Recenzja: Final Audio Sonorous II

Podsumowanie

Final_Sonorous_II_III_HiFiPhilosophy_021   Mnożą się te świetne słuchawki za umiarkowane pieniądze, niczym jakieś króliki. Dopiero co recenzowałem Meze, sypie takimi Beyerdynamic, Audio-Technica też była niczego sobie, Sennheiser ma swoje nowe Momentum i zasłużone HD 600, a Grado od zawsze takie oferowało. Aż żal się robi muszących wśród tego gąszczu wybierać i jest to swoisty nadmiar, od którego można zwariować. Toteż próbując pośród niego usiłować udzielać porad, czuję się jak ktoś kij wsadzający w mrowisko i tylko czekam na pokąsanie. Bo naprawdę można się naciąć, a to jeszcze tym łatwiej, że gust bywa zmienny i komuś coś się może początkowo spodobać, a potem już co innego, a jeszcze potem dojdzie do wniosku, że to pierwsze było jednak właściwsze – i gonić tak w koło można, jak pies za własnym ogonem. Tak więc mogę tylko powiedzieć, że jak ktoś woli więcej basu, to Meze będą właściwsze, a jak więcej sopranów, to lepsze będą Sonorous II. I że do sprzętu przenośnego jedne i drugie pasują, ale wiele jest jeszcze innych, podobnie pasujących, tak więc bezradność ogarnia i nie wiadomo co radzić. Skwituję zatem w ten sposób, że jedne i drugie z tych ostatnio chwalonych wydały mi się nadspodziewanie dobre i nie wiem co więcej powiedzieć. Jedne i drugie są super i całkiem nad spodziewanie, tak samo jak Beyerdynamic DT 880, 990 i 990 PRO. A także Grado od SR60 licząc, Sennheisery HD 600 oraz Momentum – i parę jeszcze innych, co już nie będę wyliczał, bo nawet wszystkich nie znam. Wyborcza to jest wścieklizna, niby jak w polityce.

 

W punktach:

Zalety

  • Szerokie rozwarcie pasma.
  • Popisowe a nie męczące soprany.
  • Realizm ludzkich postaci.
  • Przestrzenny, zaznaczający się bas.
  • Młodzieńczość.
  • Świeżość.
  • Wigor.
  • Dużo powietrza w dźwięku.
  • Podkreślająca się a nieprzesadna szczegółowość.
  • Duża przestrzeń.
  • Sprzyjająca realizmowi bliskość pierwszego planu.
  • Nie grają w głowie.
  • Dobre wyważenie proporcji pasma.
  • Wybitna przydatność dla urządzeń przenośnych.
  • Bardzo dużo zyskują z wybitnym torem.
  • W miarę wygodne.
  • Niepodatne na uszkodzenia.
  • Elastyczny i odpinany kabel o blokowanych wtykach.
  • Tytanowe membrany o średnicy 50 mm.
  • Patent BAM.
  • Niska cena.
  • Uznany, bardzo chwalony producent.
  • Made in Japan.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • W tej cenie można znaleźć lżejsze i wygodniejsze.
  • Nie dla miłośników super potężnego, dominującego basu.
  • Bardzo silna konkurencja.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

fonnex

 

 

Dane techniczne:

  • Słuchawki dynamiczne o budowie zamkniętej.
  • Przetworniki o membranach φ50 mm napylanych tytanem, z ustrojem akustycznym BAM.
  • Czułość: 105 dB.
  • Impedancja: 16 Ω.
  • Waga: 410 g.
  • Pady o specjalnym, szczelnie przylegającym do głowy wypełnieniu.
  • Kabel odpinany, dwustronny, długości 1,5 m.
  • Cena: 1349 PLN.

 

System:

  • Źródła dźwięku: PC, Cowon Plenue, Accuphase DP-700.
  • Przetwornik: Phasemation HD-7A192.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Transrotor
  • Słuchawki: AKG K712 PRO (kabel Oyaied HPC), AudioQuest NightHawk, Final Audio Sonorous II.
  • Interkonekty: Siltech Triple Crown, Sulek Audio.
  • Listwy: Power Base High End, Sulek Audio.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Final Audio Sonorous II

  1. Maciej pisze:

    Daleko im do T1 V2 czy wcale nie? Bo ja miałem cięższe dni z płynnością finansową i nawet wystawiłem na targ T1, ale chyba uda im się ostać w domostwie 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      To już nawet architekci mają kłopoty z płynnością? W jakim my kraju żyjemy?

      Odnośnie słuchawek, to dużo-mało jest bardzo trudną sprawą. Powiedziałbym tak: obiektywnie te różnice nie są duże, ale przede wszystkim w odniesieniu do modelu Sonorous III, którego recenzja powinna pojawić się jutro. Subiektywnie natomiast być mogą ogromne. Sam na pewno bym wolał T1; a kiedy się już coś woli, to prawdę rzekłszy reszta nie ma znaczenia. Pewnie, forsa zawsze nas ogranicza, ale dla mnie jak już coś wolę, to znaczy że różnica jest duża.

      1. Maciej pisze:

        A no nawet w tej branży się to pojawia… Klient nasz pan. Szkoda tylko, że ja w sklepie nie mogę powiedzieć, że zapłacę jednak po 3 msc za jabłka 🙂

        T1 są absolutnie wygodne. W zasadzie jedyne wygodniejsze słuchawki które znam to Night Hawki. A za T1 są R70x, również bardzo wygodne i bardzo lekkie. Podczas dłuższych odsłuchów, rzecze niebagatelna.
        Posłucham tych Pandor przy okazji. Z wiekiem zaczynam nabierać przekonania, że słuchawek to par kilka trzeba mieć…

        1. Patryk pisze:

          Dokladnie tego zdania jestem! Jedne potrafia to,a drugie to , a trzecie jeszcze cos innego.
          Moja wymarzona trojka to:

          Audeze XC.?
          HD800-S.?
          FinalAudio VIII.?

          Patryk.

        2. Piotr Ryka pisze:

          Jak się ma T1, to Pandory II i III nie są potrzebne. Wygodniejsze od T1 są flagowe Sony, ale nie wygodniejsze dźwiękowo.

          1. Maciej pisze:

            Tylko widzisz Piotr, wysoka klasa audio ma w sobie coś zobowiązującego. Jak wyjście do opery. A kiedy siedzisz przy kompie, pracujesz i słuchasz różnorakiego materiału to czasem potrzeba zwykłego hi-fi. Dlatego myślę o takich dyżurnych HD600 np. Bo jak to mawiał mój nauczyciel angielskiego, Brytyjczyk, czasem w życiu potrzeba szampana a czasem kartofli.

          2. Piotr Ryka pisze:

            No to wybór jest naprawdę obfity. Sennheiser HD 600, Meze, Finale, Momentum, kilka Beyerdynamiców, Grado…

          3. Piotr Ryka pisze:

            Ale sam preferuję politykę jednych dobrych, byle były zamknięte, a nie, jak K1000, super otwarte.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy