Recenzja: Cowon P1 Plenue

Odsłuch cd.

Sloty micro-USB oraz micro-SD kryją się nie pod taką znowu micro klapką. A nieopodal czai się mini-jack.

Sloty micro-USB oraz micro-SD kryją się nie pod taką znowu micro klapką. A nieopodal czai się mini-jack.

OPPO PM-3

Ten opis jest przeniesiony częściowo z ich recenzji, a przytaczam go po to, by nie trzeba było się za nim uganiać.

Wielowarstwowe membrany OPPO posiadają wybitne predyspozycje do szczegółowego i dokładnego obrazowania. A przy tym ich dźwięk, podobnie jak u Sony, udanie okazuje się łączyć walory analityczne z muzycznymi. Szczegóły bardzo dobrze się eksponują, a jednocześnie nie dążą do dominacji. Prawidłowo siedzą w przekazie jedynie go wzbogacając, bez czynienia analitycznym. Oprócz tej analityczności wtopionej w muzykę popisywały się małe OPPO bardziej do wysokiej klasy systemów głośnikowych zbliżonym obrazowaniem dynamicznym, różnorodnością dźwięków i wyczynami na skrajach pasma. W ramach tego ich soprany całkiem nie pozwalały myśleć o ograniczeniach, będąc jednocześnie obfitymi, znakomicie dźwięcznymi i bez śladu cech ujemnych. Były tak samo jak u Sony zaakcentowane, ale wciąż dość naturalne i niewymuszone. Nie pchały się, nie stanowiły krzykliwej dominanty, a jednocześnie wszędzie były obecne, spontaniczne i zawsze przyjemnie wzbogacając muzykę. Ujmowały dźwięcznością i wykończeniem, jakiego nie ma niejeden tor za duże pieniądze. Tego samego rodzaju przyjemność dawały partie basowe; także bardzo obecne, ale nie oderwane, tylko swym własnym światem wzbogacające spektakl. Mocno się akcentujące, z wyraźnie zaznaczoną akustyką bębnów a nie samym w nie biciem, z bardzo też dobrą, podkreśloną rytmiką.

Wyraźne rozłożenie akcentów na osobne soprany, średnicę i basy – w sensie trzech bardzo dobrze i różnorodnie składających się na całość popisów – było u OPPO spośród dotąd porównywanych zdecydowanie najbardziej widoczne, co pozwala je nazwać najbardziej podobnymi do stylu głośnikowego, gdzie za poszczególne zakresy odpowiadają osobne głośniki, tworząc lepszą całościowo dźwiękową budowlę. Teoretyzuje się wprawdzie, że najlepszy byłby jeden głośnik idealny obsługujący całe pasmo, ale ideały są raczej nie z tego świata, a w efekcie zdecydowana większość słuchawek, posiłkujących się właśnie pojedynczymi głośnikami, zostaje daleko w tyle za wielogłośnikowymi kolumnami. Nie chcę przez to powiedzieć, że w związku z tym OPPO były zdecydowanie najlepsze, ale pod tym względem najbardziej popisowe były niewątpliwie. Od wcześniej słuchanych grały też nieco jaśniej, a przede wszystkim najbardziej przejrzyście.

Natomiat sam Cowon może się skryć w gustownym kaftaniku.

Natomiat sam Cowon może się skryć w gustownym etui.

Przejrzystość to niewątpliwie ich drugie imię i w tej mierze także oferują popis. Medium tu całkowicie znika, zastąpione przez transparencję; nie zaznaczając swej obecności ani żadnym zgęszczeniem, ani brakiem przejrzystości, ani dotykiem ciepła. Znika – i całe pole oddaje dźwiękom. A dźwięki te, poza wymienioną już różnorodnością, bardzo dobrą dynamiką i właśnie zawieszeniem w przeźroczu, mają jeszcze jedną cechę wnoszącą duży wkład do specyfiki tych słuchawek. Ta cecha to lekkie podbarwienie sopranami średnicy, czyniące ludzkie głosy wyraźniej artykułowanymi, bardziej też transparentnymi i w odbiorze poczytywanymi jako bardziej młode i rześkie. Tu zarysowało się więc podobieństwo do Sony a przeciwieństwo do Grado, które bardziej wypełniają, dają wykonawców bliżej stojących a nacisk kładą na melodykę bez żadnego podnoszenia tonacji. Przeciwnie – nieco ją obniżają.

Krok czy dwa dalej ku takiej podostrzającej się wyraźności i mielibyśmy u OPPO do czynienia z przekazem wyraźnie ukierunkowanym na analizę, ale tak się na szczęście nie dzieje. Słuchanie z Cowona plików wysokiej gęstości za ich pośrednictwem najbliższe było treściwego realizmu z wzorca głośnikowego, dalekie natomiast od relaksu i uspokojonej koherencji pasma.

OPPO PM-2

Numerek przy nazwie te PM-2 niższy mają, ale oznacza on wyższą jakość; najwyższą nawet, jako że od szczytowych PM-1 brzmieniem się nie różnią. A już w recenzji przenośnego wzmacniacza OPPO HA-2, jak również przy paru innych okazjach, zdążyłem napisać, że jakość tych PM-2 jest rewelacyjna, wręcz patrosząca wszystkich spoza najściślejszej elity. Nie inaczej było z Cowonem Plenue i raz kolejny słabsi zostali zmieceni. Można to było usłyszeć natychmiast, pojedynczą muzyczną frazą, wszakże pozbieranie odmienności w racjonalnie przedstawioną całość wcale nie okazało się łatwe.

Cowon_P1_Plenue_017_HiFi PhilosophyZacznę może od tego, że wszystko było naturalniejsze. A nawet tego rodzaju, że pytania o jakość już nie padają, bo rozumie się samo przez się, że jest znakomita. Dominowała bezpośredniość, muzykalność i duża wielkość dźwięku. Nie było przy tym jakiejś określonej atmosfery – klubowej czy promenadowej – tylko czysta, pozostająca wyłącznie sobą muzyka. Fakt, grana właściwie w głowie, bez żadnego stawiania przed słuchaczem, ale to była jedyna przywara, o ile komuś takie granie nie odpowiada. (Mnie nie przeszkadza.) Cała reszta to był popis. Duże dźwięki pozostające kwintesencją muzykalności zdecydowanie bardziej niż u poprzedników się rozpościerały, a więc o wiele bardziej były autentyczne. Nie jak naskrobane rysikiem małe znaczki na muzycznym fresku, tylko takie pełnowymiarowe, nośne, wszystko obejmujące. A przy tym tak dobrze zbudowane co do postaci i temperatury, że w sposób oczywisty prawdziwe, nie nasuwające żadnych uwag ani pobocznych skojarzeń. Wszystko tu okazało się muzyką, bo wszystko tak dokładnie zostało złączone, że śladu nie było żadnego zszycia, łączenia, porozrzucanych po paśmie właściwości. Żadnych też silnych kontrastów poza jedynie skokami dynamiki; żadnego również ostrego światłocienia albo sztucznego rozdrabniania dźwięków. Wszystko duże, super poprawnie zrobione i przeniknięte na wskroś muzyką. Ciepłe, nośne z podtrzymaną frazą a bez sztucznego pogłosu – po prostu jak żywe. Ta muzyka żyła, a postać poszczególnego dźwięku była bez przesady mistrzowska. Tak grają systemy kosztujące wraz z okablowaniem kilkadziesiąt tysięcy minimum – i to takich dobrych kilkadziesiąt. A jeszcze się trzeba solidnie naszukać, żeby naprawdę były tak dobre. Dominowało przy tym całościowe wrażenie, że siedzimy w samym sercu muzyki i że tak jest prawdziwa, że żadne techniczne uwagi nie są nikomu do niczego potrzebne. Fortepian dawał prawdziwy popis, a jedyne skojarzenie pojawiało się takie, że gra to zdecydowanie lepiej niż poprzednio z wcześniejszymi słuchawkami. Bardzo lepiej.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Cowon P1 Plenue

  1. Stefan pisze:

    Cóż Piotrze wypada mi tylko dodać że z Edition 5, P1 też gra pięknie jedyne do czego można by było mieć zastrzeżenia to ilość basu
    jeżeli ktoś go nie lubi bo jest go dużo, ale za to bardzo dobrej jakości.
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, rzeczywiście – bardzo dobrze to grało. Ogólnie bardzo udany odtwarzacz.

      1. Stefan pisze:

        Jedyne które mi do niego nie bardzo pasują to AKG K701, nie modowane.
        Niestety nie mam już SR60i, ale z pamięci to bardzo równo grające słuchaweczki w swojej cenie jedne z lepszych,
        gdyby jeszcze ta wygoda, to były by chyba najlepsze w tej cenie.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Mam te najstarsze SR60, jeszcze bez „i”. Mają już kilkanaście lat, a wciąż świetnie grają.

          1. Stefan pisze:

            Podobno te nowe z 'e’ są jeszcze lepsze, ale nie słuchałem także nie mogę potwierdzić.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Oby. Byłoby rewelacyjnie.

  2. Zydek pisze:

    Cowon gra też znakomicie, od dziwo z Sennheiser’ami HD650, ale będę musiał sprawdzić zalecane tutaj zestawienie z Grado SR60. To naprawdę zacne brzmienie, jak na urządzenie przenośne i nie ma się czego wstydzić wśród urządzeń stacjonarnych. Sprawdzałem m.in. z odtwarzaczem Trigon Recall, czy Linn’em Classik, co prawda Trigon gra ciut dostojniej, barwniej, gęściej, ale nie jest to różnica klas. Linn to już nie ten poziom, wyraźnie słychać jego niski poziom. Przy wykorzystaniu urządzenia jako DAC przez USB, ta różnica zdecydowanie się skraca, szczególnie jeśli za playera wykorzysta się MQN Player. Zaskakuje mnie ten postęp w jakości brzmienia jaki dokonuje się na poziomie miniaturyzacji urządzeń. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję, za jak zwykle ciekawą recenzję.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Grado SR60 zagrają łagodniej, ale HD 650 na nieco wyższym całościowo poziomie. Tak sądzę, bo nie porównywałem.

  3. Lord Rayden pisze:

    Miałem okazję porównać Plenue P1 z AK120, oba bowiem odtwarzacze miałem w domu. P1 kupiłem okazyjnie w znakomitym stanie i postanowiłem zmienić odtwarzacz. Porównywałem więc oba sprzęty na moich słuchawkach, dodatkowo zabierając go na testy Focali CLassic i Pro z salonie Denona.

    I cóż się okazało. P1 to dobry odtwarzacz, niezły dźwięk ale nie jest zgodny z moimi preferencjami. Okazał się za ciepły. AK120, który już jest lekko ciepły, okazał się znacznie od P1 chłodniejszy. Szczególnie na PRO EQ. Poza tym bateria trzymała krócej niż 120tki – no cóż , display spory…

    Plenue powrócił w rodzinne pielesze a 120tka nadal wiernie mi towarzyszy…

    1. Piotr Ryka pisze:

      A na jakich słuchawkach to porównanie?

  4. Lord Rayden pisze:

    Focale Classic i Pro, Sennheiser Momentum Black i On Ear.

    Na razie zauważam, że AK120 jest chyba najbardziej przyjaznym DAPem dla wielu słuchawek. Nie zawodzi nawet na BD T70 250 omów. Słuchałem ostatnio AK 100 MK II. Zamiana 120 na nową setkę jest dla mnie nieopłacalna..

  5. Lord Rayden pisze:

    Niestety w domu P1 nie zdążył zetknąć się właśnie z BD T70. Jeden z moich forumowych znajomych chwalił to połączenie. T70 są jasne i ostre. Może P1 współgral by z nimi. Jednak taki DAP byłby dla mnie mało uniwersalny. W końcu na ulicę T70 nie wezmę.

  6. tommypear pisze:

    A jak by zagralo z lcd 2 ? Plus rapture.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinno dobrze.

      1. tommypear pisze:

        Echh gdy juz wybralem i zakupilem wzmacniacz teraz najwiekszy problem to dac. Dziekuje musze posluchac tego cowona.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dobrze będzie. Na pewno znajdzie się rozwiązanie.

          1. tommypear pisze:

            Tylko czy jest sens uzywania czegos strikte mobilnego stacjonarnie. Poszukuje dac-a tak w granicach 3/4 tys. Do wspolpracy z rapture i lcd2.

  7. tomoking pisze:

    Mam Plenue od 5 miesiecy.Po dlugim szukaniu sluchawek, ktore z tym sprzetem odpowiadaly by mi najlepiej skonczylem u Ultrasone Signature Pro. Nie zamierzam niczego zmieniac . Jestem na prawde zadowolony.

  8. Introverder pisze:

    Ciekawe czy AK Kann trafić może w moje gusta.

    Ogólnie z DAP-ów czuję, że może najbliżej mi do szkoły Astell & Kern, ze względu na sporą wierność brzmienia jak sądzę przynajmniej niektórych modeli – jak np. AK300, bo np. Cowony grają muzykalnie, ale skoro P1 mi się nie spodobał (dźwięk pływa i to jakoś zaburza mi harmonię i brzmienie), to pewnie Cowon Plenue 2 nie ma co sprawdzać?..

    QP2R przepadł dla mnie (przesadzili i jest to przemulone jakieś dla mnie), DX200 to w ogóle nieporozumienie. AK70 to taka zabawka dla mnie.

    A AK300 mam na testach (łącznie z AMP-em dedykowanym). Gra czuję wiernie, ale brakuje mi większego formatu dźwięku, sceny, lepszej rozdzielczości i fajniejszego wypełnienia i może mniejszej szorstkości i czuję, że AK300 brzmi dopiero dobrze z AMP – bez brzmi dla mnie fałszywie, a to zmniejsza opłacalność takiego rozwiązania.

    Więc zastanawiam się czy AK Kann może mi to zapewnić czego brakuje mi w AK300, no i większej klasy dźwięku.

    Słuchawki to zasadniczo Sonorousy 6, HE400S zostały przez S6 chyba wysłane na emeryturę :).

  9. Introverder pisze:

    Przepraszam za 2 takie same pytania pod 2-ma wątkami, ale zwyczajna złośliwość rzeczy martwych a raczej może moje roztrzepanie, w wątku o Kannie (recenzja AK Kanna na hifiphilosophy) miało być właściwe zapytanie, ale się zagapiłem itp.

  10. Rafał pisze:

    Panie Piotrze, jak Pan sądzi – czy Cowon P1 Plenue zgrałby się dobrze z Audio-Technica ATH-AD2000X? Lubie dźwięk przestrzenny, z odsuniętym pierwszym planem, bardziej głębię, niż szerokie granie (a najlepiej obie te cechy łącznie), napowietrzony, płynny, nasycony i szczegółowy. Wciąż nie mogę trafić na odpowiedniego partnera dla tych słuchawek.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinien zagrać, bo Audio-Technica jesz przestrzenna i szczegółowa, a Cowon muzykalny, z dobrym wypełnieniem i szeroką paletą barwną. Trzeba mu tylko dać trochę czasu na wygrzanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy