Burson Conductor vs Ear Stream Sonic Pearl

Porównanie wzmacniaczy

   Chcecie bajki? Oto bajka. Wzmacniaczy porównywajka.
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_13Eee, może nie. Nie kradnijmy Brzechwie wstępu, bo nie o szachrajstwach będzie mowa i nie o pchłach. Porównywane wzmacniacze są okazałe i nie szachrują. Prezentują się bardzo elegancko i elegancko grają, a także elegancko sobie kosztują. Burson 7 400, a Sonic Pearl 5 900 zł, przy czym ten pierwszy ma nie tylko jak Sonic Pearl dodatkową funkcję przedwzmacniacza, ale też DAC, czym może tłumaczyć swą wyższą cenę. Tym razem nie będzie jednak o funkcjach dodatkowych, wyglądzie ani cenowych kalkulacjach, tylko o samej klasie słuchawkowych wzmacniaczy, bo tamte sprawy zostały już w odnośnych recenzjach omówione i więcej uwagi nie wymagają. Co innego brzmienie. Ono zawsze może być opisywane od nowa, bo w każdej konfiguracji sprzęt gra inaczej, toteż o brzmieniu można bez końca. Tym razem zaś nie tylko można ale i trzeba, gdyż obaj dostawcy wzmacniaczy gotowi byli się zmierzyć, domagając się tylko dwóch rzeczy: równego traktowania, czyli tego samego źródła i identycznych kabli, a także możliwie najlepszego dostarczyciela sygnału, by wszystko odbyło się na wyżynach jakościowych. Burson co prawda domagał się takiej konfrontacji z przedwzmacniaczem Accuphase C-3800, z którym ma zaistniałe na kanwie własnej recenzji zaszłości, ale ten na jakiś odsłuchowy miting chwilowo wybył, toteż na razie porównamy go z Sonic Pearl, a konfrontację z Accuphase odłożymy na kiedy indziej.

Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_15Sprostać wymogom jednakowego źródła i jego wysokiej klasy za jednym zamachem nie miałem możności, ponieważ nie dysponuję dwoma identycznymi odtwarzaczami CD czy gramofonami mogącymi równocześnie napędzać obu zawodników, ani też pojedynczym dużego kalibru odtwarzaczem mającym dwa wyjścia RCA, bo takie produkuje teraz bodaj jedynie Arcam, a jego też nie posiadam ani pożyczyć skąd nie mam. Dla chcącego nic jednak trudnego. Jak chcą się chłopaki bić, to ring zawsze się znajdzie, podobnie jak gotowi na to patrzeć i osądzać to widzowie. Nie mogąc zapewnić znakomitego źródła i dostawcy dwóch równoległych sygnałów w jednym kawałku, rozbiłem rzecz całą na dwa etapy. Najpierw posłużyłem się mającym dwa wyjście RCA vitage’owym Sony X222ES i dwiema parami identycznych interkonektów Acrolinka, a następnie absolutnie topowym Accuphase DP-900/DC-901. Towarzystwa temu bractwu dotrzymywały liczne wysokiej i bardzo wysokiej klasy słuchawki, występujące w roli sądziów. Bez dalszego zawracania głowy bierzmy się przeto do roboty.

Brzmienie

Część I – z Sony

AKG K701Q
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_34Przy tych AKG ktoś grzebał i teraz są jeszcze gorsze. Kiedy nie miały literki „Q” w nazwie i były lśniąco białe a nie matowo czarne, miały przynajmniej ciekawą średnicę i wielką scenę, a teraz są tak przeciętne pod każdym względem, że aż mi się płakać chciało. Nie, nie są złe, ale niczym nie są w stanie do siebie zjednywać, mnie w każdym razie na pewno, tylko tak sobie grają, poprawnie w sumie, ale zarazem nie wiadomo po co i dla kogo, bo niczego w nich ciekawego nie ma i przelatuje ta muzyka mimo uszu całkiem sobie a muzom, tyle że muzom przeciętności a nie sztuki. Ale jak ktoś lubi neutralność posuniętą do granic jałowej nudy, to proszę bardzo, ma. W porównawczym zestawieniu z Sennheiserem HD 600 dostały te AKG na moim podwórku i w moim sędziowaniu takie baty, że tyłek taś, taś wołał. Zwłaszcza średnica prezentowała opłakany poziom. Ale my tym razem nie o słuchawkach.
Co się tyczy różnic na obu wzmacniaczach, to Sonic Pearl grał z AKG odrobinę cieplej i z bardziej wytłoczoną teksturą, ogólnie pasując do tych obojętnych na wszystko niczym szklanka wody nauszników trochę bardziej.

Sennheiser HD 600
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_3No, te to zagrały jak przystało na porządnego dostawcę artystycznych doznań.
Pierwsza sprawa, Sonic Pearl miał z nimi bliższy pierwszy plan. Druga, odrobinę gładsze brzmienie. Trzecia, trochę mniej pogłosowe. Pomimo tych różnic obie prezentacje były bardzo podobne i tylko kiedy skupiać się na różnicach, nieco odmienne. Wysłuchawszy wielu płyt żadnych innych różnic nie wyłapałem. Jeżeli poszukiwać przewag, to kiedy w grę wchodziło budowanie sceny, Burson czynił ją nieco głębszą, a kiedy trafiały na tapetę wokale, Sonic Pearl bardziej je humanizował.

Sennheiser HD 650
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_4Tu atmosfera była podobna do poprzedniej, jednak z dodatkowym leciutkim przysnuciem na przekazie. Takie brzmienie jakby trochę w klubowej sali z papierosowym dymem, ale cieplejsze i bardzo miłe. Relacje między wzmacniaczami były identyczne jak poprzednio. Sonic gładszy i bardziej melodyjny, a Burson bardziej nakierunkowany na budowanie głębi sceny i z lekkim pogłosem. Obaj ze świetnym basem i bardzo dobrymi sopranami.

HiFiMAN HE-300
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_5I tu nic nowego się nie podziało. Burson nadal był bardziej pogłosowy i w większym stopniu rozwijający scenę w głąb, a Sonic z bliższym pierwszym planem i bardziej zmysłowy. W efekcie muzyka elektroniczna na Bursonie była bardziej tajemnicza, a wokaliza na Sonic Pearl bardziej powabna. Zarazem różnice ogólne wciąż pozostawały niewielkie, ale dla wprawnego ucha uchwytne. Same słuchawki grały zaś na podobnym poziomie co Sennheisery, choć wydaje mi się, że te HiFiMAN’y wolą lampowe towarzystwo i z nim wypadają korzystniej.

  Część I – z Sony cd.

Beyerdynamic DT 880
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_8Te dały Bursonowi gładsze od poprzedników brzmienie, ale Sonic Pearl wciąż utrzymał pod tym względem minimalną przewagę. Prezentacja wokalizy niewątpliwie uległa jednak zbliżeniu. Jednocześnie soprany okazały się być u Bursona bardziej zaakcentowane i bardziej wyciągnięte z pasma. Z kolei bas u obu był fantastyczny, a w przypadku Bursona dodatkowo z lekkim pogłosem, który w jego brzmieniu na kanwie porównawczej konfrontacji okazał się być nieustająco obecny.

Beyerdynamic T90
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_6Wraz z tymi słuchawkami momentalnie wszystko wzbiło się na wyższy pułap. Odczucie lepszej jakości było przemożne i uderzające. Nie może być co do tego nawet cienia wątpliwości. Jednocześnie zaszły przemiany, skutkiem których brzmienie obu wzmacniaczy uległo jeszcze większemu zbliżeniu, bo bliski okazał się teraz także pierwszy plan u Bursona, a głębie scen stały się identyczne. Także nieco poprzednio mniej analogowe brzmienie Bursona stało się znacznie gładsze niż z wcześniej próbowanymi słuchawkami i jednocześnie stracił on sporo z wcześniejszej pogłosowości. Z odsłuchu kilkunastu płyt wyłapałem raptem tyle, że Sonic okazał się mimo wszystko odrobinę bardziej melodyjny, a Bursonowi pozostał ślad tej wcześniejszej pogłosowości. Na wielu płytach ślepego testu na pewno bym jednak nie przeszedł, zwłaszcza gdyby miał mieć ów test przebieg wielopowtórzeniowy, a na innych być może coś bym i wskórał, ale raczej wątpię. Zarazem jedną rzecz trzeba podkreślić dobitnie. Mimo iż Sony X222ES to leciwy odtwarzacz, brzmienie obu wzmacniaczy z nim i Beyerdynamic T90 było kapitalne. Po prostu – rewelacja. Z ręką na sercu i bez żadnej przesady.

Audio-Technica ATH-W5000
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_7Tu zaistniała sytuacja analogiczna jak z T90. Jeszcze trochę więcej szczegółów, wspaniale wysoki poziom ogólny, choć przekaz taki trochę udziwniony, wymagający dłuższego przyzwyczajenia, a zarazem obszarowo jeszcze wydatniejszy. Ale nie o słuchawki tym razem chodzi. Wzmacniacze znów okazały się bardzo podobne, trochę jednak inaczej to podobieństwo się układało. Na niektórych nagraniach pogłosowość Bursona była tym razem silnie zaznaczona i nakładała się na własną pogłosowość Audio-Techniki, bardzo jednak udanie, tworząc intrygujący i rzadko spotykany spektakl wielowarstwowej, aktywnej akustycznie pogłosowości. Jednocześnie na innych nikła niemal zupełnie i przekazy obu wzmacniaczy się utożsamiały. Chwilami wydawało mi się, że potrafię mimo to je odróżnić i że pogłosowość Bursona daje się zawsze wyłapać. Było to jednak złudzenie. Jeżeli nawet taki pogłosowy cień każdorazowo się pojawiał, to w nawet bardzo uważnym słuchaniu momentalnie się gubił, uciekając poza sferę świadomej percepcji.

Denon AH-D7100
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_16Ależ te Denony dobrze grają. Aż się nie chce tego analizować, bo wydaje się to jakieś zbyteczne i nie za bardzo na miejscu w obliczu tak ogromnej dawki przyjemności. No ale jak trzeba, to trzeba. Sytuacja w sumie podobna była do przekazu Audio-Techniki. Z niektórymi nagraniami Burson operował większą pogłosowością, a z niektórymi nie. Poza tym różnic właściwie nie było. Przekaz w obu przypadkach okazał się bliski, gorący i zmysłowy, a potęga basu porażała. Te słuchawki to zupełnie inny świat i przede wszystkim to dawało się odczuć, a nie jakieś śladowe różnice pomiędzy wzmacniaczami. Te ślady pogłosowości u Bursona i większej gładkości u Sonic Pearl były w obliczu tego kompletnie bez znaczenia.

Na koniec tego etapu porównań nasuwa się konstatacja ogólna, że wzmacniacze dużo bardziej różniły się grając ze słuchawkami niższego jakościowo przedziału, podczas gdy w przypadku wybitnych oraz bardzo wybitnych, jak T90, ATH-W5000 czy AH-D7100, różnice te ulegały daleko idącemu zatarciu.

Część II – z AccuphaseBurson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_26

   Uwaga, uwaga! Wjeżdża na scenę najlepszy, a w każdym razie jeden z najlepszych odtwarzaczy SACD na świecie, a wraz z nim interkonekt Tara Labs Air1, bardziej niż użyte wcześniej Acrolinki 8N-A2080III Evo akcentujący skalę sopranową, mający lepszą przejrzystość i budujący lepszą przestrzeń, ale kosztem analogowości, cienistości i gładzi.

AKG K701Q
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_27Nie wiem czy ten Accuphase jest lekiem na wszelkie dolegliwości, ale że leczy jest faktem. Kompletnie jałowe z Sony flagowe AKG nabrały teraz barw i ciepła, a względem wzmacniaczy sytuacja się odwróciła. Tym razem to Burson miał bardziej chropawe brzmienie i był cieplejszy, a same AKG uniosły się za sprawą Accuphase co najmniej o klasę jeśli nie dwie do góry. Oczywiście z oboma wzmacniaczami.

Sennheiser HD 600
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_28Z jednym i drugim wzmacniaczem zagrały te dawne flagowe Sennheisery (ileż to już lat) ciepło i analogowo, całkiem jak nie one. Piękny spektakl w każdym względzie, a brzmienie zdecydowanie bardziej uduchowione i z większym artystycznym zacięciem niż u AKG.
Gdy chodzi o same wzmacniacze, to Burson tym razem także pokazał bardziej chropowatą wokalizę, taką z leciutką chrypką i może ciut dzięki temu ciekawszą niż ta gładsza od Sonic Pearl, a ten z kolei w muzyce elektronicznej wyżej wyciągał soprany i dzięki temu dla odmiany w tym repertuarze on był trochę bardziej spektakularny. Ale to są naprawdę drugorzędne sprawy i kompletny brak całościowych przewag. Runda za rundą upływały w remisowym stylu, choć każdy z zawodników walczył trochę inaczej i jakby chwilami „podpatrywał” przeciwnika, zaczynając stosować jego technikę. To oczywiście biorąc na logikę jest absurdalne, ale w obliczu niemożności doszukania się innych różnic odnosiło się czasem takie irracjonalne wrażenie.

Sennheiser HD 650
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_29Te z Accuphase zagrały całkowicie przejrzyście i wyjątkowo elegancko, bez żadnego dymku. Z gorącą wokalizą i wspaniałą przestrzenią, a przy tym bez najmniejszego nawet przymglenia. Do Bursona pasowały całościowo trochę bardziej, bo z nim dźwięk był bardziej trójwymiarowy, a ogólnie od HD 600 wypadły chyba jeszcze ciekawiej i całościowo naprawdę ekstra.

HiFiMAN HE-300
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_23W ich wypadku z kolei Sonic Pearl okazał się bardziej pasować, bo też grał tu z lekkim pogłosowym cieniem, ale cień ten w jego przypadku był bardziej naturalny i ciekawiej brzmiący niż u zbyt go akcentującego Bursona. W dodatku scena z Sonic Pearl była tym razem głębsza. Same słuchawki były zaś z grubsza na poziomie HD 600, jednak ich dodatkowy kontur wokół dźwięków – coś à la Stax SR-009 choć oczywiście na dużo niższym poziomie – wymagał tak samo jak w tamtym przypadku wzmacniacza, który konturowość tę łagodzi a nie podkreśla i tu Sonic Pearl okazał się lepszy.

  Część II – z Accuphase cd.

Beyerdynamic DT 880
I tym razem spokojniejsze brzmienie Sonic Pearl okazało się bardziej pasujące, a chropowatość tekstur i pogłosowość Bursona zbyt nerwowa. Same słuchawki wypadły zaś słabiej od obu Sennheiserów.

Beyerdynamic T90
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_22Trzeci raz z rzędu Sonic Pearl okazał się minimalnie lepszy. Jego wokaliza była troszkę bardziej w dobrym znaczeniu chropawa, to znaczy nie szorstka, tylko głębiej tłoczona i jednocześnie bardziej swoista; a w muzyce elektronicznej był bardziej dynamiczny na górze pasma i ekspresyjny. Wszystko to jednak, może poza tą ekspresją sopranów, lokowało się bardzo blisko granic uchwytności. Ciekawe przy tym jak ta chropawa swoistość ludzkich głosów translokowała się od wzmacniacza do wzmacniacza, raz po raz u kogo innego bardziej się przejawiając i przeważnie jej posiadaczowi przyznając palmę pierwszeństwa, chociaż nie zawsze.

Audio-Technica ATH-W5000
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_32Japoński flagowiec udowodnił, że dla niego jedynie sprzętowe wyżyny są odpowiednim towarzystwem, a wówczas jego przewaga nad tańszymi konkurentami staje się wyraźna i bezsporna. Zwłaszcza szczegółowość i umiejętność budowania ogromnej przestrzeni okazują się imponujące. Stopień ukazania rzeczywistości nagraniowej i wychwycenia wszelkich niuansów budził respekt.
Jednak niewiele mniej imponujące było podobieństwo jednego wzmacniacza do drugiego, co mnie na koniec zirytowało, toteż zawziąłem się, że znajdę różnice i znalazłem. Przy tym stopniu dokładności obrazowania muzycznego materiału wstydem byłaby przecież niemożność doszukania się różnic.
Pierwsza odmienność, to trochę lepsza kontrola sopranów u Bursona. O ile większy sopranowy uciąg Sonic Pearl (pojawiający się jednak tylko z Accuphase i Tarą, a z Sony i Acrolinkiem nieobecny, a nawet słabszy) był w przypadku T90 korzystny, bo owocujący większą ekspresją, to u niezwykle szczegółowej i przeraźliwie wręcz sopranowo rozciągniętej Audio-Techniki wyskoczył z tego minimalny przester. Nie ma sensu się zastanawiać czy była to wina nagrania, czy wzmacniacza, bo i tak tego nie ustalimy. Faktem jest, że przy również ogromnym rozciągnięciu sopranowym Burson przesteru uniknął i oczywiście na tym wygrał. Z kolei gdy chodzi o wokalizę, Sonic Pearl okazał się gładszy i mniej pogłosowy, co akurat tutaj pasowało lepiej, dzięki czemu konfrontacja na jakościowych wyżynach znów wypadła remisowo.

Denon AH-D7100
Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_33Pora na finał. Denony nie są od Audio-Techniki lepsze techniczne i mają słabszą scenę. Ale całościowo są bardziej spektakularne i muzykalne, dzięki czemu chętniej się po nie sięga.
Konfrontacja wzmacniaczy nie wyłoniła zwycięzcy. Grały tym razem najpodobniej spośród wszystkich porównań, a włączenie »pauzy« i następna kontynuacja nagrania na konkurencie dawała wrażenie, że niczego tak naprawdę nie przełączono i wciąż gra ten sam wzmacniacz.

I na cholerę się tak męczyłem? Same kable przepiąłem z pięćdziesiąt razy, by żadnego rozstrzygnięcia nie osiągnąć.

Podsumowanie

   Burson_Conductor_Ear_Stream_Sonic_Pearl_34Jako wzmacniacze słuchawkowe – a tego porównanie dotyczyło – Burson Conductor i Ear Stream Sonic Pearl zaprezentowały identyczny poziom. Traktując relację zbiorczo można napisać, że Sonic Pearl czasami trochę bardziej ciągnął soprany (ale tylko z SACD Accuphase i po kablu Tary) i generalnie częściej miewał gładsze brzmienie, a u Bursona częściej pojawiała się pogłosowość i czasami ukazywał dalej postawiony pierwszy plan, a soprany dawkował odrobinę oszczędniej i z większą ostrożnością (choć znów tylko z Accuphase, bo z Sony po Acrolinku to on śrubował je czasami wyżej). Były to jednak wszystko różnice kilku, bardzo rzadko kilkunastoprocentowe i częstokroć jasnym stawało się, że ślepe testy byłyby zadaniem nad siły, w każdym razie dla kogoś takiego jak ja. Szczegółowość, temperatura przekazu, nasycenie barwą, uchwyt tonacji – wszystko to było identyczne lub niemal identyczne, a przynajmniej w przeprowadzonym tu teście takim się okazało. Gdyby jednak zbiorczo uwypuklać różnice i tylko na nich się skupiać, trzeba by napisać, że generalnie Sonic Pearl gra gładszym dźwiękiem, a Burson Conductor bardziej pogłosowym.

Oprzyrządowanie:

Źródła: Sony X222ES i Accuphase DP-900/DC-901.
Słuchawki: AKG K701Q, Audio-Technica ATH-W5000, Beyerdynamic DT 880 & T90, Denon AH-D7100, HiFiMAN HE-300, Sennheiser HD 600 & HD 650.
Interkonekty: Acrolink 8N-A2080III Evo (2 szt.), Tara Labs Air1.
Kable zasilające: Acrolink 7N-PC7300 (5 szt.)
Listwa sieciowa: Oyaide MTS-6e.

/strong

Pokaż artykuł z podziałem na strony

4 komentarzy w “Burson Conductor vs Ear Stream Sonic Pearl

  1. Michal pisze:

    Innymi słowy, niech żyje polska myśl techniczna ;))

  2. Piotr Ryka pisze:

    Ma się bardzo dobrze, nie gorzej od australijskiej.

  3. Michal pisze:

    Mnie nie trzeba przekonywać.

  4. Jarek pisze:

    Ear Stream to jest wysoka liga. Mam staruśkiego Moonlighta tej firmy – gra jak złoto z Sennheiser HD595.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy