Płyty binaural

 Płyty binaural

Binaural_05

Sześć klasycznych albumów…

   W środowisku audiofilskim panuje rozpowszechniony przesąd, że słuchawki to erzac, a prawdziwy audiofil powinien używać wolnostojących kolumn głośnikowych zainstalowanych w pomieszczeniach o dobrej, najlepiej wspieranej odpowiednimi adaptacjami akustyce. Nie brak drwin i złośliwego rechotu pod adresem użytkowników słuchawek, postrzeganych jako szare myszki i outsiderzy audiofilizmu, których nie stać albo nie mają życiowych warunków na odpowiednią salę i w efekcie zmuszeni są korzystać z nędznej namiastki. Tymczasem sytuacja jest dokładnie odwrotna. To kolumny głośnikowe i stojące za ich użyciem nagrania sporządzone za pośrednictwem mikrofonów umieszczonych w przestrzeni otwartej są tylko namiastką. Nie ma możliwości by tym sposobem dokładnie odwzorować rzeczywistą przestrzeń akustyczną. Oczywiście można w ten sposób produkować ciekawe realizacje przestrzenne, wprowadzające nasze uszy i mózg w interesujące omamy, ale to nie jest naturalny sposób słyszenia ani naturalna sfera dźwiękowa. Nie życie tylko teatr. Można za tym teatrem przepadać i mieć go za coś wspaniałego, ale warto będąc audiofilem być audiofilem świadomym i zdawać sobie sprawę z ułomności własnego dźwiękowego teatru. Tymczasem większość audiofili święcie wierzy, że dysponuje znakomitymi systemami bardzo wiernie reprodukującymi rzeczywistość dźwiękową, podczas gdy tak naprawdę mają najczęściej do czynienia z efektem pracy marnie wyedukowanych i leniwych jak foki na plaży reżyserów dźwięku, sprzedających im dźwiękowe błyskotki niczym dzikusom paciorki. Tu brzdąknie, tam skrzypnie, ówdzie wrzaśnie – i już jeden z drugim święcie jest przekonany, że trafił na koncert. A tu bulba, jak mawiał kiedyś w „60 minut na godzinę” pan Tadzieniek do pana Piotrusia. Bulba. Prawdziwa sfera dźwiękowa pojawia się tylko w słuchawkach reprodukujących nagrania binauralne. Cała reszta to pic. Wiedziałeś, że masz pic, drogi mój Audiofilu? Nie wiedziałeś? To teraz wiesz.

Binaural_06

…i jedna szalona pokazówka!

Cóż by zatem szkodziło używać powszechnie słuchawek i płyt binauralnych, skoro tylko za ich pośrednictwem prawdziwości dźwiękowej dostąpić można? Ano szkodziło, szkodziło, bo ani grupowo słuchać tego się nie da, ani takich pieniędzy za to wziąć. A pieniądz rzecz ważna i do jego zarabiania każdy się solidnie przykłada a na nic przy tym nie zważa. Rzut oka na ceny najlepszych kolumn i najlepszych słuchawek, że już o wzmacniaczach do jednych i drugich nie wspomnę, w mig wykazuje dlaczego warto na kolumny i wzmacniacze je obsługujące stawiać, a na słuchawki nie. Najdroższe słuchawki w dziejach kosztowały trzydzieści tysięcy, najdroższe kolumny kosztują w okolicach miliona. The rest is silence, jak napisał ktoś kto podawał się za Szekspira i kto nie wiadomo kim był, ale raczej nie panem Shakespeare. Oczywiście kolumny mają swoje zalety. Przede wszystkim niektórzy nie tolerują słuchawek. Założywszy je czują silny dyskomfort i reszta traci w tej sytuacji znaczenie. Poza tym w słuchawkach nie słyszy się ciałem, a są to doznania wzbogacające i przyjemne. Nie można też słuchać grupowo i nie pojawiają się naturalne odbicia; co z tego, że sztucznymi i nieprawdziwymi nagraniami sprawione, skoro tak działające na wyobraźnie i w swej sztuczności autentyczne.

Tak więc kolumny mają swoje racje, jednak w sensie dosłownym i w oparciu o wiedzę prawdziwsze są inscenizacje binauralne na słuchawkach. To się rzecz jasna nie spodobało producentom kolumn, węszącym w tym zagrożenie dla własnego interesu. W efekcie powstały nagrania binauralne dopasowane do odsłuchu głośnikowego, do sporządzenia których użyto specjalnych filtrów tłumiących wpływ małżowin na zmianę częstotliwości fal trafiających do mikrofonów w kanałach sztucznej głowy. Dzięki temu efekt HRTF nie ulegał podwojeniu podczas odsłuchu pozbawionego właściwej słuchawkom całkowitej separacji kanałów, w następstwie czego nagrania binauralne stały się ekscytujące także w głośnikowym wydaniu. Do ich produkcji używano nie tylko filtrów montowanych w sztucznych głowach tradycyjnie kojarzonego z techniką binaural Neumanna, wchodzącego teraz w skład korporacji Sennheiser, ale też innego rodzaju sztucznych głów produkowanej przez firmę Shoeps. Nazywała się ta innego rodzaju głowa KFM6 i była kulą z pianki poliuretanowej a nie dokładnym modelem na wzór manekina. Umożliwiało to omijanie filtrów i tworzyło prostsze modele dźwiękowe niż u neumannowskich KU81 czy najpopularniejszej KU100. (Niemiecka nazwa sztucznej głowy to Kunstkopf.) Były za to modelami bardziej uniwersalnymi, bo kształt głowy każdy ma inny i do niego dopasowany swój mózgowy wzorzec słyszenia.

Binaural_10

Jest czego posłuchać

Podobnie jak marką kojarzoną z techniką nagrań binauralnych jest producent mikrofonów Neumann, tak wydawnictwem płytowym związanym z takich płyt istnieniem był brytyjski Nimbus Records. W naszym opisie wystąpią jednak płyty innego wydawnictwa; tytuły niedawno wydane przez Chesky Records i nadesłane przez Club CD, za co wielkie mu dzięki. Nim do tego opisu przejdziemy warto jednak by każdy osobiście zapoznał się z techniką binaural, co będzie możliwe dzięki niezawodnemu serwisowi You Tube. W poniższym linku znajduje się sławna płyta nagrana przez Pearl Jam, nosząca adekwatny tytuł „Binaural”. Zamieszczone na niej nagrania binauralne są łatwe do wychwycenia, ale na wszelki wypadek zaznaczono je krzyżykami. http://www.youtube.com/watch?v=tY4Gme5SR6o

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Płyty binaural

  1. Maciej pisze:

    Ciekawe czy takie nagrania staną się standardem czy zostanie wydane tylko 50 albumów i na tym koniec. Ja słuchałem kilku i owszem wrażenia ciekawe, ale repertuar tak chaotycznie zestawiony, że nie powiem aby ta sesji została u mnie w pamięci.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Jak mi powiedziano Chesky Records wraca do gry i wraca w ten sposób właśnie. Już byli całkowicie przestawieni na handel plikami, ale okazało się, że to dość kiepski interes. Nie wiem dlaczego kiepski, bo płyty można kopiować tak samo jak pliki, ale może okładki i fakt, że jest co wziąć do ręki jakoś lepiej działają na klientów. Tak więc przeprosili się z pozamykanymi już tłoczniami i postanowili wrócić do płyt, a że chcieli uczynić to spektakularnie, wrócili poprzez nagrania binauralne. Nic nie mam przeciw temu, bo brzmią świetnie, a zwykłe płyty przy nich wypadają blado. A co z tego naprawdę wyjdzie, to jak zawsze czas pokaże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy