Recenzja: Dynaudio Contour S3.4 Limited Edition

Dynaudio_Contour_S3.4008_HiFi Philosophy    Czasami pojawiają się wyzwania, a ściśle biorąc każda recenzja aparatury audio je stanowi, ale wyzwania różne bywają. Te zwyczajne, codzienne, to próba przelania na papier zawisającego w powietrzu dźwięku, co z uwagi na drugorzędną rolę słuchu w ludzkim procesie poznawczym (aczkolwiek pierwszorzędną w komunikacyjnym) zmusza do borykania się z ograniczeniami i niejednoznacznością form opisowych. Znacznie łatwiej wyrażać emocje i opisywać kształty czy widoki, a obraz dźwiękowy właściwie dopiero wraz z audiofilizmem doczekał się szerszego słownictwa, wyśmiewanego i wypukiwanego w główkę przez dyletantów. Ale na tym między innymi dyletantyzm polega, że śmieje się jeden taki bez zastanowienia, produkując swój rechot jedynie ku uciesze własnej oraz innych sobie podobnych. Oczywiście opisy w odniesieniu do konstrukcji dźwiękowych już wcześniej istniały, jako rodzaj gwary pomiędzy zawodowymi muzykami i wytwórcami instrumentów oraz stroicielami, ale był to świat hermetyczny i język ściśle zawodowy, z którym szersze grona nie miały kontaktu, o ile ktoś nie pofatygował się na próbę orkiestry albo nie gawędził ze stroicielem fortepianów. Może ewentualnie dawniej, w XIX wieku i wcześniejszych, kiedy wielu ludzi muzykowało, język dźwiękoopisowy bardziej był znany.

Tym razem jednak sprawa ma także inne tło komplikujące, podnoszące rangę wyzwania. Kolumny są bowiem jubileuszowe i zgodnie z tym ponoć znakomite oraz stanowiące oczko w głowie zarówno producenta jak i dystrybutora; a przede wszystkim zostały już wykorzystane w recenzji wzmacniacza Accuphase E-470, a tam zawarte opisy wywołały oburzenie niektórych osób z nimi zaznajomionych oraz jednego posiadacza. Zarzucono mi, że nie znalazłem ich dostatecznie ciepło, słodko i przyjaźnie grającymi, tylko coś było o forsownej górze i wyrazistym brzmieniu, a to jak nie one. Dobrze, wrócimy do tych rozbieżności w dziale o brzmieniu i obiecuję niczego nie pominąć, a teraz rzućmy okiem na powierzchowność i zajrzyjmy do środka.

Najpierw jednak słówko o producencie, bo o nim jeszcze nie było. Duńske Dynaudio to powstały w 1977 roku fragment też duńskiego TC Electronic, skupiającego także matki Tannoy i TC-Helicon. Firma, będąca wytwórcą kolumn i monitorów, jest znana jak mało która; głównie za sprawą bardzo dużej produkcji, a więc i rozpoznawalności. Ale liczne nagrody też jej nie omijały, a zdaniem niektórych ma swój styl, polegający na kontrastowości i dość wyrazistym brzmieniu. Osobiście tego nie potwierdzam, ponieważ goszczone onegdaj także jubileuszowe (w odniesieniu do innego jubileuszu) monitory Contour zupełnie w ten sposób nie grały, za to częstowały piękną przestrzenią. Regułą jest za to, że kolumny od Dynaudio mają smukłą sylwetkę, ale to nic również nie znaczy, bo Raidho też mają, także są Duńskie, a jakością i uniwersalizmem brylują. Można do tego dorzucić, że nie jest Dynaudio firmą składającą w całość cudzie głośniki z zamówionymi na zewnątrz obudowami, dodając co najwyżej własną zwrotnicę oraz historię o wyjątkowym zestrojeniu. Zarówno głośniki jak i obudowy powstają u nich, tak więc za wszystko biorą odpowiedzialność. A mimo takich czy innych historii o brzmieniu oraz tego pełnego brania odpowiedzialności, firma się rozrastała i potężniała, a w efekcie należy do wielkich, rządzących. Jednych to cieszy, bo obiecuje jakość za niższą jednostkowo cenę, a inni kręcą nosami, bo ich zdaniem wybitna kolumna czy monitor może powstać tylko w małej manufakturze pod czujnym uchem i okiem zarządzającego nią mistrza.  Za chwilę będziemy to weryfikować, ale wcześniej o budowie i powierzchowności.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Dynaudio Contour S3.4 Limited Edition

  1. Adam K pisze:

    Panowie, jak sądzicie, czy po wejściu modelu Audeze LCD-4 jest szansa, że cena „trójek” spadnie?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na razie wzrosła. Już trudno kupić po starej cenie.

    2. kabak1991 pisze:

      Było 7 i pół a teraz jest 9, do reszty rozum postradali wariaty. Wariaty rozum postradały – masło maślane 😉

  2. Adam K. pisze:

    Boże, ktoś wbił nóż w moje serce! Cieszyłem się, że do Gwiazdki może uzbieram na LCD-3, licząc że sklep spokojnie opuści z 7,5 tys., tymczasem faktycznie macie rację, cena wzrosła do 9 tys.! Inaczej niż skandalem tego nazwać nie można!

    1. Maciej pisze:

      Drogi Adamie, daj sobie spokój z nimi. Nie pozwól by czyjaś pazerność psuła Twoje nerwy. To tylko słuchawki. Keep Calm and Choose Another One.
      Nasze uszy mają zdolność akomodacji do warunków, podobnie jak oczy. Tańszy model, tylko nieznacznie gorszy może przynieść równie dużo radości z odsłuchów.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tak ćwiczę z różnymi modelami dzień po dniu, a dźwięk Sony MDR-R10 ni cholerę nie chce z żadnych wyskoczyć. Ale w przypadku Audeze LCD-3 o zastępstwo niewątpliwie jest łatwiej, chociaż też nie do końca. Inna rzecz, że te słuchawki potrafią się znacznie różnić od egzemplarza do egzemplarza, co powinno skłaniać przyszłych nabywców do uważnego odsłuchu przed zakupem.

        1. Maciej pisze:

          Słuchałem dość wnikliwie LCD X i rozczarowały mnie przy prezentacji wokali i instrumentów smyczkowych – wypadły matowo. Napęd: SoulNote SD300 – klasyczny tran i klasyczny dac na pokładzie, ale wydajne prądowo combo.
          HE6 za to mnie olśniły troszkę:)

          1. Piotr Ryka pisze:

            LCD-X jeszcze uważnie nie badałem, ale na wyjściach głośnikowych Audiona grały w Premium Sound fantastycznie, chociaż LCD-3 grały jeszcze lepiej.

    2. Patryk pisze:

      Polecam takze Pandore Hope VI(wspaniale,ale inny komfort i dzwiek) lub Audeze XC.(jak masz pieniadze)
      Audeze XC to magia i sa to dla mnie najlepsze sluchawki.(a znam tez inne i jeszcze drozsze)
      Lcd 3 vs XC: Dla mnie XC!!!
      Patryk.

    3. kabak1991 pisze:

      Adam poczekaj na LCD4 i dozbieraj od nich, będą dwa razy droższe niż LCD3 a więc będą dwa razy lepsze, proste? Proste 😀 A tak na poważnie to słuchawki obowiązkowe do posłuchania to DT150, wzbraniałem się przed nimi długo a jak posłuchałem z Black Pearl kolegi Michała to że tak powiem… na dłuższą chwilę się ustatkowałem, jeśli chodzi o słuchawki, i nawet o niegdyś dawno wyśnionych HD800 nie myślę już 🙂

  3. Łukasz pisze:

    Witam mam pytanie co prawda nie na temat recenzji ale mam nadzieje ze ktoś obeznany i odpowie.Mianowice chcę zakupić pierwszy („audiofilski przenośny sprzęt grający” ) i znalazłem o takie coś Ibasso 50dx i słuchawki Beyerdynamic custom one plus jest wart uwagi ? (cena gra role ) do 1600zł ze słuchawkami ..wiem mało ale nie będę szalał dla początkującego myślę że będzie w sam raz

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ibasso niestety nie znam, tak więc może ktoś inny będzie w stanie pomóc. Same słuchawki są bardzo OK.

  4. Adam K. pisze:

    Dziękuję Wam Panowie za słowa pokrzepienia!

  5. miroslaw frackowiak pisze:

    Jak tak ceny sluchawek beda odlatywac w obloki to proponuje kupic kolumny ,tak jak ja to zrobilem,przy tych cenach to juz swietne kolumy kupicie.Wystarczy tylko zaopatrzyc sie w sluchawki K-1000 i dac sobie spokoj z kupowaniem tych drogich nowosci ,ktore nie wiele lepsze sa od sluchawek OPPO za 650$ a kupujac tej samej firmy (wzm+dac) 350$ mamy przenosny zestaw marzen a jak ktos chcelepiej to wzm stacjonarny OPPO za 1000$ i po poszukiwaniach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy