Recenzja: EMM Labs XDS1 SE V2

Odsłuch: Z głośnikami

EMM_Labs_XDS1_V2_09 HiFiPhilosophy

Spokojna, stonowana bryła pozbawiona wizualnych szaleństw.

   Zaczynając opis brzmienia testowanego niedawno flagowego odtwarzacza Audio Research napisałem, że jego najważniejszą cechą jest to, iż nigdy nie zawodzi, w każdych warunkach okazując się dawcą znakomicie muzykalnego sygnału. Dokładnie to samo da się powiedzieć o flagowym odtwarzaczu jednoczęściowym Eda Meitnera, jednak brzmienia obydwu tych najwyższej klasy źródeł są inne i inne dla każdego z nich wypływają z tego konsekwencje. Rzut oka na budowę wewnętrzną zdaje się mówić wszystko – jeden jest lampowy, drugi tranzystorowy. Pojedynek lampy z tranzystorem dotyczy oczywiście wszystkich segmentów aparatury audio i po każdej ze stron uformowała się armia zwolenników gotowych toczyć w obronie obozu w którego wyższość wierzą walkę do upadłego. Kiedyś zwykło się przy takiej okazji powtarzać obiegową opinię, że tory lampowe są swego rodzaju namiastką elektroniki najwyższych lotów, jaką stanowią najlepsze rozwiązania tranzystorowe, tak więc lampa to tylko taki ersatz dobrego tranzystora. To było jednak dawno i stało się nieprawdą. Obecnie lampowe ścieżki sygnału możemy odnaleźć także w najdroższej aparaturze, a z wielu źródeł zdają się płynąć sygnały wskazujące na stopniowe zdobywanie przez lampy w tej wojnie przewagi. O żadnym wszakże całkowitym zwycięstwie nie może być mowy, bo fantastycznie grających urządzeń tranzystorowych nie brak. Pozostaje jednak faktem, że na ostatnim Audio Show najlepiej mym zdaniem grający zestaw był oparty na wzmacniaczach lampowych, co ma swoją wymowę. Tym ciekawsze wydawało się sprawdzenie jak najwyższej klasy odtwarzacz oparty wyłącznie na tranzystorach i obwodach scalonych ma się względem takiego obficie zaopatrzonego w lampy. W tym celu, jak to u mnie, sporządziłem dwa odsłuchy, z których pierwszy odbył się w oparciu o głośniki, a drugi o słuchawki. Oba nie były porównaniem bezpośrednim, ponieważ nie miałem niestety możliwości postawienia obu urządzeń obok siebie, jednak pamięć odnośnie Audio Research na tyle pozostawała świeża, że wzajemne odniesienia były jak najbardziej możliwe.

EMM_Labs_XDS1_V2_03 HiFiPhilosophy

To samo tyczy się panelu sterującego…

Odnośnie brzmienia głośnikowego, nie podejmuję się wskazać zdecydowanego zwycięzcy. Zarówno Audio Research jak i flagowiec Meitnera dawały tutaj spektakle najwyższej rangi, oferując zarówno żywych, całkowicie prawdziwych wykonawców, jak i pięknie skomponowane sceny. Wychodziły te sceny na wiele metrów do tyłu poza linię głośników i niejednokrotnie obejmowały także swoim obrębem siedzącego po drugiej stronie słuchacza, a postaci muzycznych aktorów – zarówno wokalistów jak i instrumentów – radowały bogactwem życia i tchnęły autentyzmem. W obu też przypadkach brzmienie należało określić jako przede wszystkim analogowe, a więc całkowicie wyzbyte z odczucia chłodu, pozbawione dudnienia, sztucznej pogłosowości, nienaturalnej szorstkości czy braku głębi. Wszystkie te podstawowe aspekty, pospołu z wielką płynnością i muzykalnością, były w obu przypadkach zrealizowane znakomicie, nie pozostawiając miejsca na żadną krytykę. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że odtwarzacz Audio Research oferuje aż cztery kombinacje brzmień, podczas gdy EMM Labs serwuje tylko jedno, o ile pominiemy fakt, że czyta także płyty SACD, czego z kolei Audio Research nie czyni. Tak więc ściśle biorąc odpowiednikiem reprodukcji w wykonaniu EMM Labs jest wyłącznie tryb 192 kHz u Audio Research, który może on dodatkowo, w ramach wzbogacania swoich możliwości, poddawać obróbce dwóch różnych filtrów, z których ten nazywający się SLOW podobał mi się znacznie bardziej, budując lepsze wrażenia przestrzenne. Pisałem jednocześnie, że sygnał z Audio Research w trybie 192 kHz podobał mi się mniej niż gdy odczytywać płyty CD z ustawionym natywnym dla nich 44,1 kHz, bo zagęszczony cyfrowo nadpróbkowaniem sprawiał wrażenie nadmiernie wygładzonego i nie przywoływał w takim stopniu złudy realności. I tu trzeba oddać pewną wyższość urządzeniu od Eda Meitnera, które pracując nieustannie z nadpróbkowaniem potrafi tak przyrządzony sygnał uczynić bardzo gładkim, faktycznie analogowym, a jednocześnie całkowicie realnym, bez żadnego wrażenia sztuczności.

EMM_Labs_XDS1_V2_05 HiFiPhilosophy

…oraz niezwykle solidnego i ciężkiego kontrolera.

Od razu przypomniało mi się przy tej okazji wrażenie z odsłuchu Accuphase DP-700 SACD, gdzie również takie mistrzowskie oporządzenie sygnału o podwyższonej częstotliwości miało miejsce, także budując świetną złudę analogowości i ogólnie gorącą atmosferę odsłuchów przy jednoczesnym realizmie. Odtwarzacz dr Meitnera nie jest aż tak gorący, ale to w sumie pozytyw, zwłaszcza dla tych którzy skłaniają się ku obiektywizmowi. Nie da się bowiem ukryć, że DP-700 i DP-800 potrafią przekaz nieco przegrzać, w związku z czym trzeba im dobierać towarzystwo, zwłaszcza odpowiednie kable. EMM Labs nie ma także tej dodanej nuty słodyczy, charakterystycznej dla dawnych flagowych Accuphase; i tu podobniejszy jest do ich nowego flagowca – DP-900 – ale od niego z kolei odrobinę cieplejszy i taki mniej obiektywny a bardziej zaangażowany. Lubi dorzucić od siebie odrobinę ciepłego wiaterku i jednocześnie bardzo jest gładki, gramofonowy. Mniej pomnikowy, a bardziej zaangażowany w sprawy bieżące, w bycie miłym, towarzyskim i uprzejmym. Taki bardziej, powiedziałbym, kameralny, trochę mniejszego formatu, bardziej przyjazny i zwykły, podczas gdy nowy flagowiec Accuphase przemawia po profesorsku, ex cathedra, nieskazitelnie. Też nie jest chłodny – O, w żadnym razie! – ale jego dźwięk ma w sobie coś z laboratoryjnej perfekcji, robiącej skądinąd fantastyczne wrażenie, wymagającej jednak od reszty toru pewnego nacisku na muzykalność, czego EMM Labs nie wymaga – i to miałem na myśli pisząc, że jest bardziej przyjazny.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

1 komentarz w “Recenzja: EMM Labs XDS1 SE V2

  1. Tomek pisze:

    Przeczytałem z przyjemnością. Jak zwykle ciekawie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy