Recenzja: Chord Hugo

Budowa i technologia

I kto by pomyślał, że w tym niewinnie wyglądającym opakowaniu czai się jedno z największych audiofilskich odkryć ostatnich lat.

I kto by pomyślał, że w tym niewinnie wyglądającym opakowaniu czai się jedno z największych audiofilskich odkryć ostatnich lat.

   Chorda Hugo na pewno nie pomylicie z innym urządzeniem, co najwyżej z jakąś zabawką. Bo wygląd ma zabawkowy, zdecydowanie rozweselający. Debiutował w wersji białej, a teraz dołączyła też czarna; i taką właśnie do testu otrzymałem. Ma formę niewielkiego pudełka, ale jak na urządzenia przenośne stosunkowo dużego, z grubsza wielkości pełnowymiarowego męskiego portfela. Obudowę ma to pudełko z metalu – nawet z lotniczej klasy aluminium – ale polakierowaną w taki sposób, że pomylenie go z plastikiem jest całkiem możliwe. A plastik przywołuje się sam, bo w tej obudowie pokazują się kolorowe oczka, a nawet duże oka, w dodatku podświetlane. Przypomina to zatem bez żadnego naciągania zabawkę w stylu migotek dla malucha, bądź kolorowe iluminacje z dyskoteki; takie też dla nowego narybku, ale już podrośniętego, tańcującego. A jeszcze nie koniec na tym, bo te światełka zmieniają kolor – i to jest prawdziwy gwóźdź programu. Migają jak przy wejściu na arenę cyrkowców i informują tymi zmieniającymi się kolorami o najróżniejszych rzeczach – o zmianie próbkowania pliku, o stanie naładowania baterii, o podpięciu czegoś w aktywne wejście, o użyciu procesora przestrzennego, a także o zaaplikowanym stopniu wzmocnienia. Najbardziej zaś tęczą kolorów częstują podczas kręcenia gałką potencjometru, która ma też postać świecącą, plastikową, kulkowatą, jak nos klauna żartobliwą. Małe jest to pokrętło i schowane w obudowie, a kręci się dość opornie i niezbyt wygodnie, bo jest właśnie za małe. Za to podczas kręcenia intensywnie zmienia barwy, samym aktualnym kolorem informując o swojej pozycji. Powyżej albo poniżej niego (zależnie od orientacji) znajduje się duże, przeźroczyste okno, a za nim trzy lampki na środku i jeszcze dwie po bokach. Te po bokach świecą biało i są chyba po nic, a te środkowe są z misją. Całkiem środkowa informuje o gęstości granego właśnie pliku i świecić może na dziewięć łącznie sposobów, to znaczy w dziewięciu barwach dla dziewięciu częstotliwości. Jedna po jej boku zeznaje o sile wzmocnienia, świecąc na niebiesko gdy jest ono maksymalne, a druga informuje o użyciu przestrzennych filtrów krosujących, a ściślej jednego o trzech zakresach, z których maksymalny jest również deklarowany błękitem. Filtr uprzestrzenniający może być także wyłączony, a wówczas lampka gaśnie, a potem przy czerwonej działa najsłabiej (czerwieniąc się zapewne ze wstydu), mocniej już wraz z diodą zieloną, i dopiero na koniec pełnię swojego działania oznajmia barwą niebieską. Tak więc kolor niebieski okazuje się Chordowi kojarzyć jednoznacznie z maksymalizmem, czyli zapewne z niebem. Dość jednak żartów. Chord wie co robi. Kolor niebieski oznacza u niego maksimum, ponieważ oznakowania kolorystyczne kroczą tu zawsze zgodnie z widmem barwnym promieniowania elektromagnetycznego. Czerwony jest więc u podstawy, a błękit i fiolet na szczycie. Na niebiesko świeci w tej sytuacji indykator próbkowania kiedy wynosi ono 192 kHz, a że urządzenie oferuje także obsługę próbek 352,8 oraz 384 kHz, dostajemy od nich narastającej intensywności odcienie fioletu. Hugo ma w repertuarze również obsługę plików DSD, dla których pojawia się już kolor spoza skali, mianowicie perłowy.

Panie i Panowie Audiofile - Chord Electronics Hugo.

Panie i Panowie Audiofile – Chord Electronics Hugo.

Kiedy dodać, że podłączenie czegoś w aktywne wejście także jest oznajmiane zmieniającym barwy w zależności od przyłącza osobnym dużym oczkiem w jednym z rogów (nominalnie chyba prawym górnym), to w sumie, niezależnie od stojącej za tym pewnej logiki, dostajemy barwną kakofonię w cokolwiek pajacowatym stylu, ale na pewno uwalniającym od zadęcia. Mnie się te kolorystyczne brewerie na kanwie widma elektromagnetycznego niespecjalnie podobały, ale żonie na przykład owszem, tak więc rzecz gustu. A uwalnianie od zadęcia jak najbardziej się przyda, bo urządzenie kosztuje 8500 złotych.

Ktoś na widok tej zabaweczki usłyszawszy cenę mógłby dostać zawału albo ataku śmiechu, a sam byłem uprzedzony, tak więc naturalna reakcja mnie ominęła.

Nacieszywszy wzrok kolorkami i rozdarłszy szaty nad ceną, możemy się zabrać za sprawy techniczne. A one do ceny tej z miejsca nawiązują, bo jest ona niewątpliwie swędząca, z czego producent zdaje sobie sprawę. W Anglii to 1400 funtów, a więc nawet tam nie w kij dmuchał. Drapie nas zatem i czochra nasz producent-dobrodziej zapewnieniami, że taka cena, to doprawdy nic wcale, bo urządzenie jest, proszę ciebie, high-end czystej wody i jak się je kupi, to pełnia szczęścia, absolutne zadowolenie i całkiem jakby mieć DAC stacjonarny za rzeczywiście bankową forsę, taki na maksa. Wtórują temu zawieszone na jego stronie recenzje, według których te 8500 to i tak dobra okazja, bo innego tej klasy przetwornika, wraz w dodatku z najwyższej klasy słuchawkowym wzmacniaczem, na pewno za te ani pobliskie pieniądze nie nabędziemy. No i w ogóle – Ach! Och! Cud-mód-ultramaryna – a że faktycznie na niebiesko to świeci – więc kto wie, może racja?

Na razie mamy kolorowe światełka, cenę jak afrykański bawół i ergonomię średniawą, bo urządzenie jak na przenośne jest spore, a potencjometr kręci się tak, że mógłby na pewno lepiej. Chord tłumaczy jego lokalizację chęcią umieszczenia nie na którejś z krawędzi, bo takie coś jest niewygodne, nie nadając się do kieszeni, a oporne kręcenie uwalnianiem od możliwości przypadkowego zgłośnienia, narażającego użytkownika na uszkodzenie słuchu. Znów stoi więc za tym pewna logika, ale oporności kręcenia w łatwość ona nie przemieni.

Wejść za to w pana Hugo możemy wygodnie, bo na wiele sposobów. Zwykłym wejściem USB, akceptującym jedynie próbkowanie 44,1 kHz, wejściem USB maksymalistycznym, które akceptuje wszystko co dotąd wymyślono, a także koaksjalnym i optycznym. Wyjść w dodatku jednocześnie na aż trzy pary słuchawek, bo jacki są aż trzy – jeden duży i dwa małe – i wszystkie jednocześnie można obciążyć. Zapewnienia o super DAC-ku poparte zostały parą wyjść RCA, a do tego, gdy zajrzeć do wnętrza, faktycznie nie ma tam jednej kości znanego producenta-specjalisty, tylko  procesory programowalne Xilinx Spartan-6 i Atmel.

Ktoś, kto nie jest w temacie może pomyśleć, że to jakiś żart - maleńka i świecąca wszystkimi odcieniami teńczy zabawka za 8500 złotych!?

Ktoś, kto nie jest w temacie może pomyśleć, że to jakiś żart – maleńka i świecąca wszystkimi odcieniami teńczy zabawka za 8500 złotych!?

Jak na to wnętrze rzuciłem okiem, od razu przypomniał mi się Audiobyte Black Dragon, który też tak skonstruowany DAC oferuje, tyle że zdecydowanie bardziej rozbudowany, stacjonarny. Kto od kogo ściągał, nie będę dochodził, ale fakt faktem – rozwiązania są u obu analogiczne. Dobry to w sumie prognostyk, bo Audiobyte grał z klasą.

Jako dodatek do Hugo dostajemy firmową ładowarkę, opatrzoną zastrzeżeniem, że innej stosować nie wolno, a także poradą, by nie używać urządzenia po całkowitym rozładowaniu wcześniej niż pół godziny po rozpoczęciu ładowania. Ładowanie to trwać ma około dwóch godzin, a więc wolniej niż u OPPO HA-2, ale aż cztery razy prędzej niż u wzmacniacza słuchawkowego Bakoon. A kiedy już zatankujemy prądu do pełna, będziemy mogli korzystać z popisów pana Hugo przez następnych dwanaście godzin. Producent zaleca jednak, by w miarę możności ładowarki nie odpinać, tylko trzymać urządzenie na okrągło pod prądem. Poza ładowarką dostajemy gumy, kabel optyczny oraz pendrive ze sterownikami, które można też ściągnąć z Netu. A przede wszystkim kable USB, o których piszę na końcu, bo chciałem o nich dwa słowa. Otóż są to kable „USB-micro – USB” oraz „USB micro – USB micro”, a więc nieco rozczarowujące, zarówno dlatego, że nie możemy w takim razie skorzystać z szerokiej i wciąż poszerzającej się gamy markowych kabli dla tego przyłącza, w dużej przewadze ograniczonych do bycia połączeniem „USB A – USB B”, jak i tego, że nie da się w tej sytuacji użyć iPurifiera, który naprawdę dużo potrafi i życia bez niego już sobie nie wyobrażam. Zakładam, że ma ten Hugo jakieś wynalazki czyniące sygnał USB lepszym nie tylko na samej przez wszystkich stosowanej zasadzie przyłącza asynchronicznego, ale samego lepszego kabla to nie zastąpi, a w wyższość tego co oferuje Hugo od iPurifiera powątpiewam. No ale może. Klasyczne okienko dla USB byłoby w każdym razie lepsze, jednak w urządzeniach do współpracy ze smartfonami się ich nie widuje, tak więc trudno mieć pretensje. Z drugiej strony Hugo ma być wyjątkowy i wystarczająco jest duży, by gniazdo USB typu B się na nim zmieściło, więc może jednak. Dodajmy, że umie też Hugo przyjąć sygnał przez złącze Bluetooth, tak więc naprawdę sporo umie.

Odnośnie słuchawkowego wzmacniacza, stanowiącego drugą połowę tortu, to mocy oferuje niewiele mniej niż standardowy stacjonarny, a dzieje się to przy dynamice rzędu 120 dB i zniekształceniach harmonicznych na poziomie poniżej 0,0005%. Szum własny wynosi przy tym zaledwie – 140 dB, z czego Chord bardzo jest dumny, a impedancja wyjściowa 0,075 Ohma. Opowiadając o tym wzmacniaczu producent skupia się przede wszystkim na jego umiejętności obsłużenia naraz trzech par słuchawek, na tym wyjątkowo niskim szumie własnym i na precyzyjnym potencjometrze cyfrowym oraz filtrach krosujących kanały, mających klasę studyjną.

Ale jak informuje nas już opakowanie, kolorowy zawrót głowy to nic innego jak indykator próbkowania...

Ale jak informuje nas już opakowanie, kolorowy zawrót głowy to nic innego jak indykator próbkowania…

Nie mówi natomiast niczego o zasilaniu, co nieco jest dziwne, zważywszy jaki z niego od zasilania specjalista, ani o samym mechanizmie wzmocnienia, o czym chyba należałoby wspomnieć. Zadowolić się w tej sytuacji musimy faktem, że procesor Xilinx Spartan jest narzędziem wyjątkowo potężnym, toteż pobierający od niego sygnał słuchawkowy wzmacniacz oparty na montażu powierzchniowym pracował będzie w komfortowych warunkach i wystarczy że niczego nie zepsuje, a już powinno być nieźle. Przekonajmy się.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

27 komentarzy w “Recenzja: Chord Hugo

  1. AAAFNRAA pisze:

    Zapowiada się ciekawa recenzja, ale akurat Trump gra z Binghamem, więc lektura musi poczekać 🙂

    1. FosteX pisze:

      ThX za artykuł.

  2. Maciej pisze:

    Taka kwota za rzecz wielkości paczki papierosów. To na prawdę ciekawy produkt choćby ze względu na ten fakt.
    Pełnowymiarowe DACe Chorda cenię i wiem że mają uzasadnioną dobrą opinię.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Muszę zaprotestować Chord Hugo jest większy od paczki papierosów. Prędzej jak pudełko krótkich cygar. A cygara – wiadomo – luksus.

      1. Maciej pisze:

        Słuchałem dziś Chord 2Qute. Zwracam honor. Zagrało to wspaniale. Przywołując wręcz skojarzenia z gramofonem przy plikach DSD.

  3. Mirek pisze:

    Panie Piotrze w jakim stopni ten przetworniki zbliza sie jakosciowo do najlepszego wzmacniacza sluchawkowego jakim jest cary 300b?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jak będziesz chłopie trollował, to cię skasuję i na co ci to. Nie umiesz się odzywać inaczej niż złośliwie?

      1. Mirek pisze:

        Przykro mi słyszeć tak słowa zwłaszcza od Pana, Panie Piotrze, nadal uważam ze cary 300b jest najlepszym wzm. sluchawkowym

        1. Piotr Ryka pisze:

          To napisz mi w takim razie Mirku, z jakimi lampami 300B i 6SN7 go używasz, żebym mógł prawidłowo się odnieść do twojego pytania.

          1. Mirek pisze:

            nie bede juz udzielał moich ekskluzywnych komentarzy, chwilowo jestem obrażony…

          2. Piotr Ryka pisze:

            Posłuchaj Cary, to ci przejdzie.

  4. Marecki pisze:

    Nie powiem, uśmiałem się deko : D
    Cary to Cary, i nie ma … we wsi! 🙂

    Widzę, że zacny ten Hugo, ale niestety też zacnie drogi. (i nie drogi, zależy jak spojrzeć)
    Fajnie że pojawiają się teraz na hifiphilosophy przenośne przetworniki.

    Kiedy zawita ifi ze swoim idsd micro?
    Na pewno byłaby to top trójka!

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      ifi zawita pewnie niedługo. Nie tak zaraz, ale w ciągu miesiąca powinien.

  5. Marecki pisze:

    Świetnie.
    Może uda się zaprzęgnąć itube-a do pomocy.
    Ponoć razem bardzo synergicznie to brzmi.
    Warto sprawdzić.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zobaczymy. Powinno się udać. Na razie przewiduję recenzję ifi retro. Zestaw jest już u mnie. To maksimum tego, co te ifi mogą zaoferować.

  6. Matek911 pisze:

    Witam. Gratuluję kolejnej udanej recenzji. Czytało się wyśmienicie . Chciałem również zapytać czy posiadane przez Pana (jak również przeze mnie od niedawna) Pandory są w stanie zagrać z Hugo na poziomie tych flagowców z testu? Mogę oczekiwać synergii w tym połączeniu? Chciałbym nabyć produkt Chord-a w najbliższym czasie . Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, Hugo i Pandory pasują.

  7. Matek911 pisze:

    Witam. Mam problem z Chordem Hugo ,a mianowicie kiedy podłączam go przez kabel usb (z pudełka) do smartfona to gra sam wzmacniacz z Hugo ,a gdy podłącze przez Jack – Jack (mini) to gra sam dac (tak myślę) jakiego kabla użyć żeby grał dac+amp (Hugo) + smartfon ???

    1. AAAFNRAA pisze:

      Hugo ma wejścia:

      1 x Optical TOSLink 24-bit/192kHz-capable
      1 x RCA coaxial input 24-bit/384kHz-capable
      1 x Driverless USB input 16-bit/44/48kHz-capable
      (designed for tablets/phones with no high resolution software)
      1 x HD USB input 32-bit/384KHz and DSD128-capable
      (phone/computer/tablet playback; driverless on Apple / Android)
      (Requires driver installation on Microsoft Windows machines)
      1 x A2DP/APTX Bluetooth 16-bit/44/48kHz-capable. Up to 5m range.

      To jak podłączasz wejście jack-jack? Do czego i w jaki sposób podłączasz Hugo? Tylko jako wzmacniacz słuchawkowy, czy włączasz go w tor audio jako DAC?

  8. Matek911 pisze:

    Jack-Jack to był czysty eksperyment.Ze zwykłym kablem USB brzmiało to trochę lepiej jak ze smartfona i wtedy pomyślałem ze to nie może tak słabo grać…wtedy podlaczylem kabel Jack-Jack i zostałem zasypany detalami. Struny gitary aż iskrzyły. Przejrzystość i dynamika. Moje źródło to smartfon z androidem. Wczoraj dowiedziałem się że potrzebuje kabla USB z OTG.

    1. Premiumsound pisze:

      Wczoraj otrzymaliśmy Hugo. Wygrzewa się, nie było jeszcze okazji na poważne testy. Jednak kompletnie nie rozumiem, tego co napisałeś. Podłączając Hugo po USB, według Ciebie Hugo wykorzystuje tylko wzmacniacz? Przecież DAC musi zamienić sygnał na analogowy… A po Jack-Jack dokładnie odwrotnie, wykorzystywany jest przetwornik w smartfonie, bo dostarczasz sygnał analogowy do Hugo. Wyjaśnij proszę.

  9. Matek911 pisze:

    Tak zgadzam się z tym co napisałeś. Jednak nie mam pojęcia co było przyczyną tego ,że tak pomyślałem może to że grał prosto z pudełka. Ostatnio na liczniku ma ok 50h i gra znacznie lepiej jak podczas pierwszych odsluchów. Tym razem czuje soczystość i radość ze słuchania muzyki. Obecnie poszukuje słuchawek idealnych do tego DAC-a i nie podjąłem jeszcze decyzji a za bardzo nie mam gdzie takiego sprzętu posłuchać. K812 czy Edition 5 Unlimited ? A może coś innego ? Liczę na pomoc w tej sprawie. Pozdrawiam

  10. Matek911 pisze:

    Pomożecie ludzie ?! ,) jak ktoś może opisać brzmienie Edition 5 z Chordem Hugo byłbym wdzięczny za te informacje.

  11. oma77 pisze:

    A jak autor porównałby dźwięk HUGO z Black Dragon / Burson Virtuoso? Czy to będą duże różnice czy raczej podobny poziom?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Bursona nie znam. Black Dragon i Hugo zbliżone poziomem.

      1. oma77 pisze:

        Czyli to bardziej rozpatrywalibyśmy kwestię potrzeby mobilności dla urządzenia. To duża wskazówka co do brzmienia. Dziękuję. Szukam rozwiązania do lampy Cayin A88T i monitorów Xavian XN 250. Chcę kupić DAC’a bo u mnie laptop + Tidal to źródło:)

  12. Mike Nee pisze:

    witam, jestem bardzo ciekawy, czy moglby Pan (lub ktos z czytelnikow) porownac brzmienie smoka z ktoryms z dwoch ponizszych produktow:

    1. DENAFRIPS ARES R2R DAC
    2. AUDIO GD NOS-19

    posiadam wzmacniacz M-Stage HPA-3B, ktory do tej pory wspolpracuje z Arcam irDAC i Oppo PM-2 (kablem zbalansowanym Noir Hybrid HPC) i chcialbym zmienic DAC na cos innego, bardziej rozdzielczego, z szersza scena, dajacego do Oppo mocniejszy, lepiej kontrolowany bas oraz lepiej trzymajacego wysokie tony w ryzach
    Hugo jest jednym z produktow, ktore rozwazam, obok Black Dragon i Oppo Sonica

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy