Recenzja: Mytek Digital Stereo192-DSD DAC

Brzmienie cd.

Mytek_192_03

Tym bardziej, że z Mietkowymi ustawieniami można nieźle zaszaleć

   Jeszcze lepiej różnica pomiędzy poszczególnymi słuchawkami zarysowała się z plikami FLAC puszczonymi z najnowszego JRivera. Ultrasony były najbardziej gęste, najbliższe i najbardziej zwyczajne, czyli – gdyby ktoś wolał takie nazewnictwo – normalne. Beyerdynamiki z kolei bardziej cofnięte, z większym naciskiem na całość niż sam pierwszy plan, a Audio-Technica najlepiej ukazywała indywidualizm wokalistów, dźwięk miała najdelikatniejszy a scenę największą i oczywiście opatrzoną pogłosem.

W interludiom poprzedzającym kończące przygody Myteka z komputerem pliki MQS czytane przez program JPlay zmuszony jestem napisać, że dźwięk Myteka okazał się wyjątkowo rozdzielczy i kontrastowy. Miał jednocześnie przyjemnie cienistą tonację i znakomite widzenie sceny. Nie był natomiast specjalnie barwny, dociążony ani łagodzący. Czarował przede wszystkim wyrazistością, przejrzystością i scenicznym rozmachem.

Przechodząc do plików o dużej gęstości i wyższych lotów odtwarzacza programowego zacznijmy od uwagi, że na tego rodzaju materiale tym sposobem odtwarzanego pojawiła się wyraźna przewaga filtra Slow nad Sharp. Dźwięk stawał się z nim naturalniejszy i zdecydowanie bardziej muzyczny. Płynął miękko, głębokimi amplitudami, swobodnie i uwodzicielsko. Całkiem lampowym stylem, zupełnie jak nie z tranzystora. Zaznaczyło się też, że poprzednio lepiej jak na moje ucho grające T90 zostały teraz zdystansowane przez Ultrasony, wcześniej zbytnio zbijające w cokolwiek bezkształtną masę dźwiękowy materiał, a teraz elegancko go prezentujące, z właściwym rozbiciem na doskonale odrębne składniki brzmienia. Pod względem jakości dogoniły te Ultrasony nawet Audio-Technicę, bo ich ciepło i bliskość rekompensowały mniejszą scenę.

Mytek_192_04

Cóż, parę kabli wzięło w tym udział…

By podsumować ten etap badań i znaleźć odpowiednio wysoko położony punkt odniesienia do znakomitej prezentacji Myteka, podłączyłem mu kablami symetrycznymi wzmacniacz Phasemation i porównałem brzmienie brane prosto z Myteka z tym od stojącego na nim Phasemation. Ja wiem, że to jest nieuczciwe. Przy niemal identycznej cenie Phasemation jest w całości jedynie wzmacniaczem słuchawkowym, a Mytek trzema w jednym i to takimi trzema naprawdę porządnie zaopatrzonymi w funkcje, a tak naprawdę to nawet czterema, bo do bycia DAC-kiem, przedwzmacniaczem i słuchawkowym wzmacniaczem dorzuca jeszcze funkcję interfejsu. Różnica w brzmieniu? Pomimo uaktywnienia w Myteku filtra »Slow« Phasemation miał dźwięk bardziej łagodny, pieszczący, delikatny. Można to odnieść do porównania widowisk. Mytek był jak zawody lekkoatletyczne, a Phasemation jak balet. U japońskiego wzmacniacza gracja ruchów i poetycka maniera ważniejsze były od dynamiki i kontrastu. Bardziej skupiał się na pięknie niż na osiągnięciach. Mimo to brzmienie Myteka należy ocenić jako bardzo udane, a przy tym należy brać pod uwagę, że Phasemation skorzystał tu z jego umiejętności, otrzymując sygnał z mniejszym jitterem i w ramach protokołu asynchronicznego, czego sam nie umiałby dokonać. Nieco mniej płynny lecz mimo to wciąż pozostający w domenie analogowego brzmienia dźwięk samego Myteka zrobił na mnie wrażenie wręcz świetne, bardzo znacznie przekraczając skromne oczekiwania związane z jego niepozornym wyglądem. Wyjątkowo dobrze się go słuchało, a kiedy stał koło monitora, czułem się naprawdę komfortowo.

 

Z odtwarzaczem CD

   No to w drogę. Ruszajmy z ciepłego kącika przy komputerze, chłodzonego dyskretnie wiatrakami Be Quiet i Noctua, na srebrny grzbiet odtwarzacza Cairn, by mierzyć się z jego konwerterem analogowo cyfrowym i pałaszować sygnał po kablu optycznym.

Mytek_192_05

Ale naprawdę było warto!

Zacznijmy od tego drugiego tematu, a sprawę potraktujmy poważnie, okładając naszego Myteka z obu stron szalenie groźną konkurencją w postaci wzmacniaczy Sonic Pearl i Phasemation. Akurat tych, bo Sonic od dawna się nudził, a Phasemation jako jedyny z na miejscu obecnych posiadał wejścia symetryczne, tak więc możliwa była słuchawkowa triada, czy jak kto woli triatlon, w postaci trzech wzmacniaczy podpiętych do tego samego źródła, wymagających jedynie wyrównania poziomu głośności i przepinania słuchawek.

Do dzieła zatem. Zacznijmy od porównania z Sonic Pearl. Porównanie okazało się bardzo ciekawe. Zainicjowałem je słuchawkami Beyerdynamic DT 990 Edition, których brzmienie dopiero co scharakteryzowałem w ich własnej recenzji i które co do diagnozy tutaj w całości się potwierdziło, raz jeszcze częstując sprężystym i majestatycznym brzmieniem, co to się do nikogo nie przymila, a jednocześnie okazuje bardzo angażujące. Nie da się ukryć, że brzmieniu temu lepiej posłużyła współpraca z Sonic Pearl, gdyż nawet po ustawieniu w Myteku filtra Slow i podniesieniu próbkowania do 192 kHz nie miał amerykańsko-polski wzmacniacz tak miękkiego, jedwabistego brzmienia, tak rozciągniętej frazy i tego czegoś, czego nazwanie nie przychodziło mi od razu do głowy, a co po namyśle określiłbym jako pewien romantyzm, swego rodzaju zaśpiew i impresjonistyczną srebrzystą aurę. Można to skrótowo ująć jako bardziej poetyckie podejście do muzyki, w przypadku Sonic Pearl posadowionej dalej i nie tak brutalnie wyrazistej, tylko bardziej się rozpływającej, choć jednocześnie znakomicie transparentnej w odniesieniu do tego wszystkiego co dzieje się z przodu i co stanowi muzyczne jądro utworu. Na tym tle Mytek wypadł bardziej zwyczajnie, z bliskim pierwszym planem, mocnym kontrastem, mocnymi akcentami i w porównaniu trochę zbyt dużą jaskrawością i nieco za ostrym krawędziowaniem. Dodam jeszcze, że oba wzmacniacze miały bardzo wyraźnie zaznaczoną linię basową, w przypadku Myteka mającą krótsze, bardziej zwarte wybrzmienia.

W odniesieniu do dwóch wyraźnie różnie brzmiących konkurentów Phasemation okazał się pośredni pomiędzy poetyckim Sonic Pearl a kontrastowym Mytekiem. Wybrzmienia miał nieco dłuższe niż Mytek, a dosadność większą niż Sonic. Rysowała się u niego jedwabistość faktury, pojmowanej nie tak poetycko jak u Sonica, ale i nie z tak fotograficzną, pozbawioną łagodzenia dokładnością jak u Myteka. Jednocześnie nie miej wrażenia czytelniku, że któregoś z tych urządzeń słuchało się gorzej, że chciało się od niego odchodzić, przenosić do konkurencji. To nie były takiego rodzaju różnice, tylko trzy różne maniery, trzy podejścia, a każde na swój sposób interesujące. Rzecz jasna jedno można było woleć od drugiego, ale nie na zasadzie oczywistej lepszości, tylko wyboru stylu. Osobiście wolałem Sonic Pearl, ale to wolenie to żadna sugestia tylko stwierdzenie faktu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

25 komentarzy w “Recenzja: Mytek Digital Stereo192-DSD DAC

  1. Daniel pisze:

    A czy redeaktor miał okazję posłuchać „mietka” z Denonami 7100. Ciekawy jestem jak sprawuje się te połączenie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Miał redaktor okazję i nawet na piątej stronie recenzji to napisał, tam gdzie jest mowa o płytach binauralnych.
      Mytek jest wzmacniaczem mającym generalnie jedną preferencję – tym bardziej lubi dane słuchawki, im bardziej są one muzykalne. A ponieważ Denony D7100 muzykalne są, więc Mytek bardzo je lubi. A że inne wzmacniacze też je lubią, to nie dziwota, bo raz, że są świetne ogólnie, a dwa, że właśnie muzykalne, tak więc i napędzać je łatwo i efekty tego napędzania są znakomite. Dla samych D7100 ważna też w sumie jest jedna sprawa: jak dla Myteka muzykalność, tak dla nich kultura sopranów. Łykną każdy tor pod warunkiem, że nie będzie kaleczył wysokich tonów.

  2. Tadek pisze:

    „Dźwięk był realistyczny, znakomicie wypełniał pomieszczenie, bardzo dobrze się przestrzennie określał i mimo braku ekspozycji na średnicy bardzo dobrze prezentował wokalizę, z właściwym jej wydźwiękiem emocjonalnym”.

    To zawoalowana krytyka średnicy kolumny czy pochwała ich neutralnego dźwięku?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Te głośniki nie eksponują średniego zakresu. Taki mają styl. Dla jednych będzie to wadą a dla innych zaletą. Jednak ta niewyeksponowana średnica mimo braku ekspozycji ma się całkiem dobrze i to jedynie chciałem napisać.

  3. Sebastian pisze:

    Miałem i oddałem. Granie zupełnie nie w moim stylu. Mój egzemplarz miał bardzo słabą scenę i z całą pewnością nie był muzykalny. Muzyce brakowało duszy i energii.

    Co było fajne to szybki i punktowy bas choć nieco podbity oraz nie wspomniane w ogóle w recenzji tytułowe natywne wsparcie dla formatu DSD (SACD)… i oczywiście obsługa pilota.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zawsze trzeba oceniać tandem wzmacniacz/DAC i słuchawki. Co do posiadania duszy, to właśnie piszę recenzję Ultrasone Signature Pro i Mytek sprawuje się pod tym i innymi względami pierwszorzędnie. Ma właśnie duszę i energię. Scena jest bardzo bliska, tak ją prawdopodobnie zaplanowano. Słuchałem go także wczoraj z D7100, ale takimi z przerobionym (bardzo korzystnie) kablem i właśnie scena była znakomita. Niestety nie możemy weryfikować naszych sądów na wspólnych odsłuchach i to szalenie utrudnia wypracowanie wspólnego stanowiska.

      1. Sebastian pisze:

        Nie zrozum mnie źle Piotrze, uważam, że Twoje opisy brzmienia Myteka w recenzji są bardzo trafne. Rozbieżność następuje dopiero na etapie wniosków gdzie Ty znajdujesz plusy takiego brzmienia gdy ja natomiast ich znaleźć nie mogłem ale to są już też sprawy gustu i indywidualnych preferencji.

        Nie było to brzmienie dla mnie. Słuchaliśmy Myteka na pierwszej wersji Grado RS-1, D7100 i na kilku parach głośników w tym Avantgardach i na wszystkich grał w bardzo zbliżony sposób. Nie twierdzę, że nie ma parowania sprzętowego, z którym scena by się powiększyła i nabrała jakiekolwiek efektu „3d” ale nam się nie udało tego doświadczyć.

        A szkoda bo bardzo fajne funkcje miał ten DAC plus (mój) był czarny co zawsze zaliczam na plus!

        Pozdrawiam

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie ma potrzeby się tłumaczyć. Mytek nie jest konstrukcją o cechach gramofonu czy lampowego wzmacniacza. Twierdzenie, że nie jest muzykalny pozostaje w odniesieniu do niego słuszne w tym sensie, że tylko w muzykalnym towarzystwie będzie grał muzykalnie. Ale Signature Pro są właśnie takimi słuchawkami, nawet wybitnie takimi, i dlatego z nimi muzykalny był.
          Modowanie kabla do D7100 daje bardzo interesujące efekty sceniczne i sam byłem zaskoczony jak potrafi na scenę wpływać. Ani bym pomyślał. Kable w ogóle okazują się bardzo istotne, bo u HD 800 też poczyniły radykalne zmiany. Niby kawałek drutu, a tyle znaczy.

  4. Jarek N pisze:

    Witam,

    z Pana opisu wynika, że Mytek 192 DSD DAC oferuje conajmniej dobrą jakość dźwięku. Poważnie rozważam jego zakup i przeglądając inne recenzje natrafiłem na takie uwagi:
    1. „…. scena. Holograficznie jest świetnie, ale sama scena ma charakterystyczny kształt i powiedziałbym nawet, że to znak szczególny tego DACa. Otóż ma ona kształt półkola skierowanego wypukłością do słuchacza. …. na słuchawkach daje to wrażenie, że spora część wydarzeń dzieje się za głową.” (komentarz forumowicza michelangelo do recenzji DAC-a na stronach Audiostereo).

    2. W kilku recenzjach znalazłem narzekania na „nienajlepszą” górę pasma, czasami określano to jako lekkie „zapiaszczenie”.

    Czy Pana odczucia były podobne?
    Szczególnie interesują mnie wrażenia z odsłuchu muzyki klasycznej, gdzie góra pasma ma bardzo duży wpływ na jakość odtwarzanego dźwięku instrumentów i śpiewu sopranistek.
    Muzyki słucham głównie na słuchawkach.

    Pozdrawiam

    Jarek

    1. Piotr Ryka pisze:

      Gdyby scena była półkolista i jednocześnie wypukłością skierowana do słuchacza, to wówczas jeśli cokolwiek miałoby grać poza plecami, tym czymś musiałby być środek sceny i jej pierwszy plan. Niczego takiego nigdy i z żadnym sprzętem nie obserwowałem poza jedną płytą, która gra w ten sposób na różnym sprzęcie. Na pewno nie jest to cecha, którą można przypisać Mytekowi, aczkolwiek pierwszy plan faktycznie ma bliski i nieraz daje wrażenie bycia pośród wykonawców.
      Gdy chodzi o górę pasma, to z dobrej jakości źródłami i dobrymi słuchawkami nie jest zapiaszczona. Obraz dźwiękowy jest wyrazisty i kontrastowy, tekstury nie są tak gładkie jak ze wzmacniaczami lampowymi, ale wadliwości typu zapiaszczenia nie ma. Gdy jednak ktoś poszukuje gładkiego brzmienia, Mytek nie jest dla niego lub należy go wesprzeć wzmacniaczem w rodzaju Sonic Pearl czy Phasemation, co jednak podwoi koszty systemu. Gładszy będzie dźwięk z Bursona Conductora.

    2. Michal W. pisze:

      Cytowana opinia jest moja i ją podtrzymuję w zakresie słuchania z dziurki Myteka na słuchawkach Grado GS1000 oraz DACa w roli źródła dla systemu głośnikowego z Harbethami HL5. Właściciel tego Myteka potwierdzał moje obserwacje i nawet podkreślił, że do ustawienia głośników i akustyki pokoju, jaki posiada, taka kształtowanie sceny mu pasuje. Ja miałem wrażenei grania części muzyki po karku w Grado, po przejściu na zewnętrzny wzmacniacz słuchawkowy raczej tego nie było. Nie można wykluczyć ewolucji konstrukcji DACa lub wpływu np. kabla zasilającego. To o czym piszę to wrażenia sprzed roku.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Nie mam już Grado GS-1000 więc tego nie zweryfikuję. Ale po karku? Aż będę musiał sprawdzić, bo Mytek jeszcze jest. Może jakieś inne słuchawki zrobią z niego karkówkę.

  5. Jarek N pisze:

    Witam,

    czy udało sie przeprowadzić dodatkowe odsłuchy?
    Dla mnie ważne są głównie własności DAC-a,
    wzmacniacz słuchawkowy mam.

    Nie wiem czy dobrze interpretuję opisy dźwieku,
    dlatego w celu upewnienia się zapytam.
    Czy w Pana odczuciu instrumenty jak np. fortepian, skrzypce, flet,
    brzmią nauralnie – na tyle aby z przyjemnością słuchać koncertów?

    Pozdrwiam

    Jarek

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dodatkowych odsłuchów jeszcze nie przeprowadziłem i proszę o cierpliwość. Strasznie dużo muszę napisać i posłuchać w ciągu najbliższych dni, bo dużo sprzętu na gwałt wraca do dystrybutorów. Co do naturalności, to zależy jaki się wzmacniacz Mytekowi podepnie. Z Sonic Pearl czy Phasemation gra to znakomicie.

  6. Maciej pisze:

    Ot zagadka:

    Mam wypożyczonego Myteka i dziś po 2 dniach zabaw napotkałem pewną nurtującą kwestię. Otóż kiedy używam go jako Daca z moim Pioneerem PD9700 podłączonym po coaxialu, najlepiej brzmi wybór synchronizacji zegara w trybie INPUT SYNC. Czyli nie wewnętrzne ustawienia zegara z Myteka 44-192kHz.. Dodam że przy niektórych częstotliwościach wkrada się 'hiss’ i dźwięk ulega delikatnej lecz wyczuwalnej degradacji. Taki minimalny hiss jest nawet przy 192Khz a najgorszy przy 96kHz, wrecz rezonuje.
    Jak to jest z tymi kilohertzami i synchronizacją w przypadku pracy z zewnętrznym napędem?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Panie Maćku, jutro odpowiem, bo teraz już ryję nosem.

  7. Piotr Ryka pisze:

    Internal sync jest ustawieniem optymalnym. U mnie żadnego hiss przy żadnej częstotliwości nigdy nie było. Łącze koaksjalne jest zdecydowanie lepsze od optycznego.

  8. Maciej pisze:

    I tego się trzymam. A jutro chętnie przeczytam relację słuchawkową.. Bo dziś to ja padam na nos 🙂

  9. tommypear pisze:

    To znowu ja, i to znowu ja przynudzam standardowym pytaniem, jak zagra z rapture i audeze lcd 2 ?

    1. Maciej pisze:

      Zagra jak normalny studyjny DAC 🙂 Natomiast dziurka z Myteka coś tam zabiera z basu bo ma jakieś zabezpieczenie scalaków przez opornik który tłumi coś przy niskich rejestrach Audeze.

      1. tommypear pisze:

        Zastanawia mnie jeszcze Calyx 24/192

        1. Maciej pisze:

          A jakie masz priorytety brzmieniowo użytkowe?

  10. Tomasz G pisze:

    Panie Piotrze a jaki dac do wlasnie wzmacniacza lampowego ? Czailem sie na tego myteka, ale widze odradza Pan polaczenie z lampami.

  11. Jakubas pisze:

    Panie Piotrze Mytek 192 czy Chord Hugo (pierwsza wersja)? Co by Pan wybrał jako DAC patrząc od strony czysto dźwiękowej?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Chord.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy