Płyty binaural

Co słychać?

Binaural_03

Aż chciałoby się rzec „Witajcie w domu!”

   Na płycie pokazowej zamieszczono dwie inne ważne informacje. Że nagrania są dookólnie, co oznacza iż znajdujemy się w pełnej sferze dźwiękowej o rozwartości 360 stopni, toteż dźwięki pojawiające się z tyłu nie powinny nikogo dziwić. Zaznaczono też, że nadają się zarówno do głośników jak i słuchawek.

Zacznijmy od słuchawek. Sięgnąłem po Fosteksy TH-900, które w dużym stopniu już się wygrzały, tak więc powinny pokazać klasę, modowane przez Stefan AudioArt Sennheisery HD 800 i jak zwykle w ciekawych okazjach AKG K1000, które tradycyjnie naśladowały głośniki wolnostojące, a ściślej monitory bliskiego pola.

Do prezentacji binauralnej trzeba przez chwilę przywyknąć, by ukazała się w całej krasie – jakieś dwie, trzy minuty. Potem robi się naprawdę interesująco. Nie ma sensu brnąć w drobiazgowe opisy wszystkich utworów zawartych na pokazowej Dr. Chesky Amazing, bo zrobiłaby się z tego książka a nie artykuł, ale kilka spraw niewątpliwie godnych jest podkreślenia. Pierwszą jest dynamika i naturalne relacje głośności. Osobiście głosowałbym za tym, żeby wszystkimi tymi którzy relacje te zaburzają w trakcie realizacji nagrań zaludnić jakąś bezludną, odciętą od świata wyspę. Obrzydliwość kłamstwa z jakim na przeciętnej płycie mamy pod tym względem do czynienia jest doprawdy drastyczna. Ostatecznie mogę się zgodzić by wzmacniano wokalistę, ale sztuczne podbijanie jednych instrumentów kosztem innych zamiast odpowiedniego ich ustawienia i całościowa zabawa ze spłaszczaniem dynamiki to najzwyklejsze chałturnictwo i kaleczenie piękna. Być może inni będą mieli odmienne zdanie, ale moje jest takie, że nie należy tego robić i wszelkie tego typu zabiegi ograniczyć do minimum. Zupełnie mi nie przeszkadza, że perkusja gra głośniej od fletu, a dzwoneczki są naprawdę ciche kiedy ich nie ciągnąć do góry wajchą na reżyserskiej konsolecie. W zamian dostajemy potężne przejścia dynamiczne i osobiście jestem ich entuzjastą. Ewentualnie można przecież robić nagrania w dwóch wersjach – ze spłaszczoną dynamiką i bez niej, a wówczas klient sam by decydował co woli. Ale komu by się tam chciało…

Binaural_01

Czas wywrócić świat audio do góry nogami!

Druga sprawa to przestrzeń. W sumie tu najważniejsza. Nagrania w większości zrealizowano ustawiając głowę pomiędzy wykonawcami, toteż znajdujemy się w centrum muzycznych wydarzeń. Jedynym wyjątkiem pozostaje prezentacja organowa, podczas słuchania której jasnym jest, że stoimy na posadzce kościoła, a organy są przed nami powyżej. Tego rodzaju usytuowanie słuchacza w centrum ma swoje zalety i wady. Możemy się poczuć jak jeden z muzyków, ale nie jak słuchacz na koncercie. Osobiście bym wolał by kilka nagrań podobnie jak to organowe zostało zrealizowanych z pozycji słuchacza, ale twórcom najwyraźniej zależało by umiejscowić nas tam gdzie dookólność przejawia się najsilniej. Stanie w chórze czy pośród rockowych albo jazzowych kapel oczywiście zawsze robi wrażenie, a tu robiło je mocniej i naturalniej niż kiedykolwiek poza też binauralną płytą Staksa, którą posiadam i która jest równie znakomita, ale częściej korzysta z ustawień w pozycji słuchacza na koncercie.

Na płycie Dr. Chesky znajdują się też nagrania pokazowe, na przykład wizyta u fryzjera, podczas której słyszymy jak nożyczki i raczący nas pogadanką fryzjer w osobie samego wydawcy przemieszczają się wokół głowy. Dobrze to wypadło na osi prawo-lewo, choć w pewnym momencie nożyczki nie nadążyły za komentarzem, natomiast gorzej na osi przód-tył. Materializacja przed oczami wychodziła mi dużo gorzej niż z tyłu głowy, a najlepsza była po bokach. Spośród użytych słuchawek front najlepiej obsługiwały HD800, a K1000 i TH-900 miały z tym wyraźne kłopoty.

Binaural_04

Nie jest to praca pionierska, ale być może zapoczątkuje pozytywny trend na rynku

Osobna sprawa to klasa samych nagrań, niezależna od faktu jaką metodą je sporządzono. Rzucę kilka uwag. Lepszej perkusji nigdy nie słyszałem, a najlepiej wypadła pod względem przestrzennym na K1000, a pod względem głębokości zejścia w Fosteksach. Nie była to jeszcze perkusja całkowicie realna, ale jakieś osiemdziesiąt a nawet więcej procent prawdziwej perkusji, podczas gdy w przeciętnym nagraniu dobrze gdy mamy do czynienia z pięćdziesięcioma. Wymierzam oczywiście na oko, a dokładniej na ucho, ale z grubsza tak to wygląda. Bardzo ciekawie słuchało się z Fosteksami instrumentów smyczkowych. Ich zjawiskowa łagodność i pieszczota najwyższych nawet tonów przywołały natychmiast wspomnienie. Już takie smyczki słyszałem. Tak grał system Kondo Audio Note w oparciu o gramofon, całościowo wyceniony na dwa i pół miliona złotówek. Nigdy bym nie przypuszczał, że usłyszę coś podobnego za pośrednictwem systemu własnego, a jednak okazało się to możliwe. Fenomenalna okazała się też materializacja wokalistów oraz samego dr Chesky szepczącego prosto do ucha – szepczącego, że takie szeptanie jest możliwe wyłącznie w technice nagraniowej binaural. To robiło wrażenie. Jak cholera. Z kolei po stronie pejoratywów trzeba odnotować obecny w niektórych nagraniach, zwłaszcza chóralnych, szum tła wywołany przepływem powietrza wokół mikrofonów. Na płycie Staksa tego nie ma, czyli jest to do obejścia i powinno się o to zadbać. Niewielkie kwantum takiego szumu jest tak nawiasem korzystne i na płycie Staksa obecne, potęgując wrażenie naturalności w postaci przywoływanej wielokrotnie przeze mnie żywej przestrzeni, ale na dwóch czy trzech utworach płyty pokazowej Dr. Chesky poziom tego szumu okazał się nienaturalnie wysoki i przeszkadzający. Na pozostałych płytach studyjnych tego nie ma, ale sporządzając nagrania plenerowe trzeba zadbać o właściwy dobór szumu tła, by nie stał się zbyt dojmujący.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Płyty binaural

  1. Maciej pisze:

    Ciekawe czy takie nagrania staną się standardem czy zostanie wydane tylko 50 albumów i na tym koniec. Ja słuchałem kilku i owszem wrażenia ciekawe, ale repertuar tak chaotycznie zestawiony, że nie powiem aby ta sesji została u mnie w pamięci.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Jak mi powiedziano Chesky Records wraca do gry i wraca w ten sposób właśnie. Już byli całkowicie przestawieni na handel plikami, ale okazało się, że to dość kiepski interes. Nie wiem dlaczego kiepski, bo płyty można kopiować tak samo jak pliki, ale może okładki i fakt, że jest co wziąć do ręki jakoś lepiej działają na klientów. Tak więc przeprosili się z pozamykanymi już tłoczniami i postanowili wrócić do płyt, a że chcieli uczynić to spektakularnie, wrócili poprzez nagrania binauralne. Nic nie mam przeciw temu, bo brzmią świetnie, a zwykłe płyty przy nich wypadają blado. A co z tego naprawdę wyjdzie, to jak zawsze czas pokaże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy