Recenzja: Duevel Venus

Odsłuch

Duevel Venus 7

W praktyce jednak rozwiązanie to jest niezwykle rzadko stosowane.

   Głośniki przyjechały z własnym zestawem okablowania, któremu poświęcę recenzję odrębną, a tu napiszę jedynie, że jest to okablowanie debiutujące na naszym rynku, sygnowane przez amerykańską markę Verastarr i specyficzne w sensie użytkowym, to znaczy występujące pod postacią bardzo podatnych na zginanie taśm; i jeśli ktoś ma mało miejsca za sprzętem, to będzie miał w nim ratunek, zwłaszcza w przypadku przewodu zasilającego. Tyle że jest to okablowanie niestety drogie – w cenie pięć tysięcy za metrowy interkonekt oraz po jedenaście za przewód zasilający (to już naprawdę drogo) i głośnikówkę. Występuje w dwóch odmianach – miedzianej i srebrnej (w obu przypadkach z surowcem traktowanym kriogenicznie), a w recenzji przewinęła się wersja miedziana. Dodam jeszcze, że taśmy kabla głośnikowego Verastarr są tak szerokie i tak miękkie, że można je było ułożyć jedynie na podstawkach Rogoz Audio, a i to wierzchem a nie w przewidzianych do układania korytkach. O podkładkach pod kable też zresztą niedługo napiszę, i w ogóle tyle sprzętu najechało, że nie wiem jak podołam.

Kolumny w sensie obsługi technicznej miały niemało szczęścia, ponieważ trafiły do obróbki nazajutrz po przybyciu stolika Rogoz Audio, w dodatku tego z najlepszych, całego w technologii BBS (jego recenzja też mnie nie minie). Chcecie to wierzcie, chcenie nie wierzcie; tyle wam powiem, że to naprawdę szczęście dla nich. Bo wcześniej na platformie z podstawkami BBS stał jedynie odtwarzacz, a teraz znalazła się na tym wynalazku także cała sekcja wzmocnienia – i niech mnie dunder świśnie, jeżeli tego nie było słychać.

Duevel Venus 8

A szkoda, bo ma swoje niewątpliwe zalety.

Poza tym okablowanie Verastarr też nie jest od macochy (jeszcze mu się będę uważniej przysłuchał, ale naprawdę jest ekstra). No i co tu będziemy udawać głupich – te kable jako komplet to koszt przeszło dwa razy większy niż same Duevel Venus. Ale z tym faktem świadomy stanu rzeczy audiofil powinien już się oswoić i wiedzieć, że okablowanie wraz ze stolikiem oraz pomniejszymi akcesoriami to mniej więcej połowa kosztów systemu. Nie przychodzi to oswajanie łatwo, jako że kiedy zaczynałem przygodę z audio nikt czegoś takiego sobie nie wyobrażał i liczyły się wyłącznie ceny urządzeń, do których interkonekty na kształt sznurówek były za darmo dołączane, a kable zasilające zwisały integralnie i były dwużyłowe. (Dwie żyły akurat dla dźwięku są ponoć lepsze, o ile nie masz naprawdę super uziemienia.) A teraz żeby wycisnąć ze sprzętu maksimum trzeba się okablować, ostolikować i opodstawkować – jak również z tym wszystkim oswoić.

Starczy może tych didaskaliów i tylko podsumuję, że sprzęt towarzyszący poszedł tym Duevele wyjątkowo na rękę, a pomieszczenie też im okazało się odpowiadać, co akurat u mnie jest normą i z ustawianiem nie muszę się wysilać. Jednakże niech nikt nie myśli, że skoro kolumny są omnikierunkowe, to można je stawiać byle gdzie i niezależnie od ustawienia grały będą tak samo lub bardzo podobnie. Tak nie jest ani trochę i pod tym względem od zwykłych kierunkowych się wcale nie różnią. W dużym pomieszczeniu stereofonia zrosła im się dopiero ponad półtora metra od ściany tylnej, jednakże wówczas okazała się naprawdę dobra, bez śladu luki międzykanałowej. A przy tym taka bardziej wszechobecna niż narracyjna, to znaczy nie tyle prowadząca dźwięki przez scenę co równocześnie na całej trasie je widząca. (Trzeba mieć odpowiednie nagranie, żeby to sprawdzić.) A skoro już przy kwestiach scenicznych jesteśmy, to dodam, że dźwięk rozchodził się ładnie na wysokości oczu a pierwszy plan był dosyć odległy, natomiast drugi zaskakująco blisko za nim i dzięki temu doskonale widoczny. Efektownie się nakładały przy scenie ulokowanej za linią głośników i dość głębokiej, a przy tym otwartej; nie stanowiącej zamkniętego, mającego wyraźny kres obrębu.

Duevel Venus 9

Wykończenie kolumn marki Duevel musi budzić uznanie.

To nas prowadzi do kształtu samego dźwięku, ponieważ z niego wynikało. Wynikało z nośności i wewnętrznej budowy. Nie był to w żadnym razie dźwięk skupiający się na średnicy, chociaż jego wyczuwalne ciepło i wizualizacja artystów mogłoby to sugerować. Sam w pierwszej chwili tak pomyślałem i dopiero w trakcie odsłuchu uświadomiłem sobie pomyłkę. Tym bardziej o nią łatwo, że soprany nie są forsowane a tylko elegancko się eksponują i są pod dobrą kontrolą, co daje efektowną dźwięczność a równocześnie chroni przed skaleczeniem. Nie można też powiedzieć, by się ten dźwięk sopranami przesycał, natomiast brał od nich ważną specyfikę, mianowicie rozejście na przestrzeń. Opiszmy to dokładnie, by nie powstały nieporozumienia: nie tyle te soprany się same w przestrzeni rozpływały (co też miało miejsce ale nie było spektakularnie), tylko przestrzeń określała się poprzez nośne, daleko penetrujące soprany.

Drugi uczestniczący w tym składnik to operowanie pogłosem, które okazało się specyficzne i jeszcze przeze mnie w tej formie nie słyszane. Pogłosu było bowiem niewiele, niemniej był dobrze wyczuwalny, natomiast nie pracujący poprzez odbicia tylko tak samo jak soprany propagację na przestrzeń. Zwykle duża ilość pogłosu przekłada się na dźwięk jak z rury albo przynajmniej narzucający przesadną akustykę pomieszczenia (z czego bierze się obcość, chociaż czasami efektowna); a najlepiej jest wówczas, gdy pogłos jest dość obfity ale nie realizujący się w taki sposób tylko stanowiący oprawę. I tutaj oprawa była, a nie było ani trochę obcości; tyle że oprawa nie jakaś rozbudowana, chociaż nie zarazem skromna. Akurat wystarczająca by stało się efektownie i by pojawiła się nośność przechodząca w otwartość, to znaczy w dużą scenę i ten brak barier na horyzoncie. Otwartość, nośność i swoboda były więc dla całokształtu brzmienia kluczowe – określające postać sceny i biorące się z postaci dźwięku.

Duevel Venus 10

A jak te nietypowe kolumny wypadły w odsłuchu?

To wszystko brzmi nieco zawile, ale zechciejcie sobie wyobrazić dźwięk zasobny sopranowo ale sopranami ani trochę nie kłujący, a także mający przyjemną acz niezbyt obfitą oprawę pogłosu wszędzie tam, gdzie pogłos sam występuje, i tylko tam. Poza tym dźwięk był nieznacznie zaokrąglony na krawędziach – akurat na tyle by postrzegać go jako kulturalny – i ze średnicą minimalnie podniesioną ku górze; dzięki czemu soczysty i świerzy oraz propagujący na duży przestwór, a nie z taką dociążoną, przykutą do podłoża i odbieraną przede wszystkim jako substancjalna.

 

 

 

 

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “Recenzja: Duevel Venus

  1. PIotr Ryka pisze:

    Przepraszam za długą przerwę pomiędzy recenzjami, ale w międzyczasie powstała inna, której na razie nie publikuję, ponieważ mnie o to poproszono.

  2. miroslaw frackowiak pisze:

    Idealnie trafiles Piotrze w opisie tych kolumn,mozna sie w 100% zgodzic z ta recenzja.Sluchalem ich kiedys na AS w Warsazwie to chyba 4lata temu graly wlasnie z moim Carym 300B i zamiatal nimi swietnie.
    Rowniez pieknie wygladaly jak i ciekawie i rzesko graly,byl to model wyzej ,ten za 35tys zl wykonanie kolumn tych jest wspaniale i bardzo dokladne,okleina przepiekna.
    Chialem je kupic uzywane w kolorze blac-piano wygladaja w nim rewelacyjnie, ale mimo poszukiwan przez dwa lata nie udalo mi sie ich upolowac,obecnie mam GOODMANSY(TWIN AXIETTE 8)ktore sa owiele lepsze ,tak ze nie stracilem nic,ale wyglad tych niemieckich glosnikow zwala z nog i kazdy czlowiek nie przejdzie obojetnie obok nich,goscie wchodzac do domu byliby lekko zaszokowani i czesto pytaliby na pewno co to jest?…

  3. Sławomir S. pisze:

    Zauważę tylko dla naukowej rzetelności, że pomysły z nanizanymi na oś pionową przetwornikami i dookólnymi reflektorami akustycznymi w postaci brył obrotowych wyciętych wklęsłą krzywą – to nie wynalazek Pana Duevela, ale motyw ćwiczony już w latam 70-tych. Np takie Sansui SF-1 :
    http://audio-database.com/SANSUI/speaker/sf-1-e.html
    Prawda, ze znajomy schemat?. Rzecz jasna otoczony konfesjonałową typową dla Sansui kratką. Niemniej to trzeba Duevelowi oddać, iż mało chętnych było, aby pracować dalej nad tym pomysłem.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Ten pomysł na pewno sięga jeszcze głębiej w przeszłość. Dotyczy to niemal wszystkich wynalazków. Zawsze ktoś coś wcześniej. Ale dziękuję za zwrócenie uwagi, bo przecież im więcej wiemy tym lepiej. Producentów takich kolumn jest trochę, także w Polsce. Jest German Physiks, MBL, Tonysound, Fontana.

  4. Soundman pisze:

    Dobrze byłoby pisać, czy cena dotyczy jednej kolumny czy też zestawu dwóch…

    1. PIotr Ryka pisze:

      Audio Klan nie robi takich numerów, chociaż niektórzy faktycznie robią. Cena 15 tys. odnosi się do pary.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy