Budowa
Oba kloce są analogiczne z wyglądu do zrecenzowanego NFB-27, to znaczy mają na kwadratowym obwodzie 43-centymetrowe boki i niecałe dziesięć centymetrów wysokości. Obudowy w całości wykonano z aluminium na półmat wyszczotkowanego i osadzonego w głębokiej czerni.
Master-9
Wzmacniacz ma większe okienko wyświetlacza, informujące nie tylko o poziomie wzmocnienia i wyborze jednego z pięciu wejść, ale także o wyborze wzmacniacz/przedwzmacniacz oraz ewentualnym użyciu funkcji »Gain«. Wszystkim tym trzem informacjom odpowiadają osobne, srebrzyste przyciski wyboru zaraz poniżej, a pierwszy od lewej jest tak samo wyglądający włącznik główny. Pośrodku króluje równie srebrzysty potencjometr, wysterowujący drabinkę rezystancji, której przeskoki oznajmiają donośne stuknięcia. Po prawej ulokowano trzy porty wejściowe słuchawek, w tym podwójny symetryczny 2 x 3-pin, pojedynczy 4-pin i duży jack z profesjonalną zapadką. Na ściance tylnej mamy pięć par wejść – po dwa XLR i RCA oraz ACSS (Audio-gd Current Signal System) – a na skrajach po obu stronach przynależne sekcji przedwzmacniacza trzy wyjścia, już bez podwajania. Samą konstrukcję toru wzmacniacz/przedwzmacniacz ma symetryczną i dyskretną, wykonaną w montażu przewlekanym i opartą o zasilanie w postaci trzech transformatorów R-Core oraz dwunastu selekcjonowanych tranzystorów FET pracujących w klasie A. Regulacja głośności to wspomniana 100-pozycyjna logarytmicznie narastająca drabinka rezystancji na selekcjonowanych opornikach DALE, uwalniająca układ od wszelkich zniekształceń związanych z tą funkcją, a samo wzmocnienie realizowane jest w domenie prądowej przy udziale antyzakłóceniowej, bardzo wysokiej impedancji wejścia na poziomie 90 kOhm. Całe wnętrze aż pęka od elektronicznego farszu (co można pooglądać na stronie producenta), przy czym sekcje kanałów zostały oddzielone metalowymi ściankami przez dodatkową trzecią, poprzez którą wiedzie kabel zasilający do ulokowanych zaraz za panelem przednim transformatorów; również odciętych od reszty metalową grodzią. Całość po paru godzinach rozgrzewa się całkiem mocno, a za całą wentylację ma cztery wąskie szczelny. Od strony obsługowej nie nastręcza to wszystko żadnych problemów, a jedynym mankamentem jest ostre światło wyświetlacza, którego nie można wygasić ani przyciemnić.
Master-7
Identyczny gabarytowo przetwornik ma za wyświetlacz jedynie małe okienko, w którym pokazuje się numer wybranego wejścia, a prócz niego od przodu jest jeszcze tylko włącznik oraz przebiegające zbiór tych wejść w obie strony selektory wyboru. O wiele większy ruch panuje z tyłu, gdzie natrafimy na takie same jak we wzmacniaczu przyłącza analogowe RCA, XLR oraz ACSS, a prócz nich także sześć wejść cyfrowych: USB 3.0, BNC, AES/EBU, SPDIF, I2S oraz Toslink. Potrafią obsługiwać sygnał do 32-bit/384 kHz (na wejściu USB, dzięki chipsetowi VIA Vinyl Audio VT1731), a urządzenie zapewnia też cztery poziomy oversamplingu (0, x2, x4, x8), którego wyboru dokonuje się mało wygodnie, bo zworkami wewnątrz obudowy, czego wytłumaczeniem może być chęć uzyskania jak najwyższej jakości, z pominięciem jakiegokolwiek gubiącego ją selektora. Dostępnych jest jeszcze kilka dodatkowych ustawień funkcji cyfrowych, które także ustawia się wewnętrznymi zworkami, a prawdziwym sercem i istotą całości jest osiem przetworników Burr-Brown DAC PCM 1704UK, pracujących po cztery w każdym kanale. Stanowią największą różnicę względem zintegrowanego przetwornika w NFB-27, gdzie oba kanały obsługiwała pojedyncza kość Sabre ES9018, o której napisałem, że powinna być podwojona, czyli osobna dla każdego kanału. Zgodnie z tym życzeniem w Master-7 nie tylko dochodzi do takiego podwojenia, ale jest ono nawet poczwórne dla każdego kanału, przy czym warto podkreślić, że pochodzące jeszcze z 1998 roku wielobitowe przetworniki PCM 1704UK są uważane przez wielu za najlepsze spośród wszystkich w historii, w każdym razie jak chodzi o analogowości, do której produkcji wszak zostały stworzone. Wiele bardzo drogich odtwarzaczy CD ma je w sobie jako szczególny specjał, a w dodatku te tutaj są jeszcze specjalnie selekcjonowane, co dodatkowo podwyższa ich koszt i wyjątkowość. W efekcie Audio-gd Master-7 jest dosyć trudno dostępny i po zamówieniu trzeba się nieraz naczekać, a jego przyszłość produkcyjna wydaje się dość niepewna.
Tak samo jak u NFB-27 rolę zegara taktującego pełni oscylator kwarcowy TCXO (Temperature-compensated crystal oscillator), który poprzez złącze złącze RJ45 może być zastąpiony zegarem zewnętrznym, a zasilanie główne zrealizowano tradycyjnymi dla najwyższych modeli Audio-gd trzema odizolowanymi od reszty transformatorami R-Core.
Konstrukcja jest wolna od sprzężenia zwrotnego i kondensatorów sprzęgających, posiada natomiast aż dwadzieścia jeden obwodowych, dyskretnych stabilizatorów napięcia PSU, które tak fantastycznym czyniły dźwięk dzielonego odtwarzacza Metronome. Jedyna z mojej strony uwaga krytyczna, to zastosowanie tylko pojedynczego procesora programowalnego DSP (Altera Cyclone II), co znów powoduje brak modelowej separacji kanałów.
A zatem muzyczna uczta!
Widzę, spiął pan te dwa smoki dobrymi kablami XLR.
Czy próbował Pan firmowych tzn. od Audio-gd kabli ACSS i jak to wypadło.
Ja od jakiegoś czasu moje znacznie skromniejsze klocki od Audio-gd spinam kablem ACSS od Forza Audio Works, i jest on lepszy od firmowego – o wiele gładszy środek, mocniejszy bas, bardziej perliste wysokie.
Fajna recenzja
Niestety, nie miałem kabli ACSS, czego bardzo żałuję, bo producent szeroko rozwodzi się nad wyższością tego przyłącza.
Co moje uszy widzą? Dosłownie muzyka dla mych oczu! Jednak się nie myliłem – klasa. Ciekawe jak by zagrały LCD3 i UE5. Głównie ich byłem ciekaw, szkoda że się nie znalazły w recenzji.
Audeze niestety nie nadeszły, a E5 nie dysponuję.
To co mnie ciekawi to jak te 2,5W ma się do lampowych 500mW. I jaką Ty Piotrze masz moc na wyjściach słuchawkowych w Twin Headzie?
2,5W i 500mW przy 40 Ohm
U lamp, z powodów których wyjaśnić nie umiem, mniejsza moc znamionowa przekłada się na większą rzeczywistą Jest to jednak dużo lepiej widoczne w przypadku głośników niż słuchawek. Mój Twin-Head nie jest mocny, ale nie wiem jaką posiada obecnie moc, bo nikt jej nie mierzył. Dane produkcyjne są tutaj
http://www.divertech.com/asltwinhead.html
U mnie lampy 2A3 zostały zastąpione słabszymi 45, tak więc na pewno jeszcze jest słabszy. Mogę natomiast zpowiedzieć, że mimo nominalnie o wiele słabszego wyjścia OTL, w praktyce jest ono prawie tak samo mocne. A w przypadku słuchawek wysokoohmowych mocniejsze.
Nominalnie u mnie moc podobna ale czuję pod potencjometrem, że jest jej więcej niż mówią cyfry… Ciekawe. A czy dobrze pamiętam, że popędziłeś ASL kilku trudniejszych zawodników (AKG1000?)
Twin-Head ma nawet gniazdo 4-pinowe specjalnie dla K1000, ale bądźmy szczerzy – ono się tak dla K1000 nadaje, jak żaba do wyścigów. Jednak każde normalne słuchawki da się spokojnie pogonić. Paru kolegów było i słyszało.
Co w trawie piszczy?
Najpierw takie dziwne coś – kondycjoner masy, potem coś o audiofilizmie i szczęściu, a potem jeszcze nie wiem. Sprzętu na miejscu jest sporo; na przykład głośniki Living Voice i Eggleston, a także słuchawki EL-8 w wersji zamkniętej i dzielony odtwarzacz La Diva-La Scala Bardzo zacny gramofon, jak również kupa kabli.
Zapowiada się ciekawie : )
Living Voice … grubo. Ale chyba nie Vox Olympian? 🙂
Jeszcze nie. Na razie takie z zewnętrznymi zwrotnicami. Jest też najnowsza, potężna integra Jeffa Rowlanda.
Zapowiada się ciekawie 🙂
Witam.
Jakby Pan ocenił Master 7 do Black Dragona, czy jest to podobna klasa czy jednak troszkę wyżej?
Pozdrawiam
Przyłączam się do pytania o porównanie mastera do dragona, jestem zainteresowany powyższymi dakami ale ostateczna decyzja przede mną, można jednoznacznie stwierdzić, który gra lepiej?
Od siebie mogę powiedzieć, że sam wybrałbym Black Dragona.