Podsumowanie
Odtwarzacz Gryphon Scorpio jest już na rynku lat parę, toteż nie była to recenzja nowości, a raczej ugruntowująca obecność. Taka dla przypomnienia i lepszego poznania. Bo wciąż jeszcze wypada posiadać odtwarzacz i płyt kolekcję na półkach; a jak odtwarzacz, to któryś z lepszych. To nieuchronnie wikła nas w problem jakości względem ceny, bowiem krążą legendy o genialnych a takich naprawdę tanich. „Nie wyrzucajcie w błoto pieniędzy, bo szkoda bez sensu przepłacać!” Ale prawda jest według mnie inna, bardziej okrutna i prosta – że jakość musi kosztować i nie ma na to mocnych. Toteż czasami się zdarza, że coś drogiego zawiedzie, czyli się wektor odwróci, natomiast bajki o tanich cudownościach pozostają bajkami, a więc długość wektora jest constans. Na domiar złego postęp jest wykładniczy wyłącznie w odniesieniu do ceny, to znaczy przyrost jakości bieży łagodnym podejściem, podczas gdy skorelowany z nim wzrost cenowy strzela jak pik Matterhornu. Kiedyś mi się zdawało, że stan taki musi się okazać przejściowy i wraz z postępem wybitne odtwarzacze staną się przeciętnością. Nic takiego się nie ziściło i ceny wytyczające jakość nawet ku dołowi nie drgnęły. Przeciwnie, poszybowały wyżej, wraz z kolejnymi konstrukcjami dCS, MSB i Accuphase. Podobno właśnie kroi się jeszcze bardziej flagowy Accuphase DP-950 i nie chce mi się zgadywać, ile będzie kosztował.
Z uwagi na tę nieszczęsną cenę naturalnym konkurentem Gryphona Scorpio jest dzielony odtwarzacz Ayona, grający jednak inaczej, a więc będący alternatywą. Prezentujący muzykę bardziej dobitnie, bardziej na czarnych tłach, bardziej też połyskliwie i bardziej z akcentowaniem szczegółów. Z większym też procentowym udziałem sopranów i przede wszystkim w mocniejszych przejściach światłocienia. O Scorpio zaś nie można powiedzieć, by przekaz miał spokojniejszy, a tylko że bardziej nasycony światłem, w tłach bardziej dziennych niż nocnych i równie dynamiczny. Muzykę przedkłada słuchaczom dużego formatu i na otwartej, skąpanej światłem scenie, a nie czającą się w mrokach i bytującą w atmosferze półcieni. A czy woli się muzykę jako damę promienną w jasnej czy bardziej zamyśloną w ciemniejszej sukni, to już każdy audiofil sam musi wybrać i za niego tego nie zrobię.
Nie, drogi mój czytelniku, wytrwale szukający zaczepki. Nie uchyliłem się od porównania Gryphona Scorpio z Accuphase. Brać porównania rzeczywiście należy także od góry, czyli w konfrontacji nie tylko z dwa razy tańszym, ale też dwa razy droższym. Ale o tym będzie w recenzji wzmacniacza Diablo, bo z jego udziałem doszło do porównania i on się w tych porównaniach kreował.
W punktach:
Zalety
- Dobry odtwarzacz, potrafiący udowodnić przewagę nad tańszymi.
- Dający silne poczucie autentyzmu i przebojowy styl.
- Brzmieniowo wypośrodkowany.
- A więc pozwalający resztą toru i okablowaniem dostrajać się do preferencji słuchacza.
- Mocne ale nie agresywne, wszystko efektownie przesycające światło.
- Dzienna atmosfera muzycznych aranży, podkreślająca realizm.
- Idący temu realizmowi w sukurs brak ocieplania i dosładzania.
- Nic za plecami, wszystko na dłoni.
- Muzyka w dużym formacie.
- Szybka i dynamiczna.
- Idąca całą parą naprzód.
- Pełny konkret, żadnej diety.
- Szczególnie godna podkreślenia wyraźność artykulacji.
- Zwłaszcza że szczegóły są w pełnej dawce, a się nie narzucają.
- Podobnie jak pełna dawka przestrzennie rozpostartych sopranów, które nigdy nie kłują.
- Wysoki poziom indywidualizacji brzmienia.
- Znakomicie rozdzielczy, mocno bijący i bardzo dobrze odtwarzający prawdziwą perkusję bas.
- Popisowa reprodukcja fortepianu.
- Względem tańszych konstrukcji wyraźnie słyszalna większa czystość i otwartość brzmienia.
- Drabinkowo, czteroszczeblowo uszeregowane przetworniki od AKM.
- W każdej drabince taktowane własnym oscylatorem i zasilane własnym zasilaczem.
- Duże banki energii w kondensatorach.
- Wymuszona konwersja do 32 bity/192 kHz, z której mistrzowskiej realizacji Gryphon jest znany, zwłaszcza że to on ją zapoczątkował.
- Sekcja analogowa w czystej klasie A.
- Imponujący, daleki od przeciętności wygląd.
- Można się zatem tym Scorpio szczycić.
- Kapitalny wyświetlacz.
- Efektownie wyglądające podpory wytłumiające wibracje.
- Perfekcyjny projekt i wykonanie.
- Made in Denmark.
- Sławny, bardzo ceniony producent.
- Polski dystrybutor.
Wady i zastrzeżenia
- Mały pilot bez klawiatury numerycznej i niespecjalnie wygodny w trzymaniu.
- Brak wyjść RCA.
- Design preferujący własny firmowy wzmacniacz. (Ale ten jest naprawdę wybitny.)
Sprzęt do testu dostarczyła firma: Audio Klan
Dane techniczne Gryphon Scorpio:
- Konwersja D/A: 4 x 32 bity/192 kHz Asashi Kensai Microdevices DAC.
- Łagodna filtracja cyfrowa, pozwalająca osiągać wyjątkowo czyste wysokie tony.
- Filtr analogowy pierwszego rzędu zasilany srebrnymi kondensatorami.
- Odizolowane, wykonywane na specjalne zamówienie transformatory toroidalne Noratel – 1x w sekcji cyfrowej i 2x (po jednym w kanale) sekcji analogowej.
- Ultrakrótkie ścieżki sygnału.
- Osobne dla każdego kanału zegary kwarcowe o dokładności 0,000005 (pięć milionowych sekundy).
- Obwody analogowe w czystej klasie A bez sprzężenia zwrotnego.
- Wewnętrzna regulacja napięcia +/- 20 VDC.
- Kondensatory pojemności 15 000 mF w kanale.
- Regulowana jasność wyświetlacza.
- Pilot.
- Pasmo przenoszenia: 0,5 Hz – 96 kHz
- THD: 0,0035%
- S/N: 103 dB
- Wyjścia analogowe: 1 x XLR Neutrik.
- Wyjścia cyfrowe: 1 x SPDIF Neutrik.
- Wymiary: 13,5 x 48 x 41,5 cm
- Waga: 9,6 kg
- Made in Denmark.
- Cena: 29 599 PLN
System:
- Źródła: Accuphase DP-700, Cairn Soft Fog V2, Gryphon Scorpio.
- Wzmacniacz: Gryphon Diablo.
- Głośniki: Audioform Adventure 304.
- Interkonekty: Tellurium Q Black Diamond XLR, Tonalium Audio XLR.
- Kable głośnikowe: Nordost Tyr2.
- Listwa: PowerBase High End.
- Kable zasilające: Crystal Cable Reference, Harmonix X-DC350M2R, Nordost Frey.