Recenzja: Audion Silver Night Anniversary 300B

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_010_HiFi Philosophy   Niewiele jest w dzisiejszej technice pozostałości sprzed lat kilkudziesięciu tak dobrze rozpoznawanych i tak dobrze się mających jak lampy elektronowe. Od niemal ćwierćwiecza ponownie zawojowują rynek urządzeń audio, po dwudziestoletniej przerwie z lat 70-tych i 80-tych, czasach największego tryumfu nowych wtedy i bardzo przebojowych tranzystorów. Jest to swoisty precedens, choć nieźle i coraz nieźlej mają się też ostatnimi czasy gramofony, a także wróciła moda na wiatraki. A propos tych ostatnich. Te obecne są nadwymiarowe i przeszkaradnie szpecące krajobraz, w odróżnieniu od  dawnych, drewnianych. Nasuwa się na tej kanwie refleksja ogólnej natury estetycznej o plasowaniu się przedmiotów w pejzażu. Zarówno tym plenerowym jak i dotyczącym wnętrz. Nie wiem czy zwróciliście uwagę, że panuje od prawie stu już lat moda, by twory ludzkiej działalności do krajobrazu nie przystawały. By zamiast weń się wpasowywać i stanowić uzupełnienie, wystawały zeń i powodowały dysonans. Weźmy dawną wiejską chałupę, albo szlachecki dwór. Otoczone drzewami, z dachami jak pagórki i oknami pociętymi przez szprosy, by przypominało to jakieś krzaki; drewnianej całościowo konstrukcji albo z bielonymi ścianami, tak czy inaczej osłoniętymi przez krzewy i kwiaty, były – jak to się teraz mawia – na wskroś ekologiczne, doskonale wtapiając się w pejzaż. A dzisiaj? Wrzaskliwie kontrastująca z formami przyrodniczymi, hołubiona na każdym kroku prostoliniowość, puste szklane tafle, niczym nie oczy a oczodoły, płaskie dachy, niepodobne do niczego w przyrodzie – i stoi takie coś samo jak porzucony karton, albo pośród innych porzuconych kartonów, jakby TIR jakiś monstrualny, wielkości Giewontu, je na zakręcie pozrzucał.

Skąd się to wzięło? Czy z pychy doraźnego tryumfu nad przyrodą? Czy z jakieś trawestacji form reklamowych, muszących mocą powierzonego sobie zadania wystawać? A może ze zwykłej bezmyślności, albo dla ekonomicznej wygody? Może z „nowatorskiej” chęci, że teraz właśnie będzie inaczej, bądź z bezpośredniego pragnienia wystawania, na prostackiej zasadzie – patrzcie, ale wystaję! W efekcie Krakowski Rynek albo ulice starego Paryża z ich przyrodniczym rytmem złożoności tak przyjemne są dla oka i tak miłe do przebywania, a blokowiska, nowe domostwa i nowe centra biznesowe takie odpychające. Wrzaskliwość i prostactwo zawsze są wszak męczące, a proste pudło zawsze dla oczu na dłuższą metę udręką. Kto chciałby się gapić na pusty prostokąt telewizora, nie wyświetlający żadnego obrazu? A to przecież właśnie w niemałym stopniu proponuje nam współczesna architektura. To samo odnosi się do elementów wystroju wnętrz. Nie cierpię wprawdzie wiktoriańskiego czy barokowego przepychu, a neogotyk, tak popularny w Anglii, zawsze wywoływał u mnie mdłości, ale ascetyzm wystroju wnętrz skomponowany niewłaściwie także bywa męczący, choć zawsze można go urozmaicić obrazem albo dywanem, by kontrastując z ich zdobnictwem stał się elementem estetycznie nośnym.

Po co wszystko to piszę? By uświadomić, że urządzenia lampowe nie tylko powodują przyjemne odczucia muzyczne, ale także budzą pozytywne emocje od strony estetyki wizualnej. Ich skomplikowane, zdobne w łagodnie światło kształty, czynią otoczenie słuchającego milszym, dorzucając przyjemnych doznań. Niosą częściowe wyzwolenie od prostoliniowej szkarady, dokuczliwej zwłaszcza zimą, gdy nagie drzewa nie mogą jej wzbogacać ani przysłonić. Zima to w ogóle dla lamp najlepsza pora, bo rozświetlają mroki dominującej wówczas nocy, a grzanie ich walczy z zimnem a nie przysparza letnich kłopotów z upałem. Ogólnie biorąc lampy są milsze. Milsze dla oka i ucha, choć przeciw dobrym tranzystorom nic nie mam i bardzo cenię.

sn3px25-400Audion Silver Night Anniversary 300B to właśnie wzmacniacz lampowy, bo inaczej przy jego okazji pisanie tego co powyżej nie miałoby sensu. Formę ma najbardziej klasyczną z możliwych, czyli z przodu dwie małe triody sterujące ECC88, tutaj w postaci nie do końca alternatywnych choć bardzo podobnych 6H1N, czyli rosyjskich NOS-ów z fabryki Woshod jeszcze z czasów ZSRR, a za nimi dwie wielkie triody mocy 300B, a więc najsławniejsze spośród wszystkich lamp, w tym wypadku niezbyt kosztownych a reprezentujących wysoką klasę słowackich JJ-Electronic. Nie widać prostowników, zatem zasilanie nie jest w domenie lampowej, a z tyłu za lampami piętrzy się obudowa transformatorów.

Nim przejdziemy do spraw następnych nie odmówię sobie w tym miejscu przytoczenia po raz kolejny wypowiadanej już niegdyś złośliwej uwagi, iż widziałem na własne oczy artykuł, w którym podobno znawca przedmiotu, jakiś znany recenzent i audiofil, pisał według własnych gorących zapewnień z całkowitym przekonaniem, że lampy 300B to największe nieszczęście w całym audiofilizmie. Papier wszystko gotów jest znosić, a wolność słowa utrzymuje się jak na razie na poziomie pozwalającym przynajmniej o lampach elektronowych się jeszcze negatywnie wyrażać; kuriozalność tego wynurzenia uderzyła mnie jednak z taką mocą, że wciąż mnie szokuje i podejrzewam, że jedynie przekora i chęć zwrócenia na siebie uwagi stały za tą pisaniną.

Wiele słyszałem wzmacniaczy na lampach 300B i nie wszystkie wprawdzie grały rewelacyjnie, ale masa konstrukcji, od niedrogiego wzmacniacza JAG po bardzo kosztowne monobloki Silver Grand Mono, prezentowały najwyższy kunszt brzmieniowy, który podobnie jak ta idiotyczna uwaga zapadł mi w pamięć; wszakże nie na zasadzie poczucia bezsensu, tylko wrażeń jak najbardziej miłych i pożądanych. Osobiście sądzę, iż rok 1906, w którym Lee de Forest wynalazł triodę, był dla audiofilizmu jak dotąd najważniejszy, a wynalezienie tranzystora miało mniejsze znaczenie. Zawsze też żałowałem, że nie mam własnego wzmacniacza na lampach 300B, bo tych jest wielki wybór, a w ślad za nim ogromne możliwości poszukiwania najlepszego brzmienia. Inna rzecz, że niektóre 300B kosztują zniechęcająco, ale to dotyczy wielu rodzajów lamp, choć właśnie 300B niewątpliwie należą tutaj do ścisłej czołówki. Dodam jedynie na marginesie (także po raz kolejny), że sam fakt działania triod jest swego rodzaju fizycznym cudem, zawdzięczanym oscylacji, której prawdopodobieństwo istnienia oceniane metodą na oko wydaje się zerowe. Właśnie dlatego sam Lee de Forest mawiał, że działają, choć nie wiadomo dlaczego i dopiero w 1927 roku fizyk holenderski Balthasar van der Pol odkrył specyficzny cykl graniczny, czyli rodzaj matematycznego oscylatora, tłumaczący ich stabilne działanie.

Nazwa Audion wywodzi się prosto od przywołanego już jednego z twórców technologii lampowej, Lee de Foresta, którego pierwszy triodowy detektor fal elektromagnetycznych tak się właśnie nazywał. (Dwa lata wcześniej John Ambrose Fleming wynalazł pierwszą lampę – diodę.) Warto przy okazji uświadomić sobie, jak wiele zawdzięczamy małym szklanym bańkom z drucikami w środku. Dzięki jednym możemy widzieć w ciemności, dzięki innym słuchać na dowolną odległość.

Firmę Audion, upamiętniającą swą nazwą tamtego pierwszego Audiona, założyli w 1987 roku menedżer i biznesmen David Chessella oraz namówiony przez niego do współpracy wybitny konstruktor elektroniki użytkowej Erik Andersson. Firma zarejestrowana została w Anglii, produkcja odbywa się we Francji, a Erik Andersson mieszka w Szwecji – tak żeby było ciekawiej. Mottem firmy, charakterystycznym dla wielu obecnych producentów i coraz bardziej ostatnio modnym, jest twierdzenie, że jej wyroby pozwalają osiągać poziomy dźwięku najwyższej urody bez tracenia na to fortun, a więc brzmienia piękne i przystępne zarazem – et cetera, et cetera i marketingowe bla, bla. Prawie wszyscy o sobie tak mówią i nic by to w związku z tym nie znaczyło, ale pochodząca z 1992 roku końcówka mocy Audiona w postaci monobloków „Silver Night „, także na lampach 300B tak nawiasem, zdobyła światową sławę i masę nagród, tak więc w tym wypadku na pewno nie jest to tylko czcza gadanina. Odnośnie firmy Audion należy jeszcze powiedzieć, że w 2000 roku jej międzynarodowość jeszcze narosła, jako że stała się własnością holenderskiego specjalisty od elektroniki komputerowej Graeme Hollanda, dzięki któremu nastąpił znaczący rozrost i w efekcie jest teraz Audion jednym z największych dostawców sprzętu lampowego na świecie. Odpowiednio do tego szeroka jest jego oferta, obejmująca między innymi wzmacniacze zintegrowane i końcówki mocy na lampach tak znanych i cenionych jak właśnie 300B, a także 2A3, PX25, KT88, EL34 czy 845.

Budowa

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_004_HiFi Philosophy

Audion Silver Night Anniversary 300B

   Audion Silver Night Anniversary powstał na dwudziestolecie firmy, a więc w 2007 roku. Posiada swój tańszy odpowiednik, który nie jest „Anniversary” i ma inne lampy sterujące, a sam posługuje się wspomnianymi radzieckim NOS-ami i słowackimi lampami mocy. Został podobno pod jedne i drugie wyjątkowo starannie prądowo zestrojony, tak więc ewentualna podmiana lamp 300B na innych producentów, jak również zastąpienie sterujących 6H1N przez tradycyjne ECC88, pozostaje zabiegiem problematycznym, nie muszącym przynieść poprawy. Wręcz może spowodować degradację, tak więc nie należy tu działać pochopnie, tylko wcześniej posłuchać, bo można bez sensu zmarnować sporo pieniędzy. Najlepsze lampy 300B kosztują bowiem od pięciuset dolarów w górę, a górna granica to ponad dwa tysiące za Takatsuki i nawet nie wiem ile, ale na pewno jeszcze więcej za oryginalne Western Electric z dawnej produkcji. Western Electric produkcję lamp 300B po kilkudziesięcioletniej przerwie w roku 1997 bowiem wznowiło, a w 2005 ponownie przerwało, nie widząc możliwości dalszego konkurowania z chińskimi, słowackimi, rosyjskimi i czeskimi producentami. Ich lampy z produkcji wznowionej kosztowały dziewięćset dolarów za parę, ale najbardziej cenione są te oryginalne dawniejsze, osiągające na aukcjach ceny wielotysięczne.

Lampy 300B nominalnie potrafią oddawać kilkanaście Watów, ale w praktyce jest to mniej i mniej także w tym wypadku. Audion 300B oddaje 7 W, tak więc minimalna czułość zalecanych do niego głośników to 89 dB. Potrafi obsługiwać impedancję od 4 do 16 Ohm i przenosić pasmo 10 Hz – 35 kHz, konsumując po drodze 152 Waty energii. Taki zakres mocy czyni go nie tylko odpowiednim do wysokoskutecznych głośników, ale także do nielicznych wprawdzie, ale za to bardzo ważnych słuchawek, jak AKG K1000 czy HiFiMAN HE-6. Z jednymi i drugimi go próbowałem i jestem pełen uznania, o czym będzie dalej. Nie jest natomiast odpowiedni do słuchawek teoretycznie na prąd pazernych, bo o konstrukcji planarnej, ale mających wyższą skuteczność, jak cała rodzina Audeze, której przedstawicieli napędza wprawdzie wybornie, ale niestety słyszalne są przy okazji szumy wewnętrzne wzmacniacza, i to słyszalne wyraźnie. Naprawdę szkoda, ale co robić.

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_014_HiFi Philosophy

Zgodnie z nazwą mamy tu lampy 300B marki JJ, oraz parę 6922 do pomocy.

Gdy chodzi o powierzchowność, urządzenie jest dosyć skromne. Na ciemnym froncie widnieje duże srebrne pokrętło potencjometru i pięć skobelkowych przełączników, odpowiadających za aktywność danego wejścia. Tych także z tyłu jest tyle, plus jedno jeszcze magnetofonowe, i wszystkie są RCA, jak to zazwyczaj w urządzeniach lampowych bywa. Oprócz przełączników i pokrętła jest jeszcze tylko niebieska dioda sygnalizacji pracy na przodzie po prawej, a z tyłu gniazdo sieciowe wraz z włącznikiem głównym oraz przełącznik wewnętrznego uziemienia, w razie gdyby słychać było jakieś zakłócenia. Ten główny włącznik jest z kolei podświetlany na czerwono i świeci zawsze po wpięciu kabla zasilającego, niezależnie od włączenia lub nie, co może być mylące. Blat z którego wystają lampy jest chromowany, a z tyłu piętrzy się za nim wspólna obudowa transformatorów, na której umieszczono srebrną plakietkę z nazwą urządzenia. Całość jest prosta i prezentuje się schludnie, a największą ozdobą są oczywiście żarzące się lampy, podwojone w odbiciu chromowanego lustra.

Odsłuch

Przy komputerze

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_006_HiFi Philosophy

Urządzenie nie jest za wielkie, tak samo jak i prezentowana moc – ot 7W na kanał.

   Zacząłem od biurka i komputera. Na początek wypróbowałem głośniki Amphiona Argon1, ale jak się należało spodziewać, okazały się za mało skuteczne, a w efekcie brzmienie było przyzwoite, lecz na pewno nie takie jakiego po triodach 300B można oczekiwać. Bas był zwłaszcza za mało rozdzielczy, a piękno poszczególnych brzmień, szczególnie fortepianowych, nie chciało się ujawnić. W efekcie zarzuciłem słuchanie, przyjmując do wiadomości zalecenie producenta, iż mimo niewielkich gabarytów i przeznaczenia na biurko głośniki te potrzebują 150 Watów mocy, a nie jakichś triod, nawet tych mocnych. Znacznie lepiej poszło za to z monitorami Xaviana, które wprawdzie raczej na biurko nie są, ale okazało się to im nie za bardzo przeszkadzać. Te pokazały bardzo ciekawą w odbiorze scenę, zaskakująco głęboką i bardzo dobrze rozplanowaną, a fortepian natychmiast zaczął być sobą, a nie jakąś mizerną atrapą. Bas jedynie troszeczkę się zlewał i odrobinę wzbudzał, ale nie było to nic gorszącego, tylko takie śladowe niedomagania, jak na niewłaściwą lokację i brak pełnego dopasowania prądowego powodowanego niedostatkiem mocy wzmacniacza i tak bardzo niewielkie, całkiem możliwe do zaakceptowania. Tym bardziej, że partie wokalne też wypadły o wiele lepiej, a całościowa przyjemność słuchania dotyczyła wszystkich gatunków muzyki, przy czym rock zaprezentował się naprawdę spektakularnie, a głęboka scena świetnie komponowała z muzyką orkiestrową i elektroniczną. Małe Zingali podobały mi się co prawda bardziej, ale one na biurku były u siebie i grały z dopasowanym wzmacniaczem Lebena, a Xaviany były na obcym terenie i wzmacniacz nie do końca miały odpowiedni. Skonstatowawszy to stwierdziłem, że i tak wypadły bardzo dobrze, a brak Zingali odczułem jako dokuczliwy, ale co robić, kiedy już je odebrali. Odłączyłem Audiona i translokowałem w okolice bardziej dla audiofilizmu klasyczne, czyli sąsiedztwo odtwarzacza CD, głośników podłogowych i pasujących doń prądowo słuchawek AKG K1000. Tu był nareszcie u siebie, to znaczy  on miał prawo oczekiwać dobrego partnerstwa, a ja z kolei podniosłem recenzencką poprzeczkę i wyrzuciłem do kosza taryfę ulgową. No bo w końcu tak nie ma, żeby wzmacniacz za kilkanaście tysięcy nie grał mistrzowsko, tym bardziej lampowy i jeszcze tym bardziej na lampach 300B.

 

Z AKG K1000

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_008_HiFi Philosophy

Wattów może i mało, ale za to jakich – jubileuszowych!!!

Wzmacniacze dla słuchawek AKG K1000 to osobny rozdział audiofilizmu, podobnie jak same te słuchawki. Wiele było wypraw badawczych, nawet w sensie całkiem dosłownym, czyli wyjazdowym, wiele też prób i porównań, z których niejedne sam przeprowadzałem. Mój egzemplarz, zasobny w kosztowny kabel Entreq Atlantis, nie jest wprawdzie całkowicie miarodajny, bo taki kabel to spora zmiana, ale nie jest znów tak, że z nim K1000 przestają być sobą i w razie faktu jego stosowania normalni użytkownicy tych słuchawek niczego ciekawego wynieść dla siebie nie mogą. Co do pozostałych realiów sprzętowych, to obok samego Audiona i AKG K1000 z ekstremalnym okablowaniem (zakończonym widełkami dla odczepów wzmacniaczowych bez żadnej przejściówki) w odsłuchu udział wziął najnowszy dzielony odtwarzacz Ayon T2/Ayon Sigma oraz spinający go z Audionem kabel Acrolink 8N-2080III Evo, przy udziale głaszczącego wszystkich lepszym prądem kondycjonera Entreq Powerus Gemini.

Zaczęło się niefortunnie, co wyszło na jaw po pewnym czasie. Odtwarzaczem Ayona z braku czasu jeszcze się bowiem nie bawiłem i tylko przywiózłszy poprzedniego dnia sekcję napędu podpiąłem ją kablem ethernetowym do wcześniej już obecnego przetwornika, a skonstatowawszy z ulgą że wszystko działa, zostawiłem w spokoju. W efekcie pozostały ustawienia użyte przez kogoś innego, w postaci włączonego nadpróbkowania 192 kHz i filtra Nr 2. Nawet tego nie sprawdzając – choć mea culpa, bo odtwarzacz uczciwie aczkolwiek bardzo małym druczkiem o tym informował – odpaliłem Audiona, odczekałem dwie godzinki, dając mu szansę rozgrzewki, a potem przywdziawszy słuchawki ruszyłem w odsłuchowy bój. Efekt był taki, że zalany zostałem spiętrzonymi falami szczegółowości, piekielnie szybkiego dźwięku i ostrego krawędziowania, przy którym nawet Ultrasony Edition 5 nie byłyby faworytem. Z okrutną cyzelacją  i gęstością szczegółów to grało, tak że muzyczny obraz rozbity został dosłownie na piksele. Robiło to niewątpliwie wrażenie, ale melodyjność, płynięcie, a nade wszystko pełne rozwijanie i podtrzymywanie brzmień nie miało miejsca i krzyczało o zmianę. Od razu, bez żadnego zastanowienia, zwaliłem wszystko na karb lamp 6H1N, pamiętając porównania czynione we własnym wzmacniaczu i w Schiicie Lyrze.

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_001_HiFi Philosophy

Czas rozgrzać liczne zgromadzone, elektronowe towarzystwo.

No jasne! – rozbłysło mi w głowie – ruskie lampy tak właśnie grają i szkoda na nie czasu. Co prawda powinienem był pamiętać, że słuchany wcześniej ze słuchawkami Audeze i HiFiMAN-a Audion wcale tak nie grał i nie grał tak również przy komputerze, ale utrwalone schematy wzięły górę i pognały mnie bez namysłu ku pudłu z lampami, każąc podmieniać te 6H1N na Philipsy ECC88 SQ, o których z kolei miałem poparte wieloma odsłuchami przeświadczenie, że wcale tak właśnie nie grają, tylko płynnie i głęboko. 

Odsłuch cd.

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_007_HiFi Philosophy

Pozostaje jeszcze tylko wszystko podpiąć…

   Schematyzm bywa mylący, co zaraz się pokazało. A pokazało w ten sposób, że właściwie nic się nie zmieniło. Wciąż grało to z grubsza jak wyżej, ze śladowo jedynie dłuższymi wybrzmieniami, które i tak były urywane, nie pozwalając melodyce dochodzić do głosu. Oż ty w dzioba! – pomyślałem rozczarowany. Tacyście Ayon z Audionem nieużyci? Nawet z kablem Entreqa? Granda i aż nie do wiary. Ale uszy przecież nie kłamią i grało jak grało. Obrzuciłem lampy JJ przeciągłym spojrzeniem, ale że innych 300B nie miałem, a przy tym one są słowackie i jeszcze ktoś, kto kiedyś porównywał wiele 300B (jest taki test na Stereophile bodajże) uznał je za wyjątkowo dobrze grające, słabsze jedynie od WE, w świetle tej wiedzy zacząłem wreszcie się zastanawiać a nie działać odruchowo. A wówczas przypomniałem sobie, że wolę odtwarzacze Ayona (nie zawsze wprawdzie, ale przeważnie) w ustawieniu 44,1 kHz i przypomniałem sobie o filtrach. Już przejście na niższe próbkowanie wyraźnie pomogło, bo dźwięk się uspokoił, a zmiana filtra przyniosła poprawę bardzo wyraźną, dokładnie taką jakiej chciałem. Dla porządku dodam, że zdecydowanie bardziej tu odpowiedni filtr Nr 1 nazwa się „Slow”, a jego przewaga nad filtrem „Fast” była jawnie widoczna także w przypadku odtwarzacza Audo Research CD9. Prawdę mówiąc, nawet nie bardzo wiem po co ten wybór zostawiają miast montować jedynie „Slow” (tę samą historię mam zresztą we własnym Cairnie), no ale może czasami ów „Fast” bywa pożyteczniejszy, chociaż przez lata praktyki nigdy czegoś takiego nie napotkałem.

Ufff! Nareszcie zagrało to jak należy, przy czym została fantastyczna szybkość – doprawdy rewelacyjna – a podobnie zjawiskowa była szczegółowość; taka nie z tych na drugim planie, że człowiek dopiero po chwili się łapie, że gra to bardzo szczegółowo, tylko taka frontalna, od razu się narzucająca: – Hej ty, widzisz jaki jestem szczegółowy? Wciąż także pozostała doskonale widoczna wyraźność krawędzi, bez jakiegokolwiek tonowania przejść czy rozmywania konturów, ale dźwięki rozciągnęły się w czasie i w miejsce urywanego zastępowania jednych drugimi pojawiło się płynne rozwijanie fraz, czyli po prostu muzyka a nie dźwiękowa sieczka. Rozciągnięcie pasma było przy tym imponujące po obu stronach, tak więc bas wszystkiemu towarzyszył mocno się zaznaczając, a soprany strzelały do nieba. Pomiędzy nimi ludzkie głosy były zaś bardzo, naprawdę bardzo swoiste, a jednocześnie mocne co do konturów i ogólnie postawne i prężne, a nie takie mimozowate, lecące przez ręce.

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_005_HiFi Philosophy

…i nie stracić wiary przy ustawianiu nowego tworu Gerharda Hirta.

Źródła dźwięku raczej duże, postawne, a także duża scena, ale nie jakaś ogromna. Mało było bowiem pogłosów, które taki ogrom budują, a także – i to należy podkreślić – dźwięk w zdecydowanej większości skupiony był na pierwszym planie. Nic tu nie było z prezentacji typowych dla Staxa Omegi czy Grado GS1000, u których to co z tyłu jest świetnie widoczne i gra paradoksalnie niemal pierwszoplanową rolę, tylko ciężar wyraźnie przesunięty był na front ataku i to co z samego przodu zdecydowanie dominowało. Dawało to silny realizm, zwłaszcza że wspierany tą wyraźnością i umiejętnościami indywidualizacji brzmień, a całość miała charakter uderzeniowy zarówno w sensie właśnie frontalnego ataku, jak i wspomnianego zalewu szczegółów. Niewątpliwie wyczynowo to grało, w o wiele bardziej podekscytowany, a jednocześnie mniejszą wagę przykładający do spokojnego ukazywania piękna niż mój system sposób. Od razu więc zrozumiałem, dlaczego słuchawki Audeze LCD-3 tak rewelacyjnie wypadły z Audionem. Oczywista zachodziła synergia ich spokojnej, nasyconej potęgi, z jego szybkością, szczegółowością i dynamiką. Jaka szkoda, że nie pasują prądowo, choć może przy użyciu lepszych lamp i po wymianie potencjometru na krokowy zapadłaby jednak w tle cisza i pozostała sama radość słuchania. Idealnie pasuje natomiast Audion do słuchawek HiFiMAN HE-6; spokojniejszych nieco od K1000 i bardziej na sferę basową cisnących, a jednocześnie idealnie pod względem zapotrzebowania na moc zestrojonych. Pewien jestem, że idealnie pasowałby także Audion do źródeł gramofonowych, a także odtwarzaczy mniej rześkich i dynamicznych niż Ayon. (Tak w każdym razie wówczas myślałem.)

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_013_HiFi Philosophy

No ale jak już grzmotnęło, to na całego!

Dodam jeszcze, że posłuchawszy z godzinkę wróciłem od Philipsów do nominalnych 6H1N i zmiana ta okazała się właściwie nieodczuwalna. Nawet mi się nie chciało jej analizować, tak była nieistotna. Zwyczajnie nie miało to sensu i szkoda było nadstawiać uszu. Tak więc rzeczywiście lampy w Audionie zostały dobrze dobrane, a ich stosunkowo niskie ceny doskonale pracują na rzecz motta firmy – niespotykane brzmienia za łatwe pieniądze. Dodam jeszcze, już nie od siebie, bo sam tego nie słyszałem, ale znajomy porównywał na Audionie lampy 300B Psvane i JJ, no i te drugie, czyli nominalne, wyraźnie wygrały. Nie były to wprawdzie Psvane będące według zapewnień producenta idealną repliką oryginalnych Wester Electric, ale jedne z tych lepszych, takie niebieskie.

Odsłuch cd.

Z gośnikami Spendor D7

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_009_HiFi Philosophy

I K1000 zadowolone…

Czekające na swoją recenzję głośniki Spendor D7 nie powinny właściwie tutaj wystąpić, bo niezręcznie się potem pisze  o czyś co już zostało częściowo opisane, ale że innych głośników o skuteczności odpowiadającej wzmacniaczowi Audiona nie miałem, nie było innego wyjścia. Audion pożąda bowiem skuteczności powyżej 89 dB, a Spendory mają akurat tych decybeli 90, czyli jak ulał. Z testu Raidho pozostał świetnie się spisujący kabel głośnikowy Harmonixa, tak więc innego już nie szukałem, tylko podpiąwszy wszystko zabrałem się za słuchanie. Sporo działo się w trakcie, bo najpierw zmieniłem łącze pomiędzy składnikami odtwarzacza na optyczne, co dało nieznaczną poprawę, której wytłumaczeniem może być fakt, że łącze to wspiera bufor lampowy, a ethernetowego nie. A potem zrobiłem coś jeszcze, co bardzo poprawiło brzmienie, ale o tym będzie już w recenzji samego Ayona. Tu mogę jedynie napisać, że warto się bawić wszelkimi ustawieniami, bo zmiany takie potrafią przynieść poprawę zasadniczą. Albo nie, napiszę co to było od razu, bo rzecz jest naprawdę ważna.

Teraz o tym ucichło, bo odtwarzacze CD przestały być sercem każdego audiofilskiego systemu, ustępując coraz wyraźniej pola wkraczającym coraz śmielej plikom i powracającym płytom winylowym, skutkiem czego dyskusje oraz zabiegi wokół nich straciły nieco na temperaturze. Kilka lat temu były jednak niewątpliwie oczkiem w głowie każdego audiofila, a wówczas dużo mówiło się o tym, by przerabiać nominalne napięcia wyjść RCA ze standardowych okolic 2 V na okolice 6 V, bo wówczas, jak przekonywano, grają lepiej. Nie wiem czy zawsze, a sam mimo pewnych przymiarek ostatecznie do przeróbki własnego Cairna się nie zebrałem, ale Ayona przerabiać nie trzeba, bo ma on z tyłu przełącznik dla wyjścia RCA, zmieniający wartości prądu pomiędzy 2,5 a 5,0 V.

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_002_HiFi Philosophy

…i Spendory D7 dobyły z siebie dźwięków, których nikt chyba by się po nich nie spodziewał.

Nie do końca zadowolony z brzmienia systemu, który z głośnikami grał dość podobnie jak ze słuchawkami AKG K1000, to znaczy dynamicznie i konturowo, ale trochę za mało romantycznie, pstryknąłem tym przełącznikiem tak dla świętego spokoju, żeby nie było, że recenzent czegoś zaniedbał. Pamiętałem bowiem jak wiele było gadania o lepszym graniu z wyższym prądem i że odtwarzacze to dopiero przy 6,0 V pokazują co naprawdę potrafią. Podobno te niższe wartości przydają się czasem wzmacniaczom tranzystorowym dużej mocy, ale lampa powinna mieć zawsze wyższą wartość, o ile tak jak tu regulacja jest możliwa, co w praktyce zdarza się bardzo rzadko, ale jak widać się zdarza.

Nie chcę przesadzać, żeby ktoś nie pomyślał, że za bardzo się ekscytuję każdym drobiazgiem, ale to nie był drobiazg. Skok jakościowy nie był nawet znaczący. Był o klasę. Tak, wiem, sam pisałem, żeby nie pisać „o klasę” bo trudno to definicyjnie wyostrzyć i nadać temu sens jednoznaczny, ale naprawdę skoczyło na wyższy poziom. Skoczyły głównie dwie rzeczy, a tak naprawdę, to nie skoczyły, tylko się pojawiły, bo wcześniej ich właściwie nie było. Wyskoczyła z nicości koherencja całego brzmienia i wyskoczyła przestrzenność dźwięków. Ta ostatnia oczywiście istniała już do pewnego stopnia wcześniej, bo inaczej musiałaby być to brzmieniowa katastrofa, ale miała postać taką normalną, jaka zwykle towarzyszy przeciętnej wysokiej klasy prezentacji kolumn nie będących głośnikami tubowymi. Tu natomiast nastąpił przeskok, jakby naraz za aspekt rozpostarcia przestrzennego dźwięków i ich formy czasowej zaczęła odpowiadać tuba a nie zwykły głośnik. I to taka tuba naprawdę dużo pod tym względem umiejąca. Może nie aż jak Omniray od Zingali, ale naprawdę niezła. Gdyby mi kazali zgadywać na ślepo, chyba bym od razu powiedział, że gra głośnik tubowy. Nawet na pewno. Z kolei koherencja ogólna przybrała do pewnego stopnia postać analogiczną do tej jaką pokazały Raidho, to znaczy pojawiła się propagacja i wzajemne nakładanie dźwięków. Dmuchnęło – można powiedzieć. Obraz się skłębił i przede wszystkim bardzo spotęgował, tak jakbyśmy wpadli w potężny, wszystko niosący dźwiękowy wicher. Bo tak sobie to wcześniej grało, jakby jedno było tu, drugie tam – i grało ładnie, nie powiem, tak po prostu dobrze; na tyle dobrze, że można by kogoś zaprosić i powiedzieć mu: – Dobrze gra, no nie? A on by pewnie powiedział: – No nieźle, nieźle, jak za te pieniądze, to naprawdę dobrze. I tak by sobie można gadać, całkiem niezobowiązująco, podkreślając zalety, w postaci wielkiej szybkości, głębi brzmienia i dynamiki, wytykając jednocześnie niedociągnięcia, zwłaszcza brak takiej ostatecznej muzykalności, pełnej sferyczności dźwięku i tego co nazywam porywem, czyli przemożnej chęci słuchania. Bo między „gra dobrze” a „gra porywająco”, ogromna jest przepaść przyjemnościowa.

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_009_HiFi Philosophy

Wypada już tylko życzyć firmie Audion kolejnych okrągłych rocznic, oraz wielu równie udanych produktów. Sto lat!

Tu tymczasem okazało się, że do jej zasypania wystarczyło przełączenie na tylnej ściance przetwornika pomiędzy »High« i »Low« w ustawieniu napięcia wyjściowego na wyjściu niesymetrycznym. Świat audiofilizmu bywa naprawdę dziwaczny. Można się czasem natrudzić, nazmieniać, nanosić – i nic to prawie nie daje. A kiedy indziej robi się pstryk i wszystko przeobraża się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Staliśmy z synem, słuchali, i aż się nie chciało wierzyć, że nastąpiła taka zmiana. No ale nastąpiła i kłamstwem byłoby o niej nie napisać. A wraz z tą zmianą nastąpiła radykalna też zmiana mojego podejścia do wzmacniacza Audion Silver Night Anniversary 300B. Akurat kiedy nastąpiło przełączenie, słuchaliśmy albumu Black Metalliki, który tradycyjnie towarzyszy odsłuchom, podobnie jak kilkanaście innych płyt. I właśnie grała perkusja w pierwszym utworze, i właśnie syn, który jest perkusistą, mówił że brak mocy we wzmacniaczu się wyraźnie zaznacza, bo nie chce ten bas się rozwinąć i uderzyć jak należy. I właśnie wtedy sobie przypomniałem o tym przełączniku, a po przełączeniu jak nie gruchnęło, jak nie zawirowało, jak nie dmuchnęło – i syn wypowiedział tylko jedno zdanie: „Jak nie ten system”. No bo naprawdę. Zagrało kompletnie inaczej. Na ślepo każdy by powiedział, że cały system zmieniono. A już na pewno głośniki. A tu wszystko zostało jak było i tylko jeden przełącznik w innej się znalazł pozycji. Nie do wiary, a jednak. A w efekcie pojawił się poryw. W życiu nie słyszałem, żeby tak błyskawicznie bardzo przyzwoita ale niczym nie porywająca prezentacja przeistoczyła się w porywającą, bo nawet przejście z pokoju do pokoju na Audio Show trwa dłużej niż takie przełączenie. A kiedy już porywająco grać to zaczęło, klasyczny album Metalliki okazał się zupełnie innym przeżyciem i szkoda nawet wielka, że takiej zmiany nie da się sprzedać medialnie poprzez umieszczenie jej w Internecie, bo byłaby to naprawdę cenna lekcja poglądowa w temacie: wszystko gra mniej więcej jednako, czy może jednak nie gra. Dla mnie w każdym razie to przejście miało charakter całkowicie zasadniczy, a wraz z nim Audion z dobrego wzmacniacza stał się momentalnie znakomitym. Już wcześniej wprawdzie grał znakomicie ze słuchawkami HiFiMAN HE-6, a jak pominąć te szumy i syki w tle, to także z Audeze LCD-3, ale z głośnikami jawił się tak po raz pierwszy, a że głośniki nie tylko prądowo ale i cenowo były do niego dopasowane, tym bardziej robił wrażenie. O jednym jeszcze tylko napomknę. Pisałem w recenzji Raidho C 2.1, że u nich kwestia ostrości sopranów w ogóle nie zaistniała, do tego stopnia grały wybitnie. Istniała natomiast w tym wypadku, chociaż nie była to ostrość odstręczająca, tylko taka wyraźność i kontrastowość, którą niektórzy bardzo nawet lubią. Istny popis szczegółowości i sopranowego cykania. Nie powiem, że po przełączeniu kolumny Spendora zaczęły grać dokładnie tak samo jak Raidho, bo aż takiego promieniowania nie miały, ale że kwestia w pełni pozytywnego, a nawet entuzjastycznego odbioru sopranów przez osoby takie jak ja – czyli bardzo na ich właściwą postać i brak agresji przy jednoczesnym pełnym otwarciu wyczulone – została od ręki załatwiona w całej rozciągłości pozytywnie, to nie ulega najmniejszej wątpliwości.

Podsumowanie

Audion_Silver_Night_Anniversary_300B_018_HiFi Philosophy   Wzmacniacz Audion Silver Night Anniversary 300B okazał się być spełnieniem własnej obietnicy. Z tanimi lampami, za przytomne chociaż nie małe pieniądze, okazał się grać rewelacyjnie. W dodatku z głośnikami analogicznymi cenowo i z dość drogim, ale nie jakoś szczególnie, odtwarzaczem. Tego rodzaju brzmienia nie dostajemy od niego wprawdzie ot tak, a dobór źródła okazuje się sprawą kluczową, ale głowę dam, że każdy dobrej klasy gramofon i każdy wysokiej klasy odtwarzacz poda mu sygnał, który głośniki takie jak Spendor D7 przetworzą w dźwiękową magię. Bo rzeczywiście rewelacyjnie to na koniec zagrało i mogłem jedynie żałować, że nie grało tak od początku. Ale cóż, lepiej późno niż wcale, a w tym wypadku, to już naprawdę. Lepiej o całą klasę.

Audion Silver Night Anniversary 300B jest wzmacniaczem z przedziału wytrawnego high-endu. Pomimo zaledwie siedmiu watów mocy gra zawsze bardzo szybkim i dynamicznym dźwiękiem, a szczegółowość i wyraźność nie odstępują go na krok. Niesamowicie potrafi sypnąć szczegółami, a przejrzystość ma wzorcową. Do tego nigdy nie gra jasnym dźwiękiem, co przy tej jaskrawości, jaką potrafi przejawiać, byłoby nieznośne. To wszystko są jednak dopiero jego warunki brzegowe, pozwalające na zakreślenie szerokiego pola możliwości. Istota polega wszakże na wypełnieniu tego pola zjawiskową muzyczną treścią, która pozwala się wyłonić pod obecność odpowiednich głośników i źródeł. A wówczas gra to bajecznie, czego byłem naocznym i nausznym świadkiem. I nie ma w tym żadnej przesady ani recenzorskiej blagi. Ani trochę mnie nie poniosło, bo naprawdę grało to na koniec fantastycznie i można by słuchać całymi dniami, choćby się było nawet bardzo osłuchanym. Bo muzyka jako wicher, jako skumulowana i poniesiona energia, której każdy z elementów składowych okazuje się osobnym popisem, jest przecież tym czego na stronicach recenzji i w salonach odsłuchowych wszyscy poszukujemy i na co niektórzy trwonią fortuny. Wkład Audiona Silver Night Anniversary 300B do tych poszukiwań to możliwość owinięcia wokół niego systemu, którego łączna wartość oscylować będzie w okolicach pięćdziesięciu, sześćdziesięciu tysięcy. Nie jest to wprawdzie mało, ale gra to tak, że słuchałem wielu takich, w których same głośniki kosztowały dwa razy więcej, a takiej muzyki nie było – i nawet daleko było do niej. A przecież – jak zawsze w przypadku wzmacniaczy lampowych – istnieje także, przynajmniej teoretycznie, droga łatwego awansu, dzięki sięganiu po lepsze lampowe zamienniki. Sam wprawdzie nie odniosłem sukcesu zastępując oryginalne 6H1N zdawać by się mogło lepszymi Philips SQ, ale zastąpienie słowackich JJ przez oryginalne Western Electric, czy choćby któreś z trzech dostępnych Emission Labs, powinno przynieść wyraźną poprawę i na pewno warto przynajmniej próbować, bo wzmacniaczy na 300B jest multum, a w związku z tym łatwo o posiadaczy różnych lamp tego typu, z których co uprzejmiejsi i sami ciekawi wrażeń na pewno zgodzą się pomóc.

 

W punktach

  • Znakomite pod każdym względem brzmienie.
  • Rewelacyjny szybkość i dynamika dźwięku.
  • Popisowa szczegółowość.
  • Kontrastowy, wyrazisty obraz.
  • Prawidłowa, nigdy nie za jasna tonacja.
  • Z odpowiednim źródłem (najlepiej takim z wysokim napięciem na wyjściu), wspaniały muzyczny spektakl, zdobny we wspaniało ekspansywność i nośność dźwięku.
  • W dobrych warunkach całkowite wyzwolenie od niedostatku mocy. Przeciwnie, gra to wyjątkowo dynamicznie i potężnie.
  • A wszystko to już z niedrogimi lampami.
  • Co oznacza niskie koszty eksploatacji.
  • Przyjemna, klasyczna powierzchowność.
  • Czysta klasa A.
  • Lampowy czar.
  • Możliwość znakomitego napędzania niektórych słuchawek, jak AKG K1000, HiFiMAN HE-6 i Abyss 1266.
  • Wraz z wymianą lamp na lepsze zamienniki ogromny potencjał wzrostowy.
  • Możliwość równoczesnego podłączenia wielu źródeł dźwięku.
  • Bardzo znany producent.
  • Made in France.
  • Polski dystrybutor.

Wady i zastrzeżenia

  • Skromne (choć świetnie grające) lampy w standardzie.
  • By ukazać ogrom swych zalet, wymaga wyjątkowo dobrze dopasowanego źródła.
  • Grzeje, jak to lampa. Ale nie bardziej niż tranzystory w klasie A.

 Sprzęt do testu dostarczyła firma: 

logo_mediam_185c

 

 

 

 

Strona producenta:

 

 

Dane techniczne

  • Lampowy wzmacniacz zintegrowany w konfiguracji single-ended w klasie A.
  • Montaż elementów w technologii H/W.
  • Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 35 kHz ±3 dB
  • Moc: 2 x 7 Wat, Class A.
  • Impedancja nominalna: 8 Ω.
  • Zniekształcenia: przy 1W < 0,1%
  • Brak sprzężenia zwrotnego.
  • Czułość: > 150mV
  • Całkowity szum wyjściowy: < (CCIR) – 90 dB
  • Pobór mocy: 152 W.
  • Lampy: 2 x 300B, 2 x 6922.
  • Zalecana efektywność kolumn głośnikowych: ≥ 89 dB.
  • Opcja – pilot zdalnego sterowania.
  • Cena: około 15 000 PLN.

 

System

  • Źródła: PC, Cairn soft Fog V2, Ayon CD-T/Ayon Sigma.
  • Wzmacniacz: Audion Silver Night Anniversary 300B.
  • Głośniki: Amphion Argon1, Spendor D7, Xavian XN 125 Junior.
  • Słuchawki: AKG K1000, Audeze LCD-3, HiFiMAN HE-6.
  • Interkonekty: Acoustic Zen Absolute Copper, Acrolink 8N-2080III Evo, Harmonix HS-101 Improved, TaraLabs Air1.
  • Kable głośnikowe: Entreq Discover, Harmonix CS-120 Improved.
  • Kondycjoner: Entreq Powerus Gemini.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

11 komentarzy w “Recenzja: Audion Silver Night Anniversary 300B

  1. Alex pisze:

    Im droższe sprzęty pan recenzuje tym mniej w nich konkretów, soli czyli porównań do konkurencji z tej samej półki. Aż się prosi o zestawienie z Lebenem, Cary, Hegelem czy wspomnianym JAGiem.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Jeżeli komuś brakuje soli i konkretów, to proszę właśnie konkretnie wymienić, czego konkretnie zabrakło? Co w brzmieniu Audiona pozostało niejasne, trudne do wyobrażenia?

    Jak chodzi o porównania, to trudno porównywać urządzenia na odległość. Cary i Hegel od dawna już u mnie nie goszczą, a testowane były w innych systemach, tak więc czynienie takich porównań na zasadzie zgadywanek i dalekiej retrospektywy mija się według mnie z celem, bo łatwo na takich podstawach dedukować nonsensy. Nic nie wiem o brzmieniu Hegla i Cary z głośnikami Spendora, a jedyne co mogę powiedzieć, to to, że wszystkie trzy wzmacniacze są bardzo dobre i może jeszcze to, że brzmienie Audiona wywarło na mnie największe wrażenie, co przy jego najwyższej cenie nie może być zaskoczeniem. Najwięcej można wyciągnąć z porównania Audiona z Lebenem, a ponieważ ten ostatni gra trochę podobnie do Cary, to pośrednio odnieść to także do niego.

    W porównaniu z Lebenem Audion gra brzmieniem głębszym i pełniejszym. Nie to, że Leben ma tu jakieś niedociągnięcia, ale Audion, co dla lamp 300B jest dość symptomatyczne, gra dźwiękiem szczególnie głębokim i wypełnionym. Jest to ogólna różnica pomiędzy mniejszymi lampami mocy, takimi jak w Lebenie i Cary, a tymi z Audiona, czyli dużymi triodami single ended. Te ostatnie bardziej czarują, pogłębiają i dają takie szczególnie przyjemne odczucie zanurzenia w dźwięku, które trudno opisać, ale jest to coś podobnego jak wówczas kiedy się patrzy w głęboką wodę, na przykład na pstrągi pływające w Morskim Oku. Takie poczucie obcowania z głęboką tonią. Tego lampy inne niż duże triody nie dają, tylko grają bardziej realistycznie i bezpośrednio, ale takim trochę bardziej płaskim, zwyczajnym dźwiękiem. Oczywiście dużo zależy od konfiguracji, ale słuchanie przy komputerze Audiona po Lebenie dało takie właśnie doznanie, znane mi już z wielu poprzednich odsłuchów.

    A komentarze są właśnie po to, żeby się o takie rzeczy dopytywać.

  3. Sławomir S. pisze:

    Zaryzykowałbym twierdzenie, ze często podkreślana 'czeskość’lamp 300B nie ma uzadnienia. Firma JJ nie jest firmą czeską, nie była chyba nawet firmą czechsłowacką (jakkolwiek powstała na pozostałościach po Tesli). To firma słowacka z Czadcy i na Słowacji te lampy sa produkowane. W Czechach 300B produkuje Emission Lab.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za poprawienie błędu. Oczywiście Słowacy to nie Czesi. Gdzieś czytałem, że JJ to firma czeska i tak to do mnie przyschło. Czeska jest za to firma KR Audio, także produkująca lampy 300B.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Zamieniłem już Czechów na Słowaków, żeby nie siać nieprawdy i zgorszenia.

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    Porownywanie Carego 300B do innych wzm lampowych na lampe 300B to nieporozumienie,np. Leben to kaczka a Cary 300B to labedz,cakowicie inne wzm lampowe!!!

  5. Piotr Ryka pisze:

    Uściślijmy może, że Leben ma lampy mocy JAN-6197 General Electrica, Cary SLI-80 KT-88 Electro Harmonixa, a Audiony i Cary 300SEI słowackie 300B od JJ. Cary, tak nawiasem, na przestrzeni wielu lat produkcji swojego wzmacniacza stosowało różne lampy 300B i nawet nie wiem na pewno jakie stosuje obecnie.

  6. Rolndsinger pisze:

    Carego 300B to kiepski wzmacniacz , nie wiem zkad te opinie ze niby taki dobry…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Poprawić ortografię?

  7. Piotr Ryka pisze:

    Życie bywa przekorne i nieraz zaskakujące. Dla jednych to zapewne wiadomość dobra, dla innych może mniej nieco, ale Cary 300B SEI właśnie do mnie przyjechał. Lampy mocy dają mu teraz Golden Liona, tak więc jakie mu dają szybko się wyjaśniło. Niestety Audion już odjechał, zatem z nim bezpośredniego porównania nie będzie.

  8. miroslaw frackowiak pisze:

    No narescie moj wzm Cary 300B jest u Piotra,ci
    esze sie ze w koncu bedzie recenzja mojego wzm,mam nadzieje ze bedzie wygrzany a o lampy sie nie martwie ,bo Piotr ma najlepsze i sprawdzone.Ciesze sie rowniez ze bedziesz mogl Piotrze doradzic mi ktore lampy beda z nim graly dobrze,swietnie i wspaniale!jakosc-cena tez bedzie istotna ,bo nie na wszystkie lampy mnie stac a sa tez takie ktorych nie mozna dostac.
    Zobaczysz teraz jak potrafia grac K-1000 z Carym 300B podlaczonymi pod zaciski glosnikowe bo ja tylko tak slucham.
    Teraz bedzie obiektywna recenzja i narescie przestana pisac p…..audiofile nigdy nie sluchajacy tego wzm a majacy wiele do powiedzenia na jego temat!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy