Z Cairnem i Ear Stream Sonic Pearl
Ponownie użyłem tego samego interkonektu, żeby odmienności brzmieniowe wzmacniaczy lepiej sobie przywołać, ale w trakcie odsłuchu niezadowolony z rezultatów podmieniłem go na van den Hul First Ultimate – i oto co z tego wynikło:
Grado SR-60 zagrały analogowo, bardzo podobnie jak z Lyrem. Kolorystyka była może trochę głębsza i dźwięki dłużej wybrzmiewające, ale ogólnie prezentacja podobna i znów niezwykle brzmieniowo satysfakcjonująca. Świetne instrumenty perkusyjne i dęte, znakomita wokaliza, a w efekcie duża odsłuchowa satysfakcja.
Sennheisery zyskały więcej, w jeszcze bardziej w analogowe granie popadając; z lepszą wokalizą i milszym dla ucha brzmieniem. Ich wyższa klasa ogólna nie pozostawiała wątpliwości i nawet przemiła u Grado wokaliza została bezpardonowo zdystansowana ich prawdziwszym i bardziej wciągającym dźwiękiem. Z tym wzmacniaczem to one grały najbardziej analogowo i najbardziej interesująco, łącząc dużą scenę, bezpośredniość i muzykalność w bardzo efektowną całość.
AKG znowu zaczęły zaś od psikusa, ponieważ dźwięk obu modeli znów się ujednolicił, od czego definitywnie zgłupiałem i w sumie pojęcia nie mam czy te słuchawki się różnią. Ale jeżeli nawet, to minimalnie, a najprawdopodobniej wcale. Psikus psikusem, ale nie o to w tym idzie, tylko o opis brzmienia. A to mnie nieco rozczarowało, bo różnica względem Lyra bardzo mała się okazała, a ja oczekiwałem sporej. W efekcie podpiąłem najbardziej łagodzący kabel jakim dysponuję, czyli węglowego van den Hul’a i trochę to wprawdzie pomogło, ale żeby całkiem, to nie powiem. Szkoda powtarzać poprzedni opis, bo brzmiało to prawie tak jak z Lyrem, tylko trochę bardziej aksamitnie, głęboko i kolorowo, jednak żadna metamorfoza nie zaszła i styl obu AKG trzeba było uznać za wciąż profesjonalny, analityczny, przestrzenny i wszystko bardzo wyraźnie definiujący, ale bez tego muzycznego rozfalowania, jakim darzyły Sennheisery i Grado. Większa scena, lepsza przejrzystość i wyraźniejszy rysunek musiały wystarczyć w konfrontacji z większą śpiewnością i melodyjnością tamtych, co trochę zasmucało takiego amatora brzmień winylowych jak ja.
Z Accuphase i Twin-Head
Na koniec sięgnąłem po system najbardziej teoretycznie dla AKG odpowiedni, czyli po Accuphase DP-510 i ASL Twin-Head. W tym układzie AKG niewątpliwie zagrały najbardziej analogowo, ale na pewno nie na miarę porównywanych Grado i Sennheiserów. Wciąż były jaśniejsze, bardziej szorstkie i bardziej analityczne. Pokazujące więcej szczegółów, lepszą przestrzeń i głębszą analizę, ale trochę mniej muzyki. Grały niewątpliwie interesująco, pozwalając usłyszeć rzeczy z innymi słuchawkami niedostrzegalne, jednak najważniejsza dla muzycznego odbioru linia melodyczna traciła z lekka płynność, przez co duch muzycznego geniuszu zamieniał się po trosze w jakiegoś analityka czy inżyniera, nie tylko kojąc ale i zmuszając do uważnego oglądu.
Tego rodzaju wytrawne muzyczne smaki są mi dość bliskie, jednak nie będę ukrawał, iż wyżej cenię połączenie dużej sceny i dużej szczegółowości z płynnością niż z analitycznym rozbiorem. Posmak jedwabisty i hiperbole są mi bliższe od szorstkości i linii piłkowanych, nawet jeżeli linie te rozchodzą się w transparentnym medium a nie przyciemnionym czy zadymionym. Łatwo oczywiście zgadnąć, że ta wielka wyrazistość i przejrzystość jaką dysponują AKG wzięły się z chęci uczynienia muzyki ze słabych jakościowo urządzeń przenośnych bardziej spektakularną. W tym sensie jest to zabieg udany, ale w sensie ogólnym narażający słuchacza na konieczność stawienia czoła bardziej analitycznemu i profesjonalnie drążącemu temat sposobowi prezentacji, na co nie wszyscy muszą być przygotowani i zdeklarowani.
Dodam jeszcze, że z Twin-Head różnica pomiędzy K550 a K551 była pomijalnie mała i niegodna mówienia o innych słuchawkach.
Dziękuję za ten test. Obecnie mam K550 i dla nich sprzedałem BD DT770 Pro 80 omów. Uważam K550 za słuchawki bardziej dla mnie – dobra przestrzenność, jasne, wystarczający bas. To sprzęt domowy – choć raz widziałem już kogośw starbucksie z tymi nausznikami.
Szkoda,że nie próbował Pan ich z AK100 – chyba mają za małą opornosć dla niego (32 omy).
Teraz każda firma produkuje słuchawki dostosowane do sprzętu portable. Taki trend. Szkoda,że nie ma wersji K550 np 80 omów czy 250 omów. Ale jak wykazały testy mojego kolegi Miłosza z forum MP3store, K550 dobrze grają z jego klonem Lehmanna. Więc ze stacjonarnymi też jest OK.
i na koniec cena – ja dopadłem je (nowe) za 600 zł na Allegro 🙂
Mój jack od K550 jest nakręcany, nie wciskany.
Przepraszam, do recenzji wkradł się błąd – jest na odwrót; do K550 jack się wkręca, a do K551 wciska. Powinno być raczej na odwrót, ale wciśnięcie jest bardzo mocne, więc raczej nie ma obawy przypadkowego zsunięcia.
Witam,
Pierwsza recenzja, którą u Pana przeczytałem i z którą się w większości zgadzam. Szkoda, że odesłał Pan już te słuchawki, bo tak naprawdę to nie podłączył Pan do nich najlepszego możliwego generatora :P. A jest nim Black Cube Linear, czy ewentualnie któryś z klonów. Ja niestety poległem z próbami portable i w sumie po przetestowaniu całej masy sprzętu, to tylko RSA Predator i iBasso D10 gwarantują im odpowiednie dociążenie.
W graniu z LYRem nie podobało mi się wyraźne brumienie słyszalne w słuchawkach. Mam zresztą wrażenie, że one w ogóle z lampami się nie kochają. Za to kochają się z wzmacniaczami które zapewniają iście niemiecką kontrolę drivera.
Naprawdę dobra robota, jeśli będzie Pan chciał powrócić do tych słuchawek, to zapraszam do kontaktu, możemy się wymienić spostrzeżeniami.
ps. 3 uwagi:
– W K550 końcówka jest również nakręcana, widać kabel w Pańskiej wersji był „kombinowany”
– Pady w tych słuchawkach zawierają gąbkę, którą spokojnie można zmieniać i próbować uzyskać większe lub mniejsze oddalenie od drivera. Ja preferuje dużo mniejsze, co daje właśnie takie efekty ojakich Pan tutaj wspomniał.
– Kabel w K550 jest masakrycznie podłej jakości. Są to dosłownie włosy…Wymiana, ale tylko pod warunkiem poprowadzenia symetrycznego kabla do obydwu słuchawek, czyni dosłownie cuda. Ja wybrałem dla siebie kabel Cordial CMK, ale wiem, że równie dobre wyniki daje Canare Starquad.
Pozdrawiam – Miłosz
Miło czytać ciekawe i głęboko sięgające w materię sprawy spostrzeżenia. K550/551 to słuchawki mające na pewno duży potencjał, niewątpliwie warte modyfikowania i szukania najbardziej dopasowanych wzmacniaczy. Chętnie przetestuję takie poprawione, ale za kilka tygodni, bo spadł na mnie nawał sprzętu i muszę się uwijać z tym co już mam na miejscu.
Gratuluję w takim razie, że tak wielki muzyczny obszar udało się kupić za tak niewielkie pieniądze.
Pozdrowienia
Nareszcie K550 doczekały się recki tutaj 🙂
Myślę, że problemem tych słuchawek jest to, że są przystosowane do osób z dużą głową – siła pałąka jest zbyt słaba. Można po prostu pałąk trochę nagiąć i uzyskać tym sposobem to jak powinny grać od początku. Bez tego zabiegu, w przypadku niektórych „głów”, bas będzie uciekał, czyniąc impakt opłakanie słabym i brzmienie zbyt chude oraz nazbyt analityczne.
Znalazłem błąd w recenzji:
„Ten od K550 po prostu się wciska, a ten od K551 trzeba nakręcić, co zapobiega jego zgubieniu.” – powinno być odwrotnie, w k550 nakręcany, w k551 wciskany.
Nieprawdą jest, że Canare daje „równie dobre” wyniki co Cordial CMK, bo sposobem grania Canare znacznie bliżej do kabli Conducfila – przejrzystych, neutralnych, z dobrą teksturą i dynamiką. Cordial to taki słodki misio z klapniętymi uszkami (czytaj, skrajami pasma). Słuchawki nim zrekablowane nie mają prawa zagrać z typowo brzmiącą lampą, a prędzej w torze grającym na modłę defilady pierwszomajowej w Moskwie – prosto, twardo, równo, dobitnie, bez cienia emocji. CPK220 gra ciekawie, ale jest przyciężki i to też nie jest neutralność w sensie barwy czy skali dynamiki.
Michale, równie dobre wyniki, nie znaczy – grają tak samo. Recablowałem K550 obydwoma kablami i za każdym razem to klient wybierał który mam mu zamontować na stałem już po odsłuchach. na 6szt które zrobiłem wten sposób 4 osoby wybrały Cordiala a 2 Canare. Na większej próbce mogłoby to pójść po równo. Ale co rzeczy. Wyniki równie dobra, znaczy dokładnie tyle, co zmiana kabla zawsze była na korzyść. Na korzyść klienta oczywiscie i na korzyść brzmienia. Nie wnikając w którą stronę to poszło.
AAaa nie zauważyłem – Michale, piszesz o Cordialu CPK a ja o CMK – to są 2 całkowicie różne kable. To taka dygresja na koniec.
Najpierw pisałem o CMK422, potem o CPK220. Ten ostatni brany podwójnie.
Z własnych doswiadczeń wiem,że AKG K550 grają niexle także z Fiio E07K. Do tej pory na tym wlaśnie wzmacniaczu ich słuchałem. Obecnie przerzuciłem się na iBasso D10 – pełni rolę stacjonarnego AMPa choć malutki :).
„zyskały wielkie mnóstwo klasy” ?!?
Panie Piotrze, to się nie godzi!
😉
Godzi się, godzi. Językiem można się też bawić, a nie tylko jego konwenansów dochowywać. Tak samo jak w starym dowcipie: „Moja twoja w morda dać”. (Oczywiście bez żadnej osobistej aluzji.)
🙂
A to akurat rozumiem bardzo dobrze, jeno kontekstu się nie doszukałem.
Pisze pan głównie w stylistyce lekko archaizującej, parafrazującej staropolski, romantyczny wręcz język, a tu takie spolszczenie amerykańskiego slangu?
Rozumiem, że chodziło o sformułowanie „they’ve gained whole lotta class”, które do proweniencji Grado bardzo pasuje, tylko do reszty tekstu nie bardzo.
Ale już się nie będę czepiał.
Osobiście uważam, że jeśli kupuję słuchawki za około 1000zł, to powinny one być „kompletne”; nie mam nic przeciwko chęci udoskonalenia dźwięku słuchawek pod własne gusta, np. przez wymianę kabla itd., ale taka firma jak akg nie powinna sprzedawać swojego wyrobu za tysiąc złoty i mówić: „a jak zmienisz sobie kabel, pokąbinujesz z padami itd., to nie będziesz zawiedziony”.
Firma AKG nic na ten temat nie mówi. A to co robią spece z produktem to inna sprawa. Pewnie wiesz Marcinie co to jest iMod. Steve Jobs tego nie planował i pewnie by nie zaakceptował. Tak samo jest tu – ktoś sobie rekabluje, ktoś moduje pady. Inni słuchają stockowych. AKG się w to nie miesza.
Dziwi mnie, że nie napisał pan nic o największej słabości tych słuchawek, czyli, jak dla mnie oczywiście, wybrzmieniu górnej średnicy. Słychać to szczególnie na skrzypcach i górnych tonach gitary i fortepianu. Brzmienie to jest płaskie, nienaturalne, pozbawione tekstury i dynamiki. W porównaniu ze słuchawkami, które brylują w tym zakresie – Grado sr325is – mam wręcz wrażenie słuchania zupełnie innego instrumentu, lub rodzaju syntezatora dźwięku.
A na jakim wzmacniaczu brzmi to w ten sposób?
W zasadzie na każdym. Myślę, że jest to niedociągnięcie konstrukcyjne, nie do przeskoczenia torem.
Ale jeżeli chodzi panu o jakieś audiofilskie referencje, to nawet na torze Philips CD304MKII->DAC PCM1793->Black Pearl górna średnica nadal brzmi płasko i nienaturalnie.
Znane przeze mnie słuchawki zamknięte, które w tym zakresie biją K550 na głowe, to Shure SRH940. I nie chodzi tu o wyszukany tor. Nawet na przenośnym odtwarzaczu iAudio X5 te różnice są łatwo wychwytywalne.
Dyskusja trochę nam uciekła, bo odpowiedź padła po tygodniu i AKG w międzyczasie pojechały do domu. Trochę jednak nie rozumiem co ma tak zwana średnica do górnych tonów fortepianu, lokujących się znacznie powyżej. Przyjmijmy jednak, że faktycznie chodzi o średnicę. Z moich doświadczeń wynika, że brzmienie tych AKG pozbawione tekstury nie jest. Są natomiast bardzo wrażliwe na sprzęt towarzyszący i dlatego stwierdzenie, że jakaś ich wada jest oczywista, ponieważ słychać ją nawet na słabym sprzęcie, powinna być raczej traktowana jako słabość synergii a nie słabość samych słuchawek. Te słuchawki są trudne, ale nie dlatego, że są marne, tylko wręcz przeciwnie, potrafią pokazywać rzeczy zupełnie na słabym sprzęcie nieobecne. Także teksturę. Ale gdy nie ma synergii, albo podpięty tor ogólnie jest słaby, dobrze nie będą grały. Pod względem przyjemności słuchania dla znanych z dobrej współpracy ze słabszymi torami Grado na pewno nie stanowią konkurencji. Wynika to z ich monitorowego, nieco profesjonalnego stylu. To jest po prostu inne granie, bardziej dla toru wymagające by było przyjemnie.
Jeżeli pan to tak słyszy, to dalsza dyskusja jest rzeczywiście bez sensu.
Wszystko opiera się tu bowiem na słuchu.
Jak na mój słuch, to K550 to są słuchawki stworzone do sprzętu przenośnego, nie dającego tak rozdzielczego i dynamicznego dźwięku, jak stacjonarny, a często grającego wręcz nienaturalnie. Te słuchawki właśnie doskonale maskują niedociągnięcia takich źródeł dźwięku przez swoje wycofane, przycięte na skrajach wybrzmiewania, trochę nawet nudnawe brzmienie.
Natomiast wysokie modele Grado, to są dla mnie słuchawki właśnie monitorowe, trochę pozbawione tzw. muzykalności. Mające wyjątkowo pokreślone wybrzmiewanie dźwięków, a szczególnie wyższej średnicy. Są jasne, szczegółowe i do tego szybkie, wręcz agresywne. W związku z tym bardzo trudno w nich uzyskać doskonałą synergię, ponieważ podkreślają wszelkie niedociągnięcia źródła. Szczególnie nienaturalność i ostrość cyfrowego dźwięku.
Co do wysokich modeli Grado, to sprawa jest nieco skomplikowana. RS-1 i RS-2 napędzać łatwo i one z marnym sprzętem grać będą na ogół bardzo dobrze. PS-1000 i GS-1000 są bardziej wymagające, bo potrzebują więcej energii. Jednak gdy ją dostaną, nawet z gorszym jakościowo sprzętem zagrają świetnie. Nie powiedziałbym przy tym, że wysokie modele Grado grają jasnym dźwiękiem. To uogólnienie jest nietrafne. Agresja u tych z chińskim kablami starego typu faktycznie się zdarza. Konkretnie soprany bywają agresywne. W tych oznaczonych „i” już tego nie ma. Nie są także niemuzykalne. Z tym się nie zgadzam. Nie grają obłym, maślanym dźwiękiem, ale muzykalność to co innego. Poznać ją po wokalach.
Z kolei o K550 nie powiedziałbym, że coś maskują. Nie są wprawdzie tak szczegółowe jak najlepsi pod tym względem, ale na sprzęcie na którym ich słuchałem na pewno tak nie było.
Jestem prawie przekonany do zakupu tych słuchawek i jedyne co mnie przed tym jeszcze powstrzymuje, to wątpliwość, czy aby to na pewno najlepszy wybór do typu muzyki jaki słucham… Mam tu na myśli muzykę trance. Słuchawki napędza u mnie Fiio E17. Ktoś może rozwiać moją wątpliwość?
Szanowny Panie Piotrze,
po pierwsze dziękuję za prowadzenie tego bloga/serwisu. W sumie to jest Pana słowo tak długo już ze mną, że dziwnie się czuję pisząc po raz pierwszy. Coś jakby do starego znajomego odezwać się po kilku latach.
Niemniej piszę przede wszystkim w sprawie AKG550 Mark II. Producent wypuścił model w grudniu 2015 roku, ale w lutym gdy je nabywałem, nie było nawet takiej informacji na stronie firmowej. Szukałem, sprawdzałem i praktycznie wszędzie cisza, poza jednym wpisem na forum http://www.head-fi.org/t/785515/akg-k550-mkii nigdzie ani słowa. Zaintrygował mnie komentarz „However, the driver only has been changed to the new generation, it has improved the resolution feeling in sound quality. Sound field with a sense of openness while being sealed unchanged „K550”, the low-pass became perhaps claim to impression perceived resolution increases. and „although not a high-resolution correspondence, has changed to naturally modern tuning through the four years” (the company). Playback frequency band 12-20000 8000Hz in impedance is 32 ohms, the numbers sensitivity such as 94dB’s exactly the same as its predecessor.” No cóż, zaryzykowałem i nabyłem miesiąc temu i… chyba już nikt nie będzie mógł narzekać na „brak” basu. Nie miałem nigdy K550, ale mogę porównać ze zorientowanymi na bas COP Bayerdynamika. W zakresie niskich tonów, K550 MkII w mojej ocenie porównywalne są z COP ustawionymi na drugi poziom suwaka (no tak 2,5 nawet). Z jedną różnicą. Bas punktowy, dynamiczny ale nie wchodzący w średnicę (jak potrafią to COPy robić). Nie chcę silić się na audiofilskie określenia, bo jestem nuworyszem. Niemniej bas brzmi wspaniale ale nie nachalnie. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy w tych słuchawkach MK II brakuje basu, to bym uśmiechnął się szeroko. Nie brakuje. Jest go idealnie ile w mojej ocenie być powinno. W COPach regulację basu miałem na 1 lub 2 maksymalnie (w czterostopniowej skali), ale cały czas ten bas był taki… niby może i mniej okazały ale pudełkowo-rozlazły.
Słuchawki napędzam ifi nano ican (może dystrybutor Panu podziękować) i po miesiącu przyznam COPy poszły w odstawkę (a właściwie do brata, który to jako młody człowiek uwielbia przebasowane wszystko).
Panie Piotrze, może udałoby się Panu dorwać do MkII i zrobić krótkie porównanie?
Dziekuję i pozdrawiam,
…i last but not least. Słuchając AKG550 MKII w większości wypadków mam wyłączony X-Bass na ifi. Nie ma potrzeby po prostu. Natomiast to co jeszcze odróżnia w mojej ocenie 550MKII od COP Bayerdynamika to przestrzeń, przestrzeń i raz jeszcze przestrzeń. Jeżeli się włączy jeszcze 3D na ifi, to koncertowe płyty powodują, że prąd leci po plecach. Naprawdę.
Pozdr.
Też mam obecnie AKG K550 MK II. Podobno są tożsame z wersją amerykańską AKG K553.
Te słuchawki to chyba pierwsze z serii K5XX do których nie mam specjalnych zastrzeżeń. Grają naturalnie, dynamicznie, jest więcej dobrego basu niż w K550. Mniejsza przestrzeń ale bardziej naturalna (dla mnie K550 brzmiały „halowo”).
Moje K550 MK II zostały zrekablowane. Porządny kabel nigdy nie zaszkodzi.
cena – no tu sklepowa to wiadomo,że jest przesadzona, ale zakupione za 500 – 600 zł to już niezły interes.
MCR jakiego ifi używasz do K550 ? Jak wrażenia ?
Niezmiennie ifi nano ican. Dołożyłem pożyczony audiotrack jako dac dla komputera. Aktualnie szukam drugich, otwartych słuchawek z duża sceną. Myślę albo o a audiotechnice ath-ad1000x lub AKG q701. Daca oddam i kupię ifi Black nano dsd.
Czy wg Pana Heed Canamp II jest w stanie wnieść dużo jakości do brzmienia AKG K 550?
Czy lepiej wybrać Beyerdynamic A 20?
Lepiej wybrać ifi iCAN SE, koniecznie z wejściowym stopniem lampowym iTube.
Rozumiem. Na chwile obecna bedzie mnie stac tylko na zakup samego wzmacniacza sluchawkowego. Na tyle obecnie pozwala portfel. Slucham na wbudowanym wzm.sluchawkowym w Marantz SA 7003 i rozumiem, ze chwilowo nawet zakup w/w wzmacniacza Ifi wniesie sporo poprawy do brzmienia?
Powinien wnieść, a dodanie stopnia lampowego to będzie kolejny etap, nieszczególnie przecież drogi. Alternatywą jest PhaSt, cały w cenie chyba trzech tysięcy. Proszę sprawdzić jego aktualną wycenę.
Mam te K550 MK2. Jak podaje producent – 32ohm, 114db. Mam także np. Koss Porta Pro. Kossy mają 60ohm i 101db. Z parametrów wynika że Kossy powinny przy rych samych ustawieniach wzmacniacza grać znacznie ciszej – pobrana moc prawie 4x mniejsza plus znacznie mniejsza skuteczność. Tymczasem grają prawie identycznie głośno. Pytam, ponieważ przed zakupem K550, kierując się parametrami, spodziewałem się jednak dużo większej głosnosci, no i się zdziwiłem 🙂 O co chodzi z tymi parametrami?
Prawdopodobnie chodzi o rozmiar membrany, którą AKG mają o wiele większą, a więc i trudniejszą do poruszenia; a także odległość pomiędzy uchem a przetwornikiem. W nausznych Koss jest ona o wiele mniejsza, a więc i dźwięk wydaje się z mniejszej odległości głośniejszy.
jaki wzmacniacz słuchawkowy do akg k 550 Pan by polecił? W akg brakuje mi trochę anologowosci w wokalach.
A w jakim limicie cenowym?
Do 2000zl
Czy lepiej dozbieraj i kupić inne słuchawki?
Kup sobie wzmacniacz PhaSt za niecałe 3000, a lepsze słuchawki kupisz później.