lekko i zbyt dźwięcznie w stosunku do zdolności oddania tekstury. Tutaj Grado mają znacznie więcej do pokazania i dlatego mimo ich podbitych skrajów pasma lubię z nich słuchać metalu. Na LCD-2 bardzo fajnie brzmi rap. Bas jest przestrzenny, ale się nie wzbudza, jak to często słyszymy ze starych kopcących na niebiesko be-emek odgrywających nieraz właśnie taką muzę. Niska jakość sampli nie będzie maltretować uszu artefaktami i cyfrowością brzmienia, więc jest dobrze. HE-500 w rapie grają mi za jasno. Ciężar tonalny jest nie tam gdzie trzeba – na wyższej średnicy. W LCD-2 na basie. Jazz bym wolał na Hifimanach, muzykę akustyczną – co kto woli. Przestrzenność dźwięku przemawia na korzyść Audez’e, a znowu otwartość średnicy za HE-500.
    Jakby tak porównać stare i nowe orto, to najbliżej jest LCD-2 do YH-1000. Mają podobny sposób podania faktury dźwięków i ich kształtu. Różnica to prezentacja samej przestrzeni oraz bas, który w LCD-2 jest bardziej nabrzmiały i spójny jednocześnie, a przestrzeń mniej perspektywiczna, a bardziej idąca w stronę holografii. Coś pomiędzy Sennheiserami, a Yamahami. Sansui to coś zupełnie innego, stąd nie poświęcałem im tutaj wiele uwagi. To są jasne i kremowo grające słuchawki, bezpośrednie ale rozciągnięte dźwiękowo w pionie. I to tyle co mi przyszło do głowy.

    Wnioski końcowe: Hifiman HE-500 według mnie kosztują za dużo. Siłą rzeczy 50$ więcej za LCD-2 to też przesada, tyle że tu przynajmniej widać za co płacimy – ładnie wyścielona tkaniną walizeczka, drewniane oprawy przetworników, bardzie znośne zapachy. 😉 W sumie nawet strawniejsze od tych z HD800. Mniej więcej ten sam poziom grania można by uzyskać np. z HD600 po wyrwaniu gąbek z obydwu stron i zmianie kabla, a może nawet bez tego ostatniego zabiegu. HD565 czasami przegrywały z orto niezbyt komfortowym balansem średnich tonów, ale czasami były lekko z przodu z innych powodów, np. dzięki bardziej sugestywnej holografii. Zakładam, że z HD600 po tych zabiegach byłoby co najmniej nie gorzej. Grado PS1000 w dziedzinie uniwersalności i Ultrasone Edition 10 w kwestii grania muzyki klasycznej były wyraźnie przed peletonem.”

    1. Piotr Ryka pisze:

      To się nazywa kompleksowy komentarz 🙂 Poszedłeś Michał po obwodzie i całościowo go wypełniłeś.

  10. Jacek Ż. pisze:

    Słuchawki Hifiman HE-500 zupełnie odmiennie grają z odpowiednim torem. Polecam na początek listwy i kable zasilające np. Enerra a potem odpowiedni wzmacniacz słuchawkowy , np. Burson Soloist oraz kable słuchawkowe Entreqa. Efekt murowany ! :-).Oczywiście źródło w postaci odtwarzacza CD też powinno być starannie dobrane.

  11. Poprostu Karol pisze:

    Bardzo dziękuję za polecenie w powyższym artykule słuchawek HE-500. Tak się cieszę że przed zamówieniem nie czytałem komentarzy… Słuchawki są świetne… Miałem okazję wcześniej słuchać HE-400 i HE-400i ale imo się do he-500 nie umywają(przynajmniej to co prezentowały na AV show)… Nie mam świetnego toru ponieważ słucham z kompa -> Audiolab MDAC ale i tak jestem pod wrażeniem. Moje poprzednie słuchawki to w kolejności Sennheiser HD515 HD555(MODOWANE) HD650(kabel Cardas) oraz Beyerdynamic DT880 i DT770 – trochę niższa półka cenowa aczkolwiek pierwszy raz od Senków HD555 jestem tak zadowolony z zakupu słuchawek(oczywiście musiałem wymienić pady i zastanawiam się nad kablem ze względu na efekt mokrofonowy aczkolwiek jest on słyszalny jedynie przy wyłączonej muzyce więc pewnie to nie nastąpi…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy