Recenzja: Burmester 082 Vollverstärker

Burmester_082_16   Firma Dietera Burmestera należy do tych nielicznych oferujących cały poza okablowaniem tor audio, od źródła po głośniki. Spośród najpopularniejszych dziś urządzeń audiofilskich nie znajdziemy w jej ofercie jedynie gramofonu i słuchawkowego wzmacniacza. Są natomiast nieczęste w katalogach przedwzmacniacze gramofonowe, urządzenia wielokanałowe oraz muzyczny serwer. I to jakie! A i słuchawki też można napędzić, bo wzmacniacze mają słuchawkowe wyjścia. Tak więc jedynie po sam gramofon trzeba będzie sięgnąć gdzie indziej, bo ten jeden fragment audiofilskiego rynku firma Burmester odpuściła.

Z okazji inauguracji marki Burmester  na łamach HiFi PHILOSOPHY trzeba coś okolicznościowego napisać, jako że marka to niepowszednia. Założyciel firmy, Dieter Burmester (ur. 1946), jest z pochodzenia Austriakiem, ale wychował się i mieszka w Berlinie. Wykształcenie odebrał techniczne, a po uzyskaniu dyplomu inżyniera elektronika założył firmę produkującą sprzęt medyczny w oparciu o technologie komputerowe. Jednocześnie był zawodowym muzykiem, a konkretnie rockowym gitarzystą, odbywającym trasy koncertowe z różnymi zespołami. Do branży audio trafił mimo to trochę przypadkiem, wykorzystując swe wykształcenie na potrzeby wykonania dobrej jakości przedwzmacniacza, którego gdzie indziej nie udało mu się wyszukać w zadowalającej jakości. Tak powstał pierwszy wyrób przyszłej firmy Burmester, będącej obecnie największym producentem wysokiej klasy aparatury audio na terenie Niemiec. Od daty powstania ten pierwszy przedwzmacniacz oznaczony został symbolem 777, upamiętniającym lipiec 1977 roku. Siódemka, jak to ona, zgodnie z popularnym przesądem przyniosła Dieterowi szczęście. Burmester 777, jak to się mówi, chwycił, i w efekcie rok później założona została Burmester Audio System GmbH, która szybko osiągnęła szczyty branżowych sukcesów, a dziś wyposaża w aparaturę nagłaśniającą audiofilów z całego świata oraz posiadaczy samochodów Porsche i Bugatti. Krótko mówiąc – Burmester to jednocześnie elita i potężna marka, a nie przydomowa manufaktura. Wyroby firmy są drogie i bardzo drogie, tak więc nie ubiegają się o masowego klienta, choć na zamożnym niemieckim rynku stać na nie wielu. W zamian oferują wyjątkową jakość. W mierze dźwięku jest to obietnica doskonałej reprodukcji pozbawionej jakichkolwiek sztucznych odstępstw od naśladowania ideału żywej muzyki. Żadnych podbarwień, upiększeń, czy dosładzania – wyłącznie realizm. W kwestii technicznej jest to obietnica ekstremalnego zaawansowania technologicznego i najwyższej skrupulatności montażu. Burmester korzysta z podzespołów zaprojektowanych przez siebie, mających niemieckie składniki i wykonanych tylko w Niemczech. Jest to więc swego rodzaju niemiecka technologiczna autarkia, w bardzo niewielkim tylko stopniu wspierana wysokiej klasy komponentami od nie niemieckich uznanych firm. W dodatku każdy wyrób przechodzi wyjątkowo dogłębne testy jakościowe, obejmujące około trzystu sprawdzających procedur. W efekcie jest to, można powiedzieć, aparatura nawiązująca jakością do medycznej i lotniczej, co na rynku audio jest zupełnym ewenementem. Nie gorzej wygląda sama technologia. Wystarczy przypomnieć, że Burmester jako pierwszy zastosował symetryczną ścieżkę sygnału, a także odtwarzacze CD z napędem paskowym oraz obficie czerpie z rozwiązań komputerowych, których zastosowania są tym na czym Dieter Burmester zna się wyjątkowo dobrze.

Za wszystko to przychodzi sporo albo i dużo zapłacić, ale coś za coś. W zamian nie musimy się martwić, że kupiliśmy tani wzmacniacz w lepszej obudowie z doklejoną inną marką i folderem wychwalającym jego wyjątkowe zalety, tak naprawdę wywodzące się prosto z przedziału budżetowego. Burmester to klasa – jak Bugatti i Porsche. 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

7 komentarzy w “Recenzja: Burmester 082 Vollverstärker

  1. Sebastian pisze:

    Wygląda jak bardzo ciekawe i kompletne urządzenie. Coś w moim stylu zarówno pod względem stylu grania jak i funkcjonalności.

    Na szczęście wzmacniacza nie szukam bo plan jest aby tor uprościć do maksimum.

    Zastanawiam się jak by on zagrał z Avantgrargami, które są jak by rozwinięciem jego stylu.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Konfrontacja z Avantgardami byłaby niewątpliwie bardzo interesująca, ale niestety do skutku nie dojdzie. W każdym razie nie tym razem.

  2. burmester lover pisze:

    fajny tekst: „Sam potencjometr oparto o drabinkę rezystancji, a cyferki na wyświetlaczu są koloru złamanej żółci, jak twierdzą psycholodzy bardzo korzystnie oddziałującego na psychikę.” :))))

    Konieczność zakupu pilota osobno gdy wzmak kosztuje 36k uważam za skandal.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Najwyraźniej polski dystrybutor podziela pogląd odnośnie pilota, bo sam daje go gratis.

  3. Andrzej pisze:

    Potwierdzam ten opis. Oczywiście słuchałem go w innym zestawieniu, bo źródłem była Wadia 302 a sygnał elektryczny na dźwięk przerabiają SF Cremona M z membranami magnezowymi. Okablowanie w całości Van den Hula, od sieciówek po głośnikówki. Wszystko stoi na dedykowanym stoliku Sroka, który jest niedościgłym pierwowzorem tego przedstawionego w recenzji. Ale do rzeczy… każdy rodzaj muzyki w tym zestawieniu brzmi znakomicie i daje pełnię frajdy. Jest smakowity (takie kulinarne określenie tu pasuje). Przyjemność słuchania na satysfakcjonującym poziomie. Muzyka jazzowa w każdym rozdaniu, czy kilkuosobowym i czy też bigbendowym jest wciągająca. Klasyka na najwyższym poziomie, nawet mocno nieaudiofilskie „wypusty” da się przesłuchać. Rock nie pozostawia niedomówień. Szybkość, jakość w oddaniu szczegółów i detali, barw instrumentów jest na poziomie nie spotykanym na wystawach audio nawet pieczołowicie i drogo zestawianych. Wokale we wszystkich rodzajach muzyki „porażają” swym pięknem. Dokładnie słychać wybrzmienia, pełnię barwy głosów. Kiedy „zapoda się” osłuchanego na wszelkie możliwe sposoby i kombinacje artystę… za pośrednictwem 082-jki odkrywa się tą najprawdziwszą prawdę i i nieuświadomione wcześniej emocje w głosie. Po prostu rzeczywistość. Nie musze wspominać, że z muzyka elektroniczną Burmester nie ma najmniejszego problemu. Plany wszerz w głąb właściwie bez ograniczeń. Ciekawostką jest płyta Amused too Death Rogera Watersa… w 3 utworze po kilkunastu sekundach słychać burzę, która szaleje pod sufitem, tak że odsłuchujący bezwiednie kierują wzrok ponad kolumny, na sufit.
    Oczywiście taki klasyk jak Kinde of blue Milesa brzmi wzorcowo. Aksamitność trąbki mistrza jest najwyższej próby… Chóry benedyktyńskie wprawiają w osłupienie i ciary po plecach idą, że aż miło… tak,tak ten Burmester ten jest wzmacniaczem wszechstronnym i niedocenionym. Rzeczywiście odsłuch na słuchawkach Grado 1000 jest wyborne i może być przebasowione na wyższych poziomach ale przy normalnym odsłuchu jest to uczta. Burmester gra spójnym przekazem muzycznym anie dźwiękami. Obraz dźwiękowy jaki się materializuje przed słuchaczem jest realistyczny, lekki nie pozbawiony masy na basie i też nie przebasowany taka zupa basowa albo jak to określa mój znajomy gulasz basowy, że nie wiadomo skąd się biorą dźwięki. Tu jest jak w pruskiej armii, porządek, dynamika i pewna świadomie ukształtowana wysoka kultura w dźwięku, która wynika z wieloletnich doświadczeń Pana Dietera Burmestera. Tak, że kombinacja amerykańskiego źródła, niemieckiego wzmaka, włoskich kolumn, holenderskich kabli i mistrzowskiego polskiego stolika jest synergią, która daje system do audiofilskiej emerytury i pozwala już nie myśleć o kolejnych sprzętowych wymianach.
    Pozdrawiam wszystkich czytających ten artykuł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy