Recenzja: Ayon Sigma / CD-T

Odsłuch cd.

Sigma jako komputerowy DAC

Ayon_Sigma_021_HiFi Philosophy

A przyzywane dźwięki mknęły niczym oszalałe, diabelnie szczegółowo i z niespotykaną nawet u najlepszych dynamiką.

   Pozostało jeszcze sprawdzić jak przetwornik Sigma spisuje się solo przy komputerze. Podłączyłem go w sposób najbardziej popularny, kablem USB, a ponieważ nie ma wbudowanego wzmacniacza słuchawkowego, doposażyłem w takowy od Phasemation, podpinając go kablami XLR od Acoustic Zen. Nieco dziwaczny przybrało to wygląd, bo z kablami zasilającymi nieco zaszalałem, używając bardzo kosztownych, ale w końcu można czasem te dziwne z pewnością dla osób postronnych produkty audiofilskiego rozpasania w nieco osobliwym dla nich otoczeniu komputerowym zastosować. Może i nie wyglądało to za szczególnie, ale grało…

Sigma ma zegar taktowany w femtosekundach i po raz kolejny okazało się, że takie zegarki, w odróżnieniu od zwariowanych na rękę mają wybitne znaczenie praktyczne. Za ich sprawą dźwiękowy obraz ulega wyostrzeniu i uszczegółowieniu, tak jakby dokładnie kanał radiowy na starym radioodbiorniku gałką ustawić, albo mikroskop czy aparat fotograficzny poprawnie zogniskować. To się naprawdę czuje, bo w takich mniej dokładnych, czyli przy mających mniej precyzyjne zegary przetwornikach, obraz pozostaje lekko rozmyty, nie dając takiego wrażenia realności. A tutaj, podobnie jak na Calyx Femto czy Accuphase DC-901, wyraźność była perfekcyjna i jedynym problemem pozostawało nadanie jej odpowiedniego brzmieniowego szyku, tak aby nie tylko ten obraz był realistycznie ostry, ale i godzien słuchania także z innych względów. Każdy z trzech wymienionych przetworników taktujących w femtosekundach miał pod tym względem inny nieco wachlarz przymiotów. Accuphase był najbardziej perfekcyjny a jednocześnie wszystko doskonale miał pod kontrolą. Niczego nie puszczał na żywioł, niczego nie zostawiał w niedomówieniu i absolutnie nic nie można mu było zarzucić. Czysta perfekcja. Aż wręcz do przesady, jak jakaś do ostatniego piksela dopracowana fotografia spod obróbki Photoshopa, choć taka mająca całościowy wydźwięk  artystyczny a nie reklamowego kiczu. W żadnym razie jakiegoś przesładzania czy umizgów. Wręcz przeciwnie. Obiektywizm, neutralna tonacja, subtelna, niewymuszona elegancja, ogromna precyzja wszystkiego. Calyx był trochę inny, bo mimo też fenomenalnej dokładności bardziej tajemniczy. Coś w nim takiego było, że łączył doskonałą ostrość rysunku z ogólnym poczuciem tajemniczości; przywołania jakiegoś obszaru, na którym nie wszystko jest widoczne i oczywiste. Na pewno po części była to często wzmiankowana przeze mnie „żywa przestrzeń” – jakiś oddech i pulsowanie całego bytu – ale na pewno nie tylko, bo Accuphase też to kreował, dając jednocześnie poczucie większej swojskości; jak różnica pomiędzy przebywaniem nocą we własnym pokoju a zagubieniem w lesie. Nie był to wprawdzie aż taki kontrast emocjonalny, ale na pewno coś w tym rodzaju. Sam w każdym razie słuchając Accuphase doznawałem silnych przeżyć głównie za sprawą pojawiającego się piękna i mistrzowskiego realizmu, podczas gdy Calyx był bardziej mimo swej perfekcji niepokojący i tajemniczy. Może jednak tylko sam tak to odbierałem, a kto inny miałby zupełnie inne odczucia. Natomiast Ayon Sigma to przede wszystkim super wyraźny rysunek i dynamika. Także przywołana zostaje przez niego natychmiast żywa przestrzeń, i powiedziałbym nawet, że z plikami wysokiej gęstości rysuje się ona łatwiej i mocniej niż z przeciętną płytą, ale dominuje dynamika i potężnie uderzające soprany. Do pewnego stopnia jest to styl analogiczny jak w nowych słuchawkach Grado GS1000e, co właśnie sobie uświadomiłem. Tam także strona sopranowa okazuje się tym dla uszu czym śnieg w słońcu dla oczu, natomiast bas nie jest dodawany, tylko w każdym nagraniu z aptekarską precyzją odważana faktyczna jego ilość. Kiedy na samych ścieżkach zapisu nie jest go wiele, wówczas Sigma nie sprawi, że zrobi się go więcej, ale jak jest w nagraniu obfity bądź podbity, to też go nie ujmie, tylko całe duże kwantum dokładnie przekaże. Dlatego słuchając nagrań basowo skromnych można odnieść wrażenie, że basu nieco brakuje, a potem jesteśmy zaskoczeni jak potrafi go być dużo.

Ayon_Sigma_023_HiFi PhilosophyAyon_Sigma_003_HiFi PhilosophyAyon_Sigma_004_HiFi Philosophy

 

 

 

 

Tego rodzaju traktowanie skrajów pasma wymusza użycie słuchawek albo obniżających tonację, by wszystko zostało umilone basową kołderką, albo potrafiących jak sama Sigma perfekcyjnie oddawać naturalność całego brzmienia, czyli takich najwyższej klasy. Od razu przyszło mi na myśl trio: Sennheiser HD 800, Beyerdynamic T1, AKG K812, ale oczywiście Audeze LCD-3, HiFiMAN HE-6, OPPO PM-1 czy Fostex TH-900 nie powinny być gorsze. Nie miałem niestety możliwości wyjść ze sprawdzeniami poza flagowe AKG, a te okazały się grać podobnie jak w układzie z napędem; bardzo realistycznym ale w sensie sopranowym całkowicie akceptowalnym, popisowym wręcz dźwiękiem. Brzmienie było nasycone i trójwymiarowe, a przy tym naprawdę nieprzeciętnie bogate. Trochę żałowałem, że nie mogę sprawdzić tych sopranów z HD 800, ale sprawdziłem je z K712 i wyjątkowo jak na te słuchawki były realistyczne oraz obfite. Żadnego wycofania, przycinania – nic. Niestety całość brzmieniowa względem K812 zdecydowanie jednak uboższa. Ale jak to nie można na audiofilskim poletku niczego być pewnym. Sięgnąłem tak z obowiązku po przywołane przed chwilą i oskarżone o zbytnie sopranowe szarżowanie Grado GS1000e i żadnych z nimi sopranowych problemów nie było. Całkiem na odwrót – zagrały popisowo, przestrzennie i z realizmem bardzo łatwym do wzięcia. Przywołane na koniec do porównań Pandora Hope VI soprany okazały się forsować zdecydowanie bardziej i miały jaśniejszą tonację. Też grały pierwszorzędnie, ale w sposób  wyraźnie bardziej ofensywny.

Przy okazji trzeba napisać, że jest to zawsze dylemat, czy traktować soprany z pewną rezerwą i powściągliwością, czy całą ich moc kłaść w przekaz, bo w pierwszym wypadku zdecydowanie łatwiej dobrać aparaturę towarzyszącą (wzmacniacz, kolumny, słuchawki), tylko że zwykle z czasem to powściągnięcie i nadmierna kontrola zaczynają drażnić, co może się skończyć całościową irytacją, zwłaszcza w następstwie jakiejś konfrontacji. Z kolei brak powściągania wymusza bardzo wysoką jakość towarzystwa i tutaj przetwornik Ayona, a już zwłaszcza z własnym napędem płytowym, stawia wysokie wymogi, co trzeba brać pod uwagę. Nie oznacza to jednak, że koniecznie trzeba się pchać na wyżyny cenowe, bo nie tak znów drogie głośniki Spendora znakomicie wypadły, a podobnie większość słuchawek. Warto natomiast samemu na wstępie przemyśleć sprawę i zadać sobie pytanie, jaki typ prezentacji wolimy i który na długą metę będzie nam odpowiadał: super dynamiczny, szczegółowy i realistycznie wyraźny, czy raczej poetycko uspokojony, idący w stronę melancholii albo optymizmu. Takie ogólne ukierunkowanie, wyboru opcji którego warto dokonać już przed pierwszym zakupowym odsłuchem, stanowi niewielką wprawdzie ale jakąś rękojmię, że nie będziemy musieli zaraz wszystkiego wymieniać.

Ayon_Sigma_007_HiFi Philosophy

Krótka sesja przy komputerze tylko potwierdziła wstępne ustalenia – Ayon Sigma świetny jest i basta!

Sam o sobie mogę powiedzieć, że w młodszym wieku bardziej odporny byłem na ostrość wysokich tonów, a teraz raczej jej nie toleruję, choć z kolei uwielbiam całkowicie otwarte soprany, ale takie na najwyższym, uchodzącym w przestrzeń poziomie. Pod względem powyższego wyboru zarówno sam Ayon Sigma jak i duet CD-T/Sigma należą do opcji pierwszej, tej dynamicznej i wyrazistej, którą należy obłaskawiać jakością i odpowiednim doborem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

23 komentarzy w “Recenzja: Ayon Sigma / CD-T

  1. Marecki pisze:

    Mały błędzik zauważyłem.
    Taki, że AK 240 to Cirrus logic CS4398, a nie Sabre ES9018.
    Pozdrowionka 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Faktycznie, to AK 120 ma Sabre.

      1. Piotr Ryka pisze:

        A, i znowu się pomyliłem, bo w AK 100 i AK 120 są Wolfsony. Przepraszam za błąd i dziękuję za zwrócenie uwagi. Już poprawiłem.

  2. Marecki pisze:

    A tam, i najlepszym sie zdarza!:)
    (szczególnie pisząc recenzję za recenzją)

    Teraz zwróciłem uwagę na to, że jeszcze nie było na łamach Hifiphilosophy żadnego dapa z Sabre.
    A są takie dwa na które warto zwrócić uwagę – Ibasso DX90 i Hifiman HM 901.

    Ten pierwszy jest oparty na bardziej mobilnych kościach ES9018.
    Natomiast ten drugi już na pełnowymiarowych.

    Ze słuchawek zainteresowały mnie te nowe Hifimany HE560.
    „Brzmienie maksymalnie zbliżone do HE 6 przy zachowaniu dużo wyższej skuteczności”

    Ile w tym prawdy.. Trza to sprawdzić!

    1. Piotr Ryka pisze:

      HE 560 już słuchałem i są świetne brzmieniowo oraz bardzo udane konstrukcyjnie. Zarówno one jak i HM 901 mają niebawem przyjechać po recenzję. Ibasso też gdzieś w tle majaczy, ale jeszcze się na niego nie umawiałem. Na razie jadę z Cary 300B SEI.

  3. Marecki pisze:

    Pewnie wszyscy tu jesteśmy ciekawi jak spisze się pupil Pana Mirka 🙂

  4. Tadeusz pisze:

    Zaległa dziwna, wieloznaczna cisza ,Piotr pewnie myśli co tu napisać ,żeby nie urazić 🙂

  5. Miroslaw pisze:

    Tak naprawde to nie potrzeba recenzji pana Piotra aby potwierdzic fakt ze cary 300b jest najlepszy na swiecie…

  6. Tadeusz pisze:

    co to urlop???

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dlaczego urlop? Nowy test jest już napisany i dziś w nocy się ukaże. To są trudne, wielodniowe odsłuchy, wymagające wielu starań.

  7. Tomek pisze:

    Tak czytam Panie Piotrze recenzje dac-ów i się zastanawiam jak ma się ten sigma do Phasemation bo cena zblizona, poszukuje źródła do Octave i Dynaudio swego czasu miał Pan je u siebie czy któryś by spasował?

  8. PodaK pisze:

    Witam. Jaka jest żywotność takich lamp w tym Dac-u?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ayon deklaruje bodajże 3 tysiące godzin. Ale powinny wytrzymać dużo więcej. Lampy naprawdę niechętnie padają. Przynajmniej te pracujące u mnie jakoś nie chcą. Jeszcze nigdy żadna w niczym mi nie wysiadła, jedynie kilka stłukłem.

  9. Paweł pisze:

    Ayon Sigma czy iFi IDSD Pro, który DAC lepszy patrząc pod kątem muzykalności?

  10. Adam pisze:

    Witam Panie Piotrze
    Miał Pan może okazję słuchać Matrixa X Sabre Pro? Bo zastanawiałoby mnie porównanie do tego Ayona Sigma.
    Tyle że słucham w sumie tylko z plików, więc z ewentualnego dobrodziejstwa odtwarzacza płyt i gniazda I2S bym nie skorzystał.
    W tym przypadku Matrix posiada cały zestaw stricte pod pliki.
    A Ayon widzę, że tworzony z myślą o parowaniu z odtwarzaczem płyt.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Matriksa nie słyszałem, więc mogę tylko powiedzieć, że Sigma jest bardzo dobra. Ma przede wszystkim coś, co nazwałbym głębią narracyjną – głęboko wnika w strukturę dźwięku. Jaki jest Matrix – nie wiem.

      1. Adam pisze:

        Dziękuję za odpowiedź.
        Z tego co wiem, to matrix jest generalnie liniowo grającym przetwornikiem, bez faworyzowania jakiegoś pasma. Plp

        A to przy okazji jeszcze chciałbym zadać jedno pytanie jeśli można, o dwa DAC-i które Pan testował.
        Czy Sigma lub La scala odnalazłyby się w przy słuchawkach pokroju Empyrean, LCD3, Grado PS2000e? I wzmacniaczach lampowych(Euforia, Songolo HPA300, czy może lampa 300B) Nie będzie to przesycenie szczególnie przy Empyrean czy LCD3.

        1. Piotr Ryka pisze:

          La Scala to DAC spokojniejszy. Dynamiczny i melodyjny, ale jak to mawiają Rosjanie – Sigma jest bardziej duszoszczypatielna. Zwłaszcza jak jej wymienić lampy na lepsze, co nie jest specjalnie kosztowne. Ale jak się lubi gładką melodyjność, to La Scala.

          1. Adam pisze:

            Dziś byłem i słuchałem Meze Empyrean. W końcu mi się udało. Słuchane było na A&K Kann Cube. I chyba znalazłem króliczka, nawet nie chyba, a na 99%. Zmiotły ADX 5000 i LCD 3. Ciężko opisać co słyszałem, bo słyszałem muzykę taką jaką chciałbym słyszeć, naturalną, rzeczywistą. Przestrzeń, spójność całego dźwięku, powietrze. Genialny bas, może nie schodzący tak nisko jak LCD 3, ale potęga dźwięku i tak podobała mi się bardziej u Meze. Uniwersalność gatunkowa.
            Rock zagrany świetnie, metal też, jazz, klasyka, muzyka filmowa. Nie było się do czego przyczepić. Do tego wygodne, ładnie wyglądające. A do tego jeszcze w miarę rozsądnej cenie, bez skakania w dziesiątki tysięcy. Jestem pod wrażeniem co Meze uczyniło z Empyrean.

            Takich słuchawek właśnie szukałem. A to wszystko na DAP-ie. Więc strach myśleć co będzie na stacjonarnym torze, jeśli na A&K, dźwięk był powalający.

            Oczywiście gusta gustami, bo widziałem też opinie ludzi, którzy pisali, że Meze grają jak słuchawki za 2k, no ale każdy ma swoje gusta, Meze mają swój styl grania, który nie musi się podobać każdemu. Mnie te słuchawki powaliły, bo właśnie takiego dźwięku szukałem. ADX 5000 najgorzej wypadły z całej trójki. Ciekawe, ale jednak nie do końca to czego chce.

            Przyznam, że kusząca byłaby Sigma, bo La Scala to jedynie szukanie używki, bo cena sklepowa trochę zwalająca z nóg, więc to już nie moje progi.
            Jak taka Sigma zgra się z Meze? Bo pamiętam, że Meze były testowane właśnie na Sigmie.
            Prosiłbym tutaj o małą pomoc w wyborze DAC-a, bo akurat jest problem, że nie mam gdzie posłuchać nic sensownego. Zostaje coś wybrać i ewentualnie korzystać z 14 dni zwrotu.
            Z wzmacniaczami to już nie problem, bo wiele ciekawych będę mógł posłuchać, ale jeśli chodzi o DAC, to wszystko jest poza moim zasięgiem. Dlatego jeśli to nie jest problem, to prosiłbym o radę w tej kwestii.

            Co by Pan, Panie Piotrze zestawił do Empyrean w kwestii wzmacniacza? Euforia? Ayon HA 3?

            Pozdrawiam Adam

          2. Piotr Ryka pisze:

            Meze to słuchawki dość łatwe, chętnie ze wszystkim współpracujące. Sigma dodaje im zadziorności i drapieżności, co moim zdaniem pasuje. Wzmacniacz? Jeżeli to możliwe, kupiłbym Woo Audio WA-5 LE, a z czasem do niego lepsze lampy. Ale Ayon i Euforia to też bardzo dobre wybory.

          3. Adam pisze:

            Tak łatwe i właśnie nawet z moim Fiio Q5 z wymienionym wzmacniaczem na AM3D zagrało to naprawdę bardzo dobrze. Aż sam byłem zdziwiony. Ale to akurat dobrze, bo czasami gdzieś się pojedzie na działkę i nikt nie będzie targał ze sobą stacjonarnych klocków, tylko weźmie słuchawki i DAP-a, czy przenośny DAC/AMP i nadal się będzie cieszył.

            Dziękuję rozważę na poważnie tę Sigmę.

            Woo Audio WA5 LE jest w MP3Store, więc może uda się jakoś ściągnąć go do posłuchania. Choć cenowo będzie to wyzywanie, ale kto wie, parę miesięcy temu WA 5 LE siedział na komisie w MP3Store jako egzemplarz testowy za około 12k zł, więc wszystko jest możliwe jak widać.
            Akurat w kwestii wzmacniaczy będzie o wiele prościej, więc tu będę mógł już wybrać go w pełni świadomie. Więc jedynie DAC zostanie zakupiony najpewniej w ciemno.

            No cóż dziękuję, teraz zostaje postarać się jakoś posłuchać Meze z różnymi wzmacniaczami i wybrać ten najlepszy.

  11. Józek pisze:

    Panie Piotrze,

    Czy po tylu latach od recenzji Ayon Sigma można w dalszym ciągu uznać ten przetwornik za jeden z lepszych w cenie do 10 tysięcy złotych? Oferty na rynku kuszą kuszą nowszym sprzętem, przyjmującym DSD512 jak Chord Qutest/Hugo TT. Zastanawiam się czy „staruszek” Sigma ciągle czaruje swoim brzmieniem i jest odporny na wiek?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Moim zdaniem czaruje. A jak mu jeszcze wymienić lampy na lepsze, to już naprawdę. Bardzo udany przetwornik.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy