Recenzja: Crosszone CZ-1

Odsłuch

Dzięki dedykowanym kanałom akustycznym Crosszone symulują obustronną stereofonię, a tym samym prawdziwie głośnikowe granie!

Dzięki kanałom akustycznym i sześciu łącznie przetwornikom Crosszone symulują naturalną stereofonię, a tym samym prawdziwie głośnikowe granie!

   Odsłuch zacząłem z komputerem, przetwornikiem Ayon Sigma i wzmacniaczem Ayon HA-3 – w odróżnieniu od czasu recenzji zaopatrzonym w lampy sterujące vintage Sylvania green label (rocznik 1969, cena $60 za parę.) Do porównań weszły konkurencyjne HiFiMAN HE-6 i Beyerdynamic T1 V2.

Rozpocznijmy od tego, że żadne z trzech nie grały ani trochę w głowie, niemniej różnice wyskoczyły pokaźne, nawet zupełnie zasadnicze. Wystartowałem od symfoniki, a konkretnie od IV części 29 Symfonii Mozarta (Allegro con spirito), wziętej ze zbioru Masters Tidala. Bo skoro najważniejsze wydaje się pole akustyczne, to wystartujmy od najbardziej obrazowego – dużego i wielogłosowego.

HE-6 zagrały najjaśniej i najprzenikliwiej. Wyjątkowo dobrze czuć było  ożywiające przestrzeń migotanie planktonu i najcieniej srebrzyły się w nich soprany. Srebrzyste nitki wysokich dźwięków smagały przestrzeń, by znikać w gęstej czerni tła o fakturze basowej. Ta ożywiona, rozwibrowana drobnymi detalami przestrzeń była duża i cała przed słuchaczem. Dość też wysoka i precyzyjnie pogłosami definiowana. Szybkie, głębokie granie z mocnym kontrastem czerń-srebro. Dźwięk żywy, angażujący realizmem i imponujący jakością, ale nieco przez te soprany męczący. Natomiast ani trochę w głowie.

Użyte następnie T1 pokazały zalety kabla Tonalium. Obraz brzmieniowy bardziej gęsty i bardziej dociążony, także ciemniejszy, głębszy i ze znacznie bardziej trójwymiarowymi sopranami. Żadnego niemal sopranowego srebra ani cienkości; najmniejszego nawet ukłucia czy jakiejś ostrzejszej krawędzi. Soprany dokładnie wtopione w pasmo, a równocześnie zero odczucia ich braku. Całe brzmienie niższe, też mimo różnic kontrastowe i bardziej muzykalne. (Tym T1 po nie wiem ilu godzinach chyba coś się otwarło, i to na wszystkie strony.) Tak samo jak u HE-6 dokładnie opisana okazała się przestrzeń, ale inną techniką. Nie na zasadzie, że każda fala dźwięków jakby na nowo ją odkrywała, w sopranowej migawce i echu na moment snopem dźwiękowego światła omiatając, tylko scena o charakterze trwałym, cały czas obecna i zdefiniowana. U HE-6 nieustannie definiował się tylko wszechobecny plankton i to on najbardziej przykuwał uwagę, a u T1 nie odgrywał większej roli, natomiast echo jakby przyklejone zostało do ścian w swej roli określenia. To przydawało odbiorowi bardziej trwałego podłoża, tworząc bardziej konkretne miejsce i poczucie w nim przebywania. A przy tym nie było to granie ani trochę męczące, tylko płynne, migotliwe i gęste. Też żywe i też szybkie, ale dodatkowo uprzestrzennione, nasycone, głębokie – że nic, tylko się wsłuchiwać. I znów bez śladu dźwięku w głowie.

W obydwu kanałach grają (w różnym stopniu) obydwa kanały stereo.

W obydwu kanałach grają (w różnym stopniu) obydwa kanały stereo.

Pora na tytułowe słuchawki i jednocześnie zdecydowanie najdroższe. Zakładamy je, puszczamy muzykę… – i momentalnie słyszymy trzy istotne różnice:

i) Crosszone grają dźwiękiem bardziej złożonym, wielogłosowym. Prezentacja w wykonaniu ich trzech przetworników na każdą muszlę z udziałem drugiego kanału bardzo dobrze zbiera się w całość, tworząc brzmieniowe pogrubienie i większą wielowarstwowość.

Ten sam symfoniczny materiał w wykonaniu HE-6 i T1 pojawia się bardziej jako chórek niż chór. Ale nie, cofam to porównanie. To było raczej jakby materiał w tamtych był grany przez kilkanaście instrumentów rozstawionych ze sporym dystansem w różnych miejscach na scenie, podczas gdy u Crosszone powstawała rozległa sfera szczelnie brzmieniowo wypełniona. Brzmienia zatem wyraźnie więcej i lepiej pokrywające obszar – obszar wyraźnie większy. Pomiędzy słuchaczem a ścianami pojawiło się więcej warstw brzmienia; brzmieniowa atmosfera stała grubsza i bardziej jednolita. Nie traciła na tym przejrzystość, natomiast zyskiwała przestrzeń. Wypełniała się naturalniej, poprawiała precyzję obrazowania i całościową wizualizację. A przede wszystkim gęstniała i stawała bardziej polifoniczna.

ii) Brzmienie – zarówno całościowe jak pojedyncze dźwięki – poprawia trójwymiarowość. Poprawia bardzo wyraźnie.

Tego można się było spodziewać, skoro sfera brzmieniowa zgęstniała i się pogrubiła, jednak tamto dotyczyło bardziej ilości, a w tym wypadku chodzi bardziej o jakość. O postać tego co wypełnia, a nie sumaryczną objętość. Bo same dźwięki także pęcznieją, a przy okazji stają się bardziej obłe i niosące więcej powietrza. Nie robią się jednak od tego lżejsze – przeciwnie, zyskują na masie, a zarazem słabiej definiują w sensie samego obrysu. Obrys u Crosszone przestaje odgrywać pierwszoplanową rolę; zastępuje go objętość i propagacja. Poszczególne dźwięki wyraźnie się rozszerzają i zmieniają charakter. Czuć ich masę i gęstość, ale z płaskawych wizerunków, do których objętość jest tylko pogłosowym dodatkiem, zmieniają się w brzmieniowe chmury, dla których przestrzenny, nie mający wyraźnych granic rozmiar jest tożsamy z istnieniem. To nie jest aż tak dosłowne, ale jeżeli chcieć to ubierać w słowa, to takich słów trzeba użyć. Relacje bliżej-dalej i cała brzmieniowa pojemność zyskują nową jakość; zostają zbudowane przede wszystkim z pulsacji ciśnień a nie z obrysów i płaszczyzn.

Wszystkie te rewelacje są jednak okupowane bardzo dużym rozmiarem słuchawek...

Wszystkie te rewelacje są jednak okupowane bardzo dużym rozmiarem.

iii) Brzmienie staje się bardziej miękkie i o wiele bardziej łagodne. Nie znam słuchawek tak łatwych w odbiorze, może poza Fostex TR-50. Jakiekolwiek draśnięcia dźwiękiem, twardsza krawędź, cokolwiek kaleczącego – to jest zupełnie niemożliwe, dla tej muzyki to przeciwieństwo. Ale niech to was nie zmyli – to nie są brzmienia miałkie ani muzyczna papka dla bobasów. To granie potężne, przestrzenne, treściwe, obrazujące, sycące. Jedynie formę ma taką, że każda ostrość zostanie rozproszona, co wcale nie pogarsza zaangażowania i nie przeszkadza cieszyć się drobiazgowością szczegółów, sopranowymi wzlotami ani potęgą basu. To wszystko tam jest i formę ma bardziej niezwykłą, ponieważ wzorem prawdziwych dźwięków rozpraszane zostaje na większą objętość. A równocześnie, rzecz osobliwa, nie ma takiego poczucia holografii ani głębi scenicznej jak w bi-auralnych K1000. W to miejsce pojawia się nieustające poczucie większej kubatury i rozpraszania ostrości. To jest faktycznie granie większą sferą, tak jak obiecywali twórcy. Na odpowiednim materiale, mogącym dobrze to obrazować, okazuje się też, że stereofonia bardzo na tym zyskuje i na przykład stare nagrania Beatlesów przestają być upiornie rozbite na kanały.

Bardziej kameralny muzyczny surowiec oraz wokale ukazały ponadto, że HE-6 jak zawsze stawiają wykonawców najbliżej, a także z porównywanych zdecydowanie najbardziej podbarwiają dźwięk sopranami, przez co aktorzy są najmłodsi i z najdelikatniejszymi głosami. U T1 stawali nieznacznie dalej i byli nieco dojrzalsi, ale nie jakoś zdecydowanie; wyrażanie jednak tępiło się względem HE-6 ostrze sopranowej ofensywy, przyciemniając atmosferę i dając wrażenie głębszego, płynniejszego dźwięku. Najpłynniej natomiast, najdojrzalej, ale nie ciemniej niż u T1 grały Crosszone, które w odniesieniu do mniejszych składów podtrzymały to wszystko, co napisałem powyżej. Większą objętość sfery brzmieniowej, większą zdecydowanie brzmieniową obfitość, a nade wszystko wrażenie innej przestrzenności – wymagające odrobiny przywyknięcia, ale mocno działające i przywołujące naturalizm sceniczny. Obraz oferujący jedyne w swoim rodzaju zawieszanie trójwymiarowych dźwięków w trójwymiarowej przestrzeni. Wyraźnie także większą płynność i muzykalność, a już szczególnie łagodność. Wyłącznie giętkie linie, tylko sferyczne dźwięki. Najmniejszych nawet zgrzytów, draśnięć, zadziorów, piknięć. Pierwszy plan najdalszy, ale także dosyć bliski – i na nim nie widywani dotąd w takiej postaci u słuchawek wykonawcy. To trzeba samemu usłyszeć. I to usłyszeć warto.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

72 komentarzy w “Recenzja: Crosszone CZ-1

  1. AAAFNRAA pisze:

    Czytałem o tych słuchawkach parę dni temu, oglądałem nawet ten wywiad na Youtube, o którym Pan wspomina i nie sądziłem, że tak szybko się pojawią w recenzji. Technologicznie ciekawe, szkoda, że pewnie nie będzie okazji posłuchać. Mam nadzieję, że nie ma Pani nic przeciw temu, abym wrzucił link do strony. Widać tutaj o co chodzi w tych słuchawkach. Super Pan to opisał.
    http://www.triode.co.jp/cz-1/index.html
    Pozdrawiam

    1. PIotr Ryka pisze:

      Dobry link, dziękuję.

      1. Sławomir S. pisze:

        Ta 'ulotka’ podpięta jest pod stronę innego japońskiego producenta audio – Triode (głównie wzmacniacze). Wygląda na to, że Croszone nie ma jeszcze swojej strony.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Ale to zdecydowanie lepiej, że zaczęli od słuchawek a nie strony 🙂

  2. Patryk pisze:

    Ciekawe, ale sam wyglad tych sluchawek – okropny!

    1. PIotr Ryka pisze:

      Dyskretna elegancja to to nie jest, fakt. Ale materiałowo są porządne i bardzo wygodne.

  3. Zenek pisze:

    Szybkie pytanie Focal Utopia czy Crosszone CZ-1?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Szybka odpowiedź: a wolisz fruwać czy nurkować? Bo na Focalach będziesz fruwał, a na Crosszone nurkował.

      1. Zenek pisze:

        Lubie obie te czynności

        1. PIotr Ryka pisze:

          No to nie wiem co odpowiedzieć. Jedne i drugie słuchawki grają pięknie i są wygodne. Focale są na pewno brzmieniowo bardziej zbliżone do innych słuchawek, tyle że wybitne, naprawdę wybitne. A Crosszone są jedyne w swoim rodzaju, chyba bardziej też wymagające dla źródeł, wzmacniaczy i okablowania. Dźwięku w nich sumarycznie jest więcej, natomiast mniejsza bezpośredniość, ponieważ rzeczy najważniejsze bardziej wtapiają się w tą obfitszą całość. Nic nie zostaje innego, jak samemu posłuchać. Jedne i drugie są chyba dostępne do posłuchania w Warszawie.

  4. navigator pisze:

    O wiele bardziej grają przed głową niż HD 800 (w tym S)…?

    1. PIotr Ryka pisze:

      One nie grają bardziej przed głową, tylko taką pogrubioną i bardziej gęstą dookólną sferą brzmieniową. Każdy dźwięk (najmniej soprany) brzmi u nich całkiem inaczej.

      1. navigator pisze:

        …czyli można rozumieć, że wrażenie siedzenia przed głośnikami jest tu największe (lub: dotąd niespotykane)?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Tak, w dużym stopniu.

  5. Patryk pisze:

    Utopie testowalem tydzien temu i sa fantastyczne, ale nie kazdemu podpadna do gustu. Ja szczerze mowiac wybralbym Final VIII/X. O wiele wiecej w nich „muzyki” i relaksu.Piekny dzwiek! Tylko pady trzeba wymienic w FinalAudio VIII/X i jest wspaniale. (Shure 1540)
    Tak samo jak w Pandora Hope VI.

  6. Andrzej pisze:

    Mnie bardziej zainteresowal tekst odnosnie T1. Po kilkuset godzinach graja lepiej niz wczesniej?
    Terazsa pelnoprawnym konkurentem Hd800S i Audeze?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Oczywiście, że są pełnoprawnym. Zawsze były. Kwestia doboru wzmacniacza, ale ta dotyczy każdych słuchawek. No i faktycznie, po ponad 500 godzinach coś im odskoczyło i zaczęły grać ładniej – swobodniej i z większym uduchowieniem.

      1. Andrzej pisze:

        Niby tak, ale po recnzji, w ktoryms komentarzu napisal Pan mniej wiecej, ze dlugo byl Pan z nich neizadowolony i ze starsza wersja grala lepiej.

        A propo wzmacniacza.
        Moje T1 graja poki co z idsd. Czy dolozenie np. Phasta miedzy idsd jako dac i T1 ma sens?
        Jak sie ma sprawa ze standardowym kablem? Warto go zamienic np. na hybryde Noir Forzy?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Po kolei:

          1. Faktycznie długo nie byłem zadowolony z T1, ale w recenzji już napisałem, że nowa wersja podoba mi się bardziej od starej i że są to świetne słuchawki.
          2. Sam używam T1 z kablem Tonalium, który je znacznie podciąga.
          3. Nie próbowałem kabli Forzy z T1, ale pewnie poprawiają.
          4. PhaSt jako wzmacniacz z iDSD jako DAC da na pewno lepsze brzmienie niż samo iDSD.

  7. fon pisze:

    I T1v2 bardziej Piotrze podobają Ci się od Lcd3 to faktycznie te 500 godzin wygrzewania są dla nich niezbędne czyli jednym słowem to świetne słuchawki się z nich zrobiły no no

    1. PIotr Ryka pisze:

      Pomiędzy LCD-3 a T1 nie zachodzi relacja lepsze-gorsze tylko inne. Ale faktem jest, że wolę słuchać T1, chociaż te LCD-3 z czasów recenzji może bym wolał. Ale takie były tylko jedne z wielu słuchanych.

  8. miroslaw frackowiak pisze:

    Piekna recenzja fantastycznych nowych sluchawek,bo jesli zrobily na tobie takie wrazenie to widac cos drgnelo w tym temacie,tylko cena z kosmosu.
    Na pewno poslucham zaraz w Londynie tu cisgle sa nowosci pokazywane.
    Jak to jest z cenami to sie przekonalem ze nie wszystko drozsze jest leosze tak sie stalo w czasie porownan modeli LCD3 Z LCD4 i dla mnie osobiscie LCD3 graja lepiej tak ze nie ma co przeplacac,zawsze trzeba samemu posluchac.
    Ostatnio przesluchalem pare roznych sluchawek i LCD3 sa rewelacyjne ale PS1000 Grado tez bardzo dobrze graly.

  9. Calik Jakub pisze:

    Wyglądają trochę jak otyłe Audeze Sine :v
    Myślę że konkurencja ze strony Audeze z LCD4 (Imo nie, ale podobno reszcie ludzi pasują) i He1000 nie pozwoli stać się cz-1 popularnymi. Co najwyżej ciekawostka, brzydka jak noc ciekawostka.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Po wczorajszym odsłuchu nie mogę się z tym zgodzić. Zwykłe słuchawki, nawet takie jak HE-1000 czy LCD-4, są od Crosszone uboższe brzmieniowo. Chudsze, przekazujące mniej informacji, z gorszą zdecydowanie stereofonią i groźbą grania w głowie. Crosszone to nowa jakość – jestem tego pewny. Rzecz jasna ich cena wyklucza stanie się produktem masowym, a od polityki firmy i zaangażowania dystrybutorów zależeć będzie, czy odniosą sukces. Niemniej potencjał sukcesu mają zapisany w genach i to są słuchawki, które na pewno chciałbym mieć jako referencję. Raz (nieczęsta sprawa) – im dłużej się słucha, tym bardziej się podobają i bardziej dystansują pozostałe. Dwa, że z wysokiej jakości nagraniami pokazują niesamowite rzeczy. I jeszcze trzy – są wyjątkowo przyjazne słabym nagraniom i najmniej męczące ze znanych mi słuchawek. A na dodatek wygodne. Ogólnie więc rewelacja. Wygląd dla mnie nie ma znaczenia, zresztą chamskie nie są i z samych wysokogatunkowych surowców. Będę ostro zabiegał o ich pozyskanie. I to wyłącznie z egoistycznych powodów, bo w porównaniach niszczą konkurencję, tak więc pod ich względem przydatność mają problematyczną, zamieniając każdą recenzję we własną pochwałę.

      1. Calik Jakub pisze:

        Czyli chyba jestem zmuszony ich posłuchać, jeżeli będę w pobliżu Nautilusa w Warszawie to na pewno wstąpię po odsłuch. Ale nawet jakby okazało się że gra to lepiej niż he1000 i Z1R (niesamowite słuchawki) razem wzięte to ciągle im sukcesu nie wróżę. Rynek za bardzo chce znanych marek i „audiofilskiego designu”, Abyssusy podobno wybitne, a sztuki jednej w Polsce nie widziałem.

        1. PIotr Ryka pisze:

          No tak, ale Abyss ważą 620 g, kosztują 7000 USD i trzeba je napędzać normalnym wzmacniaczem na wyjściach głośnikowych. Poza tym zdaje się nie są zbyt wygodne, co daje sumarycznie znacznie większy stres dla nabywcy. Natomiast o Crosszone można powiedzieć najprościej, że one grają całkiem inaczej niż reszta słuchawek. Temu trzeba poświęcić sporo czasu na odsłuch i sporo refleksji na ocenę. To nie jest tak ot – założyłem, usłyszałem więcej szczegółów albo mocniejszy bas, to znaczy że te słuchawki są lepsze. To jest zbyt kompleksowe, by tak to oceniać. I nie musi się podobać. Musu nie ma. Ale to jest inne i to jest wybitne. To może być nawet dla konkurencji przytłaczające. Ale pod warunkiem detalicznego źródła, bo ono jest tym słuchawkom bardzo potrzebne.

          1. Calik Jakub pisze:

            Na pewno sprawdzę, ciekawi mnie tylko czy będą mieli w Nautilusie jakiś ciekawszy tor który się z nimi spasuje. Wszystko do sprawdzenia.

  10. AAAFNRAA pisze:

    Nautilus to m.in. Accuphase, Ayon, Leben, Phasemation… coś wybierzesz 🙂 No i Panowie potrafią doradzić. Lepiej chyba trafić nie możesz.

  11. gość44 pisze:

    „Crosszone CZ-1”

    To kiedy część 2 🙂

    1. PIotr Ryka pisze:

      Właśnie wyszła. W recenzji MrSpeakers.

  12. Stefan pisze:

    A jak sobie HA-3 z nimi dawał radę wysterował czy nie do końca i jednak trzeba coś mocniejszego.
    Sprawdzałeś może Piotrze na iCANie ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      iCana PRO nie mam, więc nie sprawdzę. Ayon HA-3 daje radę bez najmniejszego problemu i grały z nim rewelacyjnie. Ten wzmacniacz jest bardzo mocny, wysterowuje nawet HE-6.

  13. Stefan pisze:

    No to wypadałoby posłuchać tych cudaków:)
    A z HA-3 to chodziło o brumik, czy się pojawia, ale przy ich skuteczności pewnie jest ok.
    A te Sylvanie to jakie mają pochodzenie ? Zastanawiam się co mogłoby najlepiej pasować.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Sylwanie mają pochodzenie od samego Ayona. Po krytyce z takim przyszedł drugi raz. Brumik też teraz ma słabszy i z Crosszone nie przeszkadza.

      Najlepsze 12AU7? Na przykład coś takiego:
      http://tubes-store.eu/pl/ecc82-12au7-5814a-6189-cv4003/273-Para-ecc82-12au7-Mullard-box-plate.html

      1. PIotr Ryka pisze:

        Odnośnie tego brumu, to dobrze stawiać części wzmacniacza na osobnych półkach, jak najdalej jedną od drugiej.

  14. Stefan pisze:

    Dzięki za info napisałem do tubes-store ale nie odpowiadają.
    Czyli te Sylvanie są polecane przez Ayona, dopytam uźródła.
    Niestety brumik na Utopiach jest nawet w odległości trzech półek czyli
    maksymalnie na ile pozwala kabelek:(

    1. PIotr Ryka pisze:

      Na Utopiach będzie. Są bardzo czułe i coś w samym wzmacniaczu musiałoby zostać zmienione, by się nie pojawiał. Niech Hirt się postara – ma się za takiego mistrza, to niech się wykaże. To zawsze jest do zrobienia, pytanie tylko o koszty. W razie czego można wzmacniacz podesłać do mnie, może udałoby się coś z tym zrobić. Sylvanie są na pewno lepsze od rosyjskich czy chińskich lamp, ale na pewno da się jeszcze dużo lepiej. Sklep z linku jest, o ile wiem, jednoosobowy, tak więc cierpliwości.

      1. Stefan pisze:

        Jest już odpowiedź, zobaczymy.
        Swoją drogą ciekawe czy daliby radę zrobić z HA-3 końcówkę mocy, czyli pominięcie
        sekcji regulującej, np. przez dodanie dodatkowych gniazd. Niestety na max głośności
        słychać też zakłócenia i może to nie najlepszy pomysł.

        1. PIotr Ryka pisze:

          W każdym razie życzę powodzenia z lampami i z brumem.

  15. Michal Pastuszak pisze:

    Z opisu bardzo ale to bardzo przypominaja mi to co uslyszalem (z dobrze napedzonych) Abyss 1266. Owszem, takie Utopie sluchane rownolegle wypadaly znakomicie (choc fortepian wydal mi sie lekko zmatowiony i pozbawiony masy, nawet wzgledem kilku tanszych sluchawek), ale wciaz brzmialy jak 'normalne’ sluchawki, tylko ze wysokiej klasy.

    Abyss brzmialy jak nic innego, bily ciezarem/masa swojego brzmienia LCD2/3 o cala klase, a byly przy tym bardziej rozdzielcze, wyraziste w rysowaniu instrumentow. Ich bas potrafil byc tak trojwymiarowy jakbym sluchal kolumn, daleko poza glowa i bylo go doslownie 'widac’ (kontrabas przykladowo), a to potegowalo realizm calosci, bo ich scena wazyla 'tony’ gestego powietrza, czyli wiecej muzyki sie nam ukazywalo.

    Jedyny i zasadniczy minus to ergonomia (oraz dobor wzmacniacza, ale to banal), chyba nie do przeskoczenia dla mnie, sluchawki sa zwyczajnie siermiezne i za ciezkie, no chyba ze ktos lubi siedziec jak na spowiedzi.

    Generalnie to jedyne nauszniki ktore mnie faktycznie zainteresowaly ostatnimi laty.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Mam w domu dożo wybitnych słuchawek, wystarczy sięgnąć ręką. Nie mówię o K1000, bo te tylko z normalnym wzmacniaczem i hałas na cały dom, ale pozostałe z Crosszone nie wytrzymują porównań. One się jeszcze bardziej rozegrały, poprawiły bezpośredniość kontaktu, a ilością brzmień, wagą dźwięku i jego nasyceniem biją każde wyraźnie. Do tego są bardzo wygodne. Jedyna wada – z mocowego pikusia nie zagrają. Abyss niestety nie słyszałem, jednak żadne normalne poza K1000 nie zagrają oboma kanałami w każdym uchu, a to wyraźnie słychać i reszta zaczyna wymiękać. Pewnie każdy odbierał to będzie nieco inaczej, ale dla mnie te Crosszone to rewelacja. Brzmią na swój sposób, ale w moim odczuciu lepiej. Poza tym nie ma lepszych do poprawy zbyt ostrego czy odchudzonego brzmienia.

  16. Michal Pastuszak pisze:

    Musze sobie zorganizowac odsluch tych japonskich nausznikow bo taki dzwiek mnie wlasnie pociaga, zwlaszcza w komfortowym opakowaniu.Nie wspominajac juz ze sa o polowe tansze od Abyss. Przypuszczam tez, ze z czasem ich gora/przekaz otworzy sie jeszcze bardziej (jak to bylo z Twoimi E9).

    Jeszcze jedne nauszniki z obecnej produkcji, ktore maja technologie mieszania kanalow to ostatnie AKG N90Q, niestety nie slyszalem (ich oficjalna cena to 1300£).

    1. PIotr Ryka pisze:

      NQ90 słuchałem dwa razy na wystawach – kompletne fiasko. Crosszone rewelacja, tylko długo się wygrzewają i potrzebują detalicznego, dynamicznego źródła oraz mocnego wzmacniacza.

      1. Potwierdzam spostrzeżenia o N90Q, liczyłem na świetne słuchawki z wyciszaniem szumów do samolotu, niestety duże rozczarowanie.

  17. navigator pisze:

    Można by prosić o: 1) krótkie porównanie do HD 800S (tych drugiej generacji; zwłaszcza w kontekście wielkości sceny) 2) Czy taki Chord Hugo dalby radę je napędzić Pan zdaniem…? Pozdrawiam

    1. PIotr Ryka pisze:

      Hugo dałby radę. Tak mi się wydaje. Brzmieniowo względem HD 800S obfitsze, inne w odbiorze, oferujące więcej dźwięków. Scena o wiele bardziej wypełniona, tak więc nie oferująca raczej swego rodzaju „pustej wielkości”. Także mniej dosadne a bardziej melodyjne.

      1. navigator pisze:

        Dziękuje – dopytywałem się, bo ze względów mieszkaniowo-życiowych nie będę miał możliwości posiadania zestawu stereo. Szukając „zamiennika” kolumnowego, myślałem, że najbliżej temu HD800S (plus może wzmacniacz z funkcją matrix lub inaczej: crossowaniem kanałów). Rozumiem jednak że owe Crosszone są tej idei „zamiennika” o wiele bliżej i dają lepsze wrażenie kolumnowego odsłuchu niż normalne słuchawki połączone z takim wzmacniaczem? Jeszcze tylko jedno – czy jednak ich melodyjność nie oznacza koloryzacji dźwięku wobec tego, co na źródle CD? Jeśli miałby Pan czas na odpowiedź, byłbym bardzo wdzięczny; pzdr

        1. PIotr Ryka pisze:

          Bliskość brzmienia kolumnowego u Crosszone jest daleko większa niż u normalnych słuchawek wspieranych wzmacniaczem z krosowaniem kanałów. Nie mam co do tego wątpliwości. Jedynie płyty nagrane systemem binaural mogą dać podobne wrażenia, ale takich niemalże nie ma.

          Dźwięk Crosszone nie jest podkolorowany, natomiast wymagają możliwie szczegółowego, wyrafinowanego brzmieniowo źródła. Na brak muzykalności są zaś wyjątkowo odporne.

  18. Stefan pisze:

    Piotrze pytanie jak Crosszone wyglądają pod kontem wygrzewania, długo nabierają właściwej formy.
    Duża jest różnica od nówek do finalnego dźwięku, jakie zmiany, czy bas na początku jest lekko poluzowany?

  19. Milvarecon pisze:

    Panie Piotrze,
    Zastanawiam się czy Hegel HD30 w roli przetwornika byłby dobrym towarzyszem dla tych słuchawek?
    Oczywiście tak czysto teoretycznie.
    Hegel tworzy świetną scenę co w tych bardzo przestrzennych słuchawkach mogłoby wyjść na plus, tylko czy nie byłoby zbyt gęsto?
    Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Teoretyzowanie w przypadku sprzętu audio może być jedynie etapem najwcześniejszej selekcji. Być może Hegel byłby dobry, ale prawda zweryfikowana jest taka, że jedynym wzmacniaczem, z którym słyszałem te słuchawki grające naprawdę popisowo, był Octave V16

      1. Milvarecon pisze:

        Dokładnie na etapie wstępnej selekcji się znajduję, stąd moje niezbyt zjadliwe pytanie.
        Psia krewka – cholernie trudne nauszniki do napędzenia. Przyznam szczerze, że cena Octave V16 delikatnie mówiąc mnie zniechęciła do dalszego teoretyzowania.
        Chyba jednak wybiję sobie z głowy te słuchawki, podobnie jak zrobiłem w przypadku SR-009, których dobre napędzenie stoi na granicy nieporozumienia.
        Jednak zwrócę się w kierunku Final Audio D8000 lub Grado PS2000e, które napędzić można nieporównywalnie łatwiej.
        Dziękuję Panie Piotrze za odpowiedź, życzę samych sukcesów.

  20. johnlemon pisze:

    https://www.audiophile-heaven.com/2019/01/gentle-art-of-listening-crosszone-cz-1.html ,ciekawie wyglada kwestia napedzania, calkowicie odmienna od opinii.

  21. Janusz pisze:

    Kiedy Panie Piotrze można się spodziewać recenzji Crosszone CZ-10? A może już Pan jest po pierwszych odsłuchach i uchyli rąbka tajemnicy czy różnica jest duża względem CZ-1? Jeśli dobrze rozumiem, to przestrzeń tych CZ-1 polega na czymś w rodzaju nadania zwykłym nagraniom cech nagrań binauralnych?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Recenzja CZ-10 jest już napisana i czeka jedynie na oprawę graficzną. Na pewno ukaże się w najbliższych dniach. Tam wszystkie odpowiedzi, a ewentualne wątpliwości będziemy wyjaśniać w komentarzach.

  22. Alucard pisze:

    Co z recenzją GS3000e Grado? Będzie po nowym roku?

    1. Piotr Ryka pisze:

      A skąd mnie to wiedzieć? Dopóki ich dystrybutor nie ściągnie, dopóty recenzji nie będzie. A nie ściąga – na AVS nie było i powiedziano mi, że nie wiadomo kiedy ściągną. I czy w ogóle.

  23. Alucard pisze:

    Bardzo nieładnie z ich strony.

  24. Jan Laron pisze:

    Kupilem w 2018 Sluchawki Crosszone cz1. Dzwiekowo cudowne. Niestety przed kilkoma miesiacami delikatna skora na palaku zaczela pekac i gabka wychodzic… Niepowazne. Wstyd… Niestety moj lokalny, (Izraelski ) distributor chyba przez covida zamknal sklep. Napisalem 2 razy do firmy (+ zdjecia) i nawet nie raczyli odpowiedziec…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przykre. Na pewno tak być nie powinno. Polski dystrybutor działa, można do niego napisać, może coś pomoże – jemu chyba odpiszą.

  25. Jan Laron pisze:

    No i tym razem happy end. Udalo mi sie wkoncu zlapac dystrybutora i przed 2 tygodniami sluchawki wrocily z naprawy. Wlasnie koncze sluchac wszystkich utworow organowych Bacha w wykonaniu David Goode. Swietne !!

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cieszę się razem z Panem.

  26. Tichy62 pisze:

    Na blogu „Audiofanatyk” jes ciekawa recenzja …

  27. Andrew pisze:

    Dzień dobry Panie Piotrze, mam CZ-1 od kilku miesięcy. Uważam, że są to genialne słuchawki. Używam ich z kablem Forza Nori Hybrid (XLR). Czy wymiana kabla na srebro 5N – myślę o Argentum Extreme lub Lavricables (oni nawet mają w ofercie kabel do Crosszonów) – poprawi jeszcze dźwięk CZ-1? Wydaje mi się, że gdyby dodać im więcej separacji i precyzji to wyszłoby tym słuchawkom na plus.
    Pisał Pan, że one się z czasem rozegrały lepiej. Czy może Pan ocenić po jakim czasie?
    Mi się wydaje, że trochę lepiej grają niż w momencie zakupu, ale ja nie słucham ich bardzo często, więc może jeszcze potrzeba czasu. Kabel Forza też ponoć potrzebuje ok 200h na wygrzanie (wg producenta).
    Pozdrawiam serdecznie

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Odnośnie srebrnego kabla, to naprawdę nie umiem doradzić. Srebro zachowuje się różnie, na ogół za nim nie przepadam, ale są od tego zdecydowane wyjątki. Ktoś kupił do tych słuchawek Tonalium i był bardzo zadowolony, a jak wypadnie Argentum – nie wiem. Co do wygrzewania, to poprawa zwykle po kilkudziesięciu godzinach, stan ostateczny w przedziale 200 – 1000 godzin. Jak było u Crosszone, nie pamiętam.

      1. Andrew pisze:

        Dziękuję za odpowiedź Panie Piotrze

    2. Sławek pisze:

      He he he!
      O Argentum Extreme do Crosszone nie Pan zapomni. Po prostu dlatego, że Pan Ryszard Szafraniec nie wierzy, że słuchawki mogą być podłączone w taki sposób jak wymaga tego Crosszone. Ja zamówiłem u niego Argentum Extreme do moich Crosszone CZ-10, a wyszedł mu kabel nadający się do Quad ERA-1 czy HiFiMan HE-1000se, które to jedne i drugie też posiadam (Quady aktualnie w recenzji o Pana Piotra). Kabel odebrałem i gra świetnie i co ciekawe jest ciut mniej „wysokokotonowy” niż z Tonalium – mówię o przypadku z HE 1000se, a do tego bardzo przyjazny w użytkowaniu, wiotki leciutki, dobrze się układa i kompletnie nie mikrofonuje. Ale Pan Ryszard do Crosszone nie zrobi, no chyba, że się „nawrócił”.
      Co zaś do Lavricables – mam w szufladzie, używałem z moimi HiFiMan HE-6. Kabel ekstremalnie wysokotonowy, rozjaśniony i bardzo kruchy, łamliwy. Pierwsza naprawa – Łotysze wzięli 50€, bo się uparli, że kabel był zagięty, choć nie był. Potem jeszcze ze 4 razy naprawiałem, na szczęście końcówki w starych HE-6 są tego typu, że można to było zrobić bez lutowania. I w końcu dałem sobie spokój. Co jak co, ale słuchawkowych Lavricables nie polecam. Choć pomiędzy przedwzmacniaczem, a końcówką mocy mam kable Lavricables na mini xlr – standard ACSS Audio-gd i OK. Grają lepiej niż oryginalne Audio-gd i lepiej niż FAW.

      1. Andrew pisze:

        Bardzo dziękuję za ten opis. Myślę, że jak zdobędę schemat kabla do CZ-1 i prześlę Panu Ryszardowi
        to wtedy podpytam. Napisałem tylko CZ-BC15XLR4 XLR4 (1:L Hot 2:L Cold 3:R Hot 4:R Cold) x 1 i powiedział, że wie o co chodzi. Info wziąłem ze strony Nautiliusa.

        Zamówiłem „zwykły” kabel Argentum Extreme do GL2000 i zobaczę jak wpłynie na brzmienie (za ok 2 tygodnie)
        Dziękuję za ostrzeżenie przed Lavricables.

        1. Sławek pisze:

          Aha, i jeszcze w uzupełnieniu – Lavricables nie dają gwarancji na swoje produkty W OGÓLE. Taka informacja nawet jest na ich stronie internetowej.
          „There is no warranty on the cables as such” https://www.lavricables.com/services/

        2. Sławek pisze:

          Jak Pan Ryszard zrobi Panu kabel do Crosszone, to ja u niego też taki kabel zamówię.

          1. Andrew pisze:

            Panie Sławku. Mam dla Pana wiadomość odnośnie kabla Argentum do Crosszonów.
            Prosiłbym o kontakt mailowy na adres „kropka.malpa(at)gmail.com”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy