Recenzja: Aqua Acoustic La Voce S2

Odsłuch

xxx

Na zbliżeniu.

   Zacznijmy jednak od słuchawek i komputera.

Jak też gra ten najtańszy przetwornik od Aqua Acoustic i czy warto wysupłać nań dychę z kawałkiem? To pytanie jeszcze kilka tygodni temu byłoby znacznie prostsze w sensie testowym, ale podziało się w międzyczasie i sam do tego się przyczyniłem. Przyczynkiem komplikacji stał się moduł ifi iOne, który okazał się zasadniczo poprawiać transfer USB, zamieniając go przy okazji na koaksjalny.

Ujmijmy rzecz historycznie: przetwornika La Voce używałem przez kilkanaście dni i dobrze się sprawował, współpracując z kablem USB Gemini i jego modułem iUSB3.0. To było sympatyczne i jednocześnie ciekawe brzmienie – z jednej strony zniuansowane i obfite w szczegóły, z drugiej dynamiczne, wyraziste, treściwe. Z dobrym nawet w kategoriach przedsionka high-endu wypełnieniem, dobrą muzykalnością i dobrą przejrzystością. W żadnym aspekcie nie nie będące jakąś rewelacją, ale też w żadnym rozczarowaniem. Można powiedzieć – istny wzorzec wyważonego brzmienia, bez wad i fajerwerków. Lecz mimo braku fajerwerków naprawdę kawał audiofilskiej roboty; i niezależnie czy się badawczo wsłuchiwać, czy rzecz traktować jako czystą rozrywkę, nieodmiennie zadowolenie. Takie bez zrywania się z miejsca, aby wyrazić aplauz, ale i bez niechęci czy śladów irytacji.

Przywoływana z pamięci Sigma grała dźwiękiem bardziej dobitnym – mocniej akcentującym soprany i wyraźniejszą kreską kreślącym kontury – a także bardziej połyskliwym i kontrastowym; ale to wcale nie oznaczało lepiej, a tylko bardziej natarczywie i ekspresyjnie. Na tłach czarniejszych światła błyskiem, a mniej stonowaną, elegancką całością. To musiało skutkować faktem, że Sigma do odpowiedniego sprzętowego oprawienia jest na pewno trudniejsza, toteż wymagać będzie droższych kabli i droższych wzmacniaczy. Tymczasem La Voce to przetwornik ogólnie biorąc łatwy. Słabsze kable i tańsze wzmacniacze łyka bez większych grymasów, a lepsze odpowiednio honoruje adekwatną poprawą brzmienia. Kto zatem chciałby sobie sprawić dobry pod każdym względem przetwornik nie sprawiający kłopotu, dla tego La Voce jest jak znalazł. Nie daje wprawdzie z prosto branym od komputera po USB sygnałem tej miary analogowości co dużo droższy Hegel HD30, ale tamta analogowość, wbrew pozorom, także jest trudna, ponieważ domaga się ożywienia. Ze słabszym towarzystwem może zatrącać nudą i dopiero przy rasowym wchodzi w cwał. Z kolei Mytek Manhattan daje coś więcej niż La Voce i też jest uniwersalny, ale kosztuje także zdecydowanie więcej. Ma wprawdzie na pokładzie pierwszorzędny słuchawkowy wzmacniacz, co cenę normalizuje, ale pozbawia posiadaczy przyjemności wyboru takiego pod własne gusta. No chyba, że zaakceptujemy kolejny duży wydatek, a jego potraktujemy jako sam przetwornik. Natomiast La Voce niczego nie wymusza, pozostawiając otwarty wybór. No i przede wszystkim jest łatwy, łatwiutki. Co mu nie podstawisz, dobrze zagra.

Aqua La Voce HiFi Philosophy 009Aqua La Voce HiFi Philosophy 011Aqua La Voce HiFi Philosophy 013Aqua La Voce HiFi Philosophy 013

 

 

 

 

Tak sobie przeto słuchałem z różnymi wzmacniaczami podpinanymi różnymi kablami, i zawsze było miło. Ani razu się nie zawiodłem przy kilkunastu podejściach, toteż nabrałem szacunku do takiego niczego nie narzucającego i zawsze sprawdzającego się stylu. Aliści życie audiofila nie składa się z szacunku do rzeczy nie zawodzących, tylko z wytężonej pogoni za optimum. W tym wypadku pogoń ta miała z góry upatrzony i nie jakoś specjalnie ambitny punkt dojścia, dążyła mianowicie do dopadnięcia świetnie wypadającego w testach modułu iOne. Pamiętając co dał Sigmie, nie mogłem go odpuścić, zwłaszcza że niebawem i tak miał zawitać na stałe. No i skutkiem odpowiedniej presji na dystrybutora zawitał, a przy okazji od innego wydębiłem alternatywny dla Tellurium Q Blue kabel koaksjalny – konkretnie Acoustic Zen Silver Bytes (1190 PLN). No więc niech się nareszcie ta optymalizacja ziszcza…

Ziściła się bez wątpienia. Raz jeszcze przeto wygłoszę apel, by użytkownicy transferu USB w mniejszych czy większych przetwornikach wyposażonych w wejścia koaksjalne zaopatrywali się, albo przynajmniej testowali, tego iOne, bo stanowi prawdziwą przepustkę do high-endu za śmieszne doprawdy pieniądze. Mały, niedrogi spryciarz, dający takiego kopa, że można z radości się skichać jak po najlepszej tabace.

Przywiozłem tego chrzczonego plastikiem zasmarkańca, podpiąłem goniony ciekawością nieznanym kablem cyfrowym Acoustic Zen, wszedłem do niego sygnałem USB przez Gemini z uprzednim iSilencerem – i słucham. Słuchać zacząłem od razu, nie czekając na otrzaskanie, toteż nie od razu wszystko się pokazało, ale i tak pokazało. Przejdę jednak do stanu po kilku godzinach.

Aqua La Voce HiFi Philosophy 010No więc mamy tego La Voce z Phasemation, i ma on na wejściu dodany moduł iOne, czerpiący sygnał po kablu Gemini z iUSB3.0, a na finalnym odcinku pracują słuchawki Fostex TH900, które w konfrontacji z innymi przy interkonekcie Triple Crown okazały się szczególnie przejrzyste i finezyjne. Ale nie w pierwszym rzędzie o finezję i przejrzystość rzecz tym razem poszła, ale o kwantum energii. Wiele raz w tym kontekście wracałem, i nieraz pewnie jeszcze wrócę, do utworu Immigrant Song Led Zeppelin, o którym pisałem już parę razy, że podczas reprodukcji z dobrego gramofonu bucha wewnętrzną energią. To coś od razu słychać i się nie można pomylić. W porównaniu do gramofonowego dźwięk nawet z wybitnego odtwarzacza pod tym względem się okazuje mizerny, jakby mu ktoś ciśnienia bardzo wyraźnie ujął. Może sobie być muzykalny, ekspresyjny, nawet dramatyczny, natomiast nie jest chmurą energii, gotową ściany zmiatać.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

14 komentarzy w “Recenzja: Aqua Acoustic La Voce S2

  1. PIotr Ryka pisze:

    Przepraszam za nieco nieadekwatne zdjęcia, ale zrobiono je przed recenzją. Zdjęcie wnętrza na stronie producenta.

  2. fon pisze:

    Oj chyba wkradł się błąd na temat zastosowanych kości przetwornika nie jest to pcm1794-k a powinno być pcm1704-k

    1. PIotr Ryka pisze:

      Faktycznie, ale wkradł się na stronie polskiego dystrybutora. A 1704 to ta sama kość co w moim Cairnie. Wybitna kostka.

  3. PIotr Ryka pisze:

    Jeszcze tytułem uzupełnienia. Z uwagi na upały nie chciało mi się, ale wczoraj wiedziony nudą podpiąłem do La Voce wzmacniacz słuchawkowy Pathosa. Znakomite duo i o wiele muzykalniejsze granie niż Pathosa z Restekiem czy Sigmą. Największy atut – trójwymiarowość dźwięku. Zjawiskowa.

  4. Andrzej38 pisze:

    Witam.
    U mnie lepiej z PC sprawdził się Dragon ale La Voce do plików także jest super! 🙂
    Pozdrawiam

    1. PIotr Ryka pisze:

      Dragon to żywsze brzmienie, bardziej w stylu Ayona Sigmy. La Voce wyraźnie ożywia się dopiero z iOne. Wcześniej jest spokojne.

  5. Robert pisze:

    Szkoda, że dystrybutor nie dostarczył modułu USB. Akurat mam La Voce ze wszystkimi modułami (XMOS, XLR, TDA1541, AD1865) i porównując wejście USB z zewnętrznym konwerterem Gustard U12 po kablu AES/EBU DH Labs D110, nie odnotowałem istotnych różnic.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Tak to niestety jest. Każdy test to tylko orientacyjna informacja. Nie da się przetestować słuchawek czy kolumn ze wszystkimi wzmacniaczami, wzmacniaczy ze źródłami itd. Moduł USB na pewno nie jest na ozdobę i swoje zadanie wykonuje. Za to mu się w końcu płaci 🙂
      Niedługo ma przyjechać przetwornik Aqua Audio Formula i on zapewne będzie miał maksymalne wyposażenie. Ponoć jest fenomenalny.

  6. W__ pisze:

    A jak ten przetwornik ma się do La Scali. Wprawdzie odsłuchiwany był w połączeniu z innym transportem, ale może jednak jakieś porównanie ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      La Scala jest bardziej dynamiczna, szybka, przenikliwa i precyzyjna. Co poza tym, to tylko porównanie bezpośrednie mogłoby wykazać, zwłaszcza że La Scali słuchałem dawno.

  7. Panie Piotrze a jak się ma kabel coaxialny acoustic zen silver bytes do Tellurium Q Blue

    1. PIotr Ryka pisze:

      Jutro postaram się sprawdzić. Zajęty byłem recenzją.

  8. Andrzej38 pisze:

    Witam.
    Napisał Pan „La Voce wyraźnie ożywia się dopiero z iOne” czyli lepiej gra po spdif niż po USB, dobrze rozumiem? 🙂

    1. PIotr Ryka pisze:

      Dobrze, ale w przypadku użycia iOne dotyczy to wszystkich próbowanych pod tym kątem przetworników. Oczywiście warunkiem jest dobry kabel koaksjalny. Teraz jednak ifi wprowadza iGalvanic, który ma dawać separację galwaniczną złączom USB – i to znacznie lepszą od tej z iOne. Test powinien być niebawem, ale jeszcze tej rewelacji nie słuchałem. Niestety cena dużo wyższa, około dwóch tysięcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy