Recenzja: Calyx FEMTO

 Brzmienie: Po kablu USB

Z Beyerdynamic T1

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_26 HiFiPhilosophy

Zachwyty zachwytami, a HD 800 aż się palą do pracy – i nie zawodzą!

   Powtórzyłem poprzednią turę odsłuchową używając innego okablowania, takiego któremu Calyx oferuje mocniejsze wsparcie techniczne. Niestety wykwintny Atlantis USB już był odjechał, a poza tym skoro kabel koaksjalny pochodził od Tellurium, to sprawiedliwiej powinno być użyć też kabla USB od tej firmy. Pełnej sprawiedliwości jednakże nie udało się ustanowić, ponieważ kabel koaksjalny należał do wyższej serii Graphite, a USB do najniższej Blue, dzieliły je zatem dwa jakościowe poziomy. Nie potrafię powiedzieć, bo nie miałem okazji tego sprawdzać, jak te poziomy się względem siebie odnoszą w przypadku kabli koaksjalnych, ani jak w przypadku kabli USB od Tellurium. Wiem tylko, że między kablami Konstantin a Atlantis od Entreqa różnica była duża. Na tyle duża, że Atlantis był w stanie pokonać koaksjalne Tellurium Graphite, czego ani Konstantinowi USB, ani Tellurium USB się nie udało. Porównałem te dwa USB-eki (jedna litera a jaka różnica) tylko na słuchawkach T1 i oferowały brzmienie bardzo podobne, ale przekaz od Tellurium miał odrobinę więcej tajemniczości. Bardziej cieniował i czarował, a Konstantin grał bardziej prostodusznie. Zostawiłem zatem Tellurium, zarówno z uwagi na wspomnianą sprawiedliwość i trzymanie się jednej marki, jak i ową tajemniczość. Ważne w tym wszystkim tak naprawdę było jednak to, że niezależnie od typu złącza sam kabel potrafił decydować o wyższej jakości przekazu na złączu USB bądź koaksjalnym. Oczywiście nie na każdym USB, tylko takim jak tu, wspieranym super dokładnym zegarem i transferem asynchronicznym.

Przejdźmy do konkretów. Pamiętnego Atlantisa odłożymy w poczet wspomnień, bo sobie bezdusznie odjechał i przez to go nie będziemy lubili ani uwzględniali, a odnośnie porównania kabli USB i koaksjalnego od Tellurium, to nie można powiedzieć żeby koaksjalny miał jednoznaczną przewagę. Jego głównym atutem w przypadku flagowych słuchawek Beyerdynamica było stwarzanie ciekawszej atmosfery. Wiele się o tej atmosferze wcześniej naopowiadałem i nie ma sensu tego powtarzać. Kabel USB takiej atmosfery nie stwarzał i basta. Było jednak w zamian coś innego: było lepsze uporządkowanie sceny i lepsze ukazanie perspektywy. Oklaski nie pojawiały się jako ściana tylko szeroki plener, a źródła lepiej były wyizolowane i zlokalizowane. Wszystkie dźwięki staranniej zostały poseparowane, troszkę były drobniejsze i jednocześnie mniej atakujące. Ogólnie było spokojniej, bardziej „ty tu a ty tam” i niestety także mniej klimatycznie. Brak kooperacji i nakładania się źródeł nieco zakłócał radość słuchania. Niemniej klimat dość wyraźnie się zaznaczał i poziom ogólny był bardzo wysoki. To, że po kablu koaksjalnym mnie akurat słuchało się nieco przyjemniej nie znaczy, że komuś innemu ta obecna prezentacja bardziej by nie odpowiadała. Jednocześnie złość lekka brała, że ten diabelnie drogi Atlantis potrafił grać o tyle aż lepiej, w związku z czym jego wyższość nad złączem koaksjalnym raczej nie należała do kwestii mogących stanowić przedmiot debaty.

Calyx_Femto_02 HiFiPhilosophy

I nie mogło być inaczej, gdyż FEMTO jest WIELKIE!

W przypadku słuchawek T1 zachowana została na złączu USB obsługiwanym przez kabel Tellurium dobra szybkość, ale żywiołowość i porywczość uległy osłabieniu. A spokojniejszy charakter to nie jest coś co do tych słuchawek pasuje. Różnica nie była duża, ale wyczuwalna. Z kablem USB grało to schludniej a wokaliza wyraźniej wychodziła z tła, podczas gdy po koaksjalnym bardziej było dziko i koherentnie, z mocniejszymi akcentami i większym wzajemnym przenikaniem. Mnie ten żywioł podobał się bardziej, ale co kto woli.

 

Z Sennheiserami HD 800

Co nie pasuje jednym, innym może pasować. Na flagowych Sennheiserach nie odczułem specjalnych różnic pomiędzy prezentacją kabla koaksjalnego a USB. Te słuchawki i tak grają zawsze porządnie w sensie scenicznym, a szybkość od T1 mają nieco mniejszą. Nie zauważyłem by spowolniły i stały się mniej porządne. Raczej wszystko było analogiczne, włącznie ze znakomitą przestrzennością samego dźwięku, któremu widoczna u T1 i tu się powtarzająca większa separacja źródeł musiała iść w sukurs. Jakoś szczególnie ta wzmożona separacja się wprawdzie nie zaznaczała, ale gdzieś u spodu przecież tkwiła i na niektórych utworach zdawała się pojawiać. Co innego za to wszędzie się przejawiało, mianowicie lepsza prezentacja wysokich tonów. O ile lekkie ich powściągnięcie u doskonałych w tym rewirze T1 skutkowało raczej pewnym nieznacznym zubożeniem, to u zbyt wysforowanych sopranowo z kablem koaksjalnym HD 800 okazało się to zbawienne. Elegancja sopranów stała się większa, pięknie korespondując z całościowym porządkiem i przestrzennością. Tak więc ogólnie biorąc T1 zagrały z USB nieco słabiej, ale HD 800 odebrałem tym razem jako ciekawsze. Równie szybkie i przestrzenne, ale sopranowo bardziej niż poprzednio eleganckie i całościowo bardziej przez to ujmujące. Zatem na razie między kablami różnego typu zapanował remis i szalę przeważyć miały flagowe AKG, o ile zechciałyby któryś wskazać. Dodam jeszcze, że na kablu USB Sennheisery podobały mi się bardziej od Beyerdynamiców i to dosyć wyraźnie. Wręcz można powiedzieć, że HD 800 wypadły tu rewelacyjnie, ale to samo można powiedzieć o T1 z kablem koaksjalnym.

 

Z AKG K812

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_25 HiFiPhilosophy

Jednakże wielkość bywa problematyczna…

Pod dyktando transferu USB słuchawki AKG też przeszły dość ciekawe przeobrażenie, bo to one okazały się mieć teraz więcej pogłosu i lepiej od HD 800 ukazywały wnętrza. Całościowy właściwy sobie  styl zachowały przy tym w bardzo dużym stopniu, aczkolwiek przybyło ich brzmieniom masy. Nie był ów dźwięk już tak przeźroczysty i niematerialny jak przedtem; można się było o niego oprzeć. Ciekawa rzecz, pomimo tej wciąż jednak obecnej przejrzystości brzmienie fortepianu okazało się zachwycające, jednoznacznie zaświadczając o wielkim muzycznym talencie nowego flagowca i nieobecności u niego przechyłu na stronę analityczną. Także w tym wypadku zaszła jednocześnie korzystna przemiana na polu sopranów, które przestały być tak agresywne i męczące. Wręcz przeciwnie, okazały się teraz pięknie wyeksponowane i estetycznie magnetyzujące. Poprawiły się też mocniejszy bas, co w sposób oczywisty korespondowało z przyrostem masy. Siła grzmotu stała się teraz większa, a więc i radość z rokowego repertuaru narosła, choć nie można powiedzieć by poprzednio jakoś za blado to grało, a jednocześnie wracała pamięć rockowych popisów Atlantisa, które były naprawdę przednie. A wszystko to w tradycyjnym dla nowych AKG stylu obiektywizmu i perfekcyjnej analizy, możliwej do uczynienia w pewien sposób specyficzną jedynie za sprawą toru. Jednocześnie muzyka rockowa miała właśnie u nich najbardziej porywczy charakter i nie zaistniała sytuacja analogiczna z T1, bo nic nie zostało spowolnione, a dźwięki wspaniale nawzajem się wspierały i zazębiały. Można powiedzieć – pełny rockowy szturm, aczkolwiek z Atlantisem grało to jeszcze lepiej.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

13 komentarzy w “Recenzja: Calyx FEMTO

  1. Piotr Ryka pisze:

    Recenzja ta została napisana wcześniej niż AKG K812, toteż wszystkie biorące w niej udział słuchawki były słabiej wygrzane. Różnica polega też na tym, że cały opis nowego flagowca AKG oparto tu na jego kablu oryginalnym, podczas gdy cały z jego recenzji na kablu od Forza Audio. Pewne różnice narzucał też oczywiście zupełnie inny tor.

  2. Maciej pisze:

    Piotrze, te korkowe nóżki to Twoja addycja?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, to jest patent producenta. Podobno stojąc na takich nóżkach najlepiej działają te super dokładne zegary.

  3. Maciej pisze:

    to nie jest zwykly korek, to korek hiendowy

    1. Piotr Ryka pisze:

      Możliwe, ale wyglądał na zwyczajny.

      1. Maciej pisze:

        To widzę że na forum jest już dwóch Macieji. Mój jest w pierwszy wpis. To pisał ja – Maciej od T70 😉

        1. Maciej pisze:

          *Maciejów

  4. Piotr Ryka pisze:

    Dobrze byłoby się jakoś odróżniać, bo powstaje niejaki bałagan.

  5. Przemek pisze:

    Logowanie i rezerwacja ników.

  6. sebna pisze:

    Forum miało być ale słuch o nim zaginął 😉

  7. Piotr Ryka pisze:

    Wszyscy stęsknieni za forum, a potem nie będzie komu pisać. Ale obiecałem, to będzie. Może nawet niedługo.

  8. Icek pisze:

    Mam pytanie jak Femto wypada przy AR CD9 testowanym zaraz po nim ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powiem tak – oba reprezentują jako DAC-ki ten sam bardzo wysoki poziom, ale CD9 grał dość jasnym, bezpośrednim dźwiękiem, a Femto ciemniejszym, bardziej tajemniczym i takim, nazwijmy to, w tej tajemniczości niejednoznacznym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy