Recenzja: Audion Premier Phono Stage MM

Odsłuch

Tym razem szybko i zwięźle - grało to świetnie i na temat, czyli niezwykłym, analogowym czarem. Warty polecenia!

Tym razem szybko i zwięźle – grało to świetnie i na temat, czyli niezwykłym, analogowym czarem. Warty polecenia!

   Może i nie są te Audiony szeroko reklamowane, ale audiofile bez tego swoje wiedzą. Dlatego Audion Premier Phono Stage słuchany był krótko, bo ktoś bez reklamy go kupił i niecierpliwie nań oczekiwał. Zatem do rzeczy.

W teście wspierany był przez transformator formujący dla wkładek MC od Ortofona, który kosztuje osobnych pięć tysięcy, ale można bez niego się obyć, kupując od razu wersję dla takich wkładek. Pracowało to duo na rzecz gramofonu Nottingham ACE Spocedeck i wpięte było od drugiej strony do wzmacniacza Avantgarde XA, a ten z kolei do głośników Avantgarde Duo Grosso. Na wzmacniaczu i kolumnach nie będę się skupiał, podobnie jak na oczekującym swojej recenzji gramofonie, natomiast w odniesieniu do paru innych gramofonowych przedwzmacniaczy, zarówno tych z przedział 1000-2000 zł, jak i takich sięgającym cenami sześciu-siedmiu, trzeba powiedzieć, że Audion prezentuje typowe zalety urządzeń lampowych. Dźwięk pełny, wyrafinowany, głęboki, wielowarstwowy. Z naturalnym światłem o wielu gradacjach – od mrocznych i cieniem zgęszczonych, po jasne, aż jaskrawe – tak jak to się dzieje ze światłem w samych nagraniach, o ile odpowiednio są obsługiwane i same mają odpowiednią jakość. Ilość światła jest u tego Audiona dozowana starannie, a ono samo wyjątkowo plastyczne i nastrojowe, że niech się źródła cyfrowe schowają. Miękkie, bez ziarna, płynnie zmieniające odcienie i mające tych odcieni ogromny zasób. Sam dźwięk jest przy tym dość dynamiczny i bardzo obfity kolorystycznie, właśnie w następstwie tego naturalnego oświetlenia. Cienisty, o bogatych gradacjach przechodzenia czerni w popiel i samych paletach kolorów, a przy tym z uwagi na szczególnie dobre wypełnienie stający blisko granicy pomiędzy naturalnym a takim już trochę sztucznie naprężonym. Granicy tej nie przekracza, ale jest w jej pobliżu. Trzeba mocno podkreślić, że nie przekracza, ponieważ przedwzmacniacz nie buduje brzmień własnych, tylko wiernie oddaje płytowy materiał.

Audion_Premier_Phono_Stage_001_HiFi PhilosophyAudion_Premier_Phono_Stage_003_HiFi PhilosophyAudion_Premier_Phono_Stage_012_HiFi PhilosophyPrzerobiłem kilkanaście płyt o bardzo różnych gatunkach i poziomach jakościowych – i wszystko odbyło się naprawdę jak trzeba, to znaczy różnice były zawsze świetnie uchwytne, a dla przykładu płyta Cata Stevensa, stanowiąca unikalną, wydaną na Islandii składankę w różnych miejscach dokonanych nagrań, różnorodność tę doskonale miała pokazaną. Każdy element nagrania widoczny był jak na dłoni. Amatorskie na poły podejście, ze źle ustawionymi mikrofonami przy kontrabasie, lepiej, ale także dość kiepsko pokazana gitara, czy marne chwytanie głosu. Wszystko to, cały ten techniczny niedostatek, był natychmiast widoczny i ukazany aż za dobrze, co przeszkadzało oczywiście w odbiorze muzyki, ale ta i tak była godna słuchania, bo analog ma zawsze swój czar. Pierwszy utwór nagrany został słabo, drugi beznadziejnie, trzeci stosunkowo najlepiej. I tak dalej. W przypadku płyt dobrze z kolei zrealizowanych był to spektakl pod względem spójności brzmienia, naturalności melodyki i kolorystycznego bogactwa nieosiągalny dla najlepszych nawet odtwarzaczy CD, a jedyne co względem takich z kolei super przedwzmacniaczy gramofonowych można by uznać za słabszą stronę, to całościowa dynamika. Są pre gramofonowe potrafiące grać dynamiczniej i są też takie umiejące pokazać więcej szczegółów (przynajmniej w sensie ekspozycyjnym) oraz dokonać jeszcze lepszej personalizacji wykonawców, ale wszystko to już poza granicą najlepszych nawet źródeł cyfrowych, tak więc na własnych tylko warunkach. Poza tym takie super przedwzmacniacze, dzięki którym to wszystko staje się analogową rzeczywistością, kosztują w okolicach 50 tysięcy, czyli dziesięć razy drożej.

Audion_Premier_Phono_Stage_009_HiFi PhilosophyAudion_Premier_Phono_Stage_007_HiFi PhilosophyAudion_Premier_Phono_Stage_011_HiFi PhilosophyTymczasem najtańszy już Audion niespecjalnie od nich odstaje. W testowych odsłuchach razem ze średniego przedziału gramofonem oraz bardzo wyrafinowaną integrą i głośnikami wyprodukował high-end niczym nie skażony w swej high-endowości, ukazujący zarówno techniczną jak i muzyczną stronę nagrań, które w przypadku płyt winylowych – zwłaszcza kiedy się bierze także te stare, na poły po amatorsku jeszcze w zamierzchłej przeszłości nagrane – dają o wiele większy rozrzut techniczny niż spotykane dziś w internetowych księgarniach krążki CD oraz pliki. Takie mp3 z dawnych czasów i jednocześnie jakościowe wyżyny, przy których nawet najgęstsze pliki to tylko namiastka.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy