Recenzja: Audio-Technica ATH-MSR7

Odsłuch cd.

W połączeniu ze sporą funkcjonalnością...

W połączeniu ze sporą funkcjonalnością…

Sony MDR-Z1000 (kabel Stefan Audio Art)

Te stare wciąż jare zagrały z Cowonem nieprzyzwoicie aż dobrze. Gęsto a przejrzyście, chropawo a gładko, melodyjnie a dynamicznie. Ja wiem, że AK 380 jako odtwarzacz spisywał się jeszcze o wiele lepiej, ale i tak było to świetne i z dala od groźnych porównań całkowicie sycące. Zwłaszcza kiedy danego dnia niczego innego jeszcze się nie słuchało, a tak właśnie było. Może tylko soprany nieco zbyt przenikliwe i wciąż ta lekka saturacja – tak jakby cały dźwięk trochę się jarzył. Ale to raczej w śladzie i przy uważnej analizie; podczas pytania siebie jak to gra, a nie słuchania muzyki.

Audio-Technica ATH-MSR7

Względem groźnych i więcej kiedyś kosztujących Sony nowa Audio-Technica zagrała podobnie, ale nie do końca. Nie było saturacji a jedynie minimalna szorstkość szumu podłoża i też cykanie sopranów. Cały zaś przekaz nie tak bezpośrednio napierający na słuchacza – nie dążący do tak bezpośredniego zwarcia – tylko cofnięty pół kroku i trochę łagodniejszy. Tak nieco w stronę tego co prezentowały Sennheisery HD 600, jednak umiarkowanie. Dźwięki nieco pełniejsze, nie tak na wylot prześwietlone, bardziej łukowato obwiedzione i z większym naciskiem na pogłębiania a mniejszym na analizę. Wszystko to w małych dawkach a nie poprzez wyraźne różnice, ale ogólnie przekaz nieco łagodniejszy a mniej bezpośredni. Nie taki łagodny do końca, jaki potrafią zaoferować w tym przedziale cenowym Beyerdynamic DT 880, ale względem przenikliwych i grających tuż przy słuchaczu Sony mniej natarczywy a bardziej zdystansowany i spokojny. Ogólnie jednak w tym samym stylu i na zbliżonym poziomie, chociaż uczciwie muszę przyznać, że dla siebie Sony bym wybrał. Na pewno. Bardziej działały na wyobraźnię i bardziej chciałem ich słuchać. Niemniej trzeba podkreślić, że to słuchawki ongiś więcej kosztujące – około półtora raza. Poza tym uważane przez wielu za rewelacyjne, co wobec napisania, że ATH-MSR7 nawiązała wyrównaną walkę zdecydowanie ją nobilituje.

...i wygodą użytkowania daje bardzo pozytywny koktajl. Na koniec pozostaje jeszcze wisienka - ich brzmienie!

…i wygodą użytkowania daje bardzo pozytywny koktajl. Na koniec pozostaje jeszcze wisienka – ich brzmienie!

Z Schiitem Ragnarok i Ancient Audio przy Accuphase

Nie chciało mi się przełączać interkonektu pomiędzy grzejącym się flagowym wzmacniaczem Schiita a własnym Twin-Head, ani tym bardziej dręczyć jego drogich lamp, na myśl o spaleniu się którychś robi się duszno. Cenowe niedopasowanie i niedopasowanie przeznaczeń i tak było kompletne, zatem szkoda zawracać głowę. Ale graniczne możliwości tej Audio-Techniki przebadać trzeba, a więc proszę.

Te możliwości okazały się naprawdę pokaźne, toteż zbudowany byłem możliwościami. To naprawdę dobre słuchawki; może nie aż high-endowe – to by była przesada – ale takie budzące uznanie. Dużo dobrej muzyki, zachęcający do słuchania klimat, duża scena, odczuwalna w odpowiednich utworach jej dal, umiejętność budowania nastrojów. Tak nawiasem do nastrojów bardziej intymnych lepszy okazał się wzmacniacz Ancient Audio, który równolegle się grzeje, a którego dostrojenie do AKG K712 okazało się nieźle pasować do też mających niską impedancję Audio-Technic, owocując wyraźnym zgęszczeniem, dociążeniem, przyciemnieniem i poprawą basu.

Audio-Technica_ATH-MSR7_002 HiFi Philosophy Audio-Technica_ATH-MSR7_008 HiFi Philosophy Audio-Technica_ATH-MSR7_014 HiFi Philosophy Audio-Technica_ATH-MSR7_016 HiFi Philosophy

 

 

 

 

I się zrobiło lampowo, klubowo, intymnie a zarazem gęsto od masywnych dźwięków. Takich jakby z czekoladowego tortu powykrawanych, bardzo sycących i aromatycznych. Natomiast flagowy Schiit operował przede wszystkim dźwiękiem otwartym, pełnym przestrzenności i powietrza – tak jakby szybować poprzez muzykę w dnia świetle i pośród srebrzących się blasków. Więcej w tym było tęsknoty, obszaru, rozległych widoków, horyzontu gdzieś hen, który dogonić pragniemy; więcej szarości i bieli, a mniej mroku i czerni. A jedno i drugie świetne i do odnośnej muzyki adekwatne, bardzo moje zdanie o tych słuchawkach w górę podnoszące. Bo ani Cowon, ani komputer z tym swoim wykwintnym towarzystwem nie mogły konkurować ze źródłową jakością podawaną przez Accuphase, choć różnie teraz o tym prawią. Zasłyszałem na przykład nie dalej jak wczoraj anegdotę o posiadaczu odtwarzacza CD z funkcją streamingu, który jej nie używał do czasu wizyty kolegi, co to mu w mig Tidala postawił, a teraz jest podobno parę tysięcy płyt CD do nabycia, bo tak wypadło ich z Tidalem porównanie.

A jest to brzmienie nad wyraz rzetelne - zasadzie w tym przedziale cenowym próżno szukać lepszych słuchawek dla wędrujących melomanów. Satysfakcja gwarantowana!

A jest to brzmienie nad wyraz rzetelne – zasadzie w tym przedziale cenowym próżno szukać lepszych słuchawek dla wędrujących melomanów. Satysfakcja gwarantowana!

Nie przeczę, mogło wypaść, ale nie w przypadku Accuphase DP-700. Jeszcze nie teraz, jeszcze się muszą pliki brane wprost z Internetu niejednego nauczyć, zanim z najlepszymi odtwarzaczami wygrają. Ale pewnie wygrają, bo drogę do zwycięstwa mają otwartą. Wyżej mogą próbkować, więc nic nie stoi na przeszkodzie poza jakością przetwornika.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

18 komentarzy w “Recenzja: Audio-Technica ATH-MSR7

  1. Jarek pisze:

    Jeżeli będzie miał pan możliwość to proponuje posłuchać ATH-R70x. Bardzo jestem zadowolony. Uważam że są to słuchawki do słuchania muzyki jako całość, nie rozkładania dźwięku na tysiące części.

  2. Lord Rayden pisze:

    Miałem te słuchawki. Bardzo ciekawy model. Wady ? Skrzypiały oraz mocno sciskały głowę.
    Oppo PM-3 jednak lepsze.

  3. Hummingbird pisze:

    I znowu ta nachalna reklama słuchawek Oppo. Gdziekolwiek się pojawi jakiś test nauszników, zaraz opłacany przez Oppo troll musi napisać coś o PM3. Weź idź Rayden z tym chińczykiem plastikowym.

    1. Lord Rayden pisze:

      Hbird – dziwne , że Piotrek nie wykasował Twojej napastliwej wypowiedzi.
      Odpowiem Ci, że miałem L2, Siódemki i mam Oppo. Każdą parę słuchałem na tyle długo, że mogę się o nich wypowiadać obiektywnie. Niestety , Ty jako zapewne użytkownik HD201 lub gorzej 😉 , możesz sobie bluzgać …. A gadaj sobie a karawana idzie dalej , hehe…

      Piotrze, czy możesz jakoś banować takie osoby ?

  4. Marek pisze:

    Ostatnio byłem zmuszony oddać moje słuchawki na gwarancji i szukalem jakiejś alternatywy, więc stwierdzilem że dam szansę MSR-7. Muszę jednak powiedzieć że się zawiodlem. Odrazu zamowilem moje poprzednie słuchawki, Fidelio L2, które według mnie są dużo lepszą alternatywą dla tych. Wszystkim którzy szukają dobrych słuchawek mid-fi proponuje audycji L2, no i Panu również jak będzie miał sposobność!

    1. Piotr Ryka pisze:

      A z jakim wzmacniaczem były odsłuchy?

      1. Marek pisze:

        Słuchawki napędzane były zarówno poprzez kombo Schiit Magni + Modi jak i AK120, i HTC One M7.

        Brzmiały zdecydowanie najlepiej w połączeniu z kombo od Schiit’a aczkolwiek miały pewne problemy. Porównywałem je z Fidelio L2 i HD600 i od razu zauważyłem iż MSR-7 nie grały z taką samą lekkością jak Fidelio nie mówiąc już o HD600. Innym problemem było to, że nie trafiły w mój gust tonalny. Były zbyt „jasne” a czasami nawet irytujące w przedziale wysokich tonów. Ich zamknięta naturę zaliczam raczej na plus gdyż lubię intymne granie gdzie ja jestem w centrum wszystkiego. Zasmucił mnie jednak dolny rejestr gdzie raczej nie pokazały zbyt wiele, bas był taktowny (to na plus) lecz brakowało tonów najniższych. Z wyżej wymienionych powodów mój wybór wahał się pomiędzy Fidelio a HD600. Niestety HD600 przegrało z powodu 300Ohm i swej mocno otwartej natury, nie nadawały by się na codzienne podróże metrem do pracy które zajmują mi około 1,5h.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Może posłucham kiedyś tych Fidelio, ale kolejka już ustawiła się bardzo długa i ciężko to wszystko obrobić. Ale dobrze, że zwróciłeś uwagę na świetną jakość tych słuchawek. Komuś może to się bardzo przydać.

          1. Marek pisze:

            Wydaje mi się że by się Panu spodobały. Jedną z ich niewątpliwych zalet jest super ciemne (bądź też głuche) tło, przez to słuchawki te maja bardzo niezłą dynamikę. Cisza w muzyce jest prawdziwie cicha bez żadnych szumów bądź trzasków co w mojej opini pozwala na naprawdę imponującą (jak na ten przedział cenowy) szczegółowość.

  5. Lord Rayden pisze:

    L2 znakomicie grały mi ze żródeł przenośnych. Gorzej ze wzmacniaczem stacjonarnym.

    1. Marek pisze:

      A pod jaki wzmacniacz podpinałeś? Właściwie jedyny mankament L2 to chyba to, że dosyć słabo się „skalują”, chociaż można to też uznać za zaletę dla ludzi którzy nie chcą wydawać grubych pieniędzy na wzmacniacze słuchawkowe, gdyż L2 można spokojnie słuchać ze smartfona. No chyba że istnieje jakieś boskie połączenie dla L2, takim jakim dla HD800 jest Bakoon.

      1. Lord Rayden pisze:

        Wzmacniacz FCL II produkcji usera Fatso z forum MP3store. Czyli znacznie przerobiony klon Lehmanna. Czyli w zasadzie już nie Lehmann 😉

  6. mario_L pisze:

    witam,
    jakby Pan porównał te słuchawki na tle słuchawek AT A900X
    (zakładam że Pan je odsłuchiwał)
    które sa lepsze technicznie.
    które bardziej przestrzenne w zakresie stereofonii (chodzi o szerokośc sceny)

    1. Piotr Ryka pisze:

      Model 900 słyszałem dawno temu i nie podejmuję się porównania. Jedne i drugie są dobre, od obu W1000X są lepsze. Tyle mogę powiedzieć.

  7. ślepy nie głuchy pisze:

    „ Dźwięki nieco pełniejsze, nie tak na wylot prześwietlone, bardziej łukowato obwiedzione i z większym naciskiem na pogłębiania a mniejszym na analizę. ” łukowato obwiedzione?

  8. Lucek pisze:

    Cześć,

    Od dłuższego czasu przymierzam sie do zmiany słuchawk z moich, wysłużonych sony MDR – V55 na parę 'grającą lepiej”. Do dzisiaj byłem niemal zdecydowany na kupno słuchawk ATH – MSR7. Słuchałem, przepinałem, czytałem, znowu słuchałem, brzmiały świetnie. Po drodze pojawił się jeszcze czarny dragonfly, który dopełnic miał zakupów sięgających kwotą niewiele ponad 1000 zł. 'NIestety’ w moją decyzję wciął się Pan sprzedawca, który zasugerował, by z dragonfly`em poczekać na rzecz 'lepszych ’ słuchawk ;( Wspomniany Pan poczestowął mnie dwoma modelami od M&D, tj. MH30 i MH40. Sprawdziłem wszystkie 3 wspomniane modele i sam juz nie wiem, każde z osobna brmzią inaczej, ale żadne z nich nie sprawdza się ” gorzej”, choć MH40 zdawały się najbardziej „wciagające”. NIe potrafię stwierdzić ile w tym autosugestii, a ile rzeczywistego potencjału.

    Moje pytanie, czy rzeczywiście warto dopłacać? ATH- MSR7 : 759, MH30 : 899, MH40: 999.

    Z góry dzięki za pomoc i wszelkie uwagi.

    1. Piotr Ryka pisze:

      A może Meze 99? Są trochę droższe, ale mają lepszy fun factor.

    2. Kerad pisze:

      Sprzedawcy z top hifi to jest porażka, przynajmniej w krakowie. Mnie również chcieli wcisnąć dragonfly z MH40. No to podpiąłem do telefonu i … jak nie ryknie! Myślałem, że mi głowa eksploduje, a to było na 30% mocy. W zasadzie nie da sie słuchać cicho. Stopniowanie jest takie: jeden klik głośności – jest bardzo głośno. dwa kliki – nie da sie słuchać. trzy – biegnij do laryngologa, bo moze twoje uszy juz nigdy nie będą działały…

      Gdyby do Dragonfly dawali dedykowaną aplikacje na telefon to moze byłby to dobry produkt.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy