Recenzja: Audio-Technica ATH-W1000Z

Audio-Technica_ATH-W1000Z_Maestoso_005_HiFiPhilosophy   Pora na kolejne słuchawki i znów zamknięte. Takie znane i od znanych, czyli od Audio-Techniki. Firma była już przedstawiana, tak więc rzucę jedynie, że zaczynała od wkładek gramofonowych, a wypłynęła na obsłudze olimpiady w Tokio, w 1964. Dawno to było i się w międzyczasie Audio-Technica bardzo rozrosła, pod względem wielkości produkcji i wolumenu sprzedaży przewyższając największe nawet słuchawkowe marki europejskie i amerykańskie. Najróżniejszych modeli od niej jest zatrzęsienie i dopiero co jeden recenzyjnie był obrabiany, ale na szczycie oferty firma stosuje politykę zachowawczą, nie siejąc zbyt często nowinami. Od lat króluje tam model zamknięty ATH-W5000, dopełniany otwartym ATH-AD2000. Ten ostatni został jednak ostatnio poddany modyfikacji, którą oznakowano X-em po 2000. Obecnie podobny zabieg spotkał zaś wiceflagowy model zamknięty ATH-W1000, właśnie opisywany. Dostał on na pamiątkę takiego zabiegu literę Z po tysiącu, ponieważ X dostał już wcześniej, gdyż raz już tą ATH-W1000 modyfikowano. Wszakże to na jedno wychodzi, ponieważ w obu wypadkach chodziło o jedno. Coś przerobiono, coś poprawiono, czegoś dodano, czegoś ujęto. Miejmy nadzieję że słusznie i teraz będzie lepiej. Modelu najstarszego, tego sprzed pierwszej modyfikacji, słuchałem wiele lat temu przez chwilę na wyjeździe i nie wywarł najlepszego wrażenia, natomiast posiadane przez lat parę flagowe W5000 podobały mi się ogromnie, z tym, że to słuchawki wyjątkowo wymagające. W Japonii jest z nimi łatwiej, ponieważ tam sprzedają specjalnie dedykowany wzmacniacz AT-HA5000, wraz z którym prezentują się ponoć rewelacyjnie, natomiast sam nabiedziłem się trochę, zanim udało się dobrać optymalny zestaw lamp i ustawień w Twin-Head. Lecz kiedy już dobrałem, to naprawdę było czego posłuchać – i w sumie szkoda, że się musiałem ich pozbyć, ale życie doczesne bywa kąśliwe.

Czas mija, leczy rany (chociaż nie wszystkie i nie wszędzie), toteż nadeszła pora pochylić się nad świeżo zmodyfikowanym modelem W1000Z. To pochylenie trwać mogło minutę, gdyby mi się nie spodobały; bo jakoś nie mam krytycznego zapału odnośnie przedmiotów recenzji. Takie krytykowanie zawsze jest nieprzyjemne, tak więc tylko gdy coś bardzo znanego lub chwalonego wywołuje negację, czuję zew obowiązku i podjęcia krytycznej misji, a poza tym to unikam. Dość w życiu nadarłem kotów, żeby się z byle czym szarpać dalej, tak więc wolę odpuścić i chytrze obejść zwadę. Niechaj się młodzi tarmoszą, jeżeli mają ochotę, a sam na wojnę wyruszam jedynie spod znaku złej gwiazdy, czyli na szczęście dość rzadko. Przeważnie na AVS to się dzieje, bo tam już trzeba jak leci, a w domu niekoniecznie i można sobie darować. Tak więc na wstępie zbadałem i wyszło pozytywnie, zatem przystąpmy do rzeczy.

Budowa

Poprzednie wersje tych słuchawek nie zdobyły naszego uznania...

Poprzednie wersje tych słuchawek nie zdobyły naszego uznania…

   Słuchawki są zamknięte, bo w takich się Audio-Technica specjalizuje. Ale moim zdaniem niesłusznie, jako że otwarte AD1000 wywarły swego czasu znakomite wrażenie i jak najbardziej do nich japońska firma ma talent. Ale wiem z czego to się bierze. Znajomy z Japonii, nota bene zawodowo zajmujący się słuchawkami, wyjaśnił mi, że w jego kraju prawie każdy paraduje w słuchawkach, co oczywiście ukierunkowuje rynek na zamknięte, gdyż inaczej panowałby tam niemożliwy do wytrzymania harmider. Te zatem na pewno o wiele się lepiej sprzedają, tak więc sytuację mamy jasną i na trwałe wyklarowaną. Produkują w tej Japonii przede wszystkim słuchawki zamknięte, i to się wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie zmieni. Ale w sumie to dobrze, ponieważ także Polska pozostaje na samurajskiej ścieżce modelu audio, wartko krocząc ku sytuacji, gdy każdy młody człowiek posiadał będzie słuchawki i się wszędzie z nimi obnosił. Z czasem to się nieuchronnie rozszerzy także na pozostałe grupy wiekowe, tak jak kiedyś rozszerzał się rock 'n’ roll, a jeszcze wcześniej jazz. Tak więc słuchawki zamknięte są jak najbardziej na czasie i w głównym nurcie mody, chociaż niektórzy ich bardzo nie lubią, ponieważ źle się w nich czują. Odcięcie uszu od otoczenia powoduje u nich zawroty głowy, a nawet stany lękowe, ale to nie jest duża grupa i prawie każdy do słuchawkowego zamknięcia potrafi przywyknąć. Sam nie mam z tym najmniejszego problemu, tak więc z przyjemnością oddam się zaraz lekturze brzmienia najnowszej zamkniętej Audio-Techniki.

Poza tym że zamknięta (a właściwie z tym w parze) prezentuje ona klasyczny wzór wyglądu szczytowych modeli swej firmy. Tak więc muszle ma z drzewa – w tym wypadku tekowego – a pałąk o specyficznej konstrukcji, nie wymagającej regulacji. Nie ma on żadnych gumek, po które chcąc jej unikać najczęściej się sięga, a ich rolę przejmuje docisk specjalnie hartowanych prętów łączących muszle oraz podczepionych do nich od spodu klapek trzymania głowy. Tego rodzaju konstrukcja, w kontakcie z głową po obu stronach osobna, rodzi swobodę dopasowania, a sprężynujące pręty zapewniają niezbędny docisk. Działa to całkiem skutecznie i zapewne także nie bez wpływu na brzmienie, bo jak zdradziło onegdaj Grado, kształt i zawieszenie pałąka na brzmienie wpływ silny mają. Podobnie tradycyjny dla Audio-Techniki okazuje się kabel; jak zwykle cienki, elastyczny i mocny – w kevlarowej osłonie i z miedzi beztlenowej o bardzo wysokiej czystości OFC-6N. Kończy go, znów tradycyjnie, wtyk typu duży jack z ozdobną inkrustacją drewnianą, a całość ląduje w pudle z czarnego kartonu.

Oby tym razem było inaczej, oto - Audio-Technica ATH-W1000Z "Maestoso".

Oby tym razem było inaczej – Audio-Technica ATH-W1000Z „Maestoso”.

Jak chodzi o technologię generowania dźwięku, to w drewnianych muszlach rezonansowych komór czekają na muzykę ponownie tradycyjne przetworniki o cewkach z jeszcze bardziej wysokogatunkowej miedzi OFC-7N, mające średnicę 53 mm, a zatem wyjątkowo dużą. Tak samo jak w modelu flagowym W5000 uzbrojono je w system poprawy akustyki D.A.D.S. (Double Air Damping System), mający zapewnić przede wszystkim szczególnie dobrą kontrolę nad basem, a nad całościową jakością brzmienia czuwa tez wzmiankowane zawieszenie, mające według Audio-Techniki szczególnie dobrze tłumić wibracje.

Wszystko zatem dzieje się identycznie jak w modelu flagowym, z tym że muszle z innego są drzewa i nieco inaczej ukształtowane, a miedź kabla oraz cewek, mimo iż tak gatunkowa, w modelu W5000 okazuje się jeszcze lepsza, konkretnie o rząd wielkości. Nie ma też charakterystycznej dla modelu szczytowego luksusowej skórki z hiszpańskich jagniąt, aczkolwiek pady także tutaj obszyto naturalną skórą.

Słowo odrębna należy się części drewnianej, stanowiącej estetyczny wyróżnik. Audio-Technica zachowuje ją wyłącznie na szczególne okazje, używając jedynie w najwyższych modelach. Tych było w historii dość sporo, ale samych gatunków drzewa trzy tylko rodzaje. Najbardziej cenione to Asada, czyli bardzo rzadki gatunek japońskiej wiśni, rosnący w małych enklawach na wyspie Hokkaido. Trzeba zdobyć specjalne pozwolenie na wycinkę choćby jednego, a to jest bardzo kosztowne i trudno osiągalne. Tak więc ten rodzaj drzewa znalazł się wyłącznie w modelach jubileuszowych – limitowanych ilościowo W2002, L3000 i W3000. Nawet flagowa ale nielimitowana Audio-Technica W5000 korzysta z madagaskarskiego hebanu, a u oczko niższej W1000 jest to drewno tekowe. Charakteryzuje je wyjątkowo wysokie stężenie substancji oleistych i eterycznych, a także kwasu krzemowego, dzięki czemu w ogóle nie przyjmuje od zewnątrz wody i jest całkowicie odporne na ataki szkodników oraz niezwykle wolno ulega starzeniu. W dodatku bardzo nieznacznie kurczy się podczas suszenia, a także ma jednolitą strukturę, tak więc jako surowiec na komory rezonansowe winno się dobrze nadawać. Te komory, w odróżnieniu od hebanowych krewniaczek z modelu W5000, nie są wymodelowane na gładko, lecz mają nieznacznie zaznaczone przełamanie wokół wypiętrzonego obwodu, oraz są koloru jasnego a nie ciemnego brązu, który dopiero z czasem będzie ciemniał. Pokryto je od zewnątrz grubą warstwą przeźroczystego lakieru, nadającego połysku i chroniącego przed bezpośrednim kontaktem, ponieważ drewno tekowe jest nieznacznie toksyczne. Wątpię by ktoś te muszle miał ochotę konsumować inaczej niźli uszami, ale dzieci miewają różne pomysły, a małe liżą co popadnie, tak więc lepiej na zimne dmuchać.

Japończycy nowym modelem nie wprowadzili  żadnej konstrukcyjnej rewolucji, ot dobrze znana i niepowtarzalna bryła...

Japończycy nowym modelem nie wprowadzili żadnej konstrukcyjnej rewolucji, ot dobrze znana i niepowtarzalna bryła…

Gdy spojrzeć od strony technicznych danych, słuchawki mogą zaimponować. Nie tylko tymi wyjątkowo dużymi przetwornikami o 53 milimetrowych membranach oraz gatunkiem miedzi, ale także obejmującym zakres 5 Hz – 42 kHz pasmem oraz zdolnością przyjęcia sygnału o mocy aż 2 Watów. Wynosząca 43 Ω impedancja wydaje się z kolei gwarantować dobrą współpracę z urządzeniami o małej mocy, a ciężar całkowity 320 gramów wraz ze skórzanymi padami gwarantuje wygodę. Kabel nie jest odpinany ani nie ma wymiennych wtyków, ale jest czterożyłowy, a zatem symetryczny. Można się w takim razie pokusić o wyzyskanie jego symetryczności, choć szkoda będzie tego wyjątkowo ładnego wtyku. Ostatnia rzecz do wspomnienia, to kształt padów wyższy za uchem, jak u wszystkich szczytowych modeli Audio-Techniki ustawiający przetworniki pod kątem, tak by dźwięk w uszy napływał bardziej od przodu. Zmienia to nieco brzmienie, ale przy odchyleniach tak niewielkiego rzędu nie wnosi istotnej zmiany. Jedynie regulowane pod prawie prostymi kątami przetworniki AKG K1000 zapewniają szeroki wachlarz doznań uzależnionych od kierunku napływu, ale i u Audio-Techniki coś tam się jednak zmienia, a firma pomysłu z odchylaniem twardo się trzyma.

Za wszystkie te frykasy zapłacić przychodzi dość słono, bowiem cena produktu wynosi 3400 PLN bez jednej tradycyjnie złotówki, w czym niemały jest udział ceł, podatków i kursu jena. Poza tym Audio-Technica się ceni i nie stawia na Europę, tak więc nie stara się zawojować jej rynków jakimiś upustami ani zajadłą walką marketingową, zwłaszcza w odniesieniu do modeli z najwyższych półek. 

Odsłuch: Ze wzmacniaczem Transrotora przy komputerze

...i ergonomia, która wielu użytkownikom sprawia trudności. W naszym odczuciu rozwiązanie z "motylkami" jest przede wszystkim bardzo wygodne.

…i ergonomia, która wielu użytkownikom sprawia trudności. W naszym odczuciu rozwiązanie z „motylkami” jest przede wszystkim bardzo wygodne.

   Słuchawki nie należą do tanich i są niemal flagowe, tak więc konkurencję do porównania powinny otrzymać mocną. Postanowiłem je zatem przymierzyć do takich bardzo już dobrych; jednych tańszych dość sporo, a drugich zdecydowanie droższych. W efekcie za nawias jakościowy posłużyły AudioQuest NightHawk oraz Sennheiser HD 800, napędzane w pierwszym podejściu przez tranzystorowy wzmacniacz Transrotora – mało popularny lecz bardzo dobry. Zacznijmy od najtańszych.

Audio Quest NightHawk

One zostały na stałe, i to się raczej nie zmieni, ponieważ odbyte teraz porównanie tylko ugruntowało ich świetną jakość. Tym to jeszcze było bardziej przyjemne, że spośród użytych właśnie były najtańsze. Ale to wcale nie znaczy, że każdy powinien zaopatrzyć się u AudioQuesta w ich Nocnego Jastrzębia i zapomnieć o reszcie. Bo oczywiście mają one swą specyfikę, a nie są, bo nie mogą, być aż tak bezdyskusyjne genialne jak Sennheiser Orfeusz czy Stax SR-Ω. Toteż można je kochać, ale można też wybrać inne. Niemniej zalety bardzo zdecydowanie u nich górę biorą, a długotrwały proces wygrzewania (nie pozbawiony zaskakujących zwrotów) zdaje się dobiegł końca. Jak to się więc ułożyło?

Słuchawki grają dosyć ciemno, na co wpływ spory ma fakt, że nie eksponują w przekazie sopranów. Ale robią to świetnie i można rzec naturalnie. Bo przecież w codziennym życiu nie spotykamy na każdym kroku sopranów świdrujących jak wiertła i skwierczących niczym tłuszcz na rozgrzanej patelni, jak ma to miejsce u wielu wysokiej klasy słuchawek, co łatwo poznać gdy poddamy analizie ludzkie głosy. Nie spotykamy także na co dzień tak rozbudowanej jak u niejednych pogłosowości, o ile nie wybierzemy się w jakieś szczególne miejsce, do jakiejś katedry czy groty. Natomiast oba te czynniki są efektowne i zwłaszcza w pierwszej chwili działają pozytywnie. Gorzej bywa niestety potem, gdy te przedobrzone soprany i nadmierna akustyka zaczynają męczyć. Oczywiście jednych męczą, a innym dalej się podobają, bo gust tu wyraźnie pracuje. Tak więc woleć można słuchawki sopranowo przesadne i rozbudzające pogłosy, a można woleć takie bliższe akustycznym warunkom codziennym i bardziej wyważone. Twój, przyjacielu, wybór.

Od strony wizualnej bardzo, bardzo dobrze - komory osłonięte lakierowanym drewnem xxx kreują  świetne wrażenie obcowania z produktem klasy premium.

Od strony wizualnej bardzo, bardzo dobrze – komory osłonięte lakierowanym drewnem tekowym kreują świetne wrażenie obcowania z produktem klasy premium.

Do naturalnych sopranów i przyciemnionego, aksamitnego światła, dorzucają NightHawk gęstość, masę, sferyczność oraz duży nacisk kładziony na oddanie specyfiki brzmień poszczególnych. Zanikła zaś u nich, powracając w pobliże stanu wyjściowego, pogłosowość. Ale nie zanikła wraz z nią akustyka, dająca wciąż jak najbardziej pozytywne odczucia. W efekcie grały z porównywanych najgęściej, najmasywniej, najbardziej przysadziście i najbardziej też naturalnie. Z tym ostatnim wróciły z dość dalekiej podróży, jaką była wycieczka na obszary ofensywnego pogłosu, na dodatek pojawiającego się w zwodniczej, mylącej formie, bowiem dopiero po dość długim okresie wygrzewania. Tak circa po trzysetnej godzinie od startu i do jakiejś pięćsetnej, chociaż to gruby szacunek, bo żadnych pomiarów nie prowadziłem.

Wraz z tą masą oraz gęstością grały też najpotężniej, co przy ich niespecjalnie imponującym wyglądzie jak chodzi o wielkość, mocno dość zaskakuje. Sumarycznie zaś częstowały efektowną mieszanką swojskości i niezwykłości, potrafiąc poprawnie reprodukować zarówno zwykłe rozmowy w normalnym otoczeniu, jak i sceniczne duety śpiewaków operowych. To rzadka umiejętność i moim zdaniem cenna, dzielona na przykład z Audeze LCD-3. Co wcale nie znaczy, że słuchawki grają identycznie, a tylko że styl mają pod niektórymi względami podobny, przy czym Audeze grają słoneczniej i cieplej a też potężnie.

Opisując to nieco pod innym kątem, można powiedzieć, że NightHawk grały najmniej popisowo w pierwszych sekundach, o ile puszczać materiał sopranowy, natomiast przy basowym i na dłuższych dystansach były co najmniej równorzędne.

Wrażenie to pogłębia również dbałość o szczegóły, jak chociażby zdobiony drewnem wtyk Jack 6,3mm.

Wrażenie to pogłębia również dbałość o szczegóły, jak chociażby zdobiony drewnem wtyk Jack 6,3mm.

Sennheiser HD 800

Te słuchawki to diabeł. Piszę to z niejakim przekąsem, ale w pełni świadomie. Sam fakt, że dwa razy je nabywałem i dwa razy zbywałem jest wystarczająco wymowny, podobnie jak to, że poświęciłem im trzy recenzje a czwarta się kroi. Niestety, nie miałem nigdy do czynienia z wieloma egzemplarzami naraz, chociaż zdarzało się, że z dwoma. Niemniej pozwolę sobie ocenić, iż samo dopasowanie do wzmacniaczy nie może być wytłumaczeniem różnorodności ich brzmienia, która się nieraz przejawiła.

Tutaj tego nie rozstrzygniemy, natomiast muszę napisać, że pożyczone od Sennheisera HD 800 z czasów bliskich początkowi produkcji, mające numer z pobliża 3500, zagrały bardzo odmiennie od tego, co zwykło się tym z początku produkcji przypisywać. Pisuje się o nich – i sam też pisałem – że grają łagodniej, z przede wszystkim złagodzonymi sopranami, uzupełnianymi przez gigantyczną scenę i niespecjalnie potężny bas, podczas gdy te właśnie z początków zagrały bardzo wyrazistymi skrajami, a już zwłaszcza tym górnym. A przy tym jedna rzecz zauważona jeszcze na etapie pierwszej recenzji się powtórzyła, mianowicie szczególnie dobra swoistość brzmienia, słyszalna doskonale na obszarze wokali. Pod tym właśnie i tylko tym względem okazały się lepsze niż NightHawk, o ile nie będziemy brali za lepszość większej, nieco przesadnej ekspozycji sopranów.

To co jednak ma stanowić o jakości ATH-W1000Z to na nowo dostrojony, 53-milimetrowy przetwornik dynamiczny produkowany przez samą Adio-Technicae.

To co jednak ma stanowić o jakości ATH-W1000Z to na nowo dostrojony, 53-milimetrowy przetwornik dynamiczny produkowany przez samą Audio-Technice.

Lecz w tym miejscu pojawia się problem, i to z tych zasadniczych. Albowiem własne sprzedałem właśnie skutkiem zbytniej powściągliwości sopranów, takich już nie produkujących naturalność tylko nudę. I z czym teraz do gościa? Jak rzecz ocenić? Szczerze mówiąc, nie podejmuję się. Można tylko wziąć pod uwagę, iż zachodzi spore prawdopodobieństwo, że wzmacniacz Transrotora był strojony właśnie pod HD 800, tak więc wyjątkowo dobrze z nimi współpracuje, no ale one, te obecnie słuchane, wcale nie tylko z tym wzmacniaczem takimi sopranami zagrały, tak więc wygląda raczej na to, że się po prostu piekielnie długo wygrzewają. Piszę to z przekonaniem tym większym, że słuchałem kiedyś też innych, o jeszcze niższym numerze seryjnym i także używanych przez lata – i one również grały sopranami bez żadnego przycięcia, a wręcz całkiem niż własne sprzedane na odwrót.

W ogóle o tych HD 800 można by spisać księgę a nie jakąś recenzję, bo jeszcze o najlepszych do nich wzmacniaczach i o kablu Entreq Atlantis, którego polską replikę tak nawiasem mam obiecaną, jako że oryginał wypadł z produkcji i nie jest już osiągalny. Zaś jako podsumowanie w odniesieniu do bieżącej recenzji, zbiorę sprawę w trzech słowach: Grały od NightHawk jaśniej, mniej masywnie, mocniej na sopranach, słabiej na basie i z lepszą, bardziej przekonującą, prezentacją ludzkich głosów. Howgh!

Audio-Technica ATH-W1000Z

No i przedmiot recenzji. A na początek uwaga, która nasunęła mi się jeszcze na początku słuchania. One grają w sposób inny od przeciętnych – niezwykły i na pewno spektakularny – ale nie aż tak bardzo niezwykły jak model W5000. Nie ma takiego stopnia poczucia dziwności i takiego dystansu od brzmienia innych słuchawek. Bo nie ma aż takiego pogłosu i aż takiego ataku sopranów, a także nie grają aż tak ciemno i nigdy nie wpadają w czerwonawą poświatę, którą ma synestezja widywała u tamtych, kiedy wzmacniacz okazywał się wyjątkowo niedobrany. Nie ma także poczucia, że to wszystko jest całkiem nie takie, które pojawiło się podczas słuchania ich pierwszej wersji, tej bez X-a i Z-ta. Tamte mi się nie podobały, a te podobały całkiem, co jest dość sporą, przyznać trzeba, różnicą.

Ich sprawność przetestują wzmacniacze:  Transrotor  Kopfhörerverstärker...

Ich sprawność przetestują wzmacniacze: Transrotor Kopfhörerverstärker…

Niemniej pewne cech obecne u W5000 także w modelu ATH-W1000Z się powtórzyły: A więc bardzo wyraźna obecność na każdym kroku sopranów, daleko postawiony plan pierwszy, rozległa perspektywa, a także niewielkie pośród niej same dźwięki. Tego można nie poczuć w sensie racjonalnego widzenia, natomiast w intuicyjnym odbiorze jest nader spektakularne, co czuć od pierwszej sekundy i co na potem zostaje. Dochodzi jeszcze do tego misterność – niezwykle dokładnie te stosunkowo nieduże dźwięki cyzelująca – wspaniała też przejrzystość, a także mocny bas, co do którego z Audio-Technicą wyprawiają się istne cuda, analogiczne jak z sopranami u HD 800. Tyle że nie na obszarze jednego a kilku modeli. Co szczególne, wszystkich wyposażonych w system D.A.D.S., mający właśnie bas modulować.

Bo rocznicowe L3000 to słuchawki znane z przepotężnego aż basu i za to niezwykle cenione, u W5000 tego basu z kolei się trudno doszukać i bieda jest z tym niemała, a badane teraz ATH-W1000Z mają go w sam raz; i ani nie jest za wielki, ani trudny do odszukania. I to, pospołu z tą resztą, zapewnia temu modelowi całościową spektakularność, zarazem dając inną atmosferę niż u dwu pozostałych porównywanych. Atmosferę przede wszystkim większego kontrastu i większej niezwykłości. – Bo mniejsze dźwięki i dalsze, a tak doskonale rzeźbione. – Bo perspektywa ogromna i plan pierwszy daleki, a widzialność na wskroś i czujesz, że to popis. – Bo specyficzne światło – nie jasne i nie ciemne – ale dające szczególną atmosferę jakiejś magii i niezwykłości. – Bo właśnie w silnym kontraście do tych niewielkich dźwięków ogromna skala sopranów i bas mocno akcentowany. A zatem całościowo teatr oraz efekty specjalne, że super panorama, niesamowitość, a nawet obcość, ale taka kusząca. Natomiast jedyne co słabsze niż u dwóch konkurentów, to słabiej nawiązywany kontakt z artystami na scenie, poprzez to że siedzimy dalej i wszystko oglądamy bardziej całościowo, holistycznie.

...oraz nasz referencyjny weteran - zmodyfikowany Twin-Head Mark III od Antique SoundLab.

…oraz nasz referencyjny weteran – zmodyfikowany Twin-Head Mark III od Antique Sound Lab.

Ten kontakt najlepiej zapewniały Sennheisery HD 800, minimalnie słabiej NightHawk, a Audio-Technica kładła nacisk na całość, bez przenikania na scenę i wchodzenia w bezpośrednie relacje. Tak bardziej z loży, z oddalenia. Ale znowu to właśnie rodziło kontrast ogólny, bo mimo oddalenia wszystko masz super widoczne, tak niczym okiem sokoła. I to się może podobać, to jest inne, to własną posiada wartość.

Odsłuch cd.: Tor stacjonarny

A za rywali nowe W1000 miały sensacyjne AudioQuest NightHawk...

A za rywali nowe W1000 miały sensacyjne AudioQuest NightHawk…

   A zatem Accuphase i tym razem Twin-Head, którego dawno ze słuchawkami nie używałem, ale te są wystarczająco nadobne, by w ruch poszły wielkie lampy i drogie kondensatory.

Na początek zrobiło mi się niezwykle przyjemnie, bo jednak własny wzmacniacz wciąż okazuje się poza konkurencją, co musi cieszyć posiadacza. Ale potem zrobiło się już mniej miło, jako że z trzech porównywanych najbardziej okazała się pasować do niego właśnie tytułowa Audio-Technica. Mocno mnie to zaskoczyło i tym większą złość wywołało na wspomnienie sprzedanych W5000, ale zarazem przywołało fakt trochę zapomniany, że potrafiły tak grać, iż aż prawie doganiały K1000. I gdyby tylko ten bas, którego zawsze mniej czy bardziej musiało brakować, miały one mocniejszy, nie byłoby mowy o ich zbyciu. Pod żadnym warunkiem. A teraz śpieszę donieść, że ATH-W1000Z analogicznego problemu z basem nie mają ani trochę i z nimi jest całkowicie jak trzeba. Nie jest wprawdzie ten ich bas jakiś arcypotężny, ale mocny konkretny i odczuwalny. Nie było braku ani w normalnym, ani w szczególnie go potrzebującym repertuarze. Był, cieszył, uderzał, nie stwarzał żadnych problemów. Dobrze kontrolowany, akustycznie rozbudowany i popisowo dokładny. I taka była też cała reszta, oferująca brzmienie nieznacznie przyciemnione, przyjemnie ciepłe i z minimalną nutką słodyczy. To oczywiście nie brało się z samych słuchawek, tylko z lamp 45ʼ i pozostałych, bo tak ten wzmacniacz pracuje i dzięki temu jest taki fenomenalny. Ale właśnie. Nie jest wszak tajemnicą, że firma ASL konstruowała go pod wysokoohmowe słuchawki Sennheisera, których reprezentantem były tutaj HD 800. A jednak Auio-Technica o niskiej oporności podobała mi się tak samo, o ile nie bardziej. Pokazało się wprawdzie, jak w przypadku wszystkich Audio-Technic, że nieznacznie lepiej spisuje się w trybie non-OTL, podczas gdy każde inne słuchawki pominięcie transformatorów wolą, ale różnica była bardzo nieznaczna, zdecydowanie mniejsza niż w przypadku W5000; odnosząca się jedynie do przyjemniejszej miękkości dźwięku. Ale to szczegół techniczny, będący najwyżej ciekawostką, a najważniejsze jest to, co w ich brzmieniu było najbardziej udane i czego możemy się spodziewać także w innych wysokiej klasy wzmacniaczach lampowych.

...oraz dla wielu punkt odniesienia w słuchawkowym high-endzie - Sennheiser HD800.

…oraz dla wielu punkt odniesienia w słuchawkowym high-endzie – Sennheiser HD800.

Otóż przede wszystkim było to całościowe wyważenie, całościowe piękno oraz mistrzowska cyzelacja.

Zacznijmy od tej ostatniej. Zidentyfikowany już przy komputerze szczególnie wyrazisty rysunek dźwięku, tutaj powtórzył się z całą mocą, a przy tym w jeszcze lepszym towarzystwie ciepła, słodyczy i całościowej kultury. Łączyło się to z atutem, który nazwałem wyważeniem, ponieważ proporcje tych wszystkich składników zostały dobrane wyjątkowo starannie, tak by składały się na atut ostateczny, mianowicie na piękno. W niczym nie było przesady i wszystko pasowało. Super wyraźny rysunek, lecz nie przerysowany, ani trochę za ostry. Ciepło, wszakże umiarkowane i wspomagane świeżością obficie napływającego powietrza. Głębia brzmienia, ale nie przesadnie, sztucznie głęboka. Słodycz, lecz tylko minimalna, tak aby była przyprawą. Akustyka rozbudowana, ale bez dorzucania pogłosów i podbijania echa, tak żeby było naturalnie, a zarazem jak w koncertowej sali. Delikatność, lecz tylko spraw drobnych i misterności rysunku, kontrowana mocnym basem, dynamiką i konkretnością. Soprany wysokie, strzeliste, ale jednocześnie trójwymiarowe i nie wysuwające się tylko uzupełniające całość; świetnie zgrane z delikatną misternością rysunku.

I wszystko to razem, powtórzę, mocno mnie zaskoczyło, bo zdania byłem przed słuchaniem, że wiceflagowa Audio-Technica najsłabiej musi wypaść i że ją będę musiał tłumaczyć z tej dość wysokiej ceny. A tu tymczasem niespodzianka i lider z niej się zrobił.

A wynik tych porównań taki, że nowa AT za nic nie ustępuje najlepszym z branży, a do tego ma wiele wspólnego z flagowymi W5000. Brawo!

A wynik tych porównań taki, że nowa AT za nic nie ustępuje najlepszym z branży, a do tego ma wiele wspólnego z flagowymi W5000.

Tak nawiasem dorzucę, że Audio-Technica ustami swego szefa od R&D (czyli badań i rozwoju) zapowiedzi śle niebywale buńczuczne, wedle których za chwilę rzuci na rynek słuchawki o nowych przetwornikach, co całą konkurencję natychmiast w niebyt obrócą, jako że zdaniem tego pana to z czym mamy do czynienia na rynku słuchawek, to jest granda i sprzedawanie zapyziałej przeszłości, co za chwilę się skończy i światła era nastanie. Ale że nic bliższego w tych zapowiedziach nie padło, to i sam nic bliższego nie powiem. Mogę jedynie się zgodzić, że postęp w słuchawkach jest słaby i pora chyba najwyższa, żeby ktoś coś z tym zrobił. Niech to będzie Audio-Technica albo ktokolwiek inny, byle nie trzeba było raz n-ty w kółko pisać, że Sennheiser Orfeusz i Sony MDR-R10 to słuchawki z innego świata i już nieosiągalne. By można było powiedzieć, że rzeczywiście jest duży postęp i takie za dwa tysiące są lepsze od dawnych za fortunę, no bo doprawdy wypada, by wreszcie tak się stało.

Ale nim to nastąpi, napiszę teraz tutaj, że Audio-Technica ATH-W1000Z nie okazała się wprawdzie kosmicznie przełomowa, niemniej kłam zadała mym przepowiedniom o niemożności konkurowania z gwiazdami słuchawek dynamicznych, nowszymi i starszymi, co miłą jest niespodzianką i tym bardziej skłania do spróbowania raz jeszcze modelu W5000. Bo może ten posiadany były na basie ułomny, czego wykluczyć nie można i co paradoksalnie byłoby dobrą wieścią. A może tylko w międzyczasie cichaczem je poprawiono; co wszystko jedno jak nazwać, ale do nabycia i tak by obligowało. A przy tym uzupełnię, że względem tego co działo się przy komputerze ze wzmacniaczem tranzystorowym, tu z lampami zaszły poważne zmiany. Dźwięk stał się bliższy i większy wraz z przybliżeniem się pierwszego planu, a sąd o mniejszej niż u NightHawk i HD 800 specyfice brzmienia został gruntownie zniszczony.

Audio-Technica_ATH-W1000Z_Maestoso_012_HiFiPhilosophy

W1000Z to bardzo dobry produkt pozbawiony znaczących wad i mogący oczarować swoim brzmieniem nie gorzej od najlepszych przedstawicieli słuchawkowego świata. Brawo!

Słuchając mnogiej wokalizy i mnogiej instrumentacji za każdym razem mogłem podziwiać maestrię budowania dźwięków w całej ich złożoności, bez żadnych widocznych uproszczeń. W dodatku szczególnie misterną i doposażoną w obfitość wciąż napływającego powietrza, tak by poczucie świeżości wraz z obecną na każdym kroku misternością oraz kontrastem dynamicznym dominowały. Nie mają racji zaś ci, co mylnie domniemują, iż dawało to dźwięk sumarycznie delikatny, nie nadający się do mocniejszego repertuaru. Nic z tych rzeczy. Zarówno rock, jak i muzyka symfoniczna, nie miały żadnych niedostatków, choć oczywiście można grać bliżej, bardziej twardo i mocno, z potężniejszym jeszcze basem, na przykład za pośrednictwem HiFiMAN HE-6. Tyle że to dwa razy drożej wypadnie oraz nie będzie takiego dużego obszaru sceny ani tak wyraźnej jej perspektywy. Nie będzie też takiej misterności, chociaż rysunek pozostanie wspaniale precyzyjny.

Podsumowanie

Audio-Technica_ATH-W1000Z_Maestoso_002_HiFiPhilosophy   Miło być mile zaskoczonym. Słuchawkowy dla tych protoplasta, sygnowany jako Audio-Technica ATH-W1000, nic a nic mi się nie podobał i wielu osobom go odradziłem. Wyglądał fantastycznie, z koniakowatego koloru pięknymi muszlami, o nieco innym odcieniu niż te z recenzowanego modelu. Ale grał… Nie powiem jak dokładnie, bo go za krótko słuchałem, jednakże na pewno dosyć, by całkiem do gustu nie przypadł. Tam wszystko było nie takie i nic nie schodziło się w całość, że aż wprost nie do wiary, by tak u Audio-Techniki grać mogło. Ale firma pofatygowała się dokąd trzeba i ktoś jej na pewno w międzyczasie napisał w nieznanej mi recenzji, że tak to wyglądać nie może. Dwa razy poprawiali, lecz na koniec tak poprawili, że przy własnym wzmacniaczu bez mała zbaraniałem. Tak, pewnie – pamiętne, sławne Sony, jak również flagowe Ultrasone Edition5, czy najwyższy Sonorous X, a nawet niższy VIII, potrafią jeszcze więcej. Ale podobnie jak Beyerdynamic T1, AKG K812, czy Grado GS1000i, potrafiła ta Audio-Technica przywołać wrażenie piękna. Na swój sposób, inaczej, ale piękna we własnej osobie. A ono, jak niedawno pisałem, wszystko inne tłumaczy i samo nie potrzebuje tłumaczenia. Kiedy je masz, jesteś szczęśliwy, a szczęście jest tym właśnie, o co w muzyce i jej odtwarzaniu chodzi. A chociaż szczęśliwym można być mniej albo bardziej, to ono zawsze smakuje i zawsze będziesz pożądał. To o nazwie ATH-W1000Z kosztuje trzy czterysta; co nie jest dużą kwotą, ale i nie jest małą. A czy w sam raz to będzie, to już osobiście musisz sprawdzić. Pamiętać tylko trzeba, że te słuchawki szczególnie lubią dobre wzmacniacze i chyba prędzej lampowe, których czar szczególnie je pięknie rozświetla, a one mu szczególnie pięknie za to dziękują. To pewnie nie musi być duża trioda, ale jak będzie, to tylko lepiej.

 

W punktach:

Zalety

  • Mają swój styl. Styl wyraźny.
  • W jego ramach przede wszystkim znakomicie uplasowaną w całym przekazie misterność.
  • Rysunek super wyraźny, lecz nie przerysowany.
  • Akustyka mocno zaznaczona, jednak bez pogłosowych dodatków.
  • Dźwięk ukazany w perspektywie i z pewnego oddalenia, ale bez poczucia obcości i czegokolwiek utraty.
  • Perspektywa rozległa i po sam kres przejrzysta.
  • Zarazem bez wydelikaceń i poczucia słabości.
  • Duża scena, mimo że to słuchawki zamknięte.
  • Misterność rysunku i super cyzelacja nie przeszkadzają dynamice, mocy i sile basu.
  • Bas o wiele mocniejszy niż w modelu ATH-W5000.
  • Precyzyjny i akustyczny, a zarazem solidny, wypełniony, bijący.
  • Popisowa szczegółowość, w tym wyraźnie słyszalny szum tła.
  • Całościowe piękno brzmienia. Bardzo zależne od jakości wzmacniacza i źródła, ale w sumie łatwe do odkrycia.
  • Udana modyfikacja pierwotnie niezbyt udanych słuchawek.
  • Skutecznie dają odpór bardzo groźnej konkurencji.
  • Wygodne.
  • Niezbyt ciężkie.
  • Starannie wykonane.
  • Przemyślana konstrukcja pałąka.
  • Długi i elastyczny kabel.
  • Wysokogatunkowa miedź i w kablu, i w przetwornikach.
  • Z gatunkowego drewna komory akustyczne.
  • Skórzane pady.
  • Wysoka skuteczność, pozwalająca na pracę ze sprzętem przenośnym.
  • Od sławnego producenta.
  • Made in Japan.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Kabel nie jest odpinany, co ma plusy i minusy.
  • Przy takiej cenie etui przenośne powinno być czymś oczywistym.
  • Coraz więcej na rynku słuchawek tańszych a też mających zalety.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

YWRkPTIwMHgyMDB4RkZGRkZGJmJnPTIzMHgyMzA=_src_12218-logo

 

 

 

 

 

 

Strona producenta:

audio-technica-logo-horizontal

 

 

Dane techniczne:

  • Słuchawki dynamiczne o konstrukcji zamkniętej.
  • Przetworniki o średnicy 53 mm z cewkami nawiniętymi z miedzi OFC-7N.
  • Obudowa z naturalnego, litego drewna tekowego.
  • Maksymalny poziom ciśnienia akustycznego: 101 dB.
  • Pasmo przenoszenia:  5 Hz – 42 kHz.
  • Maksymalna moc wejściowa sygnału: 2 W.
  • Impedancja: 43 Ω.
  • Masa bez kabla: 320 g.
  • Kabel z miedzi OFC- 6N długości 3.0 m z pozłacanym wtykiem 6.3mm.
  • Cena: 3390 PLN.

 

System:

  • Źródła: PC, Accuphase DP-700.
  • Przetwornik: Phasemation HD-7A192.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Transrotor  Kopfhörerverstärker.
  • Słuchawki: AudioQuest NightHawk, Audio-Technica ATH-W1000Z, Sennheiser HD 800.
  • Interkonekty: Harmonix HS-101-Improved, Sulek Audio.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

28 komentarzy w “Recenzja: Audio-Technica ATH-W1000Z

  1. Patryk pisze:

    Musze powiedziec, ze tymi wspanialymi recenzjami? zacheca pan Piotr zawsze na osobsty test sluchawek.Chwilowo mialbym naprawde ochote na odsluch tych Audio Technica 1000…… ,a przy okazji tych ladnych Beyerdynamic T5p V2.

    Patryk.

    1. Patryk pisze:

      A tak powaznie: Lepiej starac sie o nowe T5p v2 do testu czy te AP 1000Z?

      1. Piotr Ryka pisze:

        T1 V2 są bardziej uniwersalne i łatwiejsze dla wzmacniaczy w sensie kooperacji brzmienia. ATH-1000Z są takie bardziej dla smakoszy i wielbicieli stylu Audio-Techniki. Czy się nim jest, może oczywiście pokazać jedynie odsłuch.

  2. Jacek pisze:

    Witam,
    chciałbym zadać Panu pytanie. Czy gdyby wybierał Pan słuchawki na dłużej to wybrałby Pan W1000Z czy W5000? Sam stoję przed takowym dylematem i chciałbym poznać Pańską opinię na ten temat. Wiem, że by dokonać należytego osądu powinno się samemu dokonać odsłuchu lecz mam gdzie odsłuchać modelu W5000, mogę tylko W1000Z. Problem pojawia się czy warto dopłacić i sprawdzić jak sprawdzi się droższy model czy jednak zostać z bezpieczną alternatywą? Osobiście cenię sobie sopranowe „czary” i w miarę rozległą scenę, dlatego rozważam owe modele Audio-Technica (Obecnie posiadam AKG K701 i szukam „upgrade” względem nich). Dlatego zwracam się o rade, bądź chociaż o subiektywną opinię.

    Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź

    1. Piotr Ryka pisze:

      Mam dużą trudność w odpowiedzi na to pytanie, ponieważ posiadane przez siebie W5000 grały inaczej niż słuchane na Audio Show. Tak więc te z obecnej produkcji są zapewne nieco inne, ale polski dystrybutor ich nie ma, więc trudno mi to bliżej zbadać. Mogę tylko powiedzieć, że sam wybrałbym W5000, ponieważ są niewątpliwie lepsze technicznie, a kwestią pozostaje dobór odpowiedniego wzmacniacza. Problemem pozostaje też bas, ale miejmy nadzieję problemem minionym. Mocną ale dużo droższą alternatywą są Ultrasone Edition5 Unlimited.

      1. AAAFNRAA pisze:

        Albo poczekać na nowe Fostexy TH900 MKII z odpinanym kablem XLR i standardowym 6,3mm, ale tutaj cena pewnie zostanie skalkulowana na ponad 7 tys.

        1. Patryk pisze:

          XLR robi tylko oczywiscie sens,jezeli caly system od A-Z jest podlaczony xlr. Duzo osob mysli,ze wystarczy sobie podlaczyc sluchawki do wzmaczniacza przez xlr i bedzie lepiej.Niestety nie.
          Patryk.

    2. Piotrek K pisze:

      Witam!
      Gratuluję Panu Piotrowi recenzji.

      Znam z AKG dwie pary, z czego K702 jest najbardziej zbliżoną do K701. Z AT znam A700X i AD700X.

      Jeśli mógłbym coś napisać na temat ich sceny i holografii, to AKG K702 leci ogólnie szerszą i większą sceną, bardziej operuje wysokimi tonami, po przesiadce na AD700X od razu jest ciemniej, scena się zwęża, natomiast od razu czuć więcej głębii i wydaje się holografia. Dźwięk bardziej wciągają do środka.
      Oczywiście porównanie to dokonane jest na jednym źródle i dwóch rodzajach wzmocnienia – z czego w ogóle nie wiem czy któreś z nich jest super parą dla słuchawek.

      Idąc tym tropem można, rozumowaniem młodego adepta szkoły magii, dojść do wniosku że budowanie klimatu sceny i w ogóle przestrzenności jest różne u AKG i AT.

      Nie wiem Patryku czy coś to pomoże ale kto wie.

      Swoją drogą Pan Piotr jak zwykle mistrzowsko to wszystko opisuje, za co bardzo dziękuję.

      Pozdrawiam
      Piotrek

  3. mariusz pisze:

    WITAM! MAM PYTANIE… JAKA JEST RÓŻNICA W BRZMIENIU MIĘDZY MODELEM W1000X A W1000Z ? POZDRAWIAM

    1. PIotr Ryka pisze:

      Dokładnie nie powiem, ponieważ X słuchałem tylko okazjonalnie. Ale zarówno X jak i Z są zdecydowanie lepsze od pierwszej wersji. Z prawdopodobnie jest bardziej od X uniwersalna w sensie nawiązywania partnerstwa ze wzmacniaczami.

  4. tom pisze:

    witam. z jakim wzmacniaczem słuchawkowym do 3500zl (podkreslam do, poniewaz jesli bedzie sobry wzmacniacz ponizej tej ceny to zawsze zaoszczedzone pieniadze mozna zainwestowac w plyty) warto odsłuchac w/w sluchawki?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Z PhaStem.

  5. TOM pisze:

    Slucham muzyki klasycznej, jazzu i rocka. Czy Audio-Technica ATH-W1000Z to dobry kierunek? Czy w tej cenie warto poszukać innych sluchawek?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Sam bym wolał słuchać AudioQuest NightHawk, co zresztą często robię. Ale Audio-Technica gra delikatniej i na większym obszarze, co można woleć.

  6. Gregory pisze:

    Jakby Pan porównał w/w sluchawki w porównaniu do sennheiser hd 800s. Które sluchawki będą lepsza opcja wyboru zakładając, ze poszukuje sie w brzmieniu pieknej średnicy, pieknych lecz naturalnych wokali, barwy. Slucham muzyki klasycznej i jazzu.

  7. PIotr Ryka pisze:

    Sennheisery. Zwłaszcza jak im z czasem wymienić kabel.

  8. drzum pisze:

    zależy mi na dobrym dociążanym dźwięku – w niektórych recenzjach piszą, że w AT w1000z do rockowej muzyki zdecydowanie tego dociążenia brakuje i ze sa raczej po jasnej stronie granie (czego nie lubie).
    sluchałem Nighthawk – te z kolei były dla mnie za ciemne (talerze byly schowane), ale bas miały świetny
    meze 99 – swietne, ale midbas moglbyu byc mniejszy
    sennheisery 800 – za jasne w ogole nie moja bajka

    co by Pan polecil ? czy w1000z spelni swoje zadanie czy raczej cos lepszego znajde do 3500 – 4000 tys. lubie brzmienie cieple, ale zalezy mi na dobrym basie, masywnych wokalach i wybijajcych sie poprzez calosc dzwieku talerzach.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Syn jest perkusistą. Dla siebie z takiego przedziału wybrał Fostex TH610. Właśnie z uwagi na reprodukcję perkusji. Ideał oczywiście nie istnieje. Zawsze będzie jakiś kompromis.

  9. dominCz pisze:

    A jak wypadaja na tle denon ah d5000? Posiadam takowe a chciałbym je wymienić na nowe słuchawki zamknięte. Pamiętam jak wybierałem między denonami a ath w1000x bez odsłuchów na podstawie recenzji. Jak by je Pan porównał pod względem poszczególnych zakresów i przede wszystkim basu?

    1. Piotr Ryka pisze:

      D5000 na D7200 wymieniać nie ma raczej powodu. Na ATH-W1000X raczej też. Każde grają inaczej, ale na podobnym poziomie.

      1. dominCz pisze:

        w zasadzie to musze wymienić już te słuchawki. W grę wchodzą D7200, ATH W1000z i TH900 (mam na nie dobrą cenę). Jakby Pan je porównał pod względem basu do ah-d5000?

        1. Piotr Ryka pisze:

          TH900, na pewno.

  10. Kosq83 pisze:

    Uwielbiam to! Nie niem jak długo, pół roku, niecały rok, posiadam te słuchawki. Ogólnie dla mnie na moim torze gorsze od T1 v2, ale zamknięte. Co uwielbiam, to to, że teraz ta recenzja jest dla mnie stu procentowo zrozumiała, każde słowo, zdanie mogę przełożyć na ro co słucham za każdym razem. Panie Piotrze, podziękować, kłaniam się, Piotrek.

  11. Paweł pisze:

    Marzy mi się, żeby posłuchać tych W1000Z z ASL Twin-Head Mark III. Na zagranicznych forach można przeczytać, że pięknie i słodko grają również z amplifikacją od Audio Technica AT-HA5050H. Prawdziwy Vintage. Tylko wtedy ta cena poraża i przeraża zarazem.
    Tak jak Pan wspomina w recenzjach, ostatnio coraz tańsze te słuchawki, ale coraz bardziej wymagające dobrego (i niestety często drogiego) toru.

  12. Cayin HA-1A pisze:

    Panie Piotrze

    Czy Cayin HA-1A wystarczy do tych słuchawek?

    Serdecznie pozdrawiam.
    Konrad

    1. Piotr Ryka pisze:

      Oczywiście.

      1. Konrad pisze:

        Panie Piotrze
        Aktualnie przesiadłem się z Audio-Technikami w1000z z Cayin HA-1A na Chorda Hugo 2 i magia się dzieje.
        Zasilone z komputera w biurze (TIDAL) z ifi iUSB3.0 i przez kolegę wykonanym kablem USB dwugłowym, co by w pełni to cholerstwo wykorzystać. I do Hugo 2 zasilanie z Sboostera a całość kablami Vincent z listwy Furutech f-TP615E. W sumie to już się całkiem zgrabny zestaw złożył. Został do dodania: iGalvanic, zasilacz do iUSB – pewnie kolejny Sbooster i może coś na wstrząsy. Dokadnie słychać zmiany wprowadzane przy podłączaniu kolejnych elementów. W tej chwili zmianę w dźwięku przy podłączeniu wszystkiego za pomocą zwykłego przedłużacza jest wyraźnie słyszalna dla każdego.
        W życiu nie słyszałem wcześniej tak dobrego grania, ale doświadczenie mam marne z porządnym dźwiękiem i nigdy prawdziwego High-Endowego zestawu nie słuchałem. W związku z tym, mam do Pana pytanie. Jakie słuchawki poleciłby Pan do tego zestawu. Lubię brzmienie przestrzenne i z tego na pewno nie chciałbym rezygnować (ATH są pod tym względem cudowne) ale chciałbym spróbować czegoś o „innym smaku”. Ale niestety mogą to być tylko słuchawki zamknięte (praca w biurze).
        Serdecznie Pozdrawiam
        Konrad

        1. Piotr Ryka pisze:

          Odpowiedź wydaje się prosta – AudioQuest NightOwl, póki jeszcze są.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy