Recenzja: Final Sonorous VIII

Podsumowanie

Final_Sonorus_VIII_020_HiFi Philosophy   Dobra luksusowe mają w świecie ugruntowaną pozycję, a zżymanie się na nie ma sens jedynie wówczas, gdy nie reprezentują niczego poza sztucznie wykreowanym prestiżem. Sztuczność bycia gwiazdą, w następstwie ferowania i podtrzymywania fałszywych opinii, dotyka wszystkich sfer życia na świeczniku. Fałszywe idole spotyka się na równi w polityce, biznesie, kręgach intelektualnych i artystycznych. Wypromowane fałszem bywają też całe marki albo poszczególne produkty, chociaż tu żywot fałszerstwa zazwyczaj okazuje się  krótszy. W dobie for internetowych i masowości dostępu do dóbr maski fałszu są zwykle szybko zdzierane. Tak więc jedynie wyroby elitarne swoją drogością, do których dostęp bardzo jest utrudniony, mogą się przez czas jakiś przechowywać w fałszywym nimbie rzekomej wyjątkowości. Tutaj remedium bywają wystawy, na których wypada bywać, a wówczas zdarzają się spektakularne kompromitacje, czego i w Warszawie byliśmy świadkami. Można co prawda nawet w obliczu zdemaskowanej blagi kryć się za przekupnymi opiniami rzekomych znawców, tłumacząc równolegle, że wprawdzie tym razem nie do końca się wszystko powiodło, ale gdybyście usłyszeli wtedy a wtedy i tam a tam, to byście mieli pewność…

Baju, baju – będziesz w raju. Tym razem jednak nie jest. Z niemałą satysfakcją pozwolę sobie oznajmić, że elitarne i bardzo drogie słuchawki Final Sonorous VIII na pewno blagą nie są i nie samym są świecidełkiem. Oferują dźwięk faktycznie  elitarny, który w towarzystwie zwyklejszych systemów ma pewien styl popisowy, choć nie do końca naturalny, natomiast w torach najwyższej klasy przejawiają pożądany dla nich pełny naturalizm bardzo wysokiej próby. Do tego czy w torze takim zwykłym, czy bardziej popisowym, zawsze słucha się ich z ogromną satysfakcją, wynikającą zarówno z bogactwa jak i dynamiki. Wspomaga to jeszcze pozbawiona cech podwyższania dźwięków, bardzo przyjemna w odbiorze tonacja, wspierana zawsze obecną konkretyzacją oraz urodą brzmienia. Przyjemne światło omiata postawne i pięknie skrojone dźwięki; zawsze pełne życia i zawsze szczególnie głębokie. A wszystko to zawieszone zostaje w super transparencji i na uporządkowanej scenie, która nie jest wprawdzie ogromna ani szczególnie holograficzna, ale mała i ułomna też nie jest.

Wyjątkowo zaś godna pochwały jest umiejętność skutecznego maskowania własną świetnością słabszych torów, w połączeniu z podobnie wytrawną umiejętnością wydobywania tego co najlepsze z wybitnych. Nie są to zatem słuchawki wymagające jakichś specjalnych wzmacniaczy: czy to takich szczególnie pasujących, czy szczególnie wybitnych. Przy całej fantastycznej jakości na miarę gwiazdy, nie są grymaśne i nie strzelają fochów. Jak mistrz prawdziwy w swym fachu zawsze sobie radzą.

Przedstawiona tutaj recenzja zawiera dwie istotne słabości. Zabrakło nieco czasu na odpowiednie wygrzanie, skutkiem czego słuchawki sportretowane zostały na bazie trochę powyżej dwustu godzin pracy, co przy ich tytanowych membranach może być okresem za krótkim. Zabrakło także porównania do najgroźniejszego rywala, słuchawek Ultrasone Edition5 – w wersji Limited znacznie droższych, a w Unlimited znacznie tańszych. Nie dysponując nimi powstrzymam się od wszelkich odniesień, poza jedynie uwagą, że Ultrasony mają na pewno ciekawszą scenę, natomiast same dźwięki prawdopodobnie to Sonorousy oferują głębsze, ale tu mogę się mylić. Na pewno jednych i drugich słucha się z fascynacją, i na pewno stanowią przykłady współczesnego uniwersalizmu, zapewniającego zarówno świetną współpracę ze sprzętem stacjonarnym jak i przenośnym. Sonorousy są przy tym bardziej klasyczne, ponieważ nie wymagają przywyknięcia do technologii S-Logic, co do której pojawiają się sugestie, iż nie u wszystkich się sprawdza. Sporo osób zgłasza problemy z jej przyswojeniem, a w efekcie oferowanymi przez nią niezwykłymi efektami przestrzennymi nie wszyscy na równi mogą się cieszyć. Sam tylko dopowiem, że o ile początkowe wersje S-Logic także u mnie powodowały pewne zastrzeżenia, to najnowszy S-Logic EX przemówił do mnie z wielką siłą i bardzo chciałbym nim dysponować na co dzień.

Zostawmy jednak wątpliwej jakości pod absencję jednego z porównywanych odniesienia i napiszmy na koniec, że wbrew pewnym obawom słuchawki Final Sonorous VIII dały radę się obronić. Można utyskiwać na ich cenę, mogą się mniej czy bardziej podobać, ale na pewno za swoje bardzo obfite pieniądze oferują nietuzinkowe przeżycia, zwłaszcza gdy ktoś woli granie optymistyczne od nurzania się w posępnych refleksjach. Są ewidentnie po słonecznej stronie ulicy, tam gdzie jest ciepło i radośnie. A ulica ta to piękna promenada.

 

W punktach:

Zalety

  • Fantastyczna przejrzystość i czystość dźwięku.
  • Zawsze doskonale wypełnionego i konkretnego.
  • Znakomite, bardzo plastyczne oświetlenie.
  • Żadnego podnoszenia tonacji.
  • Naturalne ciepło.
  • Popisowy dynamizm.
  • Bogactwo całego przekazu wraz z rewelacyjną szczegółowością.
  • Spotykana jedynie u naprawdę najlepszych głębia brzmienia.
  • W efekcie stajemy przed muzyczną otchłanią.
  • Optymistyczny styl bycia. (O ile ktoś lubi.)
  • Najwyższego poziomu umiejętność kreowania prawdziwych instrumentów i żywych wykonawców.
  • Doskonale maskują słabości aparatury towarzyszącej.
  • I równocześnie uwypuklają takiej wybitnej.
  • W efekcie nie są kapryśne ani nie mają wygórowanych żądań.
  • Wytrzymują najcięższe porównania.
  • Do sprzętu przenośnego i stacjonarnego.
  • Mimo bardzo niskiej impedancji nie buczą z lampami. (Przynajmniej moimi.)
  • Tytanowe membrany.
  • Konstrukcja tubowa przetwornika.
  • Efektowny wygląd.
  • Staranne wykonanie.
  • Dobre kable.
  • Żadnych niedoróbek.
  • Wygodne.
  • Łatwe w regulacji.
  • Odporne na uszkodzenia.
  • Elegancko zapakowane.
  • Made in Japan.
  • Renoma marki.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Wymagają jednak doboru interkonektu.
  • Nie należą do lekkich.
  • Ani super wygodnych.
  • Scena jest tylko dobra.
  • Symetryczny kabel by nie zaszkodził.
  • Podobnie jak elegancki stojak.
  • Cena nie dla normalnych ludzi.

 Sprzęt do testu dostarczyła firma: 

fonnex

 

Strona producenta:

final_audio_design

 

 

 

 

 

 

 

Dane techniczne:

  • Słuchawki dynamiczne o budowie zamkniętej.
  • Przetwornik aluminiowy z otworem BAM (Balancing Air Movement) o konstrukcji quasi tubowej.
  • Membrana tytanowa o średnicy 50 mm.
  • Obudowa komory rezonansowej: stal nierdzewna i tworzywo ABS.
  • W komplecie dwa kable o długości 3,0 i 1,5 metra, oba zakończone małym jackiem, plus przejściówka na duży.
  • Impedancja: 16 Ω.
  • Skuteczność: 105 dB.
  • Waga: 490 gramów.
  • Cena: 11 999 PLN.

System:

  • Źródła: PC z przetwornikiem Accuphase DC-37, Cowon Plenue, Accuphase DP-700.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Divaldi AMP 01, Sugden Mastercalass HA4.
  • Słuchawki: AKG K712 (kabel Oyaide HPC), Audeze EL-8 OpenBack, Final Audio Design Sonorous VIII, Fostex TH-900, OPPO PM-2, Sennheiser HD 800 (kabel FAW noir Hybrid).
  • Kabel USB: ifi Audio Gemini z ifi Power.
  • Interkonekty RCA: Crystal Cable Reference, Entreq Konstantin,
  • Interkonekty XLR: Divaldi, Tellurium Q Black Diamond.
  • Listwy: IsoTek, Sulek.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

28 komentarzy w “Recenzja: Final Sonorous VIII

  1. Piotr Ryka pisze:

    Pojawiło się nieco zamętu z nazewnictwem. Firma zmieniła bowiem nazwę z Final Audio Design na krótkie Final, co dotarło do mnie już po napisaniu recenzji. Za ewentualne zamieszanie i niepoprawne zapowiedzi przepraszam.

  2. Patryk pisze:

    Jak zwykle wspaniala recenzja dzieki ktorej stwierdzam, ze sluchawki oraz ich cena nie sa dla ludzi „normalnych”.
    Tymbardziej ciesze sie niesamowicie na wtorek czyli dzien, w ktorym przyjada do mnie moje Pandorki Hope 6.
    Cena tych Sonorous VIII jest naprawde wysoka i chociaz nie sluchalem ich osobiscie, stwierdzam po przeczytaniu panskiej recenzji, ze kupujac audeze lcd-xc lub HD800 otrzymamy duzo wiecej, jezeli chodzi o ilosc wydanych pieniedzy w stosunku do jakosci dzwieku.
    Patryk.

  3. Mirek pisze:

    A co z Phasemation, kiepsko z nim wypadły?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Napisałem przecież, że wypadły świetnie. Ale recenzja i bez opisu z nim jest chyba wystarczająco długa. Książkowych relacji nie ma co pisać.

  4. Stefan pisze:

    Czy wielkościowo muszle mają taki sam rozmiar na uszy jak Pandory ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Identyczny.

      1. Stefan pisze:

        No to słabo bo się moje kłapouchy nie zmieszczą:(

        1. Piotr Ryka pisze:

          Faktem jest, że uszy mam małe i w ogóle dobrze się czuję w większości słuchawek, tak więc pod względem wygody nie jestem specjalnie miarodajny.

  5. Maciej pisze:

    Współczesny rynek słuchawkowy to bańka spekulacyjna. Pewnie pęknie za kilka lat, kiedy zacznie się boom na wireless w jakimś nowym standardzie Wi-Fi 11,6 GHz, i Apple lub Samsung wprowadzą nowe interfejsy. I wszystkie niskoomowe słuchawki pójdą do lamusa jak 600 ohmowe obecnie 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zakładasz Macieju śmierć wszystkich wzmacniaczy słuchawkowych? Nie stawiałbym na to. A 600-ohmowe słuchawki Beyerdynamic właśnie puszcza na nową orbitę. Rozumiem irytację cenami, ale od bardzo wysokich cen audiofilskie słuchawki kiedyś zaczynały, a nie teraz dopiero kończą.

  6. Maciej pisze:

    Irytacja irytacją. Ale szczerze ubolewam, że forsuje się teraz niskoomowe rozwiązania limitując zastosowanie sprzętu studyjnego i wzmacniaczy OTL. Oraz ubolewam nad cenami nie proporcjonalnymi do jakości. I tutaj nie jestem odosobniony. Kilka osób słuchało HE1000 i uważają że ich jakość nie jest warta tej ceny. Chińskich firm jak mrówków, ceny szybują a wcale nie tak łatwo zrobić naprawdę dobre słuchawki. Rynek zbytu rośnie… Ale sytuacja nie jest normalna. CD lepszego się nie zrobi, kolumn też. Więc teraz boom na kable, mobilne playery w cenie (stacjonarnych!) no i słuchawki.

    Miłego wieczoru, Wszystkim lubiącym dobry dźwięk 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      W relacji z Monachium też przytoczyłem opinię Karola na podstawie odsłuchu u Niemców, że HE-1000 są problematyczne. Dla mnie jednak o tyle to nic nie znaczy, że nie były słuchane w torze na miarę Twin-Head z Croftem albo tego od Phasemation. Wzmacniacz HiFiMAN-a jest nieudany, ale słuchawki są dopiero do rozpatrzenia. HE-6 u mnie, a HE-6 gdzie indziej, to też zupełnie inna historia.

  7. Andrzej pisze:

    W przypadku słuchawek sytuacja jest na dobrej drodze do tego aby każdy przeciętny człowiek mógł niebawem cieszyć się w swoim domowym zaciszu dźwiękiem klasy hi-end z nich płynących.Wystarczy otworzyć sobie stronę head fi.org. jest tam ekonomiczna prognoza jak bardzo w przeciągu najbliższych lat wzrośnie na świecie rynek związany ze słuchakami i całym otoczeniem do nich. Będzie to wygłądało w ten sposób jak było z telefonami. Niegdyś były tylko telefony stacjonarne który był przydzielany na lokal w postaci nieruchomości. Poźniej gdy nastała telefonia komórkowa każdy mógł już mieć swój numer dla siebie.Każdy w krajach wysokouprzemysłowionych będzie mógł już niedługo mieś swój własny system składający się z DAP-a i wysokiej klasy słuchawek przenośnych,dysponować słuchawkowym systemem stacjonarnym lub mieć oba jednocześnie.W przypadku tak bardzo rosnącego rynku słuchawkowego,bardzo rokujących prognoz ekonomicznych będzie na rynek wchodziło wielu nowych producentów ponieważ poważne słuchanie dzisiaj zaczyna się od słuchawek.W przypadku tak wielu nowych producentów wchodzących na rynek ktoś z nowych graczy będzie musiał zaproponować coś bardzo sensownego aby przebić stawkę, przykładem tego jest chociażby ifi audio które nie jest co prawda nową firmą na rynku audio,ale bardzo dobrze wykorzystuje ten trend używając do tego tzw. crowdfundingu czyli to co ludzie sobie życzą aby w danym urządzeniu było.W przypadku branży AGD jest bardzo dużo niedopowiedzeń i niejasnych sytuacji spowodowancych przez marketingowców i handlowców wmawiających pewne rzeczy niezgodne z prawdą.Tam można poprostu popatrzeć w specyfikację lub sprawdzić miernikiem jest to jak najbardziej mierzalne, a ludzie dają się nabierać. Ileż więc więcej konfabulacji można zawrzeć w branży audio która jest trudno mierzalna.Każdy zachwyca się bardzo dobrze brzmiącym sprzętem za kosmiczne pieniądze,a być może nie wie o tym iż normy dotyczące strojenia instrumentów mamy z początku XX wieku kiedy to powstawała radiofonia, która na tamte czasy miała problemy z odtworzeniem wyższych częstotliwości i aby przekaz był lepiej słyszalny podniesiono strojenie z 432 na 440 Hz wtenczas to było dobre, ale dzisiaj wyostrza to przekaz w górnych rejestrach co jest odbierane często niesłusznie na niekorzyść sprzętu który odtwarza poprostu wiernie to co dostał ze źródła.
    Wracając do słuchawek – Jednymi z bardziej opłacalnych słuchawek hi-end które obecnie mamy na polskim rynku są słuchawki FAD-a Pandory Hope VI. Jest to coś na wzór tzw. „czołgu podstawowego” Final-a który może utorować drogę pozostałym słuchawkom w ofercie. Będąc słuchawkami hi-endowymi mają ten swój hi-end nie wymuszony czyli taki który nie wykazuje powściągliwości w pewnych aspektach brzmienia po to aby nie stłumić innych.Czyli są detaliczne, ale jednocześnie nie boją się nasycenia aby tej detalicznośc nie stracić.Mają bas który jest swobodny,dynamiczny i barwny ale jednocześnie nie przeszkadza innym pasmom. Są zamknięte, ale niemalże tak przestrzenne jak słuchawki otwarte mająć większą izolacje akustyczną od tych ostatnich. Ich wygląd kojarzy się z drogimi tradycyjnymi motocyklami i wcale nie zdziwił bym się gdybym zobaczył harleyowca który ich używa.Stojąc na hi-endowym piedestale nie boją się z niego zejść i popełnić mezaliansu pracująć z tańszym sprzętem. Ich ośmiomowa impedancja przynosi jednak więcej dobrego aniżeli złego.Z braku środków można szukać po prostu laptopa w którym ktoś się przyłożył do właściwego zaimplementowania toru audio.Stary dobry Realtek już bardo dobrze odtwarza pliki Wave 24/192,jeżeli będzie jeszcze dobre wzmocnienie w środku to mamy już bardzo dobrze brzmiący zestaw. Porównywałem słuchawki 32 Ohm-y, na jednym przetworniku 40mm o podobnej skuteczności do Pandor 50mm, dwa przetworniki 8 Ohm. Pandory są o wiele głośniejsze. Jest zapas mocy na tyle duży aby Pandory się nie „dusiły” tak więc są również predysponowane do współpracy z dobrze brzmiącymi laptopami. Wiele opini o Pandorach jest formuowane o nich prawdopodobnie jeszcze w tracie ich wygrzewania, kiedy rzeczywiście na gorszych nagraniach lubią wyciągać za bardzo soprany do góry. Po ich wygrzaniu już tego nie ma. Słuchalem ostatnio na Pandorach VI słoweńskiego Gramatika.Podczas wygrzewania słuchawek nie dało się tego słuchać, ale już po wygrzaniu Pandory bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, serwując dzwięk nasycony, ale jednocześnie szczegółowy i bezpośrednio realistyczny w taki sposób jakby ktoś stał na bardzo wysokim wzniesieniu i mógł korzystać z dobrdziejstw przejrzystego arktycznego powietrza które poprawia nam znacznie widoczność.

  8. Piotr Ryka pisze:

    Odnośnie high-endu dla wszystkich, to już teraz każdy może kupić Grado SR60 czy Beyerdynamic Custom One Pro i ze smartfona Sony wspieranego niedrogim przenośnym wzmacniaczem, albo odtwarzacza pokroju FiiO X5, cieszyć się bardzo dobrym brzmieniem. A z AK100 i Beyerdynamic DT880 będzie jeszcze lepiej. Od tego do Orpheusa jeszcze wprawdzie daleka droga, ale już gra to naprawdę bardzo przyjemnie.

    Natomiast odnośnie częstotliwości dźwięku A, to tu bym się trochę spierał. Bo chociaż faktycznie niższe A brzmi o wiele milej, to jednak nawet to podwyższone dobra aparatura potrafi uczynić satysfakconującym, a niedobra nie. Zaraz będę pisał o takich słuchawkach, które wcale drogie nie są, a z tym wyższym A radzą sobie znakomicie.

  9. Andrzej pisze:

    Zgadzam się z Panem iż używając do odtwarzania bardzo drogiej aparatury do odtwarzania chociażby najlepszych z formatów stratnych czyli skompresowanej płyty cd, jeżeli będzie odtwarzana na przykład na odtwarzaczu cd za 20 tysięcy będzie bardzo dobrze brzmiała.Niestety nie każdego stać jest na tak drogi sprzęt. Te nie najtańsze a o wiele mniej kosztujące od tych bardzo drogich urządzeń, a już dobre różnicują jakość posiadanych plików bez względu na to czy one będą w formie fizycznej czy nie.Efektem różnicowania jakośći posiadanych płyt cd czy też plików było przetrzebianie domowej płytoteki.Taki odtwarzacz cd Za 20 tysięcy oprócz posiadania bardzo precyzynego napędu, na przykład takiego super precyzyjnego industriala,o trudno zużywających się metalowch trybach.W ramach swojej ceny posiada wiele dodatkowych elektronicznych układów korygujących sprawiających iż muzyka brzmi precyzynie, i jednocześnie są usuwane nieporządane rzeczy które zawiera.Ktoś kogo stać jest na taki odtwarzacz w ramach ceny uzyskuje bardzo dobre brzmienie, a zarazem ma pewnego rodzaju swoistą polisę ubezpieczeniową która gwarantuje mu iż nie będzie musiał części swojej płytoteki wystawiać na strych.Wspomniał Pan panie Piotrze o słuchawkach które są w miarę tanie i potrafią nawiązać walkę z tymi droższymi. Ja od siebie chciałby wspomieć o ich otoczeniu w szerokim tego słowa znaczeniu które jest coraz bardziej tanie i pozwala już umieścić cały domowy zestaw słuchawkowy na nakastliku,eliminująć używanie wielkich wyświetlaczy w postaci monitorów. Są to dwa rodzaje procesorów bardzo oszczędne a jednocześnie na tyle wydajne aby móc odtwarzać muzykę dobrjej jakośći. Oba są czterordzeniowe,nie wymagają aktywnego chłodzenia, a zamknięte w obudowach są bardzo małe.Pierwszy z nich to popularna Malina czyli Raspberry,którą zresztą francuzi zdążyli już upchnąć do wnętrza przetwornika. Mamy DAC-a z komputerem w środku. Drugi z nich to Pipo X8 64 GB miniPC na czterordzeniowym Atomie z preinstalowanym windowsem i androidem.Komputerek ten posiada 7 calowy wyświetlacz który zastępuje monitor. wystarczy podpiąć dysk i combo.Coś takiego można schować na półce nakastlika eksponując ewentalnie tylko słuchawki.Do tego software w postaci audiophile linux jest to trudno instalujący się system, ale za to poźniej jest z górki bo większość DAC -ów z linuksem nie potrzebuje sterowników. Drugi system który jest na windowsa to Signalist HQplayer brzmi bardzo dobrze, ale po próbnym 30-to dniowym okresie trzeba za niego zapłacić, posiada on również możliwość prawdziwego odtwarzaia plików DSD.Tak więc całość słuchawki,combo,(DAC+wzmacniacz słuchawkowy), komputer i dysk można już mieć nawet za 6 tys złotych co jest w miarę przystępne cenowo.

  10. Patryk pisze:

    Panie Piotrze:Czy FinalAudio VIII i Ayon HA3 stanowia perfekcyjna pare wedlug pana?. Zastanawiam sie, poniewaz to wlasnie te sluchawki sa moim celem ktoregos dnia. Nie brakuje im wcale duzo i graja prawie jak „Final-X” W moim przpadku beda graly razem z Bursonem Conductor Virtuoso,a Ayona nie znam i nie slyszalem, ale kolega twierdzi ,ze Ayon HA 3 to najlepszy wzmacniacz, ktorego w zyciu sluchal.(a sluchal prawie wszystkiego, co znane )(w jego przypadku podpietego do AKG 812)

    1. PIotr Ryka pisze:

      Przykro mi, ale ten zestaw raczej nie wchodzi w rachubę. Na Sonorous VIII w Ayon HA-3 słychać brum i trzeba by prawdziwego znawcy oraz ingerencji we wzmacniacz, by to usunąć. Ale może obecnie powstające są już od tego wolne, tego nie wiem. Pewnym remedium jest też stawianie obu sekcji wzmacniacza jak najdalej od siebie; pytanie tylko, czy ktoś dysponował będzie odpowiednią ilością miejsca.

      1. Patryk pisze:

        Dziekuje za odpowiedz. Wyglada na to, ze n.p „AKG812/Ayon HA-3” to wspanialy dreamteam.
        Krotko mowiac do Final VIII lepiej zatrzymac „Burson Conductor Virtuoso”, poniewaz sluchawki graly z nim swietnie.

  11. Patryk pisze:

    Porownalem w ciagu ostatnich tygodni FinalAudio VIII oraz FinalAudio X. Bez zastanawiania sie (nie patrzac na cene oczywiscie) kupilbym „X”.
    W porownaniu do VIII, X graja z wiekszym oddechem i duzo wieksza iloscia powietrza. VIII sa o wiele ciemniejsze i przypominaja Nighthawki.
    Final Audio X maja w sobie najwieksze piekno muzyki jakie kiedykolwiek sluchalem. Tylko cena dobija, ale trzeba ich posluchac!!! Naprawde warto.

  12. Marek pisze:

    Czy te słuchawki Final Sonorous VIII zagrają dobrze z wzmacniaczem sluchawkowym w cenie do 3500-4000zl? A jeśli tak to z jakim?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zagrają z Divaldi i FEZZ.

    2. Patryk pisze:

      Burson Soloist SL takze 🙂

      1. Piotr Ryka pisze:

        Mała uwaga – koniec produkcji Final Sonorous VIII, kontynuowane będą jedynie Sonorous X i D8000.

        1. Patryk pisze:

          Gdybym byl bogaty to kupilbym teraz szybko VIII do kolekci:-)

  13. Patryk pisze:

    Prosze poprawic blad „kolekcji”

  14. Marek pisze:

    Witam, jestem posiadaczem słuchawek Final Sonorous VI, do tego wzmacniacza słuchawkowego Ifi Can Se, i jako źródło używam Marantz SA 8005. Mam do Pana pytanie, czy przy takim zestawie lepiej wymienić słuchawki na Final Sonorous VIII albo Final Sonorous X, czy większą poprawę brzmienia uzyskam przy wymianie odtwarzacza cd do 20.000zl?

    1. Piotr Ryka pisze:

      To i to zmieni brzmienie, ale ja bym kupił słuchawki. Chociaż Sonorous Vi są świetne i trudno im coś zarzucić. Co na pewno bym kupił, i co nie budzi wątpliwości, to do iCana jako wsparcie iTube. Będzie zdecydowanie lepiej.

  15. Roman pisze:

    Wg Pana Sony MDR-Z1R albo Final Sonorous VIII bardziej nadają się do muzyki klasycznej?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy