Recenzja: ALO Audio Continental V3

Brzmienie

ALO_Continental_V3_06

Analogowa słodycz w wersji mikro

   Przejdźmy do tego co najważniejsze. Takie przejścia nieraz kosztują recenzenta sporo zdrowia, bo ciężko się w danym brzmieniu rozeznać i uczciwie je ocenić, albo nie ma innego wyjścia jak krytykować. A krytykowanie czyichś wysiłków i prób zarobienia na życie nie należy do przyjemnych, choć niektórym wydaje się, że to sam miód i świetna okazja pokazania jakim się jest mądrym. Tego rodzaju miodów nie musimy na szczęście tym razem spijać; poczęstujemy się za to innymi, płynącymi z beczki satysfakcji.

Wzmacniacz przyjechał spięty z iPhone wspomnianym kablem Forza AudioWorks i ze słuchawkami Grado RS-1 w najnowszej ich datowanej na wiosnę tego roku wersji. Dodać trzeba, że iPhone zaopatrzony był w dostępny na jego stronie domowej program do odtwarzania muzyki zwący się Tunes Shell, za który należy uiścić dodatkowe sześć dolarów bez jednego centa na osłodę. Popłynęła muzyka, a ja siedziałem i w głowie kołatała mi myśl, że na co komu te wielkie wzmacniaczowe pudła i wielkie do nich źródła, skoro można nosić w kieszeni coś takiego. RS-1 zawsze były niesamowite, łącząc w całość brzmieniową fantastyczną szczegółowość, śpiewność oraz dynamikę popartą potężnym basem, ale żeby z kieszonkowym wzmacniaczem? No tak, no jasne, one nawet wcale wzmacniacza nie potrzebują i grają z każdej dziurki, nawet takiej od klucza, ale nie w taki sposób. Co się sam kiedyś nawojowałem z tymi ich sopranami. Ileż to było radości skutkiem używania coraz lepszych lamp, ze wzmacniaczowych modyfikacji, próbowania lepszych kabli i źródeł. A tutaj w ogóle tego nie trzeba. Telefon komórkowy spięty gumką z małym pudełkiem, w środku pudełka jedna lampka za marne kilka dolców, króciutki kabelek z polskiej manufaktury i pliki z Internetu. Żadnych poszukiwań, dumania nad udoskonaleniami, aukcji na e-Bay i wywalczonych na nich małych triod w cenie zbliżonej do całego Continentala albo dużych droższych od niego. Tak, oczywiście, główna w tym zasługa samych RS-1, u których lepszy kabel z miedzi UHPLC-OFC zastąpił chińską miernotę, a udoskonalone przetworniki, zapewne także nawinięte lepszej jakości drutem, też swoje dorzucają. A jednak nikłe to pocieszenie. Żeby ten malec na jednej lampce postawiony tak grał? A niech mnie kule biją. Toż to audiofilska herezja, schizma i apostazja. Jeszcze tylko by brakowało żeby sto dolarów kosztował. Na szczęście nie kosztuje, bo trzeba by było iść się utopić wraz z całą własną audiofilską graciarnią. Oczywiście tak naprawdę to szkoda, że nie jest chociaż o połowę tańszy, ale czasy i takich wzmacniaczy pewnie niedługo nadejdą.

ALO_Continental_V3_07

Papierośnica za 600 dolców…

Przejdźmy się gdzieś po raz trzeci. Przechodziliśmy już do rzeczy, potem do tego co najważniejsze, a teraz przejdźmy do konkretów. Spacery podobno zdrowiu służą więc przejść się zawsze można.

Zatem mamy tego iPhona spiętego z Continentalem V3 po kablu LOD od Forza Audio. Pozostaje dobór słuchawek, a tych mnogość przeogromna, tak więc selekcja nieunikniona. Zacznę od Beyerdynamic DT 990 Edition (250 Ohm), żeby nie było, że tylko w wannie z morską pianką się kąpię, wymuszając na audiofilskich niebożątkach czytanie opisów samych słuchawek za krocie. – Dźwięk był bliski, pozbawiony ocieplenia, z dobrze uwydatnionym własnym charakterem wokalizy i dużą dynamiką. Ta dynamika i szczegółowość najbardziej zwracały uwagę, a przy tym cechująca DT 990 sztywność muzycznej powłoki była w dużym stopniu złagodzona, schodząc na daleki plan i nie przeszkadzając. Ogólnie ciekawe brzmienie wysokiego poziomu, choć trochę więcej miękkości i ciepła w przypadku słabiej nagranych plików by mu nie zaszkodziło. Nie zmienia to faktu, że z tymi wysokiej jakości zripowanymi z porządnie nagranych płyt grało to pierwsza klasa i jak to się mówi – bez uwag. A właściwie to jedna uwaga: rockowe płyty brzmiały naprawdę pierwsza klasa.

Przejdźmy do słuchawkowego klasyka w postaci Sennheiserów HD 650. Głosy ludzkie stały się bardziej miękkie, a u podłoża ze słabszymi plikami trochę mniej było dudnienia. Ogólnie nieznacznie lepiej, ale z mocnym akcentem na nieznacznie. Na pewno bez rewelacji gdy chodzi o słabszy dźwiękowy materiał i całościowo słabiej niż ze słuchanymi na wejściu Grado RS-1, ale z dobrym plikowym surowcem znakomicie i bez zastrzeżeń. Nie było wprawdzie tej miary szczegółowości ani bezpośredniości czy realizmu co u dawnego flagowca z Brooklinu i bas także był trochę słabszy a dźwięk powolniejszy i zdecydowanie mniej angażujący, jednak poziom ogólny bardzo satysfakcjonował a analogowość brzmieniowa była wybitna. O ile jednak wokale wypadły lepiej niż na DT 990, to rock prezentował się słabiej.

ALO_Continental_V3_08

Spinamy nasze maluchy i do boju!

Skoro z tymi i z tymi nie udało się załapać tak do końca synergii ze słabszym muzycznym materiałem, to może Beyerdynamiki DT 880 Edition obronią w całej rozciągłości honor słuchawek tysiączłotowych? Niedawno przybyły, grzechem byłoby nie skorzystać. Jak trwoga to do Boga, jak brak muzyki to Beyerdynamiki – można sobie rymnąć. Ale te właśnie a nie tamte. Cieplejsze są i bardziej miękkie od DT 990. Nareszcie także ze słabszymi plikami  wszystko ożyło i wypełniło się melodyką. W końcu i z nimi popłynęła prawdziwa muzyka. Nie taka wprawdzie płynna i z długimi wybrzmieniami jak z moich czterdziestekpiątek w Twin-Head, ale już ciepła, z przyjemnie tłoczoną fakturą i prawie bez dudnienia u podłoża. Znów jednak jak w przypadku HD 650 rock okazał się słabszy niż u 990-tek. Pytanie brzmi także, czy gdyby słuchać tylko dobrych jakościowo plików wybrałoby się te Beyerdynamiki czy tamte. Osobiście wybrałbym DT 990.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

16 komentarzy w “Recenzja: ALO Audio Continental V3

  1. Kuba pisze:

    Szkoda, że autor nie miał okazji sprawdzić wzmacniacza z Denonami 7100.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Miał i grało to bardzo dobrze. Jak napisałem wzmacniacz znakomicie radzi sobie ze wszystkimi słuchawkami, nawet z HiFiMAN’ami HE-6. Doskonale ukazuje też postęp w jakości brzmienia towarzyszący coraz lepszym słuchawkom, a jego głęboki dźwięk łagodzi wszelkie ewentualne ostrości pojawiające się ze słabszym albo bardzo analitycznie grającym sprzętem. Denonów nie wciągnąłem do recenzji, bo podobnie jak HE-6 słuchałem ich z Continentalem krótko.

  3. Piotr pisze:

    Panie Piotrze, jak mogą z nim zagrać HD-600? Zna Pan zapewne te słuchawki, ale brzmieniowo jednak inne od HD-650. Kusi mnie aby tego Continentala V3 kupić… zastanawiam się tylko czy będę mógł go łączyć z małym (znakomitym) rejestratorem dźwięku jaki posiadam – Olympusem LS-5 (iPhona nie posiadam)- na którym odsłuchuję (na kartach sdhc) w wav. całą swoją klasykę, bo poza gniazdem na słuchawki, mikrofon, line-in oraz usb, innych nie ma – czyli line-out. Zastanawiam się też jak srebrny kabelek którym miał Pan podłączone dwa urządzenia wpłynął na końcowe brzmienie…

    Pozdrawiam.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Jeżeli Continental doskonale współpracował z Grado RS-1, które potrafią być bardziej pikantne, to tym bardziej będzie z Sennheiserami HD 600. Tak ogólnie jest ten Continental urządzeniem, które ostatnimi czasy zrobiło na mnie największe wrażenie i to właśnie uniwersalnością. Co mu podpiąć, brzmi rewelacyjnie. A Olympusa można mu podpiąć przejściówką mały jacki-mały jack. Kable Forza Audio niewątpliwie poprawiają brzmienie, ale i bez nich jak przypuszczam zagra to fantastycznie. Nie powinienem wprawdzie tak pisać bez empirycznego sprawdzenia, ale akurat na Continentala odważę się postawić w ciemno.

  5. Piotr pisze:

    Dzięki.

    Swoją drogą, byłoby interesujące porównanie brzmienia muzyki odtwarzanej z takich rejestratorów audio Olympusa (któregoś z: LS-5, LS-11, LS-12, LS-14) z odtwarzaczami HifiMan) iRiver… i dodatkowo jeszcze z podpięciem Continentala V3. Użyczyłbym do testu swojego na 1-2 dni w Warszawie, na dłużej nie jestem w stanie ze względu na korzystanie z niego w pracy.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, hifiphilosophy ma siedzibę w Krakowie. Nie posiada też własnego iRivera ani Continentala, korzystając z uprzejmości zaprzyjaźnionych czytelników i dystrybutorów. Ale za propozycję wypożyczenia tak czy inaczej dziękuję. Może kiedyś uda się to jakoś spożytkować.

  6. Piotr pisze:

    Właśnie otrzymałem informację z ALO Audio, że Continental A3 nie jest już produkowany i nie będzie. Szkoda bo w ofercie został tylko podobnej wielkości The PanAm, ale z lampami na zewnątrz, co raczej utrudni zabieranie go ze sobą, choć całkowicie nie wyklucza. Z drugiej strony możliwe że oferuje jeszcze lepszy dźwięk… mam nadzieję że wpadnie w Pana ręce do testu.

  7. Marecki pisze:

    ALO ma teraz następce w postaci Inernational+.
    Nie wiem niestety czy ma lampe, ponieważ jakoś z Angielskim mi nie wyszło, ale jak to mówią – Człowiek nie jest taki co by! 🙂

    Byłbym niesamowicie ciekawy porównania, ale ten przeklęty dystrybutor!

    Cóż poczekajmy jak w tym przypadku na kogoś życzliwego, który użyczy.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za informację i też pozdrawiam.

  8. Miltoniusz pisze:

    Czy Continental V3 jakościowo jest lepszy od HiFiMana EF-5? Bardzo ciekawy jestem Pana opinii.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, jest lepszy.

      1. Miltoniusz pisze:

        Dziękuję. A czy ma Pan jakąś opinię, jak ALO wypada w kontekście wzmacniacza Skorpion HV-1? To chyba bardzo ciekawa konstrukcja. Co do ALO, to jestem jego posiadaczem i zgadzam się z Pana recenzją – gra to świetnie.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Trudno mi się odnieść do Skorpiona, którego słuchałem dawno temu. Nie wywarł jakiegoś większego wrażenia, ale nie chcę się definitywnie wypowiadać na jego temat. Jak chce się mieć wzmacniacz lepszy od przenośnego ALO, to proponuję opisywanego tu Little Dota albo PhaSta.

  9. Miltoniusz pisze:

    Dziękuję. Co do pytania Piotra – Olympus LS-5 wiele zyskuje po podpięciu Continentala. Co do źródła w postaci iPhone, abstrahując już od samego Alo: wersja 5 gra lepiej od 5s (lepiej dociążony dźwięk), oraz lepiej od wersji 6, która na tle 5-tki była jakby przymulona. Z kolei 6s gra lepiej od 6 – bogaciej, przestrzenniej. Oczywiście pewnie wszystko zależy od tego co do nich podepniemy, ale chciałem jedynie zwrócić uwagę, że nie grają tak samo. A zawsze warto włączyć w nich tryb samolotowy. Podobnie, jak np. w MacBook Air wyłączyć wifi – duże różnice. Tylko wtedy nici ze zdalnego sterowania.

    1. Miltoniusz pisze:

      Sorry, to jest LS-11 a nie LS-5.

  10. Maciej pisze:

    Czy Divaldi AMP01 gra na podobnym poziomie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy