Recenzja: Beyerdynamic AMIRON HOME

Odsłuch cd.: Z ASL Twin-Head

Beyerdynamic Amiron Home to specyficzna słuchawka, która stawia na przyjemność i emocje.

Beyerdynamic Amiron Home to inny, nowy styl.

   Dość jednak zabawy w Sherlocka Holmesa i studiowania poszlak z rzucaniem podejrzeń. Faktem jest, że Amiron Home są brzmieniowo łagodnie i dosyć przestrzennie grające, a robią to w tradycyjny sposób, bliski stylowi też otwartych DT 880. Lecz coś innego niż łagodność i owo podobieństwo wysunęło się na plan pierwszy podczas słuchania z referencyjnym wzmacniaczem. To coś można opisać słowem „normalność”. Bo niby łagodność (możliwa także do częściowego utożsamiania z neutralnością) jest normalności pokrewna, niemniej oznacza cofnięcie w pewnych warunkach też naturalnej agresji i aż przesadne panowanie nad sobą. Tego tu zaś nie było, natomiast pojawiało się silne wrażenie normalności. Nie wycofania, nie nadmiernej kontroli, tylko dobrze utrafiona, bardzo przyjemna normalność.

Wzięta wprost z życia, bez jakichkolwiek udziwnień – kombinowania z sopranami, albo wzmacniania pogłosu i używania go do tworzenia szczególnych wrażeń przestrzennych. Także bez epatowania basem, przesadnego akcentowania szczegółów, lub przeciwnie, całego nacisku kładzionego na samą muzykalność. Dźwięk w Amiron Home brzmiał normalnie, zwyczajnie, po prostu. Lecz nie był jednocześnie uproszczony, mizerny, zredukowany technicznym ograniczeniem. On po prostu normalny jest z założenia i przy zachowaniu wysokich standardów.

Nie wiem, czy dotyczy to też wersji pierwszej, ale na pewno posiadacze wprowadzonej w zeszłym roku poprawionej wersji Beyerdynamic T1 – jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało – są w pewnym sensie jednocześnie posiadaczami modelu Amiron. Wystarczy te nowe T1 założyć tył do przodu i grać będzie analogicznie. Z nieznacznymi wprawdzie zniekształceniami i trzeba na kablu przemienić kanały, ale to jest niemalże ten sam dźwięk, zdumiewające podobieństwo. A w takim razie bierze się przede wszystkim z innego ustawienia membrany, a nie jakiegoś specjalnego wygłuszania komór i modyfikacji przetwornika. Wobec tego zachodzi pytanie: czy Beyerdynamic po to ustawił pod kątem przetworniki we flagowych T1, by potem je wyprostować w wiceflagowych Amiron? A jeśli tak, to po co? I o co, do diabła, w tym chodzi?

Odpowiedź nie może być jednozdaniowa. Przede wszystkim z Twin-Head nie uległo unieważnieniu to, co napisałem poprzednio o T1, to znaczy odznaczały się większym wyrafinowaniem. Grały czyściej, przejrzyściej, bardziej szczegółowo, misternie, z większym także, i to zdecydowanie, naciskiem na ambience. Co do samej jakości różnica nie była zasadnicza, ale odnośnie stylu była. To zupełnie inne są brzmienia, tak samo jak gdy odwracać T1. I wszystko by się zgadzało, na czele z tą szczegółowością i wyrafinowaniem, gdyby nie to, że dźwięk T1 jest wyczuwalnie „zrobiony”, a na dodatek cieńszy. Amiron przy Twin-Head okazały się jednak wybrzmiewać masywniej, bardziej także normalnie, bez używania chwytów. Bas miały przy lampach i lepszym źródle od T1 mocniejszy – i tego nie dało się ukryć, bo to już pokazywał fortepian. Do tego atmosferę bardziej przejawiały codzienną, pomijającą przestrzenne doznania z sal koncertowych. Echo faktycznie, dokładnie tak jak obiecano, zostało u nich zgaszone – i grało to w efekcie jak w zwykłym pokoju o niezaznaczonej akustyce. Grało zwyczajnie, po prostu – samą melodyką pozbawioną dodatków. Na tyle równocześnie dobrze (naprawdę bardzo dobrze), że słuchałem tej normalności z zaangażowaniem od pierwszej chwili usłyszenia.

Aby pokazać techniczny kunszt, Beyerdynamic Amiron Home potrzebują lepszego kabla. Bez tego ani rusz.

Aby pokazać techniczny kunszt, Beyerdynamic Amiron Home potrzebują lepszego kabla. Bez tego w pełni się nie da.

Aż pojawiał się okrzyk: – O, ależ przyjemnie! A pojawiał nie tylko kiedy słuchałem Amiron oddzielnie, ale także po przejściu z T1 czy NightHawk. Byle nie słuchać tamtych za długo i nie wytworzyć do nich adaptacji, bo wówczas odczucia pojawiają się inne.

Oto świadectwo tego, że ulegamy w ciągu paru zaledwie minut procesowi przystosowania, podczas którego codzienność, z jej kryteriami naturalności, zostaje zastąpiona zgodą na inny sposób widzenia. Zgodą na teatralizację o różnych sposobach aranżu, zależnych od danych słuchawek, sposobu ich ujmowania. Lekcję tego przeszedłem przy Twin-Head z NightHawk, T1 i Amiron. Była to lekcja dość długa, trwająca kilka godzin, podczas których przyswajałem kolejne płyty i przypatrywałem się sobie. Tak, sobie w pierwszym rzędzie, a nie samym słuchawkom, bo one, bez słuchacza, nic kompletnie nie znaczą. Według różnych koncepcji – od filozofów starożytnych po dzisiejszą fizykę – świat bez obserwatora nie jest zdefiniowany, nie ma określonej postaci. Ale nie potrzebujemy sięgać aż w ontologię, wystarcza auto obserwacja. Z niej płynął taki wniosek, że Amiron Home najlepiej słucha się od startu przez pierwsze pół godziny. Nie wiem jakie testy wykonuje się w firmach, szczególnie tych największych, przed wypuszczeniem słuchawek na rynek, ale podejrzewam, że robią także testy zaangażowania na dłuższych odcinkach czasu. Te testy na własnym przykładzie dowiodły mi niezbicie, że przetwarzanie dźwięku pod kątem dbałości o pogłos ma swoje uzasadnienie. Im dłużej bowiem porównywałem Amiron z Ti i NightHawk, tym bardziej ich bezpogłosowa normalność traciła na atrakcyjności. To może nie jest całkiem w porządku tak je maltretować porównaniami, ale w sensie poznawczym ma to niewątpliwe znaczenie. Dlatego zwracam uwagę, że niekoniecznie słuchawki grające w pierwszym odbiorze najbardziej oczywistym, postrzeganym jako najnormalniejszy dźwiękiem, to będą te najlepsze, najudańsze do długich sesji. Może tak być, lecz nie musi. Zależy co się woli. Niczym nie przymuszana jaźń moja wolała na dłuższą metę bardziej wyrafinowane brzmieniowe smaki NightHawk i T1, co faktu nie zmienia ni trochę, że w pierwszych i nawet trzecich chwilach Amiron bardzo jej odpowiadał. To są słuchawki bardzo udane technicznie i bardzo udane brzmieniowo. Mające styl jasno zdefiniowany, ukierunkowany na bezpogłosową normalność. Znakomicie to było słyszalne na tle pogłosu porównywanych, w każdym przypadku innego, lecz w obu o wiele mocniejszego. To momentalnie zmieniało atmosferę, stawiając fortepiany, wiolonczele i wokalistów w salach a nie zwykłych pokojach. Można nawet powiedzieć, że muzyka kreowana przez Beyerdynamic Amiron odbywa się „nigdzie”, w znanej z codziennych sytuacji akustycznej pustce. Do tego stopnia jest znormalizowana oczyszczeniem z warunków otoczenia, że całkiem o nich zapominamy i odbieramy to jako normalność. Ma to swój walor uproszczenia i właśnie normalności w sensie codziennej prostoty; bynajmniej nie w sensie pejoratywnym, tylko jak najbardziej przyjemnym – swojskim i chętnie branym. A że na długich dystansach można zapragnąć czegoś innego, to jest osobna sprawa.

Ogólnie dostaliśmy kolejny dobrze wyważony i godny polecenia produkt od beyerynamica. Brawo!

Ogólnie biorąc dostaliśmy kolejny dobrze wyważony i godny polecenia produkt Beyerynamica. Brawo!

Wyszło może nieco jowialnie z tą całą normalnością, ale w sumie przecież pochlebnie. Beyerdynamic Amiron Home to słuchawki kumpelskie, a zarazem bardzo dobre techniczne. Naprawdę super się słucha i naprawdę przejścia z T1 i NightHawk były udane a nie pogrążające. Coś jakby (w sensie symbolicznym) przechodzić z chłodu w ciepło, albo z nieznanego do znanego miejsca. Człowiek się w środku rozprostowuje, czuje u siebie, zaczyna odczuwać satysfakcję. Z czasem wprawdzie udana początkowo zwyczajność traci po części zdolność przyciągania i bardziej niezwykłe brzmienia uwydatniają na jej tle swą niepowszednią urodę, ale, jak już mówiłem – można woleć to, a można woleć tamto. W niczyją skórę nie wejdę, mogę wyłącznie sądzić po siebie. Poza tym przesadzam może z tą zwyczajnością i swojskością. Słuchawki takie całkiem zwyczajne nie są, tylko na wysokim poziomie spokojne, przestrzenne i łagodne, wszelako z dwoma burzącymi całkowity spokój akcentami. Nieznacznie podkręcają soprany, tak żeby ożywić przekaz, a na przeciwnym krańcu brzmienia mają dość dobrze dociążony bas (lepiej przy Twin-Head aniżeli T1) i wraz z tym odpowiednią siłę wymowy. To mniej było słychać przy komputerze, ale przy lampowym wzmacniaczu referencyjnym wyraźnie się dało usłyszeć. Zwłaszcza zaimponował mi fortepian – dobrze dociążony, dźwięczny, melodyjny i wyważony bas-sopran. A przecież fortepian rządzi, wraz z ludzkimi głosami pokazując najwięcej. Głosy te kreowały Amiron prościej niż T1, a brzmieniową wielosmakowość miały słabszą od NightHawk, ale udanie sprzedawały swoje normalizujące rugowanie pogłosu, wraz z tym oferując dźwięk wchodzący wyjątkowo łatwo – przyjemny i jednocześnie technicznie dobry. I jeszcze ze skarbnicy różnic: T1 zdecydowanie są szybsze, a NightHawk grają masywniej. Aha – bym zapomniał: słuchałem Amiron z Twin-Head jedynie za pośrednictwem kabla Tonalium i nie grały z nim jasno.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

28 komentarzy w “Recenzja: Beyerdynamic AMIRON HOME

  1. Patryk pisze:

    Jak widac mamy wiecej i wiecej sluchawek w dobrej cenie oferujacych dobre lub nawet bardzo dobre brzmienie. Jak tylko pomysle o Final VI lub AQ Nighthawk:te sluchawki to nie tylko wspaniala cena!Te sluchawki naleza wedlug mnie do jednych z najlepszych nie patrzac na cene.

    Poslucham sobie przy okazji tych AMIRON.

    A czy bedzie szansa na test: Nighthawk NightOwl?

    Patryk.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie wiem, o NightOwl jeszcze nie pytałem. Na razie Fostex TH-610 i oba modele Mr Speakers.

    2. Piotrek Kosowski pisze:

      Cześć Patryk!
      Już wcześniej próbowałem zapytać o te Twoje Pandory, czy nie masz problemów z wygodą. Mnie one strasznie przeszkadzają. Praktycznie po pół godziny zamiast słuchać muzyki to się denerwuje i odczuwam dyskomfort, ból wręcz. Zamówiłem i czekam na pady z M50x (widziałem że kilkoro zaprawionych w boju je ma tak ubrane), może będzie coś lepiej. Ty pewnie nie narzekasz na wygodę?
      Pozdrawiam

      1. Patryk pisze:

        Moge ci tutaj pomoc w tym przypadku .Potrzebujesz Shure 1540 pady.
        PROBLEM rozwiazany!Mialem ten sam problem kiedys i sprzedalem je wtedy ze wzgledu na wygode.Przetwornik ocieral mi o ucho i tarl.
        Sluchawki magiczne i nigdy juz nie sprzedam.
        Saure 1540 sa bardzo wygodne,ale dlugo szukalem zanim znalazlem na forum angielskim.Pan Piotr moze ci podac moj adres mailowy.Daj znac jak juz otrzymasz Shure 1540 i zalozysz.
        Pozdrawiam.

        1. Piotrek Kosowski pisze:

          Dziękuję za szybką odpowiedź, zmontuję sobie te pady i dam znać. Mnie to całe ucho robi się czerwone i boli, nawet ten mały przetwornik nie sprawia dużej różnicy w dyskomforcie. Dzięki jeszcze raz, z porady skorzystam.
          Pozdrawiam

  2. fon pisze:

    Jak wygląda sprawa basu w Amironach czy jest szybki ,dobrze kontrolowany podobny do basu z T1 czy taki jak w T90 trochę rozlazły

  3. PIotr Ryka pisze:

    Z Twin-Head bas Amironów był mocniejszy niż T1, ale całe brzmienie wolniejsze i mniej precyzyjne. Niemniej bez odczucia zwolnienia, tylko normalnie, na dobrym poziomie.

  4. fon pisze:

    Trochę zmęczyły mnie NH i szukam w ich miejsce czegoś na modę lcd2 z równym graniem ,mocnym kontrolowanym dołem a najlepiej zamkniętych co byś Piotrze mógł polecić może fostexy610? Ale czy tojest coś na podobieństwo lcd2…

    1. PIotr Ryka pisze:

      TH-610 to rewelacyjne słuchawki, ale o nieco bardziej agresywnej stylistyce. Jeżeli cena będzie odpowiadała, to proponowałbym Ultrasone Signature Pro, a z tańszych Denon D600. Jedne i drugie bardzo mi się podobały.

      1. fon pisze:

        Kiedy można spodziewać się opisu fostex 610,szczególnie porównania względem NH

        1. PIotr Ryka pisze:

          Miał być już, ale się odłoży w czasie o jakieś 8-10 dni, bo jest wrzutka dwóch innych recenzji. Mogę tylko napisać, że Karolowi się te 610 tak spodobały, że je sobie kupił.

          1. fon pisze:

            Biorę jeszcze pod uwagę focal elear no ale to otwarte słuchawki, mają przetworniki dynamiczne to pewnie nie byłoby ich bardzo słychać na zewnątrz jak planarów ale czy one grają równno bez podbicia średniego basu bo to mnie cholernie irytuje,właśnie audeze tego nie mają i oto mi chodzi , NH mnie tym obrzydziły …

          2. PIotr Ryka pisze:

            Eleary są dość równe. Bardzo naturalne słuchawki, ale wymagające dobrego wzmacniacza.

    2. Andrzej pisze:

      Moze warto tez rozwazyc nowe Denony D7200.

      1. fon pisze:

        Wyglądają bardzo ciekawie ale mało opini na ich temat

        1. AAAFNRAA pisze:

          No to ja polecam Fostex TH 610 i nie tylko dlatego, że tańsze od Denonów o cały 1 tys., ale to musisz posłuchać. Nie ma co kierować się opiniami z internetu. Denony miały być od połowy stycznia w sprzedaży. Focal Elear super słuchawki, ale wbrew pozorom przy ich wysokiej skuteczności i przyjaznej impedancji faktycznie pokazują klasę z dobrym wzmacniaczem. Jest taki sklep znany ze sprzedaży słuchawek, w którym dostaniesz powyższe modele, więc można porównać 🙂

  5. Piotrek Kosowski pisze:

    Jak czytam porównania Amiron i T1 to tak jakbym przesiadał się z T1 na DT770 PRO 250. Grać grają ale brak w nich przestrzeni, gradacji planów i całej magii która się dzieje w sferze scenicznej.

  6. fon pisze:

    Swoją drogą ciekawe czy zmiana padów w NH na cało skurzane może poprawić budyniowate brzmienie,co w nich odpowiada za ten gąszcz ,przetwornik?

    1. Patryk pisze:

      Budyniowate brzmienie?Zartujesz?To slowo brzmi jak w sluchawkach za 150PLN. Nie wiem gdzie to slychac,ale moze masz na mysli muzykalnosc,cieplo i esensje muzyczna, ktora wyplywa z Nighthawk?

  7. Patryk pisze:

    Nighthawk trzeba docenic,a jezeli ciebie one obrzydzaja to…..brak slow, no i oczywiscie wszystko rzecz wlasnych preferencji i gustu.

    1. fon pisze:

      Wiesz mam je od dawna i na początku byłem nimi zauroczony dopóki…no właśnie można się domyślić ,nie można stać w miejscu i tyle ,jak to w życiu coś poprostu się nudzi …a i gust się zmienia

  8. Patryk pisze:

    Rozumiem. Zaloze sie, ze sprzedasz sluchawki NH i kupisz je kiedys ponownie. Czas pokaze. Najlepiej miec 2-3 pary sluchawek i problem z glowy. W moim przypadku to NH oraz Final VI. Kazde z nich graja calkowicie inaczej, pieknie na swoj sposob. Ktoregos dnia chcialbym bardzo SR009, Utopie lub Final VIII/X.Marzenia oczywiscie.?patrzac na cene.

    1. fon pisze:

      Eee skąd ta pewność ,że je sprzedam :),zauroczyły mnie audeze lcd2 i 3,to jest mój dżwięk ale ze względu na ich otwartość i głośne granie na zewnątrz odpadają podczas wieczornych odsłuchów dlatego chcę znależć coś innego najlepiej zamkniętego grającego podobnie…

      1. Patryk pisze:

        Kup w tym wypadku Audeze XC.
        https://www.ricardo.ch/kaufen/audio-tv-und-video/kopfhoerer/sonstige/audeze-lcd-xc/v/an876924574/
        Sprzedaje wlasnie.(z powodu ,ze sa mi za ciezkie)
        Nic innego nie gra tak jak graja Audeze.

  9. Piotrek pisze:

    Panie Piotrze, a który z kabli Forza AW – Claire Hybrid czy może Noir Hybrid – w połączeniu z Amironami, będzie Pańskim zdaniem najbardziej zbliżony do Tonalium?

    Z góry dziękuję za odpowiedź

    1. PIotr Ryka pisze:

      Do Tonalium bliżej ma Noir.

  10. Markoś pisze:

    Hej. Jak sobie te słuchawki radzą z niższym jakościowo sprzetem np. Aune X1S, albo nawet smartphonem? Da się słuchać, czy może nawet lepiej nie próbować?
    Jestem posiadaczem K550, których granie mi się podoba, jednak chciałbym przeskoczyć na sprzęt nieco wyższej klasy. Od nowego sprzętu ocekiwałbym większej sceny i detalicznosci. Myślisz, że Amiron lub bratnie DT 1990 Pro to krok w odpowiednia stronę?

  11. Soundman pisze:

    Mam te Amirony,miałem też dwa razy T1 rev2…
    Pan Piotr dobrze opisał brzmienie Amironów ale wedle T1 nie bardzo się zgadzam z porównaniem. Amirony są w pełni otwarte oraz jaśniejsze w przekazie od T1 rev2, mają lepszy ,cieplejszy,bardziej organiczny wokal ,bliżej słuchacza…a to całkowicie zmienia odbiór tych słuchawek względem T1…Dzięki temu jak dla mnie są bardziej muzyczne od T1rev2, lepiej słychać górę ,nie mamy wrażenia jej przyciemnienia jak w T1 rev2…T1rev2 są lepsze technicznie, ale lepsze muzycznie są Amirony, co przy dwukrotnie niższej cenie od T1 stawia je zaskakująco w dobrym świetle…Mniej kłopotliwe w dobrym napędzeniu i bardziej muzyczne…chyba Beyerdynamic trochę strzelił sobie w stopę…he,he.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy