O luksusie część II

Różne miary luksusu

O_luksusie_05

„A co wy możecie wiedzieć o słuchawkach!
-Lil Wayne, diamentozębny przodownik „pracy”

   Tego rodzaju ogólna definicja pozostawia oczywiście niedosyt. Zwykliśmy bowiem widzieć w luksusie ten składnik naddatku zysków, który zamieniany jest na dobra bardzo już niedostępne; dla ludzi o niskich dochodach całkowicie abstrakcyjne i nieosiągalne drogą największych nawet wyrzeczeń. Jest to w sensie społeczno znaczeniowym zjawisko całkowicie wytłumaczalne, związane zarówno z charakterystycznym dla ludzkich ocen stopniowaniem wszystkiego, jak i skłonnością do upraszczania sobie oglądu świata drogą wrodzonej predyspozycji do skupiania się na rzeczach drastycznych. Ma to oczywiście podłoże ewolucyjne. Sytuacje przeciętne i mało osobliwe są z reguły niegroźne i z natury rzeczy zawczasu jako takie rozpoznawane – klasyfikowane jako elementy codzienności, w odróżnieniu od skrajnych i ekstremalnych, stanowiących potencjalne zagrożenie. W efekcie rzeczy i zjawiska przeciętne są pomijane, a krańcowe i rzadkie postrzegane ze zdwojoną siłą. Skutkiem tego zwykliśmy kłaść nacisk na luksus wyłącznie w jego formie ekstremalnej, pomijając to wszystko co luksusem w istocie jest, ale nie przejawia radykalnej postaci. W gwarze społecznej mówi się o tego rodzaju postrzeganiu jako o taniej sensacji, czyli medialnym wyzyskiwaniu naturalnej skłonności do ekscytowania się wszystkim co rzadkie. Wyrósł na tym cały praktycznie dominujący odłam branży medialnej, zajmujący się wyłącznie śledzeniem tego rodzaju zjawisk – poczynaniami gwiazd, szczególnie drastycznymi wypadkami, ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi i tak dalej. Na tym obszarze odnajdujemy oczywiście nasz luksus, którego co bardziej drastyczne przykłady bywają szeroko komentowane, budząc ekscytację i podniecenie. Dochodzi w tym miejscu do głosu pewna perfidia zjawiska. Luksus jest mianowicie postrzegany wyłącznie w kategoriach ekstremalnych, a zarazem w kontekście pożądania i jednoczesnego uspokojenia, bo cóż może być niepokojącego w bardzo drogim pierścieniu, pełnej przepychu limuzynie albo wielkim pełnomorskim jachcie o kajutach wyłożonych masą perłową? Czerpie się satysfakcję z oglądania ich zdjęć i marzy by zostać kimś kogo na to stać. Mało komu przychodzi wtedy do głowy, że istnienie tych cacek musiało odbyć się czyimś kosztem i że fakt, iż kogokolwiek stać na nie wiąże się z niesprawiedliwością. Siłą rzeczy i naturą przyzwyczajeń w przeciwieństwie do tego skupiającego uwagę luksus codzienny jest niemal niewidoczny. Całkiem się już opatrzył i nikt nie zwraca na niego uwagi, ignorując co lepsze samochody czy w miarę eleganckie zegarki. Stały się one normą. Widuje się je często, ponieważ ilość pomniejszych luksusobiorców to kilka czy nawet kilkanaście procent społeczeństwa. Lecz niezależnie od tego czy elita różnego stopnia wyzyskiwaczy oscyluje w okolicach jednego czy kilkunastu procent, wyzysk pozostaje wyzyskiem. Według najnowszych danych dziewięćdziesiąt procent całości światowego bogactwa przynależy do mniej niż pięciu procent mieszkańców globu, a siedemdziesiąt jego procent należy do mniej niż jednego procenta. Ta wiedza przynosi otrzeźwienie i otwiera oczy. Na takim żyjemy świecie i takie są realia. Ogół światowej społeczności to nędzarze, a garstka to krezusi. Pracujecie dla innych, a wasz wysiłek ląduje w cudzych kieszeniach i nigdy nie będzie wam dane czerpać z niego korzyści. Najbogatsi z bogatych pozostają anonimowi. Nigdy się ich nie ogląda, podobnie jak niewidoczne są ich rezydencje. Ich nazwiska wcale nie figurują na listach najbogatszych, ponieważ nie życzą sobie rozgłosu. A jeśli nawet są tam umieszczane, przynależne im majątki pozostają bardzo niedoszacowane.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

27 komentarzy w “O luksusie część II

  1. Tomek pisze:

    Cóż, Prawda w oczy kole.

  2. Kuba pisze:

    Klawiatura na której Pan napisał ten tekst też została złożona przez te biedne rączki, co czyni Pana takim samym wyzyskiwaczem jak te „elegantki z Paryża”.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Oczywiście. Tak samo klawiatura jak i monitor czy wszystkie pozostałe składniki komputera oraz jego obudowa. Jadłem też żywność produkowaną przez wykorzystywanych częstokroć do cna rolników (w samej Francji w zeszłym roku 500 rolników popełniło samobójstwo na tle ekonomicznym), popijałem herbatą i kawą sporządzonymi przez nędzarzy i chodziłem w ubraniach przez takich samych nędzarzy uszytych. Żyjemy na podłym świecie i wszyscy się do jego istnienia mniej czy bardziej przykładamy. Ale jednym się to najwyraźniej podoba, a innym coś jakby mniej.

  3. Tomek pisze:

    I o tym, między innymi, tragicznym paradoksie współczesnej cywilizacji, która się kończy, ten znakomity tekst traktuje.

  4. Kuba pisze:

    Raczej brzmi jak manifest Pisu:)

    1. Piotr Ryka pisze:

      W przeciwieństwie do wielu innych nigdy nie należałem do żadnej partii politycznej (i moi rodzice też nie). Byłem natomiast przez niektóre partie polityczne szykanowany i to się jak widać nie zmieniło.

    2. Michal W. pisze:

      Porównanie do PiSu to miał być komplement czy pejoratyw? Pytam bo nie wiem, szczególnie gdy rozmówca też mi nieznany.

  5. Tomek pisze:

    I tu znów jesteśmy w audio. Każdemu brzmi inaczej. Mnie raczej tym Kantem,Heglem,Sokratesem, Lacanem, Buddą, Jezusem i wieloma Innymi Wielkimi brzmi. I to nie jako brzmieniowa powtórka, tylko własny, autorski Piękny i Prawdziwy dźwięk. Ale melodia wciąż Ta sama. To Jest To!

  6. Kuba pisze:

    To dlaczego nie pisze Pan w pierwszej osobie, tylko wytyka innym?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Czego nie piszę w pierwszej osobie?

    2. Michal W. pisze:

      Ten tekst zarówno w liczbie pojedynczej, jak i w liczbie mnogiej pierwszej osoby, wyszedłby nad wyraz pokracznie. Tego typu pytań można jeszcze dużo zadać – czemu tak, a czemu nie tak? Mój syn je intensywnie ćwiczył między trzecim i czwartym rokiem życia, ale teraz widzę, że częściej się zdaje na samodzielne wnioski. I dobrze. Lepiej mi prostować ułomną acz jego własną dedukcję niż gdybym miał widzieć brak odruchu zastanowienia.

  7. Kuba pisze:

    Tekstu „o luksusie”

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie należę ani do tego mniej niż jednego procenta posiadającego siedemdziesiąt procent światowego majątku, ani do tych pięciu dysponujących jego dziewięćdziesięcioma procentami. Nigdy nikogo nie zatrudniałem płacąc mu marną pensję, a zatrudniałem wiele osób. Nigdy też nie byłem zwolennikiem ani w najmniejszym stopniu nie przyłożyłem ręki do wprowadzenia polityki międzynarodowego wyzysku, zatrudniania bez ubezpieczenia zdrowotnego i składki emerytalnej, czy innych temu podobnych niegodziwości. Gdybym mógł wybierać pomiędzy towarami wytworzonymi godziwie a innymi (co z uwagi na uwarunkowania ekonomiczne i nastawienie rządzących jest czystą abstrakcją), na pewno bym je wybierał.

  8. Kuba pisze:

    A czy używanie zabawki do słuchania muzyki za ponad 20.000,- odróżnia Pana od tych „krezusów”? Niestety ale przestał Pan być dla mnie wiarygodny.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie posiadam żadnej zabawki do słuchania kosztującej 20 000,- albo więcej. Nie mam nawet żadnej, która w stanie sklepowym kosztowała połowę tej kwoty.

  9. fallow pisze:

    czy możemy się także spodziewać recenzji ideologi gender?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Myślę, że mimo zaczepnej formy tego pytania temat jest interesujący i na czasie.

      Tak nawiasem rad bym wiedzieć czy mam do czynienia z oryginalnym fallowem, co to był kiedyś u mnie, czy może jak w przypadku Gustawa znów z jakąś podróbką.

  10. Przemek pisze:

    Piotrze z całym szacunkiem ale stronki Twej coraz mniej chce mi sie czytać.Kiedyś czytałem ja z zafascynowaniem.
    Czytalem o czyms co dawalo mi jakies odniesienie w stosunku do tego co kocham w audio a teraz tematy te maja malo z tym wspolnego.Przeczówam ,ze natepnym tematem ktory zapragniesz przedstawic bedzie polityczne poglądy Piltra R. lub kto powiesił Leppera.

  11. Przemek pisze:

    Do zobaczenia jak wróci prawdziwy audio Ryka.

  12. sebastian pisze:

    Panowie skąd tu tyle negatywizmu? Na Boga ledwo się 2014 zaczął a tutaj aż tryska jadem. Stawiam na to, że zmarszczki i impotencja będą waszymi najmniejszymi zamartwieniami jak tak dalej będziecie ciągnąć ^^… czy myśmy się nie mieli tu aby spotykać z wspólnej pasji do muzyki i sprzętu w miłej atmosferze?

    Ja osobiście lubię sobie poczytać na różne tematy, a że o różne tematy coraz trudniej więc wywody filozoficzne są jak najbardziej w cenie i chwała Piotrowi, za to, że je tu co pewien czas nam podsuwa. Przecież to dla rozrywki umysłowej a nie indoktrynacja i instrukcja życia…

    Jak byście się Wy czuli jak by ktoś wam przyszedł i za przeproszeniem nasrał na waszą pracę? Trochę kultury i samo ogłady proponuje. Ostatecznie wasze komentarze świadczą jedynie o was samych…

    Pozdrawiam

  13. Michal W. pisze:

    Ktoś bierze nicki z audiohobby i daje upust swojemu „talentowi”. Nawet nie bacząc, że niektórzy się tu w oryginale wpisywali, tyle że inaczej podpisani. Może majkel coś tu w końcu napisze?

  14. Piotr Ryka pisze:

    Pozwoliłem sobie usunąć wpisy dowcipnisiów udających kogo innego, bo starą, wypróbowaną metodą chodzi tu o sprowadzanie wszystkiego do absurdu, a ta metoda jest pożyteczna tylko w matematycznych dowodach nie wprost.

  15. WZ 67344 pisze:

    Widzę, że tak zwany (naprawdę dzięki za stronę audio) Twórca portalu, czyli Pan Piotr zaczyna działać tu auto-destrukcyjnie, czyli być nieodpornym na zwykłą krytykę, nieprzychylny odmiennym punktom widzenia na świat (nie tylko na dźwięk słuchawek), a przede wszystkim zamkniętym w swojej twardej skorupie poglądów wąskich, ograniczonych światopoglądowo, miałkich filozoficznie i niestety – głupich, bo małostkowych i ciasnych umysłowo. Po krakowsku dusznych, nie otwartych na świat. Szkoda.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie wiedziałem, że propozycja pisania o miesiączkowaniu pingwinów jest krytyką. Mnie wygląda raczej na drwinę. A powyższy zbiór inwektyw także nie jest krytyką tylko pustym wyrazem dezaprobaty. Chętnie podejmę polemikę, ale najpierw trzeba mieć z czym polemizować.

  16. kc56384 pisze:

    Dawno nie pisałem. Co większe fale weny marnowałem na różne, nie raz nie etyczne rzeczy.

    Emocjonalność to określona dla danej jednostki miara reagowania na dane bodźce ze świata, bodźce tak unikatowe i liczę, że spisanie wszystkich ich powiązań (z ludźmi, miejscami, wydarzeniami) jest nie możliwa nawet przez komputer NASA. Ta emocjonalność jest bardzo modyfikowana przez czas egzystencji.
    Jest taka zasada „wszyscy ludzie popełniają błędy”
    Czym jest błąd? Jest odmiennością bezbłędności, czyli czymś co posiada wadę, nie jest kompletne lub w ogóle jest destrukcyjne.

    Starajmy się o subtelność naszych wpisow, bo to harmonia tego co w nas i tego co na zewnątrz. Sztuka nie łatwa, ale co by to było gdyby była łatwa- żadna by z niej radość.

  17. Maciej pisze:

    To już tak w świecie jest że łączą nas różne pasje, różne wspólne przedsięwzięcia, wyjazdy, spotkania. Rozmawiałem o tym jakiś czas temu z przyjaciółmi. Jednak w pewnym momencie okazuje się że bez wspólnego światopoglądu dochodzi się do pewnego etapu znajomości i ciężko iść dalej. Zostaje się na dość powierzchownej płaszczyźnie wymiany doświadczeń i pewnych obserwacji. Piotr pisząc te minieseje dał upust swoim poglądom w szerszym kontekście niż audio. Pisał niepoprawnie politycznie – bo teraz wszystko co jest zimne lub gorące to złe, możne pisać tylko letnie rzeczy. Myślę że nic złego się nie stało. Autor przedstawił swoje spojrzenie. Od tego momentu zostaną tutaj Ci którzy zgadzają się z tymi poglądami lub tolerują je. Myślę że nie można obawiać się prawdy. Czasy mamy takie że trzeba decydować bo inaczej inni zadecydują za nas. W Europie zbyt dużo już letniego myślenia..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy