Recenzja: Gryphon Diablo 300

Podsumowanie

Gryphon Diablo 300 HiFiPhilosophy 016   Niewiele jest, zebrawszy to razem, więcej do powiedzenia, poza raz jeszcze potwierdzeniem jakości. Gryphon Diablo uchodzi za wybitny wzmacniacz zintegrowany i takim wzmacniaczem jest. Więcej można by o nim powiedzieć dopiero konfrontując ze wspomnianymi, ale że takiej konfrontacji nie było, pozostaje rzecz zmilczeć.

Kto chce mieć wszystko w jednym poza samym napędem, i kto chce żeby to było naprawdę wybitnej jakości przy dużej dawce mocy, dla tego jest ten Diablo i nie ma co dalej szukać. Trochę szkoda zarazem, że wypadł z obiegu Mikado, a sama firma Gryphon nie zdobyła się na jego jeszcze lepszego następcę. To zapewne wynikło z kalkulacji nad przyszłością odtwarzaczy, jako już odchodzących, ustępujących plikom. Tak więc pozostał teraz sam wolnostojący super przetwornik Kalliope i dla niego przewidziany tradycyjny teraz na wszystkich wystawach, zasobny w pliki laptop applowski. A jednocześnie tylko nieznacznie słabiej zagrają te pliki z samym Diablo i jego nieco skromniejszym przetwornikiem wbudowanym; słabszym przede wszystkim pod względem zasilania poszczególnych obwodów. Nie miałem przy tym jak porównać możliwości wbudowanego przetwornika z obecnym w Accuphase, ponieważ nie było umożliwiającego to złącza. Accuphase ma bowiem wyłącznie koaksjalne, a Diablo takiego pośród czterech akurat nie ma. Bazować tu jednak mogę na porównaniu obu przetworników Gryphona, stwierdzając, że ten w Diablo nie wydaje się gorszy. To solidna maszyna, lecz za solidne pieniądze, tak więc oszczędzi nam miejsca, ale nie podratuje budżetu. Podobnie wbudowany gramofonowy przedwzmacniacz wydaje się dobrym rozwiązaniem, ale nie dysponowałem super gramofonem, by to do końca przebadać. Natomiast z gramofonem średniej klasy zaprezentował się wysoce zadowalająco i w tym przedziale jakościowym na pewno jest wystarczający.

 

W punktach:

Zalety

  • Wybitny tranzystorowy wzmacniacz zitegrowany, jeden z najlepszych na świecie.
  • Stylistyka brzmieniowa pomiędzy lampą a tranzystorem.
  • Wypośrodkowany także pod innymi względami.
  • Dający od siebie przede wszystkim moc i dynamikę.
  • A także dużą dozę analogowości.
  • Natomiast nie przesądzający o temperaturze, oświetleniu, słodyczy, ogólnym nastroju.
  • Tak więc, jak to nazywają – w wysokim stopniu neutralny, ale nieobojętny na jakość muzyki.
  • Możliwy w związku z tym do wyregulowania źródłem i okablowaniem według scenariusza przewidzianego przez użytkownika.
  • Może zatem grać chłodno i analityczne, a równie dobrze ciepło i spójnie.
  • Architektura dual mono, zbliżona do klasy A, oferująca dużą moc, charakterystyczną dla klasy AB.
  • Duże magazyny energii na potrzeby chwilowych skoków poboru.
  • Wyjątkowo staranny montaż.
  • Duża ilość przyłączy.
  • Obsługa subwoofera.
  • Opcjonalny przetwornik i przedwzmacniacz gramofonowy (oba wysokiej klasy).
  • Specyficzny, zwracający uwagę i wygodny w użyciu pilot.
  • Symetryczność.
  • Wyśrubowane parametry techniczne.
  • Brak sprzężenia zwrotnego.
  • Miedziane obwody, spełniające specyfikację militarną.
  • Krokowy potencjometr.
  • Bezszumny transformator.
  • Aktualizowane oprogramowanie (ładowane przez pendrive).
  • Zwarta, potężna konstrukcja.
  • Efektownie się prezentująca i dopasowana stylistycznie do innych urządzeń Gryphona.
  • Przyjemny kolorystycznie, regulowany co do jasności, możliwy do wygaszenia wyświetlacz.
  • Wysokiej klasy terminale głośnikowe.
  • To drugie już, udoskonalone i mocniejsze wcielenie klasycznego Gryphona Diablo.
  • Który jest autentycznym klasykiem.
  • I ma bardzo nieliczną realną konkurencję.
  • Made in Denmark.
  • Polski dystrybutor.
  • Sławny producent i sławne samo urządzenie.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Specyficzna stylistyka, przemawiająca raczej za parowaniem z innymi Gryphonami.
  • Brak pokrętła głośności może komuś przeszkadzać.

Sprzęt do testu dostarczyła firma: Audio Klan

Dane techniczne Gryphon Diablo 300:

  • Moc wyjściowa (RMS): 2 x 300 W (8 Ω), 2 x 600 W (4 Ω), 2 x 950 W (2 Ω).
  • Pasmo przenoszenia (-3 dB) 0-350 kHz.
  • Stosunek S/N nieważony, 20-20 000 Hz <-85 dB.
  • Zniekształcenia (THD + N) <0,1%.
  • Wzmocnienie +38 dB.
  • Czułość wejścia 0,617 V.
  • Separacja kanałów >120 dB.
  • Impedancja wejścia, single-ended (20-20 000 Hz) 20 kΩ.
  • Impedancja wejścia, zbalansowane (20-20 000 Hz) 40 kΩ.
  • Impedancja wyjścia (20-20 000 Hz) 0,019 Ω.
  • Zerowe sprzężenie zwrotne.
  • Ultrakrótki tor sygnałowy.
  • Zużycie energii (maksymalne) 1900 W.
  • Zużycie energii (tryb czuwania) <0,5 W.
  • Wymiary (S x W x G) 480 x 235 x 460 mm
  • Waga 38,1 kg.
  • Dwu- i czterowarstwowe obwody drukowane w wojskowej specyfikacji z miedzianymi ścieżkami o szerokości 105 mikronów.
  • Pozłacane gniazda Swiss Neutrik XLR dla dwóch zbalansowanych źródeł.
  • Stałopoziomowa przepustowość AV dla wszechstronnej integracji z przedwzmacniaczem surround.
  • Duży i czytelny fluorescencyjny wyświetlacz próżniowy.
  • Podświetlane przyciski dotykowe na przednim panelu.
  • Opcjonalny moduł przetwornika cyfrowo-analogowego PCM/DSD z jednym portem USB, 2 x SPDIF, 1 x AES i jednym wejściem optycznym.
  • Aktualizacja oprogramowania za pomocą nośnika pamięci flash.
  • Nieinwazyjny system ochronny.
  • Wejście dla zewnętrznego odbiornika podczerwieni.
  • Konfiguracja prawdziwe dual mono.
  • Sterowany mikroprocesorem, 43-krokowy, w pełni zbalansowany tłumik do regulacji głośności, zapewniający najlepsze parametry brzmieniowe, bazując na minimalnej ilości ultra-precyzyjnych oporników.
  • Minimalne wewnętrzne okablowanie.
  • Transformator toroidalny Dual Mono Holmgren z próżniowo zabezpieczonym rdzeniem i uzwojeniami, które praktycznie eliminują szum mechaniczny.
  • Nowy, o wysokiej szybkości, dyskretny bufor wejściowy single-ended Class A dla zagwarantowania najlepszych możliwych parametrów brzmieniowych.
  • Pozłacane złącza z teflonową izolacją dla 3 wejść i 2 wyjść.
  • Dopasowanie poziomu wejściowego do ochrony przed nagłymi zmianami poziomu.
  • Regulacja jasności wyświetlacza (100%, 75%, 50%, 25%, wyłączony).
  • Opcjonalny moduł przedwzmacniacza gramofonowego MM/MC.
  • Indywidualne stabilizatory do efektywnego tłumienia zakłóceń.
  • Zdalne sterowanie.
  • Standardowe zużycie energii (tryb czuwania): mniej niż 0,5 W, odpowiadające najnowszym standardom UE.
  • Zaprojektowany i wykonany w Danii.
  • Cena z przetwornikiem i przedwzmacniaczem gramofonowym: 85 999 PLN

 

System:

  • Źródła: Accuphase DP-700, Cairn Soft Fog V2, Gryphon Scorpio, AVID – Ingenium.
  • Wzmacniacz: Gryphon Diablo.
  • Głośniki: Audioform Adventure 304, Reference 3A, Divaldi Monitor.
  • Interkonekty: Tellurium Q Black Diamond XLR, Tonalium Audio XLR.
  • Kable głośnikowe: Nordost Tyr2, Sulek Audio, Siltech Anniversary.
  • Listwa: PowerBase High End.
  • Kable zasilające: Crystal Cable Reference, Harmonix X-DC350M2R, Nordost Frey.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Gryphon Diablo 300

  1. Zatroskany pisze:

    Paskudne błędy autor sadzi, aż oczy bolą. Niewiele ich, ale jak się już pojawiają, to na poziomie podstawówki. Nie ma czegoś takiego jak „duża ilość przyłączy”, jest za to liczba, choć to jeszcze nic. Najbardziej doskwiera „Pszyjemny kolorystycznie, regulowany…”, a to tylko ostatnia strona. Zapewniam, jest tego więcej. W poprzednich artykułąch także nie brak ortograficznych wpadek.

    Dobra rada: zamiast nad kwiecistymi zdaniami, co, z tego co widzę, jest tu na porządku dziennym (co może, choć nie musi być OK), może warto pochylić się nad podstawami naszego języka. Szkoda go tak barbarzyńsko kaleczyć. A jeżeli czasu brak na korektę, to może warto wrzucić tekst w Worda, te najgorsze babole same poznikają.

    1. @Niezatroskany pisze:

      @Zatroskany, co Ci dało to? Ja mam zawsze taka odpowiedz: „Nie podoba się to nie czytaj”. Jeśli już chcesz pomoc autorowi to wyjmij najpierw słomę z butów. Kultura to rzadka cecha….

  2. PIotr Ryka pisze:

    Nie ma czegoś takiego jak duża ilość? To zależy w czyjej głowie… Proszę się nie ośmieszać. Krytyczny zapał bywa twórczy, ale nie zawsze. Co do słowa „pszyjemny”, to błąd powstał właśnie przy przenoszeniu tekstu na stronę. Z nieznanych mi powodów edytor tekstu na stronie popełnia literówki, a słowa przyjemny nie ma w jego słowniku. Sam zmienia czasem przyjemny na pszyjemny i robi takie błędy przy wielu innych okazjach, a także skleja wyrazy. Trudno wszystkie takie błędy wyłapać i czasem pozostają. (Piszę w Wordzie, proszę się nie martwić. On zresztą także nie jest wolny od błędów i wielu słów mu brakuje w polskim słowniku.) Oczywiście w tekście zdarzają się czasami także błędy autorskie, często wynikłe z pośpiechu lub zmęczenia. Staram się je potem usuwać, ale nie zawsze chce mi się robić to z całą starannością. Mea culpa. Niemniej za słowa krytyki dziękuję, bo zawsze są inspirujące i zachęcające do lepszej pracy. Pozdrowienia.

    1. Zatroskany pisze:

      Ależ to Pan się ośmiesza poprzez nieznajomość prawideł naszego języka, po raz kolejny zresztą. Odpowiadając na pytanie to nie, nie ma czegoś takiego jak duża ilość rzeczy policzalnych, którymi przyłącza zamontowane na tyle urządzenia niewątpliwie są. Bezsprzecznie da się je wyodrębnić i policzyć, wtedy mowa tylko i wyłącznie o liczbie. Może być ilość wody w rzece co najwyżej, albo piachu na plaży. Ale gdy mowa o jej ziarnach, to już jest liczba. To nie jest rzecz subiektywna, jak Pan sugeruje powiązana z tą czy inną głową, a całkiem proste zasady, którymi rządzi się nasz język. Zostały ustanowione już „jakiś czas” temu i w większości przypadków, a z pewnością gdy mowa o liczbie/ilości, nie są płynne i z tym się nie dyskutuje, tu nie ma pola do interpretacji. Pana dyletanctwo tu wychodzi.

      Tutaj pierwszy z brzegu przykład kwiecistości w Pana wydaniu niczym nieuzasadnionej i sprzecznej z tym, czego nas w szkole podstawowej uczą: kolumny, wzmacniacze, słuchawki i inne rzeczy martwe nie mogą niczego posiadać, bo są… martwe. Mogą coś co najwyżej mieć. To popularny błąd, ludzie stosują go nagminnie chcąc przydać elegancji słowu pisanemu, Pan także, a efekt jest dokładnie odwrotny, trąci amatorką. Większość ludzi pochyli się nad tym, jakiego to „cudownie płynnego” języka Pan używa chociażby przez ten kiks. Na którymś poziomie można Pana język odebrać w taki sposób. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna i ktoś, kto choć odrobinę zna się na słowie pisanym (a i owszem, jestem taką osobą) pokiwa tylko głową, a czasem wręcz przetrze oczy ze zdumienia nad kalibrem niektórych Pańskich przewinień językowych.

      Nie wystarczy pisać dużo, żeby pisać dobrze. Zmierzam do tego, że nie ma Pan warsztatu, bo takowego nie można mieć bez zwrotki od osoby zajmującej się językiem zawodowo, lub nie ślęcząc nad lekturami traktującymi o naszym języku… i tym sposobem utrwala Pan własne błędy. To widać, bo wiele jest przenoszonych z artykułu na artykuł. Rysuje się ich wzorzec, a jakże. Można mieć własny styl, Pan nagminnie stosuje szyk przestawny w tym celu. Taką składnię momentami ciężko rozszyfrować, mało zgrabna jest i w Pana konkretnym przypadku często przegadana, choć to jeszcze ujdzie w tłumie. Ale gramatyczno-interpunkcyjno-ortograficznych wpadek jest trochę. Coś mi się nie chce wierzyć, że Word „przy przenoszeniu” tego tematu nie ogarnia.

      No i ponad wszystko, po napisaniu sugeruję zacząć czytać własne teksty zdecydowanie więcej niż jeden raz. To pomaga. Pozdrawiam.

      1. Marcin pisze:

        Przesadza Pan z tą ilością błędów; jest ich znacznie mniej (mnie też będzie Pan krytykował za ten liczebnik nieokreślony?) niż w tekstach Pana Paucuły, który ponoć obronił nawet doktorat na polonistyce, choć w bazie ludzi nauki brak jest na ten temat jakichkolwiek danych (sprawdzałem).

      2. PIotr Ryka pisze:

        Odnośnie liczba vs ilość. Tego rodzaju rozróżnienie w odniesieniu do kwantów policzalnych i niepoliczalnych rzeczywiście istnieje, ale w języku angielskim. Natomiast, panie zatroskany polonisto, sugerowane przez ciebie określenie „duża liczba przyłączy” w odniesieniu do ich rzeczywistej liczby, na przykład dziesięciu albo piętnastu, byłoby tak naprawdę śmieszne, ponieważ duże liczby to powiedzmy sto do setnej potęgi a nie piętnaście. Piętnaście to liczba mała, malutka, o ile rozpatrujemy liczby całkowite, ale tylko te odnoszą się do przyłączy i temu podobnych.

        Istnieją na świecie różne porządki, nie tylko ten sugerowany tu uparcie (niepoprawnie zresztą) gramatyczny. Gdyby trzymać się tych belferskich odniesień do posiadania czegoś przez coś i analogicznych ograniczeń formalnych, wówczas poezja i szerzej literatura byłyby niemożliwe, a w każdym razie idiotycznie zubożone i nudne. Czyjś sposób pisania i widzenia świata można cenić albo odrzucać, i tu każdy niech pozostanie przy swoim. Natomiast jeżeli zaczniemy przy tym grzebać, to zaraz okaże się, że na przykład posiadanie czegoś przez żywe istoty to podejście wysoce mylące i dalekie uproszczenie. I jeszcze okaże się, że mogą one „posiadać” te swoje posiadłości o wiele słabiej od wielu bytów martwych. Mogą bowiem tak naprawdę tylko przez pewien czas pewne cechy nosić i użytkować pewne przedmioty. Przez krótki, ograniczony narodzinami i śmiercią moment. Posiadać może Bóg, o ile istnieje, jednakże pan czy ja swoje rzeczy i cechy mamy tylko na chwilę, tak więc idea posiadania odnosi się do nich nieprecyzyjnie i złudnie. Niczego co pan ma, tak naprawdę pan nie ma, bo wszystko to prędzej czy później nieuchronnie pan straci. To tylko prymitywna ludzka chciwość podsuwa jaźni ideę posiadania, jako czegoś trwałego w tym naszym nieznośnie nietrwałym bycie. Tak więc więcej pokory panie gramatyku wobec złożoności świata.

        Przy okazji. Istniała kiedyś grupa badawcza złożona z językoznawców, filozofów i logików, nazwana później Kołem Wiedeńskim. Ci panowie też postanowili ograniczyć rzeczywistość, bardzo nawet radykalnie; w swoim przypadku nie do ścisłego trzymania się reguł gramatycznych tylko do tak zwanych zdań protokolarnych, mających być ścisłymi relacjami z doznań zmysłowych. Tym sposobem mieli zamiar zniszczyć znienawidzoną przez siebie metafizykę, będącą w ich mniemaniu zbytecznym balastem w dobie nauki i postępu. No i niestety, po kilku latach zaciętych zmagań okazało się, że to droga donikąd. (Dlaczego donikąd razem a do domu oddzielnie?) Sensu nie da się bowiem zawrzeć w regułach, zawsze je przekracza. Pan więc będzie dalej pisał po swojemu o duże liczbie kilkunastu przyłączy, a ja będę się z tej pańskiej dużości śmiał i pisał po swojemu o dużej ilości, by mógł się pan dalej puszyć swoją gramatyką i utyskiwać na moje szyki przestawne.

        1. Zatroskany pisze:

          Nagina Pan reguły, które już zostały ustalone, zasłania swoje braki językowe filozoficznymi wywodami i porusza kwestie, które z tematem nie mają nic a nic wspólnego. Omawiane zasady nie podlegają różnej optyce i interpretacji, nie ma tu miejsca na filozofowanie. Panu się tylko wydaje, że tak jest. Na tym etapie naszej wymiany to żenująca postawa, błędna i śmiechu warta. Byłem przekonany, że my tu rzeczowo rozmawiamy, ale gdy zabrnął Pan w „różne porządki gramatyczne” w przypadku poruszanych aspektów, to mi się odechciało.

          Proszę, może to czegoś Pana nauczy: https://www.youtube.com/watch?v=Gc31UQ-C6dw

          Panie Marcinie, trzeba wiedzieć czego szukać.

          1. PIotr Ryka pisze:

            Nie pisałem o różnych porządkach gramatycznych tylko myślowych. No i jasne, że się Panu odechciało; często tak bywa w konfrontacjach zdrowego rozsądku z filozofią. To są spotkania niejednokrotnie bolesne. Ale było nie zaczynać…

            Za link do pana Miodka dziękuję, ale nie w smak mi nauki byłego agenta SB, który w tej swojej poprawnej gramatycznie a wyjałowionej myślowo i moralnie polszczyźnie gryzmolił donosy na kolegów.

            Ale skoro się już odsyłamy, to proponuję zapoznać się z wittgensteinowską koncepcją gier językowych, zawartą w „Dociekaniach filozoficznych”, jako przykładem innego niż tylko gramatyczny rozumienia języka. Bo nawet matematyka, będąca najściślejszym co do reguł spośród znanych języków, jest żywa i zmienna – i przez poszczególnych matematyków rozumiana nieraz w diametralnie różny sposób.

  3. Piotr pisze:

    Witam. Może coś bardziej na temat. Jest szansa na testy nowych urządzeń Astella AK 70, AK 300 albo AK Junior ? Pozdrawiam.

    Dla mnie najważniejsze są testy
    sprzętu, jak brzmi, z czym łapie synergie itd. Dlatego chętnie tutaj zaglądam.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Jest, ponieważ dystrybutor przyjazny, chętnie użyczający.

  4. Piotr pisze:

    Super ….

  5. Sławek pisze:

    Aż by się chciało tego diablo posłuchać, na pewno brzmi lepiej niż Lamborghini diablo…

    1. PIotr Ryka pisze:

      No, nie wiem. Lamborghini nie słyszałem. Ferrari tak, ale Lamborghini nie.

  6. Maniek pisze:

    Rzeczywiście tragiczna polszczyzna i niewiele nowych, ciekawych spostrzeżeń i obserwacji.
    Zmarnowane kilka minut na czytanie o niczym nowym, a do tego forma przekazu pozostawia wyraźny niesmak…

  7. Piotr+Ryka pisze:

    Najwyraźniej już wiosna – hejterek wykiełkował.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy