Recenzja: Audio-Technica ATH-W3000ANV

Wygląd i budowa

Audio-Technica ATH-W3000ANV_002_HiFi Philosophy

Dwa lata po premierze – Audio-Technika ATH-W3000ANV.

   Słuchawki dostarczane są w eleganckim, wykończonym skórą etui, zawierającym odręcznie podpisaną notę autorstwa Kazuo Matsushity, obecnego prezesa firmy. O tym ich aspekcie nic jednak nie mogę powiedzieć, bo otrzymałem jedynie same słuchawki, bez żadnych dodatków. Co się tyczy powierzchowności, to jest bardzo podobna do W5000, a tak naprawdę ściśle nawiązuje do widzianej u W2002 i L3000. Stanowi kombinację drewnianych pokryw, opatrzonych po drugiej stronie mięciutkimi skórzanymi padami o lekkim profilowaniu, oraz pałąka złożonego z dwóch cienkich prętów, a także specjalnych klapek na luźnych uchwytach. Konstrukcja jest nietypowa ale od dawna przez Audio-Technicę stosowana i dobrze się sprawdzająca. Słuchawki układają się bez zarzutu, dokładnie przylegając do skóry swoimi też skórzanymi padami, miłymi i chłodnymi w dotyku. Nacisk mają dość lekki, ale mimo to nie ma mowy o żadnym spadaniu, a ruszać się i głową kręcić można do woli. W końcu Audio-Technica to producent urządzeń studyjnych, tak więc ich słuchawki muszą mocno siedzieć na głowie. Dodatkową zaletą jest brak regulacji, ponieważ są unisize, pasując bez żadnego regulowania na każdą głowę.

Pomimo ogólnego podobieństwa jest jednak parę mniejszych i większych względem flagowca i jubileuszowych poprzedników różnic. Przede wszystkim drzewo niż u flagowych jest inne, bo w przypadku W5000 to heban, a u W3000 powrócono do użytego w W2002 i L3000 gatunku Asada, a więc tradycyjnej japońskiej wiśni w wydaniu ekskluzywnym, dziko rosnącym wyłącznie w niewielkich enklawach leśnych na wyspie Hokkaido. W efekcie słuchawki są nieco lżejsze, a powierzchowność inna – ciemnowiśniowa a nie brązowa i bez rysunku słojów. Wyglądają bardziej jak odlew niż drewno, a wykończenie mają na wysoki połysk a nie satynowe. Jedynym akcentem wychodzącym poza jednolitość barwową jest biegnący wokół modelującego kształt muszli przełamania na obwodzie pas jaśniejszej barwy, dobrze widoczny w jasnym oświetleniu. Nieco inny jest także pałąk, którego mocowanie ukształtowano trochę inaczej, a same pręty nieco grubsze, bo pokryte grubszą otuliną. Także klapki obejmujące głowę zamocowano w inny sposób, pozbywając się wypadających czasem drucików mocujących je w prowadnicach. Samo drewno prezentuje się moim zdaniem nieco ładniej, a już na pewno ma weselszy odcień, natomiast pałąk względem flagowca i poprzednich modeli jubileuszowych wygląda nieco bardziej siermiężnie, choć także jest po części z magnezu. Nieco inny jest też kabel, to znaczy też cienki, ale nie pokryty na zewnątrz kevlarem, tylko szorstkawym oplotem brązowego koloru. Także ma trzy metry długości i zakończenie eleganckim firmowym wtykiem; i podobnie nie ma tendencji do skręcania, a także mimo cienkości bardzo jest mocny. Całość okazuje się lekka, wygodna i bardzo ładna, najbardziej podobna do modelu W2002, natomiast nie tak niepospolita jak L3000.

Audio-Technica ATH-W3000ANV_003_HiFi Philosophy

Rocznica, nie rocznica – pałąk nagłowny typowy dla Audio-Techniki musi być.

Od strony technicznej coś na pewno zostało zmienione, bo od W5000 grają inaczej, choć także z niemałym podobieństwem, ale co dokładnie zmieniono, tego się nie dowiemy. Na pewno jakiś wpływ na brzmienie ma inny materiał komory rezonansowej i trochę inne jej ukształtowanie, bo postukawszy zyskujemy inną odpowiedź dźwiękową. Podobno Asada jest wyjątkowo cennym surowcem na instrumenty muzyczne, jak również zapewne łatwiejszym do formowania a przy tym trwalszym od hebanu, bo uformowane z niej muszle wydają się cieńsze od hebanowych. Dźwięk przy stukaniu jest nieco wyższy, a sama aktywność brzmieniowa także wyższa. Zupełnie jak u pudła gitary czy skrzypiec. We wnętrzu asadowych komór spoczywają 53-milimetrowe przetworniki, zapewne takie same, choć może trochę inaczej zestrojone niż u W5000, także chwalące się niezwykłą, wynoszącą aż 8N czystością użytej do nawijania cewek miedzi i jak wszystkie wysokiej klasy słuchawki mające neodymowe magnesy. Pasmo przenoszenia zaczyna się niezwykle nisko, bo od częstotliwości 5 Hz, a kończy wysoko, przy 42 tysiącach. Impedancja jest mała, 42-ohmowa, a skuteczność wyjątkowo duża, szacowana na 102 decybele. Wszystko zapewne w następstwie faktu chęci dobrej współpracy z urządzeniami przenośnymi, wytyczającymi współczesne trendy. Cienkie pokrywy komór zapewniają lekkość, tak więc W3000 są lżejsze niż W5000, a jest pomiędzy nimi jeszcze jedna różnica, otóż pady W5000 są po stronie za uchem wyżej wymodelowane, tak więc kąt odgięcia od głowy jest u nich większy, chociaż nie jakoś bardzo.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Audio-Technica ATH-W3000ANV

  1. mikolaj612 pisze:

    „Nigdy nie oferowane w Polsce, co jest dla producenta zawstydzające.”

    ATH dba tylko o rynek lokalny oraz w drugiej kolejności USA.

    Europa jest na samym końcu co widać po tym, że wiele modeli u nas nie ma, nie było i nigdy nie będzie, poza tym chore ceny tylko dodatkowo sprawę zaogniają.

    Koszt ATH AD2000X u nas to prawie 4500zł w Japonii 40% tego, z podatkami można się zamknąć poniżej 50% krajowej wartości, dlatego marka u nas jest nieznana, a w Europie nie radzi sobie jakos za wybitnie.

  2. hifiphilosophy pisze:

    Wcale tak być nie musi. Konsbud Audio to wielki dystrybutor, który na pewno mógłby więcej zdziałać by marka Audio-Technica stała się popularniejsza i łatwiej dostępna. Nie przykłada się jednak zbytnio, czego sam doświadczyłem. Inne firmy z kraju wiśni Asada i ich dystrybutorzy się bardziej starają.

    1. Bartek pisze:

      A wiec pozostaje czekać na ruch ze strony dystrybutora i/lub porducenta…

  3. Maciej pisze:

    Piotrze, uważnie śledzę Twoje podsumowania recenzji ZALETY/WADY i w wielu hasła powtarzają się na zasadzie: bardzo dobry poziom ogólny, wybitna szczegółowość itd.. I nie traktuj tego jako zarzut, piszę ponieważ przyszła mi do głowy jeszcze jedna kategoria oceny, upraszczając: CECHY SZCZEGÓLNE. I wtedy można by napisać – Słuchawki są wykonane najlepiej z tych które znam, słuchawki mają najlepszą lokalizację zjawisk przestrzennych jaką kiedykolwiek usłyszałem w słuchawkach, ich cena jest najwyższa itd… Co o tym myślisz ? Innymi słowy jeszcze mam na myśli określanie takiego WOW faktora dla danej konstrukcji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pomysł na pewno dobry w sensie teoretycznym, tylko dość trudny w realizacji. O niewielu słuchawkach można powiedzieć, że są wykonane najlepiej ze wszystkich – właściwie tylko o jednych. A przy tym nie bardzo wiem, o których by należało, bo nie wiem czy lepiej jest wykonany Orfeusz, czy Sony MDR-R10. Jedne i drugie są mistrzowskie. Albo czy najlepiej lokują na scenie K1000, Sony R10, SR-Omega czy Orfeusz? Nie umiem na to odpowiedzieć.

      Poza tym – i to się staje naprawdę niedobre – zauważyłem już drugi po Denonie D7100 bardzo wyraźny przykład odmiennego grania różnych egzemplarzy tych samych słuchawek, co całe ich recenzowanie stawia pod znakiem zapytania i bardzo mnie frustruje. Coś niedobrego wisi w powietrzu. A D7100 wycofano z produkcji bez następcy i żadnych wyjaśnień.

      1. mikolaj612 pisze:

        Panie Piotrze można info o tych D7100 ?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Info odnośnie czego?

          1. mikolaj612 pisze:

            Wycofania D7100 z produkcji.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Nic tu nie ma szczególnego do powiedzenia. Rozmawiałem parę dni temu z szefem dystrybucji o innym urządzeniu i przypadkiem się dowiedziałem. Faktycznie zniknęły z oferty, w której pozostają jedynie D600. Dlaczego, kiedy dokładnie i co będzie następcą, o ile takowy w ogóle zaistnieje – nie wiem. Są zapowiedziane jedne nowe z drewnianymi muszlami, ale to inny przedział cenowy, poniżej dwóch tysięcy.

  4. cee pisze:

    czy w planach jest test sony mdr z7, mysle ze bedzie to ciekawa propozycja.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, czynię starania o ich przetestowanie.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Mam wielką prośbę do osób dokonujących pierwszego wpisu. Proszę, wybierajcie nicki pisane z dużej litery. Dobrze byłoby także umieszczać jakiś avatar. Bardzo ułatwi to odsiewanie ich od spamu, którego czyszczę dziennie kilka tysięcy.

    1. cee pisze:

      W jaki sposób wstawiać avatar?

      1. Wiceprezes pisze:

        Trzeba założyć konto na http://pl.gravatar.com/. W trakcie rejestracji należy tam dodać konto/a mailowe, które będziemy używać w komentarzach na HiFi Philosophy i oczywiście wgrać wybrany zawczasu avatar 😉

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dodam tylko, że kiedy już kogoś nie przeoczę i pierwszy wpis zostanie uwidoczniony, posiadanie avatara i nicka z dużej litery przestaje mieć znaczenie, bo kolejne wpisy osoby zaaprobowanej będą pojawiały się automatycznie. Mam jednak bolesną świadomość, że wiele osób na pewno przeoczyłem i z pewnością poczuły się dotknięte, za co przepraszam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy