Recenzja: Burmester 082 Vollverstärker

Budowa

Burmester_082_20

Burmester 082

   Model 082 należy do najniższej z linii technologicznych oferowanych przez Burmestera – serii Classic. Lokuje się tuż pod analogicznym modelem 032, który jest nieco od niego mocniejszy, a jednocześnie jest droższy i szacowniejszy od najnowszego dziecka Burmestera, cyfrowego wzmacniacza 101. Trzeba też zaznaczyć, że w dwóch wyższych liniach jakościowych Burmestera, seriach Top i Reference, wzmacniacze zintegrowane nie występują, tak więc nasz 082 jest najlepszą w sensie technicznym integrą od tej firmy. Stosownie do tego prezentuje się wspaniale, a przy tym wcale nie jest jakiś szczególnie drogi, choć 36 tysięcy małą kwotą też nie jest. Ale, jak wspomniałem, Burmester nie celuje w niskie ceny tylko wysoką jakość. W ramach tej jakości już sama obudowa każe się podziwiać i kręcić głową z uznaniem. Wygląd jest nietuzinkowy, a wykonanie przednie. Dominuje charakterystyczne dla wzmacniaczy Burmestera żebrowanie i charakterystyczne dla wszystkich jego wyrobów chromowanie. Aluminiowe żeberka układają się w cieniowany wzór, nadając wzmacniaczowi lżejszego i ciekawszego wyglądu. Obiegają go całego, a od frontu okalają przedni panel, mający postać pionowej winiety z centralnym, chromowanym pokrętłem regulacji głośności oraz ekranem wyświetlającym tryb pracy i procentową wartość wzmocnienia.  Sam potencjometr oparto o drabinkę rezystancji, a cyferki na wyświetlaczu są koloru złamanej żółci, jak twierdzą psycholodzy bardzo korzystnie oddziałującego na psychikę. Całość wieńczy pięknie wyszczotkowana płyta wierzchniej pokrywy z obszernym i zamaszystym grawerunkiem, nie pozostawiającym wątpliwości od kogo wzmacniacz pochodzi. Po obu stronach panelu widniej pięć chromowanych przycisków pozwalających wybudzić go ze stanu uśpienia (włącznik główny znajduje się z tyłu przy gnieździe zasilania), a także wyselekcjonować źródło sygnału i, co ciekawe, wyregulować według życzeń barwę dźwięku w zakresie +/ ‒14% dla tonów wysokich i niskich, jak również zmieniać balans głośników. Poza tym można także zaprogramować czułość wejść oraz wyjść, a także wartość wzmocnienia przy jakiej wzmacniacz się wybudza.

Burmester_082_17

Dostojny? Mało powiedziane.

Panel tylni wywołuje lekki zawrót głowy ilością przyłączy, z których zdecydowana większość jest symetryczna. Niesymetrycznie możemy podpiąć jedynie odtwarzacz CD i przedwzmacniacz. Tak wielka ilość wynika z przystosowania do obsługi wielokanałowego kina domowego, ale tym nie będziemy się zajmowali. Odnotujmy jedynie, że jest tam także przyłącze USB.

Podpiąłem Burka do własnego CD, żeby było srebrzyście i aluminiowo oraz żeby przyjaźń niemiecko-francuska się umacniała, a także podłączyłem duńskie kolumny, tak po sąsiedzku, w ramach unii hanzeatyckiej. Przy okazji należy niewtajemniczonym wyjaśnić, że Burek jest pieszczotliwą nazwą używaną przez polskich wielbicieli marki, których jest całkiem sporo. Głośniki podpiąłem Acrolinkiem, bo w materiałach piśmienniczych wykrzyknikiem zaznaczone jest, że najlepsze efekty uzyskuje się dzięki przyłączom widełkowym, a chyba wiedzą co piszą. Nim jednak zatopimy się w odsłuchach, dwa słowa o sprawach technologicznych.

Tor jest oczywiście symetryczny i nie posiada żadnych kondensatorów w ścieżce sygnału, która jest całkowicie digital. Duży nacisk położono na stabilizację wewnętrznego napięcia, szerokość pasma przenoszenia i kontrolę zniekształceń. Stoi za tym między innymi odpowiednia filtracja i nadwymiarowy transformator toroidalny stopnia zasilania o mocy 450 VA. Wzmacniacz posiada też niezależne systemy ochrony przed przegrzaniem i ochrony głośników przed uszkodzeniami oraz przesterowaniem. Pięknym ukłonem w stronę wielbicieli słuchawek jest obecność gniazda słuchawkowego, które ulokowano jednak na panelu tylnym, co nie jest ułatwieniem i powinno być przeprojektowane. Niewielka dziurka pod pokrętłem potencjometru, ewentualnie mająca osłonową klapkę albo zasuwkę, chyba nie zaburzyłaby estetyki a bardzo ułatwiła życie. Niechby już była z boku, byle nie z tyłu.

Burmester_082_18

Jakość wykonania na poziomie Meister

Patrząc na wzmacniacz całościowo należy określić go jako masywny, bardzo elegancko się prezentujący i przykuwający uwagę wyglądem. Waży 25 kilogramów i oddaje 150 W mocy przy 4 Ω i 100 W przy 8 Ω. Wszystkie funkcje możemy obsługiwać z pilota, ale pilot nie należy do pakietu i trzeba go zapożyczać od CD albo nabyć osobno.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

7 komentarzy w “Recenzja: Burmester 082 Vollverstärker

  1. Sebastian pisze:

    Wygląda jak bardzo ciekawe i kompletne urządzenie. Coś w moim stylu zarówno pod względem stylu grania jak i funkcjonalności.

    Na szczęście wzmacniacza nie szukam bo plan jest aby tor uprościć do maksimum.

    Zastanawiam się jak by on zagrał z Avantgrargami, które są jak by rozwinięciem jego stylu.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Konfrontacja z Avantgardami byłaby niewątpliwie bardzo interesująca, ale niestety do skutku nie dojdzie. W każdym razie nie tym razem.

  2. burmester lover pisze:

    fajny tekst: „Sam potencjometr oparto o drabinkę rezystancji, a cyferki na wyświetlaczu są koloru złamanej żółci, jak twierdzą psycholodzy bardzo korzystnie oddziałującego na psychikę.” :))))

    Konieczność zakupu pilota osobno gdy wzmak kosztuje 36k uważam za skandal.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Najwyraźniej polski dystrybutor podziela pogląd odnośnie pilota, bo sam daje go gratis.

  3. Andrzej pisze:

    Potwierdzam ten opis. Oczywiście słuchałem go w innym zestawieniu, bo źródłem była Wadia 302 a sygnał elektryczny na dźwięk przerabiają SF Cremona M z membranami magnezowymi. Okablowanie w całości Van den Hula, od sieciówek po głośnikówki. Wszystko stoi na dedykowanym stoliku Sroka, który jest niedościgłym pierwowzorem tego przedstawionego w recenzji. Ale do rzeczy… każdy rodzaj muzyki w tym zestawieniu brzmi znakomicie i daje pełnię frajdy. Jest smakowity (takie kulinarne określenie tu pasuje). Przyjemność słuchania na satysfakcjonującym poziomie. Muzyka jazzowa w każdym rozdaniu, czy kilkuosobowym i czy też bigbendowym jest wciągająca. Klasyka na najwyższym poziomie, nawet mocno nieaudiofilskie „wypusty” da się przesłuchać. Rock nie pozostawia niedomówień. Szybkość, jakość w oddaniu szczegółów i detali, barw instrumentów jest na poziomie nie spotykanym na wystawach audio nawet pieczołowicie i drogo zestawianych. Wokale we wszystkich rodzajach muzyki „porażają” swym pięknem. Dokładnie słychać wybrzmienia, pełnię barwy głosów. Kiedy „zapoda się” osłuchanego na wszelkie możliwe sposoby i kombinacje artystę… za pośrednictwem 082-jki odkrywa się tą najprawdziwszą prawdę i i nieuświadomione wcześniej emocje w głosie. Po prostu rzeczywistość. Nie musze wspominać, że z muzyka elektroniczną Burmester nie ma najmniejszego problemu. Plany wszerz w głąb właściwie bez ograniczeń. Ciekawostką jest płyta Amused too Death Rogera Watersa… w 3 utworze po kilkunastu sekundach słychać burzę, która szaleje pod sufitem, tak że odsłuchujący bezwiednie kierują wzrok ponad kolumny, na sufit.
    Oczywiście taki klasyk jak Kinde of blue Milesa brzmi wzorcowo. Aksamitność trąbki mistrza jest najwyższej próby… Chóry benedyktyńskie wprawiają w osłupienie i ciary po plecach idą, że aż miło… tak,tak ten Burmester ten jest wzmacniaczem wszechstronnym i niedocenionym. Rzeczywiście odsłuch na słuchawkach Grado 1000 jest wyborne i może być przebasowione na wyższych poziomach ale przy normalnym odsłuchu jest to uczta. Burmester gra spójnym przekazem muzycznym anie dźwiękami. Obraz dźwiękowy jaki się materializuje przed słuchaczem jest realistyczny, lekki nie pozbawiony masy na basie i też nie przebasowany taka zupa basowa albo jak to określa mój znajomy gulasz basowy, że nie wiadomo skąd się biorą dźwięki. Tu jest jak w pruskiej armii, porządek, dynamika i pewna świadomie ukształtowana wysoka kultura w dźwięku, która wynika z wieloletnich doświadczeń Pana Dietera Burmestera. Tak, że kombinacja amerykańskiego źródła, niemieckiego wzmaka, włoskich kolumn, holenderskich kabli i mistrzowskiego polskiego stolika jest synergią, która daje system do audiofilskiej emerytury i pozwala już nie myśleć o kolejnych sprzętowych wymianach.
    Pozdrawiam wszystkich czytających ten artykuł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy