Recenzja: iFi Audio iSilencer3.0

Co słychać?

xxx

Rzut oka bardziej od tyłu.

   Włodzimierz Iljicz Lenin, jeden z najtęższych skurwysynów, pytał kiedyś w rewolucyjnym artykule i sam sobie odpowiadał „Co robić?” (1902). Wszelako to już wiemy. Mamy nałożyć iSilencera na gniazdo USB, i ma od tego być lepiej. Pytaniem zatem brzmi – czy rzeczywiście jest? Ale to powinno dać się natychmiast usłyszeć, bo właśnie o to chodzi. Czy zatem poprawa dochodzi do skutku?

U polskiego dystrybutora, który już się chyba pogubił w nawale nowych iFi, zapanowała konsternacja, kiedy im oznajmiłem, że do testu pojedynczy iSilencer nie wystarczy. Najwyraźniej nie doczytali o tym zespołowym działaniu, albo im się odpieczętowywać więcej niż jednego nie chciało i myśleli, że jakoś to się ślizgnie. Oświadczyłem jednak, że dwa minimum być muszą, toteż drugi, a nawet trzeci, dosłali. Na początek weźmiemy się jednak za jeden, bo ktoś może nie mieć ochoty na dwa, albo nie mieć na drugi pieniędzy.

Test pojedynczego rozbiłem na etapy, sprawdzając najpierw działanie z przetwornikiem/wzmacniaczem mobilnym Apogee Groove podpiętym kablem USB z własnego kompletu, i podobnie postąpiłem ze znacznie już droższym i większym przetwornikiem/słuchawkowym wzmacniaczem iDSD BL, a na koniec przetestowałem efekty za pośrednictwem kabla iUSB Gemini z iUSB3.0 w odniesieniu do kosztującego ponad dziesięć tysięcy stacjonarnego przetwornika Aqua Audio La Voce.

Co do efektów przy Apogee Groove i iDSD, to nie mogło być wątpliwości, że są pozytywne i dobrze słyszalne. Kilka przepięć na z i bez z całkowitą powtarzalnością pokazało, iż z iSilencer dźwięk staje się głębszy, bardziej nasycony, lepiej doświetlony i całościowo wyższej jakości. Głębia i nasycenie to sprawy oczywiste, nie wymagające specjalnego komentarza, natomiast o oświetleniu dopowiem, że zarówno mocniej operowało kontrastem, dzięki lepszemu odcinaniu się dźwięków od ciemniejszego i bardziej aksamitnego tła, jak i same te dźwięki zyskiwały satynowy połysk i lepsze modelowanie sferyczne, stając się bardziej prawdziwymi i przekonującymi. Dźwięk bez iSilencera szarzał, rozpłaszczał się i stawał monotonny. Znacznie mniej było w nim do zobaczenia, bo choć wydawać by się mogło, że powinienem napisać „do usłyszenia”, to dźwięki zawsze przekładają się na obrazy, a im wprawniejsze ucho słucha, tym te obrazy są dokładniejsze.

iFi Audio iSilencer3.0 HiFi Philosophy 011iFi Audio iSilencer3.0 HiFi Philosophy 012iFi Audio iSilencer3.0 HiFi Philosophy 013iFi Audio iSilencer3.0 HiFi Philosophy 003

 

 

 

 

Podsumowując można napisać, że i tym razem nie robi nas iFi w balona i za nieduże pieniądze faktycznie coś wartościowego oferuje posiadaczom niezbyt kosztownych przetworników i słuchawkowych wzmacniaczy. Niezależnie od klasy słuchawek – poczynając od tanich Grado SR60, a na drogich MrSpeakers Ether i Fostex TH900 kończąc – poprawa była dobrze słyszalna i zawsze w opisanym stylu.

W przypadku użycia iSilencera z drogim systemem, wspieranym przez wzmacniacz słuchawkowy Phasemation po kablu symetrycznym TelluriumQ Black Diamond, sprawa przybrała natomiast subtelniejszy ale też godny uwagi obrót. W tym wypadku nie nastąpiło pogłębienie a sposób oświetlania się nie zmienił (bo La Voce ma własny poprawiacz), natomiast zmniejszyło się dudnienie i dźwięk zyskał na analogowości. Frazowanie stało się płynniejsze i przejścia bardziej naturalne. Dźwięk z jednej strony wyszlachetniał poprzez większą spójność przepływu, z drugiej poszczególne dźwięki stały się czytelniejsze, staranniej zobrazowane. Poprawiła się więc i zespołowość, i cechy partykularne. Nie był to czynnik tak skokowy jak w dopiero co opisanym kondycjonerze Vertico, ale dało się to usłyszeć i było to przyjemne. Poprawiła się ogólna struktura; poprawiła trochę, ale to trochę, jak zwyczajowo bywa w audiofilizmie, zamieniało się w dużo. Dużo, to może już przesadzam, ale akurat na tyle, by słuchało się z większym zaangażowaniem, a przejście od bez do z stawało słyszalne.

xxx

Mała rzecz – małe pudełko. Ale poprawę da się usłyszeć.

W ostatnim podejściu zbadałem, czy prawdą jest, że użycie kilku iSilencerów jeszcze dodatkowo poprawia. Po interwencji dysponowałem trzema i wszystkie oczywiście poszły w ruch. Ruchomość w sensie dosłownym oznaczała wprawdzie jedynie recenzenta mocującego się z gniazdami na tyłach komputera, ale ten ruch przełożył się na aktywność niewidoczną, za to słyszalną. Gdyż producent nie skłamał. Rzeczywiście trzy iSilencery podpięte jednocześnie w gniazda magistrali systemowej spowodowały przyrost jakości, aczkolwiek nie jakiś spektakularny. Zależy jednak, co rozumieć poprzez spektakularność. Jeżeli „dużo wszystkiego”, to tego „dużo” tutaj nie było. Natomiast jeżeli parę zmian subtelnych lecz wyczuwalnych, to coś z tej spektakularności było. Dźwięk stał się cieplejszy, bardziej „lampowy” i bardziej (nieznacznie, ale jednak) przenikliwie obrazujący, a także lepiej całościowo scalony – zebrany w spójniejszy przekaz. Najprościej mówiąc słuchało się i milej, i ciekawiej, bo stało się bardziej muzykalnie i bardziej misternie, szczegółowo. Jak już mówiłem, nie były to duże zmiany, ale zarówno w skupionym, nastawionym na wyszukiwanie różnic, jak i normalnym, wyluzowanym odbiorze, dające znać o sobie. Z jednej strony to dobra wiadomość, bo może stać się lepiej, z drugiej to potencjalnie kolejne wydatki w pogoni za poprawą. Można to traktować jako poprawianie samych wtyków USB, ale niewątpliwie lepiej byłoby, gdyby już nie wymagały poprawy. Na to jednakże nie mamy co liczyć i producent iSilencerów spać może spokojnie. Na pewno mu brak klientów w dającej się przewidzieć przyszłości nie grozi.  

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

13 komentarzy w “Recenzja: iFi Audio iSilencer3.0

  1. Sławek pisze:

    Faktycznie robi dobrą robotę, a zwłaszcza poprawia rozdzielczość dźwięku.
    Używam dwóch, jeden na wyjściu z lapka na DAC, drugi między lapkiem a pendrajvem lub twardym dyskiem.

    1. Marek pisze:

      pewnie chodzi, że słychać więcej szczegółów i nie ma co wymyślać zmiany rozdzielczości dźwięku tam gdzie jej nie ma 🙂

      1. PIotr Ryka pisze:

        Działanie iSilencera nie polega na dodawaniu szczegółów. Na pewno nie w pierwszym rzędzie.

        1. Marek pisze:

          Dla wyjaśnienia moja uwaga nie dotyczyła samego iSilencera. Była tylko i wyłącznie odniesieniem do nomenklatury użytej w poście Pana Sławka.
          Panie Piotrze o dodawaniu szczegółów nawet nie myślałem, ponieważ zakładam, że to jest nie możliwe w całym procesie odsłuchowym. Podczas odsłuchu można szczegóły odkrywać, ujawniać, akcentować itd. ale na pewno nie dodawać, dodawanie szczegółów to domena twórców nagrania podczas samego nagrania.
          Być może czepiam się słówek, ale nie lubię sobie robić wody z mózgu i broń Boże nie mam na myśli powyższego artykułu, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam taką formę i język

          1. PIotr Ryka pisze:

            Oczywiście, że dodawanie ma tu wyłącznie charakter odsłaniania czegoś dotychczas skrytego. Dodawanie dosłowne byłoby wszak deformacją i manipulacją 🙂

          2. Sławek pisze:

            No w każdym razie o wiele przyjemniej się słucha. Ja nie nie jestem osłuchany w licznych „hajendach” tak jak Panowie, więc może źle się wyraziłem, a chodzi mi o to że moim skromnym zdaniem po prostu słyszę więcej, odkrywam różna smaczki, które jak najbardziej wtopione są w muzykę, a wcześniej nie docierały do mojej świadomości.
            I dodatkowo wyjaśniam, że nie jestem szczególarzem – dowód swego czasu po odsłuchu kupiłem CD Thule Spirit, a nie Micromega stage 5.

  2. MirekM pisze:

    Ciekawe byłoby porównanie z Audioquest Jitterbug.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Ciekawe. Pewnie z czasem nastąpi, bo iSilencera mam już swojego.

      1. tommypear pisze:

        Używany z dydykowanym zasilaczem czy bez ?

        1. AAAFNRAA pisze:

          iSilencer nie ma zasilacza, iDefender tak.

  3. adamm pisze:

    w tytule jest literowka „Rececnzja”

    1. PIotr Ryka pisze:

      Dziękuję za zwrócenie uwagi.

  4. Dariusz pisze:

    Miałem okazję porównać jitterbuga z iSilencerem. Jitterbug był dla mnie porażką: rwanie dźwięku praktyczne uniemożliwiające odsłuch. Próbę przeprowadziłem ma laptopie Toshiba z Win7 + AQ Dragonfly Red + AQ Nighthawk. iSilencera mam zbyt krótko (dziś do mnie dotarł), by wydać opinię, ale na razie nie zauważyłem zdecydowanej poprawy. Z pewnością jednak da się słuchać ;-). Może on też, jak inne sprzęty, potrzebuje wygrzania?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy