Recenzja: Audeze EL-8 Closed-Back

Odsłuch: Z Cowonem Plenue

W sumie to wręcz szokująco niesprawiedliwe, że taki niewinny zestaw potrafi przegnać niejeden dedykowany, audiofilski set gdzie raki zimują!

W sumie to wręcz szokująco niesprawiedliwe, że taki niewinny zestaw potrafi przegnać niejeden dedykowany, audiofilski set gdzie raki zimują!

   Tej istniejącej w przypadku smartfona ułomności odnośnie robienia naprawdę dużego hałasu, odtwarzacz przenośny Cowona ani trochę nie przejawił. Bo choć moc ma mniejszą niż zalecany przez Audeze przedział 1-4 W, swobodnie mógł przekraczać z EL-8 próg bólu, a że żadnych towarzyszących temu nie było zniekształceń, to poziom zalecanych mocy możemy tym zamkniętym EL-8 spokojnie obniżyć. Zapewne z tym jednym Wattem grają całościowo wybitniej, co wersja otwarta zdążyła potwierdzić, jednak o wiele lepszy technicznie i bardziej miły dla ucha sposób formowania dźwięku przez wersję zamkniętą zdecydowanie obniża w odniesieniu do niej wszelkie wymagania, dzięki czemu są to zarówno lepsze słuchawki w ogóle, jak i lepsze dla sprzętu przenośnego.

Co do samej natury dźwięku z odtwarzaczem przenośnym, to o tyle wiele nie ma do powiedzenia, że styl i jakość były zbliżone do prezentacji ze smartfonem. Mniej tylko milusio to grało, a tak bardziej w stronę obiektywizującego high-endu. Też wprawdzie ciepło i bardzo muzykalnie, ale już z obiektywnym zacięciem do pokazywania jakości nagrań i ich mocnego różnicowania. Tak bardziej po profesorsku, z większym naciskiem na walory obiektywne a mniejszym na czystą zabawę. Jednak na tle zarówno własnej wersji otwartej, jak i wziętych do porównania Sony MDR-Z1000, wciąż cieplej, płynniej i bardziej melodyjnie. Także bardziej miękko – i to w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu, jako że tamte porównawczo bardziej się brzmieniowo prężyły, w lekko nienaturalny chociaż przyjemny sposób. Więcej też miały pogłosu, zwłaszcza otwarte Audeze, a wraz z tym cień lekkiej obcości, choć już nie tak wyraźny jak ze smartfonem.

Tak nawiasem zmysły także pokazywały narowy, bo wzięte jako pierwsze otwarte EL-8 zrazu wydały mi się świetne i całkiem bez zarzutu, a dopiero posłuchawszy zamkniętych i wróciwszy na nie stwierdziłem, że muzykalność te zamknięte mają wyraźnie lepszą, a ludzkie głosy reprodukują prawdziwiej. Można wprawdzie woleć dźwięk pogłosowy, naprężony i z lekka zalatujący chłodem, ale nie da się o nim powiedzieć, że jest prawdziwszy. Tak więc to zamknięte EL-8 grają dźwiękiem bardziej prawdziwym, bliższym autentycznym formom muzycznym, co nie zmienia faktu, że wersja otwarta także ma swoje walory.

I choć w innych zestawieniach nie grały już tak dobrze, zwłaszcza w porównaniu do droższych konkurentów...

I choć w innych zestawieniach nie grały już tak dobrze, zwłaszcza w porównaniu do droższych konkurentów…

Gdyby zaś szukać u tych zamkniętych EL-8 jakichś słabszych momentów we współpracy z Cowonem, to byłyby nimi zbyt wrzecionowato brzmiące soprany w przypadku gorszej jakości nagrań, co było słyszalne zarówno na tle dużo tańszych Grado SR60, jak i dużo droższych OPPO PM-2. Najwyraźniej ten podbijający soprany Fazor nie zawsze idealnie się sprawdza. Sopranów wprawdzie niewątpliwie dorzuca i ciągnie je przy tym wyżej, ale trochę za mało przestrzennie zostają one rozpostarte, co czasami aż kłuje w uszy. Jednak tylko w wyjątkowo drastycznych momentach, gdy sopranowa szarża przybiera formy ekstremalne. Ogólnie zaś grało to bardzo przyjaźnie i popisowo, w czym także niemała zasługa samego Cowona.

Z Sugdenem i przetwornikiem Accuphase

W wykwintnym towarzystwie stacjonarnym – z bardzo drogim przetwornikiem i wzmacniaczem słuchawkowym w czystej klasie A – słuchawki EL-8 zdecydowanie podkreśliły przystosowanie do aparatury przenośnej. Potwierdziły to jednej i drugie, przy czym znów te zamknięte okazały się bardziej bez pogłosu i bardziej z muzyką. Nie można jednak powiedzieć, że grały całkowicie w stylu takich stacjonarnych, gdyż także u nich zaznaczał się wyraźny nalot specjalistycznego grania, ukierunkowanego na łagodzenie niedostatków aparatury przenośnej. Na jej niedobór mocy i nie dość precyzyjną artykulację oraz słabsze panowanie nad pasmem w sensie zniekształceń. W efekcie dźwięk był drobniejszej postury niż u flagowców stacjonarnych w rodzaju Sennheisera HD 800 czy AKG K812; taki lekko oddalony a zarazem mocno tekstury czeszący, z tym że w nieco nerwowy, podekscytowany sposób. W ogóle wszystko bardziej u tych przenośnych było nerwowe, tak jakby koniecznie chciały coś znaleźć, a nie tylko po prostu zagrać muzykę. Nieznaczny temu towarzyszył pogłos (po raz pierwszy także w wersji zamkniętej), taki na miarę Fostexów TH-900, a wyraźnie większy niż u HD 800 czy OPPO PM-2. A wraz z nim brakowało nieco płynności oraz swobody kreowania obrazów muzycznych. Dźwięk nieco mżył, a scena przekątną miała mniejszą, natomiast wszystko rysowało się bardzo wyraźnie. Za wyraźnie aż nawet, bo z przesadnym naciskiem na uwydatnianie krawędzi, a nie dość mocnym na plastykę i wypełnianie, co lekki pogłos jeszcze podkreślał. Sytuację ratowała głębia dźwięku i brak rozjaśniania, pozwalające zachować odpowiedni poziom ogólny, ale nie taki warty szczególnych pochwał.

Z ASL Twin-Head

Podobne jak w przypadku wersji otwartej pełnym remedium na to przystosowanie do mobilności okazał się dopiero majestatyczny wzmacniacz lampowy, co jasno dowodzi, że odnośnie aparatury stacjonarnej lepsze będą napędy lampowe, zwłaszcza takie single-ended.

...to przyznać trzeba, że w przenośnej aplikacji sprawdzają się wyśmienicie> I tam polecamy je gorąco!

…to przyznać trzeba, że w przenośnej aplikacji sprawdzają się wyśmienicie. I tam polecamy je gorąco!

Gonione lampami 45ʼ i odtwarzaczem Accuphase, zagrały zamknięte EL-8 jeszcze bardziej analogowo i muzykalnie niż wersja otwarta, która także, jak pamiętamy, w tej lokalizacji odnalazła się całkowicie. O tych zamkniętych nie można jednak powiedzieć, że dopiero lampy ją rozegrały, jako że już z odtwarzaczem przenośnym, a jeszcze bardziej ze smartfonem, dały prawdziwy popis. Oczywiście ekstremalny tor stacjonarny produkował walory bogatsze i piękniejsze niż sam goły telefon, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, iż te zamknięte EL-8 są dla smartfonów towarzystwem rewelacyjnym. W każdym razie dla tego próbowanego tu Sony Xperia, bo z innymi nie testowałem. Co zaś się tyczy wzmacniaczy lampowych, to głosy ludzkie zabrzmiały za sprawą reprezentującego je Twin-Heada ciepło a zarazem subtelnie, jak również nie bez swobody oddechu. Z nieznacznego oddalenia i z niewielką posturą wykonawców, ale smakowicie, w kremowym oświetleniu i z zaznaczającą się obecnością powietrza. Poprawiona została także kontrola i ekstensja basu, na brak którego słuchawki EL-8 na pewno nie cierpią, ale który zawsze przecież może być lepszy. Tu bardziej się rozchodził i był bardziej potężny, a nie tylko zaznaczający swoją obecność punktowymi ciosami.

Całościowo dobry występ – tak jak pisałem przy wersji otwartej: nie aż tak świetny jak w przypadku flagowców ligi pięciu tysięcy, ale pozwalający udanie konkurować ze słuchawkami za półtora.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “Recenzja: Audeze EL-8 Closed-Back

  1. Lord Rayden pisze:

    No i mamy kolejne słuchawki, które piwstały tylko dlatego,że jest trend na przenośny sprzęt. Tak jak PM3. Nawet HE400i mają kabel 1,5 m i udają przenośne.
    W tym przypadku, na ulicę PM3są ładniejsze. A to ma znaczenie dla kogoś kto wyda powyżej 2000 zł na słuchawki „mobilne” i chce nie tylko dobrego dźwięku ale i „szpanerów”.

    1. AAAFNRAA pisze:

      Szpaner to założy na ulicę słuchawki z czerwona literką „b” i to najpewniej białe 🙂

  2. miroslaw frackowiak pisze:

    Jak widac dalej najbardziej profesjonalny zestaw przenosny to OPPO MP2 z dedykowanym tej firmy DAC i kupujac to w USA mamy ten komplet za rowne 1000$ w europie za 2000$.Ktos z moich znajomych pojedzie to poprosze zeby taki zestaw mi kupil,bo czytajac uwaznie twoje wypowiedzi to caly czas prowadzi jako najlepszy.

  3. Marecki pisze:

    Z przedziału cenowego poniżej trzech tysięcy, jestem niesamowicie ciekaw Audioquest’a NightHawk, oraz Hifimana HE 400i!

    Z totalnego Hi-Endu, to ciekawe są najnowsze Pandory.

    Z tych pozycji będzie cóś w najbliższym czasie?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niewykluczone.

  4. Lord Rayden pisze:

    Proponuję HE400i oraz HE400s.

    1. Maciej pisze:

      A dlaczego?:)

  5. Marecki pisze:

    Pardon! Jakie Pandory?! Teraz to Sonorusy! : ) Cena – Porażka

  6. BG pisze:

    Tak sobie czytam te Pańskie recenzje w poszukiwaniu czegoś, w czym mógłbym znaleźć mój „end game” i dalej nie wiem czego warto spróbować. Mam aktualnie NightHawki z DF Red i jestem zakochany w tej parze, ale nie tak, bym widział w nich najlepsze, co może być. Właściwie nie wiem też co bardziej mogłoby mi się spodobać. Gęstość brzmienia NH jest wspaniała ale już np dźwięk gitary w „can’t stop” RHCP bardziej mi się podoba na moich MSR-7 i z telefonu.
    Jakieś sugestie, Panie Piotrze?

    1. Patryk pisze:

      Moge polecic cos? Mam sam NH i wspanialym uzupelnieniem sa Final Audio VI. Gitary!100%.

      1. BG pisze:

        Nawet myślałem na Final’ami. Na pewno sprawdzę. Dziękuję!

    2. PIotr Ryka pisze:

      Trudna rada, gdyż duży wybór. A jaki w grę wchodzi przedział cenowy?

      1. BG pisze:

        Za same słuchawki jestem gotów dać nie więcej jak 3 tysiące z niewielkim okładem. No może 3 i pół.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Mogę polecić Pandora VI, Fostex TH610, także Sennheiser HD600. Z wyższej ligi są chyba do wyrwania w tej cenie Beyerdynamic T1, i te byłyby prawdopodobnie najlepsze jako uzupełnienie.

          1. BG pisze:

            Pięknie dziękuję!

  7. Patryk pisze:

    AKG 812 w Tee Genie chwilowo to istny SZAL!! Jeden z najlepszych sluchawek jakie mozna kupic,a cena wspaniala! Sam jej mam i kocham.
    Gdybym mial wybrac 3 pary do konca zycia to:

    Audioquest NH
    Final Audio VI
    AKG 812

    1. BG pisze:

      W przypadku tak drogich propozycji staram się korzystać z dobrodziejstw serwisów pokroju massdropa, gdzie ostatnio były nawet nowiutkie mdr zr1 za 1600 zielonych 🙂

      1. Patryk pisze:

        Piszesz to powaznie!?
        Sony MDR ZR1? Sluchalem i strata pieniedzy niestety, ale jezeli tobie sie podobaly to kup je i ciesz sie muzyka.

        AKG812 sa w tak dobrej cenie chwilowo: 700Sfr na ricardo.ch = 2800 PLN + przesylka i.t.d
        KAG812 Walesa naprawde wedlug mnie (Pana Piotra zapewne takze)do najlepszych na swiecie.

        A uwierz mi, ze sluchalem juz prawie wszystkich najlepszych sluchawek.

        Teraz rozumiesz co mam na mysli? Trzeba wiedziec gdzie szukac po prostu. CENA BAJKA!
        (Nowe oczywiscie)

  8. Patryk pisze:

    Sorry za bledy:
    „w tej cenie”
    „sam je mam”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy