Recenzja: Audeze LCD-XC

   Audeze_LCD-XC_019_HiFi Philosophy   Firma Audeze jest czytelnikom HiFi Philosophy znana z recenzji modeli LCD-2 i LCD-3, tak więc jej, niedługich zresztą, dziejów przypominać nie trzeba. Wspomnę jedynie, że jest amerykańska i jak każdy fan słuchawkowego grania wiedzieć powinien – specjalizuje się w słuchawkach planarnych, czyli mówiąc inaczej ortodynamicznych.

Takie słuchawki do niedawna kojarzone były nierozłącznie z konstrukcjami ciężkimi i bardzo masywnymi, ale firma OPPO debiutując w tym roku swoimi PM-1 udowodniła, że tego rodzaju powiązanie wcale nie musi być koniecznością. Model LCD-XC należy jednak do czasów sprzed tego rozbratu, choć mimo bycia nie tylko planarnym ale i w dodatku zamkniętym, aż taki bardzo ciężki nie jest. Jak pisałem w recenzji podobnych pod względem ergonomicznym LCD-3, duży ciężar i masywność są tutaj skutecznie kompensowane przez świetnej jakości bardzo grube pady i obfite wyścielenie pałąka. W przypadku tych konkretnie LCD-XC, które po test przyjechały, różnica poza byciem zamkniętymi praktycznie względem tych LCD-3 jest tylko taka, że mają pady welurowe a nie skórzane, co jest opcją do wyboru i trochę podobno wpływa na brzmienie, czego nie było jak sprawdzić wobec braku drugiej pary opatrzonej skórą, wszakże sprawdzane kiedyś pod tym kątem także planarne HiFiMAN-y HE-6 okazały się grać lepiej z padami welurowymi, tak więc welur może posiadać przewagę.

Zanim przejdziemy do konkretów, muszę jeszcze przeprosić za wyjątkowo długą zwłokę w powstawaniu tej recenzji. Ze słuchawkami Audeze LCD-XC po raz pierwszy zetknąłem się jeszcze w maju, na mitingu w Premium Sound, gdzie bardzo mi się spodobały, zwłaszcza po podłączeniu do Audiona Silver Night Anniversary 300B. Niedługo potem przyjechały na recenzyjne odsłuchy, ale  pech chciał, że po wielotygodniowym wygrzewaniu okazało się, iż egzemplarz testowy ma jakąś dziwną echową poświatę i musi być wymieniony. A kiedy już wymiany tej dokonano i nowoprzybyły zastępca okazał się bez zarzutu, napatoczył się Audio Show, a on zawsze stanowi wyrwę w recenzyjnym życiorysie, tak więc dopiero teraz wielomiesięczne zaległości mogą zostać odpracowane.

Zanim wejdziemy w temat, jeszcze tylko napomknę, że słuchawki Audeze LCD-XC od swego rok z kawałkiem odległego debiutu zdążyły pozyskać wielu zwolenników, a w ślad za tym nie brak osób uważających je za najlepsze słuchawki zamknięte obecne teraz na rynku, czego jednym z głównych motywatorów jest mieszkający w nich potężny bas, spotykany zarówno w konstrukcjach planarnych jak i zamkniętych, a tu w obu tych jednocześnie. Nie sam bas oczywiście jest wyróżnikiem, ale też jakość ogólna, a jaka jest ona dokładnie, pora się wreszcie przekonać.

Budowa

Audeze_LCD-XC_007_HiFi Philosophy

To już standard w wydaniu firmy Audeze – pancerny, i bardzo poręczny kuferek.

   Nim przenikniemy w zawiłości brzmienia, słów parę o budowie. Napisałem już, że słuchawki są ortodynamiczne, masywne, sporo ważące i zamknięte. Napisałem też, że to Audeze. Ale nie napisałem jeszcze, że dostarczają je do wyboru w drewnianej kasecie albo neseserku z tworzywa – i w obu tych wypadkach z dwoma kompletami kabli przyłączeniowych, symetrycznym i niesymetrycznym. Ten symetryczny jest zakończony 4-pinem, a niesymetryczny dużym jackiem, a prócz nich jest także przejściówka na mały jack oraz płyn do konserwacji elementów drewnianych. Oba kable mają postać 2,5 metrowej płaskiej taśmy i są podpinane do muszli 4-bolcowymi zatrzaskami o dość dużej średnicy, nie budzącymi takich obaw o uszkodzenie i nie nastręczających takich kłopotów producentom zamiennego okablowania jak przyłącza Sennheiserów HD 800 i HiFiMan-ów HE-6. Jakościowo kable są dobre, ale w teście zastąpi je jeszcze lepszy przewód do Forza Audio Works – FAW Noir Hybrid, bo co sobie jakości będziemy żałowali. I tu od razu mała dygresja na temat różnic w brzmieniu. Pozwoliłem sobie porównać, bo w końcu za to mi płacą, i trzeba stwierdzić, że kable oryginalne względem tego od Forzy dają brzmienie delikatniejsze, słabiej wypełnione, lekko pogłosowe i nieznacznie sybilujące. Tą właśnie sybilację kabel Forzy całkowicie ruguje, podobnie jak zabija echowość, dając przy tym brzmienie pełniejsze, bardziej masywne i mniej rozdygotane. Trzeba jednocześnie zauważyć, że to echo i ten dygot sprawiają, iż można w pierwszej chwili dojść do wniosku, że coś wraz z ich zanikiem tracimy, a dopiero posłuchawszy chwileczkę zaczynamy zdawać sobie sprawę, że straciliśmy wyłącznie zakłócenia a nie samą treść dźwięku.

Audeze_LCD-XC_009_HiFi Philosophy

Ale zawartość tegoż neseseru to już zupełne novum dla tego producenta.

O słuchawkach do powiedzenia jest jeszcze to, że pokrywy muszel mają z lakierowanego na wysoki połysk rudawego drewna, wyglądającego w stylu, rzekłbym, meblowym, a także całkowicie niewyprofilowanego.

Ciśnie się na tej kanwie kolejna dygresja, odniesiona tym razem do tego braku profilu. Jest wielce zastanawiające mym zdaniem, że dziś, w dobie szybkich komputerów w cenie jednej pary takich słuchawek oraz drukarek trójwymiarowych i obrabiarek numerycznych potrafiących wyrzeźbić krasnoludka, słuchawki o budowie zamkniętej mają wszystkie jak jedna pokrywy komór rezonansowych akustycznie niewyprofilowane, a pierwsze w dziejach słuchawki klasy high-end – legendarne Sony MDR-R10 z 1988 roku – taki akustyczny profil posiadały i między innymi dzięki niemu stanowią po dziś dzień niedościgły wzorzec akustycznej perfekcji. Trochę to się nie mieści w głowie, gdy na przykład porównać sytuację do postępu w profilowaniu aerodynamicznym karoserii samochodowych, ale zostawmy ten temat. Tak tylko jeszcze rzucę, że może ci goście od Albedo wzięliby się za sporządzenie słuchawkom takiego akustycznego profilu, skoro potrafili wyliczyć kanały transmisji dźwięku dla swoich głośników Aptica. To by mogło być naprawdę dużej klasy osiągnięcie, a oni sami chyba by na tym źle nie wyszli. Mistrzowskie słuchawki zamknięte Albedo? Dlaczego nie?

Audeze_LCD-XC_011_HiFi Philosophy

Audeze o konstrukcji zamkniętej – LCD-XC.

Na razie jesteśmy jednak przy naszych Audeze LCD-XC, a te budowę mają pancerną niczym bunkier. Jednolite, łukowato wysklepione jak kopuły prawdziwych bunkrów pokrywy muszel, tylko podkreślają masywność padów, pałąka i sposobu jego mocowania. Stalowe prowadnice o głębokich żłobieniach mocujących nie są wprawdzie urodziwe, ale jak tłumaczy Audeze, próby zastąpienia tej konstrukcji bardziej wyrafinowaną przerosły możliwości kooperantów, tak więc na razie trwać trzeba przy pierwotnym zamyśle, co być może konkurencja ze strony perfekcyjnie wyglądających OPPO i coraz lepiej wykonanych HiFiMAN-ów niebawem odmieni, wymuszając znalezienie kooperantów o większych możliwościach. Nie żeby to przeszkadzało – w praktyce się sprawdza – ale wrażenia mistrzowskiego wykonania jednak nie buduje. Podobnie nie są za bardzo eleganckie te welurowe pady, których welur jest nieco wyblakły i zmechcony względem tego z HiFiMAN HE-6. Jest jednak gładziutki i przyjemny w dotyku, zapobiegając także poceniu, tak więc i on w praktyce się sprawdza.

Audeze_LCD-XC_015_HiFi Philosophy

Konstrukcja niby nowa, ale pozostało wiele elementów wspólnych, jak chociaż by wymienny kabel…

Trzeba jeszcze dodać, że słuchawki względem debiutującego rok wcześniej modelu LCD-3 posiadają jego późniejsze usprawnienie, nazwane przez producenta „Fazorem”, mające postać metalowej odgrody z szeregu równoległych profili zebranych w ramę, których zadaniem jest zastąpienie tego nieobecnego tutaj wymodelowania akustycznego samej muszli. Dźwięk na poprzeczkach Fazora rozprasza się i ma to przynosić poprawę w budowaniu sceny i ujednolicaniu pasma, jednak nie słuchałem Audeze LCD-3 z Fazorem i bez niego, tak więc nie mogę w tej sprawie zająć stanowiska.

Sumując rozdział o cechach konstrukcyjnych można powiedzieć, że ergonomię słuchawki Audeze LCD-XC mają całkiem satysfakcjonującą, no chyba, że ktoś bardzo nie lubi ciężkich słuchawek, natomiast wyglądem raczej świata nie podbiją, chociaż drewniane muszle wielu osobom bardzo się podobają; zachęcając do, a nie odstręczając od, zakupu. Do tego dostajemy praktyczny neseser i dwa długie, wymienne kable z przejściówką – a więc nic tylko brać i słuchać, zatem bierzmy.

Odsłuch

Audeze_LCD-XC_013_HiFi Philosophy

…oraz pałąk, który wciąż ma problemy z uzyskaniem prawidłowej pozycji.

   A może tak raz inaczej? Nie zaczynając od komputera, albo jakiegoś tańszego wzmacniacza, tylko od razu od wysokiego C? A co się będziemy za każdym razem dawali rutynie. Teraz właśnie zrobimy na odwrót.

Podpiąłem do niedawno przybyłego starego znajomego – Accuphase DP-700 – własnego Twin-Heada własną Tarą i odczekawszy parę godzin celem nabrania przez to wszystko temperatury a z nią wigoru, ruszyłem na poszukiwania brzmień genialnych. Oczywiście za sprawą recenzowanych tutaj słuchawek oraz ich otoczki porównawczej, to znaczy Audeze LCD-3, Sennheiserów HD 800 i Pandora Hope VI. Wszyscy poza Pandorą posiadali kable od Forza Audio Works, a o ich odmienności względem oryginalnych Audeze pozwoliłem sobie już wspomnieć. Dodam jedynie, że tak biorąc rzecz od strony ogólności, kabel Forza Audio Works Noire okazuje się normalizować sytuację poprzez wycinanie pogłosów, usuwanie sybilacji (ale tylko u LCD-XC, bo LCD-3 zupełnie jej nie przejawiają), a także dodawanie ciała. Przydaje on tego ciała, a nie go daje, gdyż poprawia a nie pogarsza, prostując nieco pogięte echowością i sykami ścieżki dźwięku. Tak więc „daje ciała ” trochę kabel oryginalny, a ten od Forzy go dodaje, tamto dawanie (jak to się mawia w młodzieżowym slangu) rugując. No i gites, jedziemy w miazgę, jak powiedział dentysta.

Coś mnie na młodzieżowy slang wzięło, ale już się otrząsam i jak należy piszę. Zacznijmy od porównania modelu LCD-XC z LCD-3, bowiem podczas odsłuchu od tego zacząłem. Ta sama firma, ta sama konstrukcja przetwornika, albo przynajmniej bardzo podobna, jedynie jedne otwarte a drugie półzamknięte (choć niby oficjalnie otwarte, ale nie tak do końca), a dźwięki całkiem różne. Gdyż tutaj dopiero, słuchając z ekstremalnym torem, dotarła do mnie radykalna różnica pomiędzy tymi słuchawkami, podczas gdy ani słuchane wyrywkowo z Audionem w Gdańsku, ani potem na mitingu w Q21 z różnymi wzmacniaczami, nie wydały mi się tak różne. Trzeba jednak ufać temu co teraz, tym bardziej, że sprawa była jednoznaczna a tor wzorcowy. Jedne i drugie podpinałem, jak mówiłem, kablem od Forzy, a charakterystykę zacznijmy od LCD-3.

Audeze_LCD-XC_004_HiFi Philosophy

Dość tego wypominania, czas sprawdzić, co czai się w zamkniętym świecie LCD-XC.

Te, jak zawsze, najbardziej wypukłą miały średnicę, bas potężny, ale tylko tam gdzie potrzeba, a soprany stonowane, takie w tle, za tą średnicą w drugim rzędzie usadowione, bardziej jako jej dodatek. I wcale tych sopranów u nich nie brakuje, jednak ilościowo i ekspozycyjnie w porównaniu ze średnicą są dość skromne. Na tym właśnie polega główna różnica, jako że zupełnie inaczej te sprawy rozwiązują się u LCD-XC. One akurat sopranów mają bardzo dużo, a dźwięk na średnicy delikatniejszy, mniej masywny. Od razu przypomniała mi się w tym momencie Audio-Technica ATH-W5000, ale tylko na obszarze wyższych i średnich rejestrów i tylko do pewnego stopnia. Ona też rozbudzony miała obszar sopranowy, a także kruchość i delikatność tonów średnich, ale różnic w jej przypadku jest więcej niźli podobieństw. Światło ma bowiem bardziej przymroczone, pogłosów o wiele więcej niż LCD-XC nawet ze swoim oryginalnym kablem, a przede wszystkim basu jak na lekarstwo, podczas gdy każde planarne Audeze mają go całą furę. Kiedy jednak słuchać partii wokalnych, Audio-Technica od razu się przypomina, zwłaszcza że LCD-XC także mają dość daleko odsunięty plan pierwszy i dużą scenę, właśnie tak samo jak ona. Natomiast kiedy po LCD-XC następują LCD-3, różnica okazuje się szokująca i sam byłem tym głęboko zdumiony. Bo one z kolei pierwszy plan mają bardzo bliski, scenę niewielką i o to co na dalszym planie niespecjalnie dbającą, a głosy masywne, o dużo niższej tonacji, cieplejsze. Ci sami wokaliści okazali się zupełnie inni: u LCD-3 bliscy, o wyraźnie niższych głosach, bardziej pełnych i bardziej postawnych, a u LCD-XC dalej stojący, znacznie wyżsi tonacyjnie i poprzez to z jaśniejszymi, młodziej brzmiącymi głosami. Nie można powiedzieć, że ta ich sopranowa ekstensja tworzyła aż pogłos, ale dawała poczucie dali, zwłaszcza że scena była większa i właśnie dalsza, a kiedy pojawiał się na niej bas, prezentował dużo mocniejszy kontrast niż u LCD-3, gdzie stanowił dopełnienie ich masywnej, podkreślającej się wyraźnie średnicy, będąc jej naturalnym na dole przedłużeniem.

Audeze_LCD-XC_010_HiFi Philosophy

Za punkty odniesienia będą nam dzisiaj robić> Final Audio Design Pandora Hope VI (ach ta nazwa)…

Tymczasem u LCD-XC bardziej był jeszcze kontrastowy względem całości niż u i tak kontrastowych Pandor, które dotąd za najbardziej pod tym względem dipolowe miałem. Poza tym u LCD-XC wszystko było wpisane w rozległą perspektywę, podczas gdy u LCD-3 bliskie, intymne, kameralne. A więc, co w tej sytuacji nieuniknione, z tej bliskości większe, bardziej konkretne, bardziej namacalne.

Odsłuch cd.

Audeze_LCD-XC_020_HiFi Philosophy

…flagowe Sennheisery HD800…

   Tu jednak natykamy się na pewną dwoistość znaczeń, bo nie jest zarazem tak, że ten dalszy i w mniejszej skali a na większej scenie pokazany spektakl u LCD-XC okazuje się gorszy co do realności. Zarówno jego wspaniała przejrzystość, potęgowana wielką sceną i sopranowymi wzlotami, jak i znakomita szczegółowość oraz precyzja rysowania dźwięków, dają wrażenie dużej klasy realizmu, co więcej, popisowego. Można jedynie się spierać, czy ta podwyższona tonacja z akcentem na soprany jest całkowicie godna miana pełnej autentyczności, ale sam bym się o to nie kłócił. Ostatecznie żadne chyba słuchawki nie są perfekcyjne pod względem tonacyjnym, choć faktem jest, że wszystkie trzy tutaj porównywane, to znaczy LCD-3, HD 800 i Pandora Hope VI, wydały mi się bliższe tonacyjnego obiektywizmu. Ale, po pierwsze, to się daje silnie odczuć dopiero w porównaniu (no chyba, że ktoś ma słuch absolutny, albo zna dobrze dane nagranie), a po drugie, to nie przeszkadza, a w każdym razie mnie niespecjalnie. Nie napiszę wprawdzie, że rzecz jest do skorygowania torem, bo w przypadku Accuphase DP-700 i podrasowanego ASL Twin-Head do modyfikowania dużo już nie ma, zwłaszcza gdy chodzi o wypełnianie, manipulacje z oświetleniem i oczekiwanie większej muzykalności. Ta ostatnia jest jak na źródło cyfrowe maksymalna, światło na pewno nie za jasne, z wyraźnym cieniowaniem, a wypełnienie także poza dyskusją. W tych warunkach Audeze LCD-XC okazały się grać mimo wszystko mocnym rozrzutem pomiędzy masywnym, potężnym basem, a delikatną, misterną, jasno oświetloną i w dużym oddaleniu ukazaną średnicą, nad którą szybowały niebotyczne soprany, do góry ją porywające.

To było jednak, jak mówiłem, odczucie dominujące w trakcie porównań, a w oderwaniu przeważał nastrój przejrzystości, krystalicznej czystości, mistrzowskiej szczegółowości i ogólnego muzycznego wzbudzenia, gdzie każdy punkt przestrzeni staje się muzyką, w akompaniamencie wielkiej czujności na oddawanie brzmień wszelakich. Takie ogólne wyczulenie na najlżejszy muzyczny dotyk, przyspieszony oddech biegu po wszelkie dźwięki oraz świat pełen szmerów, gdzie wszystko ożywa i wspólnie kreuje żywą przestrzeń.

Audeze_LCD-XC_014_HiFi Philosophy

…oraz starsze i otwarte na świat rodzeństwo w postaci modelu LCD 3.

A więc w sumie muzyczne święto, może nie tak aż uroczyste i z taką pompą jak u tych absolutnie najlepszych, w rodzaju Sennheisera Orpheusa, ale na pewno na high-endowym poziomie. Natomiast czy przewaga procentowa sopranów i podniesienie tonacji poczynając od średnicy w górę, to powody do narzekania, to już każdy powinien sam podczas własnych odsłuchów ocenić.

Siądźmy jeszcze z naszymi LCD-XC przy komputerze, i to takim dobrze sprzętem opatulonym, bo przecież jak się kupiło słuchawki za ponad sześć tysięcy, to nie po to, by je na jakimś plumkaczu-muzyki-zarzynaczu puszczać. Tak więc opatuliłem swojego PC-ta interfejsem M2Techa, przetwornikiem Phasemation i wzmacniaczem słuchawkowym Sugden Masterclass HA-4, plus drogi kabel koaksjalny ze szczytu oferty Tellurium Q i bardzo dobry interkonekt Acoustic Zen Absolute Cooper. A jeszcze, żeby już całkiem ekstraordynaryjnie było, podpiąłem tego Sugdena kablem zasilającym też od Acoustc Zen, tyle że takim ogromnie sławnym – Acoustic Zen Gargantua II, a z kolei przetwornik specjalną dla urządzeń cyfrowych Anacondą. I dalej nura w muzykę.

Na wstępie napiszę, że ta Gargantua w systemie nie od razu się pojawiła, tylko zastąpiła zwyklejszy kabel, też zresztą od Acoustic Zen, a nie jakąś komputerówkę. Stało się tak dlatego, że właśnie wróciła z wypożyczenia i wraz z tym zwrotem oraz osobą zwracającego spór się wywiązał o to, czy jest to perfekcyjny kabel zasilający dla wzmacniaczy, czy może z jakimiś zastrzeżeniami. Natychmiast postanowiłem to sprawdzić, bo akurat wcześniej tej Gargantuy nie używałem, a wszystko to stało się po to, żebym od razu został upokorzony z tym swoim twierdzeniem, że nie da się już niczego dla tych LCD-XC zrobić ponad podpięcie do Accuphase i Twin-Heada, bo to jest non plus ultra i jak to nie, to już nic nie pomoże. A Gargantua pomogła, i to nawet bardzo. Pomogła na kilka sposobów, a wszystkie bardzo mnie zadziwiły. Po pierwsze podniosła szczegółowość, choć niby z jakiej racji? Po drugie Sugden zaczął grać dużo głośniej, co akurat dla brzmienia nie miało bezpośredniego znaczenia, ale także było zaskakujące.

Audeze_LCD-XC_016_HiFi Philosophy

I nowe Audeze podeszły do tematy? Bez kompleksów!

A po trzecie, po czwarte i po następne, dała lepsze wypełnienie i przede wszystkim ciemniejszy trochę obraz całości oraz niższą tonację. Niższą nieznacznie, ale na tyle właśnie, by stało się odczuwalnie lepiej, a całokształt ukazał jako bliższy prawdy obiektywnej i jednocześnie subiektywnej satysfakcji. Przybliżył się zarazem plan pierwszy, a źródła dźwięku urosły, co wspólnie zmieniło całą percepcję i tylko żałować zacząłem, że wcześniej Twin-Head nie był podpięty Gargantuą. Był wprawdzie zasilany także wysokiej klasy przewodem sieciowym od Harmonixa, ale ten ma tendencję do podkręcania saturacji i nabłyszczania obrazu, co akurat tym razem było przeciwskuteczne, choć kiedy indziej może bardzo się przydać.

Odsłuch cd.

Audeze_LCD-XC_012_HiFi Philosophy

Wręcz popisowo – bardzo czysty i angażujący przekaz z nad wyraz potężnym basem.

   Zostawmy te sieciówki, aczkolwiek na krótko, jako że zbliża się kolejna odsłona z ich udziałem, ale to dopiero w przyszłym albo zaprzyszłym tygodniu, a tu napiszę jedynie, że jakkolwiek głupio to może zabrzmieć, kabel sieciowy Acoustic Zen Gargantua II pasuje do słuchawek Audeze LCD-XC znakomicie, podciągając wydatnie jakość ich odbioru nawet ze znakomitym samym z siebie wzmacniaczem, choćby takim jak ten tu Sugden, czyniąc w sposób zasadniczy i nie podlegający dyskusji odbiór wspólnego ich grania lepszym.

Nadziwiwszy się i nakręciwszy z niedowierzaniem głową zabrałem się do porównań w torze komputerowym pomiędzy słuchawkami za pośrednictwem kilku znanych utworów, z których pierwszym był sławny Day-O Harrego Belafonte. I znów popadłem w głęboką zadumę nad zaistniałymi odmiennościami, albowiem słuchawki wyraźnie podzieliły się na dwie grupy. Pierwszą stanowiły Audeze LCD-3 i Sennheisery HD 800, mające tendencję do temperowania wysokich tonów oraz podawania ich w odcieniu pastelowym, bez żadnego połysku, echowości, migotania i ekscytacji. To było granie spokojniejsze, bliższe scenicznie, bez nadbudowanej nieco sztucznie akustyki, bez sztucznego nagłośnienia i w bezpośrednim kontakcie niczym rozmowa. Natomiast w grupie drugiej, złożonej z recenzowanych Audeze LCD-XC oraz Pandora Hope VI, wszystko było dokładnie na odwrót. Wysokie tony strzeliste, wszystko akustycznie wzmożone i błyszczące, a pierwszy plan wyraźnie dalszy i całość taka popisowa, czyli nie jak podczas rozmowy w pokoju, tylko na scenie w filharmonii, albo w kościele, gdzie echo się niesie i niesie, a każde klaśnięcie w dłonie nie umiera od razu, tylko wraca wielokrotnym odbiciem. Dwa najzupełniej odmienne w związku z tym światy, a w następstwie tego dwa zupełnie inne Day-O i dwóch różnych Harrych Belafonte. I przyznać muszę, że ten od Pandor i LCD-XC podobał mi się co najmniej tak samo. Posłuchałem jeszcze kilku innych znanych utworów, i na przykład też sławny Happy Trumpeter podobał mi się jednak bardziej z HD 800 i LCD-3, bo u tamtych nazbyt był nabłyszczony, a trąbka zbyt agresywna, ale kiedy indziej, na przykład z muzyką elektroniczną, wielkie sceny z dalekim pierwszym planem i akustyczne szały okazywały się bardzo groźną konkurencją.

Audeze_LCD-XC_001_HiFi Philosophy

I to niezależnie od tego, gdzie je wepniemy. Naprawdę warte uwagi!

Czy płynie stąd jakiś morał? Jeżeli już, to raczej niejednoznaczny. Różne muzyczne materiały przenosiły maksimum satysfakcji słuchania od jednych słuchawek do drugich, co nie jest sytuacją nową, ale zawsze lekko, albo i nielekko, frustrującą. Można wyciągać stąd wniosek, że tytułowe Audeze LCD-XC to po prostu kolejny spośród wielu styl grania, który do jednych torów i gustów pasował będzie znakomicie, a do innych niekoniecznie. Są czymś w rodzaju udanie podrasowanej Audio-Techniki ATH-W5000, bo przy całej odmienności operowania światłem, nieco mniejszej jednak scenie i zdecydowanie mniejszej ilości pogłosów, które z kablem FAW zanikają niemal zupełnie, dają zamknięte Audeze podobny obraz, tyle że jaśniejszy i przede wszystkim wspomożony świetnym basem, którego japońskiemu flagowcowi bardzo czasami brakuje. Ta sama natomiast jest czujność na najdrobniejsze muzyczne dotknięcia, podobnie stosunkowo niewielkie źródła dźwięku, podobne ujęcie wszystkiego w perspektywie i podobnie wspaniała przejrzystość oraz wyraźność rysunku. Znów także masa sopranów, delikatność kobiecych głosów i ich jakby młodsze, bardziej świeże brzmienie.

To wszystko w praktyce bardzo się sprawdza, bo Karol słucha tych wymienionych, wolnych od usterek LCD-XC od już przeszło miesiąca z różnymi wzmacniaczami i przetwornikami przy swoim komputerze i bardzo jest z nich zadowolony, twierdząc, że mógłby je wziąć na stałe. A skoro tak, to chyba nie ma powodów do narzekań.

Podsumowanie

Audeze_LCD-XC_008_HiFi Philosophy   Wysokiej klasy słuchawek jest całe morze i wciąż spływają kolejne, ale Audeze LCD-XC na tyle są odmienne i na tyle wybitne, że nie powinniśmy się ich losami przejmować, bo na pewno w tym morzu nie pójdą na dno. Na Head-Fi mają liczną rzeszę fanów skupioną wokół długiego o nich wątku, a i mnie dzięki kablowi zasilającemu Gargantua II (kto by pomyślał?) ostatecznie do siebie przekonały. Słuchałem ich z tą Gargantuą, Sugdenem i Phasemation bardzo z dźwięku zadowolony, z naprawdę dużą satysfakcją, podziwiając zwłaszcza krystaliczną czystość i bogactwo dźwięku. Pandora Hope VI gra wprawdzie podobnie, a pasmo ma nawet spójniejsze, ale styl taki bardziej podkręcony, jeszcze bardziej nabłyszczony i z dużo większym pogłosem. To może i jest efektowniejsze, zwłaszcza w niektórych nagraniach, ale nie każdy lubi taką ekscytację, pogłos i połysk. A LCD-XC są mimo wszystko bliżej HD 800 i LCD-3, chociaż wyraźnie inne. Flagowe Sennheisery i flagowe Audeze potrafią z ludzkich głosów wyciągać więcej naturalności oraz lepiej ujawniać ich indywidualizm, ale ten sznyt połysku, delikatność  i młodzieńczość (bo głos obniża się z wiekiem), a także dalszy pierwszy plan Audeze LCD-XC też mają swoje zalety. No i są to przede wszystkim słuchawki zamknięte, a ten walor bywa nieoceniony, czasami całkowicie niezbędny. Spośród słuchawek o tej konstrukcji królują obecnie Ultrasone Edition 5, ale ich cena jest oderwana od realiów powszedniości. Natomiast cena modeli stojących bezpośrednio za nimi w jakościowej kolejce oscyluje wokół sześciu, pięciu tysięcy i tutaj wybór jest bardziej kwestią gustu niż umiejętności obiektywnych. Fostexy TH-900, Ultrasone Edition 8, OPPO PM-1, wciąż produkowana Audio-Technica ATH-W5000, sporo tańsze Pandory VI oraz recenzowane właśnie Audeze LCD-XC, to szereg odrębnych stylów na równym poziomie jakościowym. Co wybierzemy, to nasza sprawa i za nikogo nie będę decydował. Inne grania za podobne pieniądze z jednym, tańszym wyjątkiem. Lecz ta taniość nie musi być jednoznaczna z wyborem, bo w grę wchodzi jeszcze podobanie, a co komu po taniości, kiedy się nie podoba? Na przykład w nieco spokojniejszym przekazie LCD-XC można łatwiej coś wypatrzyć i łatwiej na czymś się skupić, niż u ekstra dynamicznych i wszystko w podniecenie wprawiających Pandor. Tak więc wszystko to kwestia gustu i repertuaru jaki się lubi.

Nie pozostaje w tej sytuacji nic innego jak napisać, że trzeba samemu posłuchać, bo słuchawki są z górnej półki i bardzo wielu się podobają. Kto szuka zamkniętych, a na Ultrasone Edition 5 go nie stać, powinien wziąć je pod uwagę.

 

W punktach:

Zalety

  • Duża jak na konstrukcję zamkniętą scena.
  • Zaznaczona na niej wieloplanowość.
  • Delikatność sopranów i średnicy skontrastowana z masywnością basu.
  • Piękna czystość dźwięku i przejrzystość medium.
  • Znakomita szczegółowość.
  • Wyraźność rysunku.
  • Bez przyciemniania i bez jaskrawości.
  • Dynamika.
  • Popisowość.
  • Do każdego rodzaju muzyki.
  • Dobrze izolują od otoczenia.
  • Niepodatne na uszkodzenia.
  • Wygodne.
  • Do wyboru pady skórzane lub welurowe.
  • Kabel symetryczny i niesymetryczny w komplecie.
  • Renomowany producent.
  • Wielu zwolenników.
  • Made in USA.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Podniesiona tonacja w zakresie średnicy i sopranów.
  • Solidna ale trochę przyciężkawa konstrukcja.
  • Dużo ważą.
  • Dużo kosztują.

 Sprzęt do testu dostarczyła firma:

audiomagic

 

 

 

Strona producenta:

c06ca3df_Audeze_Logo-Night-BG_600x300

 

 

 

 

Dane techniczne:

  • Słuchawki planarne o konstrukcji zamkniętej.
  • Magnesy neodymowe.
  • Powierzchnia przetwornika: 39,8 cm².
  • Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 20 kHz.
  • Impedancja: 22 Ω.
  • Skuteczność: 95 dB.
  • THD: < 1%
  • Zalecana moc wzmacniacza: 1-4 W
  • Maksymalne obciążenie chwilowe: 15 W/200 ms.
  • Waga (bez kabla): 650 g
  • Długość kabla: 2,5 m
  • Cena: 6450 PLN.

 

System

  • Źródła: PC, Accuphase DP-700.
  • Przetwornik: Phasemation HD7A-192.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Sugden Masterclass HA-4.
  • Słuchawki: Audeze LCD-3 & LCD-XC (kabel FAW Noir Hybrid), Pandora Hope VI, Sennheiser HD 800 (kabel FAW Noir Hybrid).
  • Interkonekty: Acoustic Zen Reference Cooper, TaraLabs Air1.
  • Kable zasilające: Soltech Double Crown (Accuphase), Harmonix X-DC2 (Twin-Head), Acoustic Zen Gargantua II (Sugden), Shunyata Sigma Digital (Phasemation).
Pokaż artykuł z podziałem na strony

35 komentarzy w “Recenzja: Audeze LCD-XC

  1. Maciej pisze:

    Pełna zgoda odnośnie wad i zastrzeżeń.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Z tego płynąłby wniosek, że nie ma pełnej zgody co do zalet, a to już się robi ciekawsze.

      Bo jak powiedział John von Neumann do Jacoba Bronowskiego: – I ty mnie budzisz przed dwunastą tylko po to, żeby mi powiedzieć, że miałem rację? Na drugi raz zrób to kiedy jej miał nie będę.

      1. Maciej pisze:

        Może nie umiem tego nazwać, tych poszczególnych składowych, ale nie czuje się 'Audeze house sound’ w nich. Co do zalet to zgadzam się w zasadzie tylko z:

        Dynamika.
        Dobrze izolują od otoczenia.
        Niepodatne na uszkodzenia.
        Wygodne.
        Do wyboru pady skórzane lub welurowe.
        Kabel symetryczny i niesymetryczny w komplecie.
        Renomowany producent.
        Wielu zwolenników.
        Made in USA.
        Polski dystrybutor.

        1. Piotr Ryka pisze:

          A więc nie zgadzasz się, że:
          Duża jak na konstrukcję zamkniętą scena.
          Zaznaczona na niej wieloplanowość.
          Delikatność sopranów i średnicy skontrastowana z masywnością basu.
          Piękna czystość dźwięku i przejrzystość medium.
          Znakomita szczegółowość.
          Wyraźność rysunku.
          Bez przyciemniania i bez jaskrawości.

          Hmmm… Nie wydaje mi się, abym się w tych kwestiach pomylił. Oczywiście są one diametralnie niemal odmienne od LCD-2 i LCD-3, ale to między innymi decyduje właśnie o powyższych zaletach, zwłaszcza odnośnie sceny i przejrzystej, wolnej od zgęszczania atmosfery oraz delikatności.

          1. Piotr Ryka pisze:

            Jeszcze gwoli ścisłości: delikatność nie ma obiektywnej przewagi nad masywnością i dużymi źródłami dźwięku. Ale jednocześnie na pewno nie można jej zaliczyć do wad. To cecha pozytywna, choć subiektywnie może komuś nie odpowiadać. To samo dotyczy gęstej lub przejrzystej atmosfery, a także wielkości i rozkładu akcentów na scenie. Podobnie ma się rzecz ze sposobem oświetlania.

          2. Maciej pisze:

            Dla mnie wydały się za jasne, zbyt świetliste i wcale nie jakieś przepastnie przestrzenne jak na słuchawki za 6500PLN. Bardzo chciałem kupić ten model i bardzo się rozczarowałem. Bo są piękne i liczyłem że zagrają przynajmniej jak LCD 2 Fazor.

          3. Piotr Ryka pisze:

            A nie, przepastnie przestrzenne to nie są; napisałem, że Audio-Technica ma większą scenę. Barwę można poprawić Gargantuą, ale ona razem z LCD-XC to już prawie Ultrasone Edition 5 Unlimited.

  2. miroslaw frackowiak pisze:

    Sluchalem tych obu par sluchawek i porownywalem zamkniete do otwartych, oczywiscie mowie o Audeze i moje zdanie jest oczywiste LCD3 sa lepsze pod kazdym wzgledem od modelu zamknietego ,bo graja prawdziwie i pieknie.
    Model zamkniety Audeze XC tylko na poczatku grania wydaje sie „lal” ale wytrawny odsluchujacy zaraz zorietuje sie ze to wdzystko jest tylko na chwile pod publiczke,tak ze modelu LCD3 jak narazie nie pobily ani sluchawki tego samego producenta ani innych firm i dla mnie LCD3 sa na drugim miejscu po K-1000.
    Teraz Piotrze co do super drogiego modelu Ultrasone Editon 5 , to dla mnie takie wlasnie zamkniete Audeze XC ,ale z podbitymi wszystkimi zakresami do entej potegi, ktore sobie graja muzyke jak sobie tylko chca,nie otwarzaja prawdy i nie ma to nic spolnego z rzeczywistym nagraniem,za duzo dzwiekow mijajacych sie z prawda,ale jak ktos chce wiecej slyszec i dorobic sobie wiecej muzyki na sile, to musi jednak za to slono zaplacic.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Scena na Ultrasone Edition 5 jest o niebo lepsza niż na LCD-XC, a reszta także lepsza wyraźnie. Posłuchaj ich ponownie, postaraj się by były dobrze wygrzane i miały odpowiedni wzmacniacz oraz źródło.

    2. A ja tam wole dużo bardziej lcd xc niż lcd3…:)

      Dla mnie lcd3 są po prostu za ciemne, tak więc wszystko to kwestia preferencji. Moim zdaniem lcd xc to najbardziej rozdzielcze słuchawki na świecie (oczywiście nie licząc elektrostatów…:))

      1. Piotr Ryka pisze:

        Woleć oczywiście można. Z LCD-3 jest ten sam kłopot co z D7100, to znaczy ciężko uzyskać powtarzalność. Te których używałem do recenzji grały rewelacyjnie i moim zdaniem przy nich LCD-XC nie miały wiele do szukania. A te obecnie posiadane albo są słabsze, albo trzysta godzin grania to dla nich za mało.

        Co do rozdzielczości, to można wskazać parę słuchawek bardziej rozdzielczych niż LCD-XC: Sony MDR-R10, Sony Qualia, Ultrasoene Edition 5 i 10, AKG K1000.

  3. Grzegorz pisze:

    Wielka szkoda że nie ma porównania z K812 AkG. Ale wydaje się po opisie że jednak AKG bardziej naturalne i prawdziwe od Audeze.

    1. Piotr Ryka pisze:

      K812 na pewno dużo lepiej nadają się do przeglądania nagrań pod kątem profesjonalnej zawartości i rzetelności tonacyjnej. To jest poza sporem.

    2. jakob pisze:

      co sie dzieje z k812 (czyżby zostały sprzedane 🙂 )?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Proszę się nie martwić, na pewno wrócą. Na razie zastąpiły je HD 800.

  4. Soundman pisze:

    Hmm….widzę po recenzji że jednak pozycja Fostexa TH900 nadal nie zagrożona jako drugich najlepszych słuchawek zamkniętych na świecie!
    Według mnie TH900 biją na głowę LCD3 swobodą grania,sceną ,detalizą,bardziej punktowym basem i głębią sceny…
    A przecież TH900 są zamkniętą konstrukcją…To LCD3 wydają się grać jak zamknięte słuchawki a TH900 jak otwarte…
    Th900 według zagranicznych recenzentów mogą już nawet konkurować z legendarnymi Sony MDR-10…

    1. Maciej pisze:

      Piotrze czekamy na komentarz w tej sprawie 🙂

    2. hifiphilosophy pisze:

      Niestety, co do konkurencji z R10, to nie podzielam takiej opinii. TH-900 to znakomite słuchawki, ale R10 są na innym poziomie.

  5. Grzegorz pisze:

    W weekend powinienem mieć już K812 więc jeśli jeszcze będą u Was LCD-XC to możnaby porównanie zrobić. Niestety jeszcze chyba nie wygrzane oraz ze stockowym kablem.

    1. hifiphilosophy pisze:

      Porównanie można zrobić, lepsze kable się znajdą.

  6. Kielnia pisze:

    Mamy nowe słuchawki Audeze EL-8. Cena na stany to 699 USD. Kuszące są.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, niewątpliwie prezentują postęp pod względem wzorniczym. Co do dźwięku, to poczekamy, zobaczymy. A najciekawsze, że wstrzeliwują się w rzadko uczęszczany przedział cenowy 2-3 tysiące złotych.

      1. Kielnia pisze:

        Dokładnie Panie Piotrze. Pewnie trafią do Pana więc zobaczymy jak dźwiękowo. 🙂

  7. Słuchacz pisze:

    Warte swojej ceny. Proponuję przetestowąć ze wzmiacniaczem Lyr 2 firmy Schiit, porządnie pogłębia basy.

  8. Patryk pisze:

    Dlugo czekalem na nie.Wybor nie byl latwy:LCD3 / XC?Wybralem LCD XC i jestem szczesliwy. (wybieralem sercem nie patrzac na pieniadze, poniewaz roznicy nie bylo wielkiej) Sluchawki graja tak pieknie, ze trudno wyobrazic sobie cos lepszego.
    To jest HiEnd:(podlaczone w moim przypadku do Brystona)
    Patryk.

  9. Tom pisze:

    Z jakim wzmacniaczem słuchawkowym i DAC do 8000zl warto posłuchać słuchawek Audeze LCD-XC? Uwielbiam ,,piękne,, wokale, barwę instrumentów, dynamikę brzmienia… Źródło posłuży mi odtwarzacz cd Marantz SA 8005. Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sobie bym kupił SPL Phonitora, żeby wykorzystać aspekty przestrzenne. Dla pięknych wokali można poszukać Lebena CS300 z drugiej ręki. Słuchawki Audeze potrzebują mocnych wzmacniaczy, dlatego słabsze lampowe raczej odpadają. Z tańszych PhaSt, ale on gra lepiej ze słuchawkami o wysokiej oporności. Na pewno dobry byłby też Sugden,

  10. Maciek pisze:

    Witam,
    Który z słuchawek są mniej agresywne (bardziej delikatne) – w1000z czy lcd-xc ? 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      LCD-XC

      1. Maciek pisze:

        Dziękuje za odpowiedź. Na konkurencyjnym blogu niejaki P. Jakub również recenzuje obydwie pary słuchawek. LCD-XC wychodzą tam na bardziej studyjne słuchawki z dość jazgotliwym przełomem średnicy z wyższymi rejestrami. Z kolei W1000Z uchodzą za przyjemnie grające „na planie lekkiej V’ki”. Czy faktycznie LCD-XC są jednak przyjemniejsze w odbiorze od W1000Z ?
        Teoretycznie bardziej studyjne strojenie powinno bardziej „kłuć” w uszy ? Czy wg Pana W1000Z jest bardziej agresywna z innych powodów ? Bardzo proszę o informacje 🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          Szczerze mówiąc nie bardzo wiem, co z tym zrobić. Wiele już razy odnośnie słuchawek marki Audeze pisałem, że potrafią grać bardzo różnie w zależności od egzemplarza. Te XC przysłane do recenzji grały bez przesady zachwycająco, a zdarzyło mi się też słuchać takich grających marnie. I co w tej sytuacji doradzić? Można trafić na świetną sztukę i Audio-Technica pobita, a można na pechową i Audio-Technica górą. Jedne i drugie mają teraz tego samego dystrybutora, to może by zorganizował odsłuch z jednymi i drugimi.

        2. Kosq83 pisze:

          Prze bardzo spodobało mi się określenie P. Jakub. Samo P mówi tutaj wszystko.

          Maciek posiadam W1000Z i nigdy nie nazwałbym ich agresywnymi. Audeze nie znam ale swego czasu chciałem zakupić dla właśnie kontrastu dla W1000Z jako bardziej barwnych i bezpośrednio grających.

  11. Patryk pisze:

    Panie piotrze jakie źródło do tych słuchawek
    Posiadam aune x1s i zastanawiam się nad dokupieniem wzmacniacza phatos aurium.
    Czy lepiej kupić jakieś combo myślałem właściwie nad aune s6,ale obawiam się,że może być za ostro na górze słuchał pan takiego zestawu ?
    Ewentualnie jest jeszcze cma 600i,ale podobno nie gra on specjalnie dobrze z audeze lcd-xc.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Kupić FEZZ Audio Omega Lupi a nie Pathosa.

      1. Patryk pisze:

        Dziękuję za odpowiedź.
        Słuchał pan z lcd-xc ?Ładnie to razem gra bez ostrości?Lubie granie przestrzenne,ale nie surowe i z dobrą głębią nisko schodzącym basem,ale nie zmulone i bliskie.

        Nie trzeba tutaj lepszego daca ?Ten w aune x1s będzie wystarczający do tej klasy wzmacniacza głupie pytanie może,ale trochę zielony jestem w tych sprawach ,lepiej to zagra niż jakieś combo z lepszym dac na pokładzie?.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy