Recenzja: Divaldi AMP 01

Budowa

Divaldi_AMP_01_004_HiFi Philosophy

Tym razem zaczniemy od demontażu, gdyż naprawdę jest co podziwiać!

   Wzmacniacz jest nietypowy. Kształt ma niespotykany, a funkcje niezwykłe. W sensie projektowym stanowi jednolity blok wyfrezowanego aluminium, co od razu przywodzi na myśl bardzo kosztowne urządzenia Jeffa Rowlanda, a kształt tego bloku patrząc od góry przypomina stadion, z centralnym wyżłobieniem w postaci koła, pośrodku którego umieszczono także okrągłe, sporej wielkości pokrętło potencjometru. Stadion ten po przerzuceniu skobelkowego włącznika na tyle obudowy w pozycję ON okazuje się podświetlany, a od zewnątrz na frontonie widnieje jedynie napis DIVALDI i pod nim pojedynczy wtyk słuchawkowy. Całość jest niewielka, masywna, elegancka wzorniczo i bardzo oryginalna. Pomimo niewielkich gabarytów waży swoje, jednoznacznie dowodząc bycia tym aluminiowym monolitem, a wszystkie sprawy obsługowe poza regulacją głośności i podpinaniem słuchawek dzieją się z tyłu. Jest tam wspomniany włącznik główny i drugi, przy pomocy którego możemy przełączać się między zwykłymi gniazdami wejściowymi RCA a takimi umożliwiającymi bezpośrednie podawanie sygnału z gramofonu; nietypowość konstrukcyjna polega tu bowiem na jednoczesnym byciu wzmacniaczem słuchawkowym i przedwzmacniaczem gramofonowym, co jest fuzją spotykaną bardzo rzadko, jeśli nie całkiem wyjątkową. Nie ma się jednak co dziwić, zważywszy że pierwowzorem był wzmacniacz słuchawkowy Ortofona, a Ortofon to największy na świecie producent wkładek gramofonowych. Prócz tej umiejętności od strony technicznej uwagę zwraca moc, szacowana na 800 mW w trybie ciągłym i 3,5 W szczytowo, pozwalająca bez problemu napędzać nawet słuchawki ortodynamiczne.

Divaldi_AMP_01_010_HiFi PhilosophyDivaldi_AMP_01_013_HiFi PhilosophyDivaldi_AMP_01_016_HiFi Philosophy

 

 

 

 

Sam Divaldi pobiera ze ściany 15 W, a czyni to za pośrednictwem nagniazdkowego, zewnętrznego zasilacza, pracując w czystej klasie A, przy skali dynamicznej sięgającej 80 dB, paśmie obejmującym 20 Hz – 20 kHz (- 0,5 dB) i minimalnej zalecanej impedancji słuchawek 30 Ω. We wnętrzu znajdujemy obwód scalony, tranzystory sterujące oraz mocy i stabilizowane zasilanie osobne dla każdego kanału. Elementy o kluczowym znaczeniu zostały wyselekcjonowane i sparowane z dokładnością do 0,3%, co dotyczy także potencjometrów. Poza dwoma parami wejść i dwoma przełącznikami na ściance tylnej jest jeszcze zacisk uziemiający dla gramofonu, a wszystko ląduje w eleganckim, tekturowym opakowaniu i kosztuje 3900 PLN. Do wyboru są trzy wersje kolorystyczne: biała, czarna i srebrna, a co poza kolorem i niepospolitym wyglądem każda z nich oferuje, to nadszedł właśnie czas by przebadać.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

10 komentarzy w “Recenzja: Divaldi AMP 01

  1. Maciej pisze:

    Polski produkt a wygląd zagraniczny, tak trzymać !

  2. Marecki pisze:

    „Maleństwo”, ale jak widać wielkie duchem!
    Na pewno będę go brał pod uwage.

    Troszkę szkoda, że zabrakło tych zbalansowanych dziurek, ale jak widać w starciu z Phasemation, i bez tego sobie poradził!

    Szkoda też, że zabrakło szczytowych Pandor i Hifimanów HE 560.
    Mam nadzieję, że pojawią się niebawem na łamach HifiPhilosphy!

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Szczytowe Pandory spośród obecnie dostępnych były. Modele X i VIII mają się pojawić dopiero po nowym roku. HE-560 słuchałem przez chwilę przyniesione przez znajomego, który sam miał je tylko na dwa dni. Natomiast egzemplarza do testów od polskiego dystrybutora jakoś nie mogę się doprosić.

  3. Michal Pastuszak pisze:

    Mnie braklo w tescie K812 (zbyt niska impedancja ?), te nauszniki znam dosc dobrze (bo je posiadam), wiec sporo by mi powiedzial ich opis w zestawieniu z Divaldim.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Słuchałem ich z nim, ale w tej chwili są pożyczone, a nie chciałem robić opisów z pamięci. W każdym razie pasują.

  4. Adam pisze:

    Także posiadam k812, czy divaldi byłby krokiem do przodu w stosunku do brystona bha1 , którego używam?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, Bryston to ten sam poziom. Nie mam go wprawdzie do bezpośredniego porównania, ale to maszyna analogicznej klasy. Trochę inna stylistycznie; bardziej kładąca nacisk na elegancję brzmienia, podczas gdy Divaldi bardzie jest żywiołowy, ale różnice na pewno byłyby minimalne. Miary dopasowania do K812 u obu podobne, jednak nie umiem ich dokładnie oszacować, bo takie coś tylko w bezpośrednim pojedynku, a także przy konkretnym źródle i okablowaniu.

  5. slawsim pisze:

    Mam wrażenie, że pod koniec recenzji nastąpił błąd. Sennheisery HD 600 mają impedancję taką jak HD 800 czyli 300 ohm anie 600.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To nie błąd. Stare wersje HD 600 miały 600 Ohmów, a taka była użyta.

      1. slawsim pisze:

        W takim razie zwracam honor:) Kierowałem się moimi w wersji 300 ohm. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy