Recenzja: Harmonix HS101-Improved-S

Podsumowanie

Harmonix_HS101-Improved-S_012_HiFi Philosophy

A już wkrótce – głośnikowy CS-120 Improved.

   Harmonix HS101-Improved-S nie jest tak uniwersalny, jak dwa razy droższy od niego Sulek, ani tak porażająco doskonały, jak kilkanaście razy droższy Crystal Cable Absolute Dream. Ma za to parę innych zalet, z których najważniejsza jest ta, że odbiega od tamtych bardzo nieznacznie. A to ogromna zaleta, bowiem słyszałem kable za dwadzieścia przeszło tysięcy, które w konfrontacji z tamtymi padały jak muchy. Harmonix nigdy nie pada, a kiedy trafi w odpowiednie dla siebie miejsce, pokonanie go w ślepym teście nawet przez najlepszych może okazać się niewykonalne. W dodatku tych dobrych dla niego miejsc naprawdę jest dużo, bo nie tylko te wymagające ciepła i jak to się mawia kobiecej ręki, ale także te zwykłe – już wcześniej dobre pod każdym względem, ale jeszcze proszące o dopieszczenie. Dopieszczenie przez powab, bardziej niezwykłe albo bardziej prawdziwe światło i żywszą, bardziej naturalną formę.

Łączy bowiem ten Harmonix dwie cechy pozornie sprzeczne – jednocześnie umie czarować i czynić prawdziwszym. Nie czaruje głębokim przetworzeniem i własnymi chwytami artystycznymi, jak choćby recenzowana ongiś Tara 0.8, tylko wszystko nasyca magią prawdziwej muzyczności – magią żywej muzyki. A muzyka sama w sobie jest wszak gruntownie magiczna i nie dla czego innego jak magii ją przywołują. Czarować ma i zwodzić, by świat uczynić lepszym, w czym kable Harmonixa na pewno jej dopomogą. Można o nich powiedzieć bez żadnej przesady, że rozumieją muzykę. Dokładnym są przeciwieństwem tego wszystkiego, co chce do muzyki docierać od strony pomiarów oraz popisów innych niż muzyka sama. Przerostu transparencji nad czystą muzyczną formą, akcentowania sopranów lub basu względem reszty pasma, światłem za jasnym lub o nienaturalnej barwie, głosami podostrzonymi, a w efekcie pustymi i przerysowanymi. Tego wszystkiego tutaj nie będzie, tylko żywi ludzie i żywa muzyka, której wyklarowanie na odpowiednim poziomie poprzez dokładne ukazanie własności poszczególnych elementów toru z kablami Harmonixa okaże się nadspodziewanie łatwe. Posunę się nawet do stwierdzenia, że od tych kabli można budowę systemu zaczynać, a nie na nich kończyć. Bo trzy tysiące za prawdziwie high-endowy interkonekt to świetna okazja, a interkonekt ten – jako kwintesencja muzyki – pozwoli zarówno zacząć jak i dokończyć wznoszenie systemu taką kwintesencją całościowo będącego. Najlepsze w tym jest zaś to, że taki system wcale nie musi składać się z samych najdroższych podzespołów, czego zarówno ten Harmonix, jak i wymienione tu pewne słuchawki, są niezbitymi dowodami.

 

W punktach:

Zalety

  • Ten interkonekt, a ściślej jego twórca, rozumie muzykę.
  • Duża wszechstronność.
  • Potrafi czarować bez odstępstw od naturalnej formy.
  • Piękne oświetlenie.
  • Popisowa muzykalność.
  • Wprzęgnięte w nią szczegółowość i dynamika.
  • Bardzo dobre wypełnienie, pozwalające wraz z muzykalnością podciągać jakość ogólną.
  • Żywa przestrzeń wraz z silnym przywołaniem obecności.
  • Pełny przekrój pasma: od popisowych sopranów, przez zmysłową średnicę, aż po naprawdę potężny bas.
  • Ciepło żywych istot.
  • Żadnych problemów z przywołaniem wielkiej i uporządkowanej sceny.
  • Buduje całościową atmosferę.
  • Bardzo dobrze sprawdza się jako oś tworzenia całego systemu.
  • Wzorcowy w czytaniu własności sprzętu towarzyszącego.
  • Tylko o włos za takimi naprawdę najlepszymi na świecie.
  • W efekcie bardzo dobry stosunek jakości do ceny.
  • Zwłaszcza że ostatnio potaniał.
  • W miarę giętki.
  • Pasuje do lampy i tranzystora.
  • Odporny na uszkodzenia.
  • Bardzo dobre wtyki.
  • Wielka renoma marki.
  • Made in Japan.
  • Polski dystrybutor.

Wady i zastrzeżenia

    • Nie będzie na swoim miejscu tam gdzie już bardzo jest ciepło i dźwięk jest za tłusty.
    • Mniej wypromowany niż być powinien.
    • Nie dla osób stawiających na samą transparencję, szybkość, przesadną wyraźność i szczegółowość.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

MojeAudio

 

System:

    • Źródła: Cairn Fog Soft2 z przetwornikiem Phasemation 7A-HD192 i bez.
    • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
    • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
    • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Sugden Headmaster HA4, Trilogy 931.
    • Słuchawki: AKG K1000, Audioquest NightHawk, Final Audio Sonorus VIII, Fostex TH-900, OPPO PM-2, Sennheiser HD 800.
    • Interkonekty: Acoustic Zen Absolute Cooper, Crystal Cable Absolute Dream, Harmonix HS101-Improved-S, Sulek Audio, Tara Labs Air1.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

4 komentarzy w “Recenzja: Harmonix HS101-Improved-S

  1. sebna pisze:

    Witam Piotrze,

    Miło się czytało a i analogie dziś były wyjątkowo zabawne 🙂

    Zastanawiam się jaka była by szansa na test tradycyjnych już chyba Nordostów np nowych Valhalli 🙂 Jestem bardzo ciekawy jak byś sklasyfikował te kabelki i myślę, że wielu czytelnikom pozwoliło by to, a na pewno mi, łatwiej się odnieść do innych ocen bo Nordosty prawie każdy jakieś chyba słyszał i wie jak grają bo grają podobnie, może poza Odinami. Oczywiście różnica miedzy v1 a v2 jak najbardziej jest ale w obrębie wersji grają tą samą szkołą dźwięku tyle, że progresywnie coraz lepiej wraz z kolejnymi modelami w hierarchii.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zapytam o Nordosta. To niewątpliwie kablarski klasyk i pewna szkoła dźwięku. Warto byłoby go wziąć na ucho. Ale nie wiem czy mają egzemplarze testowe. Powinni jednak coś mieć.

  2. Adam pisze:

    Witam pana
    Bardzo ciekawy test wspaniale opisane walory Harmonixa
    idąc tym tropem mam pytanie kiedy druga część testu czyli kable głośnikowe Harmonix CS120-Improved?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie wiem. Zapytam dystrybutora. Z kabli głośnikowych będą niedługo recenzje Sulka i Nordost Tyr 2.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy