Recenzja: Ayon CD-35 Signature

Odsłuch

Solidne, stalowe przyciski na górnej pokrywie to znak rozpoznawczy marki.

Solidne, stalowe przyciski na górnej pokrywie to znak rozpoznawczy marki.

   Odsłuch powstawał w dwóch turach. Najpierw ze słuchawkami i wzmacniaczem słuchawkowym Fostex HP-V8 – kosztującym akurat tyle samo, a nawet nieco więcej, ponieważ wyposażony tym razem w lampy mocy 300B Sophia Classic, czyli wierne kopie klasycznych Western Electric przy cenie $1000 para – a potem z własnym systemem odniesienia na bazie lamp 45ʼ i kolumn Audioforma.

Zacznijmy od słuchawek. Trzech par użyłem: Fostex TH-900, HiFiMAN HE-6 i Beyerdynamic T1 V2. Pomimo że wzmacniacz pochodził od Fostexa, nie jego słuchawki wypadły najlepiej, ani planarne HE-6. Z konfrontacji zwycięsko wyszły najtańsze T1, chociaż jako jedyne mające kabel Tonalium, wyrównujący ceny. Przyznać muszę, że zestaw Ayon-Fostex wydusił z nich wyjątkowo dużo i grały naprawdę pięknie. Cała ich wzmiankowana wielokroć pogłosowość przekształciła się tym razem w naturalną przestrzeń, bez śladu odczucia obcości ani produkcji zniekształceń. Grały więc naturalnie i wyjątkowo przestrzennie; głębokim, nasyconym dźwiękiem i wyjątkowo romantycznie. Tak jak to one potrafią, chociaż dzieje się to nieczęsto. W sumie pokaz najwyższej próby i wielka satysfakcja, że tak ich grających od czasu Audio Research za źródło nie słyszałem. Można by zatem rzucić sugestię, że lubią w źródle transformatory R-Core, ale nie czas na rozwodzenie się o nich, tylko trzeba szacować odtwarzacz, sugerowany z kolei jako jeden z lepszych na świecie. O nim powiem co następuje:

Ayon CD-35 to są dwa źródła w jednym, a nawet jeszcze więcej. Wyraźnie słychać pracę filtrów i mniej ale też nadpróbkowania, a już różnica pomiędzy CD puszczonym zwyczajnie a z użyciem PCM-DSD całkiem jest zasadnicza i rzeczywiście w niemałym stopniu upodobnia (zgodnie z założeniami) płyty CD do SACD. Nie czyni tożsamości, lecz czyni podobieństwo, wymagające dogłębnej analizy i starannej interpretacji brzmienia. To słychać było dobrze zarówno z kolumn jak i słuchawek, ale by mieć co do tego wyrobioną ocenę poglądową, trzeba się solidnie przyłożyć i użyć odpowiedniej aparatury z odpowiednim muzycznym materiałem.

Lecz to dopiero przed nami, a na razie zajmijmy się CD-35 w roli zwykłego odtwarzacza. Ta rola, jak patrzę po innych recenzjach, została spostponowana, podczas gdy moim zdaniem w rzeczywistości jest najważniejsza. Albo inaczej – ważna tak samo jak zwykły odczyt SACD, choć płyt w tym zapisie mniej jest w obiegu. Tak czy owak jest najważniejsze, że Ayon CD-35 to najlepszy „zwykły” odtwarzacz w całym dorobku firmy. Nie wiem ile tak naprawdę zajęło twórcom implantowanie mu transkrypcji PCM-DSD, ale nawet gdyby niewiele, a resztę pochłonęło dopracowywanie tradycyjnego odczytu, to i tak warto było się trudzić.

Oczywiście dla większego komfortu producent dorzuca również solidnego pilota.

Dla większego komfortu producent dorzuca jeszcze solidnego pilota.

Po raz pierwszy od czasu CD-3 dostajemy bowiem od Ayon Audio maszynę zdolną bez zarzutu łączyć analogowość z dynamiką i przenikliwością. Ayon CD-5s w większym stopniu, a Sigma/CD-T w mniejszym, ale obydwa te poczytywane za dotąd najlepsze w dorobku firmy przesadzały z ostrością. Zapewne z winy lamp 6H30, ale co to kogo obchodzi? Odtwarzacz za ciężkie pieniądze ma grać niczym saksofon, to znaczy każdą ostrość zamieniać na muzykę; a jeśli tego nie czyni, to znaczy, że jest ułomny. Zawsze to będzie uwierać; bo cóż nam po ekstra dynamice i wyśrubowanych szczegółach, kiedy w pewnych momentach to kujnie i nigdy się z tym nie pogodzisz. Za ciężką kasę grać trzeba tak, żeby zawsze się podobało, a nie podobało czasami czy choćby i przeważnie. A mnie zawsze podobał się od Ayona jedynie ten dawny CD-3 i teraz CD-35. Najwyraźniej trójka przynosi firmie szczęście, bo wzmacniacz HA-3 także zrobiła udany.

Pora nareszcie wyłożyć, jak gra ten CD-35 w sensie prostym, czyli jako zwykły czytnik CD/SACD, i czemu ewentualnie to ma się komuś podobać. Otóż gra nie tylko dynamicznie, wyraźnie, czysto i szczegółowo, ale też melodyjnie, powłóczyście, namiętnie. Atak ma szybki i kontur ostry, ale dźwięk nie drażni przerysowaniem i nie ponagla krótkim wybrzmieniem. Nigdy też nie zakłuje, tylko pięknie rozpływa się i roztacza. Formę ma przy tym bogatą i przede wszystkim wielopostaciową. Nie ma w tym żadnej maniery, nacisku na cokolwiek – ani na złagodzenie, ani na atak. Wszystko jest żywe, autentyczne, a całość wyrafinowana i mocno oddziałująca. Powyżej zaś, na najwyższej jakościowej orbicie, krąży rzecz najważniejsza, bynajmniej nieoczywista – razem to się składa na piękno. Piękno poprzez to, że brzmienia są gęste a medium transparentne – obrazujące rozległą przestrzeń i gęstniejące w obdarowane życiem konkrety. Że muzyka syta jest masą i barwą, połyskując na tle ciemnym i gęstym. Niczym atłas pod światło, co w jednych miejscach się mieni, a w innych topi wzrok w gęstej, matowej fakturze. I wyłania się z tego istota żywej muzyki – form różnych a współgrających – zachwycająca, sycąca. Atakująca konkretem, a romantyczna. Rzeczywista, a śpiewna. Głęboko brzmiąca, a żywa. Z przestrzenią przejrzystą na wielką głębię, pomimo w pełni zaangażowanego ośrodka. A więc z nadania transparencji i całkowitego ożywienia, sumująca się w medium rzadko widywanej urody.

Toteż czaruje nas ta muzyka i wszystkim do siebie przyciąga: gęstością wraz z przejrzystością, dynamiką z płynięciem, szczegółami z przestrzenią, melodyjnym spokojem mieszającym się z kontrastami. A wraz z tym z miejsca czujesz, że to jeden z najlepszych odtwarzaczy jakie słyszałeś, najściślejsza elita. W dodatku od tamtych tańszy, bo szczytowy Audio Research czy Accuphase bardzo wyraźnie z cenami górują. Ayon CD-35 w podstawowej wersji to przecież wspomniane 31 tys. PLN; niemało wprawdzie, ale jak za taką maszynę niedużo. Podobnie kosztował kiedyś (uwzględniając inflację) świetny CD od nieistniejącego Audio Aero Capitol, robiący, zanim firma oszalała cenowo, furorę. Ale ten Ayon jest lepszy.

Tylny panel pod względem ilości wejść i wyjść stanowi światową czołówkę - czego tu nie ma!

Tylny panel pod względem ilości wejść i wyjść stanowi światową czołówkę – czegóż tu nie ma!

Zostały jeszcze do odrobienia płyty SACD. Te są odtwarzane inaczej, a różnica jest spora. Brzmią bardziej dynamicznie – rozwartość dynamiki odczuwalnie przyrasta, a równocześnie inaczej budują brzmienia. Sama przestrzeń, a właściwie sam ośrodek, traci nieco na znaczeniu, gdyż zostaje rozgęszczony do uspokojonej czystości i czerni, z której wychodzą na nas wykonawcy bardziej wyodrębnieni, ubrani w tą większą dynamikę i bardziej musującą żywiołowość. Efekt sumaryczny jest taki, jakby rozpołowić nagrania analogowe, obdarowując ich przymiotami po części oba formaty zapisu. CD zabiera gęstość medium i długo podtrzymywane, poetyckie wybrzmienia, a SACD energię, wyrazistość i dynamikę. Gdybyż to można było połączyć… Ale po to są gramofony i za to im się płaci. Nie zostawię was jednak z rozterkami i dopowiem, że przemógłszy wrodzone lenistwo wykonałem nie tylko analityczne ale i przyjemnościowe porównanie warstw CD i SACD, wymagające mnogich spacerów, ponieważ odczyt SACD jest w CD-35 wyraźnie głośniejszy, a Twin-Head po przeróbce na dwa potencjometry krokowe nie ma regulacji głosu z pilota. Nie musiałem się jednak długo namyślać, choć gwoli uczciwości porównałem na wielu płytach. Emocje od razu jednak wiedziały, że mimo wszystkich zalet zgęszczania wolą warstwę SACD. To naprawdę jest wielka frajda słyszeć taką dynamikę, nawet jeżeli śpiewność nieznacznie na tym traci.

Sumarycznie wyszło więc na to, że jest nowy Ayon wybitnym odtwarzaczem obu rodzajów zapisu i w sensie klasycznego odtwarzania wystawiam mu najwyższą notę. High-End w nim mieszka na pełny etat i nie ma co do tego wątpliwości, podobnie jak co do tego, że to najlepszy z dotychczasowych odtwarzaczy Ayona.

Świetnie grało, z rozkoszą to w siebie chłonąłem, a już szczególnie z T1, pokazującymi najlepszą przestrzeń. Nareszcie doczekaliśmy się od Ayona urządzenia bez żadnych uwag wplatającego tradycyjne zalety marki – dynamikę, wyraźność i szczegółowość – w analogowo brzmiącą muzykę. W muzykę przez duże M, a nie traktowaną jako dodatek.

Do tego dochodzą jeszcze dodatkowe, twarde regulacje, któe w sposób zdecydowany wpływają na brzmienie.

Do tego dochodzą dodatkowe, regulacje, które w sposób zdecydowany wpływają na brzmienie.

Aliści czas nadszedł spróbowania dania głównego, tego owianego szeptanymi i recenzyjnymi legendami DSP, potrafiącego przekształcać PCM w DSD i poprawiać SACD. Tę rzecz też w dwóch turach przeszedłem – z kolumnami i na słuchawkach – ale teraz, by nie wprowadzać zamieszania, od razu ją zbiorczo wyłożę, a na koniec tylko dorzucę, jak grał CD-35 w systemie z głośnikami i co wówczas nowego udało się usłyszeć.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

40 komentarzy w “Recenzja: Ayon CD-35 Signature

  1. Marcin pisze:

    co to za słuchawki widniejące na zdjęciu na piątej stronie recenzji?

  2. Byndzin pisze:

    A już miałem kupić ten odtwarzacz że względu na DSD Dzieki Piotrze za otworzenie oczu.W ostatniej chwili mnie Pan uratował.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Ale na wszelki wypadek proszę posłuchać samemu, bo może będzie się podobało. Wyrocznią raczej nie jestem, chociaż w tym wypadku raczej nie miałem rozterek. Ale tak w ogóle, to jest bardzo dobry.

    2. Luk pisze:

      Nawiązując do trybu DSD, przyznam że upsumpling potrafi podnieść jakość muzyki , a dokładnie głębi , i selektywności , czasem kosztem poprawnych wybrzmień. Dlaczego czasem ? Ponieważ jest to uzależnione od odtwarzanego materiału muzycznego. Są płyty na których wybrzmienia są całkowicie poprawne , wtedy można usłyszeć ile dobrego wnosi ten tryb. Fajne jest to ze mamy wybór i nikt nas nie zmusza do używania tej funckcji . Napewno dzięki filtrom , oraz upsamplingiem 128 i 256 odtwarzacz nie znudzi nam się przez długie lata, a każdą płyte możemy odtwarzać w preferowanym przez nas trybie co daje duże oszczędności, np chociażby z dostrajaniem dźwieku kablami…

      1. Piotr Ryka pisze:

        Bardzo dobrze, że tak pozytywne wrażenia. A przy jakim wzmacniaczu?

        1. Luk pisze:

          Accuphase A35

      2. SoundMas33 pisze:

        Od tygodnia mam okazje testowac Ayona Cd 35 Signature . Musze przyznac odtwarzacz bajka. Do tego kombajn umiejacy nie mal wszystko. Pre , regulacja glosnosci za takie pieniadze , i taka jakosc dzwieku poprostu okazja roku. Mialem juz w swojej kolekcji odtwarzacze ktore grały ta sama klasa dzwieku , ale byly o wiele drozsze i w zasadzie glołe bez zadnych dodatkow. Bravo Ayon

    3. Paweł pisze:

      U mnie w ayon35 Signature konwersja na DSD w większości przypadków pogarsza odbiór (ale to mój gust i mój system) – zgadzam się z pełni z Panem Piotrem. Jednak przy koncertach na żywo to „psucie” daje więcej emocji, frajdy ze słuchania i podoba mi się bardzo – jest bardziej angażujące. Na japońskich/chińskich płytach CD zgrywanych bez masteringu z analogu (taśmy) np. „abcrecords” konwersja DSD daje pozytywny efekt (mamy mastering on-line) w domu :-). W innych przypadkach trzeba samemu zdecydować, ale na moje ucho gorzej. Za to odtwarzanie płyt SACD jest rewelacyjne. SHM-ki i audiofilskie hybrydy SACD grają rewelacyjnie, można sobie gramofon odpuścić.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Niewątpliwie posiadacz ma dużą przewagę na recenzentem w możliwościach oceny. Nieporównanie więcej sprawdzonych płyt, dłuższe zżycie, więcej porównań i zastosowanych kombinacji. Cieszę się, że ta transformacja ma swoje dobre strony i sam to będę w jakimś stopniu potwierdzał przy okazji recenzji przetwornika Ayon Stratos. Już zresztą potwierdziłem, i to całościowo, w recenzji wersji HF Edition.

  3. Stefan pisze:

    Piotrze a będziesz miał okazję posłuchać DAVEa u siebie ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Pewnie dałoby się zorganizować taki odsłuch. Słuchałem tego przetwornika podczas bytności w Audio Stylu i jest dobry, ale chyba nie aż tak, jak niektórzy sugerują. Podpięty w ten sam system dCS Rossini podobał mi się bardziej. Jednak takie wyrywkowe odsłuchy nie są zbyt miarodajne.

      1. Stefan pisze:

        Warto posłuchać bo wbrew pozorom jest wrażliwy na to co ma podłączone.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Chciałoby się móc przetestować wszystkie co ciekawsze urządzenia, ale to niemożliwe. Nie w realiach uczciwych testów. Najwyżej jakichś migawek, a to raczej nie ma sensu. Niemniej ten Dave jest ciekawy i narobił masę szumu, tak więc stoi w pierwszym rzędzie.

          1. Stefan pisze:

            Gdyby się udało będzie sporo zabawy z kablami 🙂

  4. Patryk pisze:

    Panie Piotrze: Prosze posluchac przy okazji „NAIM-CDX2” podlaczonego pod zasilacz „XPS”
    (XPS NAIMa lub Teddy Pardo).Naprawde warto, prosze mi wierzyc.

    Pozdrawiam

    Patryk.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Wiem, że Naim naprawdę dużo potrafi. Słuchałem kiedyś 555. Ta firma oferuje wyjątkowo naturalistyczną szkołę dźwięku.

  5. Piotr pisze:

    P. Piotrze, pytanie czysto techniczne. Jak mocno rozgrzewa się ten CD? Chodzi o to, ze jest ciepły jak np. CD1SX czy naprawdę grzeje odczuwalnie wokół?
    Niestety małe pomieszczenie wiec…
    A przy okazji, jest szansa na test nowego CD10? Przy tej cenie jeżeli nic nie popsuli to może być ciekawa propozycja.
    Pozdrawiam
    Piotr

    1. PIotr Ryka pisze:

      CD10 słuchałem przez chwilę i to jest tak wstępnie oceniając bardzo dobry CD. Co do grzania CD-35, to prawdę mówiąc nie pamiętam, ale chyba nie grzeje jakoś szczególnie. Niedługo mam go mieć ponownie, to zwrócę uwagę.

    2. Paweł pisze:

      Właśnie kupiłem Cd35 signature i trochę bardziej grzeje się niż 1 sx z którego do tej pory korzystałem ale to jest duża różnica. Jeśli mało miejsca to 35-ka ma dużo większą obudowę, jest również wyższa (w specyfikacji na stronie nautilus jest błąd) bo jest wyższa ze 2 cm od 1 sx.

      1. Piotr Ryka pisze:

        A jak brzmieniowo i technicznie?

        1. Paweł pisze:

          Szkoła brzmienia zupełnie inna. Przy okazji, muszę wymienić kabel zasilający bo harmonix 350 mr2 „ociepla” – za dużo na przełomie niższej średnicy i wyższego basu (w moim systemie). Z 1sx nie było tego problemu, wydawał mi się bardziej neutralny. 1sx ma bardziej konturowy szybszy bas i mocniejszą ale znacznie mniej precyzyjną górę. Ayon35 ma węższą scenę niż 1sx (jakby mniejsze obiekty) ale większą głębię (więcej planów – lepsza holografia) i bardziej precyzyjne źródła pozorne (tak to się chyba mówi w branży). W 35 więcej szczegółów słychać ale dźwięk jest „bardziej koronkowy” delikatniejszy i niestety po „ciepłej stronie”. Stwierdziłem za to, że w 35 jest rewelacyjny przetwornik – pliki podawane przez port USB. Niestety odtwarza pliki hi-res i nie udało mi się grać plików dsd (*dsf). Jestem w kontakcie z Nautilus w tej materii bo Ayon Austria mnie do nich odesłał – ciekawe jak się temat zakończy. A tak przy okazji jakby ktoś z czytelników chciał kupić ayon 1sx na gwarancji to go wystawiłem na sprzedaż na portalach.
          Pozdrawiam Panie Piotrze.

          1. Piotr Ryka pisze:

            Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź.

  6. Luk pisze:

    Panie Piotrze. Czy do Cd 35 najlepiej koncowke mocy kupic , czy jednak integre ? ( 40 tys zl ) . Co ewentualnie mogl by pan zaproponowac tak zeby nie bylo zbyt ciepło. Pozdraiwam

    1. Piotr Ryka pisze:

      W przypadku urządzeń Ayona „zbyt ciepło” raczej nie wchodzi w rachubę. Dylemat końcówka czy integra najlepiej rozstrzygać własnym odsłuchem. CD-35 ma bardzo dobry potencjometr, ale czy jego sekcja przedwzmacniacza jest równie dobra jak w integrze, tego po prostu nie wiem. W tym albo przyszłym tygodniu mam być w Nautilusie, to może się uda bodaj pobieżnie to sprawdzić. Zadzwonię jeszcze do znajomego, który tę rzecz chyba badał.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Skontaktowałem się z kimś, kto to testował. Jeżeli CD-35 ma wbudowany przedwzmacniacz, to zdecydowanie końcówka mocy. A jeśli nie ma, to trzeba mu przedwzmacniacz wbudować (co nie jest drogie) i też końcówka mocy.

        1. Luk pisze:

          Bardzo dziekuje za odpowiedz.

    2. Paweł pisze:

      Witam,
      u mnie ayon (zarówno starszy 1sx, jak i obecny 35) rewelacyjnie zgrywają się z Norma IPA140. Udany mariaż mimo że tu lampa a tam tranzystor. Przetestuję jeszcze jakoś preampu puszczając sygnał na końcówkę mocy w Nautilusie radzili aby spróbować bo preamp podobno rewelacyjny w 35. Jak rozwiąże odtwarzanie plików dsd na 35 przez USB to porównam czy warto. Tak szczerze to najlepiej popróbować, posłuchać i samemu zdecydować bo czasem drobny element w przypadku analogowego toru zupełnie może zmienić odbiór.

      1. Paweł pisze:

        Testowałem swojego Ayon 35 Signature+Pre przełączając na końcówkę mocy. Używam wzmacniacza zintegrowanego Norma IPA 140 i ten wzmacniacz w trybie końcówki mocy działa (jak większość intgr np. Hegel). Wtedy wyjście analogowe w Ayon trzeba zmienić z norm na amp out. Przedwzmacniacz lampowy z Ayona 35 wnosi kilka różnic. Ogromna dynamika w skali makro. Jeśli chodzi o brzmienie to efekt jest taki: na przedwzmacniaczu z Norma to tak jakbyście słuchali słuchawek na kablu Forza Audioworks Hybrid Claire (gra światłem, więcej przestrzeni i szczegółów bardziej dobitna góra). Pa przedwzmacniaczu Ayon 35 to tak jakbyście słuchali słuchawek na kablu Forza Audioworks Hybrid Noir (gra cieniem, większe nasycenie bardziej dobitny dół większe różnicowanie na dole). Wszystkie wrażenia w moim systemie identyczne z poetyckim opisem różnic w recenzji kabli słuchawkowych (jak wyżej) Pana Piotra. Fajnie jest że można sobie przełączyć i po raz drugi słuchać to samo a jednak inaczej :-). (Ja wybrałem FAW Claire hybrid tak przy okazji). Więc jak się nasłucham przedwzmacniacza w Ayon 35 wrócę do przedwzmacniacza w Norma (bo wolę więcej holografii i akustyki pomieszczenia).
        Ad vocem do pytania Luk trzeba samemu posłuchać bo każdy ma inne preferencje. Może z tańszym słabszym wzmacniaczem pre z Ayona byłby lepszy ale jeśli luk pisze o budżecie 40 tys. pln to nawet integry w tej cenie mają doskonałe przedwzmacniacze.

  7. Rysz pisze:

    Każde urządzenie dzielone jest zdecydowanie lepsze, więć trudno taki kombajn porównywać z finezyjnymi transportami i DAC ami mojej ulubionej firmy Audio Note UK . Ich DAC element piąty jest poza zasięgiem wszystkiego , co ziemia w zakresie przetworników wymyśliła . Mając tak znakomity DAC i transport , nawet nie chce się tak często przechodzić na winyl i włączać poczciwego TechDasa AFO . Ayon to siermiężny kombajn

  8. Paweł pisze:

    Przy okazji do zainteresowanych zakupem Ayon35 lub już posiadających wypróbujcie podstawki franc audio takie jak w wersji HF. Same podstawki to już połowa drogi do wersji HF. W moim systemie dużo wniosły przy słuchaniu przez głośniki. „Kapcie spadają”. Sądzę że producent mógłby zasponsorować recenzję u Pana Piotra. A nautilus mógłby dorobić śrubę redukującą gwint aby je można było przykręcić do obudowy od spodu i nie męczyć się z ustawianiem.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Recenzja powinna być po wakacjach. Co do śruby, to muszę zapytać.

      1. Paweł pisze:

        Obudowa „zwykłego Ayon 35” jaką mam ma 4 mm otwór montażowy do nóżek. W wersji 35HF jest 6mm. Podstawki mają przez pierwsze 5 mm gwint na 8 mm a głębiej na 6 mm. Nóżek nie trzeba przykręcać ale z ustawianiem jest wtedy heca, ja ostatecznie posadowiłem na trzech (jak w heglach nóżki) i jest doskonale. Swoją drogą jeśli Pan korzysta z Ayon 35 HF to jak musi się Pan namęczyć aby opisać co wnoszą same stopki. Trzeba najpierw znów jakieś słabsze urządzenie osłuchać np. zwykły 35 i przyzwyczaić się a potem dopiero usłyszeć różnice po zastosowaniu takiego akcesorium. Współczuję i wydaje mi się, że mało kto docenia poświęcenie i siłę woli recenzenta, który ma wyciągnąć wnioski planując takie „badanie na słuch”. Ciekawy jestem recenzji. Pozdrawiam Panie Piotrze.

      2. Paweł pisze:

        Panie Piotrze, sugeruję test podstawek kilku producentów z typowej grupy. Porównanie byłoby ciekawsze. Testowałem i kupiłem do Ayona35 stopki pro audio bono. Bardziej mi odpowiadały. Franc którymi byłem zachwycony poszły pod wzmacniacz. Stopkami PAB byłby Pan zauroczony bo na słuchawkach wyraźnie można usłyszeć że mają również wpływ na wibracje własne źródła.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dziękuję za wiadomość. I dobrze, że jest konkurencja.

  9. Jacek pisze:

    Chciałem zapytać, czy ten odtwarzacz Ayon cd 35 będzie dobrym źródłem DLA słuchawek Final Sonorous VI? No i jakie jeszcze odtwarzacze Pan by polecił do odsluchow max do 35000zl? Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Będzie, jak najbardziej.

  10. Jacek pisze:

    P. S. Pytanie, czy np Accuphase dp 560 zagrał lepiej niż ten Ayon?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Stawiam na Ayona.

  11. Paweł pisze:

    W przypadku obu marek to jeden dystrybutor. Sugeruję, ze swoimi słuchawkami, wzmacniaczem słuchawkowym i kablami umówić się na odsłuch i przetestować. Koniecznie swoje dobrze znane nagrania trzeba zabrać. Jestem użytkownikiem Ayon 35 signature + pre (który już tunningowałem) i jeśli przedwzmacniacz (regulacja głośności na wyjściu) ma znaczenie to pozostaje ayon. Jeśli muzyka będzie również odtwarzana z plików przez przetwornik w odtwarzaczu to sugeruję ayona aa jeśli głównie płyty CD/SACD to kwestia odsłuchu jak na wstępie ale z całym swoim torem. Oba odtwarzacze trzeba porównywać na podstawowym zasilającym kablu fabrycznym bo jak podłączą w sklepie np. acrolinka to będzie mocno zmieniać charakter w inny sposób każdego z urządzeń. Może się okazać, że posiadany wzmacniacz słuchawkowy jest na tyle słaby, że nie będzie dużej różnicy w odsłuch i nie ma co wydawać tyle na źródło albo konieczne będą kolejne inwestycje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy