Recenzja: Ancient Audio P1

Podsumowanie

Ancient_Audio_P1_006 HiFi Philosophy   Z jednej strony bardzo jest miło móc teraz napisać, że wzmacniacz Ancient Audio P1 daje coś, czego nikt inny dać nie potrafi, w sobie jedynie właściwy sposób naprawiając brzmienia każdych jednych słuchawek, których bolesne braki przy okazji obnaża. Nie umiem przy tym powiedzieć, czy dobre same z siebie tak trudne są do zrobienia, czy w dzisiejszych czasach bylejakości i pogoni za szybkim zyskiem nikomu się nie chce odpowiednio przyłożyć. Lecz pozostaje faktem, że obrabiane przez P1 jedne po drugich grać zaczynały o niebo lepiej. A to nas prowadzi do konkluzji mniej już przyjemnej, bowiem do konstatacji, że mieć tego P1 dla poszukujących super brzmienia staje się obowiązkiem, no chyba że mają jakiegoś Orpheusa czy inne R10. A tych, jak wiadomo, nikt prawie nie posiada i mieć nie będzie, wobec rynkowej pustyni i cen straszliwych w sporadycznych oazach wtórnego obrotu, tak więc to żadne wyjście.

Pozostaje jeszcze do sprawdzenia, jak pod pieczą P1 sprawować się będą słuchawki z absolutnie najwyższej ligi (chociaż te NightHawk już właściwie są takie), co obiecuję w miarę szybko tytułem uzupełnienia przedłożyć, przynajmniej w odniesieniu do własnych AKG K1000 i własnego wzmacniacza. Nie żywię przy tym złudzeń, ponieważ nie widzę powodu, dla którego w odniesieniu do takich super naj-naj miałoby dziać się inaczej i nie miałyby one czegoś zyskiwać. Pytaniem jest raczej ile i co konkretnie, natomiast sam fakt wydaje się przesądzony.

Nie pozostaje w takim razie nic innego do napisania, jak rekomendować zakup tego P1, choć fuj jaki on drogi, no ale co robić? Twórca się namordował, a dokładnie cały sztab ludzi nad powstaniem tego P1 się biedził. Eksperymentował, rozrysowywał schematy, pisał od zera oprogramowanie i nanosił na nie poprawki, zlecał wykonawstwo procesora u wyspecjalizowanego producenta, dbać musiał o zachowanie tajemnicy technologicznej i kupę innych rzeczy jeszcze dopilnowywać. To wszystko są duże koszty i masa włożonej roboty, za które być musi gratyfikacja. Poza tym trzeba jeszcze było opracować oprogramowanie dla poszczególnych słuchawek, a każde kolejne w bazie danych to wiele godzin ślęczenia. W zamian dostawca może obiecać, że każde jedne jakie posiadasz w ramach kosztów nabycia zostaną uwzględnione i cieszyć będziesz się mógł autentyczną ich brzmienia poprawą – i to nie jakąś marginalną, tylko całościową, że ach!

Na razie tak to wygląda i może kiedyś stanieje, ale cóż z tego jak życie zbiega nieubłaganie i jego się już za żadne pieniądze nie kupi.

W punktach

Zalety

  • Radykalna poprawa brzmienia.
  • W jej ramach dociążenie, muzykalność, większa gładkość, naturalizacja, pogłębienie i lepsze światło.
  • W odniesieniu prawdopodobnie do wszystkich słuchawek i wszystkich wzmacniaczy.
  • Jednoczesna obsługa 25 programów.
  • Łatwa implementacja w dowolny tor.
  • Możliwość wsparcia programowego także kolumn głośnikowych.
  • Całkiem dobra samowystarczalność, zdolna pokonywać nawet znacznie droższe słuchawkowe wzmacniacze.
  • Obsługa dowolnych słuchawek wliczona w cenę.
  • Uznany producent o licznych osiągnięciach.
  • Made in Poland.
  • Ryka approved.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Brak łączy symetrycznych.
  • Tylko dwa programy obsługiwane z poziomu panelu przedniego.
  • Tylko jeden wzór wykończenia.
  • Mała moc wbudowanego wzmacniacza.
  • Swoje toto kosztuje.

Sprzęt do testu dostarczyła firma: 

ancient

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Ancient Audio P1

  1. Tadeusz pisze:

    Panie Piotrze testował Pan może to urządzenie z HD800 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie. Ale wiem, że będzie red. Pacuła.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Przepraszam za istotną pomyłkę, choć może nie taką ogromnie ważną praktycznie dla użytkownika, ale jednak w błąd wprowadzajcą i w istotny sposób niedoszacowującą możliwości tego P1. Otóż może on obsługiwać 125 a nie 25 programowych ustawień słuchawek i kolumn, tak więc jest dużo bardziej wszechstronny i pojemny.

  3. kabak1991 pisze:

    A ile właściwie kosztuje? Bo nie widzę na stornie producenta w zakładce cennik, no chyba że przegapiłem w recenzji. Pytam z ciekawości bo sam myślałem upolować raczej Bursona Virtuoso, w razie czego popędzi ortodynamiki.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przegapiłeś. Kosztuje 6 tysięcy.

  4. Adam K. pisze:

    Panie Piotrze, mam pytanie. Czy używa Pan na co dzień „poprawiacz” słuchawkowy Headphone Optimized Transducer, który kiedyś pozytywnie Pan recenzował?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, nie używam. Na żądanie dystrybutora został do niego odesłany.

  5. roman pisze:

    Czy mając do wydania taką kwotę na wzmacniacz lepiej kupić jakiś wzmacniacz czy to urządzenie do którego mógł bym podłączyć posiadanego już LYRa ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powiedzmy, że sprzedałbyś Lyra i dołożył sześć tysięcy, to miałbyś siedem. Co za to? To zależy, jakie masz słuchawki i czy to nie na nie powinna pójść część albo całość pieniędzy. Napisz jakie to są, a pociągniemy temat. Bo tak, to działamy po omacku.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Ale niezależnie od niuansów i relacji wzmacniacz-słuchawki jedno mogę zagwarantować – jak macie problemy ze swoim torem, to P1 je naprawi i stanie się dużo lepiej. Więcej basu, gdyby go było mało, lepsze soprany, lepiej dobrana tonacja – itd.

  7. roman pisze:

    chodzi o to czy lepiej naprawiać problemy ,czy kupić inny wzmacniacz

    1. Piotr Ryka pisze:

      W przypadku Shiita Lyra musiałbyś kupić jakiegoś Cary CAD-300-SEI, by uzyskać analogiczny efekt jak z poprawą od P1. Tak mi się wydaje. Ale to pewnie zależy też od używanych słuchawek. Bo na pewno nie wszystkie poprawiają się w równym stopniu.

  8. kabak1991 pisze:

    Piotrze, myślisz że amp Ancient Audio spięty z Chordem Hugo albo Phasmationem kablami siganture majkela to dobry pomysł? Czy nie ma sensu przepłacać i lepiej wziąć Bursona Virtuoso?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Myślę, że duet Hugo lub Phasemation z P1 będzie miał znacznie większe możliwości niż sam Burson. To moim zdaniem ewidentne. Sobie tego P1 prawdopodobnie zostawię, a właśnie używam go w konfiguracji z Schiitem i dość drogimi słuchawkami, których recenzja niebawem. Bez niego te drogie słuchawki bardzo tracą, przynajmniej z Schiitem. I to tym za 10 tysięcy, więc to sporo znaczy.

      Pożytek z tego P1 jest właściwie jeden (a więc nazwa jest adekwatna). Pozwala na użycie praktycznie każdych słuchawek. Z nim nie ma czegoś takiego jak niedopasowanie. (Oczywiście po wdrożeniu odpowiedniego oprogramowania.) Do dowolnego wzmacniacza można kupić dowolne słuchawki – byle tylko moc się zgadzała – a brzmienia na pewno się zejdą. A jak się nie ma P1, to trzeba szukać dopasowania poprzez próby i błędy, korzystając z pomocy recenzentów i innych audiofili. Wiadomo, że do Cary 300-SEI pasują Grado GS1000, a do Bakoona HD 800. Takich naturalnych zestawień jest trochę w audiofilskiej przyrodzie i można na nich bazować, ale one zawsze ograniczają, bo zawsze możemy zamarzyć o innych słuchawkach. A wtedy się przyda P1. Bardzo się przyda.

      1. Stefan pisze:

        Ciekawe jakby spasował się do STAXów 🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          A to się może niedługo okaże.

  9. roman pisze:

    Mam wrażenie że opinia Pacuły jest mniej entuzjastyczna .

    1. Piotr Ryka pisze:

      Każdy ma przecież prawo do własnej. Ja swojej nie zmieniam. Przetwornik zostaje.

  10. roman pisze:

    wydaje się że Pacuła słuchał z wyjścia słuchawkowego procesora a Ty podłączyłeś pod swój wzmacniacz i stąd minimalnie inne odczucia ,chociaż tak ogólnie to bardzo podobne,nie przeszkadza Ci wbudowany na stałe kabel zasilający ?

  11. roman pisze:

    chyba nie dokładnie czytałem,Ty też słuchałeś z wyjscia słuchawkowego procesora

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sam w sobie, całkiem solo, P1 jest już bardzo dobry, gdy chodzi o poprawianie słuchawek oraz nasycanie, barwność i elegancję dźwięku. Natomiast przekazuje za mało energii, i tą może dostać tylko od zewnętrznego wzmacniacza. Przynajmniej dopóki nie pokaże się wersja z mocniejszym własnym.

  12. Bartek pisze:

    Po przeczytaniu tej recenzji mam dylemat – jaki wzmacniacz kupić do moich Night Hawków: P1 czy ifi iDSD Micro? Ten drugi miał osobną recenzję i bardzo pozytywną ocenę. Jest tańszy, ale zapewnia większą mobilność i funkcjonalność. Jak to jest naprawdę z wrażeniami odsłuchowymi? Czy Night Hawki zagrają faktycznie o klasę lepiej z P1, niż z Micro? Czy wspomniany „garnkowy” pogłos (o którym nie ma ani słowa w recenzji słuchawek http://hifiphilosophy.com/recenzja-audioquest-nighthawk/) to przypadłość objawiająca się tylko w tandemie Night Hawk + P1 bez włączonej korekcji?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy