Recenzja: Audio-Technica ATH-AD2000X

Audio-Technica_ATH-AD2000X_HiFiPhilosophy_001   Dwa lata temu, sporządzając recenzję wiceflagowego modelu otwartego Audio-Technica ATH-AD1000X, domagałem się od japońskiego producenta pokazania w Polsc lub choćby w Europie modelu flagowego Audio-Technica ATH-AD2000X. Bo na całym kontynencie nie było w dystrybucji jednej bodaj sztuki, co stanowiło wyraz lekceważenia największego na świecie producenta słuchawek dla europejskiego rynku. Japończycy są zapatrzeni w siebie, to rzecz znana, ale od czasu boomu japońskiej gospodarki w latach 60-tych nie przeszkadzało im to w podbijaniu światowych rynków. Sony, Matsushita, Canon, Pioneer, JVC i liczni inni wręcz zarzucali europejskie rynki swoimi produktami. Ale nie Audio-Technica. Dziesięć lat po powstaniu (1962) łaskawie powołała do życia pierwszy zagraniczny oddział w USA i na tym światową ekspansję w zasadzie skończyła. Owszem, pojawiły się z czasem – poczynając od Anglii w 1978 – także oddziały europejskie, ale nigdy nie oferowały wyrobów szczytowych, a w efekcie sławne słuchawki Audio-Technica ATH-W2002 i ATH-L3000, czy choćby tylko znacznie tańsze ATH-W11JPN, na rynek europejski nigdy nie zawitały. Smutne to było, a podobnie smutny fakt, że dwa pierwsze z wymienionych modeli i zarazem najsławniejsze to produkty jubileuszowe, powstałe w ograniczonej ilości, a zatem szczególnie pomiędzy Gibraltarem a Uralem nie do posłuchania.

Nie wiem czy apel dotarł, ale na pewno zmienił się w międzyczasie dystrybutor i pożytek jest z tego taki, że flagowy model otwarty, tytułowe Audio-Technica ATH-AD2000X, leżą przede mną i czekają na opis. Tak więc Audio Klan się postarał, a teraz moja kolej. Przy okazji dorzucę, że mają na stanie wszystkie modele za wyjątkiem wciąż flagowego z zamkniętych i flagowego w ogóle ATH-W5000, który oferują jedynie na zamówienie. Jego następca podobno już się kroi, na co chyba najwyższa pora, bowiem te zasłużone słuchawki weszły na rynek jeszcze w 2005 roku, tak więc są nastolatkiem. Nie żebym im żałował, ale przynajmniej jakaś modyfikacja by nie zaszkodziła. Co ciekawe, wszystkie pozostałe z wyższych modeli modyfikacji już dostąpiły, a niektóre nawet dwukrotnie, podczas gdy W5000 wciąż pozostają nietknięte. Ale, jak mówiłem, to wnet ma się zmienić, a tymczasem bieżmy się za flagowe otwarte, które już ulepszono, co znajduje wyraz w końcowej literze „X”, oznaczającej właśnie modyfikację. 

Budowa

Lata proszenia się nie poszły na marne. Otwarta referencja Audio-Technicy w końcu zostanie poddana naszym testom.

Lata proszenia nie poszły na marne.

   Modyfikacja nie tknęła jednak wyglądu więc wciąż jest on niemal identyczny względem modelu niższego AD1000X, a patrząc z oddalenia można nawet słuchawek tych nie odróżnić. Są wprawdzie drobne różnice, ale nierzucające się w oczy. Pady u 2000 są z lepszego weluru i – co dość dziwne – okazują się bardziej spłaszczone. Patrząc od zewnątrz widać także, że napis Audio-Technica umieszczono na złotej a nie srebrnej plakietce, a łącznik między pałąkiem a muszlą ma nieco inny kształt. Zaglądając od środka widać też, że grill wewnętrzny nad przetwornikiem jest nieznacznie odmienny; i na tym koniec – cała reszta jest taka sama. Z kolei gdy sięgniemy do danych technicznych, również napotkamy tylko na dwie różnice: model wyższy przenosi górę pasma do 45 a nie 40 kHz i ma skuteczność 103 a nie 102 dB. Cała reszta jest taka sama, łącznie z wagą i impedancją. Tak naprawdę mamy więc do czynienia z jedną tylko pokaźną różnicą, mianowicie model AD1000X kosztuje 3400, a ATH-AD2000X 4150 złotych. Nim zatem zwrócimy się ku różnicom brzmieniowym, które być może zechcą to uzasadnić, przypomnijmy jak ta Audio-Technica całościowo wygląda i jak się ją nosi.

Słuchawki są lekkie i wygodne. Waga zaledwie 265 gramów to u modeli z najwyższej półki rzadkość i audiofile zdążyli już przywyknąć do super słuchawek mających dużą wagę. Lekkość i pady z dobrego weluru pociągają oczywiście wygodę, której w niewielkim tylko stopniu przeszkadza typowy dla Audio-Techniki styl rozmiarowy „unisize”, pozbawiony jakiejkolwiek regulacji. Ma on w przypadku akurat A2000X pewien niestety mankament, mianowicie owe zaskakująco płaskie pady powodują słabszy docisk, w związku z czym słuchawki osiadają na głowie lekko i nieco luźno przy uszach. Nic poważnego, ale flagowe W5000 układają się pewniej i pasowniej.

Do ogólnej wygody przyczynia się też długi, trzymetrowej długości kabel; bardzo lekki i elastyczny, zakończony małym jackiem, do którego dostajemy dokręcaną przejściówkę na duży. Wzmocniono go kevlarowym oplotem, tak więc pomimo cienkości pozostaje odporny na uszkodzenia i nie ma obawy o przypadkowe rozerwanie albo zgniecenie. Wygodny, zwłaszcza w upale, okaże się też pałąk w postaci dwóch ażurowych skrzydełek bez łącznika nad głową, nie dewastujący fryzur i pozwalający skórze oddychać. Trochę natomiast szkoda, że ten lekki kabel nie jest odpinany i nie jest też symetryczny, jako że moda na symetryzację wkroczyła ostatnio w świat słuchawek bardzo szerokim frontem. Pociechą może być to, że jak zapewnia producent jest czterożyłowy, tak więc zastosowanie symetrycznej końcówki nie nastręczy kłopotu. Jedno cięcie, lutownica przez parę minut i po robocie. Dodatkowym bonusem jest jakość, przynależna do klasy premium, co oznacza wykonanie „z wysokiej jakości hybrydy szlachetnej odmiany miedzi PCOCC i stopu tytanowego”.

Otwarta referencja Audio-Technicy w końcu u nas!

Otwarta referencja z Japonii w końcu dotarła.

Same muszle są natomiast ze stopu aluminiowo-magnezowego i umieszczono w nich cewki oznakowane skrótem C.C.A.W. (Copper-Clad Aluminium Wire), których mocno akcentowane nowatorstwo polega na nawinięciu specjalnie spłaszczonym drutem aluminiowym pokrytym długokrystaliczną miedzią czystości 7N, co umożliwia  ciaśniejsze uzwojenie nie zwiększające ciężaru a oferuje identyczną zdolność przewodzenia na jednostkę długości. Daje to sumarycznie mniejszy ciężar a większą siłę działania, jak również precyzję kształtowania sygnału; czyli same najlepsze rzeczy, którymi można się chwalić.

W efekcie słuchawki przenoszą obszerne (a już szczególnie na dole) pasmo 5 – 45 000 Hz przy przyjaznej dla sprzętu o małej mocy impedancji 40 Ω i skuteczności aż 103 dB/mW. Pomimo takiej czułości dopuszczalna moc sygnału wynosi aż 2 W, tak więc przetworniki muszą być nie tylko czułe i wysokiej klasy, ale także odporne na sygnałową destrukcję i zdolne generować ogromną moc dźwięku, której ciśnienie akustyczne nie zostało jednak określone. Podana jest natomiast średnica membrany – jak u wszystkich szczytowych modeli Audio-Techniki wynosząca 53 mm – i jak u wszystkich z napędem przez magnesy neodymowe.

Całość ląduje w tekturowym pudełku, którego skomplikowane otwieranie jest sporym a niepotrzebnym wyzwaniem, nie przystojącym słuchawkom za ponad cztery tysiące. Japończycy przyzwyczaili nas do szlachetniejszych niż tekturowe opakowań, adekwatnych do ich pietyzmu dla małej estetyki i obrządkowo traktowanej codzienności, ale tym razem takiego popisu nie będzie i elegancki kejs zarezerwowany został jedynie dla szczytowych W5000.

A zwie się ona: Audio-Technica ATH-AD2000X.

Zwie się: Audio-Technica ATH-AD2000X.

Pozostaje się odnieść do ceny. Jest spora, lecz relatywnie wyraźnie spadła, jako że obecnie słuchawki za cztery tysiące stały się dolnym skrajem spośród szczytowych. Przy szacowaniu musimy też wziąć pod uwagę szczególnie niekorzystny przelicznik dla cen towarów japońskich, obciążonych wszelkimi możliwymi podatkami i wysokim kursem jena. W tym świetle żądane 4150 PLN nie wydaje się dużą kwotą, zwłaszcza gdyby słuchawki okazały się grać tak rewelacyjnie, jak to niektórzy głoszą.

Odsłuch

Konstrukcyjnie słuchawki te są wręcz identyczne AD1000X, które gościły u nas blisko dwa lata temu.

Konstrukcyjnie słuchawki są wręcz identyczne z AD1000X, które gościły blisko dwa lata temu.

   Ano bo właśnie. Kilkakrotnie zdarzyło mi się napotykać opinie, że ATH-AD2000 to słuchawki genialne, nawet najlepsze na świecie. Gdybym tylko raz coś podobnego przeczytał, można by to jeszcze uznać za odosobniony przypadek słuchawkowego wariactwa, którego niestety nie brak. Ale w obliczu kilku rzecz trzeba traktować poważniej i się mocniej do odsłuchów przyłożyć. Bo może akurat? Kto wie?

 

Przy komputerze

Na początek w ruch poszedł jak zwykle komputer, przy którym stał spięty z nim kablem USB od Tellurium czekający na własną recenzję Hegel HD30; do niego zaś kablami symetrycznymi Tonalium Audio opisany już wzmacniacz Schiit Ragnarok. Pozostawało siadać i słuchać.

Wgrałem w Hegla sterowniki, dzięki którym może podbijać pliki z rozdzielczości 44,1 do 192 kHz, której to procedury zwykle nie wdrażam, ale w jego akurat wypadku daje dobre efekty. Wtyk kabla w dziurę, słuchawki na uszy – i badamy. Za punkt odniesienia postanowiłem użyć własnych Sennheiser HD 600 i AudioQuest NightHawk, które są wprawdzie znacznie tańsze, ale jedne klasyczne i bardzo popularne, a drugie aspirujące do tego samego przedziału jakościowego. Poza tym jedne i drugie tak samo otwarte, czyli analogiczne konstrukcyjnie.

Przetwornik wyznaczał wysoki poziom, zwłaszcza z tymi sterownikami – bez których też działa ale gra gorzej. Szczególnie wysoki jak chodzi o melodykę, ale wysoki także pod względem dynamiki i wszystkich typowych przymiotów dobrego grania. Wysokiej klasy był także wzmacniacz, konfrontacyjnie zdiagnozowany jako lepiej pasujący od Phasemation – który szczególnie lubi własny przetwornik – a tego rodzaju brzmieniowe wyżyny zwykle oznaczają jedno: poziomy jakościowe testowanych słuchawek ulegają zbliżeniu. Im lepsze źródło i wzmacniacz, tym różnice pomiędzy słuchawkami mniejsze. Nie w sensie indywidualizacji stylu, ale w sensie ogólnej jakości. Nie inaczej było tym razem i w rezultacie wszystkie trzy pary słuchawek okazały się mimo różnic grać na zbliżonym poziomie, przy czym na szczęście nie miałem okrutnych Audeze LCD-4, które nawet w takich warunkach potrafią zaprezentowaćcałokształt swych przewag, wycenionych na szaloną kwotę, co jeszcze pomnaża ich okrucieństwo.

Mamy tu więc dobrze znany w produktach AT układ zdwojonego pałąka oraz wspierających nagłownych motylków".

Mamy tu więc dobrze znany w produktach AT układ zdwojonego pałąka oraz wspierających nagłownych motylków”.

Zacząłem od HD 600, przeszedłem na NightHawk i na koniec przystąpiłem do recenzowanej Audio-Techniki. A potem zmiany, zmiany, zmiany, bo trzeba było co chwilę porównywać.

Wnioski? Wnioski się pojawiły, a jakże. Otóż odmienne od pozostałych okazały się NightHawk, grające najgęściej, najciemniej i najmocniejszym basem. To może nie jest idealne słowo, ale te słuchawki grają wyjątkowo krzepko. Dźwiękiem skomasowanym, jednorodnym, zintegrowanym na całym obszarze pasma, mocnym, jednolitym w wyrazie i okraszonym potężnym basem. Ich ciemne, masywne brzmienie stwarza inny klimat i inne warunki otaczające słuchacza. Wszystko staje się skupione i jednorodne w wyrazie, mające też większą wagę na jednostkę objętości, a w sensie emocjonalnym a nie tylko dosłownym bardziej osacza i mocniej uderza. Muzyczne środowisko okazuje się szczególnie zgęszczone i spoiste, dzięki czemu atmosfera rockowego koncertu nabiera większej mocy oddziaływania i w efekcie bardziej jesteśmy wydani na łaskę szalejącej mocy i dzikości temperamentów. Dźwięk bardziej nas młóci a wrzask wokalisty poraża i się głębiej odciska. Bas jest szczególnie obecny, tonacja skłania się wyraźnie do dołu, a gęstość i masywność największe. Taki właśnie efekt przy dobrym torze i kablu symetrycznym dają te przetłoczone membrany z biocelulozy o kształcie membran kolumnowych głośników. Parcie, ciśnienie, moc, gęstość, najgrubszy dźwiękowy osad. I to jest super – bezdyskusyjnie. Nie tak idealnie wypowiedziane i wyważone jak u LCD-4, ale robiące wrażenie i wysoce niepospolite. Żadne inne znane mi słuchawki w ten sposób nie grają.

Na tle tego klasyczne Sennheisery HD 600 grają „normalnie”. Obszar sopranowy mają bardziej wyosobniony i zaakcentowany, i jak już tyle razy pisałem srebrzą się tymi sopranami na podkładzie tła czarnym i mniej gęstym ale przyjemnie aksamitnym, mocno też wraz z tą dużą obecnością tonów wysokich a mniejszą niskich podkreślając rzeczy delikatne, przy czym mniejsza gęstość dźwięku pozwala łatwiej oddychać, czyniąc atmosferę mniej duszną i swobodniejszą niż u NightHawk. Staje się zatem lżej, bardziej filigranowo, bardziej kontrastowo i bardziej połyskliwie.

Jest również duży, otwarty grill będący znakiem rozpoznawczym serii AIR, za którym skrywa się 53-milimetrowy przetwornik dynamiczny.

Jest również duży, otwarty grill, będący znakiem rozpoznawczym serii AIR, za którym skrywa się 53-milimetrowy przetwornik dynamiczny.

I to również znakomite jest granie, bo wprawdzie mniej wyjątkowe i mniej się odciskające, ale spektakularne i po prostu świetnie zrobione. Jego też chętnie się słucha i słuchacz lgnie mimowolnie do niego, mimo że mniej osacza i mniej dominuje. Bardziej jest za to orzeźwiające i nie trzeba się na nim tak koncentrować, dzięki czemu łatwiej może służyć za podkład a nie przedmiot skupienia. Fakt, że w tym brzmieniu jest więcej zniekształceń i nie jest ono tak jak u NightHawk płynne, ale i tak świetne to granie, szczególnie z takim torem.

Co na to flagowa Audio-Technica, tak przez słuchających chwalona? Okazała się podobniejsza do Sennheiserów, ale nieco inna i nieco lepsza. Najbardziej inna gdy chodzi o wokale. Te Sennheisery podbarwiały sopranowo, czyniąc delikatnymi, a NightHawk ściągały brzmieniowo do dołu i opatrywały basowym tłem, czyniąc mocnymi i bardziej zgęszczonymi. I jeszcze jedno odnośnie ich u NightHawk – z wszystkich trzech najbardziej je eksponowały, zdecydowanie wyciągając do przodu przed ogół zdarzeń. O Audio-Technice można zaś powiedzieć, że pozostawała pomiędzy. Nie zgęszczała jak Night-Hawk i nie dodawał basu, ale i nie srebrzyła ani sopranowo nie podbarwiała. Jej wokale miały naturalny wyraz pozbawiony sopranowego dodatku i nie były tak gęste, mocne i wydobyte z tła jak u NightHawk, tylko szły własnym stylem na podkładzie bardzo rozbudzonej muzycznej dźwięczności; będąc takie, rzekłbym, naturalnie matowe, w jak najbardziej dobrym znaczeniu. Bez dodawania połysku i bez nasycania gęstością, tylko brane jak z życia i niczym nie wzbogacane. Ani basem, ani sopranem, ani żadnym pogłosem. I to jest w tym najciekawsze, gdyż poza tym, czyli poza wokalami, flagowa otwarta Audio-Technica oferowała dużo pogłosu. Nie tyle co flagowa zamknięta, ale dużo i w dobrym tonie.

Przejdźmy na wyższy poziom, ale dalej plikowy. Posłuchałem nie bez ciekawości jak grają porównywane słuchawki przy maksymalistycznym materiale plikowym i nic nowego się nie wydarzyło, a tylko poziom wyraźnie podskoczył i stał taki że dreszcz…

Ujmijmy to teraz inaczej i zadajmy pytanie: dlaczego Audio-Technica ATH-AD2000X to słuchawki nie tylko droższe ale i od HD 600 lepsze? Na uzasadnienie tej tezy, która moim zdaniem łatwo się broni, możemy przytoczyć dwa ważkie argumenty. Gdy chodzi o scenę, to Audio-Technica bliżej stawia pierwszy plan, a zatem wchodzimy wraz z nią w bliższy kontakt z wykonawcami, a jednocześnie operuje większą sceną, a więc jest bardziej spektakularna. Jednak to wydaje się mniej ważne niż to, że jej dźwięk okazuje się masywniejszy – bardziej zgęszczony i nasycony. Bardziej też zwarty, bez tego akcentowania sopranów, i z prawdziwiej brzmiącymi, bardziej treściwymi a mniej wydelikaconymi ludzkimi głosami.

Z drugiej strony mamy bardzo wygodne welurowe pady, które obiecują słuchaczowi niezapomniane doznania brzmieniowe.

Z drugiej strony mamy bardzo wygodne welurowe pady i przetworniki obiecujące słuchaczowi niezapomniane doznania.

W przypadku słabszych nagrań może się zdarzyć, że to sopranowe podbicie u HD 600 będzie podciągające brzmieniowo, dzięki czemu głosy bardziej wyjdą z tła i bardziej się wyróżnią, natomiast przy materiale wysokiej jakości przewaga naturalizmu Audio-Techniki natychmiast powinna się uwidocznić. Nie będzie już potrzeby sztucznego podbicie na górze, a więc brzmienie całościowo bardziej wyrównane okaże się lepsze, tym bardziej że dźwięk cały zgęstnieje i nabierze swoistości. Nieznacznie, nie jakoś krytycznie – są lepsi pod tym względem (np. HD 800) – ale jednak. Może się nawet zdarzyć, że HD 600 okażą się za krzykliwe i powrót do Audio-Techniki będzie ulgą.

A jak to wygląda od strony porównania z NightHawk? Wygląda jakbyśmy patrzyli od drugiej strony. Amerykańskie słuchawki z kablem oryginalnym nie są, ale z symetrycznym od FAW są bardziej gęste. Bardziej gęste, tonacyjnie niższe i bardziej brzmieniowo zwarte. Nie lepsze i nie gorsze, bo jednakowe gdy idzie o specyfikę, a tylko inaczej dźwięk podające. Gdy zakładamy Audio-Technicę po NightHawk, uderza większa otwartość i swoboda. Jest więcej powietrza i więcej obszaru  a dźwięk nie wypełnia tak sobą wszystkiego. Kiedy zaś ubierzemy NightHawk po Audio-Technice, dźwięk stanie się gładszy, niższy, spokojniejszy, bardziej wszechobecny i taki przede wszystkim elegancki w stylu nie crisp tylko gęstego przepływu. Mniej przejrzysty, mniej natleniony i mniej obszarowo wydatny, a bardziej wypełniający i cięższy. – No i co się woli, panocku, co woli – jakby rzekł stary góral.

Odsłuch: Przy odtwarzaczu

Obietnica zostanie spełniona, pod warunkiem przyłączenia tego modelu do bardzo wydajnego toru.

Obietnica zostanie spełniona, pod warunkiem przyłączenia do bardzo dobrego toru.

   To uruchommy tego wielkiego Accuphase spiętego z wielkim Twin-Headem, żeby się nie kurzyły i nie zastały.

Że też ja o tym zapomniałem… Przez lata byłem właścicielem modelu W5000, a jakoś z głowy mi wyleciało, że te szczytowe Audio-Techniki na jakość sygnału takie są łase. Mało tego – kapryśne bywają i nawet sygnał dla innych dobry potrafią wypluwać. Ostatnie kontakty z łaskawszymi dla otoczenia i bardziej sygnałowo liberalnymi modelami japońskiego producenta oduczył mnie tamtej wiedzy i zapomniałem, jednak przyszło się w mig edukować, kiedy tylko te 2000X Twin-Headowi podpiąłem. Repetitio est mater studiorum – jak mawiali Rzymianie. Bo wprawdzie przy komputerze dobrze i ciekawie grały, ale jednak byłem trochę rozczarowany, gdyż kudy temu graniu było do najlepszego na świecie. Tymczasem tutaj może nie podzieliłem jeszcze zdania, ale zrozumiałem racje twierdzących, że te 2000X są tak absolutnie fantastyczne, że aż najlepsze. Rzeczywiście, zagrały imponująco i to pod każdym względem. Przy czym styl ogólny od tego przy komputerze się nie zmienił, a tylko nabrały ciepła, światła, otwartości i czaru. A wraz z tym przemawiały donośnie, że nie tylko są konstrukcyjnie otwarte, ale także otwarte brzmieniowo. Ta ich otwartość w uszy natychmiast się rzuca i ton całości nadaje. Wraz z obficie podawanym tlenem i wielkim obszarem oraz wielką czystością ciepłego, mile owiewającego skórę medium, dawało to popis oczywisty i zdiagnozowany jako rewelacyjny od pierwszych sekund. Taki stan nie jest wyjątkowy, gdyż niejedne słuchawki tak grają (choć jakoś tam oczywiście inaczej), ale nie jest też częsty, a nawet bardzo rzadki. Bo z reguły trzeba się jakoś napocić. Coś przy kablach pozmieniać, coś pogrzebać przy lampach, czasem zasilający przewód wymienić albo łączówkę samym słuchawkom, a czasem aż całe źródło albo wzmacniacz.

Wtedy Audio-Technica ATH-AD2000X ukazuje pełnię swojego kunsztu i potrafi dosłownie oczarować!

Wówczas Audio-Technica ATH-AD2000X ukazuje pełnię swojego kunsztu i potrafi oczarować!

A tu od razu bingo! – i nic nie było do poprawienia, tym bardziej że porównane HD 600 i NightHawk okazały się mieć narowy. Jedne znów podbite soprany i trochę za słabe wypełnienie, drugie taką aż duszną gęstość (przy kablu symetrycznym FAW) i nie dające o sobie zapominać tło basu. To granie Senheiserów było po prostu słabsze, niezależnie od tego że średnio biorąc też znakomite; a to NightHawk bardziej specyficzne, a więc takie bardziej do oswojenia i pod gust bardziej skrajny aniżeli przeciętny. Dla miłośników basu, komasacji, skumulowanej energii i wyjątkowo spójnego pasma, a nie tych lubiących obszar, swobodę i nade wszystko świeżość powietrza.

W tym kontekście można powiedzieć, że Audio-Technica ATH-AD2000X to słuchawki do pokochania przez wszystkich, z tym że raczej lubiące lampowe wzmacniacze i bardzo ceniące najwyższą jakość sygnału. Bez tego z lekka przytłumione w rejonie sopranowym, który mają prawidłowo skonstruowany, a więc bez uwzględniania słabości gorszego sprzętu – jak również bez ciepła własnego, które kiedy do nich od źródła i wzmacniacza przychodzi, znakomicie wpływa na przyjemność odbioru. Same natomiast w nawet gorszych warunkach gwarantują dużą scenę, wyraźność, dużo powietrza, swobodę i dobry akustyczny bas, który znów dopiero w lepszym torze staje się porządnie dociążony i całościowo spektakularny.

O ten bas najbardziej się bałem, pamiętając W5000, ale u 2000X jest do wydobycia łatwiejszy i także niżej schodzący oraz bardziej obecny, a przy tym świetnie rozprowadzany na przestrzeń i taki całościowo spektakularny. Bębny taiko czy zwykła perkusja stają się zaraz ucztą, łącząc dużą wewnętrzną przestrzeń instrumentu, właściwie organizowany pogłos, czystość i precyzję rysunku z głębokim zejściem i świetnym kontrastem względem dających wysokie tony instrumentów perkusyjnych. A podobnie zadowolony byłem ze sposobu stepowania, bardzo dobrze łączącego brzmienie desek z echową odpowiedzią, siłą uderzeń i całościową ekstensją. Dokładnie to było wyważone, bez przewag temperowania nad stroną sopranową i vice versa. A nie gorsze także wokale, z naprawdę pokazową głosów urodą i znakomitym chwytaniem wszelki niuansów, delikatności, powabu i całej dźwiękowej otoczki.

Bardzo udana to słuchawka ta Audio-Technica, dla fanów misternego przekazu wręcz wymarzona.

Bardzo udane słuchawki dla fanów grania misternego, naturalnego.

Ostatnia rzecz, którą chciałbym podkreślić, to ożywianie przestrzeni. W tak czystym i natlenionym medium i na tak dużym obszarze szczególne wrażenie robiło wibrowanie, aktywność drobin, wszelkie szumy, przepływy oraz pulsacje – wszelaki ów muzyczny plankton. To niewątpliwie dodawało urody, tak samo jak delikatność i akustyczny a zarazem nisko schodzący bas; pozbawiony sztucznej twardości czy jakichś nieprawdziwych naprężeń. I sumowało się to wszystko po prostu w świetne granie – nie aż tak wprawdzie idealne jak u Audeze LCD-4, ale za to ożywcze, ze swobodą i dynamiczne. Szybkie i przede wszystkim przekonujące. Sekunda, i już wiesz, że gra to jak należy – dokładnie jak się podoba, jak chcemy żeby grało. Super szczegółowo, misternie – a ciepło i z mocnym basem. Kontrastowo a bez żadnej przesady i finezyjnie a jednocześnie konkretnie. Do lubienia od zaraz, bez żadnych przyzwyczajeń. Bierzesz, słuchasz i się podoba, a nie dumasz: czy tak, czy nie?

Podsumowanie

Audio-Technica_ATH-AD2000X_HiFiPhilosophy_008   Flagowa spośród otwartych Audio-Technica ATH-AD2000X jest łatwa i zarazem trudna. Łatwa, bo gra jak lubisz i nie trzeba nic kombinować, a trudna, bo lubi dobry sygnał i chyba bardziej wzmacniacze lampowe. W każdym razie takie, które dodadzą jej nieco ciepła i dużo, dużo melodii, by pokazała jaka jest piękna. Bo z melodyjnym torem, takim pozbawionym zniekształceń, dopiero będzie świetna. Te słuchawki nie chcą szarości, nie chcą chłodu ani quasi muzyki. Są flagowe, a więc nie do kompromisów i niczego nie będą maskować. Do tego lepsze będą Sennheiser HD 600, albo DT 880 od Beyerdynamic, czy z tańszych Koss Porta Pro. Szczególnie tu polecam Ultrasone Signature Pro, Grado RS-1 i nowe Meze Classics. Natomiast flagowe Audio-Techniki niech sobie zarezerwują posiadacze torów wysokiej klasy.

Nie są wszakże te flagowce otwarte od sławnej Audio-Techniki tak trudne jak zamknięte ATH-W5000 i na szczęście do tego daleko. Ale przy słabszym torze czy jakichś zwykłych plikach nie pokażą swojego kunsztu i od NightHawk lepsze nie będą. A to nam mówi rzecz jedną i zawsze aktualną, że trzeba sprawdzać, sprawdzać i sprawdzać, bo jakości nie zastąpi się ceną. Nie wystarczą drogie słuchawki przy niedopasowanym torze i każdy kto na to liczy srodze się zawieść może. Dobierać trzeba do całości i dopasowywać pod konkret, a jak się nie ma na tor odpowiedni od źródła po membranę, to ze słuchawkami ostrożnie.

Świetne brzmienie w torze dobrym i pasującym to jednak nie jedyne, co Audio-Technica ATH-AD2000X zaoferować może. Jak na słuchawki tej klasy wyjątkowo jest lekka i w następstwie wygodna, a również lekki i miękki kabel pozwoli siadać gdzie chcemy i bez nienaturalnej pozycji.  Ze spraw bardziej bieżących taki jest tylko mankament, że to kabel nie odpinany, a więc i nie pod osprzęt przenośny. Tu można poczynić uwagę, że w ich japońskiej ojczyźnie do sprzętu przenośnego dobiera się przede wszystkim słuchawki dokanałowe, niemniej także japoński Final Sonorous własnymi słuchawkami dowodzi, że nie jest to cała prawda i niekoniecznie tak bywa. Póki co Audio-Technica nie idzie w tej sprawie na rękę i oba jej modele szczytowe nie mają zamiennych kabli. To się zapewne odmieni, lecz jeszcze nie nastąpiło i na razie flagowość znacznie utrudnia mobilność. Ale jej nie wyklucza, bo taki cienki kabel można łatwo nawinąć a kończy się małym jackiem. Tak więc można używać, zwłaszcza że napędzanie jest łatwe, a tylko jakość sygnału to nieco odrębny problem.

 

W punktach

Zalety

  • Bardzo przekonujący dźwięk, trafiający od razu do audiofilskiego serca.
  • Otwartość.
  • Wielka scena.
  • Dużo powietrza.
  • Soprany i bas bez podbicia a zarazem doskonale wyczuwalne w przekazie.
  • Rzetelność – bez żadnych chwytów pod publiczkę.
  • Zjawiskowa delikatność i niuansowość.
  • Popisowe ożywianie przestrzeni.
  • Płynność i melodyjność.
  • Dobre wyważenie ilości pogłosu.
  • Piękna akustyka basu.
  • Nieprzesadne a spektakularne brzmieniowe kontrasty.
  • Dobre wypełnienie.
  • Szybkie i dynamiczne.
  • Ładne światło.
  • Wypośrodkowana tonacyjność.
  • Lekkie.
  • Wygodne.
  • Nie grzeją w głowę.
  • Przyjemne w dotyku pady.
  • Długi i elastyczny kabel.
  • Duży i nowatorski przetwornik.
  • Łatwe do napędzenia.
  • Odporne na mocny sygnał.
  • Sławny producent.
  • Flagowe.
  • Made in Japan.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Wrażliwe na jakość sygnału.
  • Trochę luźno przylegają.
  • Brak przystosowania do sprzętu przenośnego i symetrycznej końcówki.
  • Brak walizeczki czy choćby woreczka do noszenia.

 

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

YWRkPTIwMHgyMDB4RkZGRkZGJmJnPTIzMHgyMzA=_src_12218-logo

 

 

 

 

 

 

Dane techniczne:

  • Słuchawki dynamiczne o konstrukcji otwartej.
  • Przetworniki napędzane magnesami neodymowymi.
  • Średnica membrany: 53 mm.
  • Cewki nawinięte specjalnym, spłaszczonym drutem srebrno-miedzianym C.C.A.W.
  • Pasmo przenoszenia:  5 – 45,000 Hz.
  • Maksymalna moc sygnału: 2000 mW.
  • Czułość: 103 dB/mW.
  • Impedancja: 40 Ω.
  • Waga: 265 g.
  • Kabel z miedzi Hi-OFC w osłonie TPE zapobiegającej skręcaniu o długości 3.0 m zakończony małym jackiem z przejściówką na duży.
  • Gwarancja: 2 lata.
  • Cena: 4150 PLN.

 

System:

  • Źródła: PC i Accuphase DP-700.
  • Przetwornik: Hegel H30.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Schiit Ragnarok.
  • Słuchawki: AudioQuest NightHawk, Audio-Technica ATH-AD2000X, Sennheiser HD 600.
  • Interkonekty: Tonalium Audio XLR, Siltech Royal Queen Signature RCA.
  • Kabel USB: Tellurium Q Blue z ifi Purifier.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

23 komentarzy w “Recenzja: Audio-Technica ATH-AD2000X

  1. Rafał pisze:

    Panie Piotrze, jeżeli pamięta Pan jeszcze brzmienie niższego modelu (ATH-AD1000X), proszę napisać, w czym ATH-AD2000X jest od niego lepszy.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Jest taki bardziej rozświergotany, czyli bardziej ożywia przestrzeń. A ogólnie biorąc nie jest prawie tak dobry jak HD 800 czy T1, ale równie dobry.

      1. Maciej pisze:

        Piotr HD800 i T1 to prehistoria… 🙂 Młodzież może nawet nie znać.

        1. PIotr Ryka pisze:

          To co młodzież zna?

          1. Maciej pisze:

            Dr Dre Beats, NightHawki, HiFiMany, Oppo, Superlux, Takstar, Pandory 🙂

  2. PIotr Ryka pisze:

    Jeszcze jedno wyjaśnienie, odnośnie pytania na Facebooku. ATH-AD2000X prezentuje się od strony estetycznej całkiem nieźle i widziana na własne oczy nie sprawia wrażenia plastikowej tylko metalowej, ponieważ de facto jest przede wszystkim z metalu, a konkretnie ze stopów lekkich.

  3. mario_l pisze:

    cena za te słucawki w Polsce jest totalnie wysadzona w kosmos
    te słuchhwki na naszym rynku są dwukrotnie droższe od tych nabytych w Japonii !!!
    (wystarczy sobie przejrzeć ceny tych słuchawek na przykład na takim ebayu)
    jeszcze zabawniej jest z słuchawkami AD1000X
    w japońskim rynku można je dostać za około 1200 zł (nowe, sklepowe wersje)
    podczas gdy u nas cena tych słuchawek wynosi 3000 zł …

    porażka na maksa z tymi polskimi cenami

    1. MCR pisze:

      @mario_l: wilcze prawo dystrybutora. Nie było ich w ofercie – źle. Są – też źle. Mnie też cena boli, ale tak to jużjest.
      Zawsze można zrezygnować z gwarancji i tego wszystkiego co daje komfort nabycia produktu w kraju i wejść na chociażby http://www.fromjapan.co.jp/
      Co kto lubi, za Żelazną Kurtyną już nie jesteśmy.
      Pozdr.

      1. mario_l pisze:

        są w ofercie ale tak jakby ich nie było bo wybacz ale przeszło dwukrotnie większa cena względem ceny normatywnej to porazka na maksa i mam nadzieję że taki dystrybutor na rynku polskim sobie nie zarobi

        1. AAAFNRAA pisze:

          Wybacz, ale chyba trochę przesadzasz. Nie wiem, gdzie można dostać w Japonii te słuchawki za 1200 PLN po przeliczeniu. Nie ma czasu szukać, ale najtańsze znalazłem za 50.700 Yen czyli z dostawą (ok. 300 zł) będzie coś ok. 2100 -2200 PLN. Nie wiem, czy w tym jest ubezpieczenie, pewnie tak. Ponieważ Japonia nie należy do Unii Europejskiej zapłacisz VAT 23% oraz cło max 5%. VAT i cło liczone są od ceny zakupu+koszt transportu+kwota ubezpieczenia. To może dać koszt zakupu 2100+483,23 VAT+105 cło = 2688,23 PLN. Różnica na korzyść = 311,77 PLN… Tracisz gwarancje, albo wysyłasz na własny koszt do Japonii, Twoje ryzyko.
          Trochę sprzętu, płyt itp. kupowałem w USA, Azji, itd., kiedyś to się kalkulowało, teraz jak nie masz sensownych zniżek, to nie warto. Obecnie czasami kupuję w krajach Unii Europejskiej, niekiedy się opłaca, z naciskiem na niekiedy 🙂

          P.S. Polecam ponegocjować ze sprzedawcą, niektórzy wiedzą o ty, że Rabat nie jest tylko i wyłącznie stolicą Maroka.

          1. mario_l pisze:

            proszę ja Ciebie,
            prosisz i masz :)”

            http://www.ebay.pl/itm/AUDIO-TECHNICA-ATH-AD1000X-OPEN-AIR-DYNAMIC-Hi-Fi-HEADPHONE-JAPAN-DOMESTIC-JDM-/231950275593?hash=item3601505409:g:QTIAAOSw~bFWNdPD

            dolicz sobie te koszty wysyłki i spójrz na różnicę w cenie …

            rabat w Polandii ?
            to chyba przy zakupie „kilkuset” produktów na raz

          2. mario_l pisze:

            dodam też że kupiłbym takie W1000Z od ATna przykład ale cena w Pl skutecznie mnie do tego zniechęca,
            3,4 tyś podczas gdy na japońskim rynku figurują za … 2000 zł
            w cenie na poziomie 3,4 k można już dostać kilka sztuk lepszej klasy zamkniętych dynamków

            ja wiem że AT nie zalezy na rynku europejskim ale po co w ogóle konsbud sprawadza te słuchawki skoro i tak nie znajdą się w rękach kupca \ ów
            absurd jakiś

  4. Corvin74 pisze:

    Uff. Mam właśnie od kilku godzin te słuchawki, i generalnie muszę się zgodzić z recenzja. Czy słuchawki trzeba długo wygrzewać? Za jakiś czas będę miał wzmacniacz lampowy i mam nadzieję uzyskać duży proges w brzmieni, tak jak Pan pisał trzeba im dodač kapkę melodyjności i będzie wspaniałe. Mam tez AQNC i Pana porównanie jest w punkt między tymi słuchawkami.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wygrzewanie to zawsze okres kilku co najmniej tygodni. Gratuluję zakupu.

  5. Shakhal pisze:

    Mnie ostatnio, po odsłuchu, zafascynowały ATH-ADX5000 i z tego co słyszałem ATH-AD2000X są jakby uboższą wersja tej samej szkoły grania.
    Myślę o kupnie ATH-AD2000X by zastąpiły Shure SRH1840 do muzyki klasycznej i Jazz, choć nie wiem czy uzyskam aż taki skok jakościowy.
    Pozdrawiam Marcin

    1. Piotr Ryka pisze:

      Będzie duży postęp w przejrzystości i wyraźności brzmienia. Sporo więcej też tlenu.

      1. Shakhal pisze:

        Dziękuje, taki komentarz, to dobra zachęta do kupna przy wątpliwościach 🙂 to jest to czego troszkę brakuje 1840.

    2. Karol pisze:

      Jak sie maja 2000x do 5000x ? Czy są to duże różnice , a jeśli to czy upatrywał by je Pan w całościowej jakosci czy innym stylu ?

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Różnica jakościowa duża, a stylistyczna częściowa.

        1. Karol pisze:

          Pisał Pan w komentarzu ze 2000x są równe poziomem do hd800, czyli wychodzi na to ze 5000x są zdecydowanie powyżej poziomu hd 800 ? Skoro różnica jakosciowa miedzy 2000 a 5000 jest duża.

          1. Piotr+Ryka pisze:

            Tak, przy standardowych kablach i przy, nazwijmy to tak umownie, jednakowo do obu pasującym wzmacniaczu, 5000x to lepsze słuchawki, bardziej inspirujące.

  6. Piotr pisze:

    Chciałbym dopytać jesli można na czym dokładnie polega róznica miedzy modelami 2000x a 5000x skoro jest ona tak duża jak Pan pisał ?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Różnica odnosi się do szlachetności brzmienia, do stopnia wyrafinowania muzycznego dotyku. Muzyczna materia od 5000x jest całościowo przyjemniejsza w kontakcie, przyjemniej się ją nosi i ładniej się układa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy