Budowa
Skoro o podstawkach mowa, weźmy się za budowę naszego FEMTO całościowo i od podstaw. Całość ta jest jak na tego rodzaju przetwornik bycza, aparycją nie ustępując dużym audiofilskim klocom. Nic nie ma z tradycyjnych dla przetworników mniejszych gabarytów, naleśnikowej płaskości czy wędrowania z obudową ku tyłowi. Calyx FEMTO to normalne urządzenie. Ma standardową 43 centymetrową szerokość, wszystkie proporcje typowe dla solidnego odtwarzacza bądź jego części przetwornikowej w przypadku odtwarzaczy dzielonych i bardzo pokaźną wagę przeszło18 kilogramów. Jednocześnie prezentuje się bardzo elegancko. Jego aluminiowe cielsko pokryto lakierem o aksamitnej czerni (może być też wersja srebrzysta) i ozdobiono wielkim oknem wyświetlacza, na którego bursztynowym podświetleniu możemy odczytać aktywne wejście oraz procentowy stopień wzmocnienia sygnału, a kiedy majstrujemy przy ustawieniach, także przez chwilę numer jednego z trzech oferowanych filtrów cyfrowych, inwersję sygnału stereofonicznego (lub jej brak) oraz zamianę miejscami żył gorących na stykach XLR.
Jak więc w bursztynowym kolorze widać, oferuje Femto sporo możliwości regulacyjnych, w tym funkcję przedwzmacniacza, bo skoro potrafi regulować głośność, to właśnie przedwzmacniaczem jest. Gdy jednak używamy go jako przetwornika podpinanego do wzmacniacza mającego własną regulację głośności, należy głośność samego FEMTO ustawić na sto procent, a wówczas wzorem wielu innych podobnych urządzeń ścieżka cyfrowego potencjometru zostanie pominięta, co powinno poprawić w jakimś stopniu jakość sygnału. Wszystkie powyższe regulacje da się przeprowadzić zarówno z panelu przedniego jak i z dołączonego pilota, przy czym trzeba odnotować, że pilot ów jest równie solidny co samo urządzenie i także aluminiowy, a konfiguracja umieszczonych na nim przycisków identyczna jak na panelu przednim. Tu i tu tworzą mozaikę siedmiu srebrnych guziczków, bardzo łatwą do rozszyfrowania i zapamiętania.
FEMTO ma nietypowy lewy bok, bo umieszczono na nim niewielki przycisk włącznika głównego, którego poszukiwanie może spowodować frustrację jeżeli gdzie jest nie przeczytaliśmy w instrukcji, jako że takiej lokalizacji jeszcze nie napotkałem. Z kolei panel tylni oferuje bogactwo przyłączy w postaci podwojonych gniazd Coaxial, AES/EBU i Toslink oraz pojedynczych BNC i USB. Wszystkie mogą przyjmować sygnał o częstotliwości 192 kHz i ślą go do największej dumy koreańskiego smoka – zegara od którego precyzji urządzenie zaczerpnęło nazwę – chronometru pracującego z dokładnością do 500 femtosekund.. W chwili obecnej podobnie dokładne zegary oferują też inni producenci, na przykład amerykańska MSB, ale Calyx FEMTO był pierwszym przetwornikiem pracującym z tak wielką dokładnością. Co warta jest femtosekunda w audio miałem okazję na przykładzie wspomnianego właśnie Master Clocka od MSB na ostatnim Audio Show się przekonać, a ile znaczy ona w przypadku FEMTO, będziemy badać za chwilę, jak się do niego ucho przyłoży. Dodajmy jeszcze, że ściśle biorąc ma on nie jeden a trzy takie zegary – po jednym w każdym z kanałów stereofonicznych i jeszcze osobny przy wejściu USB – które jak należało przypuszczać w tej klasy urządzeniu zaopatrzono w transfer asynchroniczny. Całość toru posiada konstrukcję dual mono, bo w każdym z kanałów pracuje prócz zegara osobny procesor logiczny ESS Technology ES9018 Sabre, będący referencyjnym, 32-bitowym 8-kanałowym DAC-kiem wiodącego amerykańskiego producenta. Wyjścia z FEMTO tradycyjnym sposobem są dwa – RCA i XLR, a całość ceną, technologią i wyglądem rozbudza duże oczekiwania.
W uzupełnieniu dodajmy, że Calyx FEMTO jest produktem istniejącej od 1999 roku firmy Digital & Analog Co., Ltd, działającej początkowo jako innowator i dostawca podzespołów, a od 2008 roku oferującej także wyroby własne, spośród których recenzowany tu przetwornik jest największą jej chlubą. Jako swe motto koreańska firma wybrała słowa poety Bai Ju Yi, podług których – dźwięki są kwiatem a znaczenia owocem. W tym sensie słowo Calyx należy rozumieć jako kwiat muzyki. Odwołuje się też D & A do drugiego, bardziej merkantylnego sloganu własnego autorstwa: Technologia czyni świat bogatszym.
Recenzja ta została napisana wcześniej niż AKG K812, toteż wszystkie biorące w niej udział słuchawki były słabiej wygrzane. Różnica polega też na tym, że cały opis nowego flagowca AKG oparto tu na jego kablu oryginalnym, podczas gdy cały z jego recenzji na kablu od Forza Audio. Pewne różnice narzucał też oczywiście zupełnie inny tor.
Piotrze, te korkowe nóżki to Twoja addycja?
Nie, to jest patent producenta. Podobno stojąc na takich nóżkach najlepiej działają te super dokładne zegary.
to nie jest zwykly korek, to korek hiendowy
Możliwe, ale wyglądał na zwyczajny.
To widzę że na forum jest już dwóch Macieji. Mój jest w pierwszy wpis. To pisał ja – Maciej od T70 😉
*Maciejów
Dobrze byłoby się jakoś odróżniać, bo powstaje niejaki bałagan.
Logowanie i rezerwacja ników.
Forum miało być ale słuch o nim zaginął 😉
Wszyscy stęsknieni za forum, a potem nie będzie komu pisać. Ale obiecałem, to będzie. Może nawet niedługo.
Mam pytanie jak Femto wypada przy AR CD9 testowanym zaraz po nim ?
Powiem tak – oba reprezentują jako DAC-ki ten sam bardzo wysoki poziom, ale CD9 grał dość jasnym, bezpośrednim dźwiękiem, a Femto ciemniejszym, bardziej tajemniczym i takim, nazwijmy to, w tej tajemniczości niejednoznacznym.