Recenzja: Avatar Audio HOLOPHONY Nr2

Podsumowanie

   Można powiedzieć, że wszystko poszło zgodnie z planem. Holophony Nr2 nie okazały się aż tak dobre, jak słuchane na AVS Nr1, którym najmniejszego zarzutu odnośnie reprodukcji sopranowej nie mógłbym postawić, natomiast okazały się niewątpliwie wybitne pod względem skali realizmu i miary finezji. Dawna szkoła dźwięku, przywrócona do życia na pełną skalę, okazuje się nie tylko nie ustępować konstrukcjom szytym według recept współczesnych, ale pod wieloma ważnymi względami je przewyższać. Szczegółowość, niuansowość, reprodukcja wszystkiego co delikatne, realistyczny obraz sopranu i basu, a może przede wszystkim zdolność oddania prawdziwego dźwięku instrumentów dętych i klawiszowych. W mniejszym stopniu wokali, które minimalnie podbarwiały się sopranami, natomiast trąbki, saksofony i fortepiany prezentowały się nie gorzej niż u najlepszych z najlepszych.

Kolumny nie są więc dla tych, którzy wolą obniżenie tonacji, ekstra dodatek masy i cięcie góry skali. Nie oferują pogrubionej kreski, nadwymiarowego wypełnienia ani łagodzących uproszczeń. Ilość bitów na sekundę i sopranowa otwartość są po prostu realistyczne. I to nie realizmem umiarkowanym, którego na pełny nie stać. Realizm atakuje frontalnie, niczego sobie nie żałuje. Wspiera go ciepło, wena muzyczna i finezyjne oddanie własnego charakteru brzmień. Szczególnie ta ostatnia cecha stoi na zachwycającym poziomie, bezprzykładnym w tym zakresie cenowym.

Realizm Avatarów nie należy do łatwych, ten od Audioforma jest dużo łatwiejszy. W tym względzie tę ma wszakże zaletę, że ich producent oferuje duży kęs toru, a zaprzyjaźniona z nim firma Audio-Akustyka dodaje resztę. Poza tym wzmacniaczy na dużych triodach na rynku nie brakuje, a odpowiednie źródło inne niż firmowy Livebit też niejedno się znajdzie. Kto zatem pragnie wyruszyć w pełny realizm, ma po temu okazję. Dzięki Avatar Holophony. okazję niespecjalnie drogą, jak na konieczne wymogi stawiane technice, która w przypadku tych kolumn zagląda w lusterko wsteczne czasu. Widzi tam lata 60-te, a więc pięćdziesiąt wstecz. I okazuje się, że nieliche miano wówczas muzyczne gusta i nielichą technikę. Cokolwiek to zaskakuje, jako że pierwsze źródło dźwięku w dzisiejszym rozumieniu wybitne, to gramofon Linn Sondek z 1972-giego. Jednakże już te wcześniejsze musiały być nieliche, skoro ostały się wybitne płyty z tych dawnych 60-tych i tak wspaniałe głośniki.

W punktach:

Zalety

  • Dobitny realizm.
  • Żadnych cesji na rzecz łagodzenia.
  • Wspaniale rozciągnięte pasmo.
  • Wrażliwość na najmniejsze tchnienie.
  • Perfekcyjna szczegółowość.
  • Niemal nie spotykana umiejętność oddania cech indywidualnych brzmienia.
  • Nośność.
  • Dynamika.
  • Szybkość.
  • Widzialny ruch powietrza.
  • Rytm.
  • Muzykalność.
  • Wyczuwalne ciepło.
  • Żywa obecność przestrzeni.
  • Duża, głęboka scena.
  • Cały pokój owiany dźwiękiem.
  • Naturalnie drapieżne soprany u instrumentów dętych.
  • Niezwykłe bogactwo i naturalizm pod klawiszami fortepianu.
  • Młodzieńczo świeże i finezyjne wokale.
  • Potężny bas.
  • Wybitne różnicowanie nagrań, zwłaszcza pod kątem stereofonii i kwantum tegoż basu.
  • Pomimo dominanty realistycznej bezproblemowa reprodukcja starych nagrań.
  • Niełatwo o inne takie.
  • Celulozowe membrany najlepszych producentów.
  • Techniczne retro okazuje się mieć wiele przewag.
  • Pietystyczne podejście producenta do przedmiotu.
  • Wyjątkowo staranne wykonanie.
  • Kable uziemiające i podstawki antywibracyjne w komplecie.
  • Zwrotnice strojone na ucho.
  • Praktycznie zapakowane.
  • Całościowo pełny profesjonalizm.
  • Dobry stosunek jakości do ceny.
  • Producent i zaprzyjaźniona z nim firma oferują cały pasujący tor.
  • I nie są nowicjuszami.
  • Made in Poland.

Wady i zastrzeżenia

  • Duże gabaryty.
  • Najlepsze brzmienie przy dużej ilości miejsca wokół i z daleko siedzącym słuchaczem.
  • Idealne soprany dopiero w modelu najwyższym.
  • Potrzebny kondycjoner masy, a tego w komplecie już nie ma.

Dane techniczne:

  • Głośniki o membranach celulozowych – 1 x 100 mm; 1 x 200 mm; 1 x 300 mm.
  • Dwie zwrotnice pierwszego rzędu, osobne dla każdej sekcji.
  • Punkty odcięcia: nie mierzone, strojone wyłącznie na ucho.
  • Obudowa: dwuczęściowa, z płyt MDF 25 mm.
  • Przyłącze: bi-wiring, terminale złocone.
  • System dodatkowego uziemienia.
  • Pasmo przenoszenia: 27 Hz – 20 kHz
  • Moc: 15 W
  • Impedancja nominalna: 4 Ω
  • Efektywność: 98 dB
  • Wymiary (W x S x G): 1160 x 350 x 480 mm
  • Waga: 40 kg/szt.
  • Podkładki antywibracyjne oraz kable łączące sekcje i uziemiające w komplecie.
  • Cena: 36 000 PLN.

 

System:

  • Źródło: Transrotor La Roccia z ramieniem SME i wkładką ZYX Bloom 3.
  • Przedwzmacniacz gramofonowy: Octave Phono Module.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Interkonekty: Ctystal Cable Absolute Dream, Sulek 6×9.
  • Głośniki: Avatar Audio HOLOPHONY Nr2.
  • Kabel głośnikowy: Sulek 6×9.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Audio Illuminati Power Reference One, Sulek Power.
  • Listwa: Power Base High End.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Acoustic Revive RIQ-5010.
  • Kondycjoner masy: QAR S-15.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Avatar Audio HOLOPHONY Nr2

  1. Marek pisze:

    Naturalne dźwięki w nagraniach muzyki rockowej to chyba się skończyły na albumie Floydów „The Final Cut” nomen omen 🙂 a później to już czasy loudness war. Kolumienki w ogóle, a w szczególności na tle „streamerów” tegoż producenta prezentują się okazale 🙂 Ciekawa recenzja, jest klimat, jak zwykle można się smaczków odsłuchowych uczyć od Pana Piotra

  2. A.B pisze:

    Pewnie sie mylę, ale wlasńie o tych smaczkach odsłuchowych, ogólnie wyszukanym tu nazewnictwie i enigmatycznych klimatach. Fajnie sie to wszystko czyta.

    … lecz tak sobie myślę bom dziś szczery do bólu. Kto to tak na prawdę tu pisze? W Krakowie studentów jest sporo…

    Przy osobistym spotkaniu napotkałem z leksza inną rzeczywistość. Nie było esów floresów, asów z rękawa na lewo na prawo, nie było magika ni królika z cylindra..

    1. 3mmm pisze:

      Gimbaza, czy stres zżera przed maturą? Do rekrutacji na studia jeszcze trochę czasu…

    2. Marek pisze:

      w Krakowie to student za kanapkę z nożem takie teksty pewnie pisze

    3. Piotr Ryka pisze:

      A kiedyż to osobiste spotkanie? Studenci oczywiście piszą dla mnie na trzy zmiany. Ten post też jeden student napisał.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tak swoją drogą: tylu się spotyka komików, a w sumie jakoś nieśmiesznie.

  3. 3mmm pisze:

    Tekst jest tak intensywny, że trzeba go czytać kilka razy. Kwestie techniczne są tylko środkiem do realizmu, potrzeba wyobraźni i serca żeby tak odbierać muzykę, bo przecież ona jest…

  4. Bohdan pisze:

    Swietnie. Dziękuję. Czekałem na tę recenzje. ciagle mnie nurtuje tylko pytanie – co w razie konieczności wymiany głośnika / ków … na takie z dawnych lat

    1. AAAFNRAA pisze:

      Odpowiedź masz na stronie producenta: http://avatar-audio.com/faq/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy