Recenzja: AVID Ingenium

Podsumowanie

Avid Ingenium HiFi Philosophy 004   Nie wiem dlaczego akurat teraz, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że gdybym miał raz jeszcze zaczynać audiofilską przygodę, to na pewno bym znów zaczął od gramofonu; tym razem z wyboru a nie musu. Oczywiście można racjonalizować i słusznie zauważyć, że taki typ podejścia stał się ponownie racjonalny w dobie tryumfalnego powrotu winyli. Wybór albumów analogowych znów zrobił się duży, a czego nie ma na winylu, to można sobie dobrać z plików. Komputer praktycznie ma każdy i zawsze też może być źródłem, wystarczy karta dźwiękowa. Jest wprawdzie kłopot z nowymi wydaniami płyt winylowych, bo często są źródłowo cyfrowe, ale jest też sporo reedycji w kompletnym analogu, a poza tym nowo nagrane na magnetofonie cyfrowym nie muszą być wcale tak okropne jak skrytykowany kiedyś przeze mnie najnowszy album Adele. Przykładem ostatnia, przedśmiertna płyta Leonarda Cohena, która ma wprawdzie minimalny odcisk cyfrowy, ale słucha się jej pierwszorzędnie. No ale żeby posłuchać, potrzebny będzie gramofon. Czasami coś w nim trzaśnie, czasami zaszeleści, pucować płyty trzeba i nie ma funkcji »Repeat«, ale jakość muzyki będzie niezrównana, no chyba że ktoś ma topowy przetwornik cyfra-analog Jadis – ten lampowy za sto tysięcy. Wówczas, jak udowadnia co roku Grobel Audio na AVS, może się cyfrowy źródłosłów muzyczny niemalże mierzyć z autentycznym winylem, ale koszt tego jest kilkadziesiąt razy wyższy od takiego Avida. Dochodzą do tego dwa wielkie atuty gramofonów: możliwość ewolucji poprzez zmianę wkładek i poprzez wymianę przedwzmacniacza. Zbierając to wszystko do kupy nie ma się czemu dziwić, że gramofony wróciły, jak chyba żadna poza elektronowymi lampami technologia w historii. Bo wszystko da się łatwiej, ale nie wszystko da jednocześnie lepiej albo chociaż nie gorzej. Nie udało się zapchać dziury po lampach tranzystorami i nie udało po gramofonach cyfrowymi źródłami dźwięku. Może by się i dało, gdyby wielokanałowy SACD się przyjął, no ale się nie przyjął. I dlatego mogę polecić AVID-a. – Ma wygląd i ma brzmienie, a z wkładkami lepszymi niż tania Nagaoka na pewno grał będzie jeszcze lepiej.

 

W punktach:

Zalety

  • Niby to żadna sensacja, ale ta analogowość analogu fantastycznie się sprawdza.
  • Ciepły, pełny, obfity dźwięk.
  • Nieposzlakowana spójność brzmieniowa.
  • A przede wszystkim gęstość.
  • A wraz z nią nasycenie.
  • Oraz głębia brzmieniowa.
  • Świetna predyspozycja do budowania każdego nastroju.
  • Przywołujące obecność, zindywidualizowane ludzkie głosy.
  • Drogie gramofony z drogimi wkładkami mają jej jeszcze więcej, ale i tak energia dźwięku była tu większa niż u jakiegokolwiek cyfrowego źródła.
  • Powiedzieć, że gra ten AVID muzykalnie, to banał. Ale jakże użyteczny.
  • Lecznicze i kojące własności tak sprzedawanej muzyki.
  • Wyraziste, rozdzielcze, świetnie przyrządzone soprany.
  • Mocny, choć nie tak rozdzielczy bas.
  • Skomasowana scena o czytelnych dalszych planach.
  • Umiejętność jej rozwinięcia przestrzennego przy odpowiednio zrealizowanych nagraniach.
  • Ciekawy wygląd.
  • Solidna, masywna konstrukcja.
  • Można dobierać długość ramienia, a nawet zastosować dwa.
  • Docisk płyty bardzo dobrze się sprawdza, niwelując zwichrzenia.
  • Elastomerowe łapy i dodatkowa platforma antywibracyjna.
  • Korkowa mata ładnie wygląda i sprawdza się w praktyce.
  • Porządne okablowanie.
  • Dedykowane wysokiej klasy przedwzmacniacze.
  • Uznany producent.
  • Made in England.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

Z tanią wkładką Nagaoka brak zdolności do samoistnego porządkowania sceny i lekkie zniekształcenia niskich częstotliwości przy bardzo głośnym graniu.

 

Dane techniczne:

  • Napęd: pojedynczy pasek.
  • Prędkości obrotowe 33,3 i 45 obr.
  • Talerz: płyta MDF o wadze 2,5 kg.
  • Łożysko: obudowa – hartowana stal nierdzewna; punkty cierne – węglik spiekany i szafir.
  • Zawieszenie 3-punktowe, potrójna warstwa elastomerów.
  • Ramiona mocowanie do wyboru: SME 9″, SME 12″, ProJect 9″ Carbon.
  • Silnik synchroniczny 230V AC, 12 mili Nm
  • Pobór prądu maks. 20 W.
  • Waga: 7.1 kg
  • Dystrybutor: Intrada, www.intrada.pl
  • Cena gramofonu z ramieniem: 7500 PLN.

 

System:

  • Źródło: AVID Ingenium.
  • Ramię: ProJect 9″ Carbon.
  • Wkładka: Nagaoka MP-110.
  • Przedwzmacniacz gramofonowy: AVID Pellar Phono.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Kolumny głośnikowe: Audioform 304.
  • Interkonekty: Sulek RCA.
  • Kabel głośnikowy: Sulek Edia.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II (Twin-Head), Harmonix X-DC350M2R (Croft), Illuminati Power Reference One (AVID Pellar).
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Platformy pod kable głośnikowe: Rogoz Audio 3T1BBS.
  • Podkładki pod kable zasilające: Acoustic Revive RCI-3H.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

18 komentarzy w “Recenzja: AVID Ingenium

  1. 3mmm pisze:

    Po 20-letniej przerwie odkurzam zbiór LP. Zachęcony pozytywną recenzją zakupiłem gramofon Sony, bardziej z myślą o zgrywaniu do gęstych plików DSD zbioru sentymentalnie przechowywanych LP. Posiadam odtwarzacz uniwersalny kosztujący 8tys.€, ale porównanie z dobrze nagranym LP gęstego pliku z niego zgranego i audiofilskiej płyty CD nie zostawia wątpliwości: na pierwszym miejscu LP (soczystość, przestrzeń, barwy, rozdzielczość wszystkich planów), drugie plik (nieco delikatny i mdławy), trzecie CD. Oczywiście dotyczy to tych konkretnych nagrań, ale wrażenie jest piorunujące. Czuję jakbym po 20 latach odzyskiwał słuch… Moda i wygoda, siła sugestii „nowsze lepsze” zmyliły mnie i teraz przeżywam „analogowy renesans”. Żeby było pikantniej mój pierwszy odtwarzacz CD firmy DPA nazywał się Renesans. Podobnie dałem się „oszukać” w ogólniaku zamieniając szpulowca na kasetowy hit. Jak kręta i przedziwnie myląca może być droga audiofila… Ciągle w dół od 35 lat?
    Pozdrawiam

    1. PIotr Ryka pisze:

      Ano właśnie – LP na pierwszym miejscu. Tym to cenniejsze, że w latach 70-tych LP tak nie grały. Nie było takich gramofonów, wkładek, wzmacniaczy ani głośników, o kablach nawet nie marząc.

      1. 3mmm pisze:

        Prasy audio też nie było. Pierwszy polski „Magazyn Hi-Fi” pojawił się na początku lat 90-tych, trzeba było „polować” w kioskach Ruchu, potem czytanie z wypiekami…

        1. PIotr Ryka pisze:

          No tak. Było tylko Radio Luksemburg, Piotr Kaczkowski i parę innych punktów zaczepienia. I giełdy płyt oraz sprzętu. Ale był entuzjazm, poczucie czegoś nowego, czego wcześniej całkiem nie było.

          1. 3mmm pisze:

            Ja z dzieciństwa pamiętam u dziadków lampowe radio Stradivari marki Telefunken, na którym odbiór na falach długich przewyższała klimatem to co później można było usłyszeć później w stereo-odbiornikach. Audio-archeologia…

  2. Hechlok pisze:

    Posiadam opisywany gramofon i muszę zaznaczyć że jest bardzo czuły na kalibrację. Doprowadzenie go do stanu idealnego zajęło mi pewnie ze 4h. Duży wpływ na kąt nachylenia ramienia nad płytą dlatego jeśli był ustawiony na „zwykle” płyty, to 180g nie zagrała w 100% tak jak powinna

    1. PIotr Ryka pisze:

      Inne 180 g, których mam wiele, grały bez zarzutu. Ustawianie gramofonu to rzeczywiście cała ceremonia i coś dla prawdziwego fachowca, dlatego u mnie gramofony ustawia właśnie specjalista, żeby na pewno wszystko było jak należy.

  3. miroslaw frackowiak pisze:

    Akurat czas Piotrze aby odezwac sie do Janusza Sikory,nie bylo okazji jakos przetestowac gramofon poprzedni Basic ,ale teraz jest przeciez nowy wspanialy gramofon J.Sikory o nazwie” STARTER „ktory cenowo juz jest bardziej dostepny dla aufiofili a ktory zamierzam zakupic w tym roku i to ktorego juz sluchalem wielokrotnie i grajacego swietnie,prawie na poziomie Bsica i Referenca.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Jak tylko p. Sikora przywiezie albo przyśle, to recenzję napiszę.

  4. RH pisze:

    Panie Piotrze, zgadzam się z trochę zawoalowanym Pańskim komentarzem, że ta wkładka to trochę zbyt duży mezalians; skąd dystrybutorowi wpadł do głowy pomysł, żeby dać do recenzji takie zestawienie? Ja z chęcią bym przeczytał, jak zagrał z dużo lepszą wkładką, bo to ewidentnie wąskie gardło w tym zestawieniu.
    A własnie – czy ma Pan jakąś sugestię dotyczącą poglądowej relacji ceny gramofon / wkładka, żeby zoptymalizować zestawienie?
    Pzdr

    1. PIotr Ryka pisze:

      Skąd dystrybutor miał pomysł na wkładkę, tego nie wiem. Chyba zależy mu na wkładkach Nagaoka, tak się należy domyślać. Co do wkładki, to jako dobrą mogę polecić Ortofon 2M Black, a jako wybitną Ortofon Cadenza Bronze – kosztującą niestety tyle samo co całe Ingenium.

      1. RH pisze:

        Tak, pamietam, że Bronze bardzo przypadła Panu do gustu. To może inaczej sformułuję pytanie – czy sądzi Pan, że ta wkładka byłaby krokiem za daleko do tego gramofonu, tzn że ograniczałby ją w pokazaniu jej możliwości?
        Pozdrawiam

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie sądzę by Ingenium ograniczało Bronze. W przyszłym tygodniu mam zamiar to sprawdzić.

          1. RH pisze:

            Świetnie, będę wdzięczny za relację z linii frontu.
            Czyli nie jest Pan fundamentalnie przeciwnikiem instalowania wkładki dorównującej kosztem samemu gramofonowi?
            Pozdrawiam

          2. PIotr Ryka pisze:

            Nie, nie jestem.

          3. PIotr Ryka pisze:

            Bronze na Ingenium już siedzi. Zasadniczy postęp gdy chodzi o rozdzielczość, czytelność, precyzję, realizm. Poza tym wkładka z gramofonem dobrze współpracuje, nie stwarzając żadnych problemów.

  5. AV pisze:

    Na zdjęciach widać ramię Regi, nie Pro-Jecta 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      To prawda, moje niedopatrzenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy