Recenzja: Entreq USB – modele Konstantin i Atlantis

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_21 HiFiPhilosophy   Nie ma co wracać do zagadnienia wpływu kabli na jakość sygnału, bo praktyka zbyt dobrze ją potwierdza, a teoria prosto a także nieprosto tłumaczy. Prosto, bo każdy materiał posiada inne przewodnictwo elektryczne, a nieprosto, bo towarzyszy temu szereg innych zjawisk, jak wpływ izolacji na przewodnik, oddziaływanie wszędzie obecnych zewnętrznych pól magnetycznych, czy znaczenie materiału użytego do lutowania styków. Na bazie zagadnień związanych z kablarstwem (nieobecnych jeszcze na początku lat 90-tych, a potem obecnych coraz bardziej) pojawiły się różne szkoły, czy też przeciwne obozy, nawzajem się zwalczające i toczące zajadłe spory. Wrogowie wpływu okablowania mają jego zwolenników za skończonych idiotów, pozwalających się okradać różnym cwaniakom, a ci  uważają z kolei niewierzących we wpływ kabli za głuchych na brzmienie i argumentację doktrynerów, niezdolnych pogodzić się z oczywistymi faktami. Jedni i drudzy powołują się przy tym na przeprowadzone testy, stanowisko drugiej strony uważając za jawnie irracjonalne. Ten generalny podział nie wyczerpuje wcale różnorodności stanowisk związanych z kablami. Są zwolennicy połączeń symetrycznych, głoszący zdecydowaną ich wyższość nad niesymetrycznymi, mający antagonistów pośród tych, którzy w to nie wierzą, uważając połączenia niesymetryczne za równie dobre. Są wierzący w zbawczą moc doskonałego ekranowania, i ci co uważają, że najlepszy przewód to taki bez izolacji; są szkoły miedzi, szkoły srebra oraz szkoły stopów srebra ze złotem, a także zwolennicy łączenia żył z różnych metali. Są wierzący w zbawczą moc rodu na stykach i uważający że złoto albo mosiądz w tej roli są lepsze. Są wyznawcy jak najdoskonalszego uziemiania wszystkiego, a także ci, według których największe zło w całym audio pochodzi od żyły uziemiającej. Są fanatycy kondycjonerów i ich zdeklarowani wrogowie, a także ideolodzy wyższość jednego grubego przewodu nad wielką ilością cieniutkich, mający radykalnych adwersarzy w zwolennikach wielożyłowych skrętek. Są wreszcie wierzący w podstawki pod kable i ich dobroczynne działanie, oraz uważający je za skończone kretyństwo.

Niegodzien jestem i nawet nie aspiruję do wyliczenia wszystkich zagadnień powstających na styku budowania aparatury audio i wiedzy o jej okablowaniu. Mimo to pozwolę sobie porównać dwa kable, albo nawet trzy. Bo trzech milicjantów jest lepszych niż dwóch, jak słusznie zauważył w kultowym filmie Stanisława Barei Brunet wieczorową porą jego główny bohater Michał Roman, a każdy milicjant to przecież kabel.

Entreq

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_08 HiFiPhilosophy

Eco-pudełka eco-firmy Entreq

   Szwedzka firma Entreq, będąca autorskim pomysłem i własnością Per-Olofa Friberga, stawia na ekologię i naturalne podejście do wszystkiego czym się zajmuje, a także czym nie zajmuje, i zgodnie z tym jej zawołaniem rodowym jest słowo – Natura! W swoim „O nas” pisze Per-Olof, że natura powinna być dla wszystkich wzorcem i przykładem tego jak pewne prawa muszą być przestrzegane i jak zmiany należy wprowadzać stopniowo, czerpiąc z obserwowania przyrody inspirację. Jako przykład swoich w tej mierze dokonań podaje wynaleziony przez siebie preparat dezynfekcyjny Virkon, o którym skądinąd wiem, że ma postać różowego proszku i po rozpuszczeniu w wodzie służy do zamgławiania, a substancją aktywną jest w tej mgle tlen. Virkon niszczy czynniki chorobotwórcze aktywnym tlenem i jest w tym wyjątkowo skuteczny, skuteczniejszy od środków dezynfekcyjnych opartych na takich truciznach jak jod, chlor czy alkohol, co potwierdziły profesjonalne testy prowadzone przez Instytut Higieny Weterynaryjnej.

Per-Olof nie kryje przy tym, że jest z zawodu i umiłowania rolnikiem, a nawet bardzo się tym szczyci. Tylko w Polsce ukuła się bowiem tradycja postrzegania rolników jako upośledzonych umysłowo istot niższego rzędu, a powiedzenie: Ty rolniku! – brzmi jak obelga. Wynika to z faktu posiadania przez naszą obecną (zwłaszcza w mediach) yntelygencję i tak zwane „autorytety” rodowodu właśnie rolniczego a nie szlacheckiego, a dokładniej małorolnego. Licząc dwa czy trzy pokolenia do tyłu prawie wszyscy oni wywodzą się z wiejskiej biedoty bądź proletariuszy czy drobnomieszczan – i bardzo się tego wstydzą, czego wyrazem jest właśnie nienawiść do rolników, a tak naprawdę do własnego pochodzenia. Tymczasem w takich krajach jak Dania, Belgia, Szwecja, a już zwłaszcza Holandia, rolnicy to swego rodzaju arystokracja, podczas gdy osoby nie posiadające ziemi są obywatelami niższej kategorii, tak jak niegdyś w Polsce szlacheckiej mieszczanin był kimś niższego stanu względem szlachcica zagrodowego – mocium panie, ten tego, dobrodzieju.

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_07 HiFiPhilosophy

Po lewej – Atlantis, po prawej – Konstantin

Do tego rodzaju szlachectwa, polegającego na zbrataniu z przyrodą wynikłym z wiejskiego życia, nawiązuje Per-Olof i ma zapewne swoją w tym rację, aczkolwiek współczesne rolnictwo ma z naturalną przyrodą mniej więcej tyle wspólnego co konik morski z mustangiem, to znaczy też opiera się na podziale komórkowym. W Szwecji wygląda to jednak zapewne dużo lepiej niż na większości pozostałego obszaru naszej planety, tak więc nawiązania Per-Olofa do przyrody nie są bez sensu. Z nich wywodzi on swoją metodologię podpatrywania i cierpliwego testowania, pozwalającą eliminować błędy i pomału docierać w miejsca dotąd nieprzebadane, by odkrywać rzeczy przydatne, poprawiające życie, a w naszym konkretnym przypadku brzmienie. Bo jest właśnie Per-Olof  zarazem entuzjastą audio i miłośnikiem muzyki, bawiącym się w audiofilię poczynając od 1976 roku i na własnej skórze przerabiającym związane z tym radości i troski. Jak sam mówi o sobie, zna gorycz rozczarowania drogim nabytkiem, który okazał się nie spełniać oczekiwań i dlatego postanowił na własną rękę poprawiać co tylko się uda. W ramach tych poprawek powstały kable, kondycjonery i specjalne systemy uziemiające Entreqa oraz trochę audiofilskiej biżuterii, ze sławnymi myszami antywibracyjnymi na czele. Myszy te, tak nawiasem, wcale nie są takie głupie jak się niektórym wydaje, podobnie jak fakt, że wypełniono je piaskiem. Kiedy był u mnie Pan Tomasz Rogula, twórca i właściciel TR-Studios, będący z wykształcenia fizykiem, dostałem mały wykład o własnościach piasku jako substancji najlepiej pochłaniającej energię, w związku z czym używanej na przykład do osłony przed ostrzałem. Tak więc nafaszerowana piachem (obficie doprawionym sproszkowaną miedzią) mysz wie co robi, skutecznie pochłaniając wibracje.

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_20 HiFiPhilosophy

Atlantis to tak naprawdę dwa kable w cenie… kilku.

Dodajmy jeszcze, że ma Per-Olaf na czym te swoje badania prowadzić, bo jego domowy system odsłuchowy składa się z czteroczęściowego dCS’a, przedwzmacniacza i monobloków Harclo oraz głośników Wilson Audio Alexandria. Mówi to coś komuś, jakieś uwagi, bo nie dosłyszałem?

Wymyślone przez Per-Olofa kable marki Entreq są drogie, zapewne dlatego, że są ekologiczne i szwedzkie. Ekologiczna żywność też jest parę razy droższa od zwyczajnej, a Szwecja wyznacza inne standardy życia niż większość naszego globu. Przynależą zarazem do obozu wierzącego w dobroczynny wpływ braku izolacji, w stosowanie przewodów z grubej żyły a nie plecionki i w uziemianie wszystkiego gdzie tylko się uda.

Budowa

   W myśl powyższych zasad przewody Entreqa posiadają oplot z bawełny, stanowiący jedynie osłonę przed kurzem i brudnymi paluchami, są niezbyt grube, jako że gruby kabel z litego przewodu byłby nie do zgięcia, i mają drewniane, chyba jedyne takie na świecie, superekologiczne oprawy wtyków, których drewniana konstrukcja jest niemagnetyczna, dzięki czemu nie posiada „pamięci”sygnału, dając dźwięk bardziej szybki i detaliczny. Mają też te kable Entreqa kilka stopni jakościowych poziomów, których różnicę zaraz będziemy badać, bo to właśnie ona jest przedmiotem niniejszego testu.

 

Entreq Konstantin USB

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_11 HiFiPhilosophy

Standardowe złącza Entreq’a w Konstantinie…

Kabel Konstantin USB wygląda w sposób charakterystyczny dla swego wytwórcy i jest sympatyczny w obejściu. Miękki, bawełniany oplot, typowy dla Entreqa, z daleka da się rozpoznać, bo przepleciono go białą nitką tworzącą swoiste pręgowanie, zakończone po obu stronach drewnianymi wtykami z wytłoczoną nazwą samego przewodu i producenta. Ma długość 1,1 metra i jest łatwy do ułożenia, gdyż gnie się bez problemu i nie sprężynuje. Specyficzną cechą, także typową dla wielu kabli Entreqa, jest opatrzenie go we wtyk uziemiający, z którego nie mogłem niestety skorzystać nie posiadając żadnej z oferowanych przez firmę Ground Boxes.  Dostarczają go w ładnej drewnianej skrzyneczce z surowego, nielakierowanego drzewa, silnie nawiązującej do deklarowanego przez firmę naturalizmu. Kosztuje taka skrzynka wraz z zawartością 1700 zł, tak więc nie jest to tania przyjemność, choć jak na audiofilski kabel żaden wydatek. Żachnie się ktoś jednak – co to za audiofilski kabel, jakieś USB? Napisałem wszakże niedawno recenzję kabla USB od Tellurium i stoi w niej zgodnie z wiedzą zaczerpniętą z odsłuchów, że takie kable wpływają na brzmienie i nawet bardzo wpływają. Gdybym wówczas jakiejś różnicy nie stwierdził, pisanie kolejnej recenzji kabli tego rodzaju byłoby całkiem bez sensu.

 

Entreq Atlantis

Seria Atlantis pojawiła się w zeszłym roku, spychając na niższą pozycję dotychczasowe flagowe Apollo. Te z kolei od Konstantinów oddziela jeszcze seria Challanger, a Konstantiny są drugie od dołu, bo pod nimi znajdują się jeszcze przewody Discover.

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_23 HiFiPhilosophy

…i minimalistyczne w nowy flagowcu.

Sądząc po nazwach a także patrząc na materiały reklamowe można się domyślić, że inspiracją dla nazewnictwa poszczególnych serii były przede wszystkim imiona amerykańskich promów kosmicznych, wycofanych już ku rozpaczy naukowców z użytku i możliwych do zobaczenia jedynie w muzeum. Najnowszy i zarazem ostatni z nich – Atlantis – dał nazwę serii potwornie drogich i arcy high-endowych kabli, z których ten do przesyłania sygnału pomiędzy łączami USB kosztuje 12 000 zł. Nie jest to wprawdzie najdroższy na świecie kabel o takim przeznaczeniu, ale niewątpliwie jeden z najdroższych. Pakowany jest analogicznie do tańszego kuzyna, także w drewnianą skrzyneczkę, i tylko nazwa na wieczku informuje o innej zawartości. Sam kabel różni się jednak dosyć wyraźnie, bo chociaż ma taki sam oplot i bardzo podobne drewniane wtyki oraz identyczne gniazdo uziemienia, to nie składa się z jednego tylko dwóch przewodów, z których jeden jest wyraźnie grubszy, a pośrodku oddzielony od sąsiada sporym drewnianym owalem, przez który każda z żył przechodzi oddzielnie. Nieco inne są też same wtyki, co można porównać na zdjęciach, przy czym warto zwrócić uwagę na miedziane i srebrne druty, których użyto w tych od Atlantisa. Entreq szczyci się tym, że to jedyny jak dotąd kabel USB, którego wtyki przeprojektowano i w sposób zasadniczy udoskonalono. Niewątpliwie najbardziej różna jest jednak cena, co powinno przepowiadać sporą jeśli nie bardzo dużą różnicę brzmienia. To bieżmy się za te różnice.

Odsłuch

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_18 HiFiPhilosophy

Szybkie porównanie wtyków

   Zacznijmy od kabla zwykłego, nie pochodzącego od Entreqa. Może nie takiego całkiem groszowego, bo dostarczanego wraz z drogim sprzętem i lepiej się od groszowych prezentującego, a konkretnie od takiego dostarczanego wraz z Bursonem Conductorem. Do testu użyłem trzech par słuchawek, ale tylko o dwóch będę pisał, bo trzecie to nie zrecenzowane jeszcze AKG K812, bardzo dobre jako narzędzie do wychwytywania różnic, ale o nich i o różnicach przez nie wykrytych będzie mowa w ich własnym opisie, którego należy się spodziewać niebawem. Na użytek tej recenzji zostają nam w takim razie Sennheisery HD 800 i Beyerdynamiki T1, dwóch pozostałych klubowiczów z uformowanej niedawno wielkiej trójki europejskich słuchawek o cenach z okolic tysiąca euro. Słuchawki wpinałem w high-endowy wzmacniacz słuchawkowy Phasemation, poprzedzony równie high-endowym przetwornikiem Calyx FEMTO, któremu przypadł w udziale zaszczyt testowania sygnału podpinanych mu kabli USB, przy czym Calyx i Phasemation spięte były symetrycznym interkonektem analogowym Tellurium Black Diamond i wspierane kondycjonerem Entreqa – Powerus Challenger.

 

Zwykły kabel

   Sięgnąłem po zwykły kabel i repertuar obejmujący muzykę poważną, rozrywkową wokalizę, elektroniczne połacie smutku i zawzięty rockowy łomot. Konkretnie po Mozarta, Stana Getza, Vangelisa i Metallicę.

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_17 HiFiPhilosophy

Kolejny standard Entreq’a – wyjście uziemienia

Wyłonił się z tych odsłuchów obraz nieco szarawy i tylko w pewnym stopniu nawiązujący do high-endowości, której z uwagi na jakość sprzętu należałoby oczekiwać, ale która w przypadku podpinania przetwornika kablem USB a nie koaksjalnym pozostaje zjawiskiem rzadkim, aczkolwiek kabel Tellurium udowodnił, że możliwym. Tym razem high-end jednak się nie objawił, chociaż nie można powiedzieć żeby to źle grało. Dźwięk był przede wszystkim analogowo gładki, minimalnie ze słuchawkami AKG K812 przyciemniony, a u pozostałych dość prawidłowy tonacyjnie, przy czym zwłaszcza u T1 dosyć żywotny, czym wyróżniał się na tle pozostałych. Wokale były całkiem udane, choć personalizacja zatrzymywała się pół kroku przed uzyskaniem pełnej postaci, bo przeszkadzała jej pewna głuchość wysokich tonów. T1 minimalnie wprawdzie ją ocieplały i czyniły bardziej swojską, a HD 800 zagrały w podobnym stylu, ale jeszcze trochę jaśniej, trochę cieplej i trochę mniej przejrzyście, niemniej nie było to nic godnego szczególnej uwagi – ot, takie sobie gładkie granie, dosyć przyjemne choć nieco szare. Flagowe Sennheisery z tym zwykłym kablem wypadły najlepiej, zarówno ze względu na swe szeroko znane walory sceniczne jak i najmilszy w odbiorze sposób grania, stroniący od oziębłości i zbytniego ukazywania niedostatków, w czym prym wiodły z kolei nowe flagowe AKG. Ogólnie grało to nieźle, ale stojący przy drugim komputerze DAC-9 NuForce podpięty koaksjalnym kablem i napędzający poprzez van den Hul First Ultimate wzmacniacz Sonic Pearl oferował dźwięk niewątpliwie wyższej jakości, zarówno pod względem aspektów technicznych jak i samej przyjemności słuchania, przy czym trzeba zaznaczyć, że to zestawienie grało naprawdę świetnie a nie jakoś tam tylko dobrze.

Entreq Konstantin

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_28 HiFiPhilosophy

Pora wpiąć nasze eco-kable do nie byle jakiego przetwornika digital-to-analog

   To co za chwilę napiszę dla wrogów wpływu kabli na odbiór muzyki zabrzmi z pewnością jak boska obraza i powód do najwyższej irytacji, ale nie mogę tego ująć inaczej, mając niezłomne przeświadczenie o słuszności tego co piszę. A zmuszony jestem napisać, że wraz z banalną wymianą kabla USB ze zwykłego na taki dość niebanalnie kosztujący obraz muzyczny uległ daleko idącemu przeistoczeniu, a transfer USB (mający po stronie Calixa silne wsparcie techniczne) okazał się nie ustępować zazwyczaj lepszemu występującemu na złączu koaksjalnym, a nawet go prześcignął. Metamorfoza była zasadnicza i od razu powiem, że większa niż ta co jest jeszcze przed nami. Przede wszystkim bardzo wzrosła temperatura. Najlepiej uwidoczniły to słuchawki AKG K812 – wcześniej chłodne, a teraz ciepłe. Muszę tu o nich wspomnieć, choć wcześniej obiecywałem sobie, że nie będę tego robił, bo najlepiej obrazowały przemianę. A niewiele jest przejść w muzycznej prezentacji tak silnie oddziałujących jak zmiana temperatury z chłodnej na ciepłą. Ale T1 wcześniej też wcale nie były ciepłe tylko zaledwie cieplejsze, a teraz dawały pokaz prawidłowo ocieplonego, po lampowemu pracującego brzmienia. Zmieniły się także rzeczy inne, i zmieniły bardzo wyraźnie. Medium stało się bardziej transparentne i wzrosła szczegółowość. Cały muzyczny obraz stał się z szarawo posępnego i nieco przydymionego jasny, ciepły, przejrzysty i wypełniony żywą muzyką. Pojawiło się światło i świeże powietrze. Może nie aż jakby wyjść z piwnicy na słońce, ale jak wtedy gdy rozstępują się chmury i smutny, szary dzień przeistacza się w jasny, pogodny. Dokładnie taka to była różnica i tak pokazały ją wszystkie słuchawki, a najdobitniej AKG K812.

Z ciekawszych rzeczy warto odnotować, że ku mojemu zaskoczeniu scena na Sennheiserach HD 800 okazała się mieć bliższy pierwszy plan niż u Beyerdynamiców T1, natomiast ich bardziej pastelowe oświetlenie zostało zachowane. W muzyce elektronicznej T1 miały mniej pogłosu a za to lepiej uchwyconą tonację. Miały też krótsze wybrzmienia i mniejszą scenę, czyli, okazuje się, norma. Zwracał też uwagę fakt, że HD 800 miały w tej konfiguracji bardzo mocno wyeksponowaną i strzelistą górę, zdecydowanie bardziej ofensywną niż elegancko na górze wykończone i przestrzenne T1, co było wyrazem jednego z dwóch typów grania wysokich tonów przez szczytowe Sennheisery.

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_25 HiFiPhilosophy

A jest nim Calyx FEMTO – ostatni przebój cyfrowego audiofilizmu

W zależności od wzmacniacza mogą one grać właśnie tak, a mogą też wzorem kolumn głośnikowych wygaszać górę, czyniąc ją bardzo uspokojoną i wręcz poskromioną, ustępującą pod naporem średnicy. To jedyne znane mi słuchawki posiadające tego rodzaju sopranową dualność.

W rockowym repertuarze T1 zaprezentowały się jako żywsze, szybsze i dźwięczniejsze, ale z umiarkowanym basem, który HD 800 okazały się mieć mocniejszy, lepiej ukazując brzmienia perkusyjne; bardziej przestrzennie i mocniej. Nie tak dźwięcznie, ale obficiej. Ich talerze były przy tym bardziej pikantne, może aż nadto. Aż żałuję, że nic nie mogę w tym momencie napisać o K812, bo naprawdę byłoby o czym, ale cierpliwości, przyjdzie jeszcze na nie pora.

Entreq Atlantis

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_27 HiFiPhilosophy

Efekty pracy oceniają dziś: Beyerdynamic T1…

   Czuję się nieswojo przystępując do opisu czegoś tak przeraźliwie drogiego (aczkolwiek tylko w ujęciu relatywnym, bo w końcu dwanaście tysięcy to żaden majątek.) A tak naprawdę nieswojo czułem się przystępując do samego słuchania, choć z drugiej strony niby co mogło się wydarzyć? Najwyżej gdyby ów kabel nie zagrał, można go było odesłać z komentarzem, że szkoda czasu na bzdury i durne ceny, a potem gdzieś przy okazji nadmienić, że ten taki owaki Atlantis USB cenę ma wziętą z sufitu i na pewno nie jest godzien kupna. Dystrybutor swego bardzo jednak był pewny i wydawał się nie mieć żadnych obaw o rezultat. I trzeba mu przyznać, że cholera miał rację. Oczywiście wyważenie czy coś jest warte swej ceny, a już zwłaszcza gdy to coś kosztuje parę czy parędziesiąt razy więcej niż coś innego potrafiącego wypełniać tę samą funkcję, nigdy nie może być w pełni racjonalne, bo samo słuchanie muzyki nie jest czynnością racjonalną i ani mądrości od niego nie przybywa, ani pieniędzy. Jedynie ci co grają i ci co sprzedają mogą racjonalnie przeliczać płynące z muzyki zyski. Z drugiej strony jeżeli kogoś stać, to niewątpliwie może w tym wypadku czerpać satysfakcję z lepszego brzmienia. A jest ono na tyle lepsze, że obaj byliśmy z synem mocno rozczarowani faktem, że kabel Atlantis USB gościł u nas jedynie przez dwa dni, bo ze Szwecji tylko na krótko był pożyczony i zaraz musiał wracać. To samo było wcześniej z kablem zasilającym z serii Atlantis, z tym, że tamten wracał tak pośpiesznie, że nawet do nas po Audio Show zawitać nie zdołał. A jest podobno czego żałować, choć w tamtym wypadku cena 80 000 zł jest naprawdę kosmiczna i odbierająca radość słuchania.

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_26 HiFiPhilosophy

…oraz Sennheiser HD 800.

Cóż zatem ten potencjalny nabywca Atlantisa USB na swoim pokaźnym wydatku zyska? Najlepiej pokazały to znów słuchawki AKG K812, ale o nich sza. Pozostali mówili jednak w gruncie rzeczy to samo, a mówili, że względem Konstantina przybyło wypełnienia i wyrazistości. O wiele doskonalej ukazana została też aura. Pomieszczenia w których grała muzyka dopiero z Atlantisem zarysowały się wyraźnie, a nawet dopiero z nim przypomniany został fakt, że muzyka nie jest zjawiskiem oderwanym tylko gdzieś się przecież dziejącym. W ogóle ilość informacji o wszystkim narosła w bardzo znacznym stopniu, co równie mocno przekładało się na soprany, bas i wokalizę. Te pierwsze stały się bogatsze, a bogactwo i przestrzenny wymiar mają u wysokich tonów znaczenie wyjątkowe, nadając muzyce tego szczególnego smaku, bez którego pozostaje płaska i jakby niedokończona. Z kolei syn perkusista wyjątkowo chwalił analogiczny przyrost informacji na dole pasma, szczególnie ze słuchawkami AKG dający popis przestrzenności i wyrazistości bębnów. (Miałem o nich nie wspominać, ale co robić kiedy czasem inaczej się nie da.) Na mnie z kolei największe wrażenie wywarło lepsze ukazanie ludzkich głosów. Na Sad but true Metalliki wyjście wokalizy z ogólnego łoskotu i instrumentalnego cienia wraz z towarzyszącą temu miarą doskonałości jej oddania zarówno pod względem indywidualizmu jak i precyzji artykulacji, stwarzało zupełnie inny świat względem tego co było wcześniej. To była inna klasa brzmienia – bezdyskusyjnie.

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_30 HiFiPhilosophy

Wnioski? Konstantin jest świetny, ale ten Atlantis…

Podobnie w muzyce elektronicznej nastąpił jakościowy przeskok. Wszystko wykrystalizowało się i ożyło, a bogactwo brzmień zdecydowanie wezbrało i przede wszystkim pojawiła się atmosfera. Nie jakieś sztampowe odczucie potęgi czy smutku, tylko magiczny zew muzyki, wrażenie zatopienia w niej i obcowania z czymś niesamowitym, czymś dotykającym nas tysiącami palców. To samo powtórzyło się w muzyce poważnej, gdzie obraz orkiestry stał się dużo wyraźniejszy i bardziej złożony, jak i w brzmieniu saksofonu czy kobiecych głosach, których naturalizm przybrał formę ujmującą, pełną blasku, zmysłowej słodyczy i ciepła.

Wysłuchałem na koniec kilku dobrze znanych sobie utworów nie na zasadzie porównywania z poprzednimi prezentacjami, tylko tak ogólnie, w szerokiej perspektywie tego jak brzmiały z różną wysokiej klasy aparaturą. Bez cienia wątpliwości było to brzmienie zwane high-endem i to bez żadnej taryfy ulgowej. Słyszałem wprawdzie lepsze wykonania, ale te były na pewno z najwyższej ligi. Tak więc da się grać po kablu USB w najwyższej lidze, a w każdym razie za pośrednictwem kabla zwącego się Enterq Atlantis.

Podsumowanie

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_12 HiFiPhilosophyEntreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_22 HiFiPhilosophy   Na bazie dokonanych odsłuchów raz jeszcze udowodniłem sobie dwie rzeczy. Że kable bardzo silnie wpływają na brzmienie i że te typu USB nie są od tego wyjątkiem. Stronę techniczną całego zagadnienia, podobnie jak rozważania co warto a czego nie warto kupić, pozostawiam innym. Sobie przydzielam jedynie wyniesione z tego muzyczne doznania oraz szacunek dla Per-Olofa Friberga, szwedzkiego naturysty, który podpatrując przyrodę był w stanie wytworzyć takie kable. Pojęcia nie mam jakie je wykombinował, czy ktoś mu przy tym pomagał i czy cała ta przemowa o podpatrywaniu zjawisk przyrodniczych ma jakiekolwiek znaczenie, czy też jest jedynie sprytną ideologią dodaną do normalnych technicznych działań. Nie wiem czy kable wytwarzają dla Etreqa szwedzkie trolle, irlandzkie gobliny, czy sami je sobie sporządzają z kłosów pszenicy, piór jaskółczych i brzasku poranka. Nic nie wiem o fabryce i prawie nic o technologii. Ale że grają, rzecz pewna.

 Sprzęt do testu dostarczyła firma:

Sklep_GFmod

System odsłuchowy:

  • Źródło: PC z chipsetem AMD X85
  • Oprogramowanie: JPlay 5.1
  • DAC/przedwzmacniacz: Calix FEMTO
  • Słuchawki: AKG K812, Beyerdynamic T1, Sennheiser HD 800
  • Wzmacniacz słuchawkowy: Phasemation EPA-007
  • Kable USB: Burson, Entreq Konstantin, Entreq Atlantis.
  • Interkonekt analogowy: Tellurium Black Diamond XLR
  • Kondycjoner: Entreq Challanger
Pokaż artykuł z podziałem na strony

38 komentarzy w “Recenzja: Entreq USB – modele Konstantin i Atlantis

  1. Miltoniusz pisze:

    Witam
    Ciekawy test. Potwierdza to moje obserwacje. Wpływ kabla USB jest bardzo duży. Ciekawy jestem, jak te kable wypadły w porównaniu do Tellurium.
    Ps. W przypadku kabli USB także, duże znaczenie ma sposób ich ułożenia. Zawsze mnie ciekawiło, czy recenzenci biorą to pod uwagę.
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sposobu ułożenia nie brałem pod uwagę. O relacjach między kablami USB od Tellurium i Entreqa będzie w pisanej obecnie recenzji przetwornika Calix FEMTO, ale ta ukaże się dopiero po recenzji słuchawek AKG K812, którą będę pisał od pojutrza.

  2. Przemek pisze:

    Sposó ułożenia – czyli ,ze zgięty gra inaczej niż wyprostowany czy jak ?

  3. Maciej pisze:

    Z ciekawostek powiem, że ostatnio słuchałem mojego Lampizatora 4 podłączonego kablem optycznym i ku mojemu zdziwieniu grało to lepiej niż SPDIF z Pioneera PD9700 Stable Platter, jeśli nie bardzo bardzo porównywalnie. Przestrzeń znacznie się uspokoiła/uczytelniła i całościowy przekaz stał się taki bardziej taktyczny..

    A tak w ogóle to format 16/44 jest dla mnie teraz tak nasycony, że gonitwa za 32/384 jakoś mnie nie pociąga (choć obecnie mam i tak 24/192 na pokładzie w razie potrzeby)

    1. Piotr Ryka pisze:

      Okropnie kable wpływają na brzmienie. Aż za bardzo. Nie powinno tak być; to jakaś zmowa rzeczywistości przeciwko tym co nie wierzą w kable.

      1. Maciej pisze:

        Po wnikliwszych testach, na długich odcinkach wygrywa jednak Pioneer jako transport. Większa głębia sceny, bogatsza faktura dołu… Pioneer zarówno po optyku jak i spdif jednak górą. No ale pliki wygodniejsze… taka przekorność życia.

  4. Maciej pisze:

    Piotrze czy mój komentarz został usunięty? Czy coś szwankuje po mojej stronie komputera.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nic Macieju nie szwankuje po stronie twojego komputera. To administrator zabrał się za walkę ze spamem (czasem ponad tysiąc spamów na dobę) i zrobił to tak skutecznie, że teraz wszystko ląduje w koszu jako spam – moje odpowiedzi też. Muszę się logować żeby samego siebie wrzucić na ekran. Cyrk. Coś będzie trzeba z tym zrobić.

  5. Maciej pisze:

    Kolejny raz fałda czasoprzestrzenna postępu nas wyprzedza…

  6. Piotr Ryka pisze:

    Włączyłem już jak było i można po staremu komentować. W przyszłości trzeba będzie pomyśleć o logowaniu użytkowników, bo strona utonie w spamie.

  7. Miltoniusz pisze:

    Przez sposób ułożenia rozumiem to, na jakiej powierzchni leży (twarda, miękka) i czego ewentualnie dotyka. Prawdopodobnie istotne również jest to, czy jest napięty czy układa się swobodnie.
    Moje doświadczenie jest takie, że jak kabel opiera się np. o drewnianą szafkę albo ścianę, to prawdopodobnie z powodu wibracji, jest gorzej. Jak podłożę coś miękkiego, co izoluje od drgań, jest lepiej. Różnica jest duża.
    Wiem, że to nie brzmi normalnie ale jako ciekawostkę dodam, że jako technokrata, który nie wierzy w cuda, przez lata miałam podłączone kolumny głośnikowe kablami antenowymi (tymi płaskimi 300 ohm) no bo miedź to miedź więc o co chodzi a interkonekty kosztowały nie więcej niż 5 zł. Jeśli dziś mój system kwalifikuje mnie do domu wariatów, wynika to tylko z tego, że pewnego dnia postanowiłem sprawdzić, czy interkonekt za 300 zł gra lepiej od tego za 5. Wstępnie mi wyszło, że nie. To informacja dla tych, którzy twierdzą, że próbowali i różnic nie słyszeli. To błędy metodologii bo nie wyobrażam sobie, aby można być tak głuchym. Wszystko wynika więc z doświadczenia, które zaprzeczyło moim przekonaniom.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ciekawe spostrzeżenia. Trzeba będzie poeksperymentować. O sile wpływu okablowania na brzmienie miałem okazję przekonać się ostatnimi czasy wyjątkowo dobitnie.

  8. Maciej pisze:

    Z kablami to jest tak że one jednak brzmią inaczej. To fakt. Ale pytanie na ile poprawiają dźwięk, a na ile go tylko zmieniają… Jesteśmy na jakimś początku drogi w tych sprawach. I pewnie za 30 lat okaże się, że wiele z tego co było uznane za powszechne racje to jednak były złe (choć część z tego pewnie obroni się przy tym także).

    1. Janek pisze:

      Maciek jakich słuchawek i wzmacniacza używasz z Lampizatorem?

      1. Maciej pisze:

        W tym momencie są to wymiennie słuchawki T70 i HD650, wzmacniacz Feliks Audio Espressivo-E. Jednak w drodze jest wypożyczony Violectric V200. Generalnie obecne słuchawki i wzmak słuchawkowy nie pokazują pełnego potencjału DACa, który słychać lepiej na moim zestawie stereo. Stąd poszukiwania wzmacniacza, bardziej uniwersalnego mocowo niż OTL. Chcę uzupełnić tor o nowe słuchawki może HD800, może HE6, a niestety OTL limituje mnie do tylko wysokoomowych – i to jego wada choć brzmi wspaniale.
        Z nowym DACem pojawiło się tyle życia w muzyce, że aż się prosi o więcej jakości w reszcie toru.

        1. Janek pisze:

          Mnie niestety nie udało się do tej pory posłuchać Lampizatora, odsłuch o którym pisaliśmy na AH nie doszedł jeszcze do skutku 🙁
          Na chwilę obecną delektuję się brzmieniem HD800 i Headonica i muszę przyznać, że jest to naprawdę udane połączenie.Z wzmacniaczy które które słuchałem tylko Cary SLI 80 zrobił na mnie tak duże wrażenie.
          A jutro jade słuchać Lcd3 🙂

          1. Maciej pisze:

            Headonica na odsłuchach zazdroszczę, tym bardziej że Michał pisał iż z HD800 jest dobrze w sensie dopasowania.

        2. Tomson pisze:

          Czy mógłbym prosić o informację jak ten wzmak Feliks Audio gra z Hd650? Jestem zainteresowany zakupem tego wzmacniacza

          1. Piotr Ryka pisze:

            Gra bardzo dobrze.

          2. Tomson pisze:

            Upraszczając moje dylematy, Feliks Audio Espresivo plus DAC czy Aune S16 dla moich Hd650 ? Chciałbym moje szaleństwa w kwocie do 3 tyś zamknąć 🙂 A może poleci Pan jeszcze coś innego? Dziękuję z góry i przy okazji Wszystkiego Naprawdę Naj w Nowym Roku!

          3. Piotr Ryka pisze:

            Nie czuję się w pełni kompetentny dla takich porównań, bo bezpośrednio nie przymierzałem. Ale Aune jest na pewno w porządku.

  9. Piotr Ryka pisze:

    A mnie z obywatelem Lampizatorem nie udało się nawiązać kontaktu, czego żałuję.

  10. Maciej pisze:

    Piotrze, na początku roku cały team był w Vegas na audioshow tamtejszym. Teraz zajęci bo zamówień dużo, ale ja się przypomnę w temacie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dobrze, trzymam za słowo.

    2. sebastian pisze:

      Maćku jeśli można spytać, którą masz wersję Lampiego i co uważasz za jego najmonotonniejszą stronę?

      Pozdrawiam

      1. Maciej pisze:

        Wczoraj miałem dość długą sesję odsłuchową. Bardzo różnorodny repertuar. I choć była długa nie odczuwałem cienia zmęczenia i żal mi było wyłączać sprzęt, no ale czasem są po prostu obowiązki. To był tor PS3 -> Toslink -> Lampizator Level4 -> Espressivo-E -> T70. Muzyka była wspaniale różnicowana. Przestrzeń fenomenalna. Barwy głosów i nie tylko sprawiały bardzo dobre w odbiorze wrażenie (nasycenie + detale). Co mógłbym podać jako wadę Lampizatora? Hmm, musiałbym trochę pomyśleć, na pewno da się pokazać dźwięk w jeszcze bardziej rozdzielczy sposób, ale nie znam drugiego urządzenia które nie robiło by tego kosztem barwy i naturalności. Może fortepian (ale tylko wyższe rejestry) na Lampizatorze mógłby być mniej naturalistyczny – może trochę bardziej wycofany jak zwykły pokazywać go dace z filtrami, ale to moje preferencje bo po prostu niektóre wysokie dźwięki fortepianu działają mi lekko na nerwy swoim całościowym charakterem ( w końcu młotek uderza a napięty stalowy włos). Całościowo to ten dźwięk jest na pewno bardzo otwarty, czasem żywiołowy, znakomicie w nagraniach live, ale w kameralistyce też 🙂 Jest wszechstronnym dacem, tylko to na pewno inny dźwięk niż wszystko co ma filtry i oversampling. Tutaj jesteśmy bliżej nagrania i to nie jest slogan. I nie ma to też nic wspólnego z męczarnią. Wszystko jest bardziej otwarte, wyraźne i chwała jeśli nagranie jest nie tyle dobre, co nie skopane. Jeśli coś jest zrealizowane bez przestrzeni to nie będzie jej, ten kontrast dobrze widać na przykładzie muzyki akustycznej i elektronicznej, kiedy ta druga po prostu razi sztucznością pogłosów (Klaus Schulze – Audentity) i zostaje raczej radość z barwy, klimatu, dynamiki itd.. Ale ten sposób prezentacji wymaga aklimatyzacji po urządzeniu konwencjonalnym. Po tym krótkim okresie nie myśli się o niczym innym, poza Level 6 🙂 PS: słucham na swoim od 2 msc. Trzeba mieć na uwadze, że zawsze mamy możliwość lekkiego dostrojenia daca do naszych potrzeb – kondensatory, lampy, dioda prostownicza i są to operacje odwracalne jakby co.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Powyższy opis tylko wzmaga chęć osobistego zapoznania się z Lampizatorem, do którego mam cichą nadzieję aspirować w oparciu o pewne znajomości 🙂

        2. Maciej pisze:

          Cofam to co napisałem odnośnie transportu. Jednak Pioneer pokazuje większą klasę i pełnię niż PS3 z plikami WAV – w kwestii samego transportu..

  11. Maciej pisze:

    Sebastian, powiedz skąd pytanie akurat o monotonię?

    1. sebna pisze:

      Maćku, oczywiście chodziło o najmocniejszą stronę ale wkradły się chochliki i autokorekta z „najmocniejszej strony” zrobiła „najmonotonniejszą” hehe.

      Samo życie.

      Zorientowałem się dopiero czytając Twoją odp. za, którą Ci dziękuję. W każdym bądź razie czytanie z tej perspektywy, jakkolwiek nietypowej, też było ciekawe.

      Lampizatora znam nieco, choć niższą wersję, bo level 2.7. Bardzo fajny DAC, choć tej niższej wersji brakowało przejrzystości i detali, ale z kolei nie żałował muzykalności i wypełnienia.

      Bardzo chętnie bym posłuchał levelów 4 wzwyż. Może niedługo nadarzy się okazja bo to co słyszałem w 2.7 zapowiadało niesamowity wprost potencjał.

      Pozdrawiam

      1. Maciej pisze:

        Jeśli jesteś blisko Warszawy to zapraszam do siebie. Na początku tygodnia powinien być u mnie Violectric V200 więc nic tylko brać słuchawki i wpadać 🙂

        1. sebna pisze:

          Dzięki za zaproszenie.

          Czy blisko Warszawy to zależy jak sklasyfikujemy 2000 km? 😉 Niestety pewno nawet niepoprawny optymista nie zaliczy tego to tak zwanego rzutu beretem 😉 a szkoda bo gdybym był bliżej to z zaproszenia z chęcią bym skorzystał.

          Pozdrawiam

  12. johan pisze:

    nie mówcie ze słyszycie ułożenie kabli, jezeli tak to gratuluje sluchu…

  13. Przemek pisze:

    Sa nawet kable meteopaty które różnie brzmia w zależności od pogody 😀

  14. Wojtek pisze:

    Wracając do meritum, znajomy niedawno wypozyczal tego Atlantisa USB i tez byl zachwycony. Poprawiło sie wszystko! Tak duzej poprawy dzwieku nie dal mu zaden kabel cyfrowy i chyba sie na niego zdecyduje.

    Panie Piotrze testowal Pan go z firmowym uziemieniem Entreq minimus silver?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie testowałem z uziemieniem, bo dystrybutor go nie dostarczył. Chwilowo nie miał.

  15. tomsz pisze:

    czy warto kupić tego atlantisa do rdaca?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Chyba lepiej za te pieniądze kupić lepszy DAC, choć możliwości tego nie znam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy