Dynamiki vs elektrostaty – starcie pod samym szczytem

Dynamiki

JVC HA-DX1000

JVC_HA-DX1000_1To słuchawki zamknięte o wyjątkowo dużych drewnianych muszlach, skrywających potężne komory rezonansowe, nawiązujące rozmiarem do tych ze sławnych Sony MDR-R10. Średnica membrany przetwornika także jest duża i wynosi50 mm, a sam przetwornik jest jeszcze o trzy milimetry większy.

Te zabiegi z wielkością okazują się bardzo owocne, ponieważ przynoszą w darze scenę, z którą pośród słuchawek zamkniętych jedynie wspomniane Sony mogą konkurować. Specjalna konstrukcja przetwornika pompuje także w przekaz wyjątkowo dużo powietrza, a wszystko to składa się na fakt, że mamy wielką otwartość i realizm. Jednocześnie ta duża ilość powietrza sprawia, że brzmienie jest spośród słuchawek porównywanych w teście najmniej nasycone i gęste. Barwy są nieco wodniste, a artykulacja urywa się niesiona wiatrem, przepadając gdzieś w bezkresnej dali. Nie należy tego mylić z brakiem szczegółowości. To tyko wybrzmienia są krótsze, a właściwie nie tyle krótsze, co bardziej rozpostarte. To z kolei daje rzecz dobrą, mianowicie zaangażowanie w muzykę całego obrębu sceny, na której wszystko ulega aktywizacji, a nie tylko, jak u innych, poszczególne lokalizacje.

Osobliwą sprawą jest kwestia basu. Wiele się naczytałem o jego wyjątkowości i nadwymiarowości w tych słuchawkach. Tymczasem sam niczego takiego nie rejestruję i to zarówno na własnym wzmacniaczu, jak i pożyczonym Black Pearl. Zupełnie jakby te słuchawki poddano w trakcie produkcji modyfikacji, zdejmującej z nich basowe odium. Inaczej nie potrafię tego wyjaśnić.

 

Beyerdynamic T1

Beyerdynamic_T 1_0W tym wypadku mamy do czynienia ze słuchawkami zmodyfikowanymi, a konkretnie ze zmodyfikowanym ich kablem, w którym odcięto oba przewody ekranowe i zastąpiono wtyk Neutrika analogicznym Furutechem. Właściciel twierdzi, że daje to efekt pozytywny, nasycając przekaz większym kolorytem i wzmagając głębię basu. Prawda, że tak jest, ale według mnie cena tych pozytywów jest zbyt wysoka. Odbywa się to bowiem kosztem dynamiki, szybkości i scenicznego ładu, a to są największe atuty tych słuchawek w ich formie wyjściowej. Oczywiście każdy ma swoje zdanie i swoje preferencje, ale osobiście raczej wolę wersję oryginalną, której zalety może nie od razu w pełni się ujawniają, ale po kilkudniowym osłuchaniu ukazują przekaz o niezwykłej dynamice i holografii, którego po modyfikacji próżno szukać.

 

Grado PS-1000

PS-1000_1Niedawno wypuszczony flagowy model znanej nowojorskiej firmy zyskał już wielu zagorzałych wielbicieli, i słusznie. Słuchawki grają pięknie, doprawiając naturalną w ich przypadku głębię kolorytu i potężne zejście niskich rejestrów pięknymi sopranami, sceną ukazaną w eleganckiej perspektywie i dużą dawką autentyzmu. Dźwięk jest różnorodny i zawsze elegancko podany, szczegółowość najwyższej próby, a specyfika danego wykonawcy należycie uwidoczniona. Oto kultura brzmienia wzniesiona na wyżyny kunsztu słuchawkowej sztuki w wydaniu dynamicznym. Cechą dominującą jest całościowa potęga.

Jedne do czego się można przyczepić, to wielkość sceny. Dobra, nawet więcej niż dobra, ale nie aż wybitna. Wyraźnie z tyłu za JVC, K1000 czy Omegą.

 

AKG K1000

AKG-K1000_1Już od kilku lat będące poza produkcją słuchawki te wyróżniają się konstrukcyjną specyfiką do tego stopnia, że sam wytwórca zaliczał je do odrębnej klasy i to z aż dwóch powodów. Przede wszystkim są to praktycznie otwarte głośniki nagłowne, dodatkowo wyposażone w jedyny w swoim rodzaju przetwornik, o tak zwanej swobodniej wibrującej diafragmie.

Bardzo duże nakłady poniesione na ich skonstruowanie zaowocowały brzmieniem niepowtarzalnym i co tu dużo mówić – zachwycającym. Dźwięk jest naturalny, różnorodny, nasycony, realistyczny i przejmujący. Scena głęboka i holograficzna, a specyfika poszczególnych utworów uchwycona najlepiej. Wadą jest brak dostatecznego zejścia na basie, które próbuje zastępować znakomity drajw i wielka dawka całościowej energii. Niskiego basu jednak nie ma i nic się na to raczej nie poradzi.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

3 komentarzy w “Dynamiki vs elektrostaty – starcie pod samym szczytem

  1. Przemek pisze:

    ” Napisałem „pod samym szczytem”, ponieważ z grona najwybitniejszych z wybitnych mamy tu tylko Omegę II MK2 oraz AKG K1000, brak natomiast Orfeusza, SR-Omegi, Sony MDR-R10 i Sony Qualii”
    Mozna dodac do listy takze MK1 ktora chyba wszyscy Staxo fani cenia duzo
    wyzej od MK2 oraz 009.
    Pozdrawiam
    Przemek

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tekst jest z listopada 2010, a wówczas SR-009 jeszcze nie było. Z kolei Omegi II potraktowałem zbiorczo, bo prawdę mówiąc są to w zasadzie jedne słuchawki kilkakrotnie poddawane modyfikacji, choć MK1 grają inaczej niż MK2, a tak naprawdę są to trzy a nie dwa modele słuchawek, bo wersja MK1 też posiada wewnętrzne rozbicie na starszą i młodszą, z czego robi się taki galimatias, że tylko prawdziwi znawcy Staksa potrafią się w tym jeszcze połapać i wiedzą co, kiedy, jak po numerach seryjnych rozpoznać, jak która wersja wygląda i na jaki rynek była kierowana(a zdaje się te same mogą wyglądać różnie)i dlaczego jedne od drugich brzmą inaczej.

  2. J.T pisze:

    Dobór płyt w zetknięciu z tym sprzętem to jakieś monstrualne nieporozumienie. Byłem posiadaczem słuchawek STAX Lambda Signature jeszcze na początku lat 90, pierwszy test w polskiej prasie audio pojawił się po kilku dobrych latach. Do głowy by mi nie przyszło, aby wybrać takie płyty i męczyć tym materiałem elektrostaty. Nikt w studiu nie podniesie poziomu wyrafinowania i możliwości instrumentów akustycznych, szczególnie tych sprzed kilkuset lat i to jest istota rzeczy na której należałoby się skupić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy