Recenzja: Audio-gd NFB-27

Audio-gd_NFB-27_004_HiFi Philosophy   Kontynuujmy obiecany rajd słuchawkowy. Tym razem wjeżdża na sekcyjny stół urządzenie od chińskiego Audio-gd, a jest ono wielkości lotniskowca. Takiego byka tośmy jeszcze nie mieli – śmiało można powiedzieć. Solidnie musiałem przesunąć monitor, żeby się zmieścił, ale poświęcenie nie poszło na marne. Tytułowy Audio-gd NFB-27 jest bowiem tradycyjnym trzyfunkcyjnym kombajnem dla komputerów i jak większość tego typu urządzeń jest powiązany z Chinami, lecz to urządzenie wycelowane w high-end bez żadnego krygowania się i porozumiewawczego puszczania oka. To high-end całą gębą, a potężne gabaryty są następstwem braku szukania kompromisów. Pomimo rozmiarów wnętrze aż pęka od przeładowania elektroniką, ale o tym za chwilę.

Z Audio-gd zetknąłem się po raz pierwszy na Audio Show 2013, gdzie słuchałem trzech jego produktów w skali narastającej jakości, i przyznać muszę, że dopiero ten największy z chińskich smoków zrobił na mnie duże wrażenie, a był to odpowiednik tego teraz recenzowanego, tyle że z inną kością DAC. Słuchałem go tam ze słuchawkami HiFiMAN HE-6 i od razu sobie obiecałem, że kiedyś przetestuję. Ale jakoś się nie złożyło. Cały czas co innego było w robocie, a telefonu od nich się nie doczekałem i sam też nie zadzwoniłem. Całego świata się nie zrecenzuje, nie ma takiej możliwości. Można najwyżej świat jako całość, ale to przy innej okazji. W tym roku historia się powtórzyła, ale w innym wariancie, to znaczy do sali Audio-gd zostałem zaprowadzony przez Patryka, dystrybutora słuchawek Audeze, żebym posłuchał jak z tymi urządzeniami grają. No i faktycznie grało to niczego sobie, co w złożeniu z poprzednimi zaszłościami pchnęło mnie wreszcie do wykonania telefonu i po nieuchronnym upływie czasu oraz zwyczajowych perypetiach, umiarkowanych zresztą, chiński lotniskowiec zawitał do krakowskiego portu. Podobno już u wytwórcy wygrzewają go przez sto godzin, by potem ostatecznie dostroić, ale na wszelki wypadek sam też go potrenowałem przez kolejnych kilkaset, żeby nie było żadnych uwag ani wątpliwości. No i taki wytrenowany staje teraz w zawody, by te swoje high-endowe aspiracje potwierdzić.

Rzucę jeszcze tylko dwa słowa o firmie. Liczy już kilka lat, zlokalizowana jest w parku technologicznym w mieście Foshan, niedaleko Hong-Kongu, a wszystkie projekty są dziełem Mr He Qinghua, zwycięzcy amerykańskiego National Semiconductor Audio Design Contest. Tyle możemy przeczytać na stronie producenta, a pozostałą część świadectwa jakości wystawi samo urządzenie.

 Budowa

Audio-gd_NFB-27_002_HiFi Philosophy

Naprawdę wielki DAC: Audio-gd NFB-27.

   Zacznijmy od tego co widać, a widok jest rozległy. Audio-gd NFB-27 ma rozmiary pełnowymiarowego klocka audio, to znaczy standardowe 43 centymetry szerokości i, co nie jest częste, tyle samo głębokości, a wysokie jest na niecałe 10. Tym samy staje się jasne, że o oszczędzaniu miejsca nie może być mowy, tym bardziej, że orientacja pionowa nie wchodzi w rachubę. Świadczą o tym zarówno solidne metalowe podstawki, jednoznacznie sugerujące poziomą, jak i fakt niestabilności przy takich pionizacyjnych zapędach. Trzeba mieć zatem na biurku, czy też komputerowej szafce, naprawdę dużo miejsca, albo próbować lokalizacji na jakimś dodatkowym stoliku, półce bądź na podłodze, co zmuszałoby do użycia długiego słuchawkowego kabla.

Bo urządzenie jest oczywiście dla słuchawek, o czym świadczą dwa umieszczone na jego froncie gniazda – symetryczne i niesymetryczne. Niesymetryczne to klasyczny duży jack, tutaj w profesjonalnym wydaniu, a więc z mocującą zapadką, a symetryczne to z kolei klasyczny 4-pin. Obecność tego ostatniego jest jakby odzewem na moje utyskiwania, skierowane pod adresem wzmacniaczy słuchawkowych chwalących się symetryczną budową wewnętrzną, a jednocześnie pozbawionych symetrycznego gniazda. Parę razy ostatnio mieliśmy z takimi do czynienia, ale tym razem nie będzie powodów do narzekań. Wzmacniacz słuchawkowy Audio-gd nie tylko budowę ma symetryczną, ale umożliwia też symetryczne podpięcie. A jest ono nie od parady, o czym za chwilę przy okazji odsłuchów. By miało sens, cały tor, poczynając od przetwornika, musi się odznaczać symetrycznością i w Audio-gd NFB-27 tak to właśnie wygląda. A pisanie o tym wcale nie jest bez sensu, ponieważ są urządzenia mające słuchawkowe gniazda symetryczne, a bynajmniej nie odznaczające się symetrycznością. Choćby Twin-Head.

NFB272

Testowany egzemplarz został już sprzedany, więc jego otwarcie nie wchodziło w grę.

Zaglądając do środka ujrzymy dwa osobne bloki obsługi kanałów, kontrolowane przez osobne oscylatory kwarcowe TCXO (Temperature-compensated crystal oscillator), a jedynie kość DAC – w tym wypadku uchodzący za najlepszy spośród produkowanych układ Sabre ES9018 – jest dla obu kanałów wspólna, co niewątpliwie łączy się z ceną. Podwojenie tej kości w przenośnym odtwarzaczu plikowym Astell & Kern AK240 skutkowało cenę w okolicach dziesięciu tysięcy, podczas gdy pełnowymiarowy Audio-gd NFB-27, mający na pokładzie trzy duże transformatory R-Core, drabinkę rezystancji dla bezstratnej regulacji głośności oraz dwa bardzo rozbudowane dyskretne moduły analogowe bez żadnego wzmacniacza operacyjnego, kosztuje tylko 6400 PLN. To nie są duże pieniądze, zważywszy wszystkie te profity oraz moc, wynoszącą aż 6 W przy impedancji 50 Ω. To ostatnie tłumaczy także, dlaczego dystrybutor zwykł pokazywać NFB-27 w towarzystwie słuchawek HiFiMAN HE-6, dla których moc ma odpowiednią, a same słuchawki są fabrycznie wyposażone w symetryczny kabel ze złączem 4-pinowym, idealnie doń pasujący. Sam tych słuchawek wprawdzie w taj chwili nie mam, ale podeprzemy się innymi, równie pasującymi. Mam bowiem Audeze LCD-3; także planarne i także z kablami symetrycznymi zakończonymi 4-pinem. Nawet takimi lepszymi, od Forza Audio Works, bo powiedzmy sobie szczerze: te oryginalne przewody HiFiMAN-a, mimo zapewnień, nie są zbyt dobrej jakości, wyraźnie ustępując w konfrontacjach, a te od Audeze są znacznie lepsze, ale też nie tak dobre jak Forzy.

Zaznaczmy tutaj od razu, że układ z pojedynczą kością Sabre ES9018 spotykamy już w Audio-gd Compass 2, będącym także trzyfunkcyjnym combo za niewiele ponad dwa tysiące, tak więc faktyczną różnicę wyznaczają pozostałe elementy układu, a jest to różnica naprawdę daleko idąca, o czym się mogłem przekonać. Bo chociaż Compass 2 to urządzenie porządne, to jednak do NFB-27 dużo mu brakuje.

NFB273

Z pomocą przychodzą nam więc zdjęcia producenta.

Wracając do powierzchowności, od której mieliśmy zacząć, i od której tak do wnętrza nas zniosło. Obudowa cała jest z aluminium i częstym teraz wzorem narożniki ma zaokrąglone. Cała jest czarna, a obok ulokowanych na froncie po lewej gniazd słuchawkowych i jeszcze bardziej na lewo od nich włącznika głównego, widnieje z lekka ku prawej stronie przesunięty niewielki wyświetlacz, wyświetlający dość duże, niebieskie znaki, z daleka pozwalające odczytać siłę wzmocnienia i rodzaj aktywnego wejścia. Poniżej niego rozlokowały się cztery przyciski funkcyjne, odpowiedzialne za aktywację/dezaktywację wyjścia na zewnętrzny wzmacniacz, wybór wejścia oraz osobno podnoszące bądź obniżające siłę głosu. Wszystkie są okrągłe i srebrzyste, a użycie potwierdzają donośnym stuknięciem. Regulacji można także dokonywać z pilota, a regulować jest co, bo z tyłu znajdujemy całą galerię wejść i przyłączy. Wchodzić możemy cyfrowo przez USB (które obsługuje częstotliwości aż po 384 kHz), port optyczny, bądź gniazda coaxial, AES/EBU lub BNC; albo analogowo, przez dwa wejścia RCA i jedno XLR. Wyjścia są dwa – symetryczne i niesymetryczne – tak samo jak dla słuchawek. Panel górny ma cztery wąskie szczeliny wentylacyjne, ale samo urządzenie nie rozgrzewa się prawie wcale. W jego wnętrzu panuje wzorcowy ład i montażowa staranność, co można podziwiać na zdjęciach. Pilot jest srebrny, aluminiowy i obsługuje jedynie wejścia oraz siłę głosu, a także pozwala na wyciszenie.

W sumie jest schludnie i estetycznie, bez żadnych pejoratywów, poza mocno świecącym wyświetlaczem, którego nie da się przyciemnić ani wygasić. Cena, jak za tyle nafaszerowanego elektroniką aluminium, jest całkiem przystępna, no ale przede wszystkim ważne jest to, co z tego dla użytkownika wynika w sensie muzycznym.

Odsłuch: Z kablem koaksjalnym

Audio-gd_NFB-27_010_HiFi Philosophy

Powiedzmy to sobie szczerze – NFB-27 jest ogromny!

   Nie musimy tym razem zaczynać od stwierdzenia, że na początek będzie przy komputerze, bo przy komputerze odbędzie się wszystko. Ale to nie oznacza, że będzie łatwiej, bo musimy przebadać brzmienie w konfiguracji z kablem koaksjalnym i USB. Te dwie najpopularniejsze metody spinania domagają się badań, tak więc pora ruszać w audiofilską wędrówkę.

 

AKG K712

Początek okazał się spektakularny. Trudne i wymagające AKG ochoczo czerpały z zapasów prądowych potężnego Audio-gd, a przy okazji okazało się, że nic on sobie nie robi z równoczesnego podłączania dwóch par słuchawek. Porównywanie nie było jednak banalne, bo na złączu symetrycznym gra głośniej, a drabinka rezystancji to nie pokrętło i wymaga chwili dla wyrównania poziomów.

Już od startu przede wszystkim czuć było rozmach sceniczny. Dal i wieloplanowość rysowały się wyraźnie, czemu dodatkowo pomagało świetne wyważenie temperatury, nie odciągające uwagi od samego przekazu. Pogłosy nie wybrzmiewały wprawdzie szczególnie długo, ale wystarczająco by dać żyć echom i poznać smak bezkresu. Przekaz ten posiadał przy tym wyraźnie zaznaczoną chropawość tekstur, sypał szczegółami, a jednocześnie był bardzo przejrzysty, i to w taki sposób, że tą przejrzystość było cały czas widać, a nie tylko uświadamiała się co czas jakiś. Z samym urządzeniem nie było żadnego ocieplenia ani humanizacji w sensie lampowym, tylko klasyczne brzmienie tranzystorowe bardzo wysokiego poziomu, natomiast po zastosowaniu filtra HOT pojawiła się lampa, a mówiąc dokładniej brzmienie lekko się ociepliło, stało gładsze i jednocześnie bardziej po ludzku ujmujące, zyskując lekko pozytywny (ale minimalnie) wydźwięk emocjonalny w przypadku partii wokalnych. Nie straciło na tym bogactwo, a dźwięki instrumentów stały się bardziej prawdziwe, ale i bez filtra grało to popisowo, choć w chłodniejszej atmosferze. Brzmienia nie były złote tylko srebrne, a nastrojowość bardziej laboratoryjna niż klubowa.

Audio-gd_NFB-27_001_HiFi Philosophy

Jak to u Audio-gd, mamy tu do czynienia z dość surowym, lecz funkcjonalnym wykonaniem.

Ściągnąłem filtr, bo wszak to nie jego recenzja. Atak i tempo z filtrem czy bez nie pozostawiały nic do życzenia i naprawdę miło było słuchać jak punktują rytm Sułtani Swingu na słuchawkach, którym przydanie szybkości narastania i odpowiedniego szybkiego taktowania nie jest sprawą prostą. Wraz z tym tempem i wyraźnymi pociągnięciami perkusji pokazywał się naturalny, dobrze oddany co do specyfiki tembru wokal i tylko może talerze mogłyby być nieco dźwięczniejsze. Jeszcze lepsze punktowanie i świetna na starcie perkusja pokazały się w równie klasycznym Paint it Black, co wraz z cały czas odczuwalną holografią całkowicie mnie w repertuarze rockowym zadowoliło. Są więksi mocarze basu, to prawda, ale te słuchawki są w porządku, kiedy tylko dostają tyle prądu i taki sygnał. A jeszcze w tym wszystkim czuć było obecność powietrza, a ono zawsze czyni muzykę piękniejszą, zwłaszcza kiedy scena jest tak rozległa, a sama muzyka ma taką dynamikę.

Bardzo dobrze wypadła też orkiestra symfoniczna, bo chociaż akustyka pomieszczenia nie była silnie wyrażona a soprany lekko temperowane, to przejrzystość, dobrze oddana barwa i sceniczny porządek wraz z tym powietrznym nasycaniem pozwalały cieszyć się dźwiękiem, i to na wysokim poziomie satysfakcji.

 

Sennheiser HD 600 (kabel FAW Claire)

Pozostając na poziomie cenowym tysiąca złotych, sięgnijmy po słuchawki z drugiego krańca oporności, czyli dawne flagowe Sennheisery.

Od razu zaznaczyła się większa delikatność dźwięków, pojawiło więcej pogłosu, szum tła stał mocniej słyszalny, a soprany strzeliły wyżej. Wciąż natomiast utrzymywało się przeświadczenie o dobrym dopasowaniu do wzmacniacza. Ciągle też było bez ocieplenia, ale brzmienie trochę głębsze, a dźwięk bardziej nerwowy. Nie było już spokojnego przekazu AKG, tyko wszystko zostało zabarwione lekką wibracją; całkiem przyjemną, ale inną w odbiorze, mniej w sensie emocjonalnym łagodną. Spokojniej i minimalnie cieplej stawało się dopiero z użyciem filtra HOT, który jednak nie do końca tym razem mnie przekonał. Lepiej uzasadniał się z AKG, u których dodatkowo podkreślał przejrzystość, szkląc też ją nieco. (Jest takie słowo „szklisty” – prawda?) Zarazem trochę dodawał sopranów, a z Sennheiserami, które tego nie potrzebowały, za bardzo uspokajał. Ale oczywiście co kto woli. Rzecz ciekawa, w przypadku większości nagrań z AKG scena była bardziej rozległa, ale w muzyce elektronicznej, gdzie echa pełnią kluczową rolę, głębsza była z HD 600.

Audio-gd_NFB-27_012_HiFi Philosophy

Natomiast od bogactwa złączy można dostać oczopląsu!

Cała atmosfera miała u Sennheiserów inny charakter, a najbardziej odzwierciedlało się to w ludzkich głosach. Te miały z AKG więcej wypełnienia a mniej konturu i światłocienistego obrysu, a także lekko sam dźwięk był wypukły, podczas gdy z Sennheiserami trochę smuklejszy i nieco zapadnięty. Spokojne wypowiedzi AKG ustępowały miejsca podszytym nerwowością u Sennheiserów, a w sensie emocjonalnym te ostatnie przyciągały nieco bardziej, bo więcej było w nich całościowego pobudzenia, refleksji i posępności. Ale wszystko zależałoby na pewno od dnia i nastroju słuchacza. Ważne tak naprawdę jest jednak tylko, że do obu słuchawek wzmacniacz świetnie pasował, a zatem jest on wszechstronny impedancyjnie.

Odsłuch: Z kablem koaksjalnym cd.

Sennheiser HD 800 (kabel FAW Noir Hybrid)

Audio-gd_NFB-27_016_HiFi Philosophy

Aż żal się nie przyjrzeć temu wejściowo-wyjściowemu festiwalowi.

Przeskok na obecnego flagowca oznaczał syntezę. Zachowała się w większości nastrojowość HD 600, ale wypełnienie i masywność bardziej były jak z AKG. Względem tych ostatnich największa różnica dotyczyła ekstensji sopranów i akustyki. Już parę razy pisałem, ale powtórzę, że HD 800 z późniejszego okresu po całkowitym wygrzaniu mają bardzo silnie zaznaczoną akustykę wnętrz, czego nie należy mylić z dodawanym pogłosem. Tego pogłosu nie dodają ani nie przeciągają wybrzmień, lecz jednocześnie, mówiąc z angielska, ambience mają wyraźny, dobrze ukazując nie tylko muzykę ale i wnętrza. Przy tym sopranów miały zdecydowanie od AKG więcej i z mocniejszą ekspozycją.

Można jednocześnie stwierdzić, że dźwięk HD 800 też był wypukły, ale zarazem z wycieniowanym, trójwymiarowym konturem, a nie tylko samym akustycznym anturażem. Pełny, dociążony, plastyczny i wpisany w otoczenie. A poprzez to bardzo przemawiający do wyobraźni i wszechstronny odtwórczo. Zdolny z łatwością opowiadać zarówno radość jak smutek i doskonale odwzorowywać na równi bliski kontakt kameralnych spotkań, jak i wielkoobszarowe połacie muzycznego bezkresu. Zarówno rozmowę w cztery oczy, jak lot nad bezmiarem. I znów trzeba podkreślić znakomite dopasowanie wzmacniacza, a także jego wyważony styl, z jednej strony unikający nadmiernej egzaltacji i przegrzewania atmosfery, z drugiej potrafiący oddawać wszelki nastrój. Może jedynie odrobina ciepła by nie zaszkodziła, ale tylko w imię samej naturalności, jako że minimalnie schłodzony nastrój bardzo mi odpowiadał. Jednocześnie moc robiła swoje i także niełatwe do napędzania HD 800 popisywały się szybkością, energią i dynamiką.

 

Audeze LCD-3 (kabel FAW Noir – symetryczny)

Audio-gd_NFB-27_014_HiFi Philosophy

„Debug off”? Budujące… Zobaczymy, czy ten przełącznik faktycznie jest tutaj potrzebny.

W przypadku flagowych Audeze postanowiłem przede wszystkim wypróbować podpięcie symetryczne, bo przecież po coś jest ono w tym wzmacniaczu, zwłaszcza że szczyci się symetrycznością. A że w przypadku symetrycznego kabla od FAW do tych słuchawek dołączona jest przejściówka na duży jack, można było przy okazji porównać oba typy połączeń.

Nie ma wątpliwości, że symetryczne jest dawcą lepszego sygnału. Bardziej dynamicznego, żywszego, głębszego. To nie jest różnica tak radykalna, by przyłącze niesymetryczne należało uznać za zdecydowanie słabsze, czego najlepszym dowodem powyższe pochwały w opisach słuchawek podpinanych niesymetrycznie, których symetrycznie podpiąć nie mogłem z braku odpowiednich kabli, natomiast podpinane tak i tak Audeze uświadamiały różnicę. A więc i z tamtymi da się lepiej, bo przecież kable symetryczne dla Sennheiserów są ogólnie dostępne, a wpinane do jednej muszli przewody AKG specjaliści też potrafią przerobić na symetryzację i nawet kiedyś takich symetrycznych słuchałem.

A same słuchawki Audeze? No cóż, ciągle brakuje czasu by się za ich wygrzanie serio zabrać, toteż wciąż nie grają aż tak popisowo jak w czasie recenzji, ale oczywiście mają swoje atuty i specyfiki. Tak więc pierwszy plan zdecydowanie przybliżyły, epatowały potęgą brzmienia, a gładką fakturę wspierały ciepłem, melodyką i bezpośredniością. Bez tej akustyki stale widocznej u HD 800 i bez ich ogromnego obszaru, a za to bliżej i milej. Tak jakby nas znały, lubiły, zapraszały i na dodatek były bardzo ładne – czyli same przyjemności. Wykonawców przyciągnęły zdecydowanie bliżej i umieściły w mniejszych pomieszczeniach pozbawionych pogłosu, przy tym samym mistrzostwie przywołania ich obecności i uczynienia indywidualnościami, jednocześnie tworząc wokół nich milszą atmosferę ciepłej bezpośredniości bliskiego kontaktu.

Audio-gd_NFB-27_021_HiFi Philosophy

Na pewno przydatny okażę się całkiem zgrabny pilot rc.

Tak więc podsumowawczo można powiedzieć, że wszystko na swoim miejscu i tradycyjnemu sposobowi grania wszystkich próbowanych tutaj słuchawek z dobrym wzmacniaczem stało się zadość. Żadnych pejoratywów, same korzyści, a poziom ogólny bardzo dobry i do wszystkich pasujący.

Odsłuch: Po złączu USB

Audio-gd_NFB-27_020_HiFi Philosophy

Pora odpalić to monstrum i przekonać się na własnych uszach, czy dźwięk z niego płynący jest równie okazały.

   Miejmy świadomość, że przyłącza z kablem koaksjalnym używa mniej osób niż przyłącza USB, mającego większościowy i coraz większy udział w odtwarzaniu muzyki, tak więc pora ku niemu się zwrócić.

To był dobry zwrot, oznaczający poprawę. A to z kolei każe z szacunkiem patrzyć na kombajn od Audio-gd, gdyż przeważnie bywało tak, że złącza okazywały się prezentować jakość analogiczną z pewnymi wariantami brzmienia, nie pozwalającymi wskazywać zwycięzcy. Zdarzało się też tak, że konwerter M2Techa brał górę nad wewnętrznym zegarem przetwornika i kabel koaksjalny z zewnętrznym interfejsem okazywał się lepszy. Ale nie tym razem. Z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że Audio-gd NFB-27 po kablu USB gra lepiej, a przynajmniej dzieje się tak gdy kabel ten jest dobrej jakości, a tym tutaj był recenzowany kiedyś Entreq Konstantin. Mam oczywiście świadomość, że nie mierzymy się tutaj z drogim interfejsem o wyśrubowanych parametrach, ale przecież nie chodzi o takie porównania, bo co komu po interfejsie droższym niż samo Audio-gd?

Dlaczego po USB gra lepiej? Ano bo bardziej obficie, z większym całościowym bogactwem i większą różnorodnością. Kluczem jest właśnie różnorodność. Pomimo bardzo dobrego poziomu, z kablem koaksjalnym dźwięk miał tendencję do ujednolicania przekazu, którego poszczególne składniki bardziej wtapiały się w całość. Kiedy tego słuchałem, nie byłem samego faktu świadom. Skonstatowałem jedynie całościową przyjemność wysokiej klasy brzmienia, jak na okolice komputera naprawdę bardzo dobrego i to w odniesieniu do wszystkich słuchawek, ale nie było to aż porywające ani nadzwyczajne, chociaż naprawdę godne pochwał i wysoce satysfakcjonujące. A także było homogeniczne, czyli nie w takim stopniu zróżnicowane. Natomiast z kablem USB, mocniej wspieranym rozbudowaną elektroniką samego urządzenia, obraz wyraźnie się poróżnicował. Przybyło dynamiki, jednak sama dynamika nie była najważniejsza. Bo przybyło przede wszystkim wieloplanowości oraz umiejętności niezależnego prowadzenia brzmień poszczególnych. To co przedtem się ujednolicało, teraz stało wielopostaciowe, różnorodne, z osobna przykuwające uwagę.

Audio-gd_NFB-27_019_HiFi Philosophy

Na pierwszy ogień poszły AKG K712 i już z nimi wrażenia były pierwszorzędne!

Przesadą byłoby powiedzieć, że przedtem wszystko się zlewało czy miksowało, ale niewątpliwie brzmiało bardziej jako całościowy wyraz, a nie jak mnogość składająca na zespół. Tymczasem po USB akcenty perkusyjne, linie melodyki syntezatorów, czy poszczególne instrumenty orkiestr, a nawet same wejścia w poszczególnych taktach, stały się o wiele bardziej czytelne i zaakcentowane. Tym samym obraz stał się o wiele bardziej wyrazisty i klarowny, jakby z mroku wyszedł na światło, a ilość docierających do słuchacza wrażeń wyraźnie narosła. A że były to wrażenia z tych jak najbardziej pozytywnych, to i całościowy pozytyw się zwiększył. I grało to teraz jak na okolice komputera naprawdę niepoślednio. Śmiało można rekomendować.

Ale to nie była jedyna różnica, ani nawet druga, z uwagi na tę wcześniej wspomnianą dynamikę. Albowiem jeszcze do tego dźwięk stał się cieplejszy, a wraz z tym narosło wrażenie intymności i całościowy optymizm. Ten sam Equinoxe Part 7 Jeana Michela Jarre, który z kablem koaksjalnym brzmiał melancholijnie, skłaniając do refleksyjnej zadumy nad światem, przy kablu USB rozbrzmiewał raczej neutralnie, nie wywołując posępności ani specjalnie nie skłaniając do refleksji. Cieplejsze stały się oczywiście także głosy. Ci sami ludzie z tych samych utworów poweseleli. I byłbym może nawet nie do końca rad temu, jako że lubię się smucić (co oczywiście jest paradoksem), ale przyrost różnorodności i dynamiki nie pozwalał odbierać tego inaczej niż jako wyższy całościowo poziom. Bez dwóch zdań obecnie grało to lepiej. Bo jeszcze na dodatek owo ciepło miało w różnych słuchawkach różny wydźwięk, czasami naprawdę pozytywny w sensie jakości ogólnej.

Rzućmy zatem uchem na poszczególne przypadki.

 

AKG K712

Audio-gd_NFB-27_011_HiFi Philosophy

Następnie do ataku przystąpiły Audeze LCD-3.

W ich przypadku największą uwagę zwracało nie ocieplenie ani poprawa nastroju, które stosunkowo mało były widoczne, tylko utrata sprężystości. Lekka wypukłość i naprężenie, obecne w przypadku kabla koaksjalnego, ustąpiły miejsca pełnej naturalności. Dźwięk nie nosił już znamion sprężystości, a dzięki temu stał elastyczniejszy, gotowy chętniej przyjąć dowolną formę, a więc sprawniejszy odtwórczo i nie narzucający własnego stylu. Cieplejszy był przy tym tylko śladowo; i to śladowo do tego stopnia, że nie myślało się o ociepleniu, tylko raczej o naturalności. Narosło też całościowe bogactwo i różnorodność, a ogólna jakość brzmienia – nie da się tego inaczej ująć – stała high-endowa. Nie aż na miarę mistrzostwa, ale na pewno na poziomie znakomitych wrażeń. Naprawdę świetnie zagrało, a całościowy akcent padał na neutralność. Dźwięk pozbawiony był własnej osobowości, całe pole nastroju pozostawiając samej muzyce, a przy tym ciepło zamienione w naturalność przekazu czyniło wszystko bardziej dosłownym i w ramy lepszego realizmu ujętym. Czuło się wyraźnie, że jest to prawdziwsze i obfitsze brzmieniowo.

Odsłuch: Po złączu USB cd.

Sennheiser HD 600

Audio-gd_NFB-27_009_HiFi Philosophy

Którym towarzystwo 5-watowego kolegi najwyraźniej przypadło do gustu.

Co innego Sennheiser. Ten nie poweselał na tyle by zmienić nastrój i wciąż pozostawał po stronie refleksyjnej zadumy. U niego to norma, którą bardzo cenię. Zawsze lubiłem te słuchawki, między innymi właśnie za nastrój, a przez kilka lat były nawet moimi flagowymi i wcale się z tym źle nie czułem, chociaż nastały po Staxach. Wręcz przeciwnie.

Względem AKG wejście w muzykę się pogłębiło. Zaznaczyła też większa różnica między tym co duże, a tym co drobne i misterne, przy czym wszystko co małe, delikatne i kruche nabrało większego znaczenia w całościowym odbiorze. Światło ściemniało, pojawiły się refleksy, a zaoferowana przez złącze USB większa różnorodność znalazła mocniejsze niż u AKG całościowe przełożenie i więcej zdała się wnosić, choć nie miało w tym udziału przejście od naprężenia do naturalności, bo naprężenia i przedtem u Sennheiserów nie było. Pojawiła się za to większa dokładność czytania drobin, większe skoki dynamiki i większa precyzja rysunku, a wraz z tym cały obraz mocno zyskał, zachowując jednocześnie poprzedni uczuciowy wyraz, jako że ocieplenie nie zamieniło się w ciepło makroskopowe, tylko raczej w bogactwo form i tekstur, które zdawały się teraz bardziej pulsować i bardziej być trójwymiarowe. Oczywisty to był high-end w dzisiejszym, bardziej liberalnym jego rozumieniu.

 

Sennheiser HD 800

U obecnego flagowca sytuacja się powtórzyła, to znaczy ciepło nie zamieniło w samo ciepło, tylko też w naturalne bogactwo. Całościowy nastrój, nieznacznie wprawdzie, ale się podniósł, lecz przede wszystkim przybyło realizmu. Było to analogiczne nie tylko do tego co przed chwilą obserwowałem z HD 600, ale także tego co miałem okazję obserwować podczas porównywania kabli zasilających. Tam również idealnie trafiający w temperaturę Acoustic Zen Gargantua grał najbardziej realistycznie, bo tak to już jest, że nasze zmysły bardzo dokładnie umieją skalować temperaturę muzycznego przekazu, wiernie oddaną natychmiast postrzegając jako najlepszy realizm.

Audio-gd_NFB-27_013_HiFi Philosophy

No i pokazały się też jak zawsze wymagające HD 800.

I tu także nie inaczej się działo, jako że właśnie to wyżej na skali temperatury oznaczało bardziej wiernie, co natychmiast zostawało odebrane jako „realnie”. A że nakładał się na to opisany wyżej wzrost dynamiki i większe zróżnicowanie dźwięków, cały poziom poszedł w górę dość zdecydowanie i do słuchania na pewno wybrałbym kabel USB.

Zrobiłem jeszcze na koniec mały test z filtrem HOT; i jak zwykle zwiększył dźwięczność oraz wspomógł akustykę, co bardzo wyraźnie było słychać w przypadku solowych popisów fortepianu i perkusji.

 

Audeze LCD-3

Doprawdy niełatwo było jednoznacznie rozstrzygnąć czy lepiej grają Audeze po kablu symetrycznym, czy Sennheisery wspierane filtrem HOT, ale symetryzacja wzięła na koniec górę. Brzmienie Audeze było zdecydowanie bliższe, wręcz atakujące bliskością, bardziej też dynamiczne, ujmujące ciepłem i gładzią dźwięków, podczas gdy Sennheisery mimo filtra bardziej były szorstkie i z mocniejszym akcentem na przejrzystość, czerpiącą głównie z faktu, że te same utwory przenosiły do większych wnętrz, w których przejrzystość lepiej mogła się uwidocznić. Zadecydowało jednak wypełnienie i „punch”, gdyż pod tymi względami Audeze były górą, a ich bliskość jeszcze to podwajała. Dźwięki miały większe, masywniejsze i bardziej nasycone. Aż siadały na klacie, by użyć młodzieżowego slangu.

Audio-gd_NFB-27_015_HiFi Philosophy

Ale i z nimi NFB-27 znalazł wspólny język. Doprawdy zdolny zawodnik!

Ta ich moc była bardzo przyjemna i zarazem bardzo konkretna, pozwalając na większe zapamiętanie i mocniejsze odczuwanie. I nawet fakt, że właściwie tylko u tych Audeze ciepło zamieniło się właśnie przede wszystkim w samo ciepło a nie wzrost realizmu, nie był w stanie tego odmienić, bo te słuchawki już poprzednio, czerpiąc z dobrodziejstw przyłącza symetrycznego grały najbardziej realistycznie, a teraz lekko tylko były przegrzane, co odbiera się zawsze miło i co mało komu przeszkadza. Poza tym zawsze można sięgnąć po symetrycznie podpięte HD 800 albo HiFiMAN HE-6 i zrobi się też masywnie a chłodniej i bardziej realistycznie, czyli także smutniej. Neutralnie znaczy.

Podsumowanie

Audio-gd_NFB-27_017_HiFi Philosophy   Sporo się nasłuchałem jak dobrą firmą jest Audio-gd i w sporej mierze potwierdziły to już wyrywkowe odsłuchy na Audio Show. A całościową wysoką opinię ugruntowały te uczynione na poczet recenzji. Audio-gd to rzeczywiście solidna marka, a jej twórca – Mr He Qinghua – nie od parady otrzymał zaszczytne wyróżnienie od amerykańskich sędziów. Dodatkowy asumpt dla wysokich ocen stanowi odwaga w prezentowaniu zawartości elektronicznej, przez niektórych innych wstydliwie skrywanej. Trochę szkoda, że NFB-27 nie posługuje się dwiema kośćmi DAC od Sabre, osobnymi dla każdego kanału, ale jest to jedyna uwaga do jego zawartości technicznej, mająca skądinąd oczywiste wytłumaczenie w postaci kwestii cenowej. Jak na taką ilość opakowanej w aluminium elektroniki jest Audio-gd NFB-27 naprawdę dobrze skrojony cenowo, bo i ta droga kość od Sabre, i trzy transformatory R-Core, i drabinka rezystancji w miejsce potencjometru, i pełna symetryzacja zakończona symetrycznym słuchawkowym gniazdem – to przecież wszystko kosztuje. Symetryczny wysokiej klasy wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz Brystona kosztuje wprawdzie tyle samo, ale DAC trzeba mu kupić oddzielnie, a cenę ma ten DAC konkretną.

Daniną za tą elektroniczną i funkcyjną obfitość są duże gabaryty, ale w sumie to po prostu normalnej wielkości klocek audio, mający standardową szerokość43 cm. Nagrodą jest dźwięk, niewątpliwie bardzo satysfakcjonujący, zwłaszcza kiedy ma się możliwość wyzyskać łącze symetryczne. W efekcie bardzo miło spędziłem czas pisząc recenzję, bo chociaż wieczne przełączanie i ciągłe porównania są na dłuższą metę męczące, to za to posłuchać można było świetnie odgrywanej muzyki i pewnych nowych rzeczy się dowiedzieć. Jeżeli tylko ktoś ma dość miejsca by tego Audio-gd postawić, to ja mu go mogę polecić, zwłaszcza jeżeli ma zamiar napędzać słuchawki wymagające dużej mocy. Porządny wyrób. Chiński. Z samego Hong-Kongu. A to zaczyna brzmieć dumnie.

 

W punktach:

Zalety

  • Wyraziste, treściwe brzmienie.
  • Na poziomie, na którym żadne kłopoty nie są obecne.
  • A w jego ramach eleganckie, ani trochę nie ograniczone soprany.
  • Potężny bas.
  • Przekonująca naturalnością i ciepłem średnica.
  • Doskonałe napędzanie wszystkich słuchawek.
  • Naprawdę wszystkich, łącznie z takimi jak HiFiMAN HE-6.
  • Stojący za tym potężny zapas mocy, cały czas odczuwalny.
  • Jak zawsze w takich razach popisowa dynamika.
  • I wielka energia dźwięku.
  • Pełna symetryczność toru.
  • Symetryczne i niesymetryczne słuchawkowe przyłącza.
  • Mocne wsparcie techniczne dla USB.
  • Drabinka rezystancji zamiast potencjometru.
  • Programowalne charakterystyki wzmocnienia (liniowa i wykładnicza).
  • Można podłączyć równocześnie dwie pary słuchawek bez utraty jakości.
  • Obfitość przyłączy.
  • Funkcja przedwzmacniacza.
  • Najlepszy z produkowanych DAC od Sabre.
  • Aluminiowa obudowa.
  • Elegancki, także aluminiowy pilot.
  • Rozsądna cena.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Przewaga jakościowa wyjść symetrycznych.
  • Mocno świecący wyświetlacz.
  • Duże gabaryty.

 Sprzęt do testu dostarczyła firma:

4hifi_sprzet_audio

 

 

 

 

Strona producenta:

 

 

Dane techniczne:

  • 5 wejść cyfrowych: AES/EBU; 2x coaxial/BNC; Optical; USB
  • 3 wejścia analogowe: XLR; 2x RCA
  • Wyjście DAC/preamp: XLR/RCA/ACSS
  • Skonstruowany w oparciu o referencyjny układ Sabre ES9018.
  • Asynchroniczny układ VIA Vinyl Audio VT1731.
  • Wzmacniacz słuchawkowy sterowany pilotem.
  • Konstrukcja dyskretnego modułu analogowego w pełni zbalansowana bez żadnego wzmacniacza operacyjnego w kanałach sygnałowych – ACSS (Audio-gd Current Signal System)
  • Tor audio pozbawiony kondensatorów sprzęgających w module analogowym – Non-feedback
  • Trzy transformatory modułu zasilania R-core. (Zastosowano kondensatory NOVER o pojemności przekraczającej 50000 uF dla perfekcyjnej stabilizacji zasilania.)
  • Jedenaście PSU, stabilizatorów zasilania pracujących równolegle.
  • Obsługuje asynchroniczny transfer danych przez port USB 32bit/384 kHz
  • Obsługiwany format audio w domenie cyfrowej: 16/24/32-bit z obsługą częstotliwości próbkowania 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz, 176.4 kHz, 192 kHz, 384 kHz (Mac OS)
  • Cyfrowe sterowanie analogowym, pasywnym modułem kontroli wzmocnienia realizowanym za pomocą drabinki rezystorów (DALE) i przekaźników.
  • Pamięć ostatnich ustawień parametrów pracy, przywracanych przy włączeniu.
  • Montaż przewlekany.
  • Pilot.
  • Odstęp sygnału od szumu (S/N Ratio): >120 dB
  • Gain: +7 DB (Liniowa charakterystyka wzmocnienia) (XLR); +13 dB (Wykładnicza charakterystyka wzmocnienia) (XLR)
  • Przesłuch między kanałowy: > 130 dB
  • Balans miedzy kanałowy: < 0.05 dB
  • Pasmo przenoszenia: 20Hz – 20 kHz (< – 0.1 dB); 1Hz – 140KHz ( – 3 dB )
  • Napięcie wyjściowe:
  • Wyjście słuchawkowe XLR : 22V RMS (balance , max)
  • Preamp : 10V RMS (balance, max)
  • DAC : 5V RMS (balance, max)
  • ACSS: 2MA+2MA
  • Moc wzmacniacza słuchawkowego:
  • 6000 MW / 50 Ohm
  • 3500 MW / 100 Ohm
  • 1200 MW / 300 Ohm
  • 600 MW / 600 Ohm
  • Impedancja wyjściowa:
  • 1 Ohm / Headphone output
  • 1 Ohm / DAC output
  • Parametr wejść cyfrowych:
  • 0.5 Vp-p (75 Ohms, Coaxial)
  • 19 dBm (Optical)
  • USB 1.1 ,USB 2.0 (Full Speed)
  • Próbkowanie:
  • USB: 16/24/32bit – 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz, 176.4 kHz, 192 kHz, 384 kHz
  • Coaxial model: 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz, 176.4 kHz, 192 kHz
  • Optical model: 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz ( 176.4 kHz, 192 kHz w zależności od źródła)
  • Systemy operacyjne:
  • Windows : 44.1 kHz to 192 kHz
  • OSX : 44.1 kHz to 384 kHz
  • Linux : 44.1 kHz to 192 kHz
  • Moc pobierana: 37 W.
  • Waga:15 kg.
  • Wymiary: 430 x 430 x93 mm.
  • Akcesoria: przewód zasilający, przewód USB.
  • Cena: 6420 PLN.

 

System:

  • Źródło: PC.
  • DAC/przedwszmacniacz/wzmacniacz słuchawkowy: Audio-gd NFB-27.
  • Słuchawki: AKG K712, Audeze LCD-3 (kabel FAW Noir), Sennheiser HD 600 (kabel FAW Claire), Sennheiser HD 800 (kablel FAW Noir Hybrid).
  • Kabel USB: Entreq Konstantin.
  • Kabel zasilający: Crystal Cable Reference.
  • Listwa: Isotek EV03 Sirius.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

61 komentarzy w “Recenzja: Audio-gd NFB-27

  1. Miroslaw pisze:

    Dlaczego w testach nie pojawiają sie już akg k812?

  2. Piotr Ryka pisze:

    Niedługo będzie dużo o AKG K812. Tak dogłębnie. Ale za jakieś parę tygodni.

  3. Miroslaw pisze:

    :)może zdradzisz rąbka tajemnicy, cóż to ciekawego z nimi się dzieje…

  4. Piotr Ryka pisze:

    Czekają na duży występ.

  5. Grzegorz pisze:

    Świetny przetwornik. Muzyka wraz z K812 czaruje i jest w niej tyle przestrzeni że ma się wrażenie że zostalismy wystrzeleni w audiofilską przestrzeń. Super kontrolowany i muzykalny. Wzmacniacz słuchawkowy dobry, ale mam wrażenie (moja żona również), że z podpiętym dodatkowym wzmacniaczem słuchawkowy spisywał się lepiej.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zależy z jakim porównywać wzmacniaczem. Są lepsze, to fakt. Poza tym NFB-27 nie pasuje za bardzo do K812, bo ich na symetrię przerobić nie można, a w każdym razie o takich przeróbkach nie słyszałem. A on, niewątpliwie, po złączu symetrycznym gra lepiej.

  6. Grzegorz pisze:

    Wystarczyło porównać ze wzmacniaczem DIY, o takich komponentach: http://shop2.hifidiy.net/index.php?main_page=product_info&products_id=54, więc raczej nie jakiś super wypasiony. Ale tak jak pisałem, nie grał żle ze swojej dziurki, lecz jak to zazwyczaj bywa, jeśli coś jest do wszystkiego (zwłaszcza w takiej cenie) to gdzieś jednak będzie pewien niedosyt. A jak się ma do Oppo HA-1?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Podejrzewam, że jest to kwestia posiadania w domu dobrej linii zasilającej (u mnie dla komputera też jest oddzielna), a także użycia porządnej listwy i kabla zasilającego. W przypadku testów była to listwa Isoteka i kabel Crystala. Wzmacniacz ma duże wymagania prądowe i zasilanie jest dla niego szczególnie ważne. U mnie nawet z gniazda niesymetrycznego grał znacznie lepiej niż takie wzmacniacze, choć tego ze zdjęcia akurat nie znam. I jak pisałem – dobry dźwięk to przede wszystkim gniazdo symetryczne po dobrym kablu USB. Takie za 8,50 zdecydowanie zostają z tyłu.

  7. gabler pisze:

    Warto byłoby posłuchać AudioGd Master 9,to jest ponoć wybitny wzmak słuchawkowy, dla niektórych ponoć lepszy od Bacoona

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ma przyjechać niebawem.

  8. Grzegorz pisze:

    A ja jestem ciekawy nowego NFB-1 2015. To ponoć świetny przetwornik, szkoda tylko że nie ma regulacji głośności.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Oni sami uważają, że najlepszy jest Master 7, z tej prostej przyczyny, że kość 1704 jest lepsza niż Sabre 9018. No i jest tam tych kości w tym DAC-ku osiem. To urządzenie też ma przyjechać, by wraz z Master 9 stworzyć ich referencyjny system.

  9. Adam pisze:

    Panie Piotrze, a czy Marantz jest już u Pana w fazie testów?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, jeszcze nie dotarł. Wbrew zapowiedziom.

  10. Maciej pisze:

    Kurcze, fajnie że Audio-GD w Twojej opinii nie jest takie przeciętne jakby chiński look mógł wskazywać. Ja sam bardzo poważnie myślę o modelu SA2, to sam wzmacniacz z pre ale w cenie ok 2K PLN i mocy jaką oferuje jest ciekawy. Pytanie czy sekcja wzmacniacza dużo gorsza od tego co słuchałeś…

    1. Maciej pisze:

      przepraszam pomyliłem nazwę, chodziło o C-2 Class A

      1. Maciej pisze:

        I jeszcze jedna rzecz (jakoś mało ogarnięty z rana jestem). Powiedz Piotrze czy jest on tylko tranzystorowy w odsłuchu czy odnajdujesz w nim choć trochę czaru lamp ale takiego w sensie dociążenia i plastyki.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Na złączu symetrycznym to jest brzmienie wysokiej klasy w sensie ogólnym. Ani tranzystorowe, ani lampowe. Po prostu dobre. Nie idzie w żadną stronę. Ani po lampowemu nie upiększa, ani po tranzystorowemu nie brzydzi.

  11. gabler pisze:

    Master 7 na pewno jest lepszy, pcm1704 jest po prostu jednym z najlepszych dac na świecie,sam mam daca lampewego na nich,Sambre to taki nowoczesny plastik fantastic

  12. Marecki pisze:

    Jak zwykle świetna recenzja.

    Wkradł się tylko mały błędzik, taki że Astell AK 240, to nie Sabre, a Cirrus Logic.

    Co w trawie piszczy?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, faktycznie, stale mylę tego Cirrusa z Sabre w AK240. Coś mi się ten błąd zafiksował. Dobrze chociaż, że to Sabre faktycznie uchodzi za najlepszą z produkowanych kości DAC.

      1. Maciej pisze:

        Znam opinię, że Sabre dlatego jest tak popularny bo łatwo go programować we wszystkie upsamplingi, filtry, wysokie częstotliwości próbkowania… Po prostu jest podatny na bogactwo pomysłów. I w związku z tym zyskał sobie popularność, bo dace jako kości świat zna lepsze choć mniej uniwersalne.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Jeżeli pytanie „Co w trawie piszczy?” odnosi się do najbliższej recenzji, to wygląda na to, że piszczy procesor Ancient Audio. Ale to jeszcze nie na sto procent, bo może coś wcześniej wyskoczy.

      1. Marecki pisze:

        Dokładnie tak.
        Niestety mam problemy ostatnio z internetem, ponieważ przebywam w Holandii.
        Z Pandorami ruszył temat?
        Czy z tymi najnowszymi Sony?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Na razie nie. Przyjechały tylko słuchawki McIntosha i OPPO PM-2. Jedne i drugie w stanie surowym.

          1. Marecki pisze:

            No to niech się tylko dobrze, tz. odpowiednio długo wygrzewają!
            Tak co by nie było wątpliwości 🙂

            Słuchałeś już(choćby piąte przez dziesiąte) tego Micro Idsd?

          2. Piotr Ryka pisze:

            Nie słuchałem, bo go porwali gdzie indziej do recenzji. Niedługo ma wrócić.

          3. Marecki pisze:

            Oby! 🙂

          4. Piotr Ryka pisze:

            Wróci, wróci – nie ma obawy. Akurat nie w tym wypadku.

  13. gabler pisze:

    A jak się ma ten Audio Gd do Black Dragona, podobna cena,czy był testowany w roli preampa

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jako sam DAC lepszy jest Black Dragon.

  14. gabler pisze:

    Szkoda, że Dragon nie ma wejść analogowych byłby bardziej uniwersalny,tutaj audio gd ma przewagę,ale ma się rozumieć, że wyjście słuchawkowe agd ma lepsze

    1. Piotr Ryka pisze:

      Poziomy wyjść słuchawkowych są zbliżone, ale na przyłączu symetrycznym Audio-gd ma lepsze wypełnienie, a całościowo większą moc i dynamikę. Ale nie zmienia to faktu, że wyjście Black Dragona jest jak najbardziej w porządku.

  15. Tomson pisze:

    Panie Piotrze czy mógłby Pan poprosić producenta o udostępnienie do testów modelu Compass-2 ? Model ten jest ciekawym rozwiązaniem, ponieważ oprócz wejść cyfrowych posiada wejście liniowe co dla wielu jest bardzo przydatne 😉

    1. Piotr Ryka pisze:

      To da się zrobić, tylko że na razie dwa inne Audio-gd mają przyjechać.

      1. Maciej pisze:

        A jakie ?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Master 7 i Master 9.

  16. Piotr Ryka pisze:

    Gdyby kogoś to interesowało, przyjechał wzmacniacz słuchawkowy i słuchawki McIntosha.

    1. Marcin pisze:

      Wzmacniacz ponoć wybitny; zresztą z chęcią bym go sam posłuchał; ciekawe jak te słuchawki. Sam wzmacniacz jest ponoć bardzo mocny, więc powinien dać radę audeze.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Wzmacniacz faktycznie jest mocny, bo ma odczepy głośnikowe za którymi stoi 50 W. Na razie jest surowiutki, ale jak się wygrzeje, to zapraszam.

        1. Marcin pisze:

          Będę naturalnie bardzo zobowiązany, tym bardziej, że już dawno miałem ochotę go posłuchać z grado czy audeze (choć prawdę mówiąc to ja tych ostatnich słuchawek nie lubię, może właśnie brak było odpowiedniego wzmacniacza), ale nie było jak i gdzie, bo najbliżej miałem do Katowic, gdzie ponoć jest w jednym sklepie. Mirosław Frąckowiak słuchał go z grado ps-1000 i jak pisał – kolana mu zmiękły, więc chętnie go z grado wypróbuję, tym chętniej, że mają już za sobą tyle godzin, że o „usprawiedliwieniu” ich niewygrzania chyba już nie sposób mówić.

          1. Piotr Ryka pisze:

            Jasne, oczywiście. Za trzy tygodnie powinien być już w niezłej formie, to sobie posłuchasz. Trilogy 933 też pewnie jeszcze będzie. Przy okazji sam chętnie posłucham jak się spisuje z Grado.

  17. Marcin pisze:

    Zresztą słuchawki mogę do recenzji zostawić.

  18. Sławek pisze:

    Witam,
    A ja w czwartek posłuchałem, a wczoraj sobie kupiłem zestaw DAC NFB1 (2014) + headamp/pre NFB6 + kable ACSS od AudioGD.
    Świetnie to już teraz gra, wygrzewa się ale czuć znakomitą kontrolę dźwięku, dynamikę i jak dla mnie muzykalność. Słuchaweczki HiFiMan HE500 z kablem FAW Noir Hybrid, niestety na dużym jacku, ale wkrótce zmienię na 4pinXLR.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To gratuluję!

    2. Maciej pisze:

      Cześć,
      W jakim mieście masz ten zestaw?

      1. Sławek pisze:

        W Zabrzu.

    3. Sławek pisze:

      No i w końcu przyszedł wczoraj ten 4pin XLR (przylutowany do reszty kabla oczywiście)
      Słucham i uszom uwierzyć nie mogę….
      NFB6 za niecałe 2 tysie powinien stanąć w szranki z Gufnem Mjolnirem, by udowodnić swoją wyższość
      audio-gd to dobra firma…
      Kontrola i absolutne panowanie nad dźwiękiem i znakomita muzykalność!

  19. Atuta pisze:

    Nie zgadzam się ze stwierdzeniem w teście na temat wpływu „dobrego” przewodu USB na jakość dźwięku – BZDURA !!!!!!!!! jakich mało. Połącznie z PC jest w przypadku AUDIO GD asynchronicze! – przewód nie ma znaczenia – albo cyferki 01 biegną po kablu albo nie – to nie jest Coaxial. Jeśli Panie Piotrze słyszał Pan różnicę po zmianie kabla USB w tej aplikacji to obawiam się rzetelności Pańskich recenzji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Problem z akceptacją powyższego poglądu polega na tym, że w kablu cyfrowym płynie sygnał analogowy, który jest tylko interpretowany jako cyfrowy. To powszechne mylne mniemanie, że w kablu cyfrowym płyną zera i jedynki.

      Co do samych przewodów USB, to proponuję zapoznać się z działaniem Synergistic Research USB Galileo w porównaniu z jakimś zwyklejszym tego typu kablem. Łódź leży w centrum Polski, a tam jest firma Audiofast i takie porównanie na pewno umożliwi. A potem pociągniemy dalej dyskusję.

      http://www.synergisticresearch.com/featured/galileo-le-usb-by-far-the-worlds-highest-performance-usb-cable/

    2. Sławek pisze:

      Nie pierdolcie towarzyszu!
      Jak zmieniłem kabelek USB (pozłacane końcówki, hama) na Wireworld Starlighr 7, to różnica na + była jak w mordę, głuchy by usłyszał!!!

  20. gabler pisze:

    Przydałoby się zrobić kiedyś test transportów cd,ewentualnie odtwarzaczy cd nadających się na transport,sporo osób jest tym tematem mocno zainteresowana,chodzi o transporty bardziej przystępne cenowo dajmy na to od ok 2kzł,prawie wszystkie obecne tematy dotyczą plików itp

    1. Piotr Ryka pisze:

      Postaram się coś takiego zorganizować.

  21. Maciej pisze:

    Piotr jak się ma brzmieniowo ten Audio-GD do Oppo HA1 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Podobny poziom, bez bezpośredniego porównania trudno wyważać niuanse brzmieniowe. Audio-gd gra bardziej ofensywnie, zadziorniej, dynamiczniej. Oppo gładziej, spokojniej.

  22. Wojtek pisze:

    Witam
    Pomimo iż myślałem, że nigdy nie kupię nic chińskiego to jednak, ze względu na dobrą cenę i dobre opinie kupiłem, bardziej z ciekawości, wzmacniacz Audio-GD SA31. Muszę przyznać, że zaskoczył mnie jakością dźwięku, tym bardziej że miałem okazję porównać go z DIVALDI AMP1, który szczerze mówiąc mnie rozczarował, głównie dlatego, że według mnie jakość dźwięku była całkowicie nie adekwatna do jego ceny. SA31 nie jest wybitny ani nawet bardzo dobry – jest tylko (a może aż) dobry. Z pewnością nie zapłaciłbym ceny sklepowej za ten wzmacniacz, ale głównie dlatego, że jestem fanem lampy. Dla mnie SA31 brakuje rozdzielczości, jest trochę zbyt misiowaty i gra ze zbyt małą sceną. Oczywiście jako zapalony lampiarz należę również do tych którzy lubią grzebać w urządzeniach. Oglądając wnętrze zwróciłem uwagę na okablowanie wnętrza i oczywiście podkusiło mnie, aby je wymienić (wstawiłem to co miałem pod ręką – srebro AudioNote, dodatkowo pakując je w podwójny teflon). Zmiany okazały się ogromne; teraz spokojnie mogę uznać SA31 za bardzo dobry wzmacniacz – pojawiły się wszystkie brakujące elementy. Pokaźna scena pojawiła się nawet na HE 400i, które powszechnie uznawane są za grające blisko głowy. Oczywiście nastąpiło lekkie odchudzenie, ale kabelki jeszcze muszą trochę popracować (na razie pracowały ok. 20 godzin). Podsumowując, okazało się, że jedną z „kotwic” okazało się okablowanie wnętrza. Jestem ciekaw czy wszystkie produkty Audio-GD mają tak beznadziejne okablowanie? Może ktoś jeszcze bawił się (z sukcesem) w jakieś zmiany w urządzeniach Audio-GD?

  23. milo pisze:

    Witam.
    Czy „przesiadka” z Aune S16 (jako combo) lub Aune S16 (jako Dac) + Rapture Amp I -recenzował Pan obydwa – na Audio-Gd NFB-27, to byłby duży krok naprzód ? Oczywiście nie stoję nad audio-przepaścią 😉
    Moje słuchawki to : K812 i TH900; źródłem jest PC po usb.
    Pozdrawiam.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Proponuję zostać przy Rapture. Sam bym go wolał.

      1. milosz pisze:

        Dziękuję.
        Zagościł u mnie, na kilka dni, Audio-Gd NFB-28 (2014).
        [Moje „zabawki” to nadal: Aune S16, RA I (2015), TH900, K812]
        DAC w NFB28 wydał mi się bardziej szczegółowy – porównuję oczywiście z DAC w S16 – ale zdecydowanie uboższy w głąb sceny :(.
        Czy ktoś z audio-Kolegów, słuchających NFB-28 (COMBO/DAC), ma podobne odczucia ?

  24. grzegorz pisze:

    Posiadam ten DAC (NFB-27), czy warto rowazyc jeszcze upgrade na inny wyzszy model Audio GD? Master itp?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pewnie tak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy